Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Filozofia chciwości, a szczodrość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:44, 24 Maj 2011    Temat postu: Filozofia chciwości, a szczodrość

Przez ostatnie miesiące dysput w tej części forum sfiniowego polemizowałem z poglądem traktującym chciwość jako pozytywny motywator do działania do rozwoju gospodarczego.
Choć punkt wyjścia, czyli spostrzeżenie, że chęć zarobku skłania jakoś (!) ludzi do pracy, może do lepszej pracy wygląda całkiem sensownie i na pewno w jakiś sposób działa, to jednak przy bliższym przyjrzeniu się sprawie, zaczynają się piętrzyć problemy.
Tutaj pod znakiem zapytania chciałbym postawić "oczywiste" założenie, że aby więcej zarobić, chciwiec będzie się zapewne (?) starał więcej zaoferować ludziom na zewnątrz. Stąd wynikać miałoby kolejne domniemanie, że będzie też próbował (miejmy nadzieję...) swoją ofertą przebić konkurentów, a więc zechce udoskonalić oferowany produkt.

Czy to jednak zawsze działa, tak jak byśmy się spodziewali?
Czy rzeczywiście chciwość „oliwi” ludzkie motywacje w kierunku wspomagania rozwoju ogółu ludzkości, a nie zatrzyma się na najbardziej destrukcyjnym egoizmie, związanym z degradacją pozostałych uczestników ekonomicznego otoczenia?
- Fanatyczni wolnorynkowcy odpowiedzą tu z automatu: oczywiście musi!
Nie ma innego wyjścia, bo przecież konsumenci mają wolny wybór, a nie będą chcieli wybrać czegoś gorszego, niż konkurencyjna, bardziej atrakcyjna oferta. Musi, bo ludzie nie wybiorą czegoś gorszego, a jak się zrobi coś lepszego, to się więcej zarobi.
Czyżby?...
Oczywiście, tak być musi! - potwierdzą to fanatyczni wolnorynkowcy tysiąc razy (a jak trzeba to i więcej).
A może jednak nie zawsze działa?
- Tu fanatyk odpowie oczywiście znowu: Nie ma mowy, żeby nie zadziałało. Działa i już! To jest pewnik, założenie nie do dyskusji.
Niestety, nie spotkałem się z do tej pory z zadowalającym UZASADNIENIEM owego przypuszczenia. Raczej mówimy tu więc o WIERZE wolnorynkowców w to, że chciwość wystarczy (zwykle z lekka poprawiona postulatem przestrzegania prawa).
Ja jednak uważam inaczej, a niżej przedstawiam argumentację.

Chciwość i czarne dziury współpracy gospodarczej
Dlatego postanowiłem napisać trochę o pewnych swoich spostrzeżeniach.
Od wielu lat widzimy rozwój branży filmowej, czy ogólnie artystycznej. Pojawiają się różne fajne filmy, niezwykłe dzieła. Pojawiają się też filmy, o których pisze się, ze "są tworzone przez księgowych". Co znamionuje dzieła tego ostatniego rodzaju?
- przede wszystkim nijakość treści, wtórność, zmaksymalizowanie starych "sprawdzonych" chwytów, wiara w to, że wysoki budżet automatycznie gwarantuje świetny artystycznie (a przede wszystkim kasowy) efekt końcowy. Czasem to się nawet sprawdza, ale zdarzają się spektakularne klapy.
Podobnie jest w branży gier komputerowych. Również tworzenie nowych technologii zwykle ma swój napęd dzięki pasjonatom, naukowcom, osobom które to robią dlatego, że ich owa dziedzina ciekawi, dostarcza bodźców sama z siebie, a nie jako źródło zarobku. Ciekawe jest, że np. programiści od pewnego poziomu dochodów nie dają się łatwo zwerbować do nudnych projektów. Wolą robić coś za mniejsze pieniądze, ale spełniać się w swojej pracy.


*** Model chciwca ***
- Dobrym modelem, przykładem chciwca jest prawnik, który jak tylko dzwoni telefon, od razu włącza stoper, żeby sobie naliczyć odpowiednią kwotę za przepracowany czas "porady". Jego na pierwszym miejscu obchodzi to co zarobi, a w znikomym stopniu stawia sobie pytania o inne aspekty działalności. Świetnym przykładem są menedżerowie współczesnych banków, którzy wykazują się na pewno jednym biznesowym geniuszem - są w stanie SOBIE SAMI zapewnić wysoki przychody z pracy. Oni są podstawowymi beneficjentami. Inni w owej układance - klienci, akcjonariusze owych banków, kontrahenci są na znacznie gorszej pozycji.
Wolnorynkowe ideały optymistycznie zakładają, że się uda zaprząc motywację chciwości osobistej do tworzenia wspólnego dzieła. Ale to jakże często się nie sprawdza. Gdybyśmy tak wyrysowali "mapę" wpływów i odpływów środków, czyli ludzi, którzy generują różne dobra, działania, a poźniej puszczają je w obieg, to chciwcy byliby na niej swoistymi "czarnymi dziurami" - prawdziwy chciwiec jest tak chciwy, że ludzie wokoło, firmy wokoło, gospodarka wokoło nie mają z niego korzyści. On wszystko wyssie dla siebie. Bo jest ekstremalnie skuteczny, właśnie w tej cesze, o której tu mówimy - w ściąganiu pieniędzy do siebie! Dlaczego miałby komuś coś dać, skoro jeszcze może wziąć dla siebie?...

Teoretycy systemów mówią o mechanizmie PRZESTEROWANIA, gdy jakiś element jest zbyt silny w stosunku do otoczenia, do pozostałych mechanizmów, to zaczyna dominować w systemie. Jak dominuje, to system zaczyna działać na jego konto, wokół niego, a nie względem celów, które byśmy sobie z boku zakładali. W przypadku zbiorowisk ludzkich zaś celem bardziej porządanym, byłby w miarę równomierny rozwój całej społeczności.

Od pewnego poziomu chciwości jednostek, nie wpasowują się one już pozytywnie w gospodarkę. Widać to najlepiej na przykładzie właśnie menedżerów banków, którzy zostawili po swojej pracy wielkie szambo, ale premie wynieśli, ale sami skorzystali.
Efekty za pieniądze niestety nie są skalowalne! Jeśli dasz malarzowi dwa razy więcej pieniędzy za zamówiony obraz, to ten obraz nie stanie się dwa razy lepszy. Ten sam produkt można kupić za sumy różniące się nieraz wielokrotnie – wszystko zależy od „układu”. Stąd mamy wniosek, że sam pieniądz jest tylko jednym z elementów układanki. Czasami wcale nie najważniejszym elementem.

Filozofia szczodrości

Na drugim biegunie ludzkich motywacji w stosunku do chciwców są ludzie działający o "filozofię szczodrości". Takich ludzi, wbrew mniemaniom piewców chciwości, jest wiele. Może być nim rzemieślnik, który drobiazg przy naprawie zrobi nam gratis, choć doskonale wie, że szansa na to, że mu się odwdzięczysz choćby nawet nowym zamówieniem nie jest dużą. To naukowiec, który pracuje godzinami za niewielką zapłatę, bo pasjonuje go sama wiedza, kontakt z pięknem świata prawd, intelektu. To często nauczyciel, który zostaje z uczniami po godzinach, choć doskonale wie, że nigdy mu się ten wysiłek nie opłaci, to lekarz, który „zapomina” wziąć zapłatę za poradę od naprawdę biednej osoby.
Ludzie z filozofią szczodrości są wokół nas – w rodzinach, gdzie z zasady robi się wszystko dla owej rodziny za darmo, wśród przyjaciół, którzy pomagają sobie z dobrej woli, wolontariuszy, a nawet na polu zawodowym – po prostu wiele osób daje jakąś usługę, towar „gratis”, tylko dlatego, że ma taki kaprys, tak chce.
Jak się przyjrzeć historii świata, to największe odkrycia, wspaniałe dzieła, rzadko powstają jako efekt chciwości; najczęściej są wynikiem pasji, poczucia że dana rzecz, jest potrzebna, warta zrobienia. Oczywiście genialny rzeźbiarz, malarz też z czegoś musi żyć, więc na luksus pracy zupełnie za darmo mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. Jednak motywacja do prawdziwie twórczej pracy prawie zawsze jest pozafinansowa. I musi taka być, bo gdy tworzysz coś niezwykłego, całkowicie nowego, wspaniałego, to wszystko wokoło, wszystko „poprzednie” okaże się za chwilę małe, niewiele warte, więc możliwość kupienia tego spada w hierarchii wartości wobec samego faktu obcowania z tym, co prawdziwie wspaniałe. Ludziom twórczym bardziej niż pieniądze (począwszy od etapu zaspokojenia podstawowych potrzeb) potrzebny jest czas, ew. w jakimś stopniu pewne dodatkowe narzędzia (choć wielu tworzyło wspaniałe dzieła tanimi prymitywnymi środkami).
Newton, Einstein, czy inni wielcy, którzy swoim intelektem popchnęli losy ludzkości na nowe tory nie pracowali z powodu chęci zdobycia pieniędzy. Oni nie potrafili żyć inaczej, jak tylko dla dziedziny pochłaniającej ich bez reszty. Pieniędzy, które do nich przychodziły, często nawet nie potrafili wydać. Albo nie mieli na owo wydawanie czasu, bo po prostu poświęcali go swojej pasji. Gdyby Einstein, planując swoje życie, skupiał się na tym, czy na pewno zarobi tworząc rewolucyjną teorię, gdyby chciał skalkulować prawdopodobieństwo tego, że uda mu się finansowo na swojej pracy zyskać, to na 99,9999% doszedłby do wniosku, że jego widoki są marne. Podobnie byłoby z Newtonem, Fardayem, Darwinem, czy Pasteurem. Ludzkość rozwija się nie dzięki chciwości, a dzięki ludzkiej pasji!


Kupowanie gotowego, vs tworzenie

Stuprocentowym chciwcem w życiu z przekonaniem można być tylko wtedy, gdy to co czujesz w samym sobie, co potrafisz stworzyć własną mocą, wydaje ci się relatywnie małe, gorsze od tego, co możesz kupić, dostać od innych ludzi. To inni ludzie mają dla ciebie wartościową ofertę, ty jej dla siebie nie posiadasz. W takiej sytuacji będziesz chciał mieć wciąż więcej pieniędzy – wszak bez tych pieniędzy twój świat jawi się jako ubogi.
Ludzie przepełnieni prawdziwą wewnętrzną twórczością, obdarzeni wizją jakże często lekceważą sobie wielkie pieniądze. W pewnym zakresie te pieniądze są potrzebne do zaspokojenia podstawowych potrzeb – jedzenia, ubrania, mieszkania. Ale tylko w pewnym zakresie, do pewnego momentu. Dla człowieka, który w sobie czuje wielkie bogactwo, wszystko to co się kupuje, jawi się jako coś mniej atrakcyjnego od tego co jest w prostym sąsiedztwie, co można stworzyć siłą własnego umysłu. Często to co daje świat może być postrzeżone jako miernota.

Dlatego uważam, że filozofia afirmowania chciwości, stawiania na piedestale motywacji finansowej to w moim przekonaniu droga promująca nijakość, wtórność. W jakimś sensie jest to droga do duchowej miernoty, bo jest to z zasady zdawanie się zawsze na szukanie wartości w ofercie innych, a nie w sobie. Pieniądze są zawsze za coś, czyli ich efektem jest ŻEROWANIE na tym co stworzą inni. Żerowanie, a nie samodzielne tworzenie. Dlatego kto skupia się na pieniądzach jako takich, nie ma ani czasu, ani przygotowania, żeby prawdziwie tworzyć.
Tylko prawdziwi twórcy są rzeczywistymi dostarczycielami dóbr. Ci co żerują mogą być „wygranymi” w wyścigu o przywłaszczenie tych dóbr, wciągnięcie ich w obszar swojej władzy. Ale ich działalność zawsze będzie tylko zarządzaniem czymś, stworzonym gdzieś indziej. I prawdziwi twórcy najczęściej zdają sobie z tego sprawę z małości chciwców. I nawet jeśli chciwcy wsiądą do swoich pięknych limuzyn (zrobionych przez kogoś innego), wejdą swoich bogatych domów (zaprojektowanych i zbudowanych przez kogoś innego), czy przejdą się po swoich pięknych ogrodach (pielęgnowanych przez kogoś), to będą na pozycji ZARZĄDCÓW, a nie twórców. Dlatego twórcom nie pozostanie nic innego jak współczuć tym, którzy nie mają własnego świata, więc muszą posiłkować się kupionym.

Nie twierdzę oczywiście, że wszyscy twórcy są pozbawieni chciwości, albo że absolutnie wszyscy chciwcy niczego nie tworzą. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Ale jak tak zgrubnie sobie spojrzymy na wygranych finansowo naszego świata, to ujrzymy na szczycie przede wszystkim tych, którzy poświęcili swoje życie, czas, emocje pieniądzom jako takim – to bankierzy, właściciele wielkich funduszy, wielkich firm. Nie uświadczymy tam raczej wynalazców, lekarzy, ambitnych artystów (wyjątki są, ale nieliczne). Czasami trafi się autor bestselera książkowego, bądź artysta popowy, z najbardziej głównego nurtu. Czasami, czyli rzadko. Będzie tam może producent filmowy, ale już rzadziej scenarzysta, reżyser. Potwierdza się stara reguła, że pieniądze mają ci co się zajmują samymi pieniędzmi, a nie ci co owe pieniądze uzyskują za oferowane towary.
Dlatego uważam, że domniemana przez zwolenników wolnego rynku zasada: iż chciwość napędza produkcję, twórczość, sprawdza się w znikomym stopniu. Chciwość napędza głównie samą chciwość i samo ściągnięcie pieniądza dla egoistycznych potrzeb, a mistrzom chciwości udaje się to bez „niepotrzebnego pośrednictwa” towarów, czy usług pozafinansowych. Nie muszą nic dawać nikomu, bo kasę daje się "wymanewrować" za pomocą sprytnych zabiegów - prawnych, psychologicznych, księgowych. Pieniądze kochają pieniądze, więc w zdecydowanej większości przypadków tylko ci, co się pieniądzom poświęcą, dorobią się fortuny.
Twórczość zaś jest domeną tych, co kochają twórczość jako taką - dla niej samej. Którzy chcą być potrzebni, którzy najpierw patrzą, co TRZEBA zrobić, a dopiero na kolejnym miejscu pytają, czy czasem wystarczająco na tym zarobią.

Powyższa reguła obowiązuje, w moim przekonaniu, niezależnie od systemu gospodarczego. Dobrze widać ją we współczesnym kapitalizmie, ale czy to za komuny, w średniowieczu, odrodzeniu, czy nawet starożytności mechanizm ów działał podobnie. Zmieniają się jedynie formy – czasem państwa, biurokracji jest przy tym więcej, czasem mniej, czasem mamy do czynienia z technologią, a w innym przypadku chodzi o dobra bardziej podstawowe i siermiężne sposoby zarządzania. Jednak od tysięcy lat jest tak, że są bogacze, którzy ludziom niewiele oferują, ale „wszystko” są w stanie kupić, a z drugiej strony twórcy, którzy za realne produkty dostają najczęściej mniej, niż następne „ogniwa zarządcze” względem ich towarów.



Szczodrość komplikuje prosty wolnorynkowy model
W tym sensie można powiedzieć, że nierówny poziom ludzi na linii chciwość – szczodrość psuje prosty model wartości, jaki wyznają wolnorynkowcy. Bo gdyby poziom chciwość – szczodrość był jednakowy dla każdego, to faktycznie większe zarobki wynikałyby z pracy, przemyślności, wartości produktu. Jeśli jednak za jakiś tam produkt jeden chce wielkich pieniędzy, inny mniejszych, a jeszcze ktoś daje go całkiem darmo (często nawet nie licząc na żadne korzyści w przyszłości), to wartościowanie produktu nam się rozmywa, a jednocześnie pojawia się nowy parametr, nowy stopień swobody w układzie – UMIEJĘTNOŚĆ-CHĘĆ ZAPEWNIANIA SOBIE FUNDUSZY NIEZALEŻNIE OD WARTOŚCI PRODUKTU. I jak wykazują doświadczenia, dla skuteczności finansowej jest to parametr absolutnie kluczowy, zwykle ważniejszy od obiektywnej wartości samego produktu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:47, 25 Cze 2011, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MrSpock




Dołączył: 21 Kwi 2019
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 8:13, 22 Kwi 2019    Temat postu: koniec kapitalizmu

Kapitalizm dogorywa i za kilka lat tylko w muzeach będą opowiadać o tym że był taki okres w historii gdy ludzie gromadzili niepotrzebne bogactwa. Odwiedzający muzeum nie będą tego rozumieć, po co ci ludzie to robili, po co istniała waluta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:32, 12 Maj 2019    Temat postu: Re: koniec kapitalizmu

MrSpock napisał:
Kapitalizm dogorywa i za kilka lat tylko w muzeach będą opowiadać o tym że był taki okres w historii gdy ludzie gromadzili niepotrzebne bogactwa. Odwiedzający muzeum nie będą tego rozumieć, po co ci ludzie to robili, po co istniała waluta.

Czy tak dogorywa?...
Na pewno jest to system pełen sprzeczności, więc będzie się jeszcze długo miotał wewnętrznie. Właśnie owo "miotanie się" jest chyba istotą jego funcjonowania.
Z drugiej strony, system oparty o wiarę w to, że - przy dzisiejszej ekspansywności ekologicznej gatunku ludzkiego - swobodna ekspansja egoizmów nie zakończy się zagładą (albo przynajmniej daleko posuniętym zniszczeniem środowiska naturalnego) jest w moim przekonaniu naiwnością.
Uważam, że nadszedł czas, gdy jasno ludziom trzeba uświadomić pewne podstawowe fakty:
- nasz gatunek rozrósł się tak bardzo, że musi zacząć się samoograniczać - i to na naprawdę dużą skalę ograniczać
- mamy wybór: albo ograniczanie na sposób etyczny, czyli realizowany z poszanowaniem podstawowych praw ludzkich, albo w sposób chaotyczny, oparty o prawo siły.
- tak jak nastąpiło na pewnym etapie rozwoju społeczeństw sformułowanie zasady równości wobec prawa, nastąpiło odejście od zasady, że dominacja jednych ludzi nad innymi jest w ogóle uznawana za coś poprawnego, etycznego, tak należałoby rozszerzyć tę zasadę równości na PRAWO DO CZERPANIA KORZYŚCI ZE ŚRODOWISKA NATURALNEGO. Mamy pewien zasób w naturalny sposób ograniczony - powierzchnię i zasoby naszej planety. Nie może być tak, że sprawność w zdobywaniu środków finansowych umożliwia jednostkom na dowolne marnowanie tych zasobów. To, że ktoś ma dużo pieniędzy nie może być przepustką do zawłaszczenia sobie dowolnie ziemi, wód, powietrza, a w szczególności możliwości degradowania tych zasobów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mika.maik




Dołączył: 14 Cze 2019
Posty: 787
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:23, 16 Cze 2019    Temat postu: Re: koniec kapitalizmu

Michał Dyszyński napisał:
mamy wybór: albo ograniczanie na sposób etyczny, czyli realizowany z poszanowaniem podstawowych praw ludzkich, albo w sposób chaotyczny, oparty o prawo siły.

Czyżby, Panie Barycki, Dyszyński proponował ludzkości wybór pomiędzy marksistowską gospodarką centralnie planowaną i sterowaną, a barbarzyństwem, przez największych zbrodniarzy ludzkości nazywanym dla wykiwania mordowanego pospólstwa, wolnym rynkiem? Obawiam się Panie Barycki, że Dyszyński, tak, jak i ten mieszczanin u Moliera, nie tylko nie wie, że mówi prozą hitlerowskiego rasizmu biologicznego, ale i nie wie, że mówi prozą marksistowską. Ale nie możemy, Panie Barycki, mieć o to do Dyszyńskiego pretensji, że nie wie o czym mówi, jego rozwój umysłowy zatrzymał się na poziomie dwunastolatka, a kto wie, może nawet spowodowane jest to, tak umiłowaną przez Dyszyńskiego, biologią, wrodzonym zespołem niedoboru jodu.


Ostatnio zmieniony przez mika.maik dnia Nie 8:25, 16 Cze 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21586
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:47, 16 Cze 2019    Temat postu:

Najlepszym eksperymentem na ateizm była Rosja radziecka i to co się dzisiaj tam dzieje..
[link widoczny dla zalogowanych]


Polska zawsze była wierna papie. Co także pociaga za sobą wiele ciekawych rzeczy.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 9:57, 16 Cze 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin