Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Brexit się nie udał; polexit byłby...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:42, 17 Maj 2023    Temat postu: Brexit się nie udał; polexit byłby...

Główny orędownik brexitu, Nigel Farage przyznał, że brexit się nie udał. [link widoczny dla zalogowanych]

Wielu Polakom, napędzanych mentalnie szczególną formą narodowej dumy, marzy się polexit. Ja twierdzę, że o ile brexit się nie udał, to polexit byłby...
totalną katastrofą! O ile pisze się aktualnie, że brexit cofnął/zatrzymał Wielką Brytanię na jakieś 10 lat, to uważam, że polexit byłby cofnięciem gospodarczym Polski rzędu może 35-50 lat (o ile by w ogóle Polska to przetrwała, bo na tym osłabieniu, jakie polexit wywołałby na początku, wrogowie naszego kraju zapewne by skorzystali, a to w ogóle zagroziłoby bytowi naszej państwowości). Ale nie mam oczywiście ku temu żadnych twardych danych, tylko moje luźne szacunki, które z resztą i tak są tylko słuszne z pewnym prawdopodobieństwem, jako że twardych danych tu nikt nie posiada (jedynie sam Bóg mógłby w tej kwestii coś zasadnie głosić).

Ciekawe wydaje mi się postawienie diagnozy: ale właściwie dlaczego brexit z dużym prawdopodobieństwem MUSIAŁ SIĘ NIE UDAĆ?... (a podobnie musiałby nie udać się polexit)
Odpowiedzią nieco pośrednią, ale chyba trafiającą w sedno jest przeanalizowanie POWODÓW DLACZEGO siły tym zainteresowane do ...exitu dążą?...
Otóż, wg mnie dążą w większości Z NIEŚWIADOMOŚCI - głupoty, z niezdolności do racjonalnego szacowania przesłanek i oceny ciągów przyczynowo - skutkowych.

Co napędzało brexit?... (a co jest też i marzeniem polexitowców)
- Przekonanie, że nasz naród jest wspaniały, zaś jeśli coś dzieje się złego, to musi to być spowodowane wrogim, albo kompletnie niekompetentnym działaniem sił zewnętrznych, które to oczywiście są głupsze, złośliwsze dla nas, czy też ogólnie wadliwe. Dochodzi do tego propaganda ze strony polityków rządzących, którzy z zasady to co pozytywne będą przypisywali sobie, zaś to co się nie udało, musi mieć jakąś zewnętrzną przyczynę. Więc oczywiście pada na tę "wredną Brukselę" (może Niemców, Francuzów, czy kto tam by jeszcze się nawinął, byle nie sam rząd).
Exitowcy (tak będę nazywał siły separatystyczne, szukające jakiejś upiornej, nierealnej postaci suwerenności dla swoich krajów) sami w to wierzą. Wierzą w to z powodu... CHCIEJSTWA. W ogóle patriotyzm jako taki jest w ponad 90% złożony z chciejstwa, z pragnienia, aby było tak, że my jesteśmy wspanialsi od tych innych (a już szczególnie od wrednych "onych"). Im więcej zaś chciejstwa w rozumowaniu, tym mniej obiektywizmu. Exitowcy karmiąc się pragnieniem, żeby to co nasze uznać za lepsze od tego, co obce, potem naginają oceny sytuacji do tego pragnienie, czyli "dziwnie wychodzi im", że to zewnętrzne siły są odpowiedzialne za to co złe. "Wychodzi im" to już z konkretnych ocen, jakie dokonują. I to im nawet "potwierdza" ich przekonania. Potem głośno przekonują: patrzcie tu kolejna wroga rzecz została z zewnątrz narzucona, gdyby nie ona, to mielibyśmy wspaniale, a tak, to te wielkie wysiłki naszego rządu spełzły na niczym...

Tymczasem prawda obiektywna o tym wszystkim nie jest wcale taka jednostronna, taka pod dyktando chciejstw (czyjekolwiek by to chciejstwo nie było). Oczywiście nie jest też rozsądne naiwnie sądzić, iż w Brukseli (także w Berlinie, czy Paryżu) są sami fani Polski, albo że żadnego wroga naszego kraju się nie uświadczy w UE. Takiego naiwnego poglądu oczywiście ja też nie głoszę. Jednak z grubsza można by powiedzieć, iż aby coś przeszło w legislacji unijnej, to jest tam wiele procedur, które dają szanse na zablokowanie większości jawnych głupot. Nie wszystkie decyzje są trafione, czy mądre, ale przynajmniej są przedyskutowane, są ZSYMETRYZOWANE pod kątem różnych stanowisk, a nie obliczone na sukces tylko jednej grupy. To się bardzo nie podoba tym grupom politycznym, które lubią brać wszystko. A ten grupy polityczne biorące wszystko są - właściwie z definicji - antydemokratyczne, agresywne, egoistyczne, dążące do jakichś własnych korzyści kosztem reszty społeczeństwa.
Jest to wielkie marzenie wielu ludzi - żeby nasi byli wywyższeni, żeby nasz kraj był tym najwspanialszym. Sam nieraz to marzenie w sobie czuję, ale wtedy biorę się na poważną rozmowę z moim rozumem, który mi mówi, iż dotknął mnie atawizm, instynkt stadny, zaś LOGICZNIE NIE MA PODSTAW do uważania, że akurat urodziłem się w miejscu, czy wśród ludzi, którzy zasługuję na coś lepszego, niż ludzie z innych miejsc. Po prostu to jest złudzenie, to jest moja głupota, gdy zaczynam myśleć życzeniowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:05, 25 Maj 2023    Temat postu: Re: Brexit się nie udał; polexit byłby...

Z drugiej strony obserwuję u polskich komentatorów wyraźne myślenie życzeniowe w kontekście brexitu. Może i jakaś tam część Brytyjczyków żałuje członkostwa w UE, ale wciąż jest to nie jakaś grupa, która by na przykład mogla zmienić wynik ewentualnego nowego referendum o członkostwie na przeciwny brexitowi. Brytyjczycy tak do końca chyba nie maja zdania, czy brexit był korzystny dla ich kraju, czy nie.
Paradoksalnie, rozczarowanie brexitem może być najsilniej obserwowane u jego największych zwolenników. Bo - jak to jest zwykle z myśleniem osób silnie nastawionych na narodową dumę - oni sobie najbardziej wyobrażali, że gdy będą niezależni od "wrednej Brukseli", to światu pokażą jacy to świetni są. A tymczasem rzeczywistość jest...
średnia. :shock:
Czyli ani to nie jest tak, że to Bruksela była winna temu co złe, ani też nie było tak, że członkostwo w UE jest jakoś absolutnie niezbędne Wielkiej Brytanii, czy dla niej korzystne w bardzo silnym stopniu. Wychodzi na to, że ani brexit nie jest jakimś koszmarnym dramatem, ani też nie dał Wielkiej Brytanii praktycznie żadnych istotnych korzyści. Stracili najbardziej na nim na pewno ci ludzie, którzy chcieli się kontaktować z resztą Europejczyków, podróżujący, ciekawi świata, z otwartą głową. Teraz brak członkostwa w UE jest dla nich utrudnieniem. Myślę, że powoli straty będą się też ujawniały w biznesie. Ale to powoli...
Będą tez elementy pozytywne dla Brytyjczyków.

Osobiście uważam te różne postaci narodowej dumy za miraż, za wielkie chciejstwo umysłów i emocji ludzi, pragnących bardzo wyrazistego związku ze swoją społecznością. Tu gra rolę silny instynkt, właściwie atawizm, coś poza kontrolą rozumu. Jak rozmawiam z nacjonalistami, dziwiąc się, skąd się biorą u nich takie zdecydowane myśli i odczucia za silnym skupianiem się na narodowych aspektach, to takich konkretnych, praktycznych, rozumowych powodów oni nie podają. Jeśli już coś podają, to bardzo życzeniowe, chciejskie oceny, co rzekomo jest źle, że "nie jest bardziej nasze, niż być powinno...". Ale dlaczego takie "bardziej nasze" miałoby być lepsze?...
- Tego żaden nacjonalista mi nigdy nie wytłumaczył. Jeśli już na czymś w takiej dyskusji staje, to na tym, że "to trzeba czuć", to "trzeba mieć w sobie". Bo w tym nie ma rozumowych powodów, tylko emocjonalne, instynktowne.
I ja nawet nie twierdzę, że to deprecjonuje jakoś ostatecznie owe uczucia. Instynktowny jest instynkt macierzyński, ale się traktuje go jako coś pożytecznego, dobrego dla zachowań ludzi. Tak wiec nie zamierzam tu głosić jakiegoś poczucia wyższości dla postawy zdystansowanego wobec emocji stadnych kosmopolityzmu, bo on wcale nie koniecznie musi być wyżej niż poczucie związku ze swoim stadem. Ani nie wydaje się być wyżej, ani niżej. Przynajmniej nie jest takim z perspektywy osoby, która wysoko w hierarchii ma osobistą wolność, rozwój świadomości, wartości uniwersalne (a ja za taką osobę się uważam).
Ale może trochę jak na etap bardziej pierwotny, zwierzęcy rozwoju osobowego spoglądam na postawy osób, którym na punkcie związku z ich stadem zwyczajnie odbija, które się instynktom grupowym dają sterować tak całkowicie - tak od góry do dołu. Patrzę na nich jak na niewolników biologicznego dziedzictwa, jako na tych, co do wolności osobistej mają daleką (dalszą niż osoby bardziej swoich uczuć świadome i zdolne do ich szukającej obiektywizmu zdystansowanej oceny) drogę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31048
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:23, 25 Maj 2023    Temat postu: Re: Brexit się nie udał; polexit byłby...

Michał Dyszyński napisał:
Paradoksalnie, rozczarowanie brexitem może być najsilniej obserwowane u jego największych zwolenników. Bo - jak to jest zwykle z myśleniem osób silnie nastawionych na narodową dumę - oni sobie najbardziej wyobrażali, że gdy będą niezależni od "wrednej Brukseli", to światu pokażą jacy to świetni są. A tymczasem rzeczywistość jest...
średnia. :shock:

Sam przyznam, że na pewnym etapie życia odkryłem, iż większość przekonań o mojej osobistej wielkości, jakie miewałem NIE MA WYSTARCZAJĄCYCH PRZESŁANEK, aby je uznać za obiektywne. Dalej wysnułem z tego wniosek, że to moje własne emocje, instynktowna cześć w mojej psychice nakazują mi myśleć w stylu: "ja to jestem wspaniały", czy też "nasi są lepsi niż reszta narodów", czy też "to co moje i nasze ogólnie jest dużo lepsze od obcego i innego, tylko - oczywiście - niewystarczająco jest docenione".
Otóż dzisiaj takie myślenie traktuję jako bullshit - bzdura, ściemę wyprodukowaną przez to, co we mnie zwierzęce, instynktowne, nieświadome. Gdy zwolennikom godnościowego podejścia o tym nieraz jakoś wspominam, to ci się zwykle zaperzają: to co?! To ty obcych byś wyżej postawił! Swoje gniazdo kalasz! Plujesz na rękę, która cię karmi i wychowuje!

Otóż nie. Tak też nie jest, abym chciał wywyższyć obcych nad swoich. Za punkt wyjścia uznaję RÓWNOŚĆ. Ani ja (my) nie jestem jakoś wybitnie ponad tamtych, ani oni nade mnie. Właściwie to nawet nie specjalnie mam ochotę się porównywać. Robię swoje, zajmuję się tym, co życie zsyła. Zaś rojenia "kto jest wyżej, kto tu wygrywa" traktuję jako emocjonalną dziecinadę, z którą nie specjalnie chcę mieć do czynienia. Nie muszę tu wygrać, nie pragnę przegrać. Noooo, może czasem sobie - DLA ZABAWY - porywalizuję grając w szachy, czy w innej formie poruszenia emocji danych mi przez instynkty stadne, ale czuwam, aby ta zabawa nie przejęła nade mną mentalnej kontroli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin