Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego nie lubię ludzi.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:40, 19 Sie 2016    Temat postu: Dlaczego nie lubię ludzi.

Czasami na tym forum wtrącałem w swoich postach coś o moim dość negatywnym stosunku do ludzkości i o niskiej ocenie, jaką daję ludziom. W tym wątku chcę pokrótce wyjaśnić tego przyczyny- takiego mojego nastawienia.
Są chyba dwa główne powody, drugi poniekąd wynikający z pierwszego.
Przede wszystkim, ludzie w swej obecnej postaci podobnie, jak w czasach historycznych i przedhistorycznych, są raczej tylko zwierzętami- nie tylko ze względu na budowę i funkcjonowanie ich ciał, ale również ze względu na zachowania. Chodzi o to, że ludzie nie znajdują, nie odkrywają żadnych innych celów, sensów swego istnienia, poza tymi przyziemnymi, które w gruncie rzeczy kręcą się zawsze wokół przetrwania i ewentualnej ekspansji. Poza celami wynikającymi z ideologii religijnych- ale te w większości traktuję jako raczej wymysły, bajdy za bardzo oderwane z kolei od rzeczywistości. Czyli wychodzi na to, że poza niekiedy absurdalnymi wymysłami, nie bardzo możemy się oderwać, czy choćby wznieść nieco poza nasze biologiczne i psychiczne uwarunkowania. Czy na pewno? Moim zdaniem zbyt mało staramy się wypracować i postawić sobie cele, które przyświecałyby dążeniom w tym kierunku- w kierunku ewolucji, czy może nawet rewolucji do stania się innymi istotami; jeśli nie fizycznie, to przynajmniej mentalnie, umysłowo, duchowo.
Druga przyczyna takiego mego stosunku do ludzkości jest pochodną tej pierwszej: Skoro tak nieznacznie różnimy się od innych gatunków szczególnie ssaków- powiedziałbym nawet, że wcale niczym znaczącym się nie różnimy- to skąd w ludziach to bezpodstawne mniemanie o własnej odmienności, a nawet wyższości?! W tym jesteśmy chyba najbardziej żałośni, że taką wyższość, niezwykłość zakładamy raczej arbitralnie, a priori.

Dodam jeszcze, choć może powinienem zamieścić to na początku postu, że oprócz tego mierżą mnie takie zagadki, jak: czym jest człowiek, ludzkość- jak to zdefiniować?, jak powstaliśmy?, czy istniejemy celowo- jeśli tak to w jakim celu?, ku czemu zmierzamy, jako istoty, gatunek?. Na większość tych pytań dotychczas nie odkryliśmy żadnych odpowiedzi, a na te, na które niby istnieją odpowiedzi, są one słabiutko zweryfikowane, a nawet czasem słabo przemyślane. I właściwie nie tyle smucą mnie te zagadnienia, co właśnie brak odpowiedzi na nie pośród ludzi, a szczególnie to, że dla przeważającej większości ludzkości są to zagadnienia błahe, czy nawet niepotrzebne [w codziennym pędzie ku przetrwaniu]. Podczas, gdy są to kwestie absolutnie najistotniejsze z chyba wszystkich dotyczących człowieka, ludzkości...


Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pią 17:44, 19 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:33, 20 Sie 2016    Temat postu: Re: Dlaczego nie lubię ludzi.

Piotr Rokubungi napisał:
Czasami na tym forum wtrącałem w swoich postach coś o moim dość negatywnym stosunku do ludzkości i o niskiej ocenie, jaką daję ludziom. W tym wątku chcę pokrótce wyjaśnić tego przyczyny- takiego mojego nastawienia.
Są chyba dwa główne powody, drugi poniekąd wynikający z pierwszego.
Przede wszystkim, ludzie w swej obecnej postaci podobnie, jak w czasach historycznych i przedhistorycznych, są raczej tylko zwierzętami- nie tylko ze względu na budowę i funkcjonowanie ich ciał, ale również ze względu na zachowania. Chodzi o to, że ludzie nie znajdują, nie odkrywają żadnych innych celów, sensów swego istnienia, poza tymi przyziemnymi, które w gruncie rzeczy kręcą się zawsze wokół przetrwania i ewentualnej ekspansji. Poza celami wynikającymi z ideologii religijnych- ale te w większości traktuję jako raczej wymysły, bajdy za bardzo oderwane z kolei od rzeczywistości. Czyli wychodzi na to, że poza niekiedy absurdalnymi wymysłami, nie bardzo możemy się oderwać, czy choćby wznieść nieco poza nasze biologiczne i psychiczne uwarunkowania. Czy na pewno? Moim zdaniem zbyt mało staramy się wypracować i postawić sobie cele, które przyświecałyby dążeniom w tym kierunku- w kierunku ewolucji, czy może nawet rewolucji do stania się innymi istotami; jeśli nie fizycznie, to przynajmniej mentalnie, umysłowo, duchowo.
Druga przyczyna takiego mego stosunku do ludzkości jest pochodną tej pierwszej: Skoro tak nieznacznie różnimy się od innych gatunków szczególnie ssaków- powiedziałbym nawet, że wcale niczym znaczącym się nie różnimy- to skąd w ludziach to bezpodstawne mniemanie o własnej odmienności, a nawet wyższości?! W tym jesteśmy chyba najbardziej żałośni, że taką wyższość, niezwykłość zakładamy raczej arbitralnie, a priori.

Dodam jeszcze, choć może powinienem zamieścić to na początku postu, że oprócz tego mierżą mnie takie zagadki, jak: czym jest człowiek, ludzkość- jak to zdefiniować?, jak powstaliśmy?, czy istniejemy celowo- jeśli tak to w jakim celu?, ku czemu zmierzamy, jako istoty, gatunek?. Na większość tych pytań dotychczas nie odkryliśmy żadnych odpowiedzi, a na te, na które niby istnieją odpowiedzi, są one słabiutko zweryfikowane, a nawet czasem słabo przemyślane. I właściwie nie tyle smucą mnie te zagadnienia, co właśnie brak odpowiedzi na nie pośród ludzi, a szczególnie to, że dla przeważającej większości ludzkości są to zagadnienia błahe, czy nawet niepotrzebne [w codziennym pędzie ku przetrwaniu]. Podczas, gdy są to kwestie absolutnie najistotniejsze z chyba wszystkich dotyczących człowieka, ludzkości...


Ludzie niemal powszechnie uważają się za istoty wyjątkowe, za dzieci Boga ...i przy tym zaimplementowanym przekonaniu, istotnie żałośnie wypada to nasze "jestestwo" ...no bo niby dzieci boże ...a zachowujemy się jak boże co najwyżej baranki. Kiedyś przy temacie omnipotencji ... natknęłam się na temat traktujący o tym, że dziecko przychodzi na świat z poczuciem omnipotencji...i o tyle mniej mnie interesuje kwestia zaspokajania przez rodzica wszelkich potrzeb związanych z opieką nad istotką niesamodzielną przez długi czas, "żądającą" wszystkiego czego jej potrzeba, co sama kwestia mentalna owej omnipotencji. Wszyscy w jakimś stopniu podlegamy (podlegaliśmy) jakimś ograniczeniom, narzuconym poglądom, religiom ....gdyby tak w pewnej dziedzinie funkcjonowania zostawić każdemu człowiekowi zupełnie wolną przestrzeń .. nie sprowadzać ich mniemania o sobie jako o "prochu marnym"..co więcej nawet rozwijać w nich to poczucie "wszechmocy"...jaki byłby potencjał mentalny takiej istoty? ...nie chodzi mi tu o jakieś przełożenie na sprawy praktyczne..a po prostu o mentalność. Bo wiadomo - podlegamy ograniczeniom wynikającym z posiadania ludzkiego ciała, śmiertelnego ciała obracającego się proch ...ale mimo całej tej wiary w posiadanie duszy, żyjemy w sumie tak, jak byśmy byli ludźmi w całości ..czyli rzeczywiście jakby zwierzętami ..nic nie wynika z tej wiary w bycie dzieckiem bożym ..poza jakąś pokorą, respektowaniem zasad, życiem po tzw. bożemu. Nie postuluję tu absolutnie za czymś takim w stylu "róbta co chceta" - nie o to chodzi - bardziej o poczucie idące w zgodzie z tą wiarą -wszak dziecko Boga to boskie Dziecko...tak jak dziecko Króla to królewskie Dziecko.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Sob 10:36, 20 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:09, 20 Sie 2016    Temat postu:

Jakoś tak "dwubiegunowo" napisałaś tu, JanelleL... Gdyby pozostawić ludzi "samym sobie", prawdopodobnie mielibyśmy taką kulturę i cywilizację, jak za czasów prehistorycznych, z mnóstwem despotów, tyranów przewodzących poszczególnym grupkom, plemionom... Choć może to nieco zbyt ponure przypuszczenie. Natomiast w związku z przekonaniem niektórych o byciu "dziećmi bożymi" postępowanie, zachowanie ich zmienia się, czasem dość znacznie: czasem na lepsze, czasem na gorsze- ale przeważnie na lepsze, bo mamy wtedy poczucie większego szacunku do siebie i innych ludzi. I to pozornie jedyne, co możemy zrobić, by żyć bardziej "po bożemu", czyli również w zgodnych społecznościach. To bardzo ważne, i to jest wiele. Ale ja, w swojej być może megalomanii, uważam, że jeszcze bardziej powinniśmy zmieniać swoją mentalność, swoje umysły, jak również próbować modyfikować ciała swoje... Aczkolwiek, o ile to w ogóle prawda, raczej nie przekroczymy bariery, różnic pomiędzy "seeds of wisdom", a "seeds of life"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:43, 24 Sie 2016    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Jakoś tak "dwubiegunowo" napisałaś tu, JanelleL... Gdyby pozostawić ludzi "samym sobie", prawdopodobnie mielibyśmy taką kulturę i cywilizację, jak za czasów prehistorycznych, z mnóstwem despotów, tyranów przewodzących poszczególnym grupkom, plemionom... Choć może to nieco zbyt ponure przypuszczenie. Natomiast w związku z przekonaniem niektórych o byciu "dziećmi bożymi" postępowanie, zachowanie ich zmienia się, czasem dość znacznie: czasem na lepsze, czasem na gorsze- ale przeważnie na lepsze, bo mamy wtedy poczucie większego szacunku do siebie i innych ludzi. I to pozornie jedyne, co możemy zrobić, by żyć bardziej "po bożemu", czyli również w zgodnych społecznościach. To bardzo ważne, i to jest wiele. Ale ja, w swojej być może megalomanii, uważam, że jeszcze bardziej powinniśmy zmieniać swoją mentalność, swoje umysły, jak również próbować modyfikować ciała swoje... Aczkolwiek, o ile to w ogóle prawda, raczej nie przekroczymy bariery, różnic pomiędzy "seeds of wisdom", a "seeds of life"...


No właśnie...czemu Piotr ma takie ponure przypuszczenia w pierwszej kolejności? :( Tyrania ma swoje podłoże w nierównościach, w braku poszanowania godności innego człowieka...tyrani pochodzili często z nizin i sami doświadczyli tej nierówności...a przecież to, że każdy człowiek ma duszę (załóżmy, że ma) czyni wszystkich w tym aspekcie równymi. Owszem, to o co mi chodziło jest nieco nierealne, biorąc pod uwagę naturę człowieka...a może bardziej ta natura jest sztucznie wpajana mu z "mlekiem matki" ...gdyby oto od dziś owo mleko na całym świecie miało ten sam smak, inny niż dotąd? ... gdyby bez względu na to jak kto jest głupi, mądry, biedny lub bogaty, jakiej jest narodowości etc. ... od urodzenia wychowywał się w pełnej świadomości tej równości drugiego człowieka, świętej, niepodważalnej równości... w braku dążenia do rywalizacji o to kto jest z zasady lepszy, a kto gorszy..nie mylić z rywalizacją w ogóle....może Piotr przypuścić taką sytuację? Poczucie tej "wszechmocy" o którym pisałam dotyczyło właśnie tych umysłów ludzkich nie zainfekowanych jakimiś nierównościami, kompleksami ..itd


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Śro 5:44, 24 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:28, 24 Sie 2016    Temat postu:

@ JanelleL.: Trochę popuściłaś fantazji, trochę utopijna treść twego postu powyższego... ;-P
Przypuszczenia mam takie dość ponure, bo postępowanie ludzi, ich historia na to wskazuje. :(
Skąd właściwie brać uzasadnienie dla równości ludzi? W "świecie fizycznym" chyba tylko jedno wskazuje na takie równouprawnienie: podobieństwo budowy i funkcjonowania ciał ludzkich... Choć słusznie piszesz, że bywa również tak, że dodatkowo, "na siłę", bez uzasadnienia także wpaja się nawet już małym dzieciom, indoktrynuje ideologią o wyższości "nas" nad "nimi". To jest przesada jakby w drugą stronę, również nie mająca podparcia, uzasadnienia w doświadczeniu, w obserwacjach.
Natomiast wokół tego tematu istnieje jeszcze sporo pokrewnych kwestii, które są raczej trudne do udowodnienia bądź obalenia. Choćby kwestia dusz, powiązania umysłów, czy też np. zbiorowej nieświadomości.
Osobiście uważam, że jeśli nawet ominąć pewne inne przesłanki do twierdzenia, że ludzkość jest poniekąd jednym organizmem [jednym aniołem, Lilimem- w rozumieniu i nazewnictwie z Neon Genesis Evangelion], to- w myśl mojej Hipotezy Wszystkiego- prawie pewne jest, że nie tyko ludzkość, ale dosłownie wszelkie istnienie pochodzi z jednego źródła- z Natury, a przez Wolę się stało, zachodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31318
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:41, 24 Sie 2016    Temat postu: Re: Dlaczego nie lubię ludzi.

Piotr Rokubungi napisał:
Czasami na tym forum wtrącałem w swoich postach coś o moim dość negatywnym stosunku do ludzkości i o niskiej ocenie, jaką daję ludziom ...


Re - dlaczego Piotr nie lubi ludzi.
Napiszę skrótowo, choć temat jest mocno złożony. Będzie to pewna hipoteza, oparta o obserwacje ludzi i mnie samego (też zdarza mi się odczuwać uczucie niechęci do ludzi, a staram się diagnozować jego źródła).
Sformułuję swoje tezy odpowiadając na, bardziej ogólne, pytanie: dlaczego zdarza nam się nie lubić ludzi? U jednego to "zdarzanie się" bywa dość częste, u kogoś innego rzadsze. To sprawa związana z działaniem wielu czynników.

Dlaczego więc zdarza nam się nie lubić innych ludzi? - Oto moja lista przyczyn
1. skupienie się (nadmierne) na "logicznych" aspektach myśli, przy zaniedbaniu pielęgnowania kontaktów z bliźnimi. Ludzie zbyt skupieni na myśleniu dyskursywnym, logice, miewają trudności z drugą stroną swojej natury - uczuciami, odpowiedzią na uczucia innych, empatią.
2. brak/osłabienie wrodzonych mechanizmów nagrody związanych z kontaktami międzyludzkimi. Kobiety zwykle maja wrodzony większy potencjał czerpania naturalnej, niewymuszonej przyjemności z bycia w związku, w grupie, w rodzinie, wśród bliskich. Ale nie jest to jakaś absolutna reguła. W radości kontaktów z ludźmi jest silny aspekt instynktowny, wrodzony. To jest często poza naszą kontrolą, z tym się rodzimy.
3. potrzeba swoistej formy "porządku", czyli tego, aby nikt nam nie mieszał w życiu, nie wprowadzał elementów dodatkowych, własnych, arbitralnych. Tymczasem ludzie w otoczeniu ciągle coś nam robią inaczej, niż byśmy to sobie wyobrażali, oczekują od nas kompromisów względem tego, jak układamy sobie życie.
4. nadwrażliwość na zmiany, niechęć do wprowadzania elementów nowych, szczególnie tych, które nie poddają się kontroli. Są ludzie (autyzm jest tu szczególnie wyrazistym przypadkiem), którzy potrzebują większej, niż inni ilości elementów rutynowych, stałych. Tacy ludzie źle się czują w sytuacjach, gdy coś się zmienia w sposób trudny do przewidzenia. A każdy dodatkowy człowiek w otoczeniu, każda wolna istota nie dająca się w pełni kontrolować wprowadza jakieś zmiany.
5. złe doświadczenia z dotychczasowego życia - np. obecność w tym życiu osobowości despotycznych, negujących nam prawa do posiadania własnego zdania, wyborów. To często powoduje wręcz lękowe nastawienie do kontaktów z ludźmi. Można mówić tu o swoistym "zespole stresu pourazowego".
6. kostyczna forma ocenności świata. Polega ona na tym, że przesadnie ceni się pewne ideały w rodzaju: poszanowanie ustalonych reguł, sprawiedliwości, obyczajów. Przesada jest na tyle silna, że raczej w ogóle nie chcemy się kontaktować z ludźmi, którzy naszych ideałów pod tym względem nie spełniają
7. narcyzm i wynikające z niego wysokie oczekiwania względem tego, aby nas ceniono, szanowano, poważano. Jeśli otoczenie tych oczekiwań nie spełnia to jest "złe", a więc nie lubiane.
8. nie docenienie tego, czym w istocie są kontakty z innymi ludźmi. Jakaś część osób potrafi żyć w całkowitej samotności, jednak większość pozbawiona towarzystwa ludzi czuje się bardzo nieszczęśliwa. Typowy człowiek potrzebuje nawet niedoskonałych pod wieloma względami kontaktów z ludźmi, znajdując w nich cel dla swoich działań, odniesienie (bazę porównawczą) własnych myśli i uczuć, radość przeżywania w empatii. Ludzie rzadko mają okazję pobyć dłużej w całkowitej samotności, aby się przekonać, że jednak pragną towarzystwa innych ludzi. Kto tego nie doznał, lekceważy ten aspekt życia, myślac jak to "jest mu źle" z innymi. Nie wie, że w istocie jest mu dobrze, w porównaniu z tym, co miałby bez tych ludzi.
9. zwalanie win na innych, skutkujące błędnym przekonaniem, że inni są przyczyną tych problemów, które w istocie sami na siebie ściągamy. Nie lubimy wtedy innych ludzi z powodu własnych błędów.
10. Nadmiar oczekiwań - czasem tak wielki, że nikt, ani nic, nie jest w stanie mu podołać. Frustracja z powodu owego niespełnienia jest przenoszona na okoliczności związane z tymi oczekiwaniami - a te są najczęściej wypełnione ludźmi. To daje błędną diagnozę, że oto inni ludzie są winni stanowi, w który sami się wpędzamy za pomocą eskalacji oczekiwań.
11. Silne poczucie zazdrości/zawiści, czy rywalizacyjny model kontaktów, przy jednoczesnym braku odpowiednio dowartościowujących sukcesów skutkuje niechęcią do ludzi, którzy te sukcesy mają, są radośni, szczęśliwi
12. choroba, stres, zmęczenie - gdy nasz organizm jest w kiepskiej formie, wszystko zaczyna drażnić. A drażni szczególnie to, co nieprzewidywalne, kapryśne - a tacy bywają otaczający nas ludzie.

Nie wiem, w jakim stopniu poszczególne powody nie lubienia ludzi pasują do Piotra, ale mogą pasować do każdego w jakimś stopniu. Może ktoś coś dorzuci do mojej listy...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 19:45, 24 Sie 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy wiem, czym jestem?
Nie.
100%
 100%  [ 1 ]
Tak.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:35, 24 Sie 2016    Temat postu:

Tak, Michałku... Szczególnie parę punktów z tych wypisanych przez ciebie do mnie pasuje; ale teraz nie będę zdradzał które [może kiedyś to zrobię]. Zamiast tego, napiszę coś, czego chyba tym bardziej pisać nie powinienem, jeśli nie chcę być uznany za "psychola". ;-P Ale jednak: od czasów nastoletnich, czyli kiedy pierwszy raz zetknąłem się z twórczością "spod znaku" Neon Genesis Evangelion jeszcze bardziej urosła we mnie chyba wrodzona tendencja do bycia istotą mocniejszą, lepszą, niż człowiek, bardziej samowystarczalną; co wiąże się również trochę z zainteresowaniem sprawami niezbyt przyziemnymi, czy nawet ponadnaturalnymi, paranauką. Dochodzi też aspekt filozoficzno-religijny, oparty szczególnie na swoistej mieszance chrześcijaństwa, judaizmu, buddyzmu oraz panteizmu. W tym aspekcie czuję jakiś spory żal i pragnienie, by "powrócić do Edenu", do "łask Natury-Boga", do stanu parinirwany... A jeśli nie to, to wolałbym być tym rodzajem człowieka, który "spożył" Owoc Życia, zamiast Owocu Wiedzy.

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Śro 20:36, 24 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin