Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Za i przeciw agnostycyzmowi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31364
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:43, 01 Sty 2024    Temat postu: Za i przeciw agnostycyzmowi

W innym wątku popełnił mi się tekst, który temat, jak z tytułu podejmuje. Ponieważ tamten wątek jest o czymś nieco innym, tutaj pociągnę jego odnogę:
Michał Dyszyński w wątku http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/dlaczego-tak-trudno-jest-kogos-przekonac-swiatopogladowo,24599-50.html#772165 napisał:
W kontekście ostatnich postów w dyskusji (także postu katolikusa), warto zauważyć, że praktycznie NIE MA DECYZJI NIE OPARTEJ O JAKIEŚ ZAŁOŻENIA. Założenia mogą być nie uświadamiane, działające np. na poziomie instynktu, co niektórych może mylić, sugerując im, iż to, co w oparciu o to założenie zadecydowali, jaką jakąś "prawdą niezbywalną, słusznością samą w sobie". Ale to będzie złudzenie, to będzie tylko efekt podobny do tego, jaki powstaje gdy iluzjonista odwraca sprytnie uwagę od istotnej okoliczności swojego "czarowania". Bowiem to, że ktoś nie objął swoją świadomością jakiejś zależności, jakiegoś wynikania w sprawie, nie oznacza, iż owa zależność tajemniczo znikła. Ona jest, tylko pozostaje w ukryciu przed świadomością obserwatora.

Są ludzie tak silnie związani mentalnie z tym, co im wpojono kulturowo, że wykonywanie różnych rytuałów, zwyczajowych czynności traktują jako rodzaj absolutnego prawa natury, jako jakby "prawdę tego świata". Muzułmanin z zapadłej wioski swój modlitewny rytuał do Allacha traktują jako to "co się robi", czego się po prostu nie poddaje w wątpliwość.
Dla mnie zadziwiające jest, że co niektórzy ateiści, którzy byli wcześniej wychowywani w duchu katolickim i byli w stanie zrelatywizować narzucane im wtedy wzorce zachowań, rytuałów, później już nie umieją rozpoznawać, iż te nowe - ateistyczne - sposoby podejścia, mentalne rytuały są też czymś, co można poddać refleksji.
Wolność osobistą można wywalczyć jedynie stawiając pod znakiem zapytania dotychczasowe rzekome "oczywistości".
Tak jak niejeden ateista rytualnemu katolikowi, który bezkrytycznie traktuje kościelne rytuały, argumentując to "bo to się tak robi", rozumie, że to niekoniecznie akurat właśnie to trzeba robić, tak samo mógłby zastosować to "narzędzie negacji w celu refleksji" również do własnych przekonań, do tych mentalnych rytuałów, którym podlega, nie obejmując samego owego podlegania świadomością.

Jest grupa ludzi, która najwyraźniej piastuje w sobie jakąś mentalną postawę niewolnika. Polega ona na tym, że to co robią, chcą robić "bo to tak jest". Nie zadadzą sobie pytań typu: czy to aby na pewno tak jest? Albo: czy muszę obowiązkowo stosować ten schemat? A może to co przyjmuję z automatu, ma swoją alternatywę, którą też warto byłoby rozważyć?...
Ale jakoś to tak jest, że pewne postawy ludzie umieją krytycznie oceniać jedynie widząc je u innych ludzi. U samym siebie tego dostrzec nie są w stanie - mają tu swoistą ślepą mentalną plamkę.

Ja jakiś czas temu, gdy u siebie odkryłem ów schemat bezwiednego przyjmowania pewnych odruchów, czy skrytych założeń, postanowiłem się zbuntować przeciwko tej formie mentalnego niewolnictwa. Jeśli coś robię, to staram się praktycznie zawsze zadać wobec tego pytanie: DLACZEGO?
Dlaczego miałbym coś przyjąć?
ale też...
Dlaczego miałbym w coś wątpić?...
Te - przeciwstawne, pozornie sprzeczne - pytania w istocie budują wg mnie osobistą wolność. Mogę się spytać o to, czy jest mi potrzebna jakaś decyzja. Mogę się też spytać, czy bez zadecydowania w jakiejś sprawie będzie mi lepiej, czy gorzej?...

Na gruncie światopoglądowym to też oczywiście działa.
Mogę zadać sobie pytanie: czy aby na pewno muszę zakładać coś w kwestii bytowania mojej świadomości po śmierci?
Ale mogę też zadać pytanie odwrotne: czy rezygnując z rozważania, a na koniec jakiejś decyzji w tej kwestii, ułożę swoje życie lepiej, szczęśliwiej, w sposób bardziej rozsądny?...

Nie chcę dekretować tu odpowiedzi, bo zdaję sobie sprawę, że widzenie świata tak z wielu stron, tak w wolności do stawiania pytań bardzo szeroko, nawet pytań, których inni za żadne skarby nie są w stanie sobie postawić, jest nie dla każdego. Wolność mentalna nie jest łatwa, być może udźwignięcie jej jest ponad siły osób, które muszą mieć w swoim umyśle ten rodzaj "kotwicy" w postaci przeświadczenia, że "robię to co robię, bo to TAK JEST, więc już dalej nie pytam". Jedni zatem "są teistami, bo są" (nie stawiając pytań), inni "są ateistami, bo są" (też nie stawiając pytań), jeszcze inni "są agnostykami, bo są" (też blokując sobie szansę na postawienie pytania, czy aby na pewno tę postawę przejawiać muszą). Jeśli komuś jest jakoś żywotnie potrzebne to przeświadczenie, że nie ma wyboru w zakresie jego postaw światopoglądowych, to pewnie ja nie przedstawię mu wystarczająco skutecznego argumentu na to, że zdobycia tej wolności do stawiania pytań w owym zakresie też może być jakąś wartością.


Muszę przyznać, że sam chyba z wrodzonego usposobienia jestem dość agnostyczny. Kiedyś bardzo sobie ten swój agnostycyzm (choć w chrześcijańskim wydaniu) ceniłem, Dzisiaj widzę agnostycyzm jako jedną ze stron, element układanki, o który można pytać tak samo zasadnie jak o jego zaprzeczenie.
Pytanie, czy "muszę się decydować na stanowisko w danej sprawie?" jest zasadne i odpowiedź zarówno "tak", jak i "nie" ma tak samo dobre, jak i złe motywy za sobą. Bo z resztą decydowanie się na brak stanowiska zwykle i tak prowadzi do skutków, które są najczęściej bliskie zaniechaniu działania. Agnostycyzm JEST WYBOREM poznawczej bierności. Czy słusznie?...
- To chyba po prostu zależy od sytuacji. Ale nie ma tu wg mnie absolutnej reguły.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 17:58, 01 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31364
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:36, 01 Sty 2024    Temat postu: Re: Za i przeciw agnostycyzmowi

Dziś uważam, że agnostycyzm nie jest żadną zasadą, czy cnotą ogólną. Stosuje się agnostycyzm tam, gdzie nie ma innego wyjścia, bo brak jest dobrych przesłanek za decyzją.
Ale nie ma powodów, aby rozszerzać agnostyczną postawę tak ogólnie na wszystko. Wręcz celem POZNANIA jest to, aby ono coś wyróżniło, aby dało nam wektor decyzji, czyli pokonało agnostycyzm.
Poprawną zasadą rozumowania jest: działam, jak mi wskazują przesłanki, a dopiero gdy te nie wskażą mi wektora decyzji, stosuję postawę agnostyczną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin