Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Działanie z przyjemności, czy przymusu? - ocena moralna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:17, 19 Sie 2021    Temat postu: Działanie z przyjemności, czy przymusu? - ocena moralna

Spotkałem się z poglądem (najczęściej promowanym w kręgach ludzi wierzących), że działanie, które nie wiąże się z przyjemnością, tylko jest wykonywane z obowiązku, jako narzucona sobie konieczność jest bardziej moralne, może wręcz lepsze.
Był czas, że w znacznym stopniu sam wyznawałem taki pogląd. Ale od jakiegoś czasu ten pogląd rewiduję. Może nie jakoś całkowicie chcę go odmienić, bo wciąż doceniam to, że ktoś potrafi się przemóc, robiąc rzeczy, które są niewdzięczne, przykre, a przecież trzeba je zrobić, ale też uważam, że z tą pochwałą do robienia w życiu jak najwięcej przez przymus, trzeba mocno uważać. Bo w szczególności przesadne apoteozowanie szlachetnego obowiązku, przy deprecjonowaniu robienia rzeczy z przyjemnością kieruje moralność w stronę absurdu związanego w podejściem "im gorzej, tym lepiej", a poza tym ma inne fundamentalne wady.
O jednej z tych wad, wadzie którą odkryłem samodzielnie, a które właśnie najsilniej przyczyniła się do zmiany mojego stanowiska w owej sprawie tutaj chcę napisać.

Przez jakiś czas w moim życiu byłem przekonany, że jak robię coś z przymusu, to zrobię to tak samo dobrze, jak gdy jest w działaniu element przyjemności. W końcu - jak uważałem - "wystarczy sobie przetłumaczyć, zmusić się", a wtedy robimy co trzeba. Gdy jednak realnie zetknąłem się z sytuacjami, gdy robiłem coś z przymusu, a ktoś obok to samo robił z elementem przyjemności, a przynajmniej bez przykrości, to zauważyłem, że choćbym nie wiem, jak się starał, to najczęściej nie wykonam swojego zadania tak dobrze, jak ów ktoś. Robiąc coś przez przymus, musimy z konieczności przeznaczyć jakąś (niekiedy całkiem znaczną) część swojej energii, uwagi, wewnętrznej kontroli na walkę z opanowaniem negatywnych uczuć. Bo gdy nasze ciało jawnie nie chce czegoś robić, czuje się z tym źle, a tylko my siłą woli go do działania zmuszamy, to na ową wewnętrzną walkę idzie czasem spory zasób uwagi, sił psychicznych. To się w sposób oczywisty musi odbić na jakości pracy - jest ona wykonana właśnie tak trybie "sztywności", tak schematycznie, tak na rozkaz, a także BEZ SERCA.
Nieraz pojawia się ten element w rozmowach, w reklamach - aspekt robienia czegoś "z serca", czy "z sercem". Ludzie dostrzegają różnicę, czy fachowiec, który nas obsługiwał, miał do tego serce, czy tylko robił wszystko poprawnie, z przymusu. To się da zauważyć na wiele sposobów - w drobnych detalach wykonanej pracy, w wykończeniu. Ktoś, kto się cieszy, że daną rzecz wykonuje, sam spontanicznie dopilnuje różnych, czasem niekoniecznie obowiązkowych, ale jakoś tam dających się zauważyć, aspektów pracy. A potem jeszcze z uśmiechem nam swoją pracę wręczy.
Zauważyłem, że choć starałem się najbardziej jak tylko potrafiłem, choć wkładałem maksymalny wysiłek w swoją pracę, to ludzie z zewnątrz - widząc ten wysiłek, a potem jego efekty - dostrzegali, że robiłem owo coś przez przymus. Nie potrafiłem ukryć tej tyranii psychicznej, jaką sobie gotowałem, aby uporać się z zadaniem. Tego serca do czegoś nie da się chyba żadną wewnętrzną dyscypliną narzucić. Przynajmniej ja tego nie potrafiłem...

Można by w tym kontekście zadać pytanie: czy aby na pewno robienie rzeczy przez przymus należy wiązać z jakąś postacią moralnej wyższości?...
- Zdaje sobie sprawę, że odpowiedź nie jest wcale prosta. Wiadomo, że wyczyszczenia niemowlaka, który się zafajdał kupą, raczej nie będzie przyjemne, a zrobić to trzeba. Więc nie postuluję tutaj bynajmniej wykonywania zadań dla przyjemności zawsze. Nie, czasem po prostu nie ma wyjścia. Ale też uważam, że jeśli da się sprawy tak zorganizować, że to co jednemu przychodzi łatwiej, a innemu trudniej poukładamy tak, aby owych przymusów był raczej mniej, niż więcej (bo przecież często jest tak, ze to co nam sprawia trudność, komuś tej trudności nie sprawia i vice versa), to chyba jest w tym jakieś dobro. Jest w tym chyba większe dobro, niż wymuszanie na ludziach większej ilości poświęcania się i przymuszania w imię bliżej niekreślonego postulatu umartwiania się. Tak sobie myślę... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 18:18, 19 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:20, 21 Sie 2021    Temat postu:

To tak jakby powiedzieć: "Mam cię w dupie, a więc cię kocham".

A więc robiąc coś nie z emocji, szczególnej potrzeby, tylko automatycznie w wyniku nawyku kulturowego (czy innego), stajemy się lepszymi ludźmi?

Czyli jeśli żona chirurga jest chora i wymaga operacji, to oddaje on ją pod nóż innego, obcego chirurga, bo ten obcy chirurg ma ją w dupie, a więc ją bardziej kocha od męża, a więc lepiej ją zoperuje?

Bynajmniej.
Ten obcy chirurg właśnie dlatego ją lepiej zoperuje, bo jej NIE kocha, bo NIE ma żadnego emocjonalnego interesu w tym, żeby ona została dobrze zoperowana.

A odnośnie obowiązków... KAŻDY wypełnia swoje obowiązki dla przyjemności. Przyjemność ta polega na satysfakcji z wypełnionego obowiązku.

Jeśli czyścisz zasranego niemowlaka, to też robisz to dla przyjemności. Masz przyjemność ze spełnionego obowiązku rodzicielskiego. Czujesz się lepszym ojcem, lepszą matką. Cieszysz się, że twojemu dziecku jest lepiej.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 17:29, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:48, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
A odnośnie obowiązków... KAŻDY wypełnia swoje obowiązki dla przyjemności. Przyjemność ta polega na satysfakcji z wypełnionego obowiązku.

Jeśli czyścisz zasranego niemowlaka, to też robisz to dla przyjemności. Masz przyjemność ze spełnionego obowiązku rodzicielskiego. Czujesz się lepszym ojcem, lepszą matką. Cieszysz się, że twojemu dziecku jest lepiej.

Z tą tezą się nie zgodzę. Proponuję tutaj prosty test, który można by nazwać "testem wyboru, gdy jest on możliwy". Weźmy sytuację z zafajdanym niemowlakiem - zajmę się, jeśli MUSZĘ. Ale GDYBYM MIAŁ WYBÓR oddać niemowlaka komuś do wykonania przy nim owych czynności, to przyklasnę takiemu pomysłowi. Czyli sam nie dążę do tej sytuacji, w której niemowlaka bym musiał umyć i przebrać, wolałbym jej uniknąć, wolałbym scedować ją na kogoś innego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:55, 21 Sie 2021    Temat postu:

Ależ masz przyjemność. Zapewniłeś niemowlakowi umycie dupy. To nieważne, że nie zrobiłeś tego osobiście. Masz osobistą satysfakcję, że nie zostawiłeś go osranego, tylko sprowadziłeś specjalistę, który mu dupe umyje.

Jak widzę leżącego pijaka w krzakach, to też go nie dotykam, tylko wołam policjantów, żeby zobaczyli, czy on żyje czy nie żyje. I mam z tego satysfakcję, że nie zostawiłem pijaka bez pomocy. I to jest właśnie ta przyjemność. A tak naprawdę to ja mam tego pijaka w dupie. Co mnie on obchodzi? Wolałbym nigdy obok niego nie przechodzić i go nie widzieć, żeby nie musieć ganiać za policją. No ale jak już go zobaczyłem, to czuję, że muszę wezwać jakąś pomoc, bo inaczej bardzo źle się czuję. A gdy już pomoc wezmę, to czuję ogromną ulgę i satysfakcję, a więc przyjemność.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 18:57, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:00, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Ależ masz przyjemność. Zapewniłeś niemowlakowi umycie dupy. To nieważne, że nie zrobiłeś tego osobiście. Masz osobistą satysfakcję, że nie zostawiłeś go osranego, tylko sprowadziłeś specjalistę, który mu dupe umyje.

Jak widzę leżącego pijaka w krzakach, to też go nie dotykam, tylko wołam policjantów, żeby zobaczyli, czy on żyje czy nie żyje. I mam z tego satysfakcję, że nie zostawiłem pijaka bez pomocy. I to jest właśnie ta przyjemność. A tak naprawdę to ja mam tego pijaka w dupie. Co mnie on obchodzi? Wolałbym nigdy obok niego nie przechodzić i go nie widzieć, żeby nie musieć ganiać za policją. No ale jak już go zobaczyłem, to czuję, że muszę wezwać jakąś pomoc, bo inaczej bardzo źle się czuję. A gdy już pomoc wezmę, to czuję ogromną ulgę i satysfakcję, a więc przyjemność.

Ja tam nie mam żadnej satysfakcji ani z umycia bobasa, ani ze sprowadzenia policjantów do pijaczka, który przynajmniej od godziny na mrozie siedział na przystanku (z pół roku temu dokładnie taka sytuacja mi się zdarzyła) i nie potrafił ani wskazać gdzie ma schronienie, ani nawet ustać na nogach, aby go gdzieś odholować. Robiłem jedno i drugie - z obowiązku, z poczucia solidarności z człowiekiem, ale nie odczuwałem przy tym najmniejszej satysfakcji. Przynajmniej moje uczucia tak funkcjonują.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:01, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 143 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:01, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Ależ masz przyjemność. Zapewniłeś niemowlakowi umycie dupy. To nieważne, że nie zrobiłeś tego osobiście. Masz osobistą satysfakcję, że nie zostawiłeś go osranego, tylko sprowadziłeś specjalistę, który mu dupe umyje.

Jak widzę leżącego pijaka w krzakach, to też go nie dotykam, tylko wołam policjantów, żeby zobaczyli, czy on żyje czy nie żyje. I mam z tego satysfakcję, że nie zostawiłem pijaka bez pomocy. I to jest właśnie ta przyjemność. A tak naprawdę to ja mam tego pijaka w dupie. Co mnie on obchodzi? Wolałbym nigdy obok niego nie przechodzić i go nie widzieć, żeby nie musieć ganiać za policją. No ale jak już go zobaczyłem, to czuję, że muszę wezwać jakąś pomoc, bo inaczej bardzo źle się czuję. A gdy już pomoc wezmę, to czuję ogromną ulgę i satysfakcję, a więc przyjemność.


Szczególnie gdy się okaże, że to jednak nie pijak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:03, 21 Sie 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja tam nie mam żadnej satysfakcji ani z umycia bobasa, ani ze sprowadzenia policjantów do pijaczka, który przynajmniej od godziny na mrozie siedział na przystanku (z pół roku temu dokładnie taka sytuacja mi się zdarzyła) i nie potrafił ani wskazać gdzie ma schronienie, ani nawet ustać na nogach, aby go gdzieś odholować. Robiłem jedno i drugie - z obowiązku, z poczucia solidarności z człowiekiem, ale nie odczuwałem przy tym najmniejszej satysfakcji. Przynajmniej moje uczucia tak funkcjonują.


Gdybyś nie odczuwał, tobyś nie miał potrzeby tego robić.
Zrobiłeś to, by uniknąć frustracji wiążącej się z wyrzutami sumienia, które by się pojawiły, gdybyś tego nie zrobił.
Uniknięcie tej frustracji jest właśnie ową przyjemnością. Tak funkcjonują uczucia każdego, kto nie jest psychopatą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:05, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja tam nie mam żadnej satysfakcji ani z umycia bobasa, ani ze sprowadzenia policjantów do pijaczka, który przynajmniej od godziny na mrozie siedział na przystanku (z pół roku temu dokładnie taka sytuacja mi się zdarzyła) i nie potrafił ani wskazać gdzie ma schronienie, ani nawet ustać na nogach, aby go gdzieś odholować. Robiłem jedno i drugie - z obowiązku, z poczucia solidarności z człowiekiem, ale nie odczuwałem przy tym najmniejszej satysfakcji. Przynajmniej moje uczucia tak funkcjonują.


Gdybyś nie odczuwał, tobyś nie miał potrzeby tego robić.
Zrobiłeś to, by uniknąć frustracji wiążącej się z wyrzutami sumienia, które by się pojawiły, gdybyś tego nie zrobił.
Uniknięcie tej frustracji jest właśnie ową przyjemnością. Tak funkcjonują uczucia każdego, kto nie jest psychopatą.

Unikanie frustracji w moim języku nie będzie określane jako "przyjemność". Ja inaczej definiuję przyjemność, niż jako unikanie czegoś złego. Dla mnie przyjemność jest czymś takim, do czego moje emocje same się wyrywają, co bym sobie chętnie zaaplikował, gdybym miał wybór przy świadomości, że to nikomu nie szkodzi.
Wygląda na to, że zupełnie inaczej definiujemy pojęcie przyjemności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:08, 21 Sie 2021    Temat postu:

Likwidacja bólu to jest właśnie przyjemność. Ja tak na to patrzę.

Świadoma likwidacja frustracji to przyjemność.
Co innego, gdyby była nieświadoma (np. przez samobójstwo).


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 19:26, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:28, 21 Sie 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie przyjemność jest czymś takim, do czego moje emocje same się wyrywają, co bym sobie chętnie zaaplikował, gdybym miał wybór przy świadomości, że to nikomu nie szkodzi.

Jakby Cię plery bolały, to chętnie zaaplikowałbyś sobie tramal.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:07, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie przyjemność jest czymś takim, do czego moje emocje same się wyrywają, co bym sobie chętnie zaaplikował, gdybym miał wybór przy świadomości, że to nikomu nie szkodzi.

Jakby Cię plery bolały, to chętnie zaaplikowałbyś sobie tramal.

Chętnie, ale nie nazwałbym tego przyjemnością, tylko likwidowaniem bólu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:18, 21 Sie 2021    Temat postu:

A likwidowanie bólu jest mniej egoistyczne niż zażywanie przyjemności?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:36, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
A likwidowanie bólu jest mniej egoistyczne niż zażywanie przyjemności?

Nie potrafię sformułować ogólnej odpowiedzi na to Twoje pytanie. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:46, 21 Sie 2021    Temat postu:

Moim zdaniem wszystko, co robimy, jest egoizmem. Różnica tkwi tylko w efektach ubocznych naszego egoizmu. W jednym przypadku nasz egoizm idzie w parze z krzywdą innej osoby, w innym przypadku nasz egoizm idzie w parze z radością innej osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:21, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Moim zdaniem wszystko, co robimy, jest egoizmem. Różnica tkwi tylko w efektach ubocznych naszego egoizmu. W jednym przypadku nasz egoizm idzie w parze z krzywdą innej osoby, w innym przypadku nasz egoizm idzie w parze z radością innej osoby.

Nie Ty pierwszy głosisz (także tu na sfinii) podobną tezę. Zastanawiałem się nad sensownością takiego utożsamienia wszelkiego działania (chyba chodzi o działanie CELOWE) z egoizmem. Niby tak można, da się tak rzeczy traktować.
Ale za takim traktowaniem spraw (językowo), jeśli zechcemy być konsekwentni w dalszym stosowaniu takiej reguły pójdą też konsekwencje.
Są one m.in. następujące
1. zaniknie miejsce na pojęcie altruizmu (a czasem ono jednak chyba jest informujące, ilustrujące ludzkie postawy, intencje)
2. zniknie RÓŻNICUJĄCY CHARAKTER języka w tym zakresie. Gdy wszystko jest egoizmem, a nic nie ma po przeciwnej stronie pojęciowego układu, to nawet samo nazywanie czegoś "egoizmem" straci sens - przecież to niczego nam nie powie na temat intencji, uczuć, zapatrywań danej osoby.
3. wielu to wręcz może doprowadzić do konfuzji i mylnych wniosków - szczególnie jeśli spróbują jakoś łączyć tradycyjne ujęcie (w którym podział na egoizm i altruizm jest zaznaczony) z tym "ulepszonym" na modłę, że zawsze mamy egoizm. Niejeden wtedy uzna, że można wyciągać wnioski moralne w rodzaju "nic nie ma moralnej wartości, bo wszystko jest takim samym dążeniem do własnej przyjemności - nie ma poświęcenia, dobra i zła, nie ma różnicy w ocenie moralnej np. pomiędzy Hitlerem a Albertem Schweitzerem.

Ja byłbym przeciwnym traktowaniu tak języka. Zamiast powiedzieć, że "wszystko co robimy jest egoizmem", wyraziłbym myśl podobną, posługując się innym pojęciem - postaci zdania "wszystko co robimy jest jakoś CELOWE". Myślę, że pojęcie celowości jest tu bardziej precyzyjne dla wyrażenia tej idei, o której najczęściej myślimy wskazując na "egoistyczny" charakter każdej decyzji. Zostawiłbym zaś pojęcia przyjemności i egoizmu na tych pozycjach, które jednak domyślnie się objawiają się w języku
- przyjemność jest raczej tym, co nas ładuje psychicznie, nie jest związane z mentalnym przymusem, przychodzi spontanicznie, z emocji, które nam się "same podpowiadają jako przyjemne". Do motywacji z przyjemności natomiast nie zaliczałbym tych działań, w których coś przyjmujemy na zasadzie pewnego "twardego intelektu", zdystansowania się od pewnej "pierwotności" naszego odczuwania. Przyjemność dla mnie kłóci się z robieniem czegoś przede wszystkim z obowiązku. Podobnie sama ulga, zmniejszenie bólu też nie jest jeszcze przyjemnością.
- "egoizm" zostawiłbym do opisu tych motywacji, gdy ktoś pomija dobro innych ludzi, czy nie próbuje brać pod uwagę poszanowania dla wartości, jakie uznajemy (np. dobro, prawda, miłość, życzliwość). Zostawiłbym tę domyślną konotację "egoisty" jako kogoś, kto zrobi raczej coś, kierując się własnymi celami, własną przyjemnością, a potrzeb innych ludzi albo nie weźmie pod uwagę, albo je zignoruje.
Tak traktowane pojęcia języka są według mnie bardziej klarowne w porozumiewaniu się. Ale oczywiście można próbować dokonać "reformy" tych pojęć w duchu nazwania każdego działania celowego egoizmem i działaniem dla przyjemności. Zastanawiam się tylko: po co takie zamieszanie w porozumiewaniu się robić?

Ostatecznie (tezę tę sformułował Wittgenstein, ale ja się do niej przychylam) każde pojęcie jest wyznaczane PRZEZ UŻYCIE go w sformułowaniach w danej grupie ludzi. Nie ma sensu spór wokół np. problemu: czym "obiektywnie" egoizm jest?
Egoizm jest tym, jak tego pojęcia używają ludzie, a nie tym, jak ktoś sobie wymyśla, że fajnie byłoby wszystko pięknie ujednolicić do swojej wizji spraw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:05, 21 Sie 2021    Temat postu:

Altruizm to egoizm prowadzący do dobrych efektów ubocznych, gdy osoba egoistyczna rezygnuje z czegoś dla siebie, ale zyskuje dla siebie co innego - satysfakcję i przyjemność płynącą z faktu rezygnacji z tamtego czegoś w celu zaistnienia dobrych efektów ubocznych tej rezygnacji. Emocjonalny zysk z uzyskania tego drugiego przewyższa emocjonalną stratę z utracenia tego pierwszego - dlatego jest to mimo wszystko egoizm.

Jest podział na dobro i zło.
Jedno zachowanie egoistyczne prowadzi do dobra, inne do zła.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 22:14, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:09, 21 Sie 2021    Temat postu:

Kiedyś był film dokumentalny o rodzicach niemowlaka, który był na coś chory i żeby przeżył było mu trzeba amputować obie ręce i obie nogi. No i ci rodzice opowiadali, jak musieli napisać wniosek do szpitala, żeby ich córce amputowano obie nogi i obie ręce.
W filmie przedstawiano to bardzo pozytywnie. Jacy to oni są bohaterscy, jak się poświęcili dla swojego dziecka.

No ale, czy to był altruizm? Bynajmniej.
To była SKRAJNA forma egoizmu, która niosła za sobą jedynie złe efekty uboczne, ze szkodą dla tego dziecka. Tutaj jakiekolwiek dobro spotkało tylko tych rodziców. Dzięki temu, że szpital amputował ich córce ręce i nogi, to oni mogli się cieszyć, że mają żywą córkę. I tu tylko o to chodziło.
A więc oni cierpieniem i kalectwem swojej córki zapłacili za swoją przyjemność posiadania dziecka.

Czy oni sie kierowali potrzebami swojej córki? Zjebali jej całe życie. Gdyby byli porządni, toby ją wyskrobali, zanim sie urodziła, albo chociaż pozwolili jej umrzec już po urodzeniu, a nie sami wnioskowali, żeby jej poobcinać członki.

Kurwy pierdolone, a udają świętych i jako tacy są prezentowani w mediach.

I takie kurwy używają cierpienia innych, żeby móc przez to wyrazić jacy z nich wspaniali chrześcijanie.
Tak. Poobcinać swojej córce ręce i nogi, żeby sie dzieki temu móc podniecać, jacy z nich pobożni ludzie.

Na miejscu tej ich córki, gdy ona dorośnie, tobym nasłał na nich zbirów, żeby im też poobcinali ręce i nogi. Wtedy zobaczą jaka to przyjemność.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 22:23, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 21 Sie 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ostatecznie (tezę tę sformułował Wittgenstein, ale ja się do niej przychylam) każde pojęcie jest wyznaczane PRZEZ UŻYCIE go w sformułowaniach w danej grupie ludzi. Nie ma sensu spór wokół np. problemu: czym "obiektywnie" egoizm jest?
Egoizm jest tym, jak tego pojęcia używają ludzie, a nie tym, jak ktoś sobie wymyśla, że fajnie byłoby wszystko pięknie ujednolicić do swojej wizji spraw.


Ja sie z tym zgadzam, ale tu chodzi o wartościowanie.
Przez to jakiego terminu używasz, to przykładasz do pewnych zjawisk konkretną wartość. Na przykład do tych rodziców wyżej opisanych przyłożono termin "altruiści", bo wzięli na siebie brzemię wychowywania kalekiego dziecka.
Ale czy im sie należy szacunek? Tym ludziom należy sie kurwa sznur albo rozstrzelanie pod murem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:36, 21 Sie 2021    Temat postu:

Rozumiesz? Mówiąc, że jeden jest egoistą, a drugi nie, uznajesz jakby tego pierwszego za gorszego człowieka, co często nie jest prawdą. Bo często jest odwrotnie. Często to właśnie ten "egoista" jest lepszy.

Mówi sie, że ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci, to egoiści, bo chcą tylko wszystko mieć dla siebie, a nie chcą dawać innym.
No to powyższy przykład dobitnie to pokazuje...

Zresztą, kurwa, JAKI rodzic nie jest egoistą? Przecież dziecko, które jeszcze nie istnieje, nie ma żadnych potrzeb. A więc decydując sie na dziecko, każdy ma na względzie TYLKO SWOJE WŁASNE potrzeby, jakkolwiek by nie myślał o sobie inaczej.

Co mi kiedyś moja mama mówiła, dlaczego mnie urodziła?
"Ciągle wszyscy mówili do mnie +ciociu+, a ja chciałam, żeby w końcu ktoś powiedział do mnie +mamo+".

Oto dlaczego ja powstałem i tutaj teraz piszę do Was.
Bo moja mama CHCIAŁA, żeby ktoś do niej powiedział "mamo".
Czyli po co mnie urodziła? DLA SIEBIE. Z pobudek E GO IS TYCZ NYCH.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 22:43, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:48, 21 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Kiedyś był film dokumentalny o rodzicach niemowlaka, który był na coś chory i żeby przeżył było mu trzeba amputować obie ręce i obie nogi. No i ci rodzice opowiadali, jak musieli napisać wniosek do szpitala, żeby ich córce amputowano obie nogi i obie ręce.
W filmie przedstawiano to bardzo pozytywnie. Jacy to oni są bohaterscy, jak się poświęcili dla swojego dziecka.

No ale, czy to był altruizm? Bynajmniej.
To była SKRAJNA forma egoizmu, która niosła za sobą jedynie złe efekty uboczne, ze szkodą dla tego dziecka. Tutaj jakiekolwiek dobro spotkało tylko tych rodziców. Dzięki temu, że szpital amputował ich córce ręce i nogi, to oni mogli się cieszyć, że mają żywą córkę. I tu tylko o to chodziło.
A więc oni cierpieniem i kalectwem swojej córki zapłacili za swoją przyjemność posiadania dziecka.

Czy oni sie kierowali potrzebami swojej córki? Zjebali jej całe życie. Gdyby byli porządni, toby ją wyskrobali, zanim sie urodziła, albo chociaż pozwolili jej umrzec już po urodzeniu, a nie sami wnioskowali, żeby jej poobcinać członki.


Altruistami to ich można by było nazwać, gdyby pozwolili swojej córce umrzeć. Wtedy byliby altruistami. Bo dla dobra swojej córki, zrezygnowaliby z jej posiadania. Wzięliby na siebie smutek żałoby, żeby ich córka nie cierpiała. Wtedy byliby altruistami. Wtedy zasługiwaliby na szacunek.
Ale oni wybrali własne przyjemności. Dzięki temu że mieli córke bez rąk i nóg, to mogli sie podniecać, że są lepszymi chrześcijanami.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Sob 22:56, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:00, 22 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Ostatecznie (tezę tę sformułował Wittgenstein, ale ja się do niej przychylam) każde pojęcie jest wyznaczane PRZEZ UŻYCIE go w sformułowaniach w danej grupie ludzi. Nie ma sensu spór wokół np. problemu: czym "obiektywnie" egoizm jest?
Egoizm jest tym, jak tego pojęcia używają ludzie, a nie tym, jak ktoś sobie wymyśla, że fajnie byłoby wszystko pięknie ujednolicić do swojej wizji spraw.


Ja sie z tym zgadzam, ale tu chodzi o wartościowanie.
Przez to jakiego terminu używasz, to przykładasz do pewnych zjawisk konkretną wartość. Na przykład do tych rodziców wyżej opisanych przyłożono termin "altruiści", bo wzięli na siebie brzemię wychowywania kalekiego dziecka.
Ale czy im sie należy szacunek? Tym ludziom należy sie kurwa sznur albo rozstrzelanie pod murem.

A według Ciebie kto zasługuje na szacunek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:31, 22 Sie 2021    Temat postu:

Rodzice, którzy sami wypisali wniosek do szpitala, żeby ich nowo narodzonej córce poobcinać obie ręce i obie nogi celem wydłużenia jej życia, są okrzykiwani bohaterami.
A ksiądz, który ministrantowi macał jajka, jest okrzykiwany zwyrodnialcem.

Sam się zastanów.

W którym przypadku dziecko doznało większej krzywdy.

A Ty wolałbyś mieć poobcinane ręce i nogi, czy mieć obmacane jajka przez proboszcza?
Jednak tego proboszcza nikt szanować już nie będzie. A rodziców tej dziewczynki będą przerabiać na santo subito.

Niech mi ktoś wyjaśni, w jaki sposób działanie tych rodziców miało służyć dobru ich dziecka. W jaki to sposób poobcinanie rąk i nóg jest dobrem? Niech mi ktoś to wyjaśni.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 12:08, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:23, 22 Sie 2021    Temat postu:

Gdyby jej nie obcięli nóg i rąk musieliby sie zmierzyć z frustracjami takimi jak:

1. żałoba po śmierci córki
2. poczucie niespełnionego obowiązku ratowania życia
3. poczucie, że skrzywdzili córkę, nie przedłużając jej życia za wszelką cenę.

Gdyby jej obcięli ręce i nogi, musieliby sie zmierzyć z frustracjami takimi jak:

4. Rozpacz, że ich córka jest kaleką i jej całe życie będzie jednym wielkim gównem.


Zdecydowali poobcinać jej ręce i nogi.
Co to oznacza? Po prostu frustracja z punktów 1-3 była dla nich bardziej dotkliwa niż frustracja z punktu 4.
Rodzice mieli do wyboru: zaspokoić swoje frustracje z punktów 1-3, albo zaspokoić swoją frustrację z punktu 4.
Wybrali zaspokojenie frustracji z punktów 1-3, gdyż to one byłyby dla nich, mając na uwadze ich osobowość, bardziej dotkliwe i bardziej by ich psychicznie męczyły.

Co by nie zrobili, to zrobiliby to dla siebie.
Różnica polega na tym, że w jednym przypadku doprowadzili do cierpienia swojej córki, a w drugim by nie doprowadzili.
Oni woleli doprowadzić świadomie do cierpienia swojej córki, żeby ukoić swoje frustracje 1-3, które były dla nich bardziej uciążliwe, niż frustracja 4.

Co by nie zrobili, zachowaliby się egoistycznie.
Jednak dobrem dla ich córki byłoby, gdyby nie przeżyła i zmarła w wieku niemowlęcym. Oni wybrali zło dla swej córki, żeby uniknąć wyrzutów sumienia 1-3, które byłyby dla nich bardziej uciążliwe niż wyrzuty sumienia 4.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:32, 22 Sie 2021    Temat postu:

Ja nie mówię, że oni świadomie tak główkowali. Pewnie to wszystko były podświadome decyzje. Jednak taka, a nie inna decyzja była podyktowana tylko ich własnym psychicznym mechanizmem obronnym. Ich psychika broniła się przed taką frustracją, która byłaby bardziej uciążliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31316
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:46, 22 Sie 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Rodzice, którzy sami wypisali wniosek do szpitala, żeby ich nowo narodzonej córce poobcinać obie ręce i obie nogi celem wydłużenia jej życia, są okrzykiwani bohaterami.

Nie znałem tego przypadku. Nie wiedziałem, że o nim w ogóle myślisz.
Ale też nie bardzo wiem, czy taka wyjątkowa sytuacja ma wiele do wniesienia do głównego problemu wątku. Może trochę, choć nie wiem, jak ją ostatecznie zakwalifikować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin