 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35815
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:56, 06 Lip 2025 Temat postu: Zasada skupienia na mechanizmach zamiast obwiniania |
|
|
Tu na forum, dzięki dyskusji z jednym z dyskutantów, dokonałem swojego prywatnego odkrycia w kwestii tego, jak bywa traktowane zagadnienie winy.
Uświadomienie przyszło w jednej z dyskusji, w której:
- mój oponent przypisał mi jakąś tam winę (nieważne jest teraz, czego dotyczyła ta wina, ani czy była poprawnie mi przypisana)
- ja starałem się WYKLAROWAĆ MECHANIZM - USTALIĆ ZALEŻNOŚCI w sprawie, które zagadnienie owej (mojej) winy traktowały dość obojętnie - ani tej winy szczególnie nie potwierdzały, ale też jej nie wykluczały.
W toku dalszej dyskusji ja w końcu uznałem: ok, niech więc będzie tu moja wina - uznałem, że da się mi ją przypisać. Wtedy...
... mój oponent zamilkł, zamknął sprawę.
Ja zaś byłem tym jego postawieniem sprawy bardzo zdziwiony.
Moje myślenie było następujące: może jakąś winę tu mam, ale to nawet nie jest jakoś bardzo ciekawe, bo - uczciwie patrząc na sprawy - pewnie jakaś część winy będzie też i po drugiej stronie, a w ogóle to przecież uznanie winy nie jest obiektywne, lecz wynika z tak subtelnych aspektów jak: świadomość tego, co może się zdarzyć (wiedza o sprawie), wagi sprawy (błahostkowa wina to "kiepska" wina, bo jeśli nie było żadnych złych dalszych konsekwencji, to nawet nie warto jest się taką winą zajmować). Ja byłem gotów do dalszej analizy sprawy, na zasadzie: uznajmy, że jest tu wina moja i poszukajmy, jakie mechanizmy ją wywołały, co może pominęliśmy w sprawie, co należy na przyszłość poprawić. Ja uznałem owo przypisanie mi winy za właściwie co najwyżej "kosmetyczny" aspekt sprawy, zaś w moim odczuciu TO, CO JEST NAPRAWDĘ CIEKAWE, było dopiero do odkrycia.
Tymczasem mój oponent nie widział tu żadnych ciekawych dalszych kwestii - najwyraźniej uznał, że skoro wina została przypisana, to mamy koniec sprawy.
To było dla mnie naprawdę odkrycie, uświadomienie sobie jak bardzo różnię się w postrzeganiu od pewnej klasy ludzi (dalsza analiza pokazała mi, że tamten mój oponent nie był jedynym reprezentantem owej klasy, lecz że jest ona całkiem spora). Musiałem przyjąć jako fakt, że dla wielu osób "sprawa" kończy się na przypisaniu komuś winy.
To, co dla mnie naturalnie byłoby co najwyżej wstępem do dalszych działań, do odkrywania ważnych okoliczności, idei, dla osobowości skupionych na obwinianiu podlega po prostu zamknięciu sprawy. Dla tych obowości nie ma nic interesującego w rozpatrywaniu mechanizmów, szukaniu lepszych sposobów opisu, testowaniu scenariuszy poprawiania się na przyszłość. Dla nich bowiem liczy się "przypisano tu winę, koniec sprawy".
Przyznam, że było to dla mnie zaskakujące odkrycie, którego konsekwencje badam sobie do dzisiaj.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6688
Przeczytał: 41 tematów
|
Wysłany: Nie 16:21, 06 Lip 2025 Temat postu: Re: Zasada skupienia na mechanizmach zamiast obwiniania |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Tu na forum, dzięki dyskusji z jednym z dyskutantów, dokonałem swojego prywatnego odkrycia w kwestii tego, jak bywa traktowane zagadnienie winy.
Uświadomienie przyszło w jednej z dyskusji, w której:
- mój oponent przypisał mi jakąś tam winę (nieważne jest teraz, czego dotyczyła ta wina, ani czy była poprawnie mi przypisana)
- ja starałem się WYKLAROWAĆ MECHANIZM - USTALIĆ ZALEŻNOŚCI w sprawie, które zagadnienie owej (mojej) winy traktowały dość obojętnie - ani tej winy szczególnie nie potwierdzały, ale też jej nie wykluczały.
W toku dalszej dyskusji ja w końcu uznałem: ok, niech więc będzie tu moja wina - uznałem, że da się mi ją przypisać. Wtedy...
... mój oponent zamilkł, zamknął sprawę.
Ja zaś byłem tym jego postawieniem sprawy bardzo zdziwiony.
Moje myślenie było następujące: może jakąś winę tu mam, ale to nawet nie jest jakoś bardzo ciekawe, bo - uczciwie patrząc na sprawy - pewnie jakaś część winy będzie też i po drugiej stronie, a w ogóle to przecież uznanie winy nie jest obiektywne, lecz wynika z tak subtelnych aspektów jak: świadomość tego, co może się zdarzyć (wiedza o sprawie), wagi sprawy (błahostkowa wina to "kiepska" wina, bo jeśli nie było żadnych złych dalszych konsekwencji, to nawet nie warto jest się taką winą zajmować). Ja byłem gotów do dalszej analizy sprawy, na zasadzie: uznajmy, że jest tu wina moja i poszukajmy, jakie mechanizmy ją wywołały, co może pominęliśmy w sprawie, co należy na przyszłość poprawić. Ja uznałem owo przypisanie mi winy za właściwie co najwyżej "kosmetyczny" aspekt sprawy, zaś w moim odczuciu TO, CO JEST NAPRAWDĘ CIEKAWE, było dopiero do odkrycia.
Tymczasem mój oponent nie widział tu żadnych ciekawych dalszych kwestii - najwyraźniej uznał, że skoro wina została przypisana, to mamy koniec sprawy.
To było dla mnie naprawdę odkrycie, uświadomienie sobie jak bardzo różnię się w postrzeganiu od pewnej klasy ludzi (dalsza analiza pokazała mi, że tamten mój oponent nie był jedynym reprezentantem owej klasy, lecz że jest ona całkiem spora). Musiałem przyjąć jako fakt, że dla wielu osób "sprawa" kończy się na przypisaniu komuś winy.
To, co dla mnie naturalnie byłoby co najwyżej wstępem do dalszych działań, do odkrywania ważnych okoliczności, idei, dla osobowości skupionych na obwinianiu podlega po prostu zamknięciu sprawy. Dla tych obowości nie ma nic interesującego w rozpatrywaniu mechanizmów, szukaniu lepszych sposobów opisu, testowaniu scenariuszy poprawiania się na przyszłość. Dla nich bowiem liczy się "przypisano tu winę, koniec sprawy".
Przyznam, że było to dla mnie zaskakujące odkrycie, którego konsekwencje badam sobie do dzisiaj.  |
Proszę podać link do tej dyskusji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35815
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:58, 06 Lip 2025 Temat postu: Re: Zasada skupienia na mechanizmach zamiast obwiniania |
|
|
anbo napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Tu na forum, dzięki dyskusji z jednym z dyskutantów, dokonałem swojego prywatnego odkrycia w kwestii tego, jak bywa traktowane zagadnienie winy.
Uświadomienie przyszło w jednej z dyskusji, w której:
- mój oponent przypisał mi jakąś tam winę (nieważne jest teraz, czego dotyczyła ta wina, ani czy była poprawnie mi przypisana)
- ja starałem się WYKLAROWAĆ MECHANIZM - USTALIĆ ZALEŻNOŚCI w sprawie, które zagadnienie owej (mojej) winy traktowały dość obojętnie - ani tej winy szczególnie nie potwierdzały, ale też jej nie wykluczały.
W toku dalszej dyskusji ja w końcu uznałem: ok, niech więc będzie tu moja wina - uznałem, że da się mi ją przypisać. Wtedy...
... mój oponent zamilkł, zamknął sprawę.
Ja zaś byłem tym jego postawieniem sprawy bardzo zdziwiony.
Moje myślenie było następujące: może jakąś winę tu mam, ale to nawet nie jest jakoś bardzo ciekawe, bo - uczciwie patrząc na sprawy - pewnie jakaś część winy będzie też i po drugiej stronie, a w ogóle to przecież uznanie winy nie jest obiektywne, lecz wynika z tak subtelnych aspektów jak: świadomość tego, co może się zdarzyć (wiedza o sprawie), wagi sprawy (błahostkowa wina to "kiepska" wina, bo jeśli nie było żadnych złych dalszych konsekwencji, to nawet nie warto jest się taką winą zajmować). Ja byłem gotów do dalszej analizy sprawy, na zasadzie: uznajmy, że jest tu wina moja i poszukajmy, jakie mechanizmy ją wywołały, co może pominęliśmy w sprawie, co należy na przyszłość poprawić. Ja uznałem owo przypisanie mi winy za właściwie co najwyżej "kosmetyczny" aspekt sprawy, zaś w moim odczuciu TO, CO JEST NAPRAWDĘ CIEKAWE, było dopiero do odkrycia.
Tymczasem mój oponent nie widział tu żadnych ciekawych dalszych kwestii - najwyraźniej uznał, że skoro wina została przypisana, to mamy koniec sprawy.
To było dla mnie naprawdę odkrycie, uświadomienie sobie jak bardzo różnię się w postrzeganiu od pewnej klasy ludzi (dalsza analiza pokazała mi, że tamten mój oponent nie był jedynym reprezentantem owej klasy, lecz że jest ona całkiem spora). Musiałem przyjąć jako fakt, że dla wielu osób "sprawa" kończy się na przypisaniu komuś winy.
To, co dla mnie naturalnie byłoby co najwyżej wstępem do dalszych działań, do odkrywania ważnych okoliczności, idei, dla osobowości skupionych na obwinianiu podlega po prostu zamknięciu sprawy. Dla tych obowości nie ma nic interesującego w rozpatrywaniu mechanizmów, szukaniu lepszych sposobów opisu, testowaniu scenariuszy poprawiania się na przyszłość. Dla nich bowiem liczy się "przypisano tu winę, koniec sprawy".
Przyznam, że było to dla mnie zaskakujące odkrycie, którego konsekwencje badam sobie do dzisiaj.  |
Proszę podać link do tej dyskusji. |
Spieszę donieść, że nie była to dyskusja z Tobą.
Poza tym dyskusja była toczona ze 2-3 lata temu, nie bardzo już pamiętam gdzie (choć pamiętam osobę, która dalej zresztą zagląda na forum). A nie chce mi się szperać teraz, bo będzie mi trudno znaleźć stosowne sformułowanie, z racji na to, że milczenie nie zawiera nawet frazy, po której mógłbym coś szukać. Sam pamiętam już prawie wyłącznie to swoje wrażenie zdziwienia, że osoba zadowolila się samą moją zgodą na przypisanie mi winy, a o niczym ponad to, nie miała ochoty dyskutować.
Poza tym... nawet gdybym w tamtym przypadku się pomylił, bo np. okazałoby się, iż ta osoba opuściła dyskusję z innego powodu, niż ten co ja przypisałem - że chciała dyskutować wyłącznie w trybie przypisywania win - to i tak problem jest do rozważenia, bo inne osoby, a także w innych sytuacjach podobne postawy prezentują (ja np. mam pewną osobę w rodzinie, która praktycznie co chwila w rozmowach wyciąga kwestie czyjejś winy, a która może nawet bardziej była kanwą moich przemyśleń na ww. temat).
Powtórzę też jeszcze raz: tamto wspomnienie na pewno nie dotyczy dyskusji z Tobą.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:02, 06 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35815
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:55, 06 Lip 2025 Temat postu: Re: Zasada skupienia na mechanizmach zamiast obwiniania |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | i tak problem jest do rozważenia, bo inne osoby, a także w innych sytuacjach podobne postawy prezentują (ja np. mam pewną osobę w rodzinie, która praktycznie co chwila w rozmowach wyciąga kwestie czyjejś winy, a która może nawet bardziej była kanwą moich przemyśleń na ww. temat). |
Trochę opiszę moje wrażenia z kontaktu z ową osobą z rodziny. Rozmowy z nią polegają na tym, że owa osoba co chwila wskazuje jakichś winnych czegoś:
- często wspomina jakieś formy swojego skrzywdzenia
- doszukuje się napaści na nią w niewinnie rzuconych uwagach komentujących
- doszukuje się celowego, wrogiego działania np. w zapomnieniach o czymś, co się jej obiecało
itp. itd.
Dla tej osoby też na obwinieniu sprawa najczęściej się kończy. Ona denerwuje się, gdy ja kwestię winy zostawiam na boku, a zaczynam się zastanawiać nad tym, jak przejść z trudną sytuację dalej, jak naprawić powstałe szkody, nie ma ochoty rozważyć opcji, w ramach której to, co ona poczytała jako wrogie, celowe działanie mogło być w istocie zbiegiem okoliczności, zagapieniem się itp. Za to owa osoba bardzo szybko "jest pewna" tego, że działanie, które ona uważa za wymierzone przeciw niej, jest wrogie i było skrupulatnie planowane. Owa osoba po opowiedzeniu jednej historii, w której ktoś przeciw niej wrogo występował, przypomina sobie kolejną podobną historię, a potem jeszcze następną itd. Nie da się zaś porozmawiać z tą osobą o ludzkich pomyłkach, nieświadomych przeoczeniach, o usprawiedliwieniu kogoś oskarżanego. Owa osoba żadnego usprawiedliwiania (także usprawiedliwiania się, gdy ona oskarża bezpośredniego rozmówcę) nie rozważa - po prostu nie ma o tym mowy. Takie usprawiedliwianie jest odbierane jako "sprzeciwianie się" (co jest kolejnym powodem do oskarżenia).
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 21:57, 06 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|