Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Definicjami w solipsyzm
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:42, 05 Sie 2021    Temat postu:

Czym ta nić miałaby być? Właśnie sobą, czyli tobą.

Każde wyjaśnienie, każdy opis polega na redukowaniu czegoś do czegoś. Owa nić leży u podstaw tych redukcji. Cokolwiek doznajesz, jest w tym opisie stanem (lub wycinkiem stanu), w którym znajduje się owa nić.

Słowem "ja" można oczywiście określać, co dusza zapragnie - a raczej, co jest przydatne do konkretnego zastosowania. I w wielu przypadkach przydatne jest ów aspekt sprawowania kontroli. Ale w ostatecznym rozrachunku to ta nić stanowi o całokształcie, bo ona nadaje czemukolwiek wartość. Można ją nazywać rzecz jasna jakkolwiek, słowa to tylko słowa, ale uważam, że użycie jakiegokolwiek NIEOSOBOWEGO określenia powoduje, że automatycznie traci się z oczu istotę sprawy i pakuje się w mechanistyczne nie-wiadomo-co. Dusza... Na początek brzmi pięknie, ale zaraz robi się z tego bezkształtna zapchajdziura do luk między niespójnymi dogmatami, tej nici nic nie przypominająca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:27, 06 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
Czym ta nić miałaby być? Właśnie sobą, czyli tobą.

Każde wyjaśnienie, każdy opis polega na redukowaniu czegoś do czegoś. Owa nić leży u podstaw tych redukcji. Cokolwiek doznajesz, jest w tym opisie stanem (lub wycinkiem stanu), w którym znajduje się owa nić.

Słowem "ja" można oczywiście określać, co dusza zapragnie - a raczej, co jest przydatne do konkretnego zastosowania. I w wielu przypadkach przydatne jest ów aspekt sprawowania kontroli. Ale w ostatecznym rozrachunku to ta nić stanowi o całokształcie, bo ona nadaje czemukolwiek wartość. Można ją nazywać rzecz jasna jakkolwiek, słowa to tylko słowa, ale uważam, że użycie jakiegokolwiek NIEOSOBOWEGO określenia powoduje, że automatycznie traci się z oczu istotę sprawy i pakuje się w mechanistyczne nie-wiadomo-co. Dusza... Na początek brzmi pięknie, ale zaraz robi się z tego bezkształtna zapchajdziura do luk między niespójnymi dogmatami, tej nici nic nie przypominająca.

Nić...
Próbuję myślowo iść za tą intuicją...
Ale przyznam, że mi na tyle sprawę zamotałeś swoim opisem, że nawet nie wiem JAK pójść.
Bo:
1. są doznania - dla mnie to trochę coś jak film, jak taśma filmowa, choć może interaktywna
2. do tego (w tym?) jest nić, która coś by miała z czymś łączyć? - co z czym?...
- może przeszłość z przyszłością/teraźniejszością?
- może warstwy głębsze z tym, co aktualne, incydentalne?
- może...

No i ta wymagalność aby owo było "osobowe", jak piszesz...
Fajnie, jeśli komuś słowo "osobowe" tutaj coś powie. I nawet mi jakby mówi. Trochę...
Mam intuicję, mam jakieś tam odczucia. Ale - może jestem jakoś ograniczony, może czegoś tam nie dojrzałem - ale mam z tym problem, bo właśnie owo "osobowe" chciałbym wyjaśnić, a nie użyć jako wyjaśniacza. :cry:
Efektem jest to, że zaproponowałeś mi użycie pewnych intuicji, które sam uważam za mocno niekonkretne, wysoce "nieporządne", a potem powiadasz "to jest twoje wyjaśnienie, a cokolwiek innego byś tu użył będzie źle".

Ostatecznie moje odczucie jest takie, że nie potrafię sobie niczego w ten sposób wyjaśnić. To co było nieokreślone, dalej pozostaje nieokreślonym, to co ku określoności zmierzało, też dzięki temu powiedzeniu "ma być osobowo" swojego zmierzania ku wyjaśnieniu nie przyspieszyło.

Zdaję sobie sprawę, że mój kierunek wyjaśniania - ten ze wskazaniem na aspekt kontroli - też nie jest idealny. On ma wiele punktów wątpliwych, wciąż jest niedookreślony. Jednak wydaje mi się, że nieco dalej wygrzebuje się on z intuicji bezkształtnych na jakoś tam kształt przybierające, niż skwitowanie tej niejasnej magmy określeniem "osobowe", które to określenie samo do owej magmy niejasności należy.
Dlaczego jednak widzę coś mocniejszego w wyjaśnianiu przez pojęcie kontroli, niż przez pojęcie osoby? (choć zapewne będą się w wielu koncepcjach te pojęcia łączyły, to nie jest jakieś odrzucenie, jakieś totalne albo - albo)...
Ano dlatego, że tą kontrolą JAKIEKOLWIEK GRANICE POTRAFIĘ ZACZĄĆ RYSOWAĆ. Jakiekolwiek. Z pojęciem osoby nie mam tego w zasięgu, mam skołowaną głowę - bo oto ja/osoba raz jest wszystkim, za chwilę jednak w tłumaczeniach objawia się jakaś alternatywa wobec tego (choćby tym, że np. widzisz tu duszę, jako tłumaczenie niezadowalające, a pewnie są inne alternatywy), więc ja już się tu gubię - mamy wszystko, czy nie wszystko. Jeśli wszystko, to nie szukamy żadnych granic, nie próbujemy nawet rozmyślać nad sprawą. Jeśli nie wszystko, to problem wytyczenia granicy wraca, a wtedy też wychodzi na wierzch pytanie: jakim sposobem ową granicę wytyczać będziemy próbowali?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:17, 06 Sie 2021    Temat postu:

Doznania może i są jak film, ale przecież ten film oglądasz, oglądasz właśnie dzięki tej nici. Bez niej klatki wczorajsze i jutrzejsze byłyby bez znaczenia dla klatek dzisiejszych. Ta nić je łączy, a że są połączone wiesz stąd, że dbasz o twoje jutro i a twoje myśli o twej przeszłości nie są beznamiętne. Nie jest to takie samo dbanie, jak dbanie o jutro kogoś innego, ani nie jest to taki sam stosunek do przeszłości, jak stosunek do przeszłości kogoś innego.

A osobowe? Kiedy mówisz o "ja", wtedy w naturalny chyba sposób odwołujesz się przynajmniej jakimś obrzeżkiem uwagi właśnie do tej nici, do tego co łączy twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w całość mającą wspólną wartość różną jakościowo od wartości tego, co nazwiesz nie-sobą. Zupełnie inaczej podchodzisz do pomysłu, żeby jutro rozpalić ogień w kominku, a inaczej do pomysłu, żeby jutro rozpalić ogień na twojej czuprynie, i powodem nie jest to, że ogień w kominku jest bardziej przydatny od płonących włosów. A kiedy oglądasz w telewizorni jakiś durny film, na którym komuś przypalają skalp, to ich czynność budzi twój sprzeciw nie dlatego, że włosy kiepsko się palą, lecz że wyobrażasz sobie, jakbyś się czuł, gdyby to była twoja głowa. Nie wydaje mi się więc, żeby tutaj były jakieś niejasności. Pojawiają się jednak, gdy zamiast osoby zaczyna się mówić o duszy. Albo i o kontroli, bo twój los jest dla ciebie istotny niezależnie od tego, czy go kontrolujesz czy nie.

Ostatnia i pierwsza sprawa - granice. Wytyczanie ich zależy od tego, po co je wytyczamy. Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o wszechświecie? Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o nieskończoności? Jest granica między pojęciem całości i pojęciem części, prawda? W czym więc problem? Wydaje mi się, że w nieporozumieniu co do celu rozważań...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:10, 07 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
Doznania może i są jak film, ale przecież ten film oglądasz, oglądasz właśnie dzięki tej nici. Bez niej klatki wczorajsze i jutrzejsze byłyby bez znaczenia dla klatek dzisiejszych. Ta nić je łączy, a że są połączone wiesz stąd, że dbasz o twoje jutro i a twoje myśli o twej przeszłości nie są beznamiętne. Nie jest to takie samo dbanie, jak dbanie o jutro kogoś innego, ani nie jest to taki sam stosunek do przeszłości, jak stosunek do przeszłości kogoś innego.

A osobowe? Kiedy mówisz o "ja", wtedy w naturalny chyba sposób odwołujesz się przynajmniej jakimś obrzeżkiem uwagi właśnie do tej nici, do tego co łączy twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w całość mającą wspólną wartość różną jakościowo od wartości tego, co nazwiesz nie-sobą. Zupełnie inaczej podchodzisz do pomysłu, żeby jutro rozpalić ogień w kominku, a inaczej do pomysłu, żeby jutro rozpalić ogień na twojej czuprynie, i powodem nie jest to, że ogień w kominku jest bardziej przydatny od płonących włosów. A kiedy oglądasz w telewizorni jakiś durny film, na którym komuś przypalają skalp, to ich czynność budzi twój sprzeciw nie dlatego, że włosy kiepsko się palą, lecz że wyobrażasz sobie, jakbyś się czuł, gdyby to była twoja głowa. Nie wydaje mi się więc, żeby tutaj były jakieś niejasności. Pojawiają się jednak, gdy zamiast osoby zaczyna się mówić o duszy. Albo i o kontroli, bo twój los jest dla ciebie istotny niezależnie od tego, czy go kontrolujesz czy nie.

Ostatnia i pierwsza sprawa - granice. Wytyczanie ich zależy od tego, po co je wytyczamy. Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o wszechświecie? Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o nieskończoności? Jest granica między pojęciem całości i pojęciem części, prawda? W czym więc problem? Wydaje mi się, że w nieporozumieniu co do celu rozważań...

Granice wytyczam także właśnie przy pomyśle rozpalania ognia - jest rozgraniczona sytuacja, gdy pali się w mojej czuprynie vs w kominku. To, że nie jestem wszystkim świadczy o tym, jak postepuję z owym filmem doznań - traktuję je jako coś zdarza się mi, a nie jest mną. Dlaczego tak?
Bo ja traktuję jako to "coś w środku" co podejmuje decyzje (czyli ma kontrolę), a nie jest tym zewnętrznym, nie jest wszystkim. I do tej decyzji ja potrzebuje rozgraniczać rzeczy potrzebne od niepotrzebnych, dobre od zlych, jasne od ciemnych itp. Wśród tych rozgraniczeń kluczowe jest poddające się kontroli vs nie poddające się kontroli. Z tym poddającym się mojej kontroli mogę robić różne rzeczy, mogę konstruować swoje jakieś na ten temat projekcje. To, co nie poddaje się kontroli może być uznawane wręcz za wrogie, czyli obce, czyli przeciw mnie - np. wtedy, gdy sprzeciwia się moim planom, a ja muszę się tylko z żalem dostosowywać. Im bardziej coś jest przeciw moim planom, pragnieniom, kontroli, tym bardziej jest obce, cudze (choć nie zawsze musi być wrogie, a wręcz może być tak, że owa niezależność rzeczy od naszej woli bywa czymś oczekiwanym i pożądanym).
Wydaje mi się, że ten podział jest NAJBLIŻEJ INTUICJI JA, którą każdy, nawet trochę mimowolnie, posiada. Dlatego go tutaj promuję.

Tu mi się nasuwa jeszcze jeden poboczny komentarz, refleksja na temat dyskusji jako takiej. Mamy tu chyba piękny przykład sytuacji, w której ujawnia się aspekt niezrozumiały chyba dla większości dyskutantów - aspekt CHWYTANIA INTUICJI podczas dyskusji. Z różnymi osobami dyskutowałem, często bardzo przeświadczonymi o swojej logiczności, albo o jakiejś wielkiej słuszności głoszonych przez nich poglądów. Jednak tam, gdzie oni swoje przekonania określali jako "logikę". ja dostrzegałem MOCNO NIESPRECYZOWANE INTUICJE, tam gdzie ludzie zdają się być przekonani na 100% jak to mają rację, ja często nie potrafiłem dopatrzyć się nawet dobrego zarysowania W CZYM w ogóle oni mogliby owa rację mieć, bo poziom wyłonienia ich poglądów z "mgły" odniesień wielu, był bardzo niski.
Sam oczywiście też podlegam tej regule, że na start i tak mam intuicje, a do tego najczęściej prawie nic więcej. Ale nie zamierzam tych moich intuicji promować jako absolut jedynie słusznego traktowania spraw, tylko rozumiem je jako PROPOZYCJĘ dla tych spraw ujmowania. Nie mam wątpliwości, że zagadnienie, o którym akurat coś piszę da się zgrabnie ujmować na wiele alternatywnych sposobów do mojego.
Tu dotykamy tego, co napisałeś na końcu, co z resztą próbujesz jakoś (póki co chyba bezskutecznie w stosunku do większości dyskutantów) zasugerować jako standard samego rozumienia dyskusji - uznanie, że jest ona celowa, podlega osobistym wyborom w zakresie CO, także JAK, albo i PO CO chcemy rozważać w danej dyskusji. Dostrzeżenie owej celowości, dogadanie jej tak, aby można było ją uznać za coś łączącego dyskutantów, a nie dzielącego, bardzo porządkuje dyskusję, oszczędza nieporozumień i frustracji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 10:45, 07 Sie 2021    Temat postu:

solipsysta nie twierdzi Michałku, że realny świat nie istnieje poza jego umysłem, a jedynie tyle, że jedyne co jest tym czym się jawi, jest to, co jemu (i tylko jemu) samemu się jawi, a wszystko to, co reprezentuje to co się jawi, jest jego (tylko jego) własną (niedoskonałą) interpretacją.

solipsyzm jest więc najbardziej realistycznym, pełnym pokory w obec własnych sądów, poglądem filozoficznym.

Michał Dyszyński napisał:
Granice wytyczam także właśnie przy pomyśle rozpalania ognia - jest rozgraniczona sytuacja, gdy pali się w mojej czuprynie vs w kominku. To, że nie jestem wszystkim świadczy o tym, jak postepuję z owym filmem doznań - traktuję je jako coś zdarza się mi, a nie jest mną. Dlaczego tak?


pytasz Michale dlaczego ...?

myślę, że dlatego, że mało rozumiesz i niczego poza sobą nie chcesz rozumiueć :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5937
Przeczytał: 88 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:04, 07 Sie 2021    Temat postu:

Według Wikipedii:
Solipsyzm (łac. solus ipse, "ja sam")[1] – pogląd filozoficzny głoszący, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający[2], cała zaś rzeczywistość jest jedynie zbiorem jego subiektywnych wrażeń – wszystkie obiekty, ludzie, etc., których doświadcza jednostka, są tylko częściami jej umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:58, 07 Sie 2021    Temat postu:

Andy72 napisał:
Według Wikipedii:
Solipsyzm (łac. solus ipse, "ja sam")[1] – pogląd filozoficzny głoszący, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający[2], cała zaś rzeczywistość jest jedynie zbiorem jego subiektywnych wrażeń – wszystkie obiekty, ludzie, etc., których doświadcza jednostka, są tylko częściami jej umysłu.


tak Andy :), czyli istnieje tylko jednostkowe poznanie, nie istnieje poznanie kolektywne

i

każdy z osobna poznaje "subiektywnie" (w cudzysłowie, bo w solipsyzmie subiektywizm jest pozbawiony sensu) i to jest jego jedyna rzeczywistość w tym sensie tylko ta istnieje i wszystkie elementy rzeczywistosci są jedynie częściami jego umysłu.


oczywiście Andy mozesz zakładać w swoim solipsystycznym umyśle, że innbi solipsyći są głupsi od Ciebie i głoszą coś innhym, którzy dla nich nie istnieją ... ale to tylko problem twojego, z natury solipsystycznego umysłu :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5937
Przeczytał: 88 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:21, 07 Sie 2021    Temat postu:

Jeśli inni nie istnieją to po co rozmawiasz z innymi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:27, 07 Sie 2021    Temat postu:

Andy72 napisał:
Jeśli inni nie istnieją to po co rozmawiasz z innymi?


ty tylko (ściślej nie tylko :) ty) twierdzisz, że dla solipsysty inni nie istnieją :wink: istnieją jak czarownice, dla jednych istnieć mogą realnie dla innych jedynie jako ludzkie wyobrażenie :)

a "istnieć" to też tylko tyle co "jest prawdą (taką w 100%)" :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:20, 08 Sie 2021    Temat postu: Re: Definicjami w solipsyzm

Michał Dyszyński napisał:

Warto zwrócić uwagę, że w tradycyjnym solipsyzmie "ja" jest właściwie tylko frazą - dwuznakowym ciągiem. Nie wiadomo, gdzie znaczenia dla tego ciągu mają początek, koniec, granice


To jest już duży problem dla solipsyzmu. Przy czym nie obala on solipsyzmu. Co najwyżej wskazuje na to, że mamy jakiś problem z językiem na tym poziomie

"Ja" to koncept bez którego można się obejść w opisie. Aby stwierdzić, że jedyne czym dysponujemy to następstwo zdarzeń po sobie, nie musimy w ogóle użyć takiego pojęcia jak "ja". Nie ma żadnej różnicy między zdaniami:

"Ja obserwuję następstwo zdarzeń po sobie"

oraz

"Zdarzenia następują po sobie"

Zajrzyjmy do prac wybitnych filozofów i zobaczmy co oni piszą na ten temat:

Jaźń jest hipotezą zbędną bo nie tłumaczy niczego w obserwacji, czego nie wiedzielibyśmy bez owego konstruktu (Leszek Kołakowski, Filozofia pozytywistyczna. Od Hume'a do Koła Wiedeńskiego, Warszawa 1966, s. 44, 131, 135)

Poczucie tożsamości i własnego "ja" to u Hume'a złudzenie. Nie mamy jednego "ja" ale wiele danych, które traktujemy jako "ja". Tożsamość to psychologiczna fikcja (Edmund Husserl, Kryzys nauk europejskich i fenomenologia transcendentalna. Wprowadzenie do filozofii fenomenologicznej, Kraków 1987, s. 84)

Hume krytykuje pojęcie substancjalnego "ja" i sprowadza podmiot do wiązki percepcji (por. David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego wraz z apendyksami, Kraków 2004, s. 162)

Ernst Mach też odrzucał istnienie ludzkiego "ja" (za Józef Życiński, Bóg Abrahama i Whiteheada, Tarnów [b.r.w.], s. 58)

Kartezjusz uczynił "ja" równie mało realnym, co wspólnotę (za Leszek Kołakowski, Horror metaphysicus, Warszawa 1990, s. 119)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 12:24, 08 Sie 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:24, 08 Sie 2021    Temat postu:

Edytowany

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 5:14, 12 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 12:44, 08 Sie 2021    Temat postu: Re: Definicjami w solipsyzm

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Warto zwrócić uwagę, że w tradycyjnym solipsyzmie "ja" jest właściwie tylko frazą - dwuznakowym ciągiem. Nie wiadomo, gdzie znaczenia dla tego ciągu mają początek, koniec, granice


To jest już duży problem dla solipsyzmu. Przy czym nie obala on solipsyzmu. Co najwyżej wskazuje na to, że mamy jakiś problem z językiem na tym poziomie

"Ja" to koncept bez którego można się obejść w opisie. Aby stwierdzić, że jedyne czym dysponujemy to następstwo zdarzeń po sobie, nie musimy w ogóle użyć takiego pojęcia jak "ja". Nie ma żadnej różnicy między zdaniami:

"Ja obserwuję następstwo zdarzeń po sobie"

oraz

"Zdarzenia następują po sobie"

Zajrzyjmy do prac wybitnych filozofów i zobaczmy co oni piszą na ten temat:

Jaźń jest hipotezą zbędną bo nie tłumaczy niczego w obserwacji, czego nie wiedzielibyśmy bez owego konstruktu (Leszek Kołakowski, Filozofia pozytywistyczna. Od Hume'a do Koła Wiedeńskiego, Warszawa 1966, s. 44, 131, 135)

Poczucie tożsamości i własnego "ja" to u Hume'a złudzenie. Nie mamy jednego "ja" ale wiele danych, które traktujemy jako "ja". Tożsamość to psychologiczna fikcja (Edmund Husserl, Kryzys nauk europejskich i fenomenologia transcendentalna. Wprowadzenie do filozofii fenomenologicznej, Kraków 1987, s. 84)

Hume krytykuje pojęcie substancjalnego "ja" i sprowadza podmiot do wiązki percepcji (por. David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego wraz z apendyksami, Kraków 2004, s. 162)

Ernst Mach też odrzucał istnienie ludzkiego "ja" (za Józef Życiński, Bóg Abrahama i Whiteheada, Tarnów [b.r.w.], s. 58)

Kartezjusz uczynił "ja" równie mało realnym, co wspólnotę (za Leszek Kołakowski, Horror metaphysicus, Warszawa 1990, s. 119)


ciekawe :) :

1. jaki związek z solpisyzmem ma "substancjonalne", realne istnienie "ja"
2. jeśli "ja" nie istnieje to rozumiem, że to co JA myślę na dowolny temat, nie jest dla negującego istnienie "ja" tajemnicą lub po prostu nie myslę :)

myślę, że ludzie negujący istnienie "ja" leczą jakieś swoje urojenia na temat natury "ja", przypisując "ja" niezrozumiałe dla mnie własności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:22, 10 Sie 2021    Temat postu:

wuj napisał:
Ostatnia i pierwsza sprawa - granice. Wytyczanie ich zależy od tego, po co je wytyczamy. Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o wszechświecie? Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o nieskończoności? Jest granica między pojęciem całości i pojęciem części, prawda? W czym więc problem? Wydaje mi się, że w nieporozumieniu co do celu rozważań...
Michał napisał:
Granice wytyczam także właśnie przy pomyśle rozpalania ognia - jest rozgraniczona sytuacja, gdy pali się w mojej czuprynie vs w kominku. To, że nie jestem wszystkim świadczy o tym, jak postepuję z owym filmem doznań - traktuję je jako coś zdarza się mi, a nie jest mną.

No bo ogień w kominku także i w solipsyście nie jest tobą. To jest twój ogień w twoim kominku. Różni się od twojego ognia na twojej czuprynie, bo czupryna to nie kominek. Podobnie jak obcięcie paznokcia to nie to samo, co obcięcie palca.

I ciemna strona Księżyca, i Kasjopeja, i Big Bang też są twoje. Solipsyzm mówi, że TYLKO twoje. Bo dla solipsysty INNI są po prostu JEGO.





Andy napisał:
Jeśli inni nie istnieją to po co rozmawiasz z innymi?

To już było. Solipsysta rozmawia z "innymi" na tej zasadzie, na której rozmawia ze SOBĄ i na tej zadzie, na której korzysta z komputera oraz je śniadanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:24, 10 Sie 2021    Temat postu: Re: Definicjami w solipsyzm

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Warto zwrócić uwagę, że w tradycyjnym solipsyzmie "ja" jest właściwie tylko frazą - dwuznakowym ciągiem. Nie wiadomo, gdzie znaczenia dla tego ciągu mają początek, koniec, granice


To jest już duży problem dla solipsyzmu. Przy czym nie obala on solipsyzmu. Co najwyżej wskazuje na to, że mamy jakiś problem z językiem na tym poziomie

"Ja" to koncept bez którego można się obejść w opisie. Aby stwierdzić, że jedyne czym dysponujemy to następstwo zdarzeń po sobie, nie musimy w ogóle użyć takiego pojęcia jak "ja". Nie ma żadnej różnicy między zdaniami:

"Ja obserwuję następstwo zdarzeń po sobie"

oraz

"Zdarzenia następują po sobie"


Nie chcę solipsyzmu "obalić". Obalenie byłoby bowiem możliwe, gdyby powstała tu jakaś wspólna platforma odniesień - myśli, w ramach której dyskutujące strony byłyby zgodne, a następnie na tej platformie dokonano by jakichś ustaleń, które znowu przyjęliby wszyscy, jako poprawne. Na to szansy nie widzę.
Zatem ja nie tyle solipsyzm "obalam", co odpytuję osoby, które solipsyzm w swoim umyśle modelują z precyzji stosowanych przez nich pojęć.

I to właśnie ta precyzja - a ściślej jej brak - jest tu problemem. Powiedzenie "ja to wszystko", albo "HGW777 to wszystko" według mnie są wyrażeniami pod względem mocy informującej praktycznie równoważnymi. W obu przypadkach granica "ja", jak i granica HGW777 względem pozostałych pojęć jest kwestią, o której nic pewnego nie da się powiedzieć. Można sobie jakieś intuicje tutaj luźne czepiać na tym wieszaku do intuicji, jaki stanowi to sformułowanie, ale czy powiesimy te intuicje takie, czy inne, powiesimy je tak, czy inaczej - to nie da się nijako zweryfikować (oczywiście nie myślę tu o weryfikacji empirycznej, ale nawet weryfikacji w znaczeniu "czy wiemy o czym w ogóle mówimy?").
Nie pragnę solipsyzmu obalić, bo wystarczy mi to, że uznamy go za pojęcie tak wysoko niejasne, tak nie wiadomo co właściwie postulujące, że zbliżające bardzo niebezpiecznie całą tę ideę do chaosu informacyjnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 5:31, 11 Sie 2021    Temat postu:

Michał po prostu nie umie mysleć analitycznie (jeśli w ogóle umie),
nie rozumie, że natura poznania to nie to samo co treść pozanania :)

solipsyzm traktuje o prawdziwości poznania i stwierdza, że prawda absolutna człolwiekowi jest niedostępna (nie istnieje), a prawda subiektyuwna pozbawiona sensu, bo jedyna mu dostępna to jego własna ....

projekcje umysłu solipsysty, czyli świat zewnętrzny: inni ludzie, drzewa, ... przegrzany łeb, paląca się czupryna Dyszyńskiego nie są przedmiotem wykładu solipsystów :)

oczywiście, jeśli Dyszyński znajdzie podobnego do siebie kretyna, nierozumiejącego definicji solipsyzmu to być może odkryje w nim wspólną dla siebie platforma odniesień - myśli, co jednak w żade sposób nie obali solipsyzmu, a wprost przeciwnie potwierdzi jdynioe jego zasadność :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 5:34, 11 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 5:48, 11 Sie 2021    Temat postu:

a abstrahując od głupoty Dyszyńskiego, konsekwencją solipsyzmu jest koniczność logiczna wprowadzenia pojęcia Bóg (dowód Berkeley na istnienie Boga - prawdy absolutnej poza człowiekiem), o ile człowiek jest przekonany, mimo oczywistości na jakie wskazuje solipsyzm, że z innymi ludzmi się jednak, choć w niedoskonały sposób, porozumiewa i świat rzeczywisty poznaje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:09, 11 Sie 2021    Temat postu: Re: Definicjami w solipsyzm

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Warto zwrócić uwagę, że w tradycyjnym solipsyzmie "ja" jest właściwie tylko frazą - dwuznakowym ciągiem. Nie wiadomo, gdzie znaczenia dla tego ciągu mają początek, koniec, granice


To jest już duży problem dla solipsyzmu. Przy czym nie obala on solipsyzmu. Co najwyżej wskazuje na to, że mamy jakiś problem z językiem na tym poziomie

"Ja" to koncept bez którego można się obejść w opisie. Aby stwierdzić, że jedyne czym dysponujemy to następstwo zdarzeń po sobie, nie musimy w ogóle użyć takiego pojęcia jak "ja". Nie ma żadnej różnicy między zdaniami:

"Ja obserwuję następstwo zdarzeń po sobie"

oraz

"Zdarzenia następują po sobie"


Nie chcę solipsyzmu "obalić". Obalenie byłoby bowiem możliwe, gdyby powstała tu jakaś wspólna platforma odniesień - myśli, w ramach której dyskutujące strony byłyby zgodne, a następnie na tej platformie dokonano by jakichś ustaleń, które znowu przyjęliby wszyscy, jako poprawne. Na to szansy nie widzę.
Zatem ja nie tyle solipsyzm "obalam", co odpytuję osoby, które solipsyzm w swoim umyśle modelują z precyzji stosowanych przez nich pojęć.

I to właśnie ta precyzja - a ściślej jej brak - jest tu problemem. Powiedzenie "ja to wszystko", albo "HGW777 to wszystko" według mnie są wyrażeniami pod względem mocy informującej praktycznie równoważnymi. W obu przypadkach granica "ja", jak i granica HGW777 względem pozostałych pojęć jest kwestią, o której nic pewnego nie da się powiedzieć. Można sobie jakieś intuicje tutaj luźne czepiać na tym wieszaku do intuicji, jaki stanowi to sformułowanie, ale czy powiesimy te intuicje takie, czy inne, powiesimy je tak, czy inaczej - to nie da się nijako zweryfikować (oczywiście nie myślę tu o weryfikacji empirycznej, ale nawet weryfikacji w znaczeniu "czy wiemy o czym w ogóle mówimy?").
Nie pragnę solipsyzmu obalić, bo wystarczy mi to, że uznamy go za pojęcie tak wysoko niejasne, tak nie wiadomo co właściwie postulujące, że zbliżające bardzo niebezpiecznie całą tę ideę do chaosu informacyjnego.


To samo możesz powiedzieć o każdym innym terminie języka, na przykład o samym terminie "ja" (bez słów "to wszystko"). Brak desygnatu, brak zakresu tego pojęcia, właściwie nie wiadomo co to w ogóle znaczy. Można pod to podstawić nawet terminy zupełnie niepersonalne i będzie się to ze sobą jakoś kleiło (na przykład panteistyczne "stanowię jedność z całym Wszechświatem"). Z kolei sam termin "wysoko niejasne" też jest wysoko niejasny i tak dalej. Kłania się sceptycyzm znaczeniowy Kripkego. Język to jedyne czym dysponujemy (nawet nasze percepcje muszą mu się podporządkować i same nic nie znaczą). A ten jest wysoce nieprecyzyjny (nawet w naukach formalnych filozofowie wytykają nieścisłości - patrz analizy Quine'a). Tak więc nic odkrywczego - wszystko zaczyna się od języka i na nim kończy


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 9:17, 11 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:48, 11 Sie 2021    Temat postu: Re: Definicjami w solipsyzm

fedor napisał:
To samo możesz powiedzieć o każdym innym terminie języka, na przykład o samym terminie "ja" (bez słów "to wszystko"). Brak desygnatu, brak zakresu tego pojęcia, właściwie nie wiadomo co to w ogóle znaczy. Można pod to podstawić nawet terminy zupełnie niepersonalne i będzie się to ze sobą jakoś kleiło (na przykład panteistyczne "stanowię jedność z całym Wszechświatem"). Z kolei sam termin "wysoko niejasne" też jest wysoko niejasny i tak dalej. Kłania się sceptycyzm znaczeniowy Kripkego. Język to jedyne czym dysponujemy (nawet nasze percepcje muszą mu się podporządkować i same nic nie znaczą). A ten jest wysoce nieprecyzyjny (nawet w naukach formalnych filozofowie wytykają nieścisłości - patrz analizy Quine'a). Tak więc nic odkrywczego - wszystko zaczyna się od języka i na nim kończy

Jasność znaczeń można jednak (i wg mnie trzeba) wyciągać jakoś z tej magmy nieokreśloności. I jest na to względnie prosta i intuicyjna metoda. Ma ona dwa poziomy
- subiektywny
- intersubiektywny.
Znaczenie "pies" można testować tak, że stawiamy losową sytuację i "pytamy się" (metoda subiektywna) własnych odczuć poznawczych, doznań "czy to jest pies?", albo "czy jest tam pies?". Jeśli przychodząca od naszego umysłu SPONTANICZNA odpowiedź brzmi "tu jest pies", bądź "tu nie ma psa", a nie "nie wiem właściwie jak się sytuacją ma do idei 'pies'", to mamy do czynienia z pojęciem, które jakoś się wyłoniło do poprawnego działania w języku. Jeśli zaś notorycznie będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której dana osoba nie potrafi określić, czy pies tam występuje, czy nie, to znaczy, że owo pojęcie psa pływa, nie zakorzeniło się znaczeniowo.
Na gruncie intersubiektywnym można w podobny sposób stawiać ten problem jakiejś grupie ludzi. I oni też mogą określać swoje wrażenia - czy wiedzą, że pies w sytuacji wystąpił, bądź nie, czy raczej będzie w tej kwestii brak wyrazistej, opartej o spontaniczną reakcję odpowiedzi.
Tutaj na sfinii, póki co, o tym zagadnieniu nie bardzo jest z kim dyskutować. Tylko Ty dołączyłeś do refleksji nad nim, mimo że jest ono absolutnie fundamentalne dla zrozumienia co właściwie się z tym naszym myśleniem dzieje. Problem jest z tym, że ludzie BIORĄ SWOJE INTENCJE ZA FAKTY zewnętrzne.
W dyskusjach to wychodzi bardzo wyraziście, gdy np. ktoś jest przekonany, że stosuje logikę, choć w istocie cały czas myślowo "jedzie" na rozpoznaniach czysto intuicyjnych, spontanicznie pojawiających się w jego odczuciach, nie angażując zupełnie logicznego mechanizmu obiektywizującego, opartego o wyspecyfikowanie założeń, przetestowanie ich wzajemnych relacji, całej tej walki o jednoznaczność pojęć. Podobnie tutaj dyskutanci intencję obiektywizmu, jaką pewnie i posiadają (choć w postaci, której nie przemyśleli, w czystej nieprzetestowanej znaczeniowo intuicji) biorą za zrealizowanie idei obiektywizmu. W dyskusjach PRAKTYCZNIE "być obiektywnym" dla wielu sprowadzi się do "zarzucać brak obiektywizmu drugiej stronie, samemu ogłaszać się obiektywnym, a poza tym silnie separować się od jakiejkolwiek refleksji nad tym, czy rzeczywiście jakieś znamiona obiektywizmu nasze myślenie przejawia". Tutaj dyskutanci są "obiektywni" i "logiczni" na zasadzie "stłucz termometr to nie będziesz miał gorączki" - tzn. za pomocą okopania się na pozycjach w ramach której dowolne ich arbitralne stwierdzenie jest "obiektywne" i "logiczne". Jest takim, bo przecież tak twierdzą, a nawet mają taką intencję.

Tymczasem wyjściem poza ten festiwal chciejstw w myśleniu wiedzie właśnie przez analizę tego, czym są nasze intuicje, a potem jak z owych intuicji wyłaniają się pojęcia, krzepną w stronę jednoznaczności, by ostatecznie znaczyć coś konkretnego, a nie za każdym razem coś innego, bo się to tak danej osobie akurat teraz zachciało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:10, 11 Sie 2021    Temat postu:

Michał napisał:
I to właśnie ta precyzja - a ściślej jej brak - jest tu problemem. Powiedzenie "ja to wszystko", albo "HGW777 to wszystko" według mnie są wyrażeniami pod względem mocy informującej praktycznie równoważnymi. /.../ Nie pragnę solipsyzmu obalić, bo wystarczy mi to, że uznamy go za pojęcie tak wysoko niejasne, tak nie wiadomo co właściwie postulujące, że zbliżające bardzo niebezpiecznie całą tę ideę do chaosu informacyjnego.

Ano właśnie NIE. Zacytuję ponownie ten fragment:

wuj napisał:
Ostatnia i pierwsza sprawa - granice. Wytyczanie ich zależy od tego, po co je wytyczamy. Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o wszechświecie? Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o nieskończoności? Jest granica między pojęciem całości i pojęciem części, prawda? W czym więc problem? Wydaje mi się, że w nieporozumieniu co do celu rozważań...
Michał napisał:
Granice wytyczam także właśnie przy pomyśle rozpalania ognia - jest rozgraniczona sytuacja, gdy pali się w mojej czuprynie vs w kominku. To, że nie jestem wszystkim świadczy o tym, jak postepuję z owym filmem doznań - traktuję je jako coś zdarza się mi, a nie jest mną.
wuj napisał:
No bo ogień w kominku także i w solipsyście nie jest tobą. To jest twój ogień w twoim kominku. Różni się od twojego ognia na twojej czuprynie, bo czupryna to nie kominek. Podobnie jak obcięcie paznokcia to nie to samo, co obcięcie palca.

I ciemna strona Księżyca, i Kasjopeja, i Big Bang też są twoje. Solipsyzm mówi, że TYLKO twoje. Bo dla solipsysty INNI są po prostu JEGO.

Co w tym jest niejednoznacznego? Co jest niejednoznacznego we wszechświecie? Co jest niejednoznacznego w tym, że cokolwiek postrzegasz, postrzegasz ty? Co jest niejednoznacznego w podmiocie postrzegania? Solipsyzm jest absolutnie jednoznaczny, nie ma niczego, co mogłoby być lepiej określone niż "ja". Jedyny zaś problem (pseudo-problem!) polega właśnie na tym, co jest jednocześnie przyczyną niemożności obalenia solipsyzmu: nie da się tego "ja" wskazać nikomu innemu niż sobie samemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:24, 11 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
Ostatnia i pierwsza sprawa - granice. Wytyczanie ich zależy od tego, po co je wytyczamy. Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o wszechświecie? Jakie granice wytyczasz, gdy mówisz o nieskończoności? Jest granica między pojęciem całości i pojęciem części, prawda? W czym więc problem? Wydaje mi się, że w nieporozumieniu co do celu rozważań...
Michał napisał:
Granice wytyczam także właśnie przy pomyśle rozpalania ognia - jest rozgraniczona sytuacja, gdy pali się w mojej czuprynie vs w kominku. To, że nie jestem wszystkim świadczy o tym, jak postepuję z owym filmem doznań - traktuję je jako coś zdarza się mi, a nie jest mną.
wuj napisał:
No bo ogień w kominku także i w solipsyście nie jest tobą. To jest twój ogień w twoim kominku. Różni się od twojego ognia na twojej czuprynie, bo czupryna to nie kominek. Podobnie jak obcięcie paznokcia to nie to samo, co obcięcie palca.

I ciemna strona Księżyca, i Kasjopeja, i Big Bang też są twoje. Solipsyzm mówi, że TYLKO twoje. Bo dla solipsysty INNI są po prostu JEGO.

Co w tym jest niejednoznacznego? Co jest niejednoznacznego we wszechświecie? Co jest niejednoznacznego w tym, że cokolwiek postrzegasz, postrzegasz ty? Co jest niejednoznacznego w podmiocie postrzegania? Solipsyzm jest absolutnie jednoznaczny, nie ma niczego, co mogłoby być lepiej określone niż "ja". Jedyny zaś problem (pseudo-problem!) polega właśnie na tym, co jest jednocześnie przyczyną niemożności obalenia solipsyzmu: nie da się tego "ja" wskazać nikomu innemu niż sobie samemu.

Niejednoznaczne jest to:
Piszesz, że dla solipsysty " INNI są po prostu JEGO".
Odpowiedz mi na proste pytanie: co by się zmieniło w całej sytuacji, gdyby inni byli NIE JEGO?

Pojęcie ma sens wtedy, gdy POSIADA MOC RÓŻNICUJĄCĄ.
Ja tej mocy w idei ja solipsystycznego po prostu nie potrafię dostrzec. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:36, 11 Sie 2021    Temat postu:

W postrzeganiu, inni nie mogą nie być NIE JEGO.

Podobnie, jak w postrzeganiu fizycznym nic nie może być poza wszechświatem.

"Ja" nie jest różnicujące, podobnie jak wszechświat nie jest różnicujący. A ściślej: i ja i wszechświat są różnicujące na tej zasadzie, na jakiej całość jest różnicująca: zachodzi różnica pomiędzy częścią i całością.

Natomiast INNI NIE SĄ JEGO oznacza, że tak samo, jak jest on, są również inni. Czyli że są inne CAŁOŚCI, tak samo postrzegające wszystko wyłącznie wewnątrz siebie. Solipsysta jest samotny. Polipsysta nie jest samotny. To jest różnica pomiędzy solipsyzmem a jego zaprzeczeniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:43, 11 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
W postrzeganiu, inni nie mogą nie być NIE JEGO.

Czyli wychodzi nam pojęcie kompletnie nie różnicujące.
Czyli, jeśli masz komuś wytłumaczyć, co to właściwie jest, jeśli on sam nie ma tu najmniejszej intuicji, to jesteś bezradny, bo nie masz wskazać tego, czegoś co powoduje, że rzeczywistość z "jego" byłaby jakoś odmienna od rzeczywistości bez tego "jego"...
Jeszcze inaczej mówiąc - owo "jego" uosabia sobą WSZYSTKO CO NIEOKREŚLONE - "jego" to: "wszystko", "nie wiem co", "siamto i owamto", "kuruku44" itp. itd. Te wszystkie byty - nazwy i biliardy im podobnych tu tak samo pasują, a przynajmniej nie da się podać powodu, dla którego któreś mogłoby nie pasować.

wujzboj napisał:
"Ja" nie jest różnicujące, podobnie jak wszechświat nie jest różnicujący. A ściślej: i ja i wszechświat są różnicujące na tej zasadzie, na jakiej całość jest różnicująca: zachodzi różnica pomiędzy częścią i całością.

Natomiast INNI NIE SĄ JEGO oznacza, że tak samo, jak jest on, są również inni. Czyli że są inne CAŁOŚCI, tak samo postrzegające wszystko wyłącznie wewnątrz siebie. Solipsysta jest samotny. Polipsysta nie jest samotny. To jest różnica pomiędzy solipsyzmem a jego zaprzeczeniem.

Tu mamy w końcu coś różnicującego - samotność.
Pytanie tylko na ile ja można tłumaczyć samotnością, czy raczej odwrotnie?... :think:
Co jest bardziej pierwotne - samotność, czy pojęcie ja?

Czy solipsysta, który by się nie czuł samotny, przestałby być solipsystą?... :think:

Samotność poznajemy przez uczucia - też intuicyjnie. Czy mizantrop, który nie ma najmniejszego pociągu do innych ludzi, ceniący sobie stan oddzielenia od nich, będzie w stanie zdefiniować sobie solipsyzm, jeśli to odczuwanie samotności byłoby na to jedyną ścieżką?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 16:25, 11 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:31, 11 Sie 2021    Temat postu:

wuj napisał:
W postrzeganiu, inni nie mogą nie być NIE JEGO.
Michał napisał:
Czyli wychodzi nam pojęcie kompletnie nie różnicujące.

Nie rozumiem. Tak samo "kompletnie nieróżnicujące" są pojęcia takie, jak wszechświat czy całość.

Michał napisał:
Czyli, jeśli masz komuś wytłumaczyć, co to właściwie jest, jeśli on sam nie ma tu najmniejszej intuicji, to jesteś bezradny.

Dokładnie tak samo jest, gdy chcesz komuś wytłumaczyć, co to jest kolor niebieski. Możesz tylko wskazywać na RELACJE POMIĘDZY SYMBOLAMI. Kolor to jednak nie jest relacja pomiędzy symbolami. Problem dotyczy przekazywania wytłumaczenia komuś innemu realnej (a nie symbolicznej) treści jakiegokolwiek pojęcia i z solipsyzmem jest związany tylko o tyle, że solipsystyczna ontologia jest najprostszą nienihilistyczną ontologią biorącą pod uwagę fakt solipsystycznego charakteru postrzegania.

Michał napisał:
Co jest bardziej pierwotne - samotność, czy pojęcie ja?

Nie tyle pojęcia są pierwotne, lecz pierwotne jest bycie podmiotem postrzeżeń, w tym - podmiotem postrzeżenia bycia samotnym. Werbalizacja nie jest do tego potrzebna, nie trzeba jawnie budować pojęć ani ich nazywać.

Michał napisał:
Czy solipsysta, który by się nie czuł samotny, przestałby być solipsystą?... :think:

Solipsysta jest samotny, ale to nie to samo, co "czuje się samotny", bo "czuje się samotny" niesie w sobie konotację przykrości, a nie o to chodzi. Może zamiast "samotny" powinienem był powiedzieć "sam". Jeśli racjonalny solipsysta czuje się samotny (czyli jeśli mu przykro z tym, że jest sam), to powinien po prostu przestać być solipsystą (piszę "racjonalny", bo nieracjonalny powie: "przykro mi być samym, ale nic na to nie poradzę, bo przecież świat jest jaki jest i moja przykrość tu nie ma nic do rzeczy, nie mogę się oszukiwać i wymyślać sobie towarzystwa"). A jeśli racjonalnemu polipsyście nie przeszkadza samotność, to powinien zastosować brzytwę Ockhama i zostać solipsystą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:08, 11 Sie 2021    Temat postu:

Edytowany.

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 1:02, 12 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:09, 11 Sie 2021    Temat postu:

Edytowany

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 1:03, 12 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin