Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Waiting for the sun

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Varia Malaria




Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:30, 22 Kwi 2011    Temat postu: Waiting for the sun

William jest kimś, o kim mówi się loser. William jest inteligentny, oczytany, dobry i dostatecznie sceptyczny, aby zachować zimną głowę. William potrafi wszystko: mówić mądrze o przeczytanej książce, wyśmiać zły film, krytykować wybory i kandydaturę gubernatora; William potrafi mówić o armii, o wojnie w Wietnamie, i o wielu innych rzeczach. Nie potrafi tylko jednej rzeczy: nie potrafi pozbyć się wiary, iż pewnego dnia w jego życiu zaistnieje wyjątkowa sytuacja, wyjątkowe spotkanie; pewnego dnia zjawi się wyjątkowy człowiek, a wtedy życie Williama ułoży się inaczej.

Marek Hłasko -Listy z Ameryki

Dlaczego William mimo swej wiary przegrywa?
Czy i my nie jesteśmy jak on, który czeka? Na co właściwie czekamy? Na olśnienie? na Godota? na Odyseusza?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:32, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Dlaczego mówisz, że przegrywa?

Skoro William postrzega taką hipotetyczną sytuację jako korzystną dla siebie, to znaczy, że czegoś mu w jego dotychczasowym życiu brakuje. Ma wobec tego nadzieję na to, że jego życie stanie się kiedyś lepsze, pełniejsze. Posiadanie nadziei nie jest przegraną. Przegraną jest utrata nadziei.

Nadzieja nie musi zostać spełniona. Nadzieja jest tym, co znajduje się między kielichem a brzegiem pucharu. Czasami nawet lepiej, że do wychylenia pucharu nie dojdzie.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Pią 12:34, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Varia Malaria




Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:36, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Cytat:
Dlaczego mówisz, że przegrywa?


Być może przegrywa bo nie podejmuje gry-wyzwania; jest bierny w swym oczekiwaniu; nie poszukuje tego kogoś/czegoś tylko czeka aż samo przyjdzie.
Jest inteligentny ale brak mu motywacji do działania.
Niewykluczone, że William jest typem spaczonego intelektualisty-racjonalisty, który "wie, że" skoro jest noc, to naturalnie rzecz biorąc świt nastąpić musi i żadne magiczne zaklęcie-przedsięwzięcie ani modlitwa nic tu nie zmienią. I czeka na iluminację co wypełni pustkę.
Być może przegrywa bo śpi i wydaje mu się, że coś powinno go obudzić nie zaś on sam siebie.


Ostatnio zmieniony przez Varia Malaria dnia Pią 14:37, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:57, 22 Kwi 2011    Temat postu:

wykasowano

Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Nie 21:38, 29 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:32, 24 Kwi 2011    Temat postu:

"Jeśli ja mu powiem, że gdzieś w Chinach jest piękne jezioro, Bruce nawet nie pozwoli mi skończyć i powie, że to nic w porównaniu z jeziorem w Michigan, nad którym leciał w zeszłym tygodniu" - powiada William. Bruce na to wszystko odpowiada warknięciem: „To jest mój dom".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Varia Malaria




Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:49, 09 Maj 2011    Temat postu: William- harakterystyka postaci

William

William jest moim najbliższym przyjacielem; jest on również przedstawicielem kierunku filozoficznego, o którym mówi się "Amerykański sen". Tak więc William, który jest chwilowo bez grosza przy duszy i nie może znaleźć pracy, wierzy głęboko, iż pewnego dnia wszystko się ułoży; znajdzie pracę, zarobi mnóstwo pieniędzy i tak dalej. W jaki jednak sposób to może się stać? Nikt tego nie wie.

I ja również tego nie wiem. Ktoś podobno powiedział, iż pisanie o jakimś kraju jest rzeczą możliwą tylko albo po dwudziestoczterogodzinnym pobycie, albo po dwudziestoczteroletnim. Stwierdzenie to, jakkolwiek efektowne, nie wydaje się prawdziwe. W Stanach Zjednoczonych każda drobna obserwacja stanowi w sumie olbrzymie zjawisko społeczne, nad którym pracuje tysiące ludzi i któremu poświęcone są tysiące publikacji. Wchodząc do drugstore'u i patrząc na okładki książek, widzimy obok książek kryminalnych lub magazynów typu "Poświęciłam małżeństwo dla przygody miłosnej" książki związane z psychiatrią i problemami erotycznymi, napisane przez lekarzy specjalistów. Laikowi trudno zorientować się w wartości tych publikacji; na mnie osobiście duże wrażenie zrobiły książki "Samotny tłum" i "Bunt człowieka w wieku średnim". Jesteśmy świadkami fenomenalnego zjawiska, polegającego na wzajemnym mijaniu się ludzi; na nieumiejętności nawiązania kontaktu; nieumiejętności spędzania wolnego czasu.

William, który interesuje się literaturą, nie od rzeczy mówi, że gdyby był pisarzem, najważniejszą sceną dla niego byłoby pierwsze spotkanie między kochankami. To jest według Williama sprawa zasadnicza dla dobrego opowiadania. Ludzie spotykają się, powiada William, i pierwszymi wrażeniami są zazwyczaj: nieufność i nadzieja. Jeśli ładna dwudziestoparoletnia kobieta spotka mężczyznę w tym samym wieku i powiedzą sobie w rozmowie, że oboje są ludźmi samotnymi, z miejsca zaczynają działać w atmosferze klęski; zaczynają grać z pozycji straconych. Cóż działo się z nimi przez tyle lat; dlaczego są samotni; dlaczego nie udało im się założenie rodziny czy nawiązanie trwałych związków przez tyle czasu; i czy to, co oni sami o tym mają do powiedzenia, stanowi prawdę?

William powiada, iż film i telewizja wytworzyły pewne schematy, które oddziałały na ludzi. W filmach zazwyczaj spotykamy samotnego mężczyznę, który wchodzi do nocnego lokalu; tam spotyka piękną dziewczynę i ratuje ją z kłopotów. Widzimy to codziennie obserwując serię telewizyjną Tighrope, której bohater (glina w cywilu) wchodzi do baru, przez sekundę obserwuje siedzącą tam samotną dziewczynę, nawiązuje na jej temat rozmowę z barmanem; podchodzi do niej; bije innego mężczyznę w zęby i odchodzi z nią. Od miesięcy obserwuję dzielnego agenta i każdy film o nim zaczyna się w ten, i tylko w ten właśnie sposób. Tak samo zresztą dzieje się niemalże w każdym filmie przygodowym; mężczyzna spotykający kobietę, z miejsca ma okazję zademonstrowania swej odwagi, determinacji i lekceważenia obyczajów, których obejście, jakkolwiek przynosi innym klęskę, dla niego i dla niej okazuje się zbawienne.

Książki poświęcone przypadkom histerii, alkoholizmu i rozpaczy, pisane przez lekarzy, przynoszą zupełnie inny obraz od obrazu stwarzanego przez film i telewizję. Ludzie są samotni; boją się jednak zdradzania swych uczuć i swego poczucia klęski. W końcu znajduje jedynego i prawdziwego przyjaciela, którym jest psychoanalityk. Analityk nie podejmuje jednak decyzji w imieniu swego pacjenta; stara się raczej zwrócić mu uwagę i skierować jego energię we właściwym kierunku. Przyjaciółka Williama jest od siedmiu lat pacjentką lekarza analityka i chodzi do niego codziennie, przy czym godzina psychoterapii indywidualnej kosztuje dwadzieścia pięć dolarów. Ponieważ przyjaciółka Williama jest idiotką, kuracja przeciągnąć się może na najbliższe kilka milionów lat świetlnych. I ona również nie spotkała nikogo; i ona również obserwuje Tighrope patrząc na przystojnego agenta policji odchodzącego co wieczór z inną dziewczyną.

William jest z urodzenia pesymistą, do czego przyznaje się niechętnie, gdyż na co dzień reprezentuje kierunek "Amerykańskiego snu". William twierdzi, iż z chwilą kiedy państwo troszczy się o obywateli tak bardzo jak to dzieje się w Stanach, wytwarza się obojętność człowieka wobec człowieka i człowieka wobec bólu i cierpienia. Człowiek rodzi się, działa, żyje i umiera nie umiejąc zainteresować swoim losem innych ludzi. Nikt tu nie jest głodny i w każdego wpajane jest przekonanie, iż własną energią i pomysłowością można zdobyć wszystko. Ten schemat myślenia jest obowiązujący dla wszystkich, powiada William, i człowiek rzadko wyzwala się z tego przed ukończeniem trzydziestu lat życia. A przecież nie wszyscy ludzie są pomysłowi, energiczni; i nie wszyscy poza tym pragną zdobywania fortun, pałaców i luksusowych jachtów. W naszym społeczeństwie istnieje minimalna możliwość kompromisu. Najgorszym tego wszystkiego wynikiem jest, według Williama, obojętność. Dzieci mało troszczą się o starych rodziców wiedząc, że jest im wypłacana renta; że rodzice mają samochód, aparat telewizyjny i telefon. Święta dzieci spędzają z rówieśnikami, a potem kiedy wstępują w związki małżeńskie z własnymi dziećmi. William powiada: człowiek czeka, aby go ktoś odwiedził, a pewnego dnia idzie odwiedzić własne dzieci; i to jest już właśnie starość. William jest kimś, o kim mówi się loser. William jest inteligentny, oczytany, dobry i dostatecznie sceptyczny, aby zachować zimną głowę. William potrafi wszystko: mówić mądrze o przeczytanej książce, wyśmiać zły film, krytykować wybory i kandydaturę gubernatora; William potrafi mówić o armii, o wojnie w Wietnamie, i o wielu innych rzeczach. Nie potrafi tylko jednej rzeczy: nie potrafi pozbyć się wiary, iż pewnego dnia w jego życiu zaistnieje wyjątkowa sytuacja, wyjątkowe spotkanie; pewnego dnia zjawi się wyjątkowy człowiek, a wtedy życie Williama ułoży się inaczej.

Marek Hłasko -Listy z Ameryki


Ostatnio zmieniony przez Varia Malaria dnia Pon 7:54, 09 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Sob 19:34, 04 Cze 2011    Temat postu:

http://www.youtube.com/watch?v=Xbp6umQT58A

Malariu!
coś mam wrażenie, że powyższy film jest dość dobrym wyjaśnieniem losu ludzi takich jak William.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin