Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy spisek jest możliwy? Na przykładzie z życia wziętym

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:18, 12 Wrz 2021    Temat postu: Czy spisek jest możliwy? Na przykładzie z życia wziętym

Kiedyś zwróciłam uwagę na to, że pomiędzy teoretykami spiskowymi (osobami, które w różnych zjawiskach społecznych dopatrują się jakichś ukrytych planów, intencji, celów) a sceptykami spiskowymi (osobami, które nie widzą podstaw do zakładania takich planów, intencji, celów) zachodzi pewna asymetria. Mianowicie dyskusja pomiędzy obie stronami praktycznie nie sprowadza się do wymiany argumentów, co przemawia za takim spiskiem a co nie, a wygląda w ten sposób, że jedna strona zakłada, że spisek jest możliwy i pewne zjawiska postrzega jako przesłanki przemawiające za spiskiem, a druga z góry zakłada, że spisek nie jest możliwy i tak naprawdę jako uzasadnienie dla teorii spiskowej domaga się niezbitego dowodu na to, że spisek ma miejsce, tylko to by ją przekonało do możliwości spisku i zachęciło do zajęcia się oceną przesłanek. Innymi słowy, jeżeli nie ma twardego wynikania, że spisek zachodzi to wg takiego sceptyka należy uznać, że nie zachodzi, bo spisek jest wyjaśnieniem "nadzwyczajnym", mniej prostym wedle zasady Brzytwy Ockhama.

Z tego względu dyskusje między obiema stronami są skazane na porażkę, bo obie mają na start odmienne założenia, które rzutują na interpretację zjawisk społecznych.

W celu zbliżenia do siebie obu stron postanowiłam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy spisek jest możliwy albo innymi słowy, czy można go potraktować jako zjawisko zwyczajne, o względnie wysokim stopniu prawdopodobieństwa i co za tym idzie podjąć próbę poważnego rozpatrywania przesłanek, które by miały na taki spisek wskazywać pomimo braku twardych dowodów.

U podłoża przekonania, że spisek nie jest możliwy leży założenie, że gdyby spisek miał miejsce, to szybko by się to wydało, bo nie jest możliwością żeby przy tylu osobach zaangażowanych w spisek, nikt się nie wygadał. W domyśle chodzi nam oczywiście o spisek, który swoim zasięgiem obejmuje spory obszar, wymaga zaangażowania wielu osób. W tym założeniu mamy ukrytą przesłankę - każda osoba zaangażowana w realizację potencjalnego ukrytego planu jest/musi być wtajemniczona.

I właśnie w tym wątku będę argumentować za tym, że ta ukryta przesłanka jest błędna. Żeby zrealizować jakieś ukryte plany, cele etc. wcale nie trzeba wtajemniczać dużej liczy osób. Owszem, należy wiele osób zaangażować w realizację tych planów, ale te osoby wcale nie muszą wiedzieć wszystkiego czy nawet nie muszą wiedzieć wiele. A nawet powiedziałabym wręcz przeciwnie, lepiej żeby większość nie znała tego ostatecznego celu.

W ramach uzasadnienia tej tezy podam przykład z autopsji, z mojego miejsca pracy. Otóż, dawno temu jedna z moich koleżanek z pracy o umyśle spiskowym wywęszyła spisek, który miał polegać na tym, że firma tak naprawdę długoterminowo dąży do zlikwidowania naszych stanowisk pracy. Dla osoby niemyślącej spiskowo wydawało się to absurdem. Firma przeznaczyła ekstra środki finansowe na ściągnięcie nas na to stanowisko i zatrzymanie nas tam i to na okres kilku lat, ceniąc sobie nasze rzadkie na rynku umiejętności. Wszyscy z nas czuli się potrzebni i docenieni przez firmę. A jednak po kilku latach okazało się, że spisek naprawdę miał miejsce, a my zupełnie nieświadomie swoimi działaniami dążyliśmy do jego zrealizowania tak że dzisiaj to stanowisko pracy, na którym byliśmy tacy na gwałt potrzebni już nie istnieje, zostało zastąpione przez... robota.

Na łamach firmowego newslettera pojawił się artykuł, który wprost wyjaśnił ten mechanizm. Mianowicie, firma chciała poprzez uprzednie uproszczenie charakteru pracy w formie outsourcingu usług docelowo doprowadzić do tego, żeby tę uproszczoną, schematyczną do porzygu pracę zastąpiły docelowo algorytmy i kiedy już nastąpił ten moment, pozbyła się ludzkich pracowników. Te umiejętności, które posiadamy, były bardzo przydatne dla firmy, ale tylko na czas tranzycji.

Każdy z nas w ramach obowiązków i celów wyznaczonych nam przez przełożonych musiał robić rzeczy, które długoterminowo miały doprowadzić do takiego finału. Mieliśmy z tego zysk w formie dobrych wyników, premii, nagród, które przekładały się na wysokość naszych wynagrodzeń, a więc jakości naszego życia. A poza tym pewne działania były narzucone czynnikami od nas niezależnymi, np. duża ilość pracy przy ograniczonych zasobach czasowych, kadrowych oraz wygórowane wymogi jak na nasze umiejętności, wymagały maksymalnego jej uproszczenia. Nam też to było na rękę, żeby dążyć do uproszczenia naszej pracy, bo kto lubi sobie robić pod górę?

Czy byliśmy jako pracownicy zaangażowani w realizację ukrytego celu firmy? Tak, wszyscy co do jednego. Czy ktoś z nas znał ukryty cel firmy? Raczej nikt, przynajmniej na naszym poziomie. Każdy z nas angażował się z zupełnie innych motywów - prywatnych, finansowych, wygodnickich. I to nasze kierowanie się własnym interesem zostało przez firmę wykorzystane, żeby zrealizować swój plan. Nie ma tu żadnej magii, żadnej nadzwyczajności.

Czy gdybyśmy byli wtajemniczeni, chętniej i bardziej efektywnie byśmy się włączyli w realizację tych ukrytych planów? Nope. Myślę, że przeciwnie - część osób mogłoby to zniechęcić, szczególnie tych, które mają obawy, że nie znajdzie się dla nich nowe zajęcie albo które lubiły swoje poprzednie zajęcie. Takie osoby mogłoby potencjalnie utrudniać swoimi działaniami realizację planów firmy nawet kosztem np. braku premii, podwyżek czy większym nawałem albo większym skomplikowaniem pracy, ponieważ długoterminowo by na tym zyskały, utrzymując stanowisko nie 4 lata a 6 czy 7.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:47, 13 Wrz 2021    Temat postu:

Po tym wstępie chciałabym przejść do przykładów domniemanych spisków o szerszym (czy nawet globalnym) zasięgu wpisanych w kontekst tzw. pandemii covid-19 i wszystkiego co się wokół tego dzieje.

Mianowicie jedna z teorii spiskowych mówi, że pandemia covid-19 została rozdmuchana do rozmiarów pandemii, będąc co najwyżej epidemią o śmiertelności poniżej 1%, zagrażającej zdrowiu i życiu niemal wyłącznie osób starszych i obciążonych różnymi schorzeniami. Jako uzasadnienie dla tej teorii podaje się takie argumenty jak np.:
- odsetek ludzi zmarłych na kowid albo w związku z kowid jest stosunku niewielki w por. do zgonów spowodowanych innymi schorzeniami (np. nowotwory) albo sparaliżowaną wskutek lockdownów służbą zdrowia,
- wiele osób (jak np. piszący towarzyski.pelikan) do dzisiaj nie znają ani jednej osoby która by miała ciężko zachorować albo umrzeć z powodu tej choroby (jak to możliwe, skoro od ponad roku mamy straszną pandemię?) i ich zmysły i chłopski rozum nie dają wiary przekazowi medialno-rządowemu;
- w mediach widać wyraźnie straszenie odbiorców wirusem sars cov-2, demonizowanie choroby covid-19 (po co to robić, skoro ta choroba jest sama w sobie taka straszna) do tego stopnia, że pojawiają się fake newsy ze zdjęciami trumien które mają rzekomo odzwierciedlać sytuację kowidową w jakimś państwie, a naprawdę pochodzą w ogóle z innego państwa i to zostały zrobione wiele lat temu w innych okolicznościach;
- przekaz rządowy dot. pandemii jest co najmniej niezrozumiały, statystyki nie trzymające się kupy, obostrzenia nieadekwatne do sytuacji, absurdalne, nie mające uzasadnienia w wiedzy naukowej i medycznej bądź niezgodne z obietnicami samego rządu (np. otwieranie gospodarki od x zakażeń, poziom zakażeń spada do x, a obostrzenia nie zostają zdjęte, bo…i tutaj pojawia się jakiś nowy powód);
- osoby podejrzane o zakażenie wirusem/chorobę covid-19 nie są leczone, tylko każe im się siedzieć w domu aż zaczną się dusić, wtedy mają dzwonić na pogotowie (skoro choroba jest taka straszna, czemu ludzi się nie leczy?);
- testy PCR, które nigdy nie zostały skalibrowane pod tego konkretnego wirusa i zostały ocenione nawet przez WHO jako niewystarczające w celu zdiagnozowania zakażeń (bardzo dużo fałszywie pozytywnych wyników) stają się wyznacznikiem sytuacji pandemicznej w danym państwie (do tej pory decydujące były objawy) itd.

Jak widać jest mnóstwo niedorzeczności, niedomówień, tajemnic w zw. z obecna sytuacją, co oczywiście sprzyja rozkwitowi rozmaitych teorii, od tych bardziej przyziemnych po te bardziej spiskowe. Jednak żeby zweryfikować, czy w ogóle należy postrzegać spiskowe wyjaśnienia jako realnie alternatywne dla tych przyziemnych, należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy spisek tego typu jest w ogóle możliwy? Czy gdyby rzeczywiście kowid był tak dalece rozdmuchany, to nie wydałoby się do tej pory? Czemu tyle ludzi w tym uczestniczy, czemu promuje ten przekaz, czemu milczy, czy są aż tak zdemoralizowani? Ktoś ich przekupił albo przyłożył spluwę do głowy?

Gdybyśmy chcieli wytłumaczyć tę sytuację tak ultraspiskowo, to wylądowalibyśmy w świecie przypominającym schizofreniczny obłęd. Nikomu nie można ufać, bo co drugi jest agentem. Jednak żeby uzasadnić, że za tym wszystkim, w głębi stoi spisek wcale nie trzeba zakładać, że wszystkie postaci zaangażowane w realizację ukrytego planu znają ten plan i świadomie go realizują. I to zmienia postać rzeczy, gdyż zachowania tych postaci można wobec tego zinterpretować przyziemnie, tak jakby żadnego spisku nie było.

Np. dlaczego lekarze (przynajmniej ich spora część) podtrzymuje w taki lub inny sposób narrację pandemiczną? Nie dlatego, że ktoś im dał w lapę „jak będziesz śpiewać tak jak Ci mówię, dostaniesz milion złotych”, ale dlatego, że np.
1) lekarz walcząc na froncie z pacjentami kowidowymi, którzy zostali niejako sztucznie wyizolowani w szpitalach kowidowych ma zaburzoną perspektywę, nie widzi jak się ma sytuacja w szpitalu do ogólnej populacji (czytaj czy pandemia istnieje poza szpitalami kowidowymi?);
2) lekarz zostaje zachęcony przyznanymi dodatkami kowidowymi i zwolnieniem z odpowiedzialności w razie powinięcia nogi, żeby się szczególnie angażował w walkę z kowidem;
3) lekarz z zawodu i przynajmniej czasami z powołania jest po to, by ratować życie, więc dla niego ratowanie życie ludzkiego choćby kosztem zarżnięcia gospodarki, zniszczenia szkolnictwa czy relacji społecznych jest priorytetem.

Jak widać nie trzeba wcale wtajemniczać lekarza w żaden spisek, żeby go skutecznie zaangażować w działanie na rzecz realizacji celów związanych ze spiskiem, wystarczy wykorzystać jego ludzkie i zawodowe motywacje i pewne „biasy”, którym będzie ulegać jak każdy inny człowiek.

A dlaczego np. rząd podtrzymuje narrację pandemiczną? Chyba niemożliwe, żeby nie widzieli, że nie ma żadnej pandemii, jeżeli nie ma? Zostali przekupieni? Wcale nie trzeba brnąć w takie wyjaśnienia. Równie dobrze rząd może kierować się swoim wizerunkiem na arenie międzynarodowej i lokalnej (wyborcy). Nie pierwszy raz naśladuje w swoich działaniach (często bezmyślnie, bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań) inne rządy bądź bezrefleksyjnie przyjmuje jakieś międzynarodowe agendy. A częściowo nie ma wyjścia, bo będąc częścią np. UE albo innych ponadnarodowych struktur nie może się za bardzo wyłamywać, bo to grozi sankcjami.

Tak więc bardzo wiarygodnym wyjaśnieniem absurdalnych poczynań rządu jest jego niesuwerenność i niekompetencja. No ale w takim razie – gdzie niby ten spisek? Ano na wyższym poziomie. Kiedyś porównałam strukturę władzy na świecie do struktury organizacyjnej w korpo. My jesteśmy jak szeregowi pracownicy, rządzący są jak Team Leaderzy, teoretycznie to oni nami bezpośrednio rządzą, ale praktycznie rola Team Leadera w korpo ogranicza się do wykonywania poleceń managementu z jakąś tam dozą suwerenności, ale w sprawach mniejszej wagi. Tak więc lokalne rządy tak naprawdę realizują to czego się od nich oczekuje, uwzględniając jednocześnie nastroje społeczne, czyli muszą pewne rozwiązania przepchnąć tak, żeby ludzie, którymi rządzą je w miarę bezboleśnie przyjęli. Są rozdarci między poleceniami managerów a oczekiwaniami elektoratu.

A co z mediami? Ktoś im płaci za to, by siały propagandę strachu? W pewnym sensie tak, ale again - nie odbywa się to w taki prymitywny sposób, że przychodzi do redakcji mafiozo i mówi „masz pisać tak i tak, to dostaniesz milion złotych”. Natomiast prawdą jest, że media utrzymują się z reklam i wsparcia finansowego różnych fundacji, organizacji etc., a kto płaci, ten decyduje, o czym będą pisać czy mówić w mediach. Dziennikarze są jak pracownicy korpo, przychodzą do pracy i mają zadane – co pisać i jak pisać, to ich praca, za to im płacą.
cdn.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:54, 24 Wrz 2021    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
W ramach uzasadnienia tej tezy podam przykład z autopsji, z mojego miejsca pracy. Otóż, dawno temu jedna z moich koleżanek z pracy o umyśle spiskowym wywęszyła spisek, który miał polegać na tym, że firma tak naprawdę długoterminowo dąży do zlikwidowania naszych stanowisk pracy. Dla osoby niemyślącej spiskowo wydawało się to absurdem. Firma przeznaczyła ekstra środki finansowe na ściągnięcie nas na to stanowisko i zatrzymanie nas tam i to na okres kilku lat, ceniąc sobie nasze rzadkie na rynku umiejętności. Wszyscy z nas czuli się potrzebni i docenieni przez firmę. A jednak po kilku latach okazało się, że spisek naprawdę miał miejsce, a my zupełnie nieświadomie swoimi działaniami dążyliśmy do jego zrealizowania tak że dzisiaj to stanowisko pracy, na którym byliśmy tacy na gwałt potrzebni już nie istnieje, zostało zastąpione przez... robota.

Moja spiskowej koleżance udało się odkryć kolejny spisek. Mianowicie kilka miesięcy temu moja firma dokonała znacznej redukcji liczby etatów. Część pracowników zmieniła pracodawcę, a część znalazła sobie inne stanowisko. Wszystko super. Nasz klient zrezygnował z części usług, które mu świadczyliśmy, więc to zrozumiałe, że już nie ma potrzeby na zatrudnienia tyle osób. Jednak krótko po tym, jak pozbyli się kilkunastu doświadczonych osób, zaczęli zatrudniać nowe i to do dzisiaj już naliczyłam kilkanaście. Coś nie halo. Miało być mniej pracy, a jest więcej? na cholerę tyle tego ludu przyjęli?

Oczywiście management nie omieszkał się z tego wytłumaczyć, widząc, że pracownicy są zdezorientowani. I jak się tłumaczył? Bardzo racjonalnie - nie przewidzieli tego, że będzie aż taki nawał pracy. Przepraszali, że nie doszacowali zapotrzebowania na siłę roboczą. Co sobie pomyśleli pracownicy, łącznie ze mną? "No cóż, rządzą nami debile, którzy są aż do tego stopnia mało przewidujący. Pozbyli się kompetentnych, sprawdzonych pracowników, a teraz muszą szkolić nowych, zielonych, studentów, którzy nawet Outlooka nie potrafią obsługiwać".

Tylko jedna osoba w całym zespole zamiast łyknąć to "racjonalne" wyjaśnienie, pomyślała "Haha. Robią podmiankę zespołową. Pozbyli się starych pracowników ze stałą umową o pracę, a przyjęli w ich miejsce świeżaków na czasowy kontrakt. Łatwiej się ich pozbędą" To była jej pierwsza "teoria spiskowa", która jeszcze nie wydawała mi się tak szalona, ale byłam sceptyczna.

Jednak po ujawnieniu się tego pierwszego spisku, o którym pisałam w pierwszym poście, jej myślenie zmieniło bieg. I wysnuła kolejną teorię - że w tej podmiance zespołowej nie tyle czy nie głownie chodzi o przyoszczędzenie na wynagrodzeniach albo zastąpienie umów stałych kontraktami, co o to, żeby niekompetencja, brak doświadczenia tych nowych osób, wrzucenie ich do czegoś czego nie ogarniają, co przerasta ich złożonością i nadmiarem oczekiwań, wymusiło uproszczenie całego procesu. A następnie, jak już zadania zostaną maksymalnie uproszczone, tak że pracownicy będą ludzkimi robotami, nastąpi podmianka ludzi na roboty. A to w konsekwencji pozwoli firmie zaoszczędzić naprawdę duże środki, przy których koszty wynagrodzeń, różnice między pensją studenta bez doświadczenia a weteranem z kilkuletnim stażem to mały pikuś.

Zobaczcie, jak irracjonalna się wydaje z pozoru ta teoria, jak zdaje się gwałcić brzytwę Ockahama. Przecież jest prostsze wyjaśnienie na podorędziu - ludzka głupota i ludzki błąd. A jednak - świat nie jest taki prosty i nie działa w taki prosty sposób. Okazało się, że to była bajeczka dla naiwnych. Management zdradził się z tym, że fakt, iż w ostatnim czasie pojawiło się tyle nowych twarzy będzie doskonałą okazją do tego, by pewne rzeczy uprościć. Czy nie tak samo mówił Klaus Schwab o pandemii covid-19, ze to po prostu okazja, żeby zaprowadzić pewne pożądane zmiany? :D

Wiecie, za co cenię pracę w korpo? Że dzięki niej mam wgląd w to jak działa Świat. Ten wielki Świat, który się rozgrywa za kulisami tego teatru dla gojów, który nam się zapuszcza. Gdyby nie praca w korpo, byłabym pewnie do dziś naiwnym gojem uważającym się za racjonalistkę, bo daję sobie wciskać kit.

Bujać to my panowie masoni! :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:22, 26 Wrz 2021    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Zobaczcie, jak irracjonalna się wydaje z pozoru ta teoria, jak zdaje się gwałcić brzytwę Ockahama. Przecież jest prostsze wyjaśnienie na podorędziu - ludzka głupota i ludzki błąd. A jednak - świat nie jest taki prosty i nie działa w taki prosty sposób.

Tak jak napisałam wyżej ona jest z pozoru irracjonalna, tak jak tylko z pozoru racjonalne wydaje się wyjaśnienie przez ludzki błąd/głupotę.

Ludzie mają tendencję do nadmiernego projektowania własnych zasad/motywów/mechanizmów na innych ludzi. Wydaje im się, że ich sposób działania w świecie jest uniwersalny. Myślą, że "przecież to normalne, że ludzie się mylą" i "większość ludzi jest uczciwa", wobec tego bardziej prawdopodobne im się wydaje, że zarząd firmy nie przewidział, że w ciągu kilku miesięcy będzie zapotrzebowanie na kilkanaście dodatkowych osób niż, że doskonale o tym wiedział i likwidacja etatów nie była motywowana spadkiem zapotrzebowania na siłę roboczą.

Jednak jeżeli wniknąć głębiej w sytuację, czyli jeśli zdajmy sobie sprawę z tego, że zarząd firmy robi regularnie plany budżetowe i to z wyprzedzeniem nieraz kilkuletnim, a w tym zarządzie nie siedzą jacyś studenci bez znajomości Outllooka, tylko ludzie z kilkuletnim doświadczeniem w zarządzaniu i to w samej tej firmie, to wówczas wyjaśnienie tego zajścia ludzkim błędem wydaje się skrajnie nieprawdopodobne. Gdyby się walnęli w ten sposób, że za pół roku okazałoby się, że jest o 1-2 osoby za mało, to jeszcze by można było to w ten sposób tłumaczyć, ale nie jeżeli tuż po odprawieniu kilkunastu osób wychodzą braki kilkunastooosbowe.

Gdyby aż tacy idioci rządzili tą firmą, firma poszłaby z torbami już dawno, a działa z sukcesem na rynku już jakiś czas.

I niestety, tak samo zdaje się z tłumaczeniem wielu irracjonalnych zachowań i decyzji polityków ich głupotą. Tam gdzie my lubimy się dopatrywać głupoty i czujemy się fajnie ze sobą, dowartościowani, że jesteśmy bardziej rozumni od ministra czy premiera, tam możemy nie zdawać sobie sprawy, że tym ludziom mogą przyświecać cele, o których nie mamy pojęcia. Oceniamy ich decyzje jako nieracjonalne, bo błędnie zakładamy, że im chodzi o to samo, co nam, np. dobro Polski i Polaków, a w rzeczywistości może chodzić o wywiązanie się z jakichś zobowiązań, realizację różnych agend. To co pozornie wygląda jak działanie debila może być przemyślanym krokiem. I co więcej takim politykom na rękę jest, jeżeli obywatele ich postrzegają jako debilów. Bo cóż, z debila można się pośmiać, dowartościować się jego kosztem, ale żeby mu zaraz z tego powodu wróżyć, że zawiśnie? :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:11, 26 Wrz 2021    Temat postu:

Zarzut z pokrętnego tłumaczenia

Antyspiskowcy, czyli ludzie którzy co do zasady odrzucają spiskowe wyjaśnianie różnych zagadkowych wydarzeń na świecie, jako argument przywołują to, że spiskowe tłumaczenie jest pokrętne. Czyli właśnie ma być sprzeczne z brzytwą Ockhama, wedle której powinniśmy w miarę możliwości uciekać się do możliwie najprostszych wyjaśnień, obarczonych najmniejszą liczbą założeń.

I tak wytłumaczenie "zarząd się pomylił" ma być mniej pokrętne od "zarząd celowo pozbył się starych pracowników, żeby posługując się nowymi zrobić krok do przodu w kierunku automatyzacji pracy na tym stanowisku". Antyspiskowiec jednocześnie wcale nie musi przeczyć temu, że zarząd docelowo chce zautomatyzować pracę na tym stanowisku, ale według niego, to się odbywa niezależnie od zatrudnienia nowych pracowników. A jeżeli mu zwrócić uwagę na to, że zatrudnienie nowych pracowników sprzyja realizacji tego celu, którego istnieniu antyspiskowiec nie przeczy, to skwituje to komentarzem typu "to tylko zbieg okoliczności", "tak się złożyło".

Mamy dwa wyjaśnienia, którymi da się wyjaśnić to co się stało: jedno "pokrętne", drugie "proste" przy zgodzie obu stron co do istnienia konkretnego celu.

I czy w tym świetle, naprawdę "pokrętne" tłumaczenie jest bardziej pokrętne od tego "prostego"? Skoro w przypadku spiskowego wyjaśnienia, zatrudnienie nowych osób służyło realizacji celu, nie było jakimś zbędnym, przypadkowym elementem, natomiast w przypadku tego niespiskowego mamy jakieś dodatkowe założenie "sprzyjającego zbiegu okoliczności"?

Wiara w sprzyjający zbieg okoliczności niekiedy przebiera formę uznania, że nikt nie spiskuje, nie planuje, nie stawia długoterminowych celów, które następnie konsekwentnie realizuje, natomiast są różne podmioty, które wykorzystują sprzyjające okoliczności do tego, by zrealizować jakieś cele. Czyli te osoby zgadzają się, że różne podmioty mają różne cele, interesy ale zakładają, że działają spontanicznie, czekają na okazję, a nie próbują dopomóc szczęściu, nie działają w sposób bardziej systematyczny, długofalowy. Np. ktoś chciałby się wzbogacić, ale wcale nie będzie inwestować w różne korzystne surowce, przedsięwzięcia, żeby ostatecznie stać sie bogaczem, tylko taki ktoś raczej czeka, aż mu się objawi okazja życia i wtedy dopiero zacznie realizować swoje zamierzenie. Czy to jest racjonalne podejście do rzeczywistości, liczenie się z realiami? Śmiem wątpić :)


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 11:15, 26 Wrz 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:47, 26 Wrz 2021    Temat postu:

Cytat:
I czy w tym świetle, naprawdę "pokrętne" tłumaczenie jest bardziej pokrętne od tego "prostego"? Skoro w przypadku spiskowego wyjaśnienia, zatrudnienie nowych osób służyło realizacji celu, nie było jakimś zbędnym, przypadkowym elementem, natomiast w przypadku tego niespiskowego mamy jakieś dodatkowe założenie "sprzyjającego zbiegu okoliczności"?

I jeszcze chciałabym dopowiedzieć, że ja wcale nie odrzucam samej możliwości "sprzyjającego zbiegu okoliczności", przeciwnie jestem przekonana, że korpozarząd właśnie wskutek takiego zbiegu okoliczności, przez przypadek odkrył kiedyś taką zależność, że zatrudnienia nowych, niedoświadczonych osób wymusza uproszczanie charakteru pracy. Ba, sama na własną rękę to zauważyłam obserwując od kilku lat to zjawisko. Jednak w przeciwieństwie do antyspiskowców zakładam, że firma/korporacja, nastawiona na zysk i chcąca z sukcesem działać na rynku nie przechodzi obojętnie wobec takich odkryć, tylko jak już je kiedyś odkryła, to nie omieszka tych mechanizmów wykorzystać w celu zrealizowania swoich interesów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:26, 26 Wrz 2021    Temat postu:

Teraz bym chciała odnieść się jeszcze raz do argumentu z pokrętności, tym razem przenosząc obserwację z miejsca pracy na wydarzenia związane z kowidem.

I tak, w ramach kowidowych teorii spiskowych pojawia się taka teza, że rządy poszczególnych państw (rozmyślnie, częściowo rozmyślnie, bezwiednie - pomińmy ten aspekt) realizują jakąś szeroko zakrojoną/globalną agendę, która ma celu stworzenie nowego, totalitarnego porządku świata. Tak naprawdę w tej całej akcji "pandemia" nie chodzi o żadną walkę z wirusem, nie z troski o ludzkie zdrowie wprowadza się lockdowny, obowiązek maseczkowania, testowania, szprycowania, "aryjskie papiery" nazwane dla niepoznaki "certyfikatem odporności" etc. To wszystko ma stanowić tylko pretekst, żeby zaprowadzić ten Nowy Totalitaryzm.

I teraz przedstawię typowy argument antyspiskowca wymierzony w tę teorię:

Skoro niby istnieje taki spisek, to czemu np. Dania zniosła obowiązek legitymowania się paszportem albo Norwegia ogłosiła koniec pandemii i ludzie zaczęli świętować na ulicach powrót do normalności? Przecież gdyby naprawdę chodziło o realizację takiego planu, to takie wydarzenia nie miałyby miejsca.

Otóż, pomijając fakt, że nikt nie twierdzi, że wszystkie rządy na całym świecie z pełną premedytacją realizują te totalitarne cele, to realizacja spisku nie jest taka prosta, że można sobie zaprowadzić rewolucyjne zmiany w społeczeństwie, nie licząc się z ich nastrojami, potrzebami, poglądami etc.

Żeby gładko zaprowadzić tego typu zmiany w "demokratycznych" społeczeństwach trzeba odpowiednio to społeczeństwo urobić, stosując szereg technik manipulacyjnych. Jedna z technik: dwa kroki w przód i jeden w tył (znana również jako technika kontrastu), która polega na tym, że aby przekonać kogoś do przejścia z punktu A do B, najpierw przedstawia mu się propozycję C, która dla tego kogoś wydaje się zbyt daleko idącą, a następnie w ramach kompromisu (kontrastu) podaje mu się B, na którą temu komuś tym łatwiej jest przystać, skoro w porównaniu do C B wydaje się naprawdę lajtowa. Gdybyśmy natomiast od razu zaproponowali B, jest większe prawdopodobieństwo, że ten ktoś by się wycofał.

Następnie możemy krok po kroku (technika gotowania żaby) iść na kolejne kompromisy i teraz jak już jesteśmy w punkcie B zaproponować punkt D, żeby docelowo osiągnąć C. Itd.

I tak wracając do casusu Danii czy Norwegii, a wcześniej Izarela (pamiętacie jak Izrael zdjąć obostrzenia jak już wyszczepił swoje bydełko?), jak się wczytamy w te radością ociekające newsy jak to te państwa pokonały pandemię, to dotrzemy do takich kwiatków:
- dzięki wysokiemu stopniowi wyszczepiena Norwegia już może cieszyć się wolnością, ale paszport kowidowy zostaje, bo jak tylko sytuacja się zmieni, to trzeba liczyć się z powrotem obostrzeń (cichaczem przemycili: wyszczepienie jako przepustkę do normalności o raz zachowanie paszportów profilaktycznie i na zaś)

Tak samo było z Izraelem. Zniesiono obostrzenia, poszła w świat cudowna informacja, jak się wyszczepicie będziecie drugim Izarelem, ale cała infrastruktura totalitarna została i wystarczyło że się pojawiły kolejne warianty kowida - delty, gammy, kappy, Muuu :D, żeby wszystko zaczęło się od nowa.

Jak nam miłościwie panujący robią wakacje od kowida i sami beztrosko bawią się tłumnie bez maseczek i dystansu u redaktora Mazurka na bibie, to jest to właśnie krok w tył. Próba udobruchania społeczeństwa. Dobry pan spuszcza od czasu do czasu psa z łańcucha i pies w tej swojej wdzięczności jeszcze wierniej będzie mu służył, tłumacząc sobie, że przecież gdyby pan był zły, toby go nigdy nie wypuścił z łańcucha. A sęk w tym, że pan byłby głupcem, gdyby go z łańcucha nie spuszczał, bo by musiał bać się o własne duspko, że kiedy się kiedyś pies zerwie z łańcucha to zostanie przez niego rozszarpany :wink:


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 12:28, 26 Wrz 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:59, 26 Wrz 2021    Temat postu: Gotowanie żaby, czyli...która dawka Cię obudzi?

I w tym miejscu gładko przechodzimy do kolejnej techniki "gotowanie żaby". o której szerzej napiszę w kolejnym wpisie.

Ps. Przez pomyłkę wyjebałam w kosmos poprzedni wpis. Trudno, kto miał przeczytać, przeczytał.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Czw 17:54, 18 Lis 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:54, 18 Lis 2021    Temat postu: Gotowanie żaby, czyli...która dawka Cię obudzi?

Cytat:
I w tym miejscu gładko przechodzimy do kolejnej techniki "gotowanie żaby". o której szerzej napiszę w kolejnym wpisie.


Gotowanie żaby, czyli...która dawka Cię obudzi?

W temacie o koronawirusie zamieściłam taki prześmiewczy tekst krążący zwłaszcza w mediach społecznościowych:

Badania dowodzą, że trzecia dawka podnosi odporność, tak więc po czwartej dawce będziemy chronieni i jak tylko 80% społeczeństwa przyjmie piątą dawkę, to będzie można luzować obostrzenia, gdyż dzięki wyszczepieniu szóstą dawką wirus nie będzie się rozprzestrzeniał. Jestem spokojna i wierzę, że siódma dawka rozwiąże nasze problemy i nie ma sensu obawiać się ósmej dawki. Rozpoczęta II faza kliniczna dziewiątej dawki, potwierdza, że poziom przeciwciał utrzymuje się po dziesiątej dawce, a we wszystkich krajach, w których obywatele otrzymali jedenastą dawkę, wirus się nie rozprzestrzenia, tak więc nie ma co krytykować pomysłu z dwunastą dawką.



Można go potraktować jako ilustrację dla mechanizmu gotowania żaby.

Nazwa tego mechanizmu bierze się od metafory, wedle której jeżeli wrzucimy żabę od razu do wrzątku, to wyskoczy z powodu szoku termicznego, natomiast jeżeli wrzucimy ją do letniej wody i będziemy ją stopniowo podgrzewać, to żaba w końcu zostanie ugotowana.

Co prawda, w przypadku żaby nie jest to prawda (zostało to eksperymentalnie udowodnione), ale jest to prawda w przypadku ludzkiej psychiki, I chodzi w tym o to, że jeżeli pewne zmiany w życiu człowieka czy w społeczeństwie będą się dział gwałtownie, to człowiek z nich się w porę wycofa jak ta gotowana żaba, natomiast jeżeli będą następować pomału, metodą małych kroczków, to człowiek się do nich przyzwyczai, zaadaptuje, przestanie odczuwać jakikolwiek dyskomfort i przez to wpakuje się w niekorzystną dla siebie sytuację i zanim się zorientuje (o ile w ogóle), to już będzie za późno na wycofanie.

I do czego w kontekście plandemii władze wykorzystują tę technikę manipulacji? M.in. do wdrożenia eliskiru.

Od początku było wiadomo, że szczepionki trzeba będzie przyjmować regularnie, nie skończy się na dwóch dawkach, ale gdyby władza od razu zakomunikowała obywatelom: Będziecie musieli się szczepić co pół roku, żebyśmy mogli wrócić do normalności, to liczba chętnych do zaszczepinia pierwszą dawką byłaby znacznie niższa niż była, kiedy władza najpierw zareklamowała 2 dawki szczepionki jako cudowne remedium, po którym już będzie normalnie.

Po pierwsze, zaszczepienie 2 dawkami to względnie mały wysiłek, inwestycja na krótką metę. Dwa razy trzeba się dziabnąć i po krzyku. Po drugie, jeżeli wystarczy się zaszczepić 2 razy, to znaczy, że szczepionka jest skuteczna. Natomiast szczepionka zareklamowana od razu jako coś docelowo, co trzeba przyjmować co pół roku do końca życia już nie brzmi nawet w połowie tak atrakcyjnie.

Dlatego dopiero po tym jak już chętni dźgnęli się dwa razy, co miało im dać status obywateli "w pełni zaszczepionych", a tym samym w wieku państwach uprzywilejowanych, przyszła rekomendacja trzeciej dawki, ale jeszcze nie jako trzeciej z nieskończonej liczby dawek, tylko trzecia dawka została nazwana "boosterem" albo "dawką przypominającą", no wiecie, takim deserkiem po duwdaniowym obiedzie. Jak sie zjadło obiad, to i deser się wciśnie.

Kidy w mediach społecznościowych w pełni (a jednak nie do końca) zaszczepieni mówią, że już nie mogą się doczekać tej trzeciej dawki, w mediach tradycyjnych już przygotowywany jest grunt pod kolejne dawki. Na razie tylko w formie hipotezy. Np. naczelny propagator szczypania sie, reumatolog niejaki Bartosz Fiałek zapowiada, że musimy się liczyć z tym, że trzecia dawka może nie wystarczyć i trzeba będzie przyjąć koleną. Jednak - dodaje - że jeszcze jest za wcześnie rozmawiać o czwartej dawce. Dopiero co ruszamy z trzecią dawką. Pożyjemy, zobaczymy. Są przecież takie choroby jak grypa, na które trzeba się regularnie doszczepiać.

I daję sobie głowę uciąć, że jak już wprowadzą czwartą, piątą, szóstą dawkę etc., to zależnie do społecznych nastrojów (czytaj: czy żaba już została ugotowana) przyjdzie taki moment, kiedy ogłoszą konieczność szczepienia się co pół roku. Nawet już się ładnie przyjęło, że pół roku po 2 doładowaniu można się doładować 3 dawką, a gdzieniegdzie to już nawet trzeba, jeżeli chce się przedłużyć wazność paszporu aryskiego..tzn. szczepionkowego. Tak samo jak ozdrowieniec może się cieszyć statusem obywatela uprzywilejowanego tylko przez pół roku od zachorowania. Po pół roku odproność tak naturalna jak wstrzyknięta w ramię, zwyczajnie ucieka.Była i ni ma. A paszport przecież każdy chce mieć, no bo knajpy, hotele, samoloty czy po prostu chęć wyjścia z domu.

I tak płynnie, niespostrzeżenie obywatel został "ugotowany", wpadł w pułapkę. Już nawet przestał podawać w wątpliwość skuteczność tych preparatów. Już nie trzeba go mamić, że to tylko raz na całe życie, można mu powiedzieć wprost - to tylko raz na pół roku. Nie trzeba go mamić, że zaszczepieni nie transmitują wirusa (dowód: w wysoko wyszczepionych państwach wirus szaleje). On już łyknął haczyk. Teraz gotów jest zaakceptować coś, co gdyby mu to przedstawić do razu, przed akcją wyszczepiania, z dużym prawdopodobieństwem by odrzucił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:16, 18 Lis 2021    Temat postu: Gotowanie żaby, czyli...która dawka Cię obudzi?

Jeszcze bym chciała dodać w kwestii doszczepiania, że obecny wzrost kowidiańskiego zamordyzmu w różnych państwach (żeby złamać jak największą liczbę niezaszczyconych), można uzasadnić w ten sposób, że prawdopdobieństwo, że osoba niezaszczepiona zaszczepi się po wprowadzaniu każdej kolejnej dawki sukcesywnie maleje. Co innego zaszczepić się 1/2 z dwóch dawek, a co innego 1/2 z 3 dawek a co dopiero 1/2 z 12 dawek. Osoba niezaszczepiona jest jak żaba, która jeszcze nie wskoczyła do garnka i widzi sprawy z innej perspektywy, z dystansu. A ten dystans nie ma szans się zmniejszyć po wproadzeniu kolejnych dawek, dowodzących 1) mniejszej skuteczności szczepień i 2) większego nakładu wysiłku, fatygi, żeby utrzymać odporność.
Natomiast jak ktoś już przyjął dwie dawki preparatu już jest podgotowany i jest bardziej prawdopodobne, że przyjmie kolejne dawki. Dlatego tak ważne jest, żeby w momencie kiedy już wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że eliskir jednak nie jest cudowny i jest potrzeba 3 dawki, niezwłocznie zaszczepić 2 dawkami maksymalnie wiele osób. Potem już będzie z górki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:33, 18 Lis 2021    Temat postu: Gotowanie żaby, czyli...która dawka Cię obudzi?

Jeszcze jedna rzecz, o której zapominają orędownicy kowidiańskiego zamordyzmu: I ty możesz być niezaszczepiony.

Myślisz "Jak to mogę być niezaszczepiony, przecież już się zaszczepiłem dwiema dawkami. Nie da się odszczepić"

Nic bardziej mylnego. Po wprowadzeniu każdej kolejnej dawki termin ważności statusu osoby "w pełni zaszczepionej", a więc zaszczepionej de facto, się skraca. To że dzisiaj jesteś zaszczepiony, nie znaczy, że za pół roku nie trafisz do grona nieszczepionych, kiedy odmówisz trzeciej, czwartej, piątej dawki. Zaszczepienie jest jak wolność, nie jest Ci dane raz na zawaze. Musisz o nie nieustannie zabiegać.

A pragnę przypomnieć, że sars-cov2 to nie jest jedyny wirus na świecie, a co za tym idzie, zaszczepienie p. sars-cov-2 nie jest absolutnym zaszczepieniem. Nawet hipotetyczna osoba, która przyjęłaby każdą dawkę preparatu p. kowid, za chwilę może stracić status zaszczepionej, jeżeli nie przyjmie każdej dawki przeciwko grypie czy każdemu innemu wirusowi.

Tak więc niech to wybrzmi jeszcze raz - I Ty możesz być niezaszczepiony ze wszelkimi tego konsekwencjami, a więc np. utratą przywileju wychodzenia z domu na spacer
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:06, 21 Lis 2021    Temat postu: Gotowanie żaby...czyli jeszcze tylko dwa tygodnie

Gotowanie żaby...czyli jeszcze tylko dwa tygodnie

W tym odicnku chciałabym pociągnąć wątek gotowania żaby, tym razem jednak na przykładzie LOKDAŁNU.

Na pewno wszyscy dobrze pamiętacie, jak to wszystko się zaczęło. Mieli nas zamknąć na 2 tygodnie i potem mieliśmy wrócić do normalności. Dla nas wszystkich już i tak taki 2-tygodniowy lockdown był sporym szokiem, ale umówmy się - narracja była taka, że napadł nas śmiertelnie groźny wirus z Wuhan, ludzie padają trupem na ulicach, krematoria nie nadająża palić zwłok, więc naprawdę korona nam z głowy nie spadnie, jeżeli posiedzimy z dupą w domu przez 2 tygodnie.

A później stopniowo te dwa tygodnie zaczęły się wydłużać, no jeszcze trochę, jeszcze kolejne 2 tygodnie, miesiąc, dwa, trzy, jakaś przerwa na wakacje i od nowa. Szczypta urozmaicenia - lockdown regionalny, lockdown łagodny, połowiczny aż wreszcie lockdown nie dla wszystkich. Na naszym polskim podwórku ten ostatni etap jeszcze nie jest aż taki wyraźny i pewnie najbardziej daje się odczuć osobom korzystającym z placówek medycznych (szpryca albo test), ale gdzieniegdzie odbywają się pewne eksperymenty na modłę europejską czy zachodnią - Międzynarodowe Targi Poznańskie - wejściówka tylko dla ocertyfikowanych albo przetestowanych, osobne bilety dla zaszczepionych na jakieś koncerty, do kina, czy wstęp do restauracji tylko dla zaszczepionych/ozdrowieńców/przetestowanych (Elefant, Warszawa). Totalitaryści badają teren, oceniają stan ugotowania żaby, czy już jest wystarczająco miękka, żeby uderzyć z grubej rury?

Jednak np. u naszych zachodnich sąsiadów zabawa w metodę 3 G (geimpft, genesen, getestet – zaszczepieni, ozdrowieńcy, przetestowani) już nie tylko trwa w najlepsze, ale zdążyła się cichaczem przekształcić w 2 G (geimpft, genesen - zaszczepieni, ozdrowieńcy). Chyba nie nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że w dalszym kroku 2 G zmieni się w 1G (geimpft - zaszczepieni)? Wszak żabcia się nam ładnie gotuje, już czuć zapach miękkiego żabiego miąska i rosołku na żabie.

Ale po kolei. Najpierw mieliśmy 3 G i choć wiele osób już wtedy protestowało, że to segregacja sanitarna, bo zmusza się ludzi niezaszczepionych i takich, którzy nie przechorowali kowida do testu. Jednak obrońcy tego pomysłu mówili - bez przesady, nikomu korona z głowy nie spadnie, jak da sobie włożyć patyk do nosa. Przecież nikt nie zmusza nikogo do szczepień. Już nie róbta problemu z niczego.

W następnym kroku jeszcze zostało 3G, ale to trzecie G (getestet) zostało już osłabione, ponieważ testy na kowid zrobiły się płatne. No i dupa blada. Teoretycznie dobrowolność, jak zapłacisz za test, nie będziesz musiał się zaszczepić, ale te testy sporo kosztują i jak rodzina z dziećmi ma się wybrać np. do kina, a test jest ważny przez 48h, to znaczy, że co najmniej raz w tyg na weekend musi wydać kasę dla każdego członka rodziny na taki test. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że ten finansowy argument wielu Niemców skłonił do szprycy.

No ale idźmy dalej. W pewnym momencie już nawet nie da się uniknąć szprycy robiąc płatny test. Dyktator stawia ultimatum: albo szpryca, albo ozdrowieniec.

I co teraz? Znowu cała masa bezradnych "antyszczepów" jednak przekona się do szczepionki, a twarde sztuki, co wolą umrzeć niż się dziabnąć?
Odpowiedź płynie do nas prosto z Holandii:

Wielu Holendrów celowo zakaża się koronawirusem, aby uzyskać przepustkę sanitarną - informuje portal NOS. W ostatnim czasie policja zlikwidowana kilkanaście stron internetowych, które oferowały możliwość zainfekowania COVID-19
.
Otóż twarde sztuki są zmuszone zrobić koronaparty. I właściwie na zdrowie im to wyjdzie, przynajmniej tym, którym kowid nie straszny, ale niestety ci ludzie wpadają w pułapkę.

Ponieważ w pewnym momencie 2 G zmieni się w 1 G, a oni zamiast ogniskując swoją energię na sprzeciwie wobec całej idei już na etapie 3 G, weszli w ten system i sami swoją postawą dołożyli swoje trzy grosze do wyłonienia się 1 G.

I tak mamy już i 1 G:
Model 1G - niektóre wydarzenia
Zasada 1G obowiązuje w niewielkiej liczbie miejsc, jednak dotyczy przede wszystkim wydarzeń sportowych. Przykładowo Maraton Hamburski rozpoczął się tylko dla całkowicie zaszczepionych. Josef Laggner ogłosił także, że tylko zaszczepieni zostaną wpuszczeni na jego „Oktoberfest” w Schlachtensee. Oktoberfest planowany jest w dniach 26 września - 19 października.


Oczywiście, zgodnie z metodą gotowania żaby na razie 1 G jest tylko w wyjątkowych sytuacjach, ale wszystko do czasu. Bo wiecie, te 3 G a potem 2 G to jest taki ukłon w naszą stronę, łaskawość ze strony rządzących, którzy uwzględniali najpierw - dostęp do szprycy, następnie chcieli dać jeszcze czas do namysłu wątpiącym, ale docelowo chodzi o to, żebyśmy wszyscy się wyszczepili. Tak, tak, dotyczy to również ozdrowieńców. Ale jak to? Pytasz. Przecież ozdrowieniec ma odporność! A kogo to interesuje? Czy szczepionki są forsowane bo dają odporność? Dają, dają - na 2-6 miesięcy, znacznie krótszy okres niż przechorowanie. Jednak to bez znaczenia.

I jeszcze pragnę zwrócić uwagę, że bystry odbiorca medialnych przekazów zasadę 1 G już mógł przewidzieć analizując wiadomośc telewizyjno-prasowe. Pamiętacie te nagłowki "Szpitale tylko dla zaszczepionych?", "koncerty tylko dla zaszczepionych?" etc. Jak się otwierało taki artykuł, to tam gdzieś w głębi tekstu był dopisek: wstęp byłby możliwy również dla ozdrowieńców i osób z negatywnym wynikiem testu. Te pozostałe G-rupy były wymienione małym druczkiem, tak obok. To zaszczepieni byli wyróżnieni. I nawet taki skrót myślowy się wyłonił u licznych "zaszczepiony = zaszczepiony, ozdrowieniec, przetestowany", ale ten skrót myślowy z czasem zaczął się coraz bardziej rozmywać w stronę tego właściwego zaszczepionego.

Przerażające, co nie? Ale jeszcze nie jest za późno.

Powstań. Teraz się sprzeciw. walcz!


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 12:09, 21 Lis 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:52, 27 Lis 2021    Temat postu: Re: Gotowanie żaby...czyli jeszcze tylko dwa tygodnie

towarzyski.pelikan napisał:

Jednak np. u naszych zachodnich sąsiadów zabawa w metodę 3 G (geimpft, genesen, getestet – zaszczepieni, ozdrowieńcy, przetestowani) już nie tylko trwa w najlepsze, ale zdążyła się cichaczem przekształcić w 2 G (geimpft, genesen - zaszczepieni, ozdrowieńcy). Chyba nie nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że w dalszym kroku 2 G zmieni się w 1G (geimpft - zaszczepieni)? Wszak żabcia się nam ładnie gotuje, już czuć zapach miękkiego żabiego miąska i rosołku na żabie.

Moi drodzy, spieszę z updatem. Nasi zachodni sąsiedzi wprowadzili metodę 2G Plus. Jak to przeczytałam, pomyślałam sobie "Wow, to jednak wycofują się z 2G w kierunku 3 G", np. Wstęp tylko dla zaszczepionych, ozdrowieńców i przetestowanych trzykrotnie albo dla przetestowanych tylko pod warunkiem złożenia oświadczenia, że w ciągu miesiąca się zaszczepią etc.

Spahn wezwał do konsekwentnego wdrażania zasad 2G-Plus (wstęp dla osób zaszczepionych oraz ozdrowieńców, posiadających negatywny wynik testu na COVID-19) - czyli de facto do wprowadzenia lockdownu dla niezaszczepionych
[link widoczny dla zalogowanych]

A jednak okazuje się, że 2G Plus to w istocie 2G Minus! :rotfl:

A więc Niemcy dryfują już w kierunku 1G, ale zgodnie z metodą gotowania żaby, jesczcze wyjątkowo, tymczasowo pozwolą warunkowo ozdrowieńcom korzystać z normalności, jeżeli z łaski swojej się przetestują, oczywiście odpłatnie.

Jednak w pewnym momecnie, rządzący nie będą aż tak łaskawi i już naprawdę normalność będzie tylko dla zaszczepionych, bo wszyscy mieli przecież już wystarczająco dużo czasu, żeby się zaszczepić. Już nie ma usprawiedliwienia dla odmowy dziabnięcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:03, 27 Lis 2021    Temat postu: Spisek kurierów

Teraz chciałabym dzióbeczki odejść na moment od kowida i wrócić do bardziej przyziemnych spisków, mianowicie chciałabym zwrócić uwagę na spisek kurierów.

Na czym polega spisek kurierów?

Jeżeli ktoś w ostatnim czasie korzysta z usług kurierskich na pewno zauważył, że kurierzy coraz rzadziej uprzedają klienta, kiedy będą czy potwierdzają telefonicznie dostępność odbiorcy paczki itd.

W związku z tym wielu klientów wycofuje się z usług kurierskich, przestawiając się na paczkomaty albo Żabki, gdzie człowiek może sobie odebrać paczkę, wtedy kiedy mu pasuje i nie zaskoczy go kurier, który akurat postanowił przyjść wtedy, kiedy klient postanowił pójść do sklepu po zakupy.

Co bystrzejsza osoba kuma, że właśnie o to chodzi, żeby ludzie sami z siebie, "dobrowolnie" zrezygnowali z kurierów, a przestawili się na bardziej nowoczesny, zracjonalizowany i zautomatzyowany self-service, z którego czynnik ludzki został wyeeliminowany.

I to nie jest tak, że to ci kurierzy tak złośliwie nie informują klientów o swoim zamiarze przybycia, tylko ich przełożeni stwarzają okoliczności, które takie zachowanie z ich strony wymuszają, np. poprzez wprowadzenie procedur, żeby właśnie nie uprzedzać klienta o fakcie przybycia kuriera. Albo np. nie wyposażając kurierów w telefony służbowe, a tym samym uniemożliwiając im skontaktowanie się z klientem.

Dzisiaj miałam taką sytuację, że kurier ostatecznie się ze mną skontaktował, ale okazało się że mają jeden telefon na cały zespół i jak oddzowniłam z informacją, że sąsiad nie dostał paczki adresowanej na mnie, to kurier któy odebrał telefon musiał się skonsultować z innym kolegą, któremu się popierdoiły numery drzwi, więc musiałam latać po wszystkich sąsiadach na piętze w celu odebrania mojej przesyłki.

Ci boguduchawinni kurierzy nawet są w większości nieświadomi, że sami są zmuszeni przez pracodawcę do likwidowania swojego własnego etatu. Ludzie sie wkurzają na nich, a oni po prostu dostali takie a nie inne polecenie służbowe, mają obrzydzić im ludzką obsługę.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 12:05, 27 Lis 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:46, 13 Sty 2022    Temat postu:

Nareszcie promyk nadziei! Kowid będzie jak grypa. Koniec z pandemią, czas na endemię. Naród nie posiada się z radości, że wreszice będzie normalnie.

Zewsząd dobiegają zaskakujące zgodne głosy, jakby się zmówili (no tak, znowu spisek, wszędzie spisek) z Billem Gatsem na czele, uspokajające, że pandemia jest w odwrocie. Kowid z nami zostanie. Trzeba będzie się szczepić co roku. To choroba sezonowa. Trzeba się nauczyć z nim żyć.

Bardzo bym chciała przyłączyć się do tego roradowanego chóru. Jednak jak na foliarza przystalo, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że koniec pandemii został tak samo zaplanowany jak jej początek. Jest integralną częścią tego planu. A jaki może mieć cel?

Wszystko jest podane na tacy, wystarczy czytać ze zrozumieniem. Kowid z nami zostanie, będzie jak grypa, stanie się integralną częścią naszej normalności. Jest to zapowiedź tego, że te wszystkie tymczasowe rozwiązania, na które społeczeństwo się ochoczo zgodziło na czas tej strasznej pandemii, staną się częścią codzienności. Zostaną z nami na wieki wieków. Nie z powodu kowida, tylko wraz z kowidem. Kowid wprowadzono po to, by wprowadzić te nowatroskie rozwiązania kontroli społecznej. A przyjdzie czas, kiedy kowid nie będzie już wcale potrzebny, nawet jako nowa grypa.

Odwołano pandemię, ponieważ już spełniła swoje zadanie - przywyczaiła ludzi do nowej normalności. Więc już można przejść w stan endemiczny. Wrócić z ulgą do nowej normalności, która jeszcze 2 lata temu wydawała się co najmniej kontrowersyjna. A dzisiaj? Bez maseczki jak bez gaci, bez paszportu kowidowego jak bez telefonu mobilnego, bez testu antygenowego przed spotkaniem rodzinnym jak do pracy bez śniadania.

Tak więc jeżeli sie cieszysz, że kowid będzie endemią, to znaczy, że albo zostałeś ugotowany, albo znowu dałeś się nabrać, myśląc, że ta dobra nowina oznacza powrót do świata sprzed kowida. Serio? Dwa lata tresury, reformy systemu społecznego na wielu płaszczyznach, żeby na koniec tak po prostu odpuścić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:22, 04 Mar 2022    Temat postu:

Witam kochani. I spieszę się podzielić z kolejną niespodzianką jaką zgotowała mi moja korpo. Otóż jak nie trudno się domyślić szlachetna korporacja pelikana bardzo przejęła sie losem biednych Ukraińców oraz nastrojami swoich pracowników, którzy dzień w dzień drżą przed największym zbrodniarzem jakiego nosiła planeta - Władimirem Putinem.

Management ustroił swoje biznesowe stopki flaga Ukrainy i zachęcił wszystkich do zsolidaryzowania się z w ten sposób z narodem Ukraińców.
Ni z gruchy ni z pietruchy okazało sie, że znalazł się budżet na integrecję zespołową, ok. 200 zł na łebka. Wow! Firma się szarpnęła. Nigdy wcześniej nie było takichego budżetu, 100 zł to maksymalny maks. Przy czym budżet miał być do wykorzystania w najbliższych tygodniach i tylko w wybranych miejscach, więc trzeba szybko się decydować na miejscówę, rezerwować stolik i najebać się jak dzika świnia za 200 zł. Ludzie pobudzeni taką okazją życia zaczęli z zapałem organizować wyjście.

Jeszcze tego samego dnia, kiedy obwieszczono ten gest ze strony korpo zarządz wrzucił do kalendarza krótkie spotkanie nazajutrz. I nie uwierzycie co sie okazało.

Okazało się bowiem, że ktoś (nikt nie ma pojęcia kto) zaproponował, żeby te pokaźne środki przeznaczone na integrację przekazac (tak, tak) na pomoc Ukrainie. No jak to Polacy? Chcece bawić się kosztem Ukraińców? Egoiści! I pod wpływem tego anonimowego głosu zarząd zwołał cały zespół, żeby przeprowadzić głosowanie, co roibmy. Czy przekazujemy nasze 200 zł na łebka na pomoc Ukrainie (jak na szlachentych ludzi przystało), czy pierdolimy to i idziemy się najebać?

Znaleźli się wśród głosujących śmiałkowie, którzy chcieli negocjować. A może tak połowę budżetu przeznaczyć na Ukrainę, a połowę na wyjście? A czy rzeczywisście jest sens teraz się pchać tak z tą pomocą, skoro coraz cześciej słychać zgłoszenia, ze ludzie przesadzają z tą pomocą i podarki się marnują? Management zbladł, nie spodziewając się takiego wyrachowania. Hello people! People are dying! I wy kurwa dare się targować? Oczywiście nie powiedzieli tego głośno, tylko dypomatycznie obwieścili, że żadne półśrodki nie wchodzą w grę. Albo 200 zł na łebka albo na Ukrainę.

Demokratycznym głosem wygrała Ukraina! Co za zaskoczenie. Któż by się spodziewał, że w tej sytuacji tak wiele osób poświęci możliwość najebania się za 200 zł na rzecz pomocy Ukrainie?

Jak już ogłoszono werdykt, ktoś nieśmiało zapytał - a konkretenie to na jaką incjatywę trafią te nasze środki. Eeeeeeee. Nie wiadomo, na jakieś, bliżej niesprecyzowane. Uhm.

Moi mili, korpo jest fortpocztą postempu i właśnie próbują szantażem emocjonalnym, którego próbowali ze szprycami nasi umiłowani rządzący, wytresować społeczeństwo do tego, by zrzekali się swojej właśności, swoich interesów na rzecz innych. Jak to było? Zaszczep się 12-latku dla babci i dziadka...

Ja tylko czekam kiedy management zapyta mnie, czy mam coś przeciwko, żeby połowa mojej wypłaty szła na pomoc Ukrainie....


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pią 17:28, 04 Mar 2022, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:17, 12 Mar 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:

Ja tylko czekam kiedy management zapyta mnie, czy mam coś przeciwko, żeby połowa mojej wypłaty szła na pomoc Ukrainie....

Zaczyna się:

Cytat:
Pracownicy jednej z elbląskich firm zostali ukarani za "rażący brak solidarności"? - Zarządzeniem dyrektora pracowników pozbawiono wypracowanej premii. Powodem jest zbyt niskie zaangażowanie się w pomoc Ukrainie - informuje jeden z nich. Poprosiliśmy firmę o komentarz w tej sprawie.

W zeszłym tygodniu przeprowadziliśmy zbiórkę pieniędzy na pomoc Ukrainie. Zebraliśmy 1010 zł. Pieniądze zostały przekazane na Fundację Polsat. W związku z niewielkim zaangażowaniem i rażącym brakiem solidarności premię za miesiąc luty przekazuję w całości na pomoc Ukrainie. Dodatkowo Avante przekaże 2000 złotych



[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:01, 12 Mar 2022    Temat postu:

Pelikan dzisiaj wybrał się do Empiku . Po zrobieniu zakupów skierował się w stronę kasy. Przy kasie nie było żywej duszy. 4 okienka, a przy wszystkich infomacja "Kasa nieczynna, Zapraszamy do kasy obok". Czynna była tylko kasa samoobsługowa.

Pelikan cierpliwie czekał, aż osbługa nadejdzie, bo chciał zapłacić jak człowiek człowiekowi - gotówką. Po ok. 10 minutach pojawiła się pani kasjerka, uprzejmie skasowała produkty, po czym na powrót wystawiła tabliczkę z informacją "Kasa nieczynna, Zapraszamy do kasy obok" i sobie poszła.

Czy mój opór przed pełną automatyzacją i eliminacją gotówki ma sens? Wielu naiwnikaów wierzy, że firmy kierują się zasadą "klient nasz pan" i jak tylko znajdzie się taki pelikan, który będzie sobie życzył ludzkiej obłsugi czy możliwości zapłaty gotówką, to firma będzie musiała się dostosować. Nawet nie wspomnę o tych naiwniakach, którzy myślą, że te nowoczesne rozwiązania są wyjściem naprzeciw potrzebom klientów, to oni wymusili tę zmianę...

Lata pracy w korpo nauczyły pelikana m.in. tego, że klientowi się nie służy, tylko stawia przed faktem dokonanym, żeby wymusić na nim zachowanie, które przyniesie firmie zysk. Oczywiście, część klientów się będzie irytować, buntować, szczególnie na początku, ale ostatecznie - każdy zmięknie, bo co się będzie kopać z koniem. Zresztą, na początku zawsze jest pełna dobrowolnosć. Kasa samoobsługowa jest alternatywą, można z niej skorzystać, ale przymusu nie ma. Później stopniowo zaczyna się klientowi bardziej opłacać korzystanie z kasy samoobusługowej - oszczędność czasu, zniżki za transakcje bezgotówkowe, a w ostatnim etapie dobrowolna alternatywa mutuje w bezalternatywny przymus. A moja dzisiejsza przygoda w Empiku wskazuje na to, że już jesteśmy tego etapu bardzo blisko.

Pamiętacie te plandemiczne pseudoobostrzenia, nielegalne nakazy, zakazy? One miały być takie nielegalne, żeby sprawdzić, na ile ludzie są świadomi swoich praw, a na ile posłuszni, ulegli, gotowi zrezygnować z alternatyw.

Empik liczy, że jego klienci przyjmą do wiadomości, że mają obowiązek skorzystania z kasy samoobsługowej, bo "kasa nieczynna" tak jak społeczeństwo miało uznać za obowiązkowe nielegalne nakazy i obostrzenia, bo w SMS napisali "Uwaga, jesteś na kwarantannie. Masz ustawowy obowiazek korzystania z aplikacji Kwarantanna" albo "Uwaga, mamy stan epidemii. Przypominamy o obowiązku zakrywania ust i nosa"

Ludzie świadomych te wszystkie przymusy nie obowiązują, ale do czasu. Opór ma jedynie sens, jeżeli będzie masowy. Tylko taki opór powstrzyma zmianę prawa, a więc legaizację tych wszystkich praktyk.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 14:40, 12 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:09, 16 Mar 2022    Temat postu:

Kiedyś dla zabezpieczenia komputera, plików etc. przed nieupoważnionym dostępem wystarczało hasło. Później okazało się, że to za mało i musi być podwójne uwierzytelnienie.

Firma pelikana stosowała w tym celu klucz zabezpieczający (yubikey), a jako metodę rezrerzwową (na wypadek jak klucz się zepsuje) weryfikacje za pomocą kodu SMS. Po jakimś czasie ten klucz zaczął ciągle szwankować. Bez przerwy były awarie i prosili nas, żeby koniecznie wbić swój własny numer telefonu do systemu, aby mieć możliwość zalogowania za pomocą SMS. Następnie ogłosili, że jest jakaś grubsza awaria i tymczasowo musimy całkiem polegać na SMS. Ta głębsza awaria nigdy nie została naprawiona i nikt nigdy nie wrócił do tego tematu.

Wkrótce przedstawiiono nowe rekomendowane rozwiązanie - aplikacja na smartfon, gdzie otrzymuje się jakiś jednorazowy kod. Jeszcze wtedy pelikan nie miał pojęcia, że klucz sie "zepsuł" po to, żeby wprowadzic aplikację. Aplikację oczywiście należy zainstalować na własnym prywatnym telefonie, ponieważ firma nie zaopatrzyła pracowników w telefony służbowe. Nikt nigdy nie pytał dlaczego pracodawca oczekuje, że pracownicy na swoich prywatnych telefonach mają instalowć jakieś służbowe aplikacje. Skoro każe, to tak trzeba zrobić. No ale jak ktoś naprawdę nie może, bo np. nie ma smartfona, to pozostaje SMS (również otrzymywany na prywatny tel), ale do czasu...

Opcja SMS-owa zaczyna szwankować, ciągle są awarie. Trzeba dzownić do działu IT, a tam pani konsultantka beznamiętnym głosem oświadcza, że jest globalna awaria i rekomendują użycie aplikacji. A jeżeli nie ma się aplikacji, to trzeba poczekać. Aplikacja w tym czasie nigdy nie szwankowała, działała rewelacyjnie. Wtedy jeszcze pelikan nie wiedział, że dlatego się nie psuje, żeby wyprzeć metodę SMS.

I stało się. Firma zakomunikowała pracownikom, że metoda SMS jest zbył słaba, nie daje odpowiedniego zabezpieczenia i trzeba niezwłocznie zainstalować aplikację na swoim telefonie, gdzie będzie można wybrać jedną z trzech opcji logowania: PIN, skan twarzy albo odcisk palca. A poniżej drobynym druczkiem: jeżeli ktoś nie może zainstalować aplikacji, to pozostaje jakaś inna metoda, ale w tym celu trzeba składać wniosek do swojego przełożonego, więc jest to problematyczne i jeszcze raz gorąco zachęcają do tego, by jednak ściągnąć sobie apkę. A jeśli ktoś się boi, że pracodawca uzyska dostęp do jego prywatnych plików, kontaktów etc. to nie ma powodu do obaw, ta aplikacja nie łączy sie z prywatnymi sprawami. A wiec znowu założyli, że aplikacja ma być na prywatnym telefonie...

Co będzie kolejnym krokiem, kiedy już (prawie) wszyscy ściągną sobie apkę? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że następnie zacznie szwankować opcja PIN i już pozostanie wybór między skanowaniem twarzy a odciskiem palca.

A dlaczego naciskają na używanie w tym celu prywatnego telefonu? Ponieważ tożsamość cyfrowa w nowym porządku świata musi być jedna, zintegrowana. Zniknie podział na prywatne i publiczne. A Ty dalej kiwaj z niedowierzaniem głową, twierdząc że to tylko teoria spiskowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:31, 15 Maj 2022    Temat postu:

Z cyklu #PolskaBezgotówkowa

Sieć sklepów Żabka właśnie pod pretekstem niedziel wolnych od handlu (przypomnimy, prawa które miało bronić praw pracowników), testuje sprzedaż wyłącznie bezgotówkową, wykorzystaując do tego wyjątek od zasady, wedle której sprzedawca ma obowiązek przyjąć od klienta gotówkę, która jest prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Wyjątkiem jest sprzedaż za pomocą...kas samoobsługowych. Żeby tego było mało, w tym sklepie mogą cały czas być pracownicy do dyspozycji kleinta, wystarczy, że będą pełnić rolę asystenta klienta a nie sprzedawcy, czyli nnie bedą kasować produktów, a jedynie pomagać klientowi, który ma problem z obsługą tej kasy.

Ale najbardziej ciekawe jest to Dlaczego w ogóle istnienie kasy samoobsługowej w sklepie ma być okolicznością zwalniającą sprzedawcę od obowiązku przyjmowania gotówki? Czy to jest technicznie niemożliwe, żeby kasa samoobssługowa przyjmowała gotówkę? Nie, sa sklepy które mają kasy której przyjmuja obie formy płatności, więc takie kasy istnieją.

Więc skoro polskie prawo stanowi, że sprzedawca jest zobowiązany przyjać gotówkę i istnieje przy tym możliwość zamontowania w sklepach maszyn przyjmujących gotówkę, to stworzenie wyjątku od zasady w postaci "jeżeli sprzedaż odbywa się za pomocą kas samobsługowych, to odmowa przyjęcia gotówki jest uzasadniona", jest kpiną z ludzkiego rozumu.

A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o spisek. Prawdzywm celem jest likwidacja gotówki. I decydenci będą przeć do tego celu po trupach, ogłupionym masom serwując pseudowyjaśnienia. I jak się przyjmie, to będą szli dalej, coraz częściej odmawiając przyjmowania gotówki pod przykrywką automatyzacji, aż znajdziemy się w świecie, w którym gotówka co prawda będzie, ale będzie można nią sobie tyłek podetrzeć. Będzie prawnym środkiem płatniczym, którego ... maszyny nie honorują.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:13, 18 Wrz 2022    Temat postu:

Wszyscy zauważyli, że w czasie tzw. pandemii covid-19 wszystkie (czy przytłaczająca większość) rządów reagowała w ten sam (bardzo podobny) sposób, żeby wymienić - lockdowny, maseczki, restrykcje, stręczenie eksperymentalnych "szczepionek", paszporty kowidowe, robienie kozła ofiarnego z niezaszczepionych etc.

Lecz - co ciekawe - z tej samej przesłanki różne osoby wyciągnęły różne - przeciwne wnioski.. Foliarze wyniuchali w tym międzynarodowy spisek, zaś kowdioci/kowidianie uznali tę jednomyślność za dowód na to, że mamy naprawdę do czynienia z poważną pandemią i dzięki dobrej kooperacji międzynarodowej udało się tym wszystkim państwom wdrożyć rozwiązania, na które one same z siebie wpadły.

Cóż, jak zwykle rację mięli ci pierwsi, ale że rację im przyznają już nawet majstreamowe media, to za chwilę usłyszymy od kowidian, że "przecież od początku było wiadomo, że...ale to przecież nie dowód na żaden spisek" :rotfl:

Enjoy:
[link widoczny dla zalogowanych]
(htt**://wiadomosci.onet.pl/swiat/jak-bill-gates-wykorzystal-swoje-wplywy-by-kontrolowac-reakcje-na-covid-19/66ym168?utm_source=t.co_viasg_wiadomosci&utm_medium=social&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2&s=09&fbclid=IwAR0EKVTSWbd6C_nbWAXvMTRxnw8RJ6zBbOzdifqL__kSv6cwXn2dZFnzqiY)

Der Onet:
Cytat:
Jak wynika z siedmiomiesięcznego śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy POLITICO i "Die Welt", w trakcie pandemii COVID-19 doszło do niepokojącej sytuacji, gdy władza i podejmowanie decyzji płynnie przeszło z rąk światowych rządów w ręce organizacji pozarządowych. Uzbrojone w fachową wiedzę, wzmocnione przez kontakty na najwyższych szczeblach państw zachodnich i umocnione przez dobrze rozwinięte relacje z producentami leków, cztery organizacje przejęły role, które powinny odgrywać rządy. Problem w tym, że nie spoczywała na nich odpowiedzialność, której wymaga się od demokratycznie wybranej władzy (...)
Dochodzenie, które opierało się na ponad czterech tuzinach wywiadów z amerykańskimi i europejskimi urzędnikami oraz specjalistami w dziedzinie zdrowia globalnego, nakreśliło krok po kroku drogę, przez którą znaczna część międzynarodowej reakcji na pandemię wirusa COVID przeszła od rządów do prywatnie nadzorowanego globalnego zespołu ekspertów pozarządowych. Opisuje również znaczące powiązania finansowe i polityczne, które umożliwiły im osiągnięcie takiej siły przebicia na najwyższych szczeblach rządu USA, Komisji Europejskiej i WHO (...)

Teraz krytycy podnoszą istotne pytania dotyczące sprawiedliwości i skuteczności odpowiedzi grupy na pandemię — oraz poważnych ograniczeń wynikających z powierzenia walki z pandemią niewybieralnym, prywatnie finansowanym grupom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin