Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MATERIALIZM TO POWIERZOWNA WARSTWA BYTU

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauka a światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Astronom
Gość






PostWysłany: Czw 12:10, 13 Kwi 2006    Temat postu: MATERIALIZM TO POWIERZOWNA WARSTWA BYTU

Oskarża się mnie, że atakuję naukę. A ja tylko chcę, by nauka była naukowa. Jeśli nazywam mojego moim lekarzem, a nie moim księdzem, moją żoną ani mną samym, nie oznacza to przecież, że go atakuję.
Nie oznacza to również braku szacunku. Lekarz, może powiedzieć że dobrze by mi zrobił wyjazd do uzdrowiska, bo w organizmie nastąpią określone korzystne zmiany. Ale nie do niego należy decyzja czy rzeczywiście tam pojadę.
Nauka, tak jak dodawanie, jest albo błędna, albo nieomylna.
Dlatego nie wolno mieszać nauki ze światopoglądem. Skutek jest taki, że światopogląd przestaje być filozoficzny, a nauka przestaje być praktyczna. Mój osobisty lekarz jest od tego( by orzekać, czy dana potrawa mnie zabije. Lecz to mój osobisty filozof powinien orzekać, czy mam zostać zabity.
Przepraszam za te truizmy. Niestety przeczytałem właśnie obszerną broszurę napisaną przez grono "intengentnych" ludzi, którzy sprawiają wrażenie,że żadnego z tych truizmów w życiu nie słyszeli.

Ci, który nie znoszą mej cichej i nieszkodliwej osoby, zazwyczaj (gdy wpadną w szczytową pasję i brak im już słów potępienia) nazywają rnnii? „błyskotliwym". Epitet ten w terminologii dziennikarskiej stanowi od dawna wyraz skrajnej wzgardy. Obawiam się jednak, że dla mnie to i tak za duży komplement. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to, co mi dolega, to nie błyszcząca, popisowa impertynencja, lecz prostota granicząca z kretynizmem. Widocznie jestem wyjątkowo tępy, a wszyscy nowocześni ludzie są wyjątkowo bystrzy. Zapoznałem się z wyżej wspomnianą pracą zbiorową, zatytułowaną "Nowa Teologia i Religia Stosowana", nadesłaną mi w imieniu kilku osób, które głęboko szanuję. Smutne to, lecz prawdziwe: przeczytałem rzeczone dzieło od deski do deski nie mając najbledszego pojęcia o czym do diaska ci ludzie piszą. Musieli pewnie pisać albo o jakiejś mrocznej, bestialskiej religii, w której ich wychowano, a o której ja nigdy nie słyszałem, albo o jakiejś oszałamiającej wizji Boga, którą ujrzeli, a której ja nigdy nie ujrzałem, i która przez samą swą wspaniałość zmąciła ich logikę i poplątała język, I tak się właśnie składa, że styl tej broszujy jest najlepiej widoczny, gdy chodzi o kwestię związaną z celem istnienia nauki. Niżej przytoczone słowa zostały podpisane przez człwieka, do którego inteligencji odnoszę się z respektemm, ja zaś nic potrafią znaleźć w nich ani krztyny sensu:
Cytat:

"Kiedy współczesna nauka ogłosiła, że procesy kosmiczne nie znają, żadnego historycznego zdarzenia, które by odpowiadało Upadkowi Adama, lecz przeciwnie, opowiedziała dzieje bezustannego wzrostu na skali bytu, stało się całkiem oczywiste, że pluń Pavria - mam ni na myśli tok argumentów Pawła dotyczących planu zbawienia stracił wszelką podstawę, bo czyż tą podstawą nie była totalna grzeszność rasy ludzkiej odziedziczona po pierwszych rodzicach?,.. Ale teraz wiemy, że nie było żadnego Upadku Adama, nie było totalnej grzeszności ani groźby natychmiastowego, niekończącego się zatracenia. A gdy zniknęła baza, podąża za nią i nadbudowa."


Jest to napisane z powagą i bez żadnych błędów gramatycznych - to musi coś znaczyć. Ale co to może znaczyć? Jak nauka może wykazać, że człowiek nie jest grzeszny? Nie rozcina się człowieka skalpelem, by znaleźć jego grzechy. Nie gotuje się go we wrzątu, póki nie zaczną parować nieomylne zielone wyziewy niemoralności. Jak nauka może znaleźć ślady duchowego upadku? I jakie właściwie ślady mogłaby znaleźć? Czy autor tego cytatu oczekiwał odkopania skamieniałej Ewy ze skamieniałym jabłkiem w środku? Czy sadził, że tysiąclecia przechowały dla niego kompletny szkielet Adama z lekko przywiędłym listkiem, figowym?

Cały akapit, który wyżej przytoczyłem, to zbiór chaotycznych zdań, z których nic tylko żadne nie jest prawdziwe, ale w dodatku żadne nie wiąże się logicznie z resztą. Nauka nigdy nie ogłosiła, że dzieje ludzkie nie znały upadku i wygnania z raju. Mogło być dziesięć upadków, jeden za drugim, a i tak byłoby to zgodne ze wszystkim, co wiemy. Ludzkość mogła się stawać moralnie coraz gorsza przez miliony stuleci i teoria
ewolucji wcale nie stoi tu na zawadzie. Naukowcy bynajmniej nie utrzymują, że doszło do „bezustannego wzrostu na skali
bytu", bo tak się składa, że naukowcy zazwyczaj nie są kompletnie obłąkani. "Bezustanny wzrost" oznaczałby wzrost bez żadnego wyhamowania ani ślepej uliczki; a ewolucja jest pełna wyhamowań i ślepych uliczek. Na pewno doszło do upadków biologicznych; mogło też dojść do upadków moralnych, i to w dowolnej liczbie. Tak więc, jak powiedziałem, nie mam zielonego pojęcia, co mają oznaczać podobne wypowiedzi, w których inteligentny człowiek oznajmia, że ponieważ geologowie nie wiedzą nic o raju, doktryna o grzechu pierworodnym musi być nieprawdziwa.
Ponieważ nauka nie znalazła czegoś, czego ewidentnie znaleźć się nie da, coś zupełnie innego - duchowa świadomość zła - nie jest prawdą. Taką argumentację można streścić, karkołomnie lecz precyzyjnie, w taki mniej więcej sposób:

"Ponieważ nie odkopaliśmy kości Archanioła Gabriela, który i tak pewnie nigdy ich nie posiadał, mali chłopcy nie wyrosną na egoistów, jeśli rodzice zostawią ich samym sobie".

Ewentualnie:

"hydraulik twierdzi, że nasz fortepian jest porządku, więc przypuszczam, że żona mnie kocha"

Nie zamierzam się tu wgłębiać w prawdziwy doktrynę o grzechu pierworodnym ani w tę zapewne fałszywą wersję totalnej grzeszności, Nawet najgorsz doktryna grzeszności jaka by nie była, wywodzi się z duchowego przeświadczenia, a nie z, odległych fizycznych praprzyczyn.

Ludzie zawsze zauważali, że ludzkość jest niegodziwa, bo zdawali sobie sprawę z własnej nie-godziwości. Jeśli zaś człowiek czuje się niegodziwy, nie bardzo rozumiem, czemu miałby poczuć się dobry tylko dlatego, że jego przodkowie ponoć mieli ogony. Z tego co wiemy, rajska czystość i niewinność człowieka mogła równie dobrze odpaść razem z ogonem.
Jedyną pewną rzeczą, którą wiadomo o rajskiej czystości i niewinności, jest to, że jej nie posiadamy. Śmieszni są ci antropolodzy, którzy stawiają swe wydumane, ulotne koncepcje praczłowieka przeciw czemuś tak solidnemu jak ludzkie poczucie grzeszności. Dowód na istnienie rajskiego ogrodu z natury swojej nie może zostać znaleziony. Dowód na istnienie grzechu to coś, co każdy, chcąc nie chcąc, musi znaleźć.

Z niektórymi twierdzeniami się nie zgadzam; innych zupełnie nie pojmuję. Jeśli ktoś twierdzi:
"Myślę, że ludzkość byłaby lepsza, gdyby każdy został abstynentem", rozumiem, o co chodzj i jakie argumenty za tym przemawiają. Lecz jeśli ktoś mówi:
"Chcę zakazać sprzedaży piwa, bo jestem zwolennikiem umiarkowania",
jego słowa nie przekazują do mego umysłu żadnej w ogóle treści. Równie dobrze mógłby powiedzieć:
"Chcę zniszczyć wszystkie drogi, bo jestem umiarkowanie dobrym piechurem"
Kiedy ktoś mówi:
„Nie wierzę w Trójcę Świętą",
wiem, co ma na myśli. Lecz kiedy mówi (jak powiedziała mi kiedyś pewna pani):
"Wierzę w Ducha Świętego w sensie duchowym",
odchodzę oszołomiony. W jakim innym sensie można wierzyć w Ducha Świętego. Z przykrością stwierdzam, że owa broszura o postępowej religii jest pełna takich właśnie nokautujących uwag. Co też mogą mieć na myśli ludzie, kiedy piszą, że nauka odmieniła ich poglądy na grzech? Jakie poglądy na grzech mieli przedtem? Czy sądzili, że to coś do jedzenia? A kiedy piszą, że nauka wstrząsnęła ich wiarą w nieśmiertelność, o co im chodzi? Czy uważali, że nieśmiertelność to gaz?
Oczywiście nauka nic tutaj nie zmienia. Człowiek może być chrześcijaninem aż do końca świata z tego prostego powodu, że od początku świata mógł być ateistą.

Materializm to powierzchowna warstwa bytu.

Nie trzeba żadnej nauki, by go odkryć. Ktoś, kto źył i kochał, pada martwy i jędzą go robaki. Oto materializm. Proszę bardzo. Oto ateizm. Jeżeli ludzie wierzyli mimo to, uwierzą mimo wszystko. Ale że nasza ludzka dola stała się bardziej beznadziejna, ponieważ znamy już nazwę każdego robaka i każdej zjadanej części ciała, to dla człowieka myślącego dość trudne do akceptacji.
Mój główny zarzut wobec takich półnaukowych rewolucjonistów(również z tego forum) jest taki, że wcale nie są rewolucyjni. Ich partia głosi banały. Nie podcinają religii - prędzej religia podcina ich. Mając przed sobą wielki paradoks potrafią tylko powtarzać truizmy :mrgreen:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
miki




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 14:34, 13 Kwi 2006    Temat postu:

:brawo:

choć ja dał bym sobie w ogóle spokój z rozgraniczniem (poza obszarem zainteresowań - obecnie - choć raczej z nazwy, bo kedyś również nie) nauki i religii ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:00, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Astronom napisał:
Materializm to powierzchowna warstwa bytu.

Tak bardzo powierzchniowa, ze im bardziej skupia sie na niej uwage, tym plytsza, przezroczystsza i nieuchwytniejsza sie staje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Śro 14:24, 19 Lip 2006    Temat postu:

Do jasnych dążąc głębin, nie mogąc trafić w sedno
śledź pewien odbarzony naturą wybredną
dokądkolwiek płynął zawsze nadaremno
tu jasno lecz płytko, tam głębia lecz ciemno.

Tadeusz Kotarbińsli
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:48, 19 Lip 2006    Temat postu:

Lekcja prawdy

Jest zrobic bardzo latwo,
Dzieciatka me kochane,
By w mroku blyslo swiatlo!
...
I walnal glowa w sciane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agnostyk




Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 8:54, 21 Lip 2006    Temat postu:

Są ludzie niepoważni
Idealistycznie odważni
Siedzą na siedzeniu
myslą o jedzeniu
i mówią
wszystko to sen

No cóż, nie zamierzam ich budzić
Niech śpią


ZDrówko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pią 11:24, 21 Lip 2006    Temat postu:

Przez nikogo
zesłany na tułaczkę
świata tego
pobieram zbędną naukę
Umysłu mojego
kolejnych bezkresów niespodziankę
czasu straconego
Trzymając złamaną świeczkę
szukam go
Na piasku układankę
widzę jego
Za śladami mknę
dopnę swego!
Chwilę w śpiączkę
Dnia kolejnego
zrzucam iluzji otoczkę
widzę tamtego
krzywego cienia kryjówkę,
szeroko rozpostartego
nietoperza, wielką mrówkę,
lwa starego
Trzech ciał przekładankę
Omijam następnego
martwego ciała zrzutkę
Żaru słonecznego
blask wywołuje gorączkę,
snu złego
wylewa małą zatoczkę
czasu późniejszego
odrobinę w chusteczkę
Dnia czwartego
sierść na pamiątkę
króliczka białego
chowam w kieszonkę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:54, 21 Lip 2006    Temat postu:

Panowie wszystko to wierutne bzdety,
wiadomo przecież, ze lepiej smazyć kotlety.
Kotlet jest czarny jak noc, goracy jak węgie.l
Bedzie energia, będzie spoczynek i szczygieł
co zbudzi o poranku i co pozwoli przetrawić
ciezkie, armatnie mięso, pozwoli wyżywić
rzeczywistość i panów co spią na kanapie
i złamana swieczkę, razem z wodą co kapie
z metafiizycznego kranu na nos "humaniscie"
wrzeszcząc co też z mymi ideałami zrobiliście!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:10, 25 Lip 2006    Temat postu:

Na świadomych

"Skąd, materialisto, ego w twojej pale?
Wszak materia nie ma świadomosci wcale..."

Rzekł materialista: "Ego? Bez histerii.
Ja jestem świadomym złudzeniem materii!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauka a światopogląd Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin