Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie da się być w pełni dobrym będąc mentalnie słabym

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31036
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:13, 27 Sie 2021    Temat postu: Nie da się być w pełni dobrym będąc mentalnie słabym

Moja teza "Nie da się być w pełni dobrym będąc mentalnie słabym" jest zatem powiązaniem postulatu dobra z postulatem doskonałości. Dobro rozumiem tutaj jako zdolność osoby do takiego oddziaływania na istoty czujące i myślące, że w wyniku powstaje w ostatecznym rozrachunku pomniejszenie cierpienia tych istot, udoskonalenie się ich, zbliżenie do poczucia szczęścia i spełnienia.
Moc - przeciwieństwo słabości - w tym kontekście z kolei rozumiem jako złożony konglomerat umiejętności, zdolności, cech nabytych, wyrozumowanych samodzielnie umożliwiających jednostce sprawne godzenie ze sobą ostatecznych celów funkcjonowania, czyli rozpoznawanie czynników istotnych vs nieistotnych dla sprawy, diagnozowanie słabości i złudzeń rozpoznawania i działania, umiejętność opanowywania destrukcyjnych wpływów, a ostatecznie działanie celowe i skuteczne.

Jest w świadomości grupowej pewien ideał dobra niewinnego, bezradnego, naiwnego, takiego na wzór dziecka. Oczywiście nie chcę tutaj głosić tezy, że niewinność czy bezradność jest jakoś zła sama w sobie. W szczególności, dopóki pozostajemy dziećmi, będą to cechy naturalne, nie podlegające negatywnej ocenie. Jednak czas dziecięctwa się kiedyś kończy, a osoby które nie porzuciły tego "dziecka w sobie", nie zastąpiły go dojrzałością i odpowiedzialnością (dziecko nie jest w pełni za siebie odpowiedzialne), kierują się raczej na ścieżkę zła, a nie dobra.
Być może w jakimś idealnym świecie, w którym nie ma kłamstwa, manipulacji i innych zagrożeń, naiwność mogłaby przetrwać nie stając się sojusznikiem zła. Jednak w tym świecie jaki tutaj na Ziemi mamy agresja, manipulacja, tyrania są rzeczywistością, od której nie ma jak uciec. Tutaj kto jest słaby, zostanie zmanipulowany i wykorzystany przez mroczne siły.

Niejeden Niemiec za czasów III Rzeszy wspierał zbrodniczy system wcale nie dlatego, że chciał aby ludziom na świecie działa się jakaś krzywda. Nie - niejeden z podwładnych Hitlera był "tylko" niezorientowany, przestraszony, zbyt skłonny do posłuszeństwa bez pytania się o to, do czego owo posłuszeństwo miałoby prowadzić. Ostatecznie jednak, dzięki wsparciu takich ludzi - ich pracy na rzecz hitlerowskiej machiny wojennej - stały się zbrodnie, o których chyba ludzkość już nie zapomni.
Jest takie powiedzenie, że do tego, aby rozwijało się zło niezbędna jest bierność dobrych ludzi. Ale nie chodzi tylko o samo posłuszeństwo tyranom, czy innej niedobrej władzy. Chodzi o coś znacznie więcej - o ZDOLNOŚĆ ROZPOZNAWANIA dobra i zła w najróżniejszych, często bardzo zagmatwanych przejawach. To także zdolność do POPRAWNEJ OCENY SAMEGO SIEBIE, zdiagnozowania swoich słabych stron, błędów.

Dobro tworzy się z mocy osobowej.
Z kolei owa moc jest owocem trudu, nieraz powiązanego z cierpieniem, wytrwałości, samozaparcia, inteligencji, intuicji połączonych w spójny system poprawnego rozpoznawania rzeczywistości i własnej osoby w jej ramach. Z naiwności i bezradności na początek może nie powstaje zło aktywne, może nie powstanie jakoś automatycznie intencja wroga czy kłamliwa. Jednak W POŁĄCZENIU Z PRESJĄ CZYNNIKÓW DESTRUKCYJNYCH słabość konwertuje do zła.
Wystarczy bowiem być zbyt naiwnym, aby rozpoznać że jesteśmy manipulowani w stronę krzywdzenia osób trzecich, a będziemy krzywdzili - może nieświadomie, ale jednak.
Wystarczy nie rozumieć własnych słabości mentalnych - np. dać się powodować bezrefleksyjnie uczuciem zawiści - aby jako "samo wychodziło", że kogoś skrzywdzimy. Bo jakże często pewne intencje w nas działają z ukrycia, jakże często choć świadomie nie chcemy być niesprawiedliwi, a niesprawiedliwi się robimy, bo nie potrafiliśmy zorientować się w galimatiasie swoich własnych pragnień, intencji.

Do dobra potrzebna jest moc. A im większa jest owa moc, tym większa szansa, że człowiek nią władający będzie w stanie czynić większe dobro. Lepiej wykształcony, doświadczony lekarz czyni więcej dobra, poprawnie rozpoznając, a dalej lecząc choroby, niż lekarz słaby swoją wiedzą i lekarską intuicją - ten drugi będzie popełniał błędy, czyli ma mniejsze szanse na uczynienie dobra w postaci wyleczenia swoich pacjentów. Im większa jest moc mentalna - lepsze rozpoznawanie sytuacji, diagnozowanie własnych (choćby potencjalnych) błędów, rozumienie złożoności spraw i uwzględnianie różnych czynników.
Ten aspekt zagadnienia świadomości i moralności jest według mnie również obecny w ideach chrześcijańskich, w ewangelii.
Jeden opis jest w słynnej przypowieści o talentach - gdzie potępiony okazuje się ten sługa, który nie podjął wyzwania, nie doskonalił się, lękliwie wycofał swoją osobę ze starcia z życiem.
Oto inny fragment:
Ewangelia Łukasza, 11 napisał:
(21) Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. (22) Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. (23) Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. (24) Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. (25) Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. (26) Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni.

Ów "wymieciony i przyozdobiony dom" jest alegorią duszy człowieka słabego, pięknoducha, nie zaangażowanego w doskonalenie swojego rozumienia rzeczywistości. Bo aby obronić się przed złem, niezbędna jest stała czujność, stałe "zbrojenie się duchowe". Mówi też o tym ten fragment:
Ewangelia Łukasza, 12 napisał:
(35) Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (36) A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. (37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał.

"Przepasanie się" jest tu symbolem osoby aktywnej (długie suknie, które nosili Żydzi były dobre do chodzenia i stania nieruchomo, lecz przeszkadzały w pracy, do której należało się "przepasać", aby sukno nie tamowało ruchów). Podobnie idea czuwania jest tutaj wezwaniem do porzucenia bierności i lenistwa, na korzyść postawy aktywnej (chodzi o aktywność w sensie duchowości, wzrastania w umyśle).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin