Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagadnienie szczerości wiary
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:27, 06 Lis 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Śfinia Naczelna napisał:
Jeśli spotkasz się z przypadkiem, który wygląda ci na manipulację, to potraktuj go jako istotne nieporozumienie wymagające wyjaśnienia. I tak to proszę nazwij.


Wuju, ja się wczoraj nie urodziłem. Obserwuję dyskusje tego fundamentalisty od lat. Jestem wstanie przytoczyć mnóstwo wypowiedzi innych użytkowników, którzy tak samo niezależnie od siebie potwierdzali, że fedor krętaczy w dyskusjach. Bardzo dużo na ten temat miałby do powiedzenia anbo, ale nie tylko on. Nawet Hill po ostatniej dłużej wymianie zdań z fedorem napisała:
Hill napisał:
Ja nigdzie nie broniłam takiego pomysłu(...), to Ty mi przypisujesz takie pomysły

http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/czy-wiara-powinna-byc-prywatna,24187-125.html#759303
A dwie strony wcześniej:
Hill napisał:
Uważam, że wykazujesz tu złą wolę w dyskusji


Naprawdę, na jego krętaczenie jestem wstanie z kilku lat zebrać sporą ilość takich spostrzeżeń innych użytkowników. I ja się do tych spostrzeżeń dołączam.

Pisać do kogoś przykładowo: "słuchaj, chyba doszło do jakiegoś nieporozumienia, może spróbujemy to wyjaśnić?", to ja mogę wobec kogoś, kto jest nastawiony na uczciwą dyskusję i wtedy, gdy ten, ktoś naprawdę chce poznać moje stanowisko. On wszedł w tę dyskusję od razu ze swoimi demagogicznymi interpretacjami mojej wypowiedzi do Michała. I uważam, że w tym temacie wykazałem jego manipulowanie moimi wypowiedziadzismi:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/zagadnienie-szczerosci-wiary,24253-50.html#761279

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/zagadnienie-szczerosci-wiary,24253-50.html#761387


Cytat:
Zakładamy uczciwość.


Apologeta i uczciwość. Heh. Wyrosłem z tych bajek. Fedor mi w tym bardzo pomógł.

Ja przed jego manipulacjami będę się bronił na tyle na ile potrafię. Nie potrzebuję do tego żadnej moderacji. I obiecuję, że obędzie się bez niepotrzebnych emocji. Punktować czyjeś manipulacje można na spokojnie. I będę się starał, aby tych granic niepotrzebnych emocji nie przekroczyć, ale proszę nie "chowaj" moich wypowiedzi. W ten sposób nie obronię się przed czyjąś erystyką.


Żadnej "manipulacji" mi nie udowodniłeś i znowu powtarzasz bezpodstawne zarzuty. A Wuj cię przecież przestrzegał:

Śfinia Naczelna napisał:
Jeszcze jeden post z zarzutem manipulacji lub czymś podobnym tu zobaczę, i wszystkie wpisy jego autora zostaną w tym wątku schowane!


Nie słuchasz co ludzie do ciebie mówią. Słuchasz tylko siebie. To jest duży problem


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 7:34, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:31, 06 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu odleciałeś i piszesz o tym co decyduje o przynależności do KrK. Ale my nie o tym. My o tym, że powoływanie się na brak ekskomuniki Hryniewicza nie świadczy o prawowierności Hryniewicza. Katolikus wyżej już nawet sam to przyznał. Reszta to bicie piany

A ja O TYM


Ale my z Katolikusem nie o tym. Znowu gadasz sam ze sobą

Michał Dyszyński napisał:
Tak właśnie. Ja o tym piszę, że przynależność do KrK jest tu kluczowym aspektem rozstrzygania spornej kwestii, którą jest szczerość wiary i stosunek do tej szczerości w kontekście oceny przekonań ks. Hryniewicza.
Ty próbujesz narzucić w tej dyskusji kwestię "prawowierności" i już ogłosiłeś, że to "o to chodzi". Ciekawe jest, że katolikus nie ma ochoty pisać o prawowierności, ja nie mamy ochoty o niej pisać, ale Ty z uporem ogłaszasz, że to "odlatuje" ten, kto nie o niej pisze.


Katolikus też dyskutuje o prawowierności. Przynależność nie ma tu nic do rzeczy. Można przynależeć do Kościoła i jednocześnie nie być prawowiernym. Tak więc to są dwa odrębne zagadnienia

No to ciekawe, że twierdzisz, że katolikus dyskutuje o prawowierności, podczas gdy on sam temu przeczy. Czyżby sam nie wiedział, że o prawowierności dyskutuje?... :shock:

Katolikus napisał:
Powiem szczerze, że obrzydziłeś mi dyskusję z tobą. Mam to gdzieś, aby co chwilę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Twoja apologetyka wobec mnie to jedno wielkie wciskanie mi na siłę twoich manipulacji, które ​ją później muszę pracowicie rozbrajać. Ciągle tylko czytam, że manipuluję i że manipuluję..

...
W ten sposób zaatakowaleś mnie w swoim pierwszym komentarzu:
fedor napisał:
Tak więc twoje argumentowanie, że Hryniewicz był rzekomo prawowierny, bo nie został oficjalnie ekskomunikowany, to jest demagogia a nie uczciwa argumentacja.


Już w pierwszym komentarzu wciskałeś mi swoją manipulację, że ja piszę o braku ekskomuniki i nakazie milczenia, po to, aby udowodnić "prawowierność". Tak sobie założyłeś. Tak sobie przyjąłeś odgórnie, że tak jest.
Gdy wytłumaczyłem ci dlaczego tak napisałem:
katolikus napisał:
Nic nie pisałem o żadnej "prawowierności". To jest twoja demagogia, a nie uczciwa argumentacja. Ja tylko stwierdziłem fakt. (...) Co pisałem? Gdzie w moim komentarzu o Hryniewiczu jest coś o "prawowierności" nawet mi przez myśl taki termin nie przeszedł, nawet nie wiem, co on konkretnie miałby znaczyć. We wciskaniu innym poglądów jakich nie przedstawiali to ty jesteś na tym forum mistrzem. :brawo:
Tak, stwierdziłem pod koniec fakt, że "Ks. Hryniewicz nie wycofał się ze swoich poglądów. Nie nałożono też na niego zakazu wypowiedzi, ekskomuniki itd." - napisałem jak ta sytuacja konfliktowa księdza Hryniewicza z władzą kościelną na najwyższym szczeblu, zakończyła się finalnie. I tyle. Skoro zacząłem o tym pisać to napisałem też jak to się skończyło. To jest uczciwe przedstawienie sytuacji. Reszta to twoja tradycyjna demagogia i manipulacje, które mają na celu wspieraniu komuś czegoś, co nie twierdził.


Co zacząłeś robić? Dalej wciskałeś mi swoją wizję mojej argumentacji.


Zadziwiające jest, że sam zainteresowany zaprzecza, że o prawowierności pisał, zaś Ty tu wiesz lepiej.


Zaprzecza temu co sam pisał. Pierwszy post w tym wątku napisał o Hryniewiczu i ekskomunice. A to jest właśnie dyskusja o prawowierności

Michał Dyszyński napisał:
Sorry, ale to nie wygląda dobrze, nie rokuje, że dyskusje między nami w ogóle ku czemukolwiek spójnemu prowadzą


Może jest tak dlatego, że z wami dyskusja jest w zasadzie niemożliwa

Michał Dyszyński napisał:
Za PRL-u chodził słynny dowcip o wiarygodności relacji w Radiu Erewań (dla nie znających historii: Erewań był wtedy częścią ZSRR, czyli podlegał reżimowi komunistycznej władzy, która z kłamania w mediach była szeroko znana):
Do radia Erewań przychodzi zapytanie słuchacza:
Czy to prawda, co podawało wasze radio, że w Moskwie na placu czerwonym rozdają samochody?
Odpowiedź radia brzmiała: tak to wszystko jest prawdą! Tylko warto zauważyć, że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na placu czerwonym, lecz na placu Męstwa, a przy tym nie samochody, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.

Jeśli tak ma z Tobą wyglądać komunikacja, że Ty lepiej wiesz, co ma na myśli Twój oponent, który jawnie twierdzi, że nie o tym pisze, co Ty mu wmawiasz, to zachodzi pytanie: co Ty w ogóle rozumiesz zgodnie z intencją piszących?... :shock:
Czy jak się w dyskusji z Tobą napisze słowo "kot", to Ty może uznasz, iż piszący myśli o tych kwaczących ptakach, które nurkują w okolicznych stawach i rzekach?... Bo czemużby nie?...
Przecież najwyraźniej Tobie "jest wolno" uznać dowolną rzecz, jak Ci do głowy przyjdzie na temat tego, co akurat napisał Twój oponent... :shock:
Uznasz, to, a potem ogłosisz, że to Ty, a nie on ma tu rację... A jakby się ów ktoś buntował, to przecież masz taką moc samozaparcia i uporu, że nawet tysiąc razy to powtórzysz?... I wtedy będzie na Twoje? :shock:
Czy w takich warunkach jest sens prowadzić z Tobą JAKĄKOLWIEK dyskusję?...


Ja to widzę zupełnie odwrotnie. Nie przyszło ci do głowy, że to właśnie wy jesteście tym Radiem Erewań?

Michał Dyszyński napisał:
Ja zakładam, że dyskusja "sensowna" polega na tym, że strony respektują jakoś to, że jak ktoś coś deklaruje jako własną intencję, to się to po prostu przyjmuje, bo inaczej to ów drugi dyskutant w ogóle robi się niepotrzebny. Przecież i tak będzie można te "jego" poglądy ogłaszać, jak się chce... :shock:


Gorzej jak dyskutant nie respektuje nawet tego co on sam deklaruje i lawiruje do tego stopnia, że w zależności od sytuacji ma różne zdania na jedną i tę samą sprawę. Tej opcji jakoś nie wziąłeś pod uwagę


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 9:35, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Śfinia Naczelna
Admin



Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 249
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Pon 11:40, 06 Lis 2023    Temat postu:

Ostrzeżenia były kierowane do was OBU, Fedorze.

A na tę chwilę rzeczywiście wszystko z tego wątku, co dotyczy Hryniewicza, jest mocno zagrożone lotem do Gwiezdnych Wojen.

Jak to zauważył Michał: gdy oponent pisze, że miał na myśli X, to trzeba przyjąć to w dyskusji za dobrą monetę (nie raz, nie siedem razy, lecz siedem razy po siedemdziesiąt siedem razy) i w żadnym wypadku nie upierać się, że się wie lepiej, co on na myśli miał.


Ostatnio zmieniony przez Śfinia Naczelna dnia Pon 12:04, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:55, 06 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Ja to widzę zupełnie odwrotnie. Nie przyszło ci do głowy, że to właśnie wy jesteście tym Radiem Erewań?

Michał Dyszyński napisał:
Ja zakładam, że dyskusja "sensowna" polega na tym, że strony respektują jakoś to, że jak ktoś coś deklaruje jako własną intencję, to się to po prostu przyjmuje, bo inaczej to ów drugi dyskutant w ogóle robi się niepotrzebny. Przecież i tak będzie można te "jego" poglądy ogłaszać, jak się chce... :shock:


Gorzej jak dyskutant nie respektuje nawet tego co on sam deklaruje i lawiruje do tego stopnia, że w zależności od sytuacji ma różne zdania na jedną i tę samą sprawę. Tej opcji jakoś nie wziąłeś pod uwagę

Zastanawiam się nad tym, czy sam nie jestem tym Radiem Erewań. Wręcz mam swoje osobiste procedury, które wymuszam na sztywno w traktowaniu cudzych komentarzy, aby nie być tym, który naciąga do własnych intencji.
A dodam przy tym, że chyba jednak dobrym obyczajem w dobrych dyskusjach jest uznawanie opcji SPROSTOWANIA. Nie wchodząc nawet w winy, nie sugerując, czyje wcześniejsze zrozumienie intencji w jakiejś wypowiedzi było "złe", naturalnym jest, iż osoba, która zorientowała się, iż odbiorca odebrał tę intencję niezgodnie z tym, co myślał nadawca, zawsze może ten nadawca wyjaśnić sprawę, przeciąć wątpliwości. Jeśliby nawet by tak było, że zasadnie mogłeś podejrzewać katolikusa o pisanie o "prawowierności", że to w tę stronę jego wywody zmierzały, nawet jeśli słowa stosownego nie użył, to przecież w kolejnej wypowiedzi katolikus się jawnie zadeklarował, o co mu chodzi.
Bo wysoce schizofreniczną staje się sytuacja, w której ktoś wyjaśnia jawnie, o co mu chodzi, gdy prostuje nieporozumienie, lecz druga strona upiera się, że ona wie lepiej. To już trybem bardziej adekwatnym byłoby wtedy jawne określenie się np. w sposób: może i nie chcesz mówić o prawowierności, ja jednak uważam, że to słowo opisuje poprawnie problem i chcę na ten temat wygłosić swoje (!) uwagi. To byłoby ok. Ale nie jest ok. wmawianie komuś, że pisze tak naprawdę coś, czego nie ma intencji pisać.

Ja też nieraz piszę coś, jako DODATEK do czyjejś myśli. Wtedy potrafię się przyznać, że chcę tu od siebie (!) coś dodatkowo spostrzec, że to jest moja intencja. A nie wmawiam komuś, kto co prawda jakiś temat zainicjował, ale inaczej widzi swoją myśl niż ja, że ta moja myśl, jest jego myślą. To wszystko się da w dobrej dyskusji zorganizować. Nie trzeba od razu się napierać w jakiejś obłąkańczej presji na to, żeby ogłaszać ex cathedra ludziom nawet to, co oni sobie myślą i jakie mają intencje, nawet jeśli oni sami się do tego nie przyznają.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:57, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:12, 06 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ja to widzę zupełnie odwrotnie. Nie przyszło ci do głowy, że to właśnie wy jesteście tym Radiem Erewań?

Michał Dyszyński napisał:
Ja zakładam, że dyskusja "sensowna" polega na tym, że strony respektują jakoś to, że jak ktoś coś deklaruje jako własną intencję, to się to po prostu przyjmuje, bo inaczej to ów drugi dyskutant w ogóle robi się niepotrzebny. Przecież i tak będzie można te "jego" poglądy ogłaszać, jak się chce... :shock:


Gorzej jak dyskutant nie respektuje nawet tego co on sam deklaruje i lawiruje do tego stopnia, że w zależności od sytuacji ma różne zdania na jedną i tę samą sprawę. Tej opcji jakoś nie wziąłeś pod uwagę

Zastanawiam się nad tym, czy sam nie jestem tym Radiem Erewań. Wręcz mam swoje osobiste procedury, które wymuszam na sztywno w traktowaniu cudzych komentarzy, aby nie być tym, który naciąga do własnych intencji.
A dodam przy tym, że chyba jednak dobrym obyczajem w dobrych dyskusjach jest uznawanie opcji SPROSTOWANIA. Nie wchodząc nawet w winy, nie sugerując, czyje wcześniejsze zrozumienie intencji w jakiejś wypowiedzi było "złe", naturalnym jest, iż osoba, która zorientowała się, iż odbiorca odebrał tę intencję niezgodnie z tym, co myślał nadawca, zawsze może ten nadawca wyjaśnić sprawę, przeciąć wątpliwości. Jeśliby nawet by tak było, że zasadnie mogłeś podejrzewać katolikusa o pisanie o "prawowierności", że to w tę stronę jego wywody zmierzały, nawet jeśli słowa stosownego nie użył, to przecież w kolejnej wypowiedzi katolikus się jawnie zadeklarował, o co mu chodzi.
Bo wysoce schizofreniczną staje się sytuacja, w której ktoś wyjaśnia jawnie, o co mu chodzi, gdy prostuje nieporozumienie, lecz druga strona upiera się, że ona wie lepiej. To już trybem bardziej adekwatnym byłoby wtedy jawne określenie się np. w sposób: może i nie chcesz mówić o prawowierności, ja jednak uważam, że to słowo opisuje poprawnie problem i chcę na ten temat wygłosić swoje (!) uwagi. To byłoby ok. Ale nie jest ok. wmawianie komuś, że pisze tak naprawdę coś, czego nie ma intencji pisać.

Ja też nieraz piszę coś, jako DODATEK do czyjejś myśli. Wtedy potrafię się przyznać, że chcę tu od siebie (!) coś dodatkowo spostrzec, że to jest moja intencja. A nie wmawiam komuś, kto co prawda jakiś temat zainicjował, ale inaczej widzi swoją myśl niż ja, że ta moja myśl, jest jego myślą. To wszystko się da w dobrej dyskusji zorganizować. Nie trzeba od razu się napierać w jakiejś obłąkańczej presji na to, żeby ogłaszać ex cathedra ludziom nawet to, co oni sobie myślą i jakie mają intencje, nawet jeśli oni sami się do tego nie przyznają.


Wszystko co miałem do powiedzenia w tej sprawie podtrzymuję i nie będę tego powtarzał od nowa. Proponuję zastopować ten podwątek w tym miejscu ponieważ Wuj już się wyżej odgraża, że cały ten off-top o Hryniewiczu przeniesie do Gwiezdnych Wojen. Wiem, że lubisz takie dygresyjne dyskusje o dyskusji wlec bez końca ale kontynuować tego nie ma sensu. Nawróć sobie do głównego tematu wątku i niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 15:13, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy uważasz, że szczerość wiary religijnej jest absolutnie niezbędnym wymaganiem dla chrześcijanina?
tak, wiara nieszczera po prostu jest nie tą wiarą jaką się ma, lecz oszukiwaniem siebie i innych poprzez podstawienie w deklaracjach atrapy wiary, jej formy kłamliwej, nie będącej wiarą danej osoby
80%
 80%  [ 4 ]
nie koniecznie trzeba być szczerym względem siebie, bo za szczerość można przecież uznać zawierzenie posłuszeństwu osobom, które są godne i mądre, a które mogą za człowieka decydować i określać kształt przedmiotu wiary
0%
 0%  [ 0 ]
trudno powiedzieć, przecież człowiek sam siebie i tak nie zna do końca, więc zgodność z własnymi uczuciami i przekonaniami dopiero się nam przez życie kształtuje, stąd trudno się na nią przy deklarowaniu wiary powoływać.
20%
 20%  [ 1 ]
nie, człowiek jest częścią jakiejś społeczności i powinien nagiąć za wszelkę cenę swoje poczucie szczerości do tego, co w danej społeczności religijnej jest uznane za słuszne. Jednostkowe przekonania są najczęściej błędne, a szczerość jest przereklamowana
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:03, 06 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ja to widzę zupełnie odwrotnie. Nie przyszło ci do głowy, że to właśnie wy jesteście tym Radiem Erewań?

Michał Dyszyński napisał:
Ja zakładam, że dyskusja "sensowna" polega na tym, że strony respektują jakoś to, że jak ktoś coś deklaruje jako własną intencję, to się to po prostu przyjmuje, bo inaczej to ów drugi dyskutant w ogóle robi się niepotrzebny. Przecież i tak będzie można te "jego" poglądy ogłaszać, jak się chce... :shock:


Gorzej jak dyskutant nie respektuje nawet tego co on sam deklaruje i lawiruje do tego stopnia, że w zależności od sytuacji ma różne zdania na jedną i tę samą sprawę. Tej opcji jakoś nie wziąłeś pod uwagę

Zastanawiam się nad tym, czy sam nie jestem tym Radiem Erewań. Wręcz mam swoje osobiste procedury, które wymuszam na sztywno w traktowaniu cudzych komentarzy, aby nie być tym, który naciąga do własnych intencji.
A dodam przy tym, że chyba jednak dobrym obyczajem w dobrych dyskusjach jest uznawanie opcji SPROSTOWANIA. Nie wchodząc nawet w winy, nie sugerując, czyje wcześniejsze zrozumienie intencji w jakiejś wypowiedzi było "złe", naturalnym jest, iż osoba, która zorientowała się, iż odbiorca odebrał tę intencję niezgodnie z tym, co myślał nadawca, zawsze może ten nadawca wyjaśnić sprawę, przeciąć wątpliwości. Jeśliby nawet by tak było, że zasadnie mogłeś podejrzewać katolikusa o pisanie o "prawowierności", że to w tę stronę jego wywody zmierzały, nawet jeśli słowa stosownego nie użył, to przecież w kolejnej wypowiedzi katolikus się jawnie zadeklarował, o co mu chodzi.
Bo wysoce schizofreniczną staje się sytuacja, w której ktoś wyjaśnia jawnie, o co mu chodzi, gdy prostuje nieporozumienie, lecz druga strona upiera się, że ona wie lepiej. To już trybem bardziej adekwatnym byłoby wtedy jawne określenie się np. w sposób: może i nie chcesz mówić o prawowierności, ja jednak uważam, że to słowo opisuje poprawnie problem i chcę na ten temat wygłosić swoje (!) uwagi. To byłoby ok. Ale nie jest ok. wmawianie komuś, że pisze tak naprawdę coś, czego nie ma intencji pisać.

Ja też nieraz piszę coś, jako DODATEK do czyjejś myśli. Wtedy potrafię się przyznać, że chcę tu od siebie (!) coś dodatkowo spostrzec, że to jest moja intencja. A nie wmawiam komuś, kto co prawda jakiś temat zainicjował, ale inaczej widzi swoją myśl niż ja, że ta moja myśl, jest jego myślą. To wszystko się da w dobrej dyskusji zorganizować. Nie trzeba od razu się napierać w jakiejś obłąkańczej presji na to, żeby ogłaszać ex cathedra ludziom nawet to, co oni sobie myślą i jakie mają intencje, nawet jeśli oni sami się do tego nie przyznają.


Wszystko co miałem do powiedzenia w tej sprawie podtrzymuję i nie będę tego powtarzał od nowa. Proponuję zastopować ten podwątek w tym miejscu ponieważ Wuj już się wyżej odgraża, że cały ten off-top o Hryniewiczu przeniesie do Gwiezdnych Wojen. Wiem, że lubisz takie dygresyjne dyskusje o dyskusji wlec bez końca ale kontynuować tego nie ma sensu. Nawróć sobie do głównego tematu wątku i niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu

Nie sądzę, aby Wuj tę część dyskusji przeniósł, dopóki dyskutujemy uprzejmie, bez domniemywania złej woli. Ale faktycznie co główne chyba napisałem, więc nie czuję potrzeby jakiegoś mocnego rozwijania tej sprawy. Choć...
chyba o jednym (i kolejnym jeszcze dalej) trochę chcę się trochę zająknąć także w kontekście regulaminu. Chodzi mi o poruszony przeze mnie ASPEKT PROSTOWANIA wypowiedzi, które okazały się niefortunne pod jakimś względem.
Bo uważam, że w dobrych dyskusjach coś takiego jak sprostowanie czegoś jest standardem, nie jest niczym przynoszącym ujmę. Oto jeśli widzę, że mój partner w dyskusji zrozumiał wcześniejszą moją wypowiedź niezgodnie z tym, co chciałem, aby było zrozumiane, to naturalne jest dopowiedzenie, czy sprostowanie owej nieadekwatności. I tu standardowo nikt z tytułu sprostowania nie powinien poczuwać się do winy, albo odwrotnie do tryumfowania, skoro partner coś prostuje. Prostujemy coś, bo POJAWIŁA SIĘ TAKA POTRZEBA, bo uznaliśmy, że to przyczyni się do lepszego przedstawienia sprawy. Czasem sprostowanie może być związane z pomyłką, nawet z jakaś (jednak pomniejszą) formą poczucia winy, że się coś tam nie dopatrzyło, ale często będzie to po prostu efekt dowiedzenia się, co druga strona trochę inaczej zrozumiała, a kto tu jest bardziej winny, nie jest w ogóle istotne. Dlatego uważam, że dobre dyskusje są właśnie dyskusjami otwartymi na nie sugerujące niczyjej winy sprostowania.
A druga rzecz, o której tu chcę wspomnieć jest już bardziej zgodna z Twoją sugestią, aby wrócić do tematyki samego wątku. Otóż dla mnie ten aspekt sprostowania, gotowości do dostosowania się do drugiej strony jest wyrazem...
szczerości moich intencji (a w tym częściowo też i mojej wiary). Jestem "szczery" w tym sensie, że nie walczę za wszelką cenę o uznanie moich racji bez względu na odczucia i myśli oponentów, lecz W POWIĄZANIU Z TYMI ODCZUCIAMI I MYŚLENIEM.
Prostuję moje sformułowania, dostosowuję się, bo WIERZĘ, ŻE MOJA IDEA DA SIĘ PRZEDSTAWIĆ NIEINWAZYJNIE.
Niby drobiazg...
nieinwazyjne głoszenie swoich racji...

Wierzę, że dlatego tę rację posiadam, iż przyjęcie tych idei, które głoszę jest możliwe w sposób nienamolny, w ramach szczerego rozpoznania, wierzę, że mój partner w dyskusji BEZ DODATKOWEGO NACISKU BEZ WMAWIANIA SOBIE CZEGOŚ SIŁOWO, SAM RACJĘ DOSTRZEŻE.
Dlatego w moich tłumaczeniach jestem dostosowawczy, starając się być nawet jakoś łagodnym. Dlatego stawiam sprawę nie na zasadzie "musicie przyjąć moje racje, bo ja taki twardziej jestem! Bo ja pokrzykuję na was, że jak się ze mną nie zgodzicie, to pożałujecie!..." Nie, nie dlatego obstaję przy moich racjach, że taki twardziej i tyran jestem!
Oto wierzę SZCZERZE w to, co głoszę, czyli też wierzę, iż bez nacisków, bez przymusu, bez manipulowania, w łagodności, cierpliwie, nie oczekując posłuchu, czy uznania mnie za jakiś autorytetem, lecz MOCĄ SAMYCH PRZEDSTAWIONYCH PRZESŁANEK, ROZUMOWAŃ moje tezy mają szansę być uznane. Wierzę w to! Szczerze w to wierzę!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 20:10, 06 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin