 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35378
Przeczytał: 91 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 9:30, 26 Maj 2025 Temat postu: Czy (albo w jakim znaczeniu) jestem katolikiem? |
|
|
Nieraz w dyskusjach na sfinii zostałem oskarżony jako ten, kto "już nie jest katolikiem", bo nie głosi czegoś dokładnie w ten sam sposób, jak się oskarżającemu wydaje, że powinienem głosić.
Zdaje sobie sprawę, że w ogóle jest fundamentalna różnica pomiędzy przyznawaniem się do jakiejś postawy/ideologii/grupy ludzi pewnej wiary w zależności od tego, czy patrzymy na sprawę od strony:
- co ktoś DEKLARUJE
- co ktoś MA JAKO STAN SWOJEJ ŚWIADOMOŚCI.
Moje podejście do deklarowania czegoś jest mocno sceptyczne, lekceważące. Wynika to z tego, że ja sam zawsze mam wątpliwości, CZY MAM PRAWO ZADEKLAROWAĆ COŚ SWOJEGO JAKO WŁAŚNIE TAKIE, JAK TO OKREŚLAM. Jestem fizykiem, a fizyk wtedy podaje jakiś parametr dla sytuacji, jeśli DOKONAŁ POMIARU, czyli jeśli ZOSTAŁO SPRAWDZONE na bazie jakichś możliwie obiektywnych parametrów, czy stan owego czegoś przyjął wartość z przedziału upoważniającego do uznania obecności danej cechy. To przenosi się na "pomiar" stanu osoby - dopóki mamy tylko intencję i deklarację (która może być nieszczera, albo błędnie sformułowana), a nie mamy żadnych obiektywnych podstaw do uznania za coś, to wg mnie nie mamy prawa do przyznania się, jako będącymi "określonego typu".
Dlatego ja nieustannie sobie zadaję różne pytania typu: czy rzeczywiście spełniam wymóg X, a potem czy spełniam wymóg Y itd... I często okazuje się, że ten wymóg spełniam jedynie w jakiejś tam części - np. 36%, albo 82%. To jak mam w takim przypadku powiedzieć o sobie - że jestem taki, jakbym miał te cechy na 100%?...
Ale z drugiej strony...
Przecież mam świadomość, że NIKT NA ŚWIECIE (żaden człowiek) nie jest idealny, nikt nie spełnia na okrągłe 100% obiektywnie swoją świadomością wymogów. Mam uwewnętrzniony ideał, który polega na tym, że nie nie jest poprawnym deklarowanie czegoś wyłącznie z intencji, lecz że muszą być obiektywne podstawy do tego, aby deklaracja była zasadna. Więc ja w życiu szukam owego wypełnienia się obiektywizmu w przypadku tego, co stanowi moją osobowość.
Diagnozuję swoją wiarą, a nie stwierdzam ją, bo nie mam gwarancji, że poprawnie wypełniłem intencję, która w sformułowaniu wiary jest zawarta.
Mam wrażenie, że są ludzie inni niż ja - bazujący w klasyfikacji swojej osoby prawie wyłącznie na intencjach. Oni chyba są przekonanie, że jak coś zadeklarują, to tak właśnie juz będzie. Dla nich sam fakt wygenerowania deklaracji, powiazanej z daną intencją jest już wystarczający i nie pytają o tej deklaracji szczerość, zgodność z innymi też złożonymi deklaracjami, poprawność logiczną.
I jest chyba jeszcze jedna różnica w kontekście deklarowania tu już konkretnej sprawy - katolickości. Dla mnie owa deklaracja nie niesie ze sobą jakichś wielkich emocji, nie sięga korzeniami w jakieś pragnienia bycia ze swoimi. Ja, nawet jeśli coś deklaruję, to bardziej deklaruję to niejako przed Bogiem/prawdą, a w mniejszym stopniu przed ludźmi. Inaczej mówiąc, koncentruję się na tym, aby deklaracja była logicznie poprawna, zasadna, uczciwa, czyli też i na tym, aby cała moja diagnostyka tego stanu, jaki naprawdę mam przebiegła we właściwy sposób, a nie ściągam rozpoznań sprawy do intencji "koniecznie musi wyjść, że mam grupę swoich, z którymi się identyfikuję". Jak z rozpoznania sprawy wyjdzie, że nie należę do owej grupy "swoich", o którą w danym momencie się pytam, to przyjmę ów fakt - przyjmę go bez większym emocjonalnych rozterek, na zasadzie "skoro procedurę sprawdzenia uczciwie wykonałem, a wyszło z niej, że nie jestem katolikiem, to znaczy, że nie jestem. Kropka. Nie wszyscy muszą być katolikami, a nawet jeśli kiedyś intencję bycia katolikiem miałem, to fakty ustalone w badaniu tej intencji zaprzeczyły, zaś ja mam obowiązek to uznać".
Choć nie deklaruję teraz, że tym katolikiem nie jestem, bo nie uważam, aby kwestia definicji katolicyzmu została tak w ogólności zamknięta. Nie został mi podany obiektywny wzorzec, twarda procedura "jak sprawdzać ściśle katolicyzm", zaś te cechy, które w dyskursie na temat katolickości się pojawiają nie dają wg mnie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy katolikiem jestem, czy nie. Jeśliby jednak taka procedura została jednoznacznie sformułowana, uznana przez większość i wyszłoby z niej coś tam, to ja to przyjmę - niezależnie od wyniku. Bo wiem, że prawdy nie oszukam, rozliczam się zaś przed prawdą/Bogiem, a nie swoimi pragnieniami czy intencjami.
W kwestii przynależności do światopoglądu ciekawy jest aspekt samej definicji wiary. Kiedy można mówić, że ktoś "wierzy" w coś. W moim rozumieniu idei wiary nie jest wystarczające, że ktoś ma taką intencję i złożył stosowną deklarację. W moim odczuciu wielu deklarujących się jako "wierzący" w istocie jest niewierzącymi - bo np. uważam, iż ich postępowanie, realne życiowe wybory przeczą złożonym deklaracjom. Jeśli np. ktoś twierdzi, że wierzy Ewangelię, a jednocześnie głosi nienawiść, nie zważając na to, że kluczowym postulatem ewangelicznym jest miłość, to wg mnie on zadeklarował nieprawdę, jest de facto niewierzącym. Czy sam jestem zatem wierzącym?...
- To dopiero badam... Dopiero zastanawiam się, czy ten ogół moich zachowań, reakcji w życiu odpowiada np. wypełnieniu ideałów ewangelicznych. Lekceważąco traktuję tu jakieś moje (ewentualne) deklaracje, bo wiem, że mogą być mylne, albo nieszczere, więc zwykle w ogóle milczę w kwestii mojej przynależności do katolicyzmu/chrześcijaństwa/Jezusa. Dopiero pod koniec mojego życia, dopiero może sam Bóg oceni to, czy ja zasługiwałem na owo miano ucznia Jezusa, czy też nie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3113
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:02, 02 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Nie łatwo chyba być katolikiem komuś, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę głębokiego namysłu nad sensem życia, wiarą, Biblią.
Bądźmy szczerzy, katolicyzm w oficjalnym swoim nauczaniu jest taki:
Papież Leon XIII cytuje Sobór Watykański I napisał: | Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie jest podana rozumowi ludzkiemu do dalszego jej rozwinięcia, jak to się dzieje z poglądami filozoficznymi, lecz jako skarb Boży powierzony Oblubienicy Chrystusa do wiernego strzeżenia i nieomylnego wykładania(...)A pojmowanie świętych dogmatów należy zachować takim, jakim je raz postanowił Święta Matka Kościół, i nigdy od tego rozumienia nie odstępować pod pozorem głębszego zrozumienia. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Mają rację z tym, że Bóg podał naukę nie poddającą się dalszemu rozwijaniu?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 0:05, 02 Cze 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35378
Przeczytał: 91 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:58, 02 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Nie łatwo chyba być katolikiem komuś, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę głębokiego namysłu nad sensem życia, wiarą, Biblią.
Bądźmy szczerzy, katolicyzm w oficjalnym swoim nauczaniu jest taki:
Papież Leon XIII cytuje Sobór Watykański I napisał: | Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie jest podana rozumowi ludzkiemu do dalszego jej rozwinięcia, jak to się dzieje z poglądami filozoficznymi, lecz jako skarb Boży powierzony Oblubienicy Chrystusa do wiernego strzeżenia i nieomylnego wykładania(...)A pojmowanie świętych dogmatów należy zachować takim, jakim je raz postanowił Święta Matka Kościół, i nigdy od tego rozumienia nie odstępować pod pozorem głębszego zrozumienia. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Mają rację z tym, że Bóg podał naukę nie poddającą się dalszemu rozwijaniu?  |
Dla mnie "coś nie do rozwijania tego przeze mnie", to nic innego tylko ZAMKNIĘTA KWESTIA, a nawet kwestia, która "ląduje w moim osobistym archiwum". To jest coś, o czym już wiem, że nie mam przy tym nic dalej do zrobienia, co też oznacza, iż owo coś zostało poniżone, jako coś w rodzaju "stary grat mentalny, to nie ma nic ciekawego, nie ma z tym nic do zrobienia".
I chyba tak właśnie w istocie wielu ludzi swoją wiarę traktuje - wrzucaja ją do mentalnego "muzeum", gdzie owa wiara stoi niczym eksponat z napisem "nie dotykać". Więc ludziska swojej wiary już nie dotykają. Dotykają w życiu, zajmują się, doskonalą mnóstwo innych rzeczy, tylko nie tej wiary. Jeśli to ma być "to właściwe podejście do wiary", to jakiś mi to nie pasuje...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3113
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:32, 02 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Nie łatwo chyba być katolikiem komuś, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę głębokiego namysłu nad sensem życia, wiarą, Biblią.
Bądźmy szczerzy, katolicyzm w oficjalnym swoim nauczaniu jest taki:
Papież Leon XIII cytuje Sobór Watykański I napisał: | Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie jest podana rozumowi ludzkiemu do dalszego jej rozwinięcia, jak to się dzieje z poglądami filozoficznymi, lecz jako skarb Boży powierzony Oblubienicy Chrystusa do wiernego strzeżenia i nieomylnego wykładania(...)A pojmowanie świętych dogmatów należy zachować takim, jakim je raz postanowił Święta Matka Kościół, i nigdy od tego rozumienia nie odstępować pod pozorem głębszego zrozumienia. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Mają rację z tym, że Bóg podał naukę nie poddającą się dalszemu rozwijaniu?  |
Dla mnie "coś nie do rozwijania tego przeze mnie", to nic innego tylko ZAMKNIĘTA KWESTIA, a nawet kwestia, która "ląduje w moim osobistym archiwum". To jest coś, o czym już wiem, że nie mam przy tym nic dalej do zrobienia, co też oznacza, iż owo coś zostało poniżone, jako coś w rodzaju "stary grat mentalny, to nie ma nic ciekawego, nie ma z tym nic do zrobienia".
I chyba tak właśnie w istocie wielu ludzi swoją wiarę traktuje - wrzucaja ją do mentalnego "muzeum", gdzie owa wiara stoi niczym eksponat z napisem "nie dotykać". Więc ludziska swojej wiary już nie dotykają. Dotykają w życiu, zajmują się, doskonalą mnóstwo innych rzeczy, tylko nie tej wiary. Jeśli to ma być "to właściwe podejście do wiary", to jakiś mi to nie pasuje...  |
Wyobrażam sobie następującą sytuację: Bóg objawia w NT człowiekowi, że Ziemia obraca się wokół Słońca i wyjaśnia szczegóły. Bóg przekazuje jakąś prawdę. Gdyby Bóg objawił prawdę w sposób wyczerpujący i zrozumiały to człowiek faktycznie już tylko mógłby przyjąć, że jest tak, a tak. Kończy się w tym momencie szansa na osobiste wykazanie się człowieka.
Zastanawiam się zatem nad intencją takiej interpretacji, że Bóg objawia jakieś nauki, które są prawdą nie wymagającą dalszego namysłu. Wg tych autorytetów Bóg objawia jak jest, co jest prawdą i tu się nic już nie może zmienić. Jeśli Bóg objawił przykładowo, że Adam i Ewa odrzucili Boga w raju, bo wybrali nieposłuszeństwo, no to tak jest i kropka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35378
Przeczytał: 91 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 8:57, 02 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Nie łatwo chyba być katolikiem komuś, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę głębokiego namysłu nad sensem życia, wiarą, Biblią.
Bądźmy szczerzy, katolicyzm w oficjalnym swoim nauczaniu jest taki:
Papież Leon XIII cytuje Sobór Watykański I napisał: | Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie jest podana rozumowi ludzkiemu do dalszego jej rozwinięcia, jak to się dzieje z poglądami filozoficznymi, lecz jako skarb Boży powierzony Oblubienicy Chrystusa do wiernego strzeżenia i nieomylnego wykładania(...)A pojmowanie świętych dogmatów należy zachować takim, jakim je raz postanowił Święta Matka Kościół, i nigdy od tego rozumienia nie odstępować pod pozorem głębszego zrozumienia. |
[link widoczny dla zalogowanych]
Mają rację z tym, że Bóg podał naukę nie poddającą się dalszemu rozwijaniu?  |
Dla mnie "coś nie do rozwijania tego przeze mnie", to nic innego tylko ZAMKNIĘTA KWESTIA, a nawet kwestia, która "ląduje w moim osobistym archiwum". To jest coś, o czym już wiem, że nie mam przy tym nic dalej do zrobienia, co też oznacza, iż owo coś zostało poniżone, jako coś w rodzaju "stary grat mentalny, to nie ma nic ciekawego, nie ma z tym nic do zrobienia".
I chyba tak właśnie w istocie wielu ludzi swoją wiarę traktuje - wrzucaja ją do mentalnego "muzeum", gdzie owa wiara stoi niczym eksponat z napisem "nie dotykać". Więc ludziska swojej wiary już nie dotykają. Dotykają w życiu, zajmują się, doskonalą mnóstwo innych rzeczy, tylko nie tej wiary. Jeśli to ma być "to właściwe podejście do wiary", to jakiś mi to nie pasuje...  |
Wyobrażam sobie następującą sytuację: Bóg objawia w NT człowiekowi, że Ziemia obraca się wokół Słońca i wyjaśnia szczegóły. Bóg przekazuje jakąś prawdę. Gdyby Bóg objawił prawdę w sposób wyczerpujący i zrozumiały to człowiek faktycznie już tylko mógłby przyjąć, że jest tak, a tak. Kończy się w tym momencie szansa na osobiste wykazanie się człowieka.
Zastanawiam się zatem nad intencją takiej interpretacji, że Bóg objawia jakieś nauki, które są prawdą nie wymagającą dalszego namysłu. Wg tych autorytetów Bóg objawia jak jest, co jest prawdą i tu się nic już nie może zmienić. Jeśli Bóg objawił przykładowo, że Adam i Ewa odrzucili Boga w raju, bo wybrali nieposłuszeństwo, no to tak jest i kropka.  |
Na szczeście Biblia jest dzielem symbolicznym - prowokującym do przemyśleń, refleksji. Koran jest inny; w Koranie są głównie jednoznaczne sformułowania.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|