Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:38, 30 Sie 2025    Temat postu: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Ludzie nastawieni towarzysko chyba nie do końca mają świadomość tego w co się pakują, gdy kontaktują się ze mną. Bo z moich doświadczeń wynika, że się mijamy w oczekiwaniach. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że oni raczej potrzebują mojego co najwyżej udawaniego zainteresowania, a nie tego co ja sam za zainteresowanie traktuję. Widać to po tym, że jak ja zaczynam się dopytywać o szczegóły, gdy chcę rzeczywiście głębiej wniknąć w ich osobowość, to oni często czują się urażeni, nawet przerażeni, że o to pytam, że się tym zainteresowałem. Chyba im potrzeba jedynie pozorów zainteresowania, tylko jakiegoś sygnału, że o nich nie zapomniałem. Dla mnie zaś takie pozoranctwo zainteresowania jest nienaturalne, bo ja jeśli rzeczywiście się czymś interesuje to chcę to rozgryźć aż do końca.
Ja bowiem właściwie nie mam w zwyczaju traktować spraw powierzchownie. I jeśli się kontaktuje z ludźmi, to też z dużą wnikliwością, do samej głębi. Ja tak ogólnie mam, że moje zainteresowania nie będą powierzchowne, a - odruchowo - wnikliwe. Ja mentalnie od powierzchowności się odbijam.
Nie daję też przy tym niczemu, ani nikomu, łącznie z samym sobą tylko akceptacji, tylko brania tego, co byłoby dobre, a zamykania oczu na to, co jawi się jako problem, czy wada. Ba myślę ogólnie dual nie - w trybie jang yin - czyli traktując w pewnym sensie aspekty zła, jako składnik niezbywalny osądów. I to wszystkich osądów. Nikogo zatem, łącznie z sobą, nie potraktuję tak, jak "by się chciało".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:37, 30 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Tu dotykamy chyba ciekawego zagadnienia pewnej ogólnej potrzeby ludzi do dawania sobie sygnałów społecznych. Wymieniamy uśmiechy, rytualne deklaracje, sygnały typu "dostrzegam, akceptuję" itp. wymieniamy je, aby być potraktowanymi pozytywnie, aby nas akceptowano.
Ja od jakiegoś czasu mam z tym problem, bo moja dociekliwość w stawianiu sobie rygorystycznie pytania "po co?", demaskuje mi te towarzyskie rytuały jako bezcelowe. Efekt jest taki, że zaczynam ich unikać, omijaniem sytuacji, w których jestem zmuszony do współuczestnictwa w nich.
Mój świat, to świat, w którym jest mało zapychaczy mentalnych, a ideałem jest skupienie się na celu i rozwój świadomości, zamiast trwonić energię na powtarzające się, puste zachowania.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:44, 30 Sie 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:51, 30 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Wszystko tak naprawdę zależy od potrzeb. Kobiety potrzebują towarzystwa kobiet, aby się wygadać. Typowy mężczyzna będzie się męczył w rozmowie kobiecego stylu. Kobieta potrzebuje mniejszego skupienia się na celu rozwiązaniach problemów, a bardziej na dzieleniu się emocjami i prostymi spostrzeżeniami o ludziach i życiu.
Tymczasem np. mnie od niejednego "babskiego gadania" tylko glowa boli. A głową mnie też boli od powtarzania rzeczy oczywistych, od tych tysięcy spostrzeżeń banalnych, których wymienianie między sobąludziom buduje wrażenie bycia w zgodności z innymi, uczestniczenia w życiu wspólnoty. Mnie zaś to po prostu śmiertelnie nudzi.
Bo chyba życie człowieka silnie (samo) krytycznego jest z zasady życiem samotnika. I lepiej jest mieć tę - przynajmniej swoją, te pozbawioną przerażającej nudy -samotnosc, niż męczyć się udawaniem, że kompletnie nas nie interesujące sprawy, cokolwiek dla nas znaczą.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:03, 30 Sie 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 25558
Przeczytał: 104 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:27, 30 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Michał Dyszyński napisał:
Wszystko tak naprawdę zależy od potrzeb. Kobiety potrzebują towarzystwa kobiet, aby się wygadać. Typowy mężczyzna będzie się męczył w rozmowie kobiecego stylu. Kobieta potrzebuje mniejszego skupienia się na celu rozwiązaniach problemów, a bardziej na dzieleniu się emocjami i prostymi spostrzeżeniami o ludziach i życiu.
Tymczasem np. mnie od niejednego "babskiego gadania" tylko glowa boli. A głową mnie też boli od powtarzania rzeczy oczywistych, od tych tysięcy spostrzeżeń banalnych, których wymienianie między sobąludziom buduje wrażenie bycia w zgodności z innymi, uczestniczenia w życiu wspólnoty. Mnie zaś to po prostu śmiertelnie nudzi.
Bo chyba życie człowieka silnie (samo) krytycznego jest z zasady życiem samotnika. I lepiej jest mieć tę - przynajmniej swoją, te pozbawioną przerażającej nudy -samotnosc, niż męczyć się udawaniem, że kompletnie nas nie interesujące sprawy, cokolwiek dla nas znaczą.


Wiele kobiet lubi rozmawiać z mężczyznami i odwrotnie.
Na tym forum też jest dużo banałów i truizmów ubranych w piękne i celowo zawiłe formuły.

Psycholog o komunikacji:

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że istnienie różnic komunikacyjnych między kobietami a mężczyznami jest tylko tezą, którą możemy uznać za prawdziwą lub nie. Sprawa nie jest oczywista. Trudno chyba byłoby zgodzić się z twierdzeniem, że wszystkie kobiety komunikują w jakiś określony sposób, mężczyźni zaś w inny, całkowicie odmienny. Nasz indywidualny styl komunikacji zależy od wielu czynników, związanych chociażby z zawodem, który wykonujemy, czy sytuacją, w której się znajdujemy. Przypisywanie różnych stylów komunikacyjnych kobietom i mężczyznom jest niewątpliwie jednym z elementów kulturowego konstruowania kobiecości i męskości, czyli tworzenia społecznych oczekiwań dotyczących tzw. prawdziwych/typowych kobiet i prawdziwych/typowych mężczyzn.

I to, zwrotnie, może wpływać na komunikację. Nie chodzi więc o to, że kobiety i mężczyźni komunikują inaczej, ale raczej o to, że inne są społeczne oczekiwania wobec komunikacji kobiet i mężczyzn. W zależności od płci różne standardy zachowań uznajemy za „normalne” czy „właściwe”. Jest to zresztą szersze zjawisko. Inaczej oceniamy/interpretujemy na przykład kobietę siedzącą samotnie przy barze czy palącą na ulicy papierosa, inaczej zaś mężczyznę, wykonującego takie samie czynności.

Jeśli chodzi o komunikację, dobrym przykładem jest używanie wulgaryzmów. Czy prawdą jest, że mężczyźni przeklinają bardziej niż kobiety? Chyba nie. Ale reakcje społeczne, ocena tego typu zachowań różni się w zależności od płci. Dużo gorzej reagujemy na przeklinające dziewczyny niż na przeklinających chłopców. Przywołując przykład z tekstu Robin Lakoff, dotyczącego języka kobiet i mężczyzn, przyjrzyjmy się takiemu zdaniu: Ta ściana jest lilaróż. Zdanie jak zdanie. Ale jeśli wypowiada je kobieta, jest to zdanie, powiedzmy, neutralne – w tym sensie, że informuje o kolorze ściany. Natomiast jeśli wypowie je mężczyzna, do naszej interpretacji dołączają się nowe, silne wątki, związane np. z jego – domniemaną oczywiście – orientacją seksualną lub profesją (np. dekorator wnętrz). A przecież zdanie jest dokładnie takie samo.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 21:40, 30 Sie 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:10, 31 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Semele napisał:
Wiele kobiet lubi rozmawiać z mężczyznami i odwrotnie.

Ja też lubię rozmawiać, gdy naprzeciw mnie siedzi śliczna dziewczyna. Wtedy może ona gadać cokolwiek - np. recytować kolejne cyferki z kontaktów telefonicznych - a moje biologiczne mechanizmy mi zapewnia odczucie przyjemności. Przypuszczam, że podobnie to może działać u kobiety, gdy ma kontakt z naprawdę atrakcyjnym mężczyzną. Wtedy będzie przyjemnie, będzie się to "lubić". A jeśli dodamy do tej emocjonalnej układanki czyjąś samotność, wielką potrzebę kontaktu z kimkolwiek, to owo lubienie tym bardziej będzie odczuwalne.
Ale ja tu myślę o czymś innym, niż o lubieniu, czyli nie myślą o tych mechanizmach, które URUCHAMIAŁYBY SIĘ NIEZALEŻNIE OD TREŚCI, która jest tematem rozmowy. Ja myślę właściwie o czymś zupełnie odwrotnym - chcę odseparować aspekt lubienia, odczuwania personalnego, a zostawić TREŚĆ W POSTACI CZYSTEJ. To się dzieje wtedy, gdy kontakt jest zdalny, a najlepiej też wtedy, gdy coś by przytłumiło personalne reakcje emocjonalne, które zwykle nawet przy zdalnym kontakcie się ujawnią.
Myślę zatem o tym, co W TREŚCI JEST CIEKAWE, MYŚLĘ O ISTOCIE ZAINTERESOWANIA PRZEDSTAWIANYMI IDEAMI.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:59, 31 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Michał Dyszyński napisał:
Tu dotykamy chyba ciekawego zagadnienia pewnej ogólnej potrzeby ludzi do dawania sobie sygnałów społecznych. Wymieniamy uśmiechy, rytualne deklaracje, sygnały typu "dostrzegam, akceptuję" itp. wymieniamy je, aby być potraktowanymi pozytywnie, aby nas akceptowano.
Ja od jakiegoś czasu mam z tym problem, bo moja dociekliwość w stawianiu sobie rygorystycznie pytania "po co?", demaskuje mi te towarzyskie rytuały jako bezcelowe. Efekt jest taki, że zaczynam ich unikać, omijaniem sytuacji, w których jestem zmuszony do współuczestnictwa w nich.
Mój świat, to świat, w którym jest mało zapychaczy mentalnych, a ideałem jest skupienie się na celu i rozwój świadomości, zamiast trwonić energię na powtarzające się, puste zachowania.

Tryb "postrzegaj mnie... Ale tylko pozytywnie" dla mojej psychiki jest nienaturalny, wręcz jest traktowany instynktownie jako fałsz. Bo ja postrzegam rzeczywistość dualnie, jako jang yin, zawsze pozytyw w łączność i bała się z negatywem. Inaczej postrzegać właściwie nie potrafię.
Ale dlaczego piszę tu tyle o sobie, o tych moich odczuciach?..
- Czy jestem narcyzem, czy chcę zdominować tym pisaniem forum?
Dostałem na priva oskarżenie mnie, że chcę być "wielbiony".
Nie wydaje mi się, abym miał takie intencje (o ile oczywiście umiem zdiagnozować je poprawnie), ale też wiem, że ludzkiej fantazji na temat moich intencji nie ma siły zatrzymać. Więc nawet miałem zignorować zupełnie ten głos na priva (może nawet wyrzucić osobę, której się tak nie podoba z grona moich znajomych - niech już nie męczy mną, niech zapomni o tym, co ma mniemać na mój temat, to może da jej spokój...), ale pomyślałem sobie, że podam główny powód, dla którego ten wątek właśnie powstał. Tym powodem jest ZACIEKAWIENIE ODMIENNOŚCIĄ innych osób.
Oczywiście mógłbym się nie interesować innymi ludźmi, mógłbym nie myśleć, dlaczego oni są jakoś wyraźnie inni, niż ja, ale przyznam, że w znacznym stopniu mnie to frapuje. Dlaczego mnie frapuje ludzka psychika?...
- Bo ona mi wyjaśnia w pewien sposób sens i emocje - trochę te właśnie obcych ludzi emocje, co by mi pozwoliło dotrzeć do nich - czasem może dotrzeć z pomocą, z ukojeniem (uważam, że mam tu życzliwe intencje), ale też trochę chyba spojrzenie na innych wyjaśnia mi mnie samego, a przez to też pozwala zdiagnozować jakieś własne nierozwiązane problemy. Czasem jest tak, że sam czegoś nie przeżyłem, więc teraz nie jest to moim problemem. Ale... przecież mogę znaleźć się w podobnej sytuacji, a wtedy dobrze byłoby mieć przemyślane problemy, jakie się wtedy pojawiają, lepiej jest być przygotowanym, mieć jakiś plan awaryjny. I przyznam, że tworzę sobie nieraz jakieś swoje awaryjne plany mentalne na przypadek, gdyby coś mi zafundowało okoliczności podobne do tych, jakie widzę u innych ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 19:52, 31 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37624
Przeczytał: 79 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:08, 31 Sie 2025    Temat postu: Re: Towarzyskość a dociekliwość intelektualna wg MD

Michał Dyszyński napisał:
Dlaczego mnie frapuje ludzka psychika?...
- Bo ona mi wyjaśnia w pewien sposób sens i emocje - trochę te właśnie obcych ludzi emocje, co by mi pozwoliło dotrzeć do nich - czasem może dotrzeć z pomocą, z ukojeniem (uważam, że mam tu życzliwe intencje), ale też trochę chyba spojrzenie na innych wyjaśnia mi mnie samego, a przez to też pozwala zdiagnozować jakieś własne nierozwiązane problemy. Czasem jest tak, że sam czegoś nie przeżyłem, więc teraz nie jest to moim problemem.

Co nas - ludzi - gnębi?...
Mnie pewnie gnębią trochę inne rzeczy, niż kogoś z innej rodziny, z inną historią życia. Gdybym patrzył tylko na swoje problemy, to bym nie miał kompletności spojrzenia. Więc patrzę i oceniam - KRYTYCZNIE. W z grubsza równym stopniu krytycznie oceniam siebie, jak i innych (o ile oczywiście to poprawnie oceniam). Oceniam jednak nie po to, aby tu ustalić "kto jest lepszy?" (co chyba dla części osób byłoby naturalne), lecz po to, aby umieć dotrzeć do zakamarków psychiki, które:
- blokują w nas zdolność spojrzenia konstruktywnie na sprawy
- wywołują lęk
- uniemożliwiają satysfakcję.
- sprawiają, że się fiksujemy, grzęźniemy w błędach.
itp.
Myślę, że w jednym chyba jestem jakby różny od większości znanych mi ludzi - w patrzeniu na swoje i cudze błędy względnie spokojnie, bardziej rzeczowo, niż z lękiem "ojej, może to postawi mnie w złym świetle". Mam ambicje w pewien sposób właśnie stawiać się celowo w złym świetle - ABY SIĘ PRZEKONAĆ, CZY WYTRZYMAM. Chyba część osób nawet o tym nie potrafi sobie pomyśleć o sobie, że może w złym świetle będą postawieni, albo że jakoś tam przegrają. A ja właśnie często pakuję się tam, gdzie przegrywam. Nieraz sobie powtarzam "już jestem przegrany... i co? - Wciąż jestem.". Przegrana i wygrana, złe mnie ocenianie i dobre - czy to ważne jest?...
Jako teista wierzę trochę, że tylko ocena jednej osobowości ma tak naprawdę znaczenie - ocena samego Boga. A ludzie?...
- Niesprawiedliwych ocen mojej osoby doznałem wiele. Przyzwyczaiłem się, że większość ocen ludzkich jest nieobiektywna. A dotyczy to w równym stopniu oceniania mnie, jak i innych ludzi. Większość ocen jest życzeniowa, zbiegająca do odgórnych założeń oceniającego, więc nieadekwatna.
Wierzę, że to naprawdę wielkie znaczenie ma ocena w prawdzie - a jedyną oceną taką w pełni w prawdzie jest ocena Boga. Czy oceny ludzi są jednak całkiem bez znaczenia?...
Czy oceny muszą być w ogóle idealne, aby miały znaczenie?...
- Chyba jednak nie. Chyba jednak nawet te nieidealne oceny ludzkie mają znaczenie, choć nie jako wyraz obiektywnej prawdy o ocenianym, lecz jako wyraz tego, że jesteśmy współzależni, że uczymy się być ze sobą razem, uczymy się oceniać i przyjmować oceny innych - tak oceny sprawiedliwie, jak i wynikające z chaosu w głowie oceniającego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin