Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W poszukiwaniu modelu pewności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:14, 20 Maj 2021    Temat postu: W poszukiwaniu modelu pewności

Trudno jest mi często dogadać się w różnych dyskusjach z ludźmi z dość konkretnego powodu - niedogadania (a może nawet niemożliwości dogadania) koncepcji PEWNOŚCI.

W licznych dyskusjach porozumienie utyka, bo pojawia się w czyimś rozumowaniu idea pewności, a ja właściwie...
... nie wiem jak ją ugryźć, nie wiem o co by konkretnie przy tym mogło chodzić. :think:

Niniejszym spróbuję jakoś wyłonić model - koncepcję pewności w sposób ogólny.
Co to jest ta pewność?
Mamy tu na start intuicję. Przyjrzyjmy się jej - co w niej siedzi?
- W moim odczuciu siedzi tu z grubsza oczekiwanie takiego stanu w umyśle, w ramach którego wszystkie alternatywy dla danego rozstrzygnięcia są traktowane jako nieskuteczne.
Piszę "nieskuteczne", a nie np. "nieprawdziwe", bo pewność ma wiele zastosowań - np. może odnosić się do jakichś predykcji, do oceny swoich umiejętności, jak w sformułowaniu "jestem pewny, że zdam ten egzamin" (a egzamin może zostać odwołany, więc nawet sprawdzalności nie będzie). Niekoniecznie musi tu być stwierdzenie, o dającym się jawnie wskazać rozstrzyganiu prawda vs fałsz.
W każdym razie pewność powinna chyba jakoś W UMYŚLE OCENIAJĄCEGO wykluczać rozwiązania inne, niż to, którego jesteśmy pewni.

To powyższe sformułowanie dotyka jeszcze jednej ważnej kwestii dotyczącej mojego niedogadania z ludźmi stosującymi intuicję pewności - chodzi o SUBIEKTYWIZM PEWNOŚCI.
Pewność jest ODCZUWANIEM, pewny jest KTOŚ. Nie ma czegoś takiego jak "pewność ogólna bezpodmiotowa".
Tymczasem wiele osób zdaje się traktować koncepcję pewności jako zamiennik obiektywnego rozstrzygnięcia sprawy. Ja odrzucam takie rozumienie pewności - pewność jest czymś, co posiada konkretny umysł - jeden będzie czegoś pewny, a drugi to samo będzie uznawał za wątpliwe.

Ale spróbuję jakoś matematycznie ująć ideę pewności. Jak by ją można było wymodelować?
1. Chyba należałoby założyć na start jakąś przestrzeń stwierdzeń, rozwiązań.
2. Należałoby też uznać, że te rozwiązania DAJĄ SIĘ OCENIAĆ pod kątem spełnienia jakiegoś tam aspektu, który możemy uznać za weryfikację owego stwierdzenia.
3. Można by wtedy mówić o "pewności oceniającego" w danej kwestii, jeśli wszystkie postrzegane przez oceniającego warianty, alternatywy owego stwierdzenia są zgodne ze wskazaną oceną. Wtedy owa ocena byłaby słuszna zawsze, byłaby "pewna".

Tu powstaje oczywiście cały szereg zagadnień - pytań, względem idei pewności:
1. Na ile owa przestrzeń rozwiązań została skompletowana w sposób ostateczny, na ile już jest gotowa do uznania, jako pełny zestaw możliwości traktowania danej sprawy?
2. Na ile sama ocena może być uznana za pewną i jednoznaczną. Na ile rzeczywiście byliśmy w stanie przeskanować tę przestrzeń rozwiązań w kontekście owej oceny? A może coś pominęliśmy, może się coś nam umknęło?
3. Wreszcie weźmy ten aspekt subiektywny. Zwykle w rozmowie posługujemy się intuicyjnymi opisami. Często jest tak, że owa przestrzeń możliwości - stwierdzeń, którą później używamy do stwierdzenia, iż coś może być tylko na jeden sposób, jest inaczej postrzegana przez różnych ludzi. Ktoś do tej przestrzeni zalicza inne byty, a ktoś inny jeszcze inne. Dopóki się ściśle nie dogada kształtu owej przestrzeni, dopóty każdy z dyskutujących będzie myślał i innym zakresie idei pewności, o ogólnie innej pewności w kontekście danego problemu.

Ja w swoich dyskusjach widzę niedogadanie w zakresie tego, co jest przestrzenią stwierdzeń. Szczególnie ujawnia się to w kontekście rozważań światopoglądowych, filozoficznych, gdzie często nie mamy żadnej gotowej przestrzeni stwierdzeń, tylko luźno rzucony problem - pytanie. W filozofii najczęściej to właśnie na pytaniach operujemy, a nie na gotowych zestawach odpowiedzi i twardych koncepcji. Dlatego uważam, że problemy filozoficzno - światopoglądowe poprawnie idei pewności właściwie nie obsługują. Idea pewności ma swój zakres obowiązywania do konkretów - do czegoś, co da się jawnie wskazać, wyliczyć, albo przynajmniej podać BARDZO ŚCISŁE ROZUMOWANIE z danym zagadnieniem związane. Jak tej ścisłości nie ma, to o zastosowaniu idei pewności można zapomnieć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32727
Przeczytał: 39 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:02, 20 Maj 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Co to jest ta pewność?
Mamy tu na start intuicję. Przyjrzyjmy się jej - co w niej siedzi?
- W moim odczuciu siedzi tu z grubsza oczekiwanie takiego stanu w umyśle, w ramach którego wszystkie alternatywy dla danego rozstrzygnięcia są traktowane jako nieskuteczne.
Piszę "nieskuteczne", a nie np. "nieprawdziwe", bo pewność ma wiele zastosowań - np. może odnosić się do jakichś predykcji, do oceny swoich umiejętności, jak w sformułowaniu "jestem pewny, że zdam ten egzamin" (a egzamin może zostać odwołany, więc nawet sprawdzalności nie będzie). Niekoniecznie musi tu być stwierdzenie, o dającym się jawnie wskazać rozstrzyganiu prawda vs fałsz.


Pewność absolutna istnieje w naszym Wszechświecie w szczególności dla znanych zdarzeń przeszłych.
Przykładowo Michale, masz pewność absolutną iż ktoś taki jak Hitler żył na ziemi i zrobił co zrobił, czy jej nie masz.
Także w stosunku do przyszłości istnieje pewność absolutna, o ile nie jest związana z wolną wolą świata żywego.
Przykładowo mam pewność absolutną, że jeśli jutro będzie padało to na 100% => będzie istniała chmurka z której pada.

W twoim przykładzie z egzaminem nie ma pewności absolutnej, bo ten przykład jest z obszaru świata żywego.

Definicja wolnej woli świata żywego:
Wolna wola świata żywego (nie tylko człowieka) do zdolność do gwałcenia wszelkich praw matematyczno-fizycznych rządzących światem martwym.

Świat martwy nie ma prawa gwałcić i nie gwałci praw fizyczno-matematycznych pod które podlega - przykładowo z bezchmurnego nieba nie ma prawa padać deszcz.

Jeśli jutro będzie padało to na 100% => będzie pochmurno
P=>CH =1
Tu mamy pewność absolutną.

... ale czy mamy pewność absolutną w dowolnej obietnicy rodem ze świata żywego?

Jeśli zdasz egzamin dostaniesz komputer
E=>K =1
Tu oczywiście pewność absolutna leży i kwiczy, bo mamy do czynienia z wolną wolą człowieka który wcale nie musi wręczyć komputera w przypadku zdania egzaminu.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Czw 22:04, 20 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:46, 20 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:
Trudno jest mi często dogadać się w różnych dyskusjach z ludźmi z dość konkretnego powodu - niedogadania (a może nawet niemożliwości dogadania) koncepcji PEWNOŚCI.


A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:59, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Trudno jest mi często dogadać się w różnych dyskusjach z ludźmi z dość konkretnego powodu - niedogadania (a może nawet niemożliwości dogadania) koncepcji PEWNOŚCI.


A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo dla mnie to jest jak porównywanie gruszek z łożyskami tocznymi - zupełnie inna klasa problemów, a zatem zupełnie inne mechanizmy wyznaczania pewności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:03, 21 Maj 2021    Temat postu:

rafal3006 napisał:
Pewność absolutna istnieje w naszym Wszechświecie w szczególności dla znanych zdarzeń przeszłych.
Przykładowo Michale, masz pewność absolutną iż ktoś taki jak Hitler żył na ziemi i zrobił co zrobił, czy jej nie masz.
Także w stosunku do przyszłości istnieje pewność absolutna, o ile nie jest związana z wolną wolą świata żywego.
Przykładowo mam pewność absolutną, że jeśli jutro będzie padało to na 100% => będzie istniała chmurka z której pada.

Dla mnie pewność nie jest właściwością sytuacji, a właściwością oceniającego.
Gdyby do jakiego Aborygena, który nigdy nie chodził do szkoły przyszedł gość i zaczął opowiadać o jakimś tam Hitlerze, który gdzieś tam daleko żył, to ten Aborygen mógłby się zastanawiać w stylu: przyszedł jakiś gostek, pierwszy raz go na oczy widzę, opowiada mi o jakimś facecie, co to niby był, a ja co - muszę się tego słuchać? Może to opowiadają, bo lubią, bo ci biali za takich mądrych się mają, jako że coś tam zbudowali. Ale ja uważam za pewne wyłącznie to, co sam widzę, a nie co mi ktoś opowiada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:28, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Trudno jest mi często dogadać się w różnych dyskusjach z ludźmi z dość konkretnego powodu - niedogadania (a może nawet niemożliwości dogadania) koncepcji PEWNOŚCI.


A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.


Życzę powodzenia. Ja się poddałem. Bo ile można ganiać króliczka (a w zasadzie piskorza).
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/cos-nazwane-dowodem,16939-75.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:48, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

anbo napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Trudno jest mi często dogadać się w różnych dyskusjach z ludźmi z dość konkretnego powodu - niedogadania (a może nawet niemożliwości dogadania) koncepcji PEWNOŚCI.


A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.


Życzę powodzenia. Ja się poddałem. Bo ile można ganiać króliczka (a w zasadzie piskorza).
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/cos-nazwane-dowodem,16939-75.html

Problem w tym, że dokładnie to o czym piszę, właśnie tak działa w nauce.
W nauce działa to właśnie tak, JEŚLI SFORMUŁOWANO ZAŁOŻENIA, to jest o czym gadać.
Tu koledzy ateiści używają pojęć w sposób skrajnie intuicyjny, a na monity, że intuicję każdy może mieć bardzo prywatną, że JEDYNYM sposobem na ścisłość jest UŚCIŚLENIE KRYTERIÓW I SFORMUŁOWANIE JEDNOZNACZNE ZAŁOŻEŃ, dostaje się kontrę w stylu "deprecjonujesz naukę" czy coś podobnego. Bo rzekomo tym właściwym (chyba "dowartościowującym naukę") sposobem traktowanie będzie uznawanie stwierdzeń nauki bez pytania o ich kontekst, jednoznaczność, założenia.
Ale już się pogodziłem z tym, że naiwna, jakoś tam paternalistyczna wizja nauki jest tym czymś, czego scjentyści u nas żywotnie potrzebują do emocjonalnego uspokojenia się, więc powoli przestaję już liczyć na to, że do scjentystów dotrze ta prosta prawda, że masz dokładnie tyle jednoznaczności i prawdziwej naukowości w stwierdzeniach, na ile jesteś w stanie zastąpić intuicję (w tym tę najbardziej naiwną w stylu "nauka ma rację. kropka") SFORMUŁOWANIEM ZAŁOŻEŃ I SKONSTRUOWANIEM Z NICH SYSTEMU ROZUMOWANIA - MODELU, TEORII.
Sprawa jest bowiem prosta - umiesz podać założenia swojego rozumowania? Potrafisz jakoś opisać model, którym się posługujesz i odpowiedzieć na podstawowe pytania - wyzwania o jego spójność? - jeśli tak, to można mówić, że tu zaczyna się coś a'la nauka.
A jeśli masz tylko intuicje, luźne przekonania, poparte co najwyżej wielkim chciejstwem, aby to "była nauka, która ma przecież rację", to jesteś ciągle w obszarze widzimisiostwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:49, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo dla mnie to jest jak porównywanie gruszek z łożyskami tocznymi - zupełnie inna klasa problemów, a zatem zupełnie inne mechanizmy wyznaczania pewności.


Czyli uciekasz od odpowiedzi. Nie pytałem o "mechanizmy wyznaczania pewności" tylko o stopień pewności. Zwłaszcza że mówisz o jakimś prywatnym ogólnym modelu pewności. A jesteś w stanie odpowiedzieć czy istnienie krasnoludków stwarzających światy jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne?


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Pią 19:50, 21 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:46, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

A ja mam takie pytanie, czy w Twoim modelu bądź niemodelu pewności, istnienie Boga jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne? Tylko nie uciekaj od odpowiedzi proszę.

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo dla mnie to jest jak porównywanie gruszek z łożyskami tocznymi - zupełnie inna klasa problemów, a zatem zupełnie inne mechanizmy wyznaczania pewności.


Czyli uciekasz od odpowiedzi. Nie pytałem o "mechanizmy wyznaczania pewności" tylko o stopień pewności. Zwłaszcza że mówisz o jakimś prywatnym ogólnym modelu pewności. A jesteś w stanie odpowiedzieć czy istnienie krasnoludków stwarzających światy jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne?

Stopień pewności tak samo należałoby zdefiniować, jak i mechanizmy wyznaczenia pewności. Jak na razie to mamy tylko intuicje. Ty masz swoją intuicję, a ja swoją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:41, 21 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Czyli uciekasz od odpowiedzi. Nie pytałem o "mechanizmy wyznaczania pewności" tylko o stopień pewności. Zwłaszcza że mówisz o jakimś prywatnym ogólnym modelu pewności. A jesteś w stanie odpowiedzieć czy istnienie krasnoludków stwarzających światy jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne?

Stopień pewności tak samo należałoby zdefiniować, jak i mechanizmy wyznaczenia pewności. Jak na razie to mamy tylko intuicje. Ty masz swoją intuicję, a ja swoją.


Dyszyński ja Cię właśnie o Twoje intuicje pytam, bo w sumie to Ty nic innego niż luźne intuicje nie potrafisz sformułować. To naprawdę żałosne tak uciekać od prostego pytania. Nie potrafisz stwierdzić czy krasnoludki są dla Ciebie pewniejsze od nierówności Heisenberga?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:13, 22 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Czyli uciekasz od odpowiedzi. Nie pytałem o "mechanizmy wyznaczania pewności" tylko o stopień pewności. Zwłaszcza że mówisz o jakimś prywatnym ogólnym modelu pewności. A jesteś w stanie odpowiedzieć czy istnienie krasnoludków stwarzających światy jest równie pewne co nierówność Heisenberga? Mniej pewne? Bardziej pewne?

Stopień pewności tak samo należałoby zdefiniować, jak i mechanizmy wyznaczenia pewności. Jak na razie to mamy tylko intuicje. Ty masz swoją intuicję, a ja swoją.


Dyszyński ja Cię właśnie o Twoje intuicje pytam, bo w sumie to Ty nic innego niż luźne intuicje nie potrafisz sformułować. To naprawdę żałosne tak uciekać od prostego pytania. Nie potrafisz stwierdzić czy krasnoludki są dla Ciebie pewniejsze od nierówności Heisenberga?

Tak, właśnie tak dla mnie jest, że dopiero po dogadaniu płaszczyzny rozumienia idei krasnoludków i zasady nieoznaczoności można będzie porównywać te dwa postulowane byty.
Przypuszczam, że dla Ciebie występuje tu jakaś oczywistość. Zapewne oparta jest ona o domyślne założenie, że płaszczyzną porównania tych pewności powinno być przyjęcie tych bytów przez naukę. W tym ujęciu zwyciężyłaby zasada nieoznaczoności - temu nie przeczę. Ale już np. pewność wyznaczana jako stopień niesprzecznego uświadomienia sobie danej idei w społeczeństwie mogłaby dać odwrotne wyniki - bo o zasadzie nieoznaczoności bardzo dużo ludzi ledwo słyszało, nie ma na jej temat wyobrażeń, a wyobrażanie sobie krasnoludków jest w miarę powszechne we wszystkich grupach społecznych. Czyli ogólnie może być tak, że gdy mówimy "krasnoludki", to ludzie z grubsza są zgodni o czym mowa. Gdy mówimy "zasada nieoznaczoności", to tylko nieliczni wiedzą, o czym mowa, a większość nie ma zielonego pojęcia (np. nie rozpoznałaby wzoru opisującego tę zasadę, a sylwetkę krasnoludka już tak). Wyznaczając zatem "pewność" jako rodzaj jednoznaczności powiązania tego co w umysłach ludzi względem tego, co jakoś daje się zobiektywizować, to wyższy stopień odpowiedniości byłby wtedy w przypadku krasnoludków.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że platforma wiedzy naukowej jest tą domyślną. A ja uważam, że niekoniecznie. W końcu większość ludzkiej komunikacji dotyczy spraw potocznych i praktycznych, ludzie zaś mogą chyba "pewni" jedynie tego co choć trochę rozumieją, a nie czegoś, co znają tylko z nazwy.
Poza tym nie powinno być chyba problemów z jawnym, wskazaniem o to, co jest płaszczyzna porównania bytów, których pewność jakoś chcielibyśmy wyznaczać. Konkretyzując swoje oczekiwania, wyrażamy się ściśle, a nie odnosimy się do bliżej niesprecyzowanych intuicji, do których nie mamy dostępu bezpośredniego, jak w przypadku ogólnego postawienia idei pewności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 10:14, 22 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:43, 23 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Dyszyński ja Cię właśnie o Twoje intuicje pytam, bo w sumie to Ty nic innego niż luźne intuicje nie potrafisz sformułować. To naprawdę żałosne tak uciekać od prostego pytania. Nie potrafisz stwierdzić czy krasnoludki są dla Ciebie pewniejsze od nierówności Heisenberga?

Tak, właśnie tak dla mnie jest, że dopiero po dogadaniu płaszczyzny rozumienia idei krasnoludków i zasady nieoznaczoności można będzie porównywać te dwa postulowane byty.
Przypuszczam, że dla Ciebie występuje tu jakaś oczywistość. Zapewne oparta jest ona o domyślne założenie, że płaszczyzną porównania tych pewności powinno być przyjęcie tych bytów przez naukę. W tym ujęciu zwyciężyłaby zasada nieoznaczoności - temu nie przeczę. Ale już np. pewność wyznaczana jako stopień niesprzecznego uświadomienia sobie danej idei w społeczeństwie mogłaby dać odwrotne wyniki - bo o zasadzie nieoznaczoności bardzo dużo ludzi ledwo słyszało, nie ma na jej temat wyobrażeń, a wyobrażanie sobie krasnoludków jest w miarę powszechne we wszystkich grupach społecznych. Czyli ogólnie może być tak, że gdy mówimy "krasnoludki", to ludzie z grubsza są zgodni o czym mowa. Gdy mówimy "zasada nieoznaczoności", to tylko nieliczni wiedzą, o czym mowa, a większość nie ma zielonego pojęcia (np. nie rozpoznałaby wzoru opisującego tę zasadę, a sylwetkę krasnoludka już tak). Wyznaczając zatem "pewność" jako rodzaj jednoznaczności powiązania tego co w umysłach ludzi względem tego, co jakoś daje się zobiektywizować, to wyższy stopień odpowiedniości byłby wtedy w przypadku krasnoludków.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że platforma wiedzy naukowej jest tą domyślną. A ja uważam, że niekoniecznie. W końcu większość ludzkiej komunikacji dotyczy spraw potocznych i praktycznych, ludzie zaś mogą chyba "pewni" jedynie tego co choć trochę rozumieją, a nie czegoś, co znają tylko z nazwy.
Poza tym nie powinno być chyba problemów z jawnym, wskazaniem o to, co jest płaszczyzna porównania bytów, których pewność jakoś chcielibyśmy wyznaczać. Konkretyzując swoje oczekiwania, wyrażamy się ściśle, a nie odnosimy się do bliżej niesprecyzowanych intuicji, do których nie mamy dostępu bezpośredniego, jak w przypadku ogólnego postawienia idei pewności.


Może uściślę to tak żeby Ci odciąć drogę ucieczki: więcej pieniędzy byś postawił na to że istnieją krasnoludki stwarzające światy, w tym nasz wszechświat, czy na to że w naszym wszechświecie obowiązuje zasada nieoznaczoności wyrażona nierównością Heisenberga?


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Nie 2:08, 23 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:17, 23 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Dyszyński ja Cię właśnie o Twoje intuicje pytam, bo w sumie to Ty nic innego niż luźne intuicje nie potrafisz sformułować. To naprawdę żałosne tak uciekać od prostego pytania. Nie potrafisz stwierdzić czy krasnoludki są dla Ciebie pewniejsze od nierówności Heisenberga?

Tak, właśnie tak dla mnie jest, że dopiero po dogadaniu płaszczyzny rozumienia idei krasnoludków i zasady nieoznaczoności można będzie porównywać te dwa postulowane byty.
Przypuszczam, że dla Ciebie występuje tu jakaś oczywistość. Zapewne oparta jest ona o domyślne założenie, że płaszczyzną porównania tych pewności powinno być przyjęcie tych bytów przez naukę. W tym ujęciu zwyciężyłaby zasada nieoznaczoności - temu nie przeczę. Ale już np. pewność wyznaczana jako stopień niesprzecznego uświadomienia sobie danej idei w społeczeństwie mogłaby dać odwrotne wyniki - bo o zasadzie nieoznaczoności bardzo dużo ludzi ledwo słyszało, nie ma na jej temat wyobrażeń, a wyobrażanie sobie krasnoludków jest w miarę powszechne we wszystkich grupach społecznych. Czyli ogólnie może być tak, że gdy mówimy "krasnoludki", to ludzie z grubsza są zgodni o czym mowa. Gdy mówimy "zasada nieoznaczoności", to tylko nieliczni wiedzą, o czym mowa, a większość nie ma zielonego pojęcia (np. nie rozpoznałaby wzoru opisującego tę zasadę, a sylwetkę krasnoludka już tak). Wyznaczając zatem "pewność" jako rodzaj jednoznaczności powiązania tego co w umysłach ludzi względem tego, co jakoś daje się zobiektywizować, to wyższy stopień odpowiedniości byłby wtedy w przypadku krasnoludków.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że platforma wiedzy naukowej jest tą domyślną. A ja uważam, że niekoniecznie. W końcu większość ludzkiej komunikacji dotyczy spraw potocznych i praktycznych, ludzie zaś mogą chyba "pewni" jedynie tego co choć trochę rozumieją, a nie czegoś, co znają tylko z nazwy.
Poza tym nie powinno być chyba problemów z jawnym, wskazaniem o to, co jest płaszczyzna porównania bytów, których pewność jakoś chcielibyśmy wyznaczać. Konkretyzując swoje oczekiwania, wyrażamy się ściśle, a nie odnosimy się do bliżej niesprecyzowanych intuicji, do których nie mamy dostępu bezpośredniego, jak w przypadku ogólnego postawienia idei pewności.


Może uściślę to tak żeby Ci odciąć drogę ucieczki:


Oj naiwny, naiwny, naiwny,
Jak dziecko we mgle,
Jak goliat na pchle,
Mól w otchłani wód,
Który liczy wciąż na cud.
Oj naiwny, naiwny, naiwny,
Dziecko w kwiecie sił.
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny.

Jan Kaczmarek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:52, 24 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Dyszyński ja Cię właśnie o Twoje intuicje pytam, bo w sumie to Ty nic innego niż luźne intuicje nie potrafisz sformułować. To naprawdę żałosne tak uciekać od prostego pytania. Nie potrafisz stwierdzić czy krasnoludki są dla Ciebie pewniejsze od nierówności Heisenberga?

Tak, właśnie tak dla mnie jest, że dopiero po dogadaniu płaszczyzny rozumienia idei krasnoludków i zasady nieoznaczoności można będzie porównywać te dwa postulowane byty.
Przypuszczam, że dla Ciebie występuje tu jakaś oczywistość. Zapewne oparta jest ona o domyślne założenie, że płaszczyzną porównania tych pewności powinno być przyjęcie tych bytów przez naukę. W tym ujęciu zwyciężyłaby zasada nieoznaczoności - temu nie przeczę. Ale już np. pewność wyznaczana jako stopień niesprzecznego uświadomienia sobie danej idei w społeczeństwie mogłaby dać odwrotne wyniki - bo o zasadzie nieoznaczoności bardzo dużo ludzi ledwo słyszało, nie ma na jej temat wyobrażeń, a wyobrażanie sobie krasnoludków jest w miarę powszechne we wszystkich grupach społecznych. Czyli ogólnie może być tak, że gdy mówimy "krasnoludki", to ludzie z grubsza są zgodni o czym mowa. Gdy mówimy "zasada nieoznaczoności", to tylko nieliczni wiedzą, o czym mowa, a większość nie ma zielonego pojęcia (np. nie rozpoznałaby wzoru opisującego tę zasadę, a sylwetkę krasnoludka już tak). Wyznaczając zatem "pewność" jako rodzaj jednoznaczności powiązania tego co w umysłach ludzi względem tego, co jakoś daje się zobiektywizować, to wyższy stopień odpowiedniości byłby wtedy w przypadku krasnoludków.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że platforma wiedzy naukowej jest tą domyślną. A ja uważam, że niekoniecznie. W końcu większość ludzkiej komunikacji dotyczy spraw potocznych i praktycznych, ludzie zaś mogą chyba "pewni" jedynie tego co choć trochę rozumieją, a nie czegoś, co znają tylko z nazwy.
Poza tym nie powinno być chyba problemów z jawnym, wskazaniem o to, co jest płaszczyzna porównania bytów, których pewność jakoś chcielibyśmy wyznaczać. Konkretyzując swoje oczekiwania, wyrażamy się ściśle, a nie odnosimy się do bliżej niesprecyzowanych intuicji, do których nie mamy dostępu bezpośredniego, jak w przypadku ogólnego postawienia idei pewności.


Może uściślę to tak żeby Ci odciąć drogę ucieczki: więcej pieniędzy byś postawił na to że istnieją krasnoludki stwarzające światy, w tym nasz wszechświat, czy na to że w naszym wszechświecie obowiązuje zasada nieoznaczoności wyrażona nierównością Heisenberga?

Dajesz zadanie znowu niewyobrażalne dla mnie. Ustalenie ostateczne to, czy/na ile zasada nieoznaczoności obowiązuje jak i określenie co stwarza wszechświaty jest już na tyle fantastycznym "końcem wszelkich pytań", epistemologicznym kresem, że w tym stanie nie spodziewam się istnienia pieniędzy, a więc i finansowe prawo korzyści byłoby tu nieaktualne.
Poza tym jednak tak naprawdę chodzi tu o coś innego.
Bo w moim umyśle istnieją dwie - z znacznym stopniu odmienne - INSTANCJE ROZUMIENIA idei:
- istnienia bytu świadomego
- obowiązywania prawa/reguły
Zasada nieoznaczoności "istnieje" tylko w umysłach. To, że tam się sprawdza, że daje się ją spójnie podpiąć pod rozumowania fizyki kwantowej, nie jest "istnieniem" tego samego rodzaju, co istnienie bytu świadomego.
Tu właśnie zahaczamy o definicję istnienia, dotykamy tego, że nie ma jak porównać gruszek z łożyskami tocznymi.Tzn. da się - mp. można wziąć je i zważyć, albo wziąć i zbadać twardość - coś nam wyjdzie. Nawet możemy sformułować (skądinąd chyba słuszną) opinię, że gruszki nie są tak twarde jak łożyska toczne, a tona gruszek waży więcej niż 2 kilogramy łożysk tocznych. I będą to w końcu zdania prawdziwe (przynajmniej w domyślnie przyjmowanej w społeczeństwie interpretacji).
Problem zatem nie jest w stwierdzeniu, że istnieje taka interpretacja naszego oglądu świata, w której zasada nieoznaczoności "wygrywa" z krasnoludkami. Bo taka zasada istnieje. Aby nie było wątpliwości, to ja podam:
- w sensie wskazania powiązań z eksperymentami naukowymi zasada nieoznaczoności posiada tych powiązań większą ilość i precyzyjniej sformułowanych, niż da się wskazać obiektywizowalnych powiązań dla - powszechnie rozumianego - bytu "krasnoludek".
Dalej zaś definiując "pewność" poprzez porównanie tak wyznaczonych powiązań i zliczając ich ilość, otrzymamy, że zasada nieoznaczoności ma "większą pewność", niż krasnoludek, czy inny byt, nie mający eksperymentalnych, potwierdzonych naukowo "zaczepów" w naszej przestrzeni życiowej.
Więc, jeśli już ktoś bardzo chciał to przyznanie moje większej pewności dla zasady nieoznaczoności, niż dla stworzenia świata uzyskać, to W TYM POWYŻSZYM SENSIE ją uzyskał.
Ale, jak przypuszczam, to naszych kolegów ateistów nie zadowoli. :(
Kiedyś w dyskusji z Irbisolem doszedłem do bardzo podobnego poziomu w dyskusji - też przyznałem mu rację. Przyznałem rację, dokładnie opisałem co przez tę rację rozumiem czyli jakie znaczenia podpinam pod słowa, którymi rację ową uznaję. I Irbisol był do końca nieukontentowany, bo (czego sobie nie uświadamiał, a pewnie i do dzisiaj nie uświadamia) przecież...
... nie o to mu chodziło!
Ale on nie wiedział, a przynajmniej nie umiał tego opisać, o co mu chodzi, co powoduje, że to "zwycięstwo", jakie osiąga w dyskusji moim przyznaniem racji PRZY UŚCIŚLENIU ZNACZENIA POJĘĆ, jest nie tym, czego by chciał. A Ty umiesz?
Umiesz - najpierw samemu sobie, a potem innym, publikując opis na forum - odpowiedzieć na pytanie: jak rozumieć tę ideę pewności, aby dało się ją dopasować do owej intuicji, na której bazował Twój przykład z krasnoludkami i zasadą nieoznaczoności? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:05, 25 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Może uściślę to tak żeby Ci odciąć drogę ucieczki: więcej pieniędzy byś postawił na to że istnieją krasnoludki stwarzające światy, w tym nasz wszechświat, czy na to że w naszym wszechświecie obowiązuje zasada nieoznaczoności wyrażona nierównością Heisenberga?

Dajesz zadanie znowu niewyobrażalne dla mnie. Ustalenie ostateczne to, czy/na ile zasada nieoznaczoności obowiązuje jak i określenie co stwarza wszechświaty jest już na tyle fantastycznym "końcem wszelkich pytań", epistemologicznym kresem, że w tym stanie nie spodziewam się istnienia pieniędzy, a więc i finansowe prawo korzyści byłoby tu nieaktualne.


Nie ściemniaj Dyszyński bo to żałosne jest. Gdyby pytanie dotyczyło czegoś innego nie miałbyś problemu z odpowiedzią, boisz się że zamiast krasnoludków podstawię Boga. Pytanie było na co byś postawił, a nie na co postawisz i co zrobisz gdy poznasz odpowiedź.
W jaki sposób zasada nieoznaczoności zależy od Twojego umysłu, że twierdzisz że "jest tylko w umyśle"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:26, 25 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Może uściślę to tak żeby Ci odciąć drogę ucieczki: więcej pieniędzy byś postawił na to że istnieją krasnoludki stwarzające światy, w tym nasz wszechświat, czy na to że w naszym wszechświecie obowiązuje zasada nieoznaczoności wyrażona nierównością Heisenberga?

Dajesz zadanie znowu niewyobrażalne dla mnie. Ustalenie ostateczne to, czy/na ile zasada nieoznaczoności obowiązuje jak i określenie co stwarza wszechświaty jest już na tyle fantastycznym "końcem wszelkich pytań", epistemologicznym kresem, że w tym stanie nie spodziewam się istnienia pieniędzy, a więc i finansowe prawo korzyści byłoby tu nieaktualne.


Nie ściemniaj Dyszyński bo to żałosne jest. Gdyby pytanie dotyczyło czegoś innego nie miałbyś problemu z odpowiedzią, boisz się że zamiast krasnoludków podstawię Boga. Pytanie było na co byś postawił, a nie na co postawisz i co zrobisz gdy poznasz odpowiedź.
W jaki sposób zasada nieoznaczoności zależy od Twojego umysłu, że twierdzisz że "jest tylko w umyśle"?

Zasada nieoznaczoności jest ZASADĄ. Nie jest bytem materialnym. Dlatego jest tylko w umyśle (nie tylko moim). Jej weryfikacja odbywa się poprzez SPRAWDZENIE POWIĄZAŃ z innymi zasadami, czyli w to, w co wierzę, iż obowiązuje z innych powodów.
Dla mnie idea pewności nie daje się w ogóle utożsamić z liczbą na osi rzeczywistej - czy przedziałem [0,1]. Dla mnie każdy problem ma SWOJĄ KONSTRUKCJĘ PEWNOŚCI.
A im bardziej z innych dziedzin są zagadnienia, tym mniej sensu jest porównywanie związanych z nimi pewności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:22, 25 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Michał Dyszyński napisał:

Zasada nieoznaczoności jest ZASADĄ. Nie jest bytem materialnym. Dlatego jest tylko w umyśle (nie tylko moim). Jej weryfikacja odbywa się poprzez SPRAWDZENIE POWIĄZAŃ z innymi zasadami, czyli w to, w co wierzę, iż obowiązuje z innych powodów.
Dla mnie idea pewności nie daje się w ogóle utożsamić z liczbą na osi rzeczywistej - czy przedziałem [0,1]. Dla mnie każdy problem ma SWOJĄ KONSTRUKCJĘ PEWNOŚCI.
A im bardziej z innych dziedzin są zagadnienia, tym mniej sensu jest porównywanie związanych z nimi pewności.


Z tego nie wynika że istnieje tylko w umyśle. Gdyby istniała tylko w umyśle musiałaby być interpretacją wytworzoną przez umysł, nieoddającą dokładnie tego czego dotyczy, albo tworem wyobraźni, a nawet to nie znaczyłoby że istnieje tylko w umyśle. Konstrukcja pewności, rzekoma chęć budowania modeli pewności przy braku jakiegokolwiek budowania czegokolwiek, poza rozpisywaniem się o swoich odczuciach, to tylko Twoje ucieczki. Chcesz w ten sposób samego siebie przekonać do swoich poglądów, a dyskutanci mają Ci do tego posłużyć dyskutując ze sformułowaniami tak rozmytymi i niemerytorycznymi, że nie da się z nimi dyskutować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:31, 25 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Zasada nieoznaczoności jest ZASADĄ. Nie jest bytem materialnym. Dlatego jest tylko w umyśle (nie tylko moim). Jej weryfikacja odbywa się poprzez SPRAWDZENIE POWIĄZAŃ z innymi zasadami, czyli w to, w co wierzę, iż obowiązuje z innych powodów.
Dla mnie idea pewności nie daje się w ogóle utożsamić z liczbą na osi rzeczywistej - czy przedziałem [0,1]. Dla mnie każdy problem ma SWOJĄ KONSTRUKCJĘ PEWNOŚCI.
A im bardziej z innych dziedzin są zagadnienia, tym mniej sensu jest porównywanie związanych z nimi pewności.


Z tego nie wynika że istnieje tylko w umyśle. Gdyby istniała tylko w umyśle musiałaby być interpretacją wytworzoną przez umysł, nieoddającą dokładnie tego czego dotyczy, albo tworem wyobraźni, a nawet to nie znaczyłoby że istnieje tylko w umyśle. Konstrukcja pewności, rzekoma chęć budowania modeli pewności przy braku jakiegokolwiek budowania czegokolwiek, poza rozpisywaniem się o swoich odczuciach, to tylko Twoje ucieczki. Chcesz w ten sposób samego siebie przekonać do swoich poglądów, a dyskutanci mają Ci do tego posłużyć dyskutując ze sformułowaniami tak rozmytymi i niemerytorycznymi, że nie da się z nimi dyskutować.

Dzięki za tę opinię. Co prawda trudno mi zgodzić się z diagnozą moich intencji, ale przynajmniej widzę, że z zewnątrz można tak te intencje odczytywać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:30, 25 Maj 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Myślałem nad ścisłym matematycznie modelem pewności, czyli rozwinięciem idei z pierwszego posta wątku.
Z grubsza chyba byłby to model, dość podobny do rozważań idei prawdopodobieństwa, a w szczególności do idei "zdarzenia sprzyjającego". Tutaj jednak niekoniecznie mielibyśmy przestrzeń zdarzeń, co przestrzeń OCEN.
Ścisły matematycznie model (według mojego pomysłu) idei pewności należałoby chyba sformułować następująco:
1. Załóżmy pewną przestrzeń P - stanów rozpoznawanych W nim elementarny stan rozpoznawany - s.
2. Załóżmy Podmiot rozpoznający R - którego rolę można by utożsamić z funkcją, która każdemu stanowi rozpoznawanemu przypisuje jakiś atrybut A (można rozszerzać definicję o zestawy atrybutów)
3. Zdefiniujmy przypisanie atrybutu do rozpatrywanego stanu s, jako Rozpoznanie elementarne.
4. Zdefiniujmy rozpoznanie wielu stanów przestrzeni jako Rozpoznanie złożone (rozpoznanie złożone może dotyczyć też całej przestrzeni stanów P)
5. "Pewnością" rozpoznania złożonego w kontekście atrybutu A, w tym układzie będzie stwierdzenie, iż każde rozpoznanie elementarne, będące składnikiem rozpoznania złożonego MUSI posiadać atrybut A (Wtedy R jest "pewny", że w s1 do sN mamy A).

Wtedy możemy powiedzieć, iż dane rozpoznanie zbiorowe "na pewno" ma atrybut A dla każdego swojego elementu.

Ważne spostrzeżenie: definiuję tu pewność jako cechę ROZPOZNAJĄCEGO, nie jako obiektywną właściwość sytuacji. Bo tym jest według mnie intuicyjnie idea pewności - posiada ją osoba. Inna osoba może mieć inaczej skonstruowaną pewność dla danego zagadnienia. Pewność zatem nie powinna być utożsamiana z prawdziwością, rozumianą jako atrybut stanu obiektywnego, niezależnego od obserwatora.
To jest tylko model definiujący.

Przykład funkcjonowania tej definicji.
Załóżmy że pewien podmiot rozpoznający R1 obserwuje z okna samochody na parkingu poniżej. Samochodom przypisuje atrybuty o - osobowy, c - ciężarowy, d - dostawczy, a - autobus.
Dopóki rozpoznający nie sprawdzi wszystkich samochodów na parkingu, nie będzie "miał pewności", jakiej są one klasy. Ale załóżmy, że rozpoznający rozpoznał wszystkie auta na tym parkingu i stwierdził, iż posiadają one wyłącznie atrybuty o - osobowy i d - dostawczy. Ponieważ rozpoznający sprawdził WSZYSTKO, to uzyskał "pewność", że dla każdego samochodu s na parkingu, atrybut będzie o albo d.

Czym jest zatem idea pewności?
Jest powiązaniem oceny z kwantyfikatorem ogólnym - dla każdego s.

Kiedy pewności nie można mieć/stwierdzić jej?
Wtedy gdy:
1. Rozpoznający nie jest w stanie przeskanować całego zbioru rozpoznań
2. Rozpoznający nie potrafi ustalić cech - atrybutów dla skanowanych elementów.
Możliwe są też przypadki bardziej ogólne
- Rozpoznający nie potrafi zdefiniować poprawnie przestrzeni P
- Rozpoznający nie potrafi zdefiniować poprawnie atrybutu, który ma być określany

Czego w pewien sposób uczy ten model?
Według mnie m.in. tego, że nie ma pewności bez POPRAWNEGO ZDEFINIOWANIA
- co miałoby być jej przedmiotem
- jakie cechy/atrybuty rozważamy

I jeśli mam swoje zarzuty do dyskutantów, z którymi przychodzi mi nieraz się ścierać na sfinii, to głównym w tym kontekście jest używanie nagminne pojęcia pewności W ODERWANIU OD MOŻLIWOŚCI ZDEFINIOWANIA tego, co stanowi przedmiot owej pewności. Przykładowo próbują co niektórzy żądać określenia pewności względem stwierdzeń poglądowych, intuicyjnych, filozoficznych dla których dopiero POSZUKUJE SIĘ ICH DEFINICJI.
Filozofię traktuję w dużym stopniu jako obszar myślowy związany z poszukiwaniem definicji dla pojęć. Niektórzy zdają się ignorować fakt, ze niczego jeszcze poprawnie nie zdefiniowali, a już żądają dla tego czegoś pewności, czasem wręcz kłócą się o pewność, która nie wiadomo czego miałaby dotyczyć. To uważam za błąd myślenia.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 9:08, 26 Maj 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31335
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:45, 21 Paź 2021    Temat postu: Re: W poszukiwaniu modelu pewności

Spotkałem się w dyskusjach z postulatem ocenienia pod względem pewności dwóch znacząco odmiennych zagadnień.
- pewność w kontekście światopoglądowym (np. czy rzeczywistość ma naturę osobową - teistyczną)
- pewność w kontekście praktycznym (np. czy spadając z 10 piętra na bruk zabijemy się).
Osoba dyskutująca ze mną próbowała owym porównaniem tych pewności coś najwyraźniej "ugrać" w kontekście dyskusji światopoglądowych, a ściślej jakoś poniżyć teizm. Owa osoba nie dawała sobie wytłumaczyć, że samo postawienie sprawy jest zwyczajnie wadliwe.
Poprawnie jest tak, że pewność jako tako sensownie można porównywać jedynie w tej samej domenie.
Czyli możemy np. próbować porównywać:
- pewność tego, ze podstawą naszej rzeczywistości jest nałożenie bezosobowych procesów chaotycznych (podejście naturalistyczne)
vs
- pewność tego, że podstawą naszej rzeczywistości jest świadomość - osoba - w tym najwyższa świadomość, czyli Bóg (podejście teistyczne).

Z kolei od biedy można szukać też porównań pewności, że się zabijemy spadając z 10 piętra do pewności tego, że się zatrujemy zjadając trutkę na szczury. Znowu - praktyczne porównujemy z praktycznym.
Natomiast porównywanie tego, że
- zabijamy się spadając z 10 pietra
vs
- że podstawą naszej rzeczywistości jest naturalistyczne wyprowadzenie wszystkiego całkowiecie z chaosu, z nakładania się przypadkowych zmian
... to jest jakieś dziwne.
Nie bardzo wiadomo, jak do sprawy podejść.
Oczywiście można tu sobie powiedzieć, że zabijanie się w spadku z 10 piętra jest jednak pewniejsze, niż naturalistyczny opis rzeczywistości. Jeśli ktoś tak lubi, jeśli tego rodzaju stwierdzenie o owych pewnościach coś komuś powie, coś zilustruje...
Ale według mnie to nie bardzo ma sens - koncepcja naturalistyczna i przypisane do niej poczucie pewności to jedna para kaloszy, a pewność zabicia się w spadku z wysokości, to zupełnie inna domena... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin