Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Każdy prawdziwy wybór jest wyborem z niewiadomej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:45, 24 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Michał,

Ale po co zaczynać z Sobą od zera?

Zaczynamy od miejsca gdzie jesteś.
Rozumiem, że wierzysz, że:
1) Bóg istnieje
2) Jest to Bóg Chrześcijański, Trójca Święta, Ojciec, Syn (Jezus Chrystus) i Duch Święty
3) Biblia jest prawdziwym Słowem Boga (w jakimś sensie)

Tak

TS7 napisał:
Masz wątpliwości co do tego czy rację w ramach Chrześcijaństwa ma:
1) Kościół Katolicki
2) Protestanci?
3) Prawosławie?
4) kogoś jeszcze rozpatrujesz?

Mam wątpliwości nie tyle co do konkretnych ugrupowań, wyznań chrześcijaństwa, co do tego, czy POPRAWNA EPISTEMOLOGIA DOPUSZCZA ARBITRALNOŚĆ i WYSOKI POZIOM DOGMATYCZNOŚCI DLA JAKIEGOKOLWIEK SENSOWNEGO SYSTEMU MYŚLI.
Ogólnie nawet nie chodzi mi zatem o to czy inne konkretne sformułowanie, co raczej o to, czy kwestie etyczno - moralno - światopoglądowe w ogóle jest sens stawiać na płaszczyźnie silnie dogmatycznej i autorytarnej.
Właściwie to nawet nie pytam się o konkretne wyznanie - czy prawosławne, czy protestanckie, czy rzymskokatolickie - pytam się o to CO MÓJ UMYSŁ MA ZROBIĆ Z TWIERDZENIEM, ABY SAMEMU PRZED SOBĄ NIE KŁAMAĆ.

Skupię się na tym pytaniu, bo ono jest kluczowe. Stawiam sprawę następująco:
1. Warunkiem niezbywalnym dla mnie jest UCZCIWOŚĆ przed sobą w pierwszym rzędzie, a jak już potrafię być uczciwy sam przed sobą (czyli wiem, co wiem, albo wiem, czego nie wiem, nie rozumiem), to mam szansę przekazywać uczciwie coś innym ludziom, komunikować się z nimi jak ten, kto ma szanse mówić O JAKIEJŚ POSTACI ODPOWIEDNIOŚCI pomiędzy tym, co w umyśle, a tym co mówione.
2. Warunkiem niezbędnym uczciwości jest w moim przekonaniu to, że WIEM O CZYM MÓWIĘ.
Nie jest według mnie uczciwym stwierdzenie umiem dodać dwa ułamki o różnych mianownikach, jeśli nie wykonałem ani jednego takiego działania, jeśli dopiero uczę się, czym w ogóle licznik i mianownik jest. Abym cokolwiek uznał za nadające się do określenia z mojej strony "wierzę w to", muszę MIEĆ PRZETESTOWANE JAK TO DZIAŁA. Przynajmniej w jakimś tam stopniu przetestowane.
W przypadku gdy czuję, że mój umysł NIE UZYSKAŁ OPERACYJNEJ SPRAWNOŚCI rozpoznawania zagadnień dla danego problemu, nie mam prawa mówić, że coś w tej kwestii "wiem", ale tez i "wierzę" w to.
Moim problemem z instytucjonalnymi religiami (problem pewnie nie jest wyłączny dla katolicyzmu), jest to, że WIDZĘ WIELE DEKLARACJI - UŻYWANIA SŁÓW, dla których ja osobiście nie przyznaję sobie prawa uznawania, iż cokolwiek względem nich miałbym "wierzyć", "wiedzieć". Mogę mieć swoje intuicje na ów temat, ale one są u mnie wciąż klasyfikowane jako "nieporadne próby chwytania tematu". Czyli nie mam prawa się wypowiadać w danej kwestii. A odnoszę często wrażenie, że moje opowiedzenie się po jakiejś ze stron w takich sytuacjach jest oczekiwane.
Ja w mojej uczciwości, tak jak ją rozumiem, nie umiem owego opowiedzenia się dać, bo np. wciąż status rozumienia i przypuszczeń jest w pobliżu fifty - fifty, czyli nie wiadomo co i jak.
Samą tylko chęcią, aby coś mającego status "nie wiem co i jak" zamieniło się w coś o statusie "wierzę, że tak jest" nie jestem w stanie dokonać (przypominam: warunek UCZCIWOŚCI, nie oszukiwania siebie i innych jest niezbywalny).
Mógłbym ten status tak zmienić TYLKO REZYGNUJĄC Z UCZCIWOŚCI. A nieraz mam wrażenie, iż silnie jest oczekiwane, aby ów status "po prostu został zmieniony", czyli pomija się aspekt kolizji uczciwości z tym, co umysł jest w stanie uznać za zrozumiałe w danej kwestii.

Może resztę posta już pominę, bo chyba tu jest clou.
Ale pominę też jeszcze z innego powodu. Otóż trochę się zgadzam, z tym co piszesz, trochę nie zgadzam. Na każdą Twoją interpretację potrafię (też wybierając cytaty z Biblii) podać pięć innych, czasem przeciwnych. Rozdrabnianie się na szczegóły, gdy clou jest nieustalone, wydaje się być mało celowe. I tak z tego nic nie wyniknie, bo interpretujemy wszystko i tak ZAŁOŻENIAMI, czyli OBRAZEM JAKI MAMY W GŁOWIE. W szczególności dodam tylko, że nigdzie wprost w Biblii nie jest określone, czy prymat Piotra:
1. przenosi się na jego następców (będzie to interpretacja)
2. jeśli nawet jakoś się przenosi to W JAKIEJ FORMIE się przenosi (będzie to interpretacja)
3. kto jest tym poprawnym następcą Piotra, bo spory trwają (będzie to interpretacja)
i wiele innych.
Argumenty i okoliczności w tak złożonej sprawie da się wskazywać, wskazywać, wskazywać...
I każdy po swojemu może je interpretować.

Coś Ci jeszcze dodam.
Nie rozmawiasz z człowiekiem, który by jakikolwiek z używanych przez Ciebie argumentów (przynajmniej tych, które przeczytałem, mogłem coś pominąć...) wcześniej nie rozważał. Czasem te kwestie rozważałem LATAMI, bujałem się z nimi przez dziesiątki lat. Naprawdę trudno (!) będzie Ci mnie zaskoczyć jakimś argumentem mi nie znanym. A wierz mi, że mam zasadę WSZYSTKO JAKOŚ UWZGLĘDNIĆ (oczywiście lepiej albo gorzej to zrobię, ale jednak PRZYNAJMNIEJ PRÓBUJĘ). Jestem z przekonania SYNTETYKIEM, czyli właściwie nie zostawiam sobie białych plam w bilansowaniu swojego stanowiska. Jeśli coś mi gdzieś tam w rozumowaniu uwiera, to dotąd się z tym boksuję, aż znajdę jakąś formę niesprzeczności ujęcia tego w kontekście reszty moich przekonań. Dlatego ruszyć cokolwiek z owych moich przekonań będzie trudno. Bo niemal każda rzecz, którą tu podniesiesz zapewne będzie nie tylko że już w moich rozumowaniach wcześniej uwzględniana, ale wręcz jest "okopana" i przytwierdzona do całościowego systemu w wielu punktach.
Do tej pory nie napisałeś mi nic dla mnie nowego, nic co by jakkolwiek stanowiło zagwozdkę dla mojego syntetyczno - systemowego ujęcia. Wszystko stare i dobrze znane...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 18:59, 24 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:11, 24 Lut 2022    Temat postu:

Michał,

Dlatego podstawowe pytanie brzmi być może:
Czy jeżeli teraz nie masz poczucia wiary w coś, a poczujesz, że pod wpływem jakichś doświadczeń zacznie Ci się przeważać na którąś stronę, to czy zaakceptujesz tą zmianę?

Czy będziesz ją blokował w imię "uczciwości"?
I co się nie pojawi to zanegujesz w imię "uczciwości"?
Ta "uczciwość" może jednak oznaczać odrzucanie wszystkiego?
A jak odrzucisz to a co innego nie to znowu kryteria.
Kręcenie się w kółko.

Bo jeżeli oczekujesz dostać jakieś "absolutnie obiektywne aż do dna" argumentacje, to może się zatniesz do nieskończoności?

Wiara to Łaska, ale możesz ją odrzucić?
Jeżeli jest Łaską to jak ją wypracujesz myśleniem?
Może się nie da?

Możesz się skazywać na porażkę jak nie dopuścisz do siebie wiary i będziesz się upierać by coś było "formalnie do końca dopracowane".

Co zostaje?
Może po prostu doświadczać wiary?
Otworzyć się na "strumień", nasłuchiwać, filtrować przez intelekt?
Uważać na kłamstwo.
Wspomagać się Kościołem?

Albo Kościół uznajesz i pozwalasz sobie pomóc albo się upierasz by walczyć sam.
To może być pycha.
A może próba szukania pomocy poza sobą da owoce?
I zamiast dumać nad ogólnikami po prostu zacząć doświadczać?
I zobaczyć co będzie.

Ucieczka w "nieskończoną intelektualną filozofię" przed określeniem się czy wierzysz w Kościół Katolicki czy nie może być kolejną Szatańską zmyłą.
Żeby myśleć o wszystkim tylko nie tym co naprawdę najważniejsze.

Dlaczego nie chcesz określić czy wierzysz w prawdziwość Kościoła Katolickiego?
Może czasem tak być, że ktoś nie chce w coś uwierzyć, aby nie uzyskać poczucia obowiązku, który emocjonalnie odrzuca.

Więc czasem może być tak, że NIE CHCESZ UWIERZYĆ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:34, 24 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Michał,

Dlatego podstawowe pytanie brzmi być może:
Czy jeżeli teraz nie masz poczucia wiary w coś, a poczujesz, że pod wpływem jakichś doświadczeń zacznie Ci się przeważać na którąś stronę, to czy zaakceptujesz tą zmianę?

Czy będziesz ją blokował w imię "uczciwości"?
I co się nie pojawi to zanegujesz w imię "uczciwości"?
Ta "uczciwość" może jednak oznaczać odrzucanie wszystkiego?
A jak odrzucisz to a co innego nie to znowu kryteria.
Kręcenie się w kółko.

Bo jeżeli oczekujesz dostać jakieś "absolutnie obiektywne aż do dna" argumentacje, to może się zatniesz do nieskończoności?

Też myślę o tym zagrożeniu. :think:

TS7 napisał:
Wiara to Łaska, ale możesz ją odrzucić?
Jeżeli jest Łaską to jak ją wypracujesz myśleniem?
Może się nie da?

No racja. Samym myśleniem wiary się nie stworzy.


TS7 napisał:
Możesz się skazywać na porażkę jak nie dopuścisz do siebie wiary i będziesz się upierać by coś było "formalnie do końca dopracowane".

Co zostaje?
Może po prostu doświadczać wiary?
Otworzyć się na "strumień", nasłuchiwać, filtrować przez intelekt?
Uważać na kłamstwo.
Wspomagać się Kościołem?

Masz rację. Wszystko jest ważne. I Kościołem warto się wspomagać. I nawet ateistami, filozofią. Wszystkim!
Nie stawiam ograniczeń. Wszystkie ręce na pokład!

TS7 napisał:
Albo Kościół uznajesz i pozwalasz sobie pomóc albo się upierasz by walczyć sam.
To może być pycha.

Pycha może być zawsze.
W uznaniu, że "ja mam rację, bo słucham się swoich autorytetów", czyli mogę zlekceważyć wiele z tego, co mi sumienie piszczy, też może być pycha.


TS7 napisał:
A może próba szukania pomocy poza sobą da owoce?
I zamiast dumać nad ogólnikami po prostu zacząć doświadczać?
I zobaczyć co będzie.

Racja. Szukam wszędzie.

TS7 napisał:
Ucieczka w "nieskończoną intelektualną filozofię" przed określeniem się czy wierzysz w Kościół Katolicki czy nie może być kolejną Szatańską zmyłą.
Żeby myśleć o wszystkim tylko nie tym co naprawdę najważniejsze.

Dlaczego nie chcesz określić czy wierzysz w prawdziwość Kościoła Katolickiego?
Może czasem tak być, że ktoś nie chce w coś uwierzyć, aby nie uzyskać poczucia obowiązku, który emocjonalnie odrzuca.

Cóż to byt myślowy "prawdziwość Kościoła Katolickiego"?...
Wiem, że jest taka instytucja i w tym sensie jest na pewno "prawdziwa". Coś dalej?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:47, 24 Lut 2022    Temat postu:

Ja bym proponował badanie teologii dogłębnie w kwestii prymatu Piotra i przekazywania dalej Papieżom. Nie tylko intelektem ale i wiarą. Do oporu.

Czytać na ten temat do oporu. Bez tego może być ślepa ulica.

Oraz usuwać emocjonalne opory aby nie blokowały "obiektywnego podejścia".

Czytałeś ten dokument co wysłałem w linku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:20, 24 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Ja bym proponował badanie teologii dogłębnie w kwestii prymatu Piotra i przekazywania dalej Papieżom. Nie tylko intelektem ale i wiarą. Do oporu.

Czytać na ten temat do oporu. Bez tego może być ślepa ulica.

Oraz usuwać emocjonalne opory aby nie blokowały "obiektywnego podejścia".


Idę swoją drogą. Właśnie drogą obiektywizmu. Nie przystaję na usuwanie żadnych moich oporów, bo to uważam za nieuczciwość. Opory ewentualnie wygasają, ale tylko po AKTACH WIELU SYMETRYCZNYCH I MAKSYMALNIE OBIEKTYWNYCH TESTÓW.
Tak mam.
Dlaczego tak mam?
Z powodu tego:
Cytat:
(29) Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego.
(Ewangelia Marka 3)

(44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
(Ewangelia Jana 8)

(13) Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. (Ewangelia Jana 16)

Duch Święty to duch prawdy.
Duch prawdy "nie mówi od siebie", czyli...
jest obiektywny!

Inaczej mówiąc:
W tym, w czym nie jesteś obiektywny, w czym mataczysz, naginasz rzeczywistość do chciejstw, założeń odgórnych własnych, w tym występujesz przeciw Duchowi Prawdy. I to nie będzie nikomu odpuszczone.

Dlaczego grzechy przeciw Ojcu i Synowi odpuszczone będą, a przeciw Duchowi Świętemu już nie?...
Z powodów pryncypialnych?... Bo tak ktoś sobie - tam Na Górze - arbitralnie ustalił, a potem ludzi z tego egzaminuje?...
Ależ skąd!
Przyczyna jest stricte LOGICZNA.
Bóg jest "słowem" - logosem (początek Ewangelii Jana zaczyna się od słów na początku był "logos", przy czym greckie słowo "logos" jednocześnie oznacza "słowo" (stąd "logika" - od systemu zarządzania znaczeniami słów). Ale znaczy też po prostu "logos" bezpośrednio (kto wie, co to określenie znaczy, ten tu się nie pogubi). Bóg jest zatem "słowem" - "logiką rzeczywistości" - "niesprzecznością rzeczy, powiązaną z miłością" czyli PRAWDĄ.
I Duch Święty jest właśnie duchem prawdy - niesprzeczności - obiektywizmu rzeczy. Kto zakłamuje rzeczywistość nie dlatego nie może dostąpić "odpuszczenia", że na niego się "pryncypialnie uwzięli", ale dlatego, że JEST WADLIWY LOGICZNIE.
Na niego odpuszczenie nie działa, odbija się od niego, bo już po chwili gdyby mu jego grzech ("chybianie celu" w sensie rozumienia) odpuszczono, on znowu byłby w tej wadliwości, znowu byłby poza prawdą, znowu by opacznie traktował rzeczywistość i siebie w jej układzie. Dlatego komuś, kto mataczy prawda - obiektywizmem rzeczy odpuścić tego mataczenia PO PROSTU NIE MA JAK. Nie ma jak LOGICZNIE, nie pryncypialnie!

Dlatego w niektórych dokumentach kościelnych (! - Sorry, ale nie wiem w których. bo to dawno czytałem) jest wyraźnie powiedziane, że SUMIENIA NIE WOLNO JEST ZAKŁAMYWAĆ, że SUMIENIE MA PRYMAT nawet nad poprawnością uznawania rzeczy, nawet nad wiarami. A sumienie jest właściwie równoważne uczciwości.

Moja teza jest następująca: ci co się oszukują, ci co zakłamali sumienie popełniają grzech przeciwko Duchowi Świętemu.
Grzech ten jest nieodpuszczalny w tym sensie, że on trwa dopóki oszustwo jest aktywne, jego istotą jest prawda jako taka, więc tu nic nawet najlepsza wola odpuszczania nie jest w stanie poradzić.
Jedynym sposobem na wyzwolenie się z grzechu oszukiwania jest skierowanie się ku PRAWDZIE.
Tu nawet Bóg nie pomoże ze swoją wielką wolą przebaczenia (co działa w przypadku grzechów przeciw Ojcu i Synowi), to każdy musi UCZYNIĆ SAM.
A prawda jest obiektywnością spojrzenia, nie jest naginaniem odczytów rzeczywistości ani do chciejstw (w tym chciejstw typu pycha, czy chciejstw typu ":jak jestem ze swoimi, to już mam czyste sumienie"), ani z powodów lojalności, podległości hierarchii itp. itd.

Uwaga!
Rzecz jednak idzie o ZBAWIENIE.
Nie przejdzie kłamstwo. Nawet małe kłamstewko nie przejdzie. :nie:
Żadne udawanie, że "wierzę", jeśli we mnie nie ma odpowiednio wyrazistego SZCZEREGO przekonania iż tak jest, NIE PRZEJDZIE. :nie:
Naprawdę rzecz idzie o zbawienie. :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Pią 11:12, 25 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dotyczy to każdego wyboru - o przyjęciu Boga też, o Jego odrzuceniu też. Wyborem w tym układzie jest też PRZYJĘCIE KRYTERIÓW, które by Boga przyjęcie sugerowały, bądź go wzbraniały. Jak przyjmiesz kryteria zamknięte na Boga, to Ci "zasadnie" wyjdzie odrzucenie Boga. Jak przyjmiesz kryteria na Boga otwarte, to może Ci wyjść (nie musi) przyjęcie Boga.
Dlatego to swoje przyjmowanie kryteriów możesz sobie w dupę wsadzić - o ile ci zależy na zrozumieniu, jak działa rzeczywistość.Nauka nie przyjmuje kryteriów "otwartych" czy "zamkniętych" - i dzięki niej dowiedzieliśmy się o świecie nieporównywalnie więcej, niż z twoich mitów.
Nie mając kryteriów w ogóle nie masz NIC REPREZENTATYWNEGO, czyli masz tylko swoje prorokowanie, oparte o arbitralne widzimisię.

Znowu pierniczysz niczym zacięta płyta, nie odpowiadając na to, co ci napisałem wcześniej.
Jeżeli tak forsujesz kryteria, to właśnie one są widzimisię, bo jak różni ludzie zastosują różne kryteria, wtedy dojdą do różnych wniosków - patrz burdel z religiami.

Cytat:
może być kryterium wykonywania pomiarów otwarte na inne metody pomiarowe (w jakimś tam zakresie), a może być taki, które domaga się ściśle tylko jednej konkretnej metody.

W nauce wszystkie metody muszą dać podobny wynik. Jeżeli któraś daje inny, to wtedy się to bada, a sam osąd wynikający z pomiarów jest zawieszony.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.
Kłamstwo.
To, że możesz wypisywać pseudouzasadnienia dla swoich przekonań, nie znaczy, że wiesz jak rozumujesz.

Teraz piszesz co innego. Piszesz o wniosku WARUNKOWYM, a wcześniej stwierdzałeś coś arbitralnie.
Naucz się w końcu, marny filozofie, że jeżeli coś napiszę TAK JAKBY był spełniony jakiś warunek, ale inne też mogą być spełnione, to nie znaczy, że spełniony jest akurat ten, który sobie wybierzesz.
A z tym problem masz od zarania dziejów.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Ty swoją prywatną "logiką", dostajesz wynik, który nie zależy od niczego, poza Twoim widzimisiem. (...) Ale ponieważ powołujesz się zawsze już tylko swoim widzimisiem
To nie jest moja prywatna logika.Nie udało ci się ani razu wskazać, bym cokolwiek twierdził arbitralnie i że mój wniosek nie wynika w logiczny sposób z czegoś innego.Podałem ci przykład rozumowania z "zaprzestaniem bicia żony" i nawet w tak prostym przypadku nie jesteś w stanie wskazać błędu wynikania, co wskazywałoby na moje widzimisię.
O "błędzie wynikania" w Twoim przypadku można by mówić, jakbyś zastosował kiedykolwiek jakieś reguły, których pogwałcenie dałoby się zdiagnozować jako błąd.

Jakie znowu reguły? Mam jakieś reguły z dupy wymyślać?
Obok w wątku masz rozpiskę - zobaczymy, jak sobie poradzisz.
Póki co nie wykazałeś ANI RAZU, że gdziekolwiek stosuję arbitralność albo intuicję. Wszystko da się wyjaśnić samą logiką.

Cytat:
Dociera do mnie ten zbiór słów, jaki tworzysz, choć nie sposób jest w nich dopatrzyć się argumentacji w logicznym sensie. Argumentacja jest chaotyczna

Patrz - moja sygnaturka. W sumie sporo by to wyjaśniało.
Ciekawe, kto pierwszy zrozumie swój błąd: ty - że twoje sztuczne reguły to właśnie prosta droga do tworzenia arbitralnych religii, czy fedor - że to, iż ktoś nie jest w stanie czegokolwiek udowodnić, w najmniejszym stopniu nie uratuje mu dupy.
Obstawiam remis.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:12, 25 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dotyczy to każdego wyboru - o przyjęciu Boga też, o Jego odrzuceniu też. Wyborem w tym układzie jest też PRZYJĘCIE KRYTERIÓW, które by Boga przyjęcie sugerowały, bądź go wzbraniały. Jak przyjmiesz kryteria zamknięte na Boga, to Ci "zasadnie" wyjdzie odrzucenie Boga. Jak przyjmiesz kryteria na Boga otwarte, to może Ci wyjść (nie musi) przyjęcie Boga.
Dlatego to swoje przyjmowanie kryteriów możesz sobie w dupę wsadzić - o ile ci zależy na zrozumieniu, jak działa rzeczywistość.Nauka nie przyjmuje kryteriów "otwartych" czy "zamkniętych" - i dzięki niej dowiedzieliśmy się o świecie nieporównywalnie więcej, niż z twoich mitów.
Nie mając kryteriów w ogóle nie masz NIC REPREZENTATYWNEGO, czyli masz tylko swoje prorokowanie, oparte o arbitralne widzimisię.

Znowu pierniczysz niczym zacięta płyta, nie odpowiadając na to, co ci napisałem wcześniej.
Jeżeli tak forsujesz kryteria, to właśnie one są widzimisię, bo jak różni ludzie zastosują różne kryteria, wtedy dojdą do różnych wniosków - patrz burdel z religiami.

Ale Ty masz jeszcze gorzej niż te religie od strony epistemicznej. Przyganiał kocioł garnkowi. Bo Ty masz wyłącznie SWOJE MNIEMANIA. Religie mają przynajmniej święte księgi, mają modlitwy, na których ludzie mają doznania, o których sobie nawzajem mogą podyskutować. Ty masz tylko tę swoją arbitralność stwierdzania i nic ponad to.


Irbisol napisał:
Cytat:
może być kryterium wykonywania pomiarów otwarte na inne metody pomiarowe (w jakimś tam zakresie), a może być taki, które domaga się ściśle tylko jednej konkretnej metody.

W nauce wszystkie metody muszą dać podobny wynik. Jeżeli któraś daje inny, to wtedy się to bada, a sam osąd wynikający z pomiarów jest zawieszony.

Masz rację, że to się bada. Poza tym może być "podobny wynik", a "identyczny wynik", to różnica.

Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.
Kłamstwo.
To, że możesz wypisywać pseudouzasadnienia dla swoich przekonań, nie znaczy, że wiesz jak rozumujesz.

Teraz piszesz co innego. Piszesz o wniosku WARUNKOWYM, a wcześniej stwierdzałeś coś arbitralnie.
Naucz się w końcu, marny filozofie, że jeżeli coś napiszę TAK JAKBY był spełniony jakiś warunek, ale inne też mogą być spełnione, to nie znaczy, że spełniony jest akurat ten, który sobie wybierzesz.
A z tym problem masz od zarania dziejów.

U Ciebie wszystko w rozumowaniu jest "tak jakby". Nie sposób jest dojść co jest w nim stałe, a co za chwilę odwrócisz na drugą stronę. Założeń nie przedstawiasz, zobowiązań do niczego trwałego w rozumowaniu nie czynisz. Z każdą nową odsłoną Twojej argumentacji "wolno Ci będzie" wszystko, co Ci do główki wpadnie. Bo kto Ci zabroni?
- Jak Ci się to wytknie, to znajdziesz na to "odpowiedź" polegającą na zignorowaniu zarzutu, przekierowaniu uwagi na nowy atak na religię, czy czepianie się jakichś słówek, które zinterpretujesz w zupełnie nowym kontekście i będziesz cisnął, aby tamten kontekst porzucić i teraz zajmować się jakąś pierdołą, która może jest, może jej nie ma. Ważne, że na to co Ci niewygodne nie będziesz już musiał odpowiadać.
Jesteś sędzią we własnej sprawie i cudzej sprawie, bo to Ty tu sobie przyznałeś prawo do określania wszystkiego - jak Ci się spodoba to na "tak", ale może na "nie". Władca absolutny, który do niczego się nie jest w stanie w rozumowaniu zobowiązać, żadnych wyrazistych założeń nie przedstawia, bo przecież zawsze musi mieć w odwodzie możliwość, że dany aspekt sprawy teraz będzie miał kaprys zinterpretować dokładnie odwrotnie niż poprzednio. :shock:

Nie rozumiesz w ogóle istoty logiki. Logika (ta prawdziwa, matematyczna) jest przeciwnością irbisolologiki, bo opiera się o TRWAŁOŚĆ ZOBOWIĄZAŃ W ROZUMOWANIU. Logika - ta prawdziwa - jest jak kontrakt, który strony spisują, który jest umową, jaką się będzie przestrzegało - są nim założenia. Ty założeń nie czynisz, bo gdybyś się ZOBOWIĄZAŁ DO JEDNOLITEGO TRAKTOWANIA zagadnień, to by za chwilę wyszło, że tych zobowiązań nie dotrzymujesz, bo musisz mieć pełną swobodę osądów raz tak, a raz siak.
To właśnie powoduje, że w sensie logiki ścisłej jesteś alogiczny - Twoja samowola uznawania spraw, bez której nie potrafiłbyś rozumować, z punktu widzenia logiki jest po prostu rezygnacją z trwałości i przenośności myśli, czyli przyznaniem się do chaotyzmu w myśleniu.
Zabawne jest, że w innym miejscu wywodzisz tezę, że rozumowanie chaotyczne należy uznać za wadliwe w rozumowaniu, ale gdy przychodzi do własnego rozumowania, to dokładnie chaosu arbitralności w tym bronisz. Widzisz arbitralność w religiach, a własnej już nie. Choć zarzut o chaotyczność Ciebie dotyka nawet bardziej niż religie, bo one przynajmniej do czegoś się w rozumowaniu są w stanie zobowiązać, podczas gdy Ty osądzasz ad hoc, bez reguł.

Irbisol napisał:
Jakie znowu reguły? Mam jakieś reguły z dupy wymyślać?

Tu właśnie to piszesz! :brawo:
"Jakie znowu reguły?" - czyli przyznajesz się, że żadnych nie znasz, nie stosujesz.
Np. reguły LOGIKI, do których się nie przyznajesz. Co prawda głosisz, że "stosujesz logikę", ale już nie reguły logiczne... :rotfl:
Nawet nie wiesz, czym reguły logiki są :rotfl:
Jesteś jak kierowca, który "stosuje się do kodeksu drogowego", ale nawet nie wie, co jest to jest: sygnalizacja świetlna, ruch prawostronny, czy pierwszeństwo przejazdu. Bo po co mu reguły?... On "stosuje kodeks drogowy" (czyli deklaruje, że go stosuje, nawet nie znając jego zapisów). Jedyną postacią "logiki" jaką możesz się wykazać, to pokazanie, że w jakimś WYBRANYM PRZYPADKU zastosowałeś np. prawo arytmetyki w postaci "2+2=4". Nie przyszło Ci do głowy, że "stosowanie logiki" nie polega na "zastosowaniu logiki raz, w jednym przypadku" (czy nawet w kilku, albo kilkunastu), a potem głoszeniu, jak to w ogóle "stosujesz logikę", lecz stosowanie reguł logicznych ZAWSZE.
Ty stosujesz logikę CZASAMI w incydentalnych przypadkach, twierdząc że stosujesz logikę tak w ogóle. Jesteś podobny do kierowcy, który raz przejechał skrzyżowanie na zielonym świetle i teraz głosi wszem i wobec, że "jeździ zgodnie z kodeksem drogowym". :rotfl:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:16, 25 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Pią 14:08, 25 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Jeżeli tak forsujesz kryteria, to właśnie one są widzimisię, bo jak różni ludzie zastosują różne kryteria, wtedy dojdą do różnych wniosków - patrz burdel z religiami.
Ale Ty masz jeszcze gorzej niż te religie od strony epistemicznej. Przyganiał kocioł garnkowi. Bo Ty masz wyłącznie SWOJE MNIEMANIA.

Jakie niby? Wymień.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.
Kłamstwo.
To, że możesz wypisywać pseudouzasadnienia dla swoich przekonań, nie znaczy, że wiesz jak rozumujesz.
Teraz piszesz co innego. Piszesz o wniosku WARUNKOWYM, a wcześniej stwierdzałeś coś arbitralnie.Naucz się w końcu, marny filozofie, że jeżeli coś napiszę TAK JAKBY był spełniony jakiś warunek, ale inne też mogą być spełnione, to nie znaczy, że spełniony jest akurat ten, który sobie wybierzesz.A z tym problem masz od zarania dziejów.
U Ciebie wszystko w rozumowaniu jest "tak jakby". Nie sposób jest dojść co jest w nim stałe, a co za chwilę odwrócisz na drugą stronę. Założeń nie przedstawiasz, zobowiązań do niczego trwałego w rozumowaniu nie czynisz. Z każdą nową odsłoną Twojej argumentacji "wolno Ci będzie" wszystko, co Ci do główki wpadnie.

Nie - nie wolno mi wszystkiego. Np. nie wolno mi uznawać za prawdziwe założeń z dupy.

Poza tym znowu prowadzisz bloga zamiast pisać w temacie. A temat jest taki, że jeżeli różne drogi prowadzą do skutku i widzisz skutek, to za prawdziwą drogę uznajesz jedną z tych dróg - mimo że nie masz pojęcia, czy któraś z pozostałych nie jest prawdziwa.

Cytat:
Irbisol napisał:
Jakie znowu reguły? Mam jakieś reguły z dupy wymyślać?
Tu właśnie to piszesz!  :brawo: "Jakie znowu reguły?" - czyli przyznajesz się, że żadnych nie znasz, nie stosujesz. Np. reguły LOGIKI

I to jest właśnie dyskusja ze sklerotykiem.
Piszę od lat, że stosuję wyłącznie logikę i nic ponad to, to ten teraz wyczytał, że żadnych reguł nie stosuję, włącznie z logiką ...
Słup by zrozumiał - ten nie ma szans.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:15, 25 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Jeżeli tak forsujesz kryteria, to właśnie one są widzimisię, bo jak różni ludzie zastosują różne kryteria, wtedy dojdą do różnych wniosków - patrz burdel z religiami.
Ale Ty masz jeszcze gorzej niż te religie od strony epistemicznej. Przyganiał kocioł garnkowi. Bo Ty masz wyłącznie SWOJE MNIEMANIA.

Jakie niby? Wymień.

Na początek np. mniemasz, że stosujesz logikę, a nawet nie wiesz, czym logika jest.


Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Ty nie wiesz, z czego rozumujesz, nie wiesz jak rozumujesz.
Kłamstwo.
To, że możesz wypisywać pseudouzasadnienia dla swoich przekonań, nie znaczy, że wiesz jak rozumujesz.
Teraz piszesz co innego. Piszesz o wniosku WARUNKOWYM, a wcześniej stwierdzałeś coś arbitralnie.Naucz się w końcu, marny filozofie, że jeżeli coś napiszę TAK JAKBY był spełniony jakiś warunek, ale inne też mogą być spełnione, to nie znaczy, że spełniony jest akurat ten, który sobie wybierzesz.A z tym problem masz od zarania dziejów.
U Ciebie wszystko w rozumowaniu jest "tak jakby". Nie sposób jest dojść co jest w nim stałe, a co za chwilę odwrócisz na drugą stronę. Założeń nie przedstawiasz, zobowiązań do niczego trwałego w rozumowaniu nie czynisz. Z każdą nową odsłoną Twojej argumentacji "wolno Ci będzie" wszystko, co Ci do główki wpadnie.

Nie - nie wolno mi wszystkiego. Np. nie wolno mi uznawać za prawdziwe założeń z dupy.

Dziwne, że nieustannie łamiesz tę regułę. :shock:
Bo praktycznie wszystko co głosisz wynika jedynie z tego, że tak raczyłeś to sobie zaklasyfikować w prywatnej ocenie - czyli z dupy.
Ja zwykle u Ciebie - deklaracje to jedno, a realia to drugie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Pią 14:51, 25 Lut 2022    Temat postu:

To pokaż te rozbieżności.

Ja u ciebie pokazałem (warunek wystarczający mylisz z koniecznym) - od tematu oczywiście uciekasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:58, 25 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
To pokaż te rozbieżności.
Cały czas o tym piszę, ale to ignorujesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:20, 26 Lut 2022    Temat postu:

Michał,

Skupię się na wybranych rzeczach.
Pewne pominę. (pominięcie nie oznacza akceptacji)

Ustalmy sobie wreszcie, że do niczego Ciebie nie zmuszam. Jeżeli tak Tobie się wydaje to jest to złudzenie, które może sugerować "nadreaktywność systemu niezależności".
Wolną masz Wolę. Możesz robić co chcesz, nawet jeżeli jest to błędne. Tak samo inni. Ja mam żyć w prawdzie, więc ujawniam swoją opinię i proponuję. Nie są to przymusy, tylko opcje i sugestie, prywatne spostrzeżenia. Byłoby dobrze gdybyś rozróżniał sugestie od przymusów.

Warto spytać czy uważasz, że jesteś w stanie stwierdzić swoją "obiektywność"? Jakkolwiek to pojęcie definiujesz.

Dziwne mi się wydaje, jeżeli interpretujesz moje mówienie o "usuwaniu emocjonalnych oporów" jako... nawet nie wiem jako co. Jakieś "auto pranie sobie umysłu?".
Chodzi o uczciwą pracę nad oporami, w której działasz aktywnie w kierunku ich... nie wiem jakie słowo będzie Tobie pasować, żeby nie padły insynuacje nieuczciwości czy coś w tym stylu. Chodzi o pracę nad, rozpracowywanie, wzmożoną koncentrację uwagi na tych oporach, żeby nie odwracać uwagi czymś mniej istotnym. Żeby nie znajdować sobie tematów zastępczych, popadania w nieskończone rozpatrywania różnych rzeczy, które mogą być zasłoną dymną przed zajmowaniem się tym co naprawdę istotne, a co trudniejsze.

Skąd wiesz, że jesteś "obiektywny"? (o ile to w ogóle jest wykonalne, a nie "puste słowo wytrych" typu "To jest logiczne.")
Skąd wiesz, że umiesz rozpoznać prawdę od fałszu?
Skąd wiesz, że podpowiada Tobie Duch Prawdy, a nie Duch Kłamstwa?

I jak rozwiązać "dylemat dwóch proroków"?:

1 Królewska 22
19 Tamten zaś dalej mówił: «Dlatego słuchaj wyroku Pańskiego! Ujrzałem Pana siedzącego na swym tronie, a stały przy Nim po Jego prawej i po lewej stronie wszystkie zastępy niebieskie.
20 Wówczas Pan rzekł: "Kto zwiedzie Achaba, aby poszedł i poległ w Ramot w Gileadzie?" Gdy zaś jeden rzekł tak, a drugi mówił inaczej,
21 wystąpił pewien duch i stanąwszy przed Panem, powiedział: "Ja go zwiodę". Wtedy Pan rzekł do niego: "Jak?"
22 On zaś odrzekł: "Wyjdę i stanę się duchem kłamstwa w ustach wszystkich jego proroków". Wówczas rzekł: "Możesz zwieść, to ci się uda. Idź i tak uczyń!"
23 Dał więc Pan teraz ducha kłamstwa w usta tych wszystkich twoich proroków. A na ciebie Pan ma zesłać nieszczęście».
24 Wtedy Sedecjasz, syn Kenaany, podszedł i uderzył Micheasza w policzek, mówiąc: «Którędyż to duch Pański odszedł ode mnie, aby mówić z tobą?»
25 A Micheasz odrzekł: «Oto ty sam zobaczysz tego dnia, kiedy będziesz przechodził z ukrycia w ukrycie, aby się schować».

Skąd wiesz, że do Ciebie nie wysłano Ducha Kłamstwa?

To jest ten ciągły dylemat. Możesz mówić ogólnie, że należy się kierować "prawdą".

Jan 18
38 Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?»

Ale w praktyce skąd wiesz czy się nią kierujesz czy jesteś zwiedziony?

Stałe pytanie:
Ty uważasz, że się kierujesz Prawdą.
Tak samo druga osoba, która wierzy na odwrót niż Ty.
Jak to możliwe?
No co najmniej jednej osobie może być podpowiadane kłamstwo z poczuciem pochodzenia od Ducha Świętego.
Co jeżeli dostałeś ILUZJĘ prawdziwości w danym temacie, a jesteś przekonany, że to prawda?

Jak rozstrzygnąć ten dylemat?
Stąd każda jedna osoba na Świecie mogłaby ogłosić Siebie (nawet podświadomie nie nazywając rzeczy po imieniu) SamoPapieżem. Stąd "tysiące" denominacji Protestanckich pełne SamoPapieży. I sekty. "Każdy ma rację, choć każdy uważa co innego."

Czym może się wyróżnić ktokolwiek bez aktywowania pychy "to ja jestem ten wybrany, a nie ten drugi"?

Jak rozróżnisz głosy:
1) sumienia
2) emocji
3) uczuć
4) rozumu
5) serca
6) ducha
7) Boga
8) Szatana
?

Które z tych rzeczy są tożsame, które oddzielne?
Jak je różnicować?

Można mieć np. "sumienie wykrzywione"?

Uważałbym ze sformułowaniami "tu nawet Bóg nie pomoże".

Powtarzam więc dla klarowności.
Nie mówię o kłamaniu. Mówię o tym by skierować swoje wysiłki, swoją uwagę na to co zasadnicze.

Myślę, że bardzo istotne jest określenie, który Kościół jest tym mówiącym prawdę. Przez wiarę, nie tylko "intelektualne dywagacje do nieskończoności". (które mogą nie przynieść żadnego skutku a obliczu tego, że Wiara to Łaska)

Ale aby to uczynić, trzeba zaakceptować tego konsekwencje. Wtedy człowiek może się buntować. Jako Protestant "nie musisz brać pod uwagę drugiego człowieka jako kogoś kto mógł od Boga dostać coś czego Ty nie dostałeś". Możesz być do pewnego stopnia "Panem swojego losu", szukać tylko ludzi, którzy się z Tobą zgadzają, a głos który rzekomo podpowiada "prawdę" może być Szatanem, albo projekcją fikcyjnego wypaczonego wyobrażenia, kim Bóg jest. Ale ktoś powie "nie bo ja czuję, że jestem szczególny, ja WIEM". Pułapka pychy.

Sedno w tym, że ja nie mówię, żebyś wbrew sobie uwierzył, więc nie wmawiaj mi tego. Mówię, że warto skupić uwagę na tym aby wybrać to co zasadnicze:

1 Królewska 18
20 Achab rozesłał polecenie wszystkim Izraelitom i zgromadził proroków na górze Karmel.
21 Wówczas Eliasz zbliżył się do całego ludu i rzekł: «Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest [prawdziwym] Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!» Na to nie odpowiedzieli mu ani słowa.

Wysyłam Tobie argumentację jasną, dałem linka, nie odpowiedziałeś czy to czytałeś czy zignorowałeś.
Tam są w moim odczuciu twarde argumenty za Katolicyzmem a przeciw Protestantom.

Każdy może sobie przeczytać Biblię i powiedzieć, że lepiej ją rozumie niż 2000 lat Kościoła, pochodzącego od Jezusa Chrystusa.

Dzieje 8
14 Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana,
15 którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego.
16 Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił.
Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa.
17 Wtedy więc wkładali [Apostołowie] na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego.
18 3 Kiedy Szymon ujrzał, że Apostołowie przez wkładanie rąk udzielali Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze. 19 «Dajcie i mnie tę władzę - powiedział - aby każdy, na kogo włożę ręce, otrzymał Ducha Świętego». 20 «Niech pieniądze twoje przepadną razem z tobą - odpowiedział mu Piotr - gdyż sądziłeś, że dar Boży można nabyć za pieniądze. 21 Nie masz żadnego udziału w tym dziele, bo serce twoje nie jest prawe wobec Boga. 22 Odwróć się więc od swego grzechu i proś Pana, a może ci odpuści twój zamiar. 23 Bo widzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości». 24 A Szymon odpowiedział: «Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie nic z tego, coście powiedzieli».

Po co mają się Apostołowie modlić o zstąpienie Ducha Świętego na kogoś jeżeli "może sobie po prostu sam przylecieć"?
Po co "wkładać ręce na kogoś"? Pusty gest?
Po co próbować zapłacić za tą WŁADZĘ wkładania rąk i dawania przez to Ducha Świętego? Jeżeli można poprosić Boga i "przyleci"?

A nawet, jeżeli sam by miał "przylecieć na prośbę" to jak stwierdzić, że tak się realnie stało, a nie jest to zwiedzenie?

A co z prośbą Jezusa o "Jedność"? Na czym ona polega? Czy na tym, że jest "4000 Kościołów"? Sola Scriptura to bzdura. Apostołowie (Kościół Katolicki) napisali Biblię. Ich następcy ustanowili kanon.

Jeżeli uznajesz Biblię to na jakiej podstawie? Skoro napisał każdą księgę Kościół Katolicki i Kościół Katolicki zatwierdził, które księgi są natchnione, a które nie.

Uznajesz księgę ale nie autora?

Jan 6
53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest
prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Przenośnia?

Mateusz 10
40 Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Kim są Ci "was"?
Co to znaczy "przyjmować"?

Mateusz 18
15 Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! 18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

KTÓREMU "Kościołowi" ma donieść?
Zielonoświątkowemu?
Prezbiterianom?
Baptystom?
Towarzystwu Strażnica?

Jeżeli jeden "Kościół" powie tak a drugi inaczej, to którego słuchać?
Może ten werset zakłada, że jest JEDEN Kościół?
Ale który to może być?
Który Kościół ma korzenie w pierwszym wieku?

Można unikać tego tematu całe życie.
Oczywiście ktoś może powiedzieć "ja będę swoją drogą postępował" i toczyć dysputy o rzeczach drugorzędnych przez następne 20 lat. Możesz. Ale czy to jest prawidłowa droga czy ucieczka?
"Zawiniona ignorancja"?

Powtarzam, nie mówię o "zmuszaniu się do wiary".
Mówię o nie uciekaniu przed tym co istotne w to co nieistotne.

I jestem świadom, że "bunt jest silny".
I masz Wolną Wolę by spędzić kolejne 20 lat rozpatrując każdy temat, "kopać po jądro Ziemi", tylko nie czy Kościół Katolicki jest tym, którego należy wyróżnić jako wybranego specjalnie przez Jezusa Chrystusa.

Samo skierowywanie, sugestie życzliwe co może być istotne możesz uznawać za "najazd na Twoją suwerenność woli, uczciwości, prawdziwości". I powstać mogą w wyniku tego różne emocje negatywne. I może być to czysto Szatańskie działanie, które roi się jako "to ja".

Jeszcze raz. Nie "zmuszanie się do wiary", tylko skierowywanie uwagi na pewne priorytety. Na pewną kolejność w jakiej warto rozpatrywać sprawy. Bo tematów jest nieskończoność i czasu też można na to spędzić całe życie by rozpatrywać, analizować, syntetyzować, uzasadniać, itd. Ja uważam, że jest ZASADNICZE życiowo ustalenie tego, czy Kościół Katolicki jest tym Jedynym Kościołem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa czy też nie. A Ty sobie zrobisz zgodnie z tym co uważasz.

Czy znowu padną deklaracje "niezależności" i mowa o "przymusach"?
Wolna Wola.
Wolna Wola.
Wolna Wola.

Chcę dobrze, a mogę być zrozumiany na opak.
Godzę się z tym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:57, 26 Lut 2022    Temat postu:

TS7 napisał:
Skąd wiesz, że jesteś "obiektywny"? (o ile to w ogóle jest wykonalne, a nie "puste słowo wytrych" typu "To jest logiczne.")
Skąd wiesz, że umiesz rozpoznać prawdę od fałszu?
Skąd wiesz, że podpowiada Tobie Duch Prawdy, a nie Duch Kłamstwa?

Na tym się skupię.
Oczywiście NIE WIEM, na ile jestem obiektywny.
Właściwie to dopiero sobie DEFINIUJĘ OBIEKTYWIZM.
Dylemat jest nieco wcześniej w chronologii epistemicznej, niż to pewnie 99% ludzi by postrzegała. Ludzie się pytają o to, czy "popełniają błąd", albo czy "obiektywnie postrzegają", podczas gdy ja stawiam sprawę WCZEŚNIEJ W UKŁADZIE ROZUMIENIA.

Na start niejako NIE MA MNIE.
(Uwaga: cieszę się, że włączył się w dyskusję wreszcie ktoś, kto jest na tyle ogarnięty, że można do niego pisać o trudniejszych rzeczach, bo nasi ateiści chyba w ogóle nawet problemu nie są w stanie dostrzegać, bo od razu mentalnie zbiegają do jakiejś postaci rywalizacji i promowania swojej agendy ateizmu. Nie ma więc prawie z nimi dyskusji merytorycznej. A jeszcze do tego wisienką na torcie jest Twoja znajomość Biblii, czyli mam nadzieję, że mogę trochę nawiązywać cytatami i się nie zdziwisz, skąd to jest).

Wracając do kwestii układanki epistemicznej w tworzenie zasadności i sensowności tego, w co wierzymy, co przyjmujemy za prawdę.
Ta układanka ma w istocie GDZIE INDZIEJ SWÓJ RDZEŃ i istotę. Gdzie indziej niż to myślą ludzie stawiając sobie pytanie "jak jest?", "błądzę, czy nie błądzę, wierząc w to, a nie w coś innego?".
Skąd wiem ...? - takie pytanie stawiasz. Dokładniej: Skąd wiesz, że podpowiada Tobie Duch Prawdy, a nie Duch Kłamstwa?
Otóż WCALE NIE WIEM!
Nigdy tego nie wiem!
Pytanie jest trochę niewłaściwie postawione, bo w nim zakłada się (niejawnie), że moje rozumienie jest już pewnym gotowym "stanem faktycznym", do którego można się odwołać w celu stwierdzenia, co jest błędem, a co nie.
Tak jak ja rozumiem sprawę, to
1. Jest owo COŚ WE MNIE, co przyjmuje bądź odrzuca sugestie rzeczywistości w kwestii zaliczenia czegoś za prawdę, sens.
To jest etap jeszcze przed zdefiniowaniem prawdziwości!
Prawdziwość powstaje wtedy, gdy mamy dwie instancje do porównania
- ta instancja rozumowa - jakiś obraz, przekonanie, myśl
- instancja faktyczna, rzeczywista, względem tej pierwszej jakoś niezależna
A my mamy określić zgodność pomiędzy tymi instancjami - jeśli zgodność by była, mamy prawdę, jeśli jej nie ma to fałsz.

Tu wchodzi w grę postulat: przyjmij prawdę!
Dotykamy kwestii autorytetu i pewnego przymusu (może tylko sugestii) przyjęcia czegoś. Dobrym porównaniem będzie sytuacja, gdy ktoś ma się nauczyć bardzo trudnego zagadnienia - np. ma przyjąć ogólną teorię względności Einsteina, czyli teorię, o której się kiedyś mówiło w anegdocie, że to tylko dwóch ludzi na świecie ją rozumie (w rzeczywistości to rozumiało ją dużo więcej osób, a Einstein musiał też uznać, że inni fizycy lepiej tą jego teorią władali w rachunkach, niż on sam, ale to jest dygresja). Gdyby ktoś TWARDO ŻĄDAŁ: przyjmij OTW (ogólną teorię względności), ale owo żądanie kierowane byłoby do osoby o małej wyobraźni matematycznej, ogólnie słabej z fizyki, niezdolnej do budowania złożonych abstrakcji, to co taka osoba może zrobić?...
- Może jedynie UDAWAĆ!

Na tym chcę się skupić!
Przyjęcie czegoś za prawdę w ogóle jest możliwe dopiero wtedy, gdy przyjmujący dysponuje w jakimś tam stopniu MODELEM.
Jeśli mamy tylko słowa, pod które umysł nie jest w stanie podkładać (na wewnętrznym swoim poziomie) treści, to co prawda MOŻE UDAWAĆ, że operuje danym pojęciem, może DEKLAROWAĆ że w coś wierzy, może WYZNAWAĆ SŁOWA, ale nie będzie w stanie trwać w mentalnej łączności z treścią tego, w co "wierzy"

Pytanie jest o to: czego chcemy od człowieka?
Chcemy aby ujawnił się stan faktyczny o świadomości?...
A może zależy nam na UDAWANIU, aby wyszło, że ów ktoś "jest z tych naszych"?...


Świat domaga się od człowieka co chwila kłamstw w imię lojalności, w imię tego, że przynależymy do do czegoś tam, więc myślimy tak jak reszta. Władcy chcą od podwładnych tych danin mentalnych, polegających na ZADEKLAROWANIU ZGODNOŚCI NA POZIOMIE SŁÓW. I podwładni ową deklarację na poziomie słów mogą złożyć, ale czy mogą - przy najlepszych chęciach - ofiarować swojemu władcy zgodność na poziomie ROZUMIENIA I PRAWDZIWEJ WIARY?
- Moja odpowiedź brzmi: nie mogą!
Jeśli nie rozumieją, nie czują tego, co im się próbuje narzucić, to będą jedynie udawali!
Da się nieźle udawać.
Można robić świetne wrażenie fizyka - specjalisty od ogólnej teorii względności za pomocą dobrze wypracowanego zestawu trików, które będą sugerowały otoczeniu, że się rozumie coś, o czym de facto nie ma się pojęcia w tym już ściśle merytorycznym sensie. Wystarczy tylko:
- opanować terminologię - to się da na poziomie prawie idioty, tu wystarczy pamięć, wystarczy frazy, które stworzyli fizycy naprawdę znający tę teorię zapamiętać i w różnych sytuacjach je wypowiadać
- da się też opanować szereg technik, które przypisują owe - w istocie nie mające w umyśle żadnych odpowiedników w postaci rozumienia - do w miarę zbliżonych typów zastosowań.
- techniki udawania zwykle wymagają też LANSOWANIA SIĘ NA AUTORYTET. Autorytetu nikt nie będzie pytał o zrozumienie, autorytet w razie czego z godnością odrzuci "idiotyczne pytanie", "absurdalną insynuację", czy w inny sposób pozwoli na odparcie sugestii, że rzekome rozumienie sprawy jest w istocie jedynie atrapą.
- dobrze jest być nieprzystępnym, dostojnym, nawet groźnym. Wtedy to taki groźny wyznacza innym, co mają robić, a nie ich się pyta, nie ich się testuje. Dobrze jest SKUPIAĆ SIĘ NA SAMYCH SFORMUŁOWANIACH, a w razie kontrowersji, móc "zmarszczyć brew", spojrzeć z dezaprobatą i pytać retorycznie: to wy nie wiecie?!... :shock: I dalej można zwekslować każde pytanie.

Autorytarność jest potomstwem kłamstwa.
Człowiek, który rozumie co mówi, który nie udaje niczego, nie lansuje się, będzie chętnie odpowiadał na pytania, wręcz będzie się ZNIŻAŁ DO POZIOMU tych, którzy nie rozumieją, którzy mają wątpliwości.
Myślę też o pokorze!
Ale o pokorze znacząco innej, niż tej rozumianej jako uległość autorytetom.
Myślę o pokorze rozumianej jako rodzaj uniżenia wobec SAMEJ NIESKOŃCZONOŚCI RZECZYWISTOŚCI I NIESKOŃCZONEJ ZŁOŻONOŚCI PRZESTRZENI MYŚLI.
Cóż może mi zaoferować autorytet względem tego?
- Autorytet może mi powiedzieć jakieś SŁOWA. Może mi tę czy inną frazę wrzucić i przykazać coś w stylu: te słowa, to są wielkie słowa, więc musisz w nie uwierzyć!
Może tak autorytet zrobić, a ja mogę - zupełnie nie mając w umyśle żadnych znaczeniowych odniesień względem tych słów - oczywiście z autorytetem się zgodzić. Mogę zakrzyknąć: tak, to są wspaniałe słowa, a ja w wierzę!
Ale jeśli owe słowa nie mają w umyśle RZECZYWISTYCH DOWIĄZAŃ DO ZAKORZENIONYCH POJĘĆ I ODCZUĆ, to będzie to udawanie, będzie to kłamstwo.

Jest taki rodzaj fałszywej pokory, w ramach której ktoś, czego kompletnie nie rozumie, co jest dla niego "czarną magią w umyśle", motywowany lojalnością i posłuszeństwem, zaczyna NAZYWAĆ TAK JAK TEGO OD NIEGO OCZEKUJĄ. Nawet zaczyna mówić, że "wierzy" w owo coś, co dla jego rozumienia de facto jest niczym. Jest tendencja do mówienia ludziom, którzy chcieliby przyznawać szczerze, jaki jest stan faktyczny dowiązań znaczeń, które obsługują do słów, które są stosowane, jako "nie masz pokory".

Można by to uczciwiej nazwać:
- nie masz wystarczającej "pokory" do LANSU, że coś rozumiesz
- nie masz wystarczającej "pokory" do udawania jak wszyscy udają
- nie masz wystarczającej "pokory" do mówienia, że słowa, które dla kogoś są tylko dźwiękami, bądź literami, a którym nie umiemy nadawać znaczeń, znaczą dla nas bardzo wiele, że są - rzekomo - "prawdami, w które wierzymy".

Co ciekawe, im bardziej ktoś pogodzi się z tym, że "pokorą" jest właśnie takie deklarowanie "jak wszyscy", tym trudniej potem będzie mu jednak wrócić do sytuacji, w której znowu wobec owego zagadnienia STANIEMY W PRAWDZIE. Bo jak ktoś już tak pięknie sobie TO NIEZROZUMIAŁE COŚ ponazywał, jak już łącznie z innymi mentalnymi ślepcami owe nazwy stosuje na dziesiątki sposobów, to trudno jest wtedy się cofnąć do tej uczciwości, do tego szczerego przyznania się "nie wiem, nie rozumiem, może i chętnie przyznałbym komuś rację, ale to mogę zaoferować dopiero wtedy, gdy znajdę wystarczające podstawy w swoim rozumieniu".

Czas na jakieś podsumowanie i pewne tezy.
Tezą jest: do prawdziwej wiary nie da się przymusić!
Tezą podobną jest: do prawdziwej wiary nie ma sensu poganiać, naciskać, żądać!
Do prawdziwej wiary stosuje się to:
Ewangelia Łukasza 13 napisał:
(6) I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. (7) Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? (8) Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; (9) może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć.

Można wiarę "okładać nawozem", można jej sprzyjać. I chyba warto to robić. Ale szantażowanie mentalne tych, którzy aktualnie nie wierzą, wierzą inaczej, mają wątpliwości, nazywanie ich "niepokornymi" dlatego, że nie biorą literalnie tych słów, które im się wciska, aby je powtarzać "tak jak inni to robią", wymuszanie lojalnością itp. to wszystko jest od złego.
Bo jest jeszcze i to.
Ewangelia Łukasza 6 napisał:

(45) Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.

No i, oczywiście to:
Ewangelia Mateusza 5 napisał:
(37) Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

To ostatnie zaś oznacza: mów jak jest, przedstawiaj swoją wersję spraw. To jest uczciwe!
Jednak: nie żądaj zgodności, nie naciskaj, nie wymuszaj. Bo to wymuszanie będzie od "Złego".
Podobne jest jeszcze i to:
Ewangelia Mateusza 23 napisał:
(1) Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: (2) Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. (3) Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. (4) Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. (5) Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. (6) Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. (7) Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. (8) Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. (9) Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. (10) Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
...
(15) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. (16) Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. (17) Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? (18) Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą. (19) Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? (20) Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. (21) A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. (22) A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada. (23) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. (24) Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (25) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. (26) Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. (27) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. (28) Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. (29) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, (30) i mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków. (31) Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. (32) Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:02, 26 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Sob 17:39, 26 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
To pokaż te rozbieżności.
Cały czas o tym piszę, ale to ignorujesz.

Tylko deklarujesz, że np. nie stosuję logiki, lecz swoje założenia.
Pokaż PRZYKŁAD.
No chyba że ci wystarczy ten z żoną, co nie przestał być bita.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:55, 26 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
To pokaż te rozbieżności.
Cały czas o tym piszę, ale to ignorujesz.

Tylko deklarujesz, że np. nie stosuję logiki, lecz swoje założenia.
Pokaż PRZYKŁAD.
No chyba że ci wystarczy ten z żoną, co nie przestał być bita.

Ano wystarczy. Poza ARBITRALNYMI STWIERDZENIAMI niczego w tym przykładzie nie zaprezentowałeś, nie masz tu świadomości czynionych założeń więc o matematycznym (nie intuicyjnym, opartym o arbitralność i widzimisię) rozumowaniu nie ma co mówić.
Jesteś na etapie, na którym jeszcze logika nie ma jak zafunkcjonować. I to jest właśnie dobry przykład. I ja go tu podaję. Kto zajrzy do tej dyskusji, ten zrozumie.
W szczególności moja odpowiedź jest tu: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/logika-wg-irbisola-coz-to-jest,20631-175.html#648745
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Sob 21:45, 26 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
To pokaż te rozbieżności.
Cały czas o tym piszę, ale to ignorujesz.

Tylko deklarujesz, że np. nie stosuję logiki, lecz swoje założenia.
Pokaż PRZYKŁAD.
No chyba że ci wystarczy ten z żoną, co nie przestał być bita.

Ano wystarczy. Poza ARBITRALNYMI STWIERDZENIAMI niczego w tym przykładzie nie zaprezentowałeś, nie masz tu świadomości czynionych założeń więc o matematycznym (nie intuicyjnym, opartym o arbitralność i widzimisię) rozumowaniu nie ma co mówić.
Jesteś na etapie, na którym jeszcze logika nie ma jak zafunkcjonować. I to jest właśnie dobry przykład. I ja go tu podaję. Kto zajrzy do tej dyskusji, ten zrozumie.
W szczególności moja odpowiedź jest tu: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/logika-wg-irbisola-coz-to-jest,20631-175.html#648745

Bardzo dobrze - ten przykład cię zaorze. Muszę jedynie pilnować, byś nie spierdzielił od tematu. A próbujesz usilnie - niczym Kubuś, który jeszcze nigdy nie odpowiedział na żadne pytanie. Ty jesteś taki sam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:28, 26 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
To pokaż te rozbieżności.
Cały czas o tym piszę, ale to ignorujesz.

Tylko deklarujesz, że np. nie stosuję logiki, lecz swoje założenia.
Pokaż PRZYKŁAD.
No chyba że ci wystarczy ten z żoną, co nie przestał być bita.

Ano wystarczy. Poza ARBITRALNYMI STWIERDZENIAMI niczego w tym przykładzie nie zaprezentowałeś, nie masz tu świadomości czynionych założeń więc o matematycznym (nie intuicyjnym, opartym o arbitralność i widzimisię) rozumowaniu nie ma co mówić.
Jesteś na etapie, na którym jeszcze logika nie ma jak zafunkcjonować. I to jest właśnie dobry przykład. I ja go tu podaję. Kto zajrzy do tej dyskusji, ten zrozumie.
W szczególności moja odpowiedź jest tu: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/logika-wg-irbisola-coz-to-jest,20631-175.html#648745

Bardzo dobrze - ten przykład cię zaorze. Muszę jedynie pilnować, byś nie spierdzielił od tematu. A próbujesz usilnie - niczym Kubuś, który jeszcze nigdy nie odpowiedział na żadne pytanie. Ty jesteś taki sam.

Ta ostatnia Twoja odpowiedź nic nie wnosi do sprawy. W przyszłości w ogóle tego rodzaju odpowiedzi będę zbywał milczeniem, bo nie ma na co tu odpowiadać, jako przekomarzać się z Tobą nie mam ochoty, licytować na to co rzekomo będzie, albo i czego nie będzie też nie chcę. Jeśli na coś miałbym poświęcać czas, to nie na straszenie swoich oponentów co to ja wielkiego z nimi zrobię, jak ich w dyskusji rozniosę.

Ale jest w tym też i głębsze dno.
Otóż uważam, że tak naprawdę to w tym trybie dyskusji, jak Ty narzucasz, w jakim dyskutujesz, to Ty rzeczywiście wygrasz! :brawo: A ja nie mam z Tobą szans!
Najmniejszych szans nie ma ktoś taki jak ja, z kimś takim jak Ty.
Bo w dyskusji, w której zwycięstwem jest np. bardziej buńczuczne zadeklarowanie, co to dalej się w dyskusji stanie, jak to oponent zostanie zaorany, ja przegrywam, bo właściwie nawet nie mam takiego celu.
Bo w dyskusji w której wygrywa - tak jak u Ciebie - ten, który stawia więcej zadań typu "wskaż mi zdanie, w którym intuicyjnie rozumowałem" (czyli musiałbym jakoś wskazać wszystkie Twoje zdania, bo są one objawem intuicyjnego, a nie logicznego rozumowania), to znowu ja przegram.
W dyskusji, w której wygrana jest z czepiania się słówek, jak też przegrywam.
W dyskusji, w której ukrywanie gdzie rzekomo ktoś coś napisał, ale teraz druga strona jest egzaminowana, czy to potrafi znaleźć i jak tego nie znajdzie, to przegrywa - a to jest sposobem na sukces, też przegrywam.
Przegram też z Tobą na polu nazywania drugiej strony jak najbardziej poniżającymi określeniami.
No i przegram też w zakresie domagania się "konkretów", a potem stwierdzaniu, że każda odpowiedź oponenta, jaka by ona nie była, nie jest wystarczająco konkretna.
A już zupełnie polegnę w konkurencji upierania się, jak to tylko moja wersja rozumowania jest jedyna słuszną, bo ja w ogóle nie uważam swojego rozumowania za idealne, jedyne, czy na pewno lepsze - ja je przedstawiam tylko na zasadzie TO JEST NAJLEPSZE NA CO MNIE STAĆ W DANEJ CHWILI. W ogóle jest ono jak najbardziej do dyskusji, do wątpienia i zaprzeczania mu (byle sensownie!). Nie jest to nic doskonałego, ani nic, co po prostu jest prawdą, której nie da się zaprzeczyć.
No i polegnę sromotnie w deklarowaniu jak to za mną świadczy to, że "posługuję się logiką", bo po pierwsze w ogóle uważam to użycie logiki za warunek konieczny dyskusji (nie ma się czym chwalić, co jest oczywiste), a poza tym to nawet nie uważam, abym się tą logiką posługiwał bezwzględnie słusznie, bo popełniam błędy. Czyli nawet takich "argumentów" nie mam na swoja stronę.

Irbisolu - w myśl Twoich kryteriów pokonania mnie w dyskusji - Ty już jesteś dominatorem.

Bo ja...
(tu się trochę powtórzę) przedstawiam swoje OPINIE (subiektywne w znacznym stopniu), omylne i niedoskonałe. Przedstawiam to, co rozumiem, tak jak potrafię to przedstawić dzisiaj, deklarując iż pewne da się lepiej to przedstawić, a niejeden błąd w moim rozumowaniu da się wskazać (sam je nieraz wskazuję, a także muszę nieraz przyznać, że rację mają ci, co też mi owe błędy wytykają).
A na koniec jeszcze....
wcale mi nie zależy, aby pokonywać kogokolwiek w dyskusji. Tylko tłumaczę, jak rozumiem różne zagadnienia. Tylko przedstawiam swoje stanowisko. A niech oceniają inni...

Więc jakie właściwie mam szansę z Tobą?
Ty właściwie już masz zwycięstwo w kieszeni. :brawo:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 3:24, 27 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Nie 10:51, 27 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Bo w dyskusji w której wygrywa - tak jak u Ciebie - ten, który stawia więcej zadań typu "wskaż mi zdanie, w którym intuicyjnie rozumowałem" (czyli musiałbym jakoś wskazać wszystkie Twoje zdania, bo są one objawem intuicyjnego, a nie logicznego rozumowania), to znowu ja przegram.

Tu nie chodzi o liczbę tych pytań. Wystarczy, że odpowiesz jedynie na jedno z nich i wskażesz JEDEN przypadek, gdzie używam intuicji.
Ułatwiam ci, jak mogę - ale i tak uciekniesz.

Cytat:
No i przegram też w zakresie domagania się "konkretów", a potem stwierdzaniu, że każda odpowiedź oponenta, jaka by ona nie była, nie jest wystarczająco konkretna.

Bo u ciebie nie jest - gdy pytam o konkretny przykład, to takiego nie dostaję.
Twoja sztuka spierniczania polega na tym, że faktycznie nie odpowiadasz, po czym robisz z siebie ofiarę, od której domagano się odpowiedzi.
Mamy przykład wyżej - po prostu podaj moje JEDNO zdanie, gdzie używam intuicji. Chodzi oczywiście o zdanie stwierdzające coś w tematach, o których dyskutujemy.
Ty nie podasz i będziesz płakał "no domaga się konkretów - jak tak można? Nie wystarczy, że zadeklaruję, że używa intuicji?"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:29, 27 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Bo w dyskusji w której wygrywa - tak jak u Ciebie - ten, który stawia więcej zadań typu "wskaż mi zdanie, w którym intuicyjnie rozumowałem" (czyli musiałbym jakoś wskazać wszystkie Twoje zdania, bo są one objawem intuicyjnego, a nie logicznego rozumowania), to znowu ja przegram.

Tu nie chodzi o liczbę tych pytań. Wystarczy, że odpowiesz jedynie na jedno z nich i wskażesz JEDEN przypadek, gdzie używam intuicji.
Ułatwiam ci, jak mogę - ale i tak uciekniesz.

Tobie w ogóle nie chodzi O ROZUMOWANIE.
Ty piszesz, "aby się coś działo" i obojętny jest Ci jest najwyraźniej sens tego co piszesz.
Ogłoś ten swój sukces, ale na taką destrukcję sensowności, jaką wciskasz w dyskusje, jak już się nie piszę.
Dla mnie nie chodzi pisanie COKOLWIEK, ale o DOCIERANIE DO SENSU. Z Tobą może być najwyżej dyskusja o słowach, połączona z wielkim uporem z Twojej strony, aby żadnego sensu dyskusja nie wyłaniała.
Na to po prostu szkoda mi czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Nie 21:30, 27 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Bo w dyskusji w której wygrywa - tak jak u Ciebie - ten, który stawia więcej zadań typu "wskaż mi zdanie, w którym intuicyjnie rozumowałem" (czyli musiałbym jakoś wskazać wszystkie Twoje zdania, bo są one objawem intuicyjnego, a nie logicznego rozumowania), to znowu ja przegram.

Tu nie chodzi o liczbę tych pytań. Wystarczy, że odpowiesz jedynie na jedno z nich i wskażesz JEDEN przypadek, gdzie używam intuicji.
Ułatwiam ci, jak mogę - ale i tak uciekniesz.

Tobie w ogóle nie chodzi O ROZUMOWANIE.

Nie twój interes, o co mi chodzi.
Wskaż jeden przypadek, gdzie wiesz, że używam intuicji.

Jak w wątku obok - dotarliśmy do wspólnego punktu. KONKRETNEGO, więc czas być uciekł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:06, 28 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Bo w dyskusji w której wygrywa - tak jak u Ciebie - ten, który stawia więcej zadań typu "wskaż mi zdanie, w którym intuicyjnie rozumowałem" (czyli musiałbym jakoś wskazać wszystkie Twoje zdania, bo są one objawem intuicyjnego, a nie logicznego rozumowania), to znowu ja przegram.

Tu nie chodzi o liczbę tych pytań. Wystarczy, że odpowiesz jedynie na jedno z nich i wskażesz JEDEN przypadek, gdzie używam intuicji.
Ułatwiam ci, jak mogę - ale i tak uciekniesz.

Tobie w ogóle nie chodzi O ROZUMOWANIE.

Nie twój interes, o co mi chodzi.
Wskaż jeden przypadek, gdzie wiesz, że używam intuicji.

Jak w wątku obok - dotarliśmy do wspólnego punktu. KONKRETNEGO, więc czas być uciekł.

Ten powyższy post jest przykładem zastosowania intuicyjnego myślenia. Nie wynikł on bowiem z żadnych reguł, czy założeń, tylko jest ad hoc wymyślonym przez Ciebie tekstem. Skoro do poziomu SFORMUŁOWANIA REGUŁ, tekst się nie wzbił, to pozostaje tam, gdzie nasze rozumowania na start zawsze się tworzyły - W INTUICJI.

Ja z resztą też nie wypieram się tego, że moja odpowiedź była w większości intuicyjna. Różnica między nami jest taka, że ja to diagnozuję, wiedziałbym jak przejść od postaci intuicyjnej do opartej o ścisłą logikę, a Ty nie masz na ten temat najmniejszego pojęcia.

Twoje myślenie jednak polega na racjonalizowaniu agendy, którą sobie narzucasz - agendy ataku na teizm i religie. Nie patrzysz na jakość argumentów (tak naprawdę, to nawet nie wiedziałbyś, po czym tę jakoś rozpoznawać), nie odnosisz się do niczego szerszego poza swoim widzimisię, tylko atakujesz teizm na zasadzie "każdy argument na moją stronę z zasady jest słuszny".
Jesteśmy na przeciwnych w stylu rozumowania, bo ja nie podciągam mojego rozumowania pod cel, ale pod zasady. Gdy dla Ciebie zasady rozumowania są niczym, są do złamania, jeśliby ktoś je proponował, a w ogóle to nawet o nich nie myślisz, bo Twój cel jest najważniejszy, ja jestem z przeciwka - mój cel jest właściwie nieistotny, natomiast wciąż pytam o zasady, mówię o zasadach, egzaminuję z zasad. Bo jak zasady nie są spełnione, to rozumowanie jest do bani, a więc i nawet celu się nie osiąga.

Ja występuję nieraz przeciwko pewnym argumentom na korzyść teizmu. Występuję przeciw nim, bo uważam, gdy łamią one zasady poprawnego rozumowania. Bo ja akurat rozważam nie tylko agitację na swoją stronę, nie tylko kolekcjonuję to, co przeciąga linę w dyskusji na wybraną agendę, lecz stawiam sprawę na zasadzie: jeśli coś jest błędne w rozumowaniu, to ja nie będę takim błędem swoich tez wspierał, jako że to jest żadne wsparcie.
Nie sądzę, abyś miał szansę zrozumieć moje stanowisko. :nie:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:06, 28 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Pon 13:03, 28 Lut 2022    Temat postu:

Wszystkie te 3 zdania są intuicyjne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:07, 28 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Wszystkie te 3 zdania są intuicyjne?

Wszystkie zdanie są - jak zdanie - słowne. TWOJE ROZUMOWANIE będące ich podstawą było intuicyjne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14161
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Pon 13:10, 28 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Wszystkie te 3 zdania są intuicyjne?

Wszystkie zdanie są - jak zdanie - słowne. TWOJE ROZUMOWANIE będące ich podstawą było intuicyjne.

Więc przedstaw to rozumowanie, skoro wiesz, jakie jest. Tak, żeby było widać, gdzie skończyło się wynikanie a gdzie zaczęła intuicja.


Ostatnio zmieniony przez Irbisol dnia Pon 13:11, 28 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:18, 28 Lut 2022    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Wszystkie te 3 zdania są intuicyjne?

Wszystkie zdanie są - jak zdanie - słowne. TWOJE ROZUMOWANIE będące ich podstawą było intuicyjne.

Więc przedstaw to rozumowanie, skoro wiesz, jakie jest. Tak, żeby było widać, gdzie skończyło się wynikanie a gdzie zaczęła intuicja.

Ja mam przedstawić TWOJE rozumowanie?...
No...
nawet fajnie próbowałeś mnie strolować. :rotfl:
Wycofuję się zatem z określenia "rozumowanie" wzgledem tego, co stanęło u podstaw Twoich sformułowań. Tam w istocie żadnego - w poprawnym sensie słowa - rozumowania nie było. Był chaos.

Masz rację, że rozpędziłem się nazywając Twoje procesy argumentowania "rozumowaniem". To nadużycie słowa. Bardziej by tu pasowało: chaotyczne procesy myślowe.
Nie przedstawię zatem tych chaotycznych procesów myślowych, którymi argumentujesz. Nie przedstawię ich z dwóch powodów
1. raczej nie wypowiadam się z zasady o tym, jak ktoś myśli w konkretach - to jego rola nie moja, to on niech pisze o tym, co jego dotyczy. Tutaj mogę tylko stwierdzić - po zewnętrznych objawach - chaos i brak reguł.
2. chaos nie daje się wskazywać, bo jego naturą jest właśnie brak bytu, brak konkretu. Podobnie, choc mnie trolowałeś z tego wcześniej, nie mogę wskazać GDZIE KONKRETNIE jest ta Twoja intuicja w rozumowaniach. Ona jest wszędzie i nigdzie, jest niewskazywalna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 12, 13, 14  Następny
Strona 13 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin