Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zło to po prostu słabość, nędza mentalna, frajerstwo duchowe

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:43, 25 Wrz 2021    Temat postu: Zło to po prostu słabość, nędza mentalna, frajerstwo duchowe

Ostatnio trochę się pogadało na sfinii w kontekście tego, że dla co niektórych nauki Jezusa będą się jawiły jako nawoływanie do życiowego frajerstwa.
"Frajer" jest słowem, używany powszechnie dla określenia pogardliwego stosunku do ludzi, których można wykorzystać, którzy są słabsi, mniej zaradni, czy w inny sposób nie potrafią się obronić przed agresją, wykorzystywaniem ze strony silniejszych osób. Nazwanie skrzywdzonej ofiary "frajerem" jest swoistym kodem emocjonalnym, który pozwala złodziejowi, czy bandziorowi na usprawiedliwienie swoich złych czynów - bo rzekomo takiemu słabeuszowi i frajerowi "należy się" jego podporządkowana rola, bo pasożytowanie na nim należy się "ludziom" (słowo to używane jest w środowiskach przestępczych w sposób szczególny - jako synonim bycia lepszym właśnie od frajerów), jak przysłowiowa "psu zupa", bo taka jest naturalna kolej rzeczy.
Głoszący kult siły i pogardę dla słabości ogólnie uważają się za lepszych. Frajerów można ograbić, okraść, nie liczyć się z nimi, uznać za z góry przeznaczonych do gorszej roli, a sam "człowiek" (w przestępczym rozumieniu słowa) po prostu w ten narracji lepszym jest - wszak sobie poradził, wykazał swoją przewagę, pokonał naturalną ochronę słabszych przed ich ograbieniem. Czyli udowodnił kto tu rozdaje karty, co automatycznie dowodzi jego lepszości.
Patrząc TYLKO Z PUNKTU WIDZENIA FILOZOFII RYWALIZACJI, WROGOŚCI I SIŁY tak właśnie jest. Tak jest, że jeśli uznamy zdolność do ograbiania innych za wartość, to wyjdzie nam, że ową wartość należy przypisać tym, którzy ograbiają, a nie tych, których ograbiono.

A może jednak jest alternatywa dla paradygmatu: lepszy, bardziej godnym szacunku jest ten, kto sprawniej jest w stanie skorzystać z wysiłku innych, który nie ma problemów (natury etyczno - moralnej z krzywdzeniem słabszych)?
- Jest taka propozycja. Można uznać paradygmat w stylu: lepszym jest ten, kto czyni więcej dobra.
To jest ogólnikowe sformułowanie, dobro tutaj należałoby zdefiniować.
Ja proponuję, chyba dość naturalną definicję dobra w postaci: dobrem jest takie działanie i postawy, w wyniku którego
- długofalowo istoty czujące mniej cierpią, mniej odczuwają bólu, a więcej radości, spełnienia
- świadomość uzyskuje tendencję do wzrostu, a nie stagnacji, czy regresu, istoty myślące i czujące powiększają obszar swojej wolności.
Dodatkowo jako element dobra dorzuciłbym postulat równości - wzajemności, czyli odrzucenie arbitralności w uznaniu komu się bardziej radość i spełnienie należy, nie ma faworyzowania jednostek względem innych jednostek (postulat jest dość ogólny, życie nieraz w nim miesza, bo np. jednak różnicujemy jakoś krzywdę ludzi i krzywdę zwierząt,, jednak skupiając się przynajmniej na tych sytuacjach, gdy intuicja podpowiada nam prostą ścieżkę, można jest powyższą regułą oceniać chyba większość typowych postaw i zachowań ludzkich).

Jeśli przyjmiemy ten paradygmat wartości - że lepszym jest ten, kto uczynił więcej dobra, a nie ten, który więcej dla siebie nagrabił, otrzymamy też nową definicję "frajera duchowego".
Kim jest "duchowy frajer"?
Duchowy frajer to też (porównując do tradycyjnego rozumienia frajerstwa) ktoś, kto DAŁ SIĘ WYKORZYSTAĆ.
W tradycji religijnej byłoby tu wprost powiedzenie, że tym wykorzystującym człowieka złego jest szatan. Szatan wykorzystuje człowieka dla swojego celu - którym jest pokazanie właśnie tego, że człowiek jest istotą nędzną, głupią, pozbawioną poprawności swojego istnienia. I ostatecznie szatan tę nędzę duchowym frajerom udowodni - wykaże, jak bardzo są oni słabi w głębszym rozumieniu pojęcia mocy. Szatan frajerom duchowości ostatecznie pokaże, że zawsze stawiali na coś, co nie ma trwałej wartości, co jest tylko chwilowym wrażeniem, a deptali po tym, co jest prawdziwym skarbem dla czującej i myślącej istoty.
Jeśli ktoś jednak nie lubi religijnych konotacji, a już szczególnie do przywoływania konceptu szatana, to można inaczej opisać słabość duchowego frajerstwa - polega ona na POZOSTANIU NA POZIOMIE ZWIERZĘCYM, w sytuacji gdy jest się POWOŁANYM DO CZŁOWIECZEŃSTWA. Frajer duchowy to ktoś, kto przeszedł przez życie jako zwierzę.
Co rozumiem przez przejście przez życie jako zwierzę?
- Właśnie to, co sobie "ludzie" w znaczeniu świata przestępczego najbardziej chwalą i co uznają za wartość - skupienie się na emocjach rywalizacji, dominacji. "Ludzie" - przestępcy od strony duchowej nigdy nie stali się ludźmi (teraz już w znaczeniu duchowości człowieczeństwa). Oni pozostali na poziomie wilków, które wyrywają sobie ochłapy, lwów, które zabijają słabszych rywali, a potem zabijają ich potomstwo. Oni żyją tylko dla genów i przetrwania, żyją WYŁĄCZNIE PRAWAMI EWOLUCJI.
Duchowe frajerstwo polega na tym, że gdy przed kimś położono wspaniały dar - drogocenną perłę, wielki skarb (którym jest pełne człowieczeństwo, niesprzeczność myślenia i odczuwania), to ten ktoś zlekceważył to, uznając iż on jednak woli to co zawsze miał, że nie ma zamiaru schylić się, wziąć ową wspaniałość.
Nie będę ukrywał, że tutaj odwołuję się do Biblii, do Ewangelii

Ewangelia Mateusza, 13 napisał:
(44) Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. (45) Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. (46) Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.


Ludzie poszukujący mocy dominacji w tym świecie, nie widzą pereł i skarbów duchowości. Te skarby są dla nich niczym.
Dlaczego tych skarbów dostrzec nie potrafią?
- Bo zabrakło im WRAŻLIWOŚCI i SUBTELNOŚCI UMYSŁU. Oni są duchowo drętwi, skupieni na prostych, bezwiednych konstatacjach i biologicznie im wmontowanym postrzeganiu. Jak się nie ma wystarczającej wrażliwości muzycznej, aby odebrać piękno muzyki granej na niezwykłym koncercie, to nic nie pomoże słuchanie tej muzyki. Dla kogoś bez wrażliwości owa muzyka będzie się jawiła raczej jako rodzaj hałasu, niż czegoś, czemu warto poświęcić uwagę.
Frajerzy duchowi są mali i puści wewnętrznie właśnie tym brakiem wrażliwości, głębszych i szerszych odniesień myślenia i odczuwania. Oni uznali, że skoro się nażarli i potwierdzili swoją dominację, to wypełnili to, co słuszne dla nich samych. I nic już więcej im nie trzeba, są wygranymi...
W istocie są frajerami, którzy odrzucili niezwykły dar, zamknęli sobie drogą pełni człowieczeństwa, a dalej do TRWAŁEGO SZCZĘŚCIA.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:23, 25 Wrz 2021    Temat postu:

W ostatnich miesiącach w historii świata dokonało dla mnie interesujące zdarzenie - Talibowie przejęli znowu władzę w Afganistanie.

W moim odczuciu, tak jak hitleryzm był jedna ważną lekcją dla ludzkości, tak i jakieś zastanowienie się nad specyfiką tego kraju, jakim jest Afganistan, daje inną ale też niezwykle ważna lekcję.
Afganistan jest krajem plemion. A jak w to plemienności jest typowe, jest też krajem WOJOWNIKÓW. Tam zawsze tak było, że była jakaś starszyzna, hierarchia, mężczyźni zaprawiali się do wojaczki, kobiety były podporządkowane. Afganistan nie stworzył niczego, czym mógłby się pochwalić pozostałym krajom. Właściwie to jakby zatrzymał się na pozycji przed zbudowaniem pełnej CYWILIZACJI.
Cywilizacja dotarła do Afganistanu z zewnątrz. Plemiona z tej cywilizacji wzięły to, co rozumiały, co pasowało do ich mentalności - głównie wzięły broń palną i inne narzędzia zabijania. I dość sprawnie taką - raczej tą prostą - bronią się posługują. Afgańczycy robią to, co ludziska w plemionach robili od tysięcy lat - starali się powiększyć obszar i zasoby własnego plemienia, najlepiej pokonując plemiona sąsiednie.
Afgańczycy nie mają światu do zaoferowania żadnego produktu poza opium. Nie mają ani przemysłu, ani rolnictwa, które by oferowało coś więcej niż opium.

Przypadek Afganistanu jak dla mnie jest (nie jedynym, ale znamiennym) swoistym przykładem na to, jakie owoce przynosi mentalność plemienna. Owocem mentalności plemiennej jest wojowanie, zabijanie jednych przez drugich i wyzyskiwanie słabszych. To jest najbardziej podstawowy "produkt" plemiennego myślenia i działania. A inaczej po prostu nie ma jak być.
Po drugiej stronie mamy Zachód (kraje cywilizacji łacińskiej) no i zwesternizowany Wschód ( bo ostatecznie Chiny, Japonia, Korea przejęły większość zasad Zachodu). Tu mamy naukę, stały wzrost wiedzy, myśli, wynalazki, umiejętność walki z chorobami, pokonanie głodu, przebogata kultura ze wspaniałą muzyką, literaturą, sztuką.
Skąd się to wzięło? Dlaczego Zachód to ma, dorobił się tego, a afgańskie plemiona zapewne nigdy by się nie dorobiły (ani za tysiąc, ani za dwa tysiące lat) podobnego poziomu rozwoju cywilizacji?
- Główny powód jest prosty: bo ludzie w krajach cywilizowanych przekierowali swoja aktywność z nieustannego wojowania, na bardziej twórcze dziedziny.
Wszystkie kraje, w których funkcjonuje mentalność plemienna są drastycznie zapóźnione cywilizacyjnej. W tych krajach jest nędza, głód, przemoc. Tak jest nie tylko w Afganistanie, ale i w wielu krajach Afryki.
Jak się małego chłopca od najmłodszych lat uczy posługiwania narzędziami wojny - mieczem, łukiem, a potem pistoletem, to ten chłopiec gdy dorośnie będzie miał swój sposób myślenia i odczuwania zdominowany przez zagadnienie: kto - kogo? Jak zabić wroga?
Jeśliby ten sam chłopiec od dzieciństwa wdrażał się do tego, jak wymyślać sposoby na walkę z chorobami, jak pomagać ludziom, to ów chłopiec (oczywiście z pewnym prawdopodobieństwem, to nie działa deterministycznie) będzie jednak raczej swoje życiowe cele budować w oparciu o te cele, a nie jak tu wykazać swoją wyższość nad sąsiednim plemieniem, zrabować mu zasoby, porwać kobiety, zabić mężczyzn.

Historia świata dokonała swoistego "osądu" nad mentalnością plemienną - pokazała JAŁOWOŚĆ, brak zdolności do kreacji, szerszego rozwoju ludzi w tej mentalności. Wszystko co Afganistan posiada, wszystko to dostał z zewnątrz. Sam "produkuje" jedynie wojowniczość, nieustanne ustalanie kto tu kogo pokonał.
Oczywiście Zachód też nie jest aniołkiem. Nie chcę jakoś wybielać Zachodu jako ogólnie moralnie wspaniałego. Bo Zachód ma też swoje przewiny także względem Afgańczyków. Jednak nie o osąd moralny mi chodzi. Ten osąd wymagałby dogadania paradygmatów, kryteriów dobra i zła. Wiec na tym etapie odpuszczam sobie moralizatorstwo. Oceniam TWÓRCZOŚĆ ZDOLNOŚĆ DO ROZWOJU społeczeństw określonego typu, oceniam samą plemienność względem podobnych reguł obowiązujących w cywilizacji, w której wojowanie zostało zdeprecjonowane na rzecz rozwoju wiedzy i zdolności wytwórczych.
I jak dla mnie osąd wyraźnie wychodzi na to, że poza zaspokojeniem emocji walki i dominacji plemienność bardzo mało ma do zaoferowania, nie jest w stanie wytworzyć niczego wyrastającego ponad nieskomplikowne produkty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:31, 02 Sty 2022    Temat postu:

Gdybym miał zdefiniować największe życiowe frajerstwo, to byłoby to chyba
Działanie ambitne, pełne zaangażowania, nawet poświęcenia, w którym na koniec okazuje się, że wszystko co robiliśmy było w interesie naszego największego wroga, który ostatecznie będzie się wyśmiewał z nas, drwił, śmiał się do rozpuku, jak to my, za jego namową niszczyliśmy wszystko to, co nas dowartościowywało, naprawdę czyniło wielkim, co było ostatecznie dla naszego dobra, a robiliśmy to w imię zaspokojenia kaprysów tegoż wroga, który gardził nami od początku.

Tak też rozumiem rolę szatana w świecie - ten pragnie, abyśmy okazali się totalnymi frajerami. Nasze frajerstwo będzie polegało na tym, że na skutek podszeptów szatana będziemy:
- burzyli sobie nasze związki z ludźmi
- niszczyli swoje zdrowie fizyczne i psychiczne
- narażali się na chaotyczne niebezpieczeństwa (a wiele z nich zamieni się w realne skutki)
- ośmieszali się, okazywali się jako niewiarogodni, bezwartościowi
- marnowali swoje zasoby - pieniądze, zdrowie, witalność...
- tracili po kolei coraz to kolejne dobra
A przy okazji będzie to dla zdobycia rzeczy, które byłyby albo zupełnie bez znaczenia, czcze, śmieszne i żałosne, albo wręcz przyczyniałyby się do degradacji naszego życia, odczuwania, rozumienia spraw.
Frajer przy tym byłby tym, kto jest święcie przekonany, że działa w najlepszym własnym interesie, że to on wygrywa, udowadnia swoją wartość i wyższość nad innymi.

Wierzę, że to właśnie diabeł, poprzez sugestie nam przekazywane, właśnie tak nas kieruje. Jak to ostatecznie się objawi?
- Weźmy poddanie się nałogom, bo to jest jeden z bardziej wyrazistych przykładów.
Nałóg na początku wydaje się atrakcyjny, wydaje nam się, że ulegając mu, działamy we własnym interesie, dostarczamy sobie radości i spełnienia życiowego. I to właściwie obojętnie jaki byłby to nałóg - narkotyki, alkoholizm, żarcie bez umiaru, praca rujnująca zdrowie i życie...
Co by nie było samym źródłem nałogu, to efekt jest ostatecznie tego samego rodzaju - degradacja naszego życia, zmarnowane szanse, zmarnowane pieniądze, rozbite relacje z ludźmi, wstyd, upokorzenie, choroby. Ale jak się komuś, kto się stacza w nałóg mówi, że źle robi, to zwykle ten się obruszy, będzie miał pretensję jak to się "przeciw niemu" występuje. Początkujący nałogowiec będzie bronił tego swojego "prawa do wolności wyboru", do staczania się w nałóg, będzie wymyślał niezliczone uzasadnienia dlaczego jednak warto jest robić to, co on robi. Tymczasem, choć będzie on myślał, że działa we własnym interesie, to w rzeczywistości będzie działał dokładnie przeciw temu, co długofalowo należałoby uznać za dobro dla niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin