Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Konsekwencje uświadomienia sobie, że oceny są redukcjami

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35378
Przeczytał: 91 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:09, 16 Maj 2025    Temat postu: Konsekwencje uświadomienia sobie, że oceny są redukcjami

Wiele nieporozumień, jakie pojawiają się w moich dyskusjach, pochodzi z odmiennego określenia się mojego i moich partnerów w dyskusji w kwestii tego, czym w ogóle jest jakaś ocena, zaklasyfikowanie czegoś jako coś. Dla mnie bowiem każda ocena jest REDUKCJĄ, a nie jest uruchomieniem jakiegoś hipotetycznego odwołania się do absolutu prawdy o sprawie.
Czym się różni ujęcie oceny/klasyfikacji czegoś jako redukcja od (wg mnie naiwnego epistemicznie) przeświadczenia, iż oceniając to niejako "pobieramy z materii logicznej świata" absolutny werdykt co jest czym. Bo ja tak właśnie odbieram postawę wielu dyskutantów, z którymi miałem okazję się spierać - oni byli najwyraźniej święcie przekonani, że jak coś oceniają, to robią to w ten jeden jedyny, absolutny i ostateczny sposób. Właściwie to wręcz wychodzi na to, że owa frakcja dyskutantów traktuje siebie na równi z istotą boską - przydaje sobie pewną szczególną formę atrybutu nieomylności, absolutu ocen.
Tu ktoś może zauważyć, że przecież trudno jest mieć zdanie w jakiejś kwestii i się z nim jednocześnie nie zgadzać. Więc o co się czepiam?...
- Jeśli ktoś formułuje ocenę na jakiś temat, to znaczy, że się z tą oceną zgadza, identyfikuje, czyli nie będzie jednocześnie w nią wątpił. To wątpienie byłoby bowiem sprzecznym podejściem do oceniania, a przy jego zastosowaniu lepiej byłoby w ogóle całe to ocenianie sobie darować, bo ono by przecież niczego myślowo nie wyłaniało.

Ten zarzut wobec moich uwag uświadamia strukturę myślową samego tworzenia oceny (oceny czegokolwiek, mamy ogólną regułę). Ocena polega na opowiedzeniu się po stronie określonej grupy priorytetów potraktowania rzeczywistości.
Wszelkie myślenie pochodzi od priorytetów, jakie nadaliśmy - często bezwiednie, albo półświadomie - przesłankom, założeniom dla owej oceny. To, co wielu naiwnie postrzega jako "logiczność" swojego rozumowania, przy bliższym, twardym intelektualnie spojrzeniu na sprawę, ujawni, iż:
- bazuje na założeniu, że świadectwo zmysłów, które odczytywały aspekty sytuacji jest poprawne
- bazuje na założeniu, że dobrze pamiętamy znaczenia pojęć, iż odnosimy się do tych pojęć, które rzeczywiście funkcjonują w języku, a nie jakiejś chwilowej kapryśnej ich instancji, jakiejś fantazji na ich temat.
- bazuje na niezliczonych założeniach gdzie są granice pomiędzy pojęciami - np. używając określeń "duży", "mały" intuicyjnie ustalamy, co w danym kontekście podpada pod ideę bycia dużym, a co jest małym (co się zmienia w zależności od kontekstu - np. "duży" owad ma 3 cm długości, ale już np. 3 centymetrowy paluszek dziecka jest "mały", bo domyślnie porównujemy go do znacznie dłuższych palców dorosłych ludzi).

Tych założeń, budujących kontekst oceny jest najczęściej wiele, zależnych od tego, co w ogóle w ocenie zechcemy wziąć pod uwagę. Przykładowo oceniając jakiegoś uczciwość człowieka, możemy podejść do sprawy pobieżnie, opierając ocenę na kilku zdarzeniach z ostatniego roku, w którym ten człowiek aspekt swojej uczciwości w znanym nam otoczeniu jakoś okazał, ale też możemy być bardziej dociekliwi i próbować oceniać tę uczciwość, badając wiele lat życia tego człowieka, wielość sytuacji (rodzinne, biznesowe, towarzyskie) i dopiero na bazie dużo większego zbioru faktów tworzyć sobie ocenę. Taka ocena będzie ostatecznie właśnie REDUKCJĄ, czyli jakąś formą wyznaczenia OSTATECZNEGO BILANSU postaw człowieka. Ona zapewne będzie przybliżona, a nie ścisła, bazująca na założeniach od kiedy zaczyna się już poprawność nazwania kogoś "uczciwym". I jeden oceniający przyjmie założenie dość luźne, że np. uczciwym jest ktoś, kto przez ostatnich 5 lat nie miał konfliktu z prawem, podczas gdy ktoś inny będzie żądał, jako kryterium uczciwości, spełnienia rygorystycznie traktowanych cech i postaw - np. dotrzymania wszystkich złożonych obietnic, nie przesadzania w negatywnych ocenach ludzi (bo "nieuczciwe" jest np. oskarżanie kogoś o coś złego bez twardych dowodów), dopełnienia wszelkich, nawet drobnych zobowiązań (np. ani jednego przystanku autobusowego nie przejechać bez biletu). Dopiero wypełnienie tych wszystkich rygorów w opinii rygorystycznego oceniającego będzie pozwalało poprawnie nazwać danego człowieka "uczciwym".
Oceniając działamy trochę jak komputer, któremu programista napisał algorytm. Komputery bowiem też oceniają. Programista posługuje się instrukcją warunkową typu if - else - then (albo np. select - case) i określa kiedy efektem procedury oceniającej jest wartość true, a kiedy false. I to programista (albo projektant kodu, który zleca tylko programiście wykonanie) decyduje, w jakich konfiguracjach cech ocenianego obiektu programistycznego, odpowiedzią procedury jest uznanie właściwości za spełnioną, a w jakich jest ona niespełniona.

W dyskusjach mamy ten problem, że zdecydowanie najczęściej te oceny procedują się w intuicjach, co powoduje, że bywają niespójne, uznaniowe, bazujące na emocjach, a nie twardych przesłankach. Emocje wprowadzają do ocen chaos, bo ich naturą jest arbitralność, uznaniowość, brak trzymania się ścisłego reguł, działanie pod wplywem nastroju, chwili. Oceniając w emocjach nieraz się zdarzy, że ten sam przedmiot oceny w pewnym momencie zostanie oceniony pozytywnie, a już za godzinę, gdy komuś zmieni się nastrój, ocena będzie negatywna.

Oceniając w emocjach GUBIMY TRWAŁOŚĆ ocen, bo emocje mieszają w nieokreślony sposób aspekty zewnętrzne i wewnętrzne, związane z chwilowymi stanami psychiki. Jeśli ktoś w emocji określił coś jako "złe", to tak naprawdę nie wiemy, czy jutro to samo też by wg niego było "złe", bo może wtedy miałby inny nastój oceny. Oceny emocjonalne często są świadectwem nie tyle tego, co się ocenia, ile świadectwem stanu samego oceniającego. Zatem na takich ocenach nie można polegać jako na zawierających użyteczną informację o tym, co zostało ocenione.
Oceny zarówno emocjonalne, jak i te pod rygorem intelektualnym są redukcjami, bo najczęściej biorą do oceny jakiś złożony, zawierający wiele aspektów stan, a potem zostaje z niego tylko prosta informacja typu tak/nie jest spełnione dane kryterium. Różnica pomiędzy redukowaniem emocjonalnym, a intelektualnie rygorystycznym jest taka, że w tym pierwszym przypadku dochodzi silny wpływ czynników chaotycznych, nieprzewidywalnych, zaś w przypadku redukcji intelektualnie rygorystycznej daje się (nie zawsze, ale w licznych przypadkach) prześledzić, co i jak wpływało na kształt ostatecznej oceny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin