ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Po paru dyskusjach z feministkami udało mi się chyba jakoś dowiedzieć, czego typowa feministka chce od facetów. Oto w moim rozumieniu lista tych życzeń, czyli jak rozumiem feministyczne pragnienia wobec mężczyzn:
- mężczyzna powinien traktować kobiety, tak jak mężczyzn - nie czyniąc im żadnych dodatkowych forów, nie próbując np. oferować swojej pomocy, bo to kobiety upokarza, sugerując, że są słabsze.
- mężczyzna wobec kobiety nie powinien być zbyt uprzejmy, dżentelmeński, bo w w przeciwnym przypadku odwołuje się do patriarchalnego schematu, w którym kobiety traktuje się jako słabsze, nie potrafiące się samodzielnie obronić. Niedopuszczalne jest przepuszczanie kobiet w drzwiach, pomaganie w dźwiganiu ciężkich przedmiotów, czy w ogóle zbytnia uprzejmość w słowach.
- mężczyzna nie powinien w ogóle zwracać uwagi na seksualne atrybuty kobiety - w szczególności patrzeć na ich piersi, biodra (to jest prawie forma gwałtu dokonywana wzrokiem), czy w ogóle traktować jako obiekt do erotycznych doznań. Mężczyzna powinien mieć wzrok obojętny emocjonalnie, gdy patrzy na kobietę - tak, aby po emocjach, zaangażowaniu nie dało się poznać, czy patrzy na kobietę, czy np. na budynek na przeciwko.
- na gruncie zawodowym mężczyźni powinni swoje koleżanki widzieć głównie jako fachowców, doceniać kompetencje, unikając wszelkich postaci kontaktu podkreślających płeć, czy sugerujących jakąś formę emocji związanych ze związkami, czy zaangażowaniem uczuciowym.
- w życiu rodzinnym intymność powinna być związana z jasnymi, definitywnymi deklaracjami w zakresie zgody na seks (w USA nawet była propozycja ustawy, traktującej jako gwałt taki seks, w których kobieta nie wyraża na stosunek jawnej, otwartej, słownie wypowiedzianej deklaracji w stylu "tak, teraz chcę seksu"... choć w bardziej ortodoksyjnej feministycznej wersji każdy seks mężczyzny z kobietą jest gwałtem...). W związku z tym absolutnie niedopuszczalne są formy kontaktów intymnych opierające się na domniemaniu chęci ze strony kobiet. Mężczyzna po pierwszej, nawet słabej deklaracji niechęci kobiety do bliskości z nim, powinien zaniechać jakiegokolwiek dążenia do większej intymności.
- jednocześnie jednak kobiety powinny mieć pełną swobodę w ubiorze, ewentualny prowokowaniu, czy uwodzeniu mężczyzn, gdyż ewentualne negatywne konsekwencje "zagalopowania się" w emocjach erotycznych są WYŁĄCZNIE WINĄ MĘŻCZYZN. Zatem mężczyzna jaki spełnia normy właściwości feministycznej to taki, który absolutnie panuje nad swoimi uczuciami erotycznymi, co najwyżej z dystansu prowadzi grę w uczucia z kobietą, ściśle wyczekując tego pierwszego sygnału - punktu niechęci wobec dalszego kontaktu, po którym tenże mężczyzna błyskawicznie się wycofuje na pozycje pełnej poprawności, zdystansowanego opanowania, w żadnym wypadku nie podejmując dalej prób pogłębienia bliskości emocjonalnej z tą kobietą.

Myślę, że ten ideał kontaktów męsko - damskich, jaki tu nakreśliłem opierając się na moich dyskusjach z feministkami dałby się w jakiś sposób wprowadzić. Być może wymagałby nieraz treningu, psychoterapii od mężczyzn (pewnie pomocne byłyby jakieś kursy ignorowania emocji erotycznych, ścisłego opanowania, może też pomogłaby farmakologia), być może należałoby wdrożyć też pewne zmiany organizacyjne w rodzaju bardziej powszechnego monitoringu, aby wychwytywać (a potem karać) wszelkie przypadki, w których mężczyzna pozwoli sobie przekroczyć granicę, którą stawia mu kobieta.

Przypuszczam, że pewnym skutkiem ubocznym konsekwentnego wprowadzenia schematu związków męsko - damskich według feministycznego wzorca mogłoby być wycofanie się mężczyzn z prób kontaktu z kobietami w ogóle. Bo spora część mężczyzn, widząc swoją bezradność w opanowywaniu emocji względem kobiet musiałaby zostać w ogóle wykluczona z kontaktów z kobietami. Być może byłoby to na ich własną prośbę, bo obawialiby się kar, jakie spadłyby na nich, gdyby nie spełnili wyznaczonych reguł. Mielibyśmy pewnie świat znacząco większego dystansu między płciami, niż to co obserwujemy obecnie. Ale pod pewnym względami, na znacznie mniejszą skalę to chyba się dzieje już dziś. Do kontaktów z kobietami dopuszczeni więc zostaliby tylko ci mężczyźni, którzy zdadzą pozytywnie TEST ZDYSTANSOWANIA EMOCJONALNEGO polegający na daleko posuniętej umiejętności panowania nad emocjami erotycznymi, pragnieniami bliskości itp. Tacy mężczyźni mieliby pełną wolność i mogliby się kontaktować z kobietami. Pozostali, ci nieopanowani, byliby dopuszczani do kontaktów z kobietami jedynie w miejscach z monitoringiem, a ci, którzy nie umieją opanować wzroku i patrzą zbyt uparcie na kobiece "walory" erotyczne, mieliby jakoś zakryte te części ciała swoich rozmówczyń, które sprawiają im kłopot - np. kontakt przez zaciemnioną szybę, ścianę, czy za pośrednictwem interfejsu komputerowego, który zamazywałby obszary wywołujące niepożądane emocje.

Semele

Czego chcą kobiety niefeministki od facetów?

Semele

Masz jakaś fiksację. Mężczyźni tez są różni i nie każdy podniesie worek ze 100 kg ziemniaków. chrześcijanie chyba sobie strzelili w stopę z tą kobiecością męskością. to jest bardziej zróżnicowane.

Semele

CHCEMY OD SIEBIE MIŁOŚCI I ZROZUMIENIA!!!!

Michał Dyszyński