Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Po Utopii.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Galeria twórczości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luciu




Dołączył: 13 Maj 2010
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:52, 29 Sie 2012    Temat postu: Po Utopii.

Wizja nieba.

Brałem udział w konkursie na utwór upamiętniający twórczość Wisławy Szymborskiej. Wymogi, jak poniżej:

"Zadaniem konkursowym będzie stworzenie miniatury zbudowanej na twórczym odbiorze wybranego wiersza. Miniatura powinna stanowić literackie rozwinięcie obrazu z wiersza".

"...chodzi o wejście wyobraźnią w jego świat - dopisanie mu zdarzeń, bohaterów, zapachów, kolorów - miniatura konkursowa to literacka ilustracja, impresja, dopełnione własną i nieskrępowaną wyobraźnią wiersza".

Utopia

Wyspa na której wszystko się wyjaśnia.
Tu można stanąć na gruncie dowodów.
Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia.
Krzaki aż uginają się od odpowiedzi.

Rośnie tu drzewo Słusznego Domysłu
o rozwikłanych wiecznie gałęziach.

Olśniewająco proste drzewo Zrozumienia
przy źródle, co się zwie Ach Więc To Tak.

Im dalej w las, tym szerzej się otwiera
Dolina Oczywistości.

Jeśli jakieś zwątpienie, to wiatr je rozwiewa.

Echo bez wywołania głos zabiera
i wyjaśnia ochoczo tajemnice światów.

W prawo jaskinia, w której leży sens.

W lewo jezioro Głębokiego Przekonania.
Z dna odrywa się prawda i lekko na wierzch wypływa.

Góruje nad doliną Pewność Niewzruszona.
Ze szczytu jej roztacza się Istota Rzeczy.

Mimo powabów wyspa jest bezludna,
a widoczne po brzegach drobne ślady stóp
bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.
Jak gdyby tylko odchodzono stąd
i bezpowrotnie zanurzano się w topieli.

W życiu nie do pojęcia.

/ Wisława Szymborska/


Na podstawie tego wiersza napisałem utwór, który wklejam poniżej.

Po Utopii.

Wyspa wyłania się z bezkresu oceanu. Jest wyjątkowa, gdyż żywi swoich mieszkańców owocami zasobnymi we wszechwiedzę. Zaspokaja ich wszelkie pragnienia rozpieszczając słodkim nektarem zrozumienia, wyjaśnienia, oczywistości , przekonania, pewności i życiodajnej prawdy. Raj, Eden, do niedawna bardzo zaludniony.
Pozostali tu jednak tylko kochankowie: Adam i Ewa, którzy niebawem też podzielą los poprzedników.
Piękni ludzie, zakochani , nadzy, szczęśliwi , potrzebni sobie nawzajem. Leżą na piasku trzymając się za ręce , rozmyślają , rozmawiają, Adam obserwuje jak promienie słońca rozpieszczają nagie ciało ukochanej. Jej nagość i zmysłowość jest dla Adama arcydziełem natury, pożądaniem , spełnieniem, natchnieniem. Ta kobieta jest częścią jego serca, duszy i umysłu. Życie bez niej nie ma sensu. Tak jak sensu nie miałby ten błękit nieba i ożywcza woda oceanu.
Cisza. Fale delikatnie muskają piaszczysty brzeg, bezchmurny błękit łączy się z szafirem oceanu daleko, daleko... cisza.
- Jestem w ciąży - przerywa błogą senność głos Ewy.
Adam z emocji nie mógł wydusić żadnego dźwięku, nie umiał wyartykułować sensownych słów, bicie serca, łzy w oczach. Tak bardzo pragnął ich wspólnego potomka.
- Ewuniu, bardzo Cię kocham, bardzo- - Po tych słowach z wielką namiętnością i właściwą sobie delikatnością pieścił i całował jej ciało .
- To będzie nasze dziecko, maleńki człowiek zrodzony z nas dwojga - ciągle nie mógł w to uwierzyć.
Leżeli tak, nadzy na plaży, raz po raz czyniąc za dość swemu pożądaniu i dając upust szalonej namiętności. Kochali życie, kochali siebie i kochali tę Wyspę . Kochali nieznane morze, bliskie a jednak dalekie i obce, w tym wszystkim bardzo kuszące. Kochali każdy kamyczek piasku na plaży, każde źdźbło trawy i każdy listek cienistej palmy.
-Adamie - zapytała Ewa uwalniając się od jego pieszczot - cóż zaofiarujemy naszemu dziecku, kiedy się urodzi?
- To, co posiadamy - odparł zadowolony - naszą wyspę z jej najwspanialszym we wszechświecie pokarmem! Damy mu naszą miłość! Damy cały świat ! - wykrzykiwał radośnie.
Kiełkujące w Ewie macierzyństwo nie pozwalało jej tak do końca przestać myśleć o przyszłości maleństwa. Coś ją gdzieś głęboko, we wnętrz niepokoiło. Cóż, stan błogosławiony niesie ze sobą wiele rozterek matczynych.
Na Wyspie, gdzie wszystko zostało wyjaśnione , ludzie nie mogą być szczęśliwi. Oni chcą poznawać zagadki i rozwikłać zakryte przed nimi tajemnice. To leży w naturze człowieka, bo tak został stworzony.
Zatroskana Ewa wpatruje się w horyzont z mieszanymi uczuciami. Jej wzrok sięga daleko, daleko i zastanawia się, czy nie można sięgnąć jeszcze dalej. Oczywiście można, lecz tylko tyle, na ile wiedza materialna pozwala. Wiedza ta pomimo, że pełna, odnosi się tylko do materii, atomów, kwarków, strun. Przeraża ją to, że ludzie są tylko zlepkiem materialnych klocków, które tworzą nową jakość. Nie może się z tym pogodzić.
Adam widząc posępną twarz Ewy , chce przerwać jej rozmyślania. Domyśla się, że te nastroje wiążą się z myślą o macierzyństwie. Czas jest wspaniały. Przecież leżą w tym przepięknym zakątku wyspy, kochają się i powinni być szczęśliwi.
- Ewuniu, uśmiechnij się, co ci jest?
- Adamie, jak mam się uśmiechać, skoro nasze dziecko będzie nieszczęśliwe.
- Dlaczego ta uważasz?
- Tak, Adamie, bo nie będzie mogło kochać, jak my kochamy. Ono po naszej śmierci zostanie samo - no może żyć będzie ze swoim rodzeństwem? Nie możemy mu tego zafundować. Czy widzisz jakieś inne wyjście, prócz tego do morza?
Połyskujące w słońcu srebrem na szafirowej tafli fale najwyraźniej zainspirowały Ewę.
Adam zaniepokoił się na poważnie jej stanem . Nie chciał wiele pytać, by nie rozdrażniać jej stanu emocjonalnego.
- Chyba powinniśmy pójść do drzewa Słusznego Domysłu i tam poszukać rozwiązania - rzekł stanowczo.
- Tam właśnie nie wolno nam chodzić! - obruszyła się Ewa - Czy pamiętasz, co mówili nasi rodzice? Możemy iść tylko do Drzewa Zrozumienia. Czy ci nie wystarczy źródło Ach Więc To Tak? ono wypływa w Dolinie Oczywistości i jest równie piękne. Czy nie wystarczą ci te perły poznania, zrozumienia świata i wszystkich rzeczy, które się w nim znajdują?
- Ewuniu, Masz rację, uszanujmy wolę rodziców i nie zbliżajmy się do drzewa Słusznego Domysłu. Po co nam jakieś domysły. Wystarczy pełna wiedza o otaczającym nas świecie. Musimy twardo stąpać po ziemi i opierać się tylko na rzeczach pewnych i poznawalnych. Wszystko inne może być zwykłą iluzją, fantazją, bzdurą.

W dawnych czasach ludzie wierzyli w wyimaginowany świat, który był dla nich najbardziej realny. Teraz jest zupełnie inaczej, gdyż, im dalej w las, tym szerzej się otwiera Dolina Oczywistości.
Poznanie można porównać do lasu. Na początku, kiedy wiedza ludzi o świecie byłą niewielka, każde rozwiązanie jednego problemu, stawiało wiele nowych problemów i pytań. Na końcu drogi poznania, wiele odpowiedzi na pytania nie rodzi już następnych pytań. Wszystko staje się jasne, oczywiste, jak spoglądanie z góry na dolinę. Już nie warto zadawać pytań.
Adam i Ewa, pomimo młodego wieku, poznali całą wiedzę i już niczego więcej nie mogli się dowiedzieć. Ta wiedza, jak wszystkich, którzy opuścili wyspę, przerażała również ich. Pełna wiedza o świecie odziera z wszelkich wyobrażeń, nadziei, sensu i celu. Ludzie tam żyjący właśnie z tego powodu stracili sens życia. Dowiedzieli się o swojej roli na wyspie, Ziemi, Wszechświecie.
- Adasiu, czuję się oszukana. Nie chcę żyć w takim świecie, materialnym, bezdusznym, zbudowanym, jak z klocków. Nie chcę być wytworem materii i zależeć tylko od fizyki, chemii i potencjałów elektrycznych. Tu nie mamy przyszłości i chcę skrócić bezsens naszego istnienia. Nie chcę naszemu dziecku ofiarować takiego świata. Kiedyś może nas za to znienawidzić. Nie uważasz, że jesteśmy egoistami i chcemy mieć zabawkę?
- Ewuniu, może lepiej nie rozmyślajmy nad sensem i pójdźmy do jeziora Głębokiego Przekonania. Może tam wątpliwości się rozwieją?
- Nie mów mi więcej proszę o żadnym jeziorze! Byliśmy tam już wiele razy i w niczym mnie ono nie przekonało.
- No to idźmy do drzewa Słusznego Domysłu. Tam jeszcze nie byliśmy.


Drzewo Słusznego Domysłu, jest wyjątkowym drzewem. Od wielu lat nikt do niego nie podchodził, bo niczego nie musiano się domyślać. Na wyspie wszystko było poznane, zrozumiałe, a wszelkie domysły zbędne. Odwiedzanie go świadczyło o nierozumności i narażało na ośmieszenie. Jednak od niedawna działo się inaczej. Mieszkańcy wyspy zaczęli zbliżać się do drzewa Słusznego Domysłu szukając tam sensu i celu istnienia. W ten sposób łamali ustalony od wieków zakaz. Ten, kto się wyłamał spod niego, opuszczał wyspę kierując się do morza i zawsze pozostawiał po sobie ślady stóp na brzegu. Czy drzewo wypędzało ich z rajskiej wyspy? A może przenosili się ku lepszemu? W niebyt?
- Może masz rację - odrzekła po głębszej zadumie Ewa - może powinniśmy pójść do drzewa Słusznego Domysłu i tam poszukać sensu. Nie narazimy się na ośmieszenie, bo prócz nas, nikogo na wyspie już nie ma.
- Najdroższa, bardzo tego chcę, chcę żebyśmy tam poszukali sensu i celu dla naszej miłości.
- jednak mam obawy, boję pójść do tego drzewa, bo nie wiem, co nas czeka. A jeśli i my opuścimy wyspę i nic po nas nie pozostanie? Pamięć po nas zaginie. Nikt nie będzie czytał naszych dziejów spisanych tak misternie w wielu księgach. . To byłby prawdziwy koniec, gorszy, niż naszych poprzedników. To byłby koniec wszystkich ludzi, którzy kiedyś tu żyli. Zapomnienie. To przecież takie straszne - Ewa rozpłakała się ze wzruszenia i żalu.
Pełni obaw, zdesperowani udali się do drzewa Słusznego Domysłu szukać tam sensu istnienia dla siebie i swojego nienarodzonego dziecka. Drzewo rośnie tam gdzie, kończy się las, gdzie kończą się pytania, gdzie wszystko jest wiadome. Czy właściwe jest domyślać się czegokolwiek? Po co się domyślać? Czego domyślać?
Z takimi wątpliwościami kochankowie zbliżyli się do drzewa, które wydało im się najpiękniejsze. Na jego rozwikłanych wiecznie gałęziach wiszą owoce domysłów. Gałęzie, jak wijące się węże, kuszą Adama i Ewę swoimi owocami. Adam ją przestrzegł, by nie zrywała zakazanego owocu, lecz ona urzeczona ich urokiem, zerwała jeden. Wierny mąż nie mógł pozwolić, by Ewa sama zjadła owoc. Rozpołowił go i zjedli wspólnie.
- Ewo, jak się teraz czujesz ?
- Nic się nie dzieje, zjadłam swoją część i...nic. A ty Adamie?
- Nie czuję, że zgrzeszyłem. Kiedyś w to wierzono.
- Mnie też nic nie jest i nie rozumiem, dlaczego ludzie po odwiedzeniu drzewa Słusznego Domysłu opuszczają Wyspę?
- Może jednak nie jedli owoców?
- Nie wierzę, żeby nie jedli. Na pewno ktoś zjadł, ale los podzielili wszyscy jednakowo.
- Wróćmy więc , nie sięgajmy po kolejne owoce. Może zaszkodziły naszym poprzednikom?
Małżonkowie zmęczeni usnęli w przytuleniu. Byli niemal jednością, więc ich marzenia senne były identyczne. Śniło im się, że są w jakimś dziwnym stanie. Nie było w nim żadnej akcji, żadnych osób, ich też nie było. Odczuwali jakiś stan błogości, wzniosłości, euforii. Nigdy wcześniej nie doświadczyli takiego stanu we śnie. Zawsze kiedy spożywali zakazany owoc razem, mieli identyczne sny. W pierwszych były same emocje, a następne coraz bardziej wypełniały się treścią. Ostatni sen był odmienny. Śniła im się ich wyspa, lecz jakaś inna. Ona się zmieniała, robiła ziarnista, rozpadała na małe fragmenty, pochłaniała ją nicość. Tak się działo, kiedy na nią nie patrzeli, natomiast , gdy kierowali ku niej swój wzrok, proces destrukcji cofał się.

- Kochanie - rzekła Ewa - miałam straszny sen, który mnie przeraził. Widziałam w nim koniec świata. Tak, to chyba był koniec naszego świata.
- Ewuniu, ja też miałem taki sen, koszmar, po którym nie mogę się uspokoić - Adam odpowiedział przygaszonym głosem - Nasze sny są zawsze takie same. Śnimy się sobie nawzajem. Tym razem ciebie nie było.
- Ja też Ciebie nie widziałam. Czy sny chcą nas rozdzielić?- zastanawiała się Ewa przymarszczając brwi.
- Nie damy się snom, bo się kochamy i będziemy razem.
Poczuli, że nadszedł czas...trzeba podjąć tę decyzję. Skierowali się w stronę morza z zamiarem odejścia na zawsze.
- Zwiążmy się sznurem - rzekła Ewa - nawet martwi będziemy razem.
- Uścisnę cię mono. Nie pozwolę, żebyśmy się rozdzielili.
- Moi rodzice też się trzymali za ręce, a po kilku dniach mama leżała w wodzie przy brzegu sama. Miała białe, spuchnięte ciało, nie poznałam jej - nuty strachu dźwięczały w głosie Ewy.
- Czy my też tak będziemy wyglądać?
- Chyba tak. Boję się.
Związali się więc sznurem, nadzy poszli w stronę morza. Ślady ich stóp miały tylko jeden kierunek - do morza, bezkresu Słusznego Domysłu. Szli w nadziei lepszego istnienia. Tę nadzieję dały im owoce z drzewa Słusznego Domysłu. Sami wygnali się z Wyspy, z domu niewoli, by wrócić do raju, skąd przybyli.
- Ewo najukochańsza, nabierz dużo powietrza do płuc. To da nam więcej czasu przed nadejściem nieuchronnego - rzekł Adam już na brzegu, kiedy fale obmywały ich stopy.

Stało się. Adam i Ewa są pod wodą już długo. Nadal żyją i rozmawiają z sobą. Przemierzają morską głębię wokół wyspy, napotykają kości i fragmenty zwłok ludzkich. Poczuli inny świat. Bezkres morskiej toni. Widzą dalej i więcej, niż o tym mówiła wiedza absolutna zdobyta na wyspie.

- Spójrz tam, Adamie, na tych dwoje. Oni są uderzająco podobni do nas. Nawet związani sznurem za ręce. Nie ruszają się i na pewno są martwi - Ewa z zaciekawieniem skierowała się w stronę nieruchomej pary.
- Nie patrz na nich Ewuniu, to jesteśmy my.
- To niemożliwe! - Krzyknęła Ewa - my jesteśmy tutaj.
Ewę przeraził jeszcze bardziej widok dziwnych ryb atakujących zwłoki.
Żarłoczne Barakudy rozszarpują brzuch zwłok kobiecych i raczą się strzępami jej ciała. Uchodząca krew jeszcze bardziej zachęca ryby do walki o każdy kęs. Kłębowisko drapieżników zrobiło spustoszenie we wnętrznościach i zaatakowało macicę z płodem. Dwie ryby rozszarpały macicę, w której Ewa dostrzegła główkę płodu... po chwili nie było śladu dziecka, tylko szamotanina walczących ryb.
Adam i Ewa przyglądali się wszystkiemu z trwogą. Niczemu jednak nie mogli zapobiec. Byli tylko widzami tragedii i końca ich życia na wyspie.

Rodzice nienarodzonego dziecka przeżywali wizję tragedii tak, jak by żyli nadal w swoich ciałach. Byli sparaliżowani tym widokiem, bezradni i zrezygnowani.
Kochanie - rzekł Adam - chodźmy stąd, tu nas nic nie trzyma.
- Ale dokąd - zapytała Ewa?
- Nie wiem, gdziekolwiek. Nie chcę takiego świata.
- Adamie, czy istnieje inny świat, gdzie nie ma zła i okrucieństwa?
- Tak, istnieje. Zamknijmy oczy kochanie.
- Adasiu, ale to będzie ten sam świat, tylko ciemny - Ewa posłusznie zamknęła oczy.

Kochankowie zamknęli oczy. Czuli, że to jest jedyne sensowne rozwiązanie dramatycznej sytuacji, w której się znaleźli.
To było decydującym momentem zmian dla nich i całej fizycznej rzeczywistości. Ona nie jest jedyną, tylko częścią większej rzeczywistości. Świat materialny istnieje, jako postrzegany przez umysł. To umysł jest właściwą rzeczywistością, a materia jego wytworem.
- Adamie, co się dzieje? Boję się.
- Ewuniu, ja też się boję, bo nie mogę otworzyć oczu, a pomimo tego widzę ogień.
- Tak...ogień... i przeraźliwą jasność. Czy jesteśmy w piekle? Co z nami teraz będzie? - zapytała przerażona Ewa
- Nie sądzę, bo ogień staje się coraz mniejszy, jak by się oddalał.
- Tak znikł w jednym punkcie - wykrzyknęła uradowana Ewa.

Adam i Ewa stali się świadkami odwrotnego procesu stworzenia świata. To był proces destrukcji kosmicznej. Wielki Kolaps. Jednak on nie pochłonął dwójki istnień ludzkich, bo nadal żyją, myślą i rozmawiają z sobą. To jest dla nich nowy rodzaj istnienia. Niematerialny, a jednak rzeczywisty. Żadna wiedza na wyspie tego nie znała, bo nie mogła. Wiedza materialna dotyczy tylko materii. Wszystko inne jest dla niej zakryte. Jednak istniała możliwość przekroczenia granicy poznania, oczywistości, wiedzy absolutnej. Było tym drzewo Słusznego Domysłu. Ono pozwoliło wykroczyć myślą poza wszelkie ograniczenia wiedzy i domyślać się rzeczy niepoznawalnych, lecz słusznych. Ostatni ludzie na wyspie spowodowali zapadnięcie się rzeczywistości fizycznej i przenieśli się do innej, nieskończonej. Rzeczywistość nieskończona pozbyła się innych form istnienia, bo już jej nie była potrzebna.
Adam i Ewa wstąpili do wspólnoty Wielkiego Umysłu. Stali się jego częścią i zarazem całością. Oni, jak dwa neurony w mózgu, są integralną jego częścią. Dowiedzieli się o wszystkich innych neuronach, których liczba jest nieskończona. Byli tam ludzie z wyspy, jak i innych wysp znajdujących się we Wszechświecie. Każda pojedyncza świadoma istota przenosi się po śmierci fizycznej do Wielkiego Umysłu. Ona go tworzy, powiększa. Kochankowie dowiedzą się wkrótce o wszystkim. Nawet o tym, że Wielki Umysł nie mógł z niczego powstawać, gdyż w tej rzeczywistości nie ma czasu, ani przestrzeni. Nie ma związku przyczynowo skutkowego, a jest tylko stan niczym nie ograniczony. Tym stanem jest miłość. Ona jest powodem zaistnienia materialnej rzeczywistości...

- Adamie, Tu jest pięknie, chcę tu zostać. Czuję czyjąś obecność ... Mamo, Tato, jesteście tutaj?
Ewa i Adam doznali czegoś niesamowitego. Opanowała ich nieskończona radość, sens i więź do wszystkiego, co ich otaczało. Jakby się znaleźli w rodzinnym domu. Czuli to całymi sobą...
- Mamo...tęskniłam...
- Kochane dzieci, niedługo poznacie tu wszystko i nie będziecie się niczemu dziwić. Spotkacie wszystkich ludzi żyjących na Wyspie w całej jej historii. Teraz muszę wrócić do Wielkiego Umysłu, do którego i wy wstąpiliście. Upłynie jeszcze trochę czasu, zanim z tego sobie zdacie sprawę.
Niech was przytulę i uspokoję. Tu nie ma nic i zarazem jest wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 5:30, 02 Wrz 2012    Temat postu: Re: Po Utopii.

Słuchaj Luciu...

Tekst ma być krótki i ostry!
A Twój jest długi i nudny... nie daje się czytać.

Przypomniał mi się, akurat; tekst amerykańskiego słynnego reżysera Alfreda Hitchcocka (np. film "Ptaki"):

Cytuję:
"Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem powinno być jeszcze ciekawiej!"

Ale Luciu; to fajnie, że czytasz Szymborską... poezję...to tak rzadkie dzisiaj.

Szczerze Ciebie Pozdrawiam!
A krytykę tekstu potraktuj jak dobrą radę koleżanki internetowej.
:)

Pa pa
ab.666

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luciu




Dołączył: 13 Maj 2010
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:26, 02 Wrz 2012    Temat postu: Re: Po Utopii.

No tak, znów nudzę. Kurcze, muszę się nauczyć pisać.
Chociaż spotkałem się też z opinia, że opowieść powinna się zaczynać zaczynać w pokoju, a kończyć na Wszechświecie.

Dziękuję za krytykę.
Pozdrawiam. Pa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Galeria twórczości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin