Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Relatywizm, prawda i moralność

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:41, 20 Paź 2017    Temat postu: Relatywizm, prawda i moralność

Myślę, że warto poruszyć temat, który leży na pograniczu filozofii, psychologii, socjologii, epistemologii, a nawet teorii gier. Myślę, że wiele ludzi ma go gdzieś "w myślach", ale nie formułuje go, tylko przeczuwa, stosując w swoim rozumowaniu.. Jednak czasem warto jest coś nazwać wprost - co niniejszym chcę uczynić.

Ten wredny relatywizm...
Rozmawiając z pewną grupą ludzi, odnosi się wrażenie, że dla nich samo słowo "relatywizm" jest negatywnie nacechowane. Bo "relatywista" w ich rozumieniu miałby być człowiekiem, który ma zamiar jakoś skłamać, naciągnąć fakty, lecz nie bardzo ma po temu pretekst. Więc znajduje sobie ten pretekst mówiąc, że "rzeczy są względne". W umyśle owych "antyrelatywistów" przeświadczenie o istnieniu jednej jedynej prawdy miałoby stanowić jakiś rodzaj wsparcia dla moralności, uczciwości, chroniąc jego umysł przed pobłażaniem sobie, przed usprawiedliwieniem jakichś swoich złych wyborów.
Z mojego punktu widzenia takie rozumowanie jest naiwne, aż do śmieszności. Dostrzeganie względności rzeczy nie ma nic do moralnego luzowania sobie. Przynajmniej w moim umyśle i uczuciach są to rzeczy zupełnie nie związane - tzn. dostrzegając względność wielu prawd, nie widzę żadnego przełożenia na to, aby jakoś fakt owej względności użyć do usprawiedliwienia nieetycznych zachowań. Względność raczej wspomaga mi etykę działania - bo np. rozumiejąc, iż ludzie są różni, postrzegają sprawy w relatywny sposób, uzyskuję wsparcie dla empatii, pokory, nie narzucania innym siłą swojego stanowiska. Bo chyba więcej zła bierze się stąd, że niektórzy forsują swoje wizje rzeczywistości za wszelką cenę, nie uwzględniając potrzeb i zdania innych ludzi, niż z tego powodu, iż ktoś coś usprawiedliwi. Z resztą np. chrześcijaństwo ideę usprawiedliwienia ma wysoko w swojej hierarchii wartości, więc owa idea nie powinna być problemem.
Zaś to, że prawdy na różny sposób są względne jest chyba trudnym do podważenia faktem. Dowolny obiekt - np. stół - jest ogromny patrząc z perspektywy mrówki, a malutki porównując do rozmiarów góry, czy odległości kosmicznych. Kwota 10 tys. zł z punktu widzenia przeciętnego Polaka jest duża, choć z perspektywy wielkiej instytucji finansowej malutka. Szybkość samochodu na wyścigach formuły 1 jest dla ludzi duża, ale już przy porównaniu z szybkością rakiet kosmicznych niewielka. Itp. itd. Właściwie wszelkie oceny mogą zmienić swój znak po zastosowaniu innej miary porównawczej.
Skądinąd dość ciekawe jest, że część ludzi widzi w ogólnych ideach jakąś formę zagrożenia dla moralności. Ja doszukałbym się tu jakiejś formy atawizmu - instynktu stadnego, związanego z podziałem swój - obcy. Jest chyba w naszych instynktach wbudowana forma klasyfikacji rzeczy wymykającym się prostemu rozumieniu, czy wspólnotowym zachowaniom, jako coś złego, jako formą "zdrady" swojego plemienia. W tym ktoś, kto zamiast identyfikować się z grupą, zamiast akceptować z kim jest, i że w owej grupie jest, stawia "za" dużo pytań, dzieli coś (zamiast scalać i poczuwać się do grupy), taki ktoś robi się podejrzany. Bo skoro on nie myśli jak wszyscy, nie stosuje się do przyjętego kanonu, to może w chwili zagrożenia zachować się nieprzewidywalnie (może zdradzić grupę?...). Zatem instynktownie będziemy chyba mieli skłonność do nieufnego traktowania ludzi, którzy widzą problemy, zamiast z pieśnią na ustach, ramię w ramię "iść ze wszystkimi" w szeregu.
Podobny problem dotyczy nie tylko względności, ale innych pojęć filozoficznych. Spotkałem się ze słowną krytyką np. pragmatycznej koncepcji prawdy przez jednego z polskich polityków. Najwyraźniej temu politykowi słowo "pragmatyzm" skojarzyło się z naginaniem prawdy do czyichś utylitarnych celów (pewnie oszukiwania). A to o co innego w owej koncepcji chodzi.
Myślę, że trochę na podobnej zasadzie działa tez myślenie niektórych osób atakujących idealizm - w tle gdzieś pobrzmiewa posądzenie o to, że jak ktoś prawdę łączy najbardziej z rozpoznaniami umysłu, to za chwilę może uzna, iż może dowolnie sobie przekręcać fakty - negować ewidentną winę, albo ustawiać sobie rzeczywistość pod kątem np. finansowych korzyści dla siebie. I że będzie uznawał się za niewinnego w sytuacjach, w których ludzi oszukuje (bo skoro umysł decyduje o postrzeganiu prawd, to i umysł miałby owe prawdy o swojej winie dekretować w wygodny dla siebie sposób). Myślę, iż takie odczucie gdzieś tam w głowach części realistów się kołacze.

Dla wielu ludzi zatem cnotą jawi się pewna poznawcza naiwność - "dobrze" miałoby być nie postrzegać w ogóle, że rzeczy są złożone - jednoznaczne potępienie, bez wyjątków (!) czynów uznanych za złe miałoby stanowić barierę dla działań niemoralnych, widzenie rzeczy jednowymiarowo miałoby chronić przed usprawiedliwianiem siebie. Ale to tak nie działa - bo naiwność przy starciu się z realiami i tak trzeba będzie jakoś wycofać, bo nie sposób jest pewnych konfliktów rozumowania rozwiązać udawaniem, że wszystko jest porządku, a my wciąż operujemy na uproszczonych wersjach prawdy. Nie operujemy, a jeśli tak nawet twierdzimy, to jest to fałsz. A podobno przed fałszem taka epistemologiczna naiwność miała nas chronić...

Przykładów na to, jak postrzeganie idei filozoficznych może odzwierciedlać się w kontekście moralności i etyki jest pewnie więcej. Właściwie każda idea filozoficzna ma swój aspekt emocjonalny. Filozofia mocy, pochodząca od Nietzschego jest tu chyba sztandarowym przykładem - wielu zarzuca temu filozofowi wręcz wsparcie hitleryzmu, nacjonalizmu. Tymczasem sama idea mocy jest etycznie neutralna - moc dobra i moc zła występują niezależnie, moc jako taka nie ma zabarwienia pejoratywnego.

Dla mnie bardzo ciekawy wydaje się pewnego rodzaju PODWÓJNY ŻYWOT POJĘĆ W UMYŚLE. Mamy formalne znaczenie pojęć, ich rozumienie intelektualne, a do tego EMOCJONALNY NARZUT powstały z czasami dziwnych wyobrażeń, przypuszczeń - często nie do końca świadomych. Myślę, że warto w sobie owe naiwności rozumienia i związane z nimi iluzje rozwiewać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:28, 22 Paź 2017    Temat postu:

Wobec powyższej treści proponuję zastanowić się głębiej, czym jest wartościowanie, skąd pochodzi. Oraz, jeszcze raz, czym jest prawda...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin