Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Grzech zgorszenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 22 tematy

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:36, 06 Lis 2021    Temat postu: Grzech zgorszenia

Popularne wyobrażenie dobra i zła bazuje na założeniu, że pewne czyny/cechy w oderwaniu od kontekstu są dobre, a inne złe. Np. dobre jest pomaganie innym, traktowanie z życzliwością, pokojowość, ugodowość etc., a złe jest doprowadzania do konfliktów, obojętność wobec cudzych krzywd i potrzeb, egoizm etc.

I można tak zdefiniować powyższe pojęcia, że nie będzie w takim ujęciu żadnej kontrowersji. Jednak ja będę na potrzeby tematu bazować na popularnym rozumieniu tych pojęć, tak żeby zwrócić uwagę na kluczową rolę kontekstu w kwalifikacji czynu jako dobry lub zły.

Takim najbardziej oczywistym przykładem, który podważa przypisywanie jakimś czynom etykietki "dobry" w oderwaniu od kontekstu jest rozpieszczanie dziecka przez rodziców. Rodzic, który spełnia wszystkie zachcianki dziecka pozornie jest w stosunku do niego doskonale dobry, opiekuńczy, troskliwy, wyrozumiały etc. Jednak wskutek takiego wychowywania dziecka wyrośnie nam roszczeniowy bachor, który nie będzie szanował żadnych granic i jeszcze wymagał, żeby inni mu usługiwali. Na takie dzieci mamy wymowne określenie w języku - zepsute. A w języku Ewangelii moglibyśmy je nazwać właśnie zgorszonymi.

Mechanizm zgorszenia możemy zauważyć w wielu innych kontekstach, np. kobieta, która przyjmuje ofiarną, pacyfistyczną postawę wobec swojego męża oprawcy. Zamiast się mu postawić, pozwala mu siebie katować. Pozornie jest dobra - nie oddaje, nie mści się, pokornie znosi swój "krzyż", może nawet czuje się przez to święta. Jednak jeżeli chodzi o skutki jej czynów, pomijając już nią samą, są negatywne wobec jej bliźniego, który ją okłada pięściami. Ona swoją postawą bierności prowokuje go do tego, żeby dalej ją traktował jak worek treningowy. Ten skurwysyn tkwiący w tym gościu jeszcze bardziej się wzmacnia.

Inny przkład: żebrak, który przykelił się do nas jak rzep psiego ogona i domaga sie ciągle pomocy w formie "ryby". Pozornie, dając mu ciągle te ryby pomagamy mu, jesteśmy wobec tego dobrzy, niczym wzorowi chrześcijanie. Jednak w rzeczywistości, tylko mu szkodzimy, bo pomagamy mu w tym, żeby pozostał w tej pozycji zależnego od nas żebraka, który nie umie sobie sam "złowić ryby".

I w tym momencie płynnie przejdę do kwestii pozorności zła pewnych czynów. Biorąc pod uwagę powyższe przykłady okazuje się bowiem, że niekiedy dobra jest odmowa pomocy, reakcja agresywna, obronna, surowość, obojętność etc. A w związku z tym kwalifikowanie tych czynów/postaw jako absolutnie złych jest błędem, albo błędem jest definiowanie takich pojęć jak: pomoc, życzliwość, wyrozumiałość, altruizm etc. w sposób, który nie uwzględnia skutków tych postaw, a więc np. rozumienie pomocy jako spełnianie cudzych zachcianek, a nie odpowiadanie na realne potrzeby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 22 tematy

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:51, 06 Lis 2021    Temat postu:

Tytuł wątku wskazuje na to, że chcę go wpisać w kontekst religii chrześcijańskiej. I tak w istocie jest.

W chrześcijaństwie miłość do Boga wyraża się poprzez miłość do bliźniego (Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili). Ta idea jest właściwie kluczowa dla rozumienia w ogóle, czym w chrześcijaństwie jest dobro. Mianowcie, dobro, bycie dobrym jest ściśle związane z naszą postawą wobec innych ludzi. Dobry człowiek to taki, który służy bliźniemu.

Dlaczego to takie istotne, żeby zrozumieć ten nierozerwalny związek? Ano dlatego, że jeżeli dobro oderwiemy od innych ludzi, oderwiemy je również od skutków, jakie nasze czyny wywołują u innych ludzi. I zamiast służyć bliźniemu, będziemy go gorszyć, święcie przekonani, że jesteśmy dobrzy, bo przecież chcemy dobrze, robimy "dobre uczynki". A prawda jest taka, że w tym wypadku my nie myslimy o innych, myślimy tylko o sobie, o tym żebyśmy w swoich własnych oczach przysłużyli się czymś dobrym. Myślimy "ja zrobiłem coś dobrego", a po mnie choćby i potop, umywam rączki.

O ile trudniej jest być dobrym, kiedy wiąże się z tym autentyczna troska o drugiego człowieka, a nie odbębnienie jakiegoś przykazania, za którym idzie co najwyżej nasze dobre samopoczucie. Już nie da się po prostu zrobć "dobrego uczynku", trzeba się zastanowić, a niekiedy zrobić coś, co będzie nam sprawiać dyskomfort, np. skytykować kogoś, nie spełnić jego zachcianki, sprawić mu przykrość, a tym samym stracić jego sympatie czy akceptację.

Chrześcijaństwo mówi, że z miłości czasem trzeba komuś zasadzić kopa w dupę dla jego dobra. Człowiek, który aspiruje do bycia chrześcijaninem, a w istocie jest zaabsorbowany tylko sobą, i swoim zbawieniem, byciem ideałem, oddala się od tego chrześcijaństwa najdalej jak tylko może. Prawdziwy ideał chrześcijanina jest znacznie bardziej trudny w realizacji, a z drugiej strony - wydawałoby się, że niezmiernie prosty. A prosty dlatego, że spójny ze zdrowym rozsądkiem. Stąd, ludziom prostym często znacznie łatwiej jest wejść do Królestwa Bożego niż przeintelektualizowanym i przeidealizowanym, oderwanym od rzeczywistości "wykształciuszkom", którzy chcą przedobrzyć, a przez to - wpadają w sidła zła. Chcą być świętsi od samego Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 22 tematy

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:16, 06 Lis 2021    Temat postu:

W temacie:
Jak nawrócić Jezusa - polemika z etyką ewangeliczną

zamieściłam tekst piosenki Jacka Kaczmarskiego "Prosty człowiek", który miał stanowić ilustrację dla alternatywy dla etyki ewangelicznej (w jej popularnym rozumienu).

Podmiot liryczny i zarazem bohater tej piosenki jest człowiekiem prostym, o którym można powiedzieć, że jest dobry, ale bez przesady albo że jest dobry do czasu, do pewnej granicy. Można tę postać uznać za model człowieka etycznego w świetle teorii Leszka Nowaka (autora nie-Ewangelicznego modelu człowieka), "poprawionego Jezusa". Kieruje się etyką pozbawioną wad tej "ewangelicznej", przynajmniej w pewnym aspekcie, mianowicie podmiot liryczny reaguje wrogością, buntem na ekstremalne zło (nie daje się zniewolić) oraz powstrzymuje się od postawy zbieszania (reagowania na ludzi ekstremalną dobrocią).

Recepcja postawy prostego człowieka jest zróżnicowana. Część osób będzie ją krytykować, zarzucając jej bylejakość, niechrześcijańskość, pójście na łatwizne, gdyż nasz prosty człowiek nie stawia sobie ambicji bycia świętym (Chrystusem), nie dba o herozim, tylko zadowala się taką właśnie prostotą, zwykłością. Są tacy, którzy wręcz zarzucą mu jakąś zwierzęcość, kiedy mówi:
Ale jak ktoś mi da po pysku
Oddam z nawiązką ja nie Chrystus


Ale jak sięgnie ktoś po wszystko
Łapy przetrącę ja nie Chrystus


Lecz niechby ktoś mi kroplę wyssał
Z gardła wyszarpię ja nie Chrystus


Krytyk dostrzega w tej postaci taką małą, mściwą mendę, porywczą, agresywną, której nie stać na przekroczenie tej zwierzęcej natury, której uleganie ma nas oddalać od Chrystusa albo i nawtet chełpienie się tym, że się nie jest takim frajerem jak Chrystus.

A inni z kolei będą interpretować tę postać w sposób pozytywny, widząc w prostym człowieku przede wszystkim kogoś rozsądnego, który sie nie wydurnia, nie sili na świętoszkowatość, w byciu dobrym zachowuje umiar, uwzględnia kontekst itd. I ja właśnie mam przyjemność należeć do tej ostatniej grupy i poniżej przedstawię moją intepretację postawy "prostego człowieka".

Prosty człowiek przedsatwia siebie w następujący sposób:

Ja prosty człowiek — wierzę w słowo.
Powiedzą — wstań i idź — to idę.
Zarabiam ręką, a nie głową
Nie grzeszę pychą ani wstydem.
Dla ludzi mam otwarte drzwi
Niewiele zabrać można mi,
Ale jak ktoś mi da po pysku —
Oddam z nawiązką — ja nie Chrystus!


Na podstawie tego fragmentu można uznać, że jest człowiekiem niewykształconym, prostym, który pracuje fizycznie (zarabiam ręką a nie głową) i nie kombinuje, jest obowiązkowy, robi to co do niego należy (wierzę w słowo. Powiedzą - wstań i idź - to idę). Obce jest mu tak wywyższanie się (pycha), jak i poniżanie się (wstyd, fałszywa skromność).

Jest osobą gościnną, szczodrą (dla ludzi mam otwarte drzwi), choć ubogą, niemajętną (niewiele zabrać można mi). Ale: jeżeli ktoś jego życzliwość będzie chciał wykorzystać przeciwko niemu (zbieszenie), to zareaguje wrogością (oddam z nawiązką). Nie aspiruje do bycia ideałem, świętym (Ja nie Chrystus).

Ja prosty człowiek — mądrym ufam
Sprytnym nie wchodzę raczej w drogę,
Mówię niewiele, chętniej słucham,
Pojmuję to, co pojąć mogę.
Dla głodnych talerz mam i stół,
Z tego com zebrał — oddam pół.
Ale jak sięgnie ktoś po wszystko -
Łapy przetrącę — ja nie Chrystus!


Słucha się autorytetów, a więc ludzi, których uważa za mądrzejszych od siebie (Ja prosty człowiek - mądrym ufam), natomiast unika ludzi przebiegłych, cwanych, którzy potencjalnie mogliby go zwieść na manowce (Sprytnym nie wchodzę raczej w drogę). Jest skromny, pokorny, świadomy swojej niedoskonałości, ograniczeń (Mówię niewiele chętniej słucham. Pojmuję to, co pojąć mogę).

Jest chętny do pomocy, troszczy się o bliźnich w potrzebie (Dla głodnych talerz mam i stół). Jest gotów pomagać innym swoim kosztem (Z tego com zebrał - oddam pół). Ale: jeżeli ktoś tę jego dobrotliwość, szczodrość będzie chciał wykorzystać przeciwko niemu, nadmiernie się panosząc (daj kurze grzędę, a ona: wyżej siędę), zareaguje wrogością, powstrzyma się od zbieszenia.

Ja prosty człowiek — krwi oszczędzam,
O byle co jej nie przeleję,
Milsze mi życie niż śmierć nędzna
Za obietnice i nadzieje.
Bliźniemu też użyczę krwi
Byle starczyło jeszcze mi.
Lecz niechby ktoś mi kroplę wyssał —
Z gardła wyszarpię — ja nie Chrystus!


Nie jest heroiczny w głupi sposób, a więc nie będzie niepotrzebnie przelewać krwi, narażać się, ma szacunek do życia i za byle co (mrzonki, naiwne idee) tego życia nie odda (Ja prosty człowiek - krwi oszczędzam. O byle co jej nie przeleję. Milsze mi życie niż śmierć nędzna Za obietnice i nadzieje).

Chętnie poświęci się dla innych (Bliźniemu też użyczę krwi), ale tak, żeby samemu sobie przy tym nie zaszkodzić (Byle starczyło jeszcze mi). Ale: jeżeli ktoś będzie chciał wykorzystać jego ofiarność, żeby zrobić sobie z niego kozła ofiarnego, które krew ma zostać przelana dla czyjegoś interesu, zaregauje buntem (powstrzyma od zbieszenia).

Ja prosty człowiek — cóż mi skarga?
Kadzą mi albo palcem grożą.
Każdy swój krzyż przez życie targa
A jeszcze kamień mu dołożą.
Dźwignę, to dobrze, nie — to nie:
Drżyjcie, gdy krew zaleje mnie!
Zaleje mnie!


Prosty człowiek zwraca uwagę na to w jaki sposób jest odbierany (jedni go chwalą, inni kierują w jego stronę pogróżki). Jest mu ciężko jak każdemu człowiekowi (Każdy swój krzyż przez życie targa), a inni ludzie jeszcze mu tego trudu dokładają (A jeszcze kamień mu dołożą). I tu jest ważny fragment: Dźwignę to dobrze, nie - to nie, Drżyjcie gdy krew zaleje mnie! .

Prosty człowiek nie robi z siebie Chrystusa, herosa, mówi: zrobię co w swojej mocy, by ten krzyż dźwignąć, ale jak nie wyjdzie, to trudno. Inni ludzie nie mają co się łudzić, że będzie ideałem i jak jak go krew zaleje, to mogą skończyć marnie. Wszak "ja nie Chrystus". Prosty człowiek zdaje się mówić: Nie prowokuj mnie, nie wódz na pokuszenie, bo ja jestem tylko człowiekiem.

Podsumowując, w postawie prostego człowieka z piosenki Jacka Kaczmarskiego dostrzegam wręcz modelowego chrześcijanina. Postać niesłychanie skromną, do bólu normalną, niepretensjonalną, dobrą, życzliwą, chętną do pomocy, ale... właśnie nie frajera, nie samobójce, nie kogoś, kto łykną ideał "pizdowatego dobrego misia". To człowiek pokorny, który nie ma problemu z słuchaniem mądrzejszych od siebie, ale nie głupek, który daje się wodzić cwaniakom za nos, on wie, kogo ma słuchać.

I świadom tego czy nie, swoją postawą przysługuje się bliźnim, nie tylko wtedy, kiedy otwiera przed innymi drzwi, stawia talerz z jedzeniem, użycza krwi, ale również wtedy, kiedy przetrąca łapy, z gardła wyszarpie, oddaje z nawiązką. On nie tylko swojego interesu, swojej godności w ten sposób broni (nie da się zrobić na frajera), ale on wychowuje w ten sposób innych ludzi, chroni przed zgorszeniem, zepsuciem.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 16:17, 06 Lis 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 22 tematy

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:49, 06 Lis 2021    Temat postu:

W języku polskim mamy takie fajne określenia jak "nadużyć czyjejś gościnności" albo "nadużyć czyjegoś zaufania" i one właśnie pięknie się wpisują w poruszany w tym wątku temat.

Bohater piosenki "prosty człowiek" przestaje być "miły, grzeczny i serdeczny" w momencie, kiedy dochodzi do jakiegoś nadużycia, naruszenia pewnej granicy.

I ta granica właśnie oddziela dobro od zła. Po przekroczeniu tej granicy dobroczyność staje się złoczynnością:
Ale jak ktoś mi da po pysku
Oddam z nawiązką ja nie Chrystus


Ale jak sięgnie ktoś po wszystko
Łapy przetrącę ja nie Chrystus

Lecz niechby ktoś mi kroplę wyssał
Z gardła wyszarpię ja nie Chrystus


I obowiązkiem moralnego człowieka jest tak zmodyfikować swoje postępowanie, żeby drugiego nie wieść na pokuszenie, przyzwalając mu na zło.

Kiedy bronisz swojego honoru, godności, nie pozwalasz drugiemu, żeby Ci wlazł na głowę, robisz przysługę nie tylko sobie, ale i drugiemu. Jest to sytuacja win-win.

A to zadaje swoją drogą kłam teorii poświęcenia, która mówi, że służenie innym, czynienie dobra wobec bliźniego polega na tym, że ten poświęcacy się traci coś, żeby inny zyskał. Otóż, tam gdzie ma miejsce realna pomoc, wsparcie, tam wszyscy zyskują, nikt nie traci. A tam gdzie pomoc jest fikcyjna, nikt naprawdę nie zyskuje, wszyscy tracą.

W rzeczywistości jesteśmy wszyscy naczyniami połączonymi i nasz interes nie może być sprzeczny. To co służy mnie, służy Tobie i vice versa. Egoizm, kierowanie się "tylko własnym" interesem wcale nie służy zainteresowanemu, bo to co "tylko własne" jest iluzoryczne, realnego interesu nie da się oderwać od wspólnego interesu. Dlatego egoizm jest zły. A tzw. zdrowy egoizm, czyli myślenie również o sobie, nie zapominanie o sobie jest czymś dobrym, bo troska o siebie jest dobra tak samo jak dobra jest troska o innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: towarzyski.pelikan Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin