Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Konsument w okowach polityk producentów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:18, 22 Lip 2021    Temat postu: Konsument w okowach polityk producentów

Taki przypadek opisano: [link widoczny dla zalogowanych]
W skrócie: okazuje się, że "dziwnym trafem" tuż po okresie gwarancji samochód marki Tesla nie skokowo przestał ładować akumulatory do typowej dla tego samochodu pojemności, ładuje je w znacznie mniejszym stopniu, drastycznie ograniczając zasięg samochodu. W serwisie zaproponowano jedynie wymianę akumulatorów na nowe w cenie 20 tys. dolarów (było nie było, jest to kwota, za którą można już kupić całkiem nie najgorszy nowy samochód).
Autor artykułu porównuje ten przypadek do sytuacji, z którą borykali się użytkownicy niektórych drukarek "psujących się" wkrótce po okresie gwarancji, zaś naprawy miały kosztować z grubsza tyle, co nowa drukarka. Jednocześnie w wielu przypadkach okazywało się, że owo "psucie się" daje się zhakować za pomocą programu, który resetuje zaszyty w urządzeniu licznik wydruków, czyli wystarczy przestawić softwarowo jeden parametr, a drukarka zaczyna drukować jak nowa...

Teraz mój komentarz
W obliczu zanieczyszczenia planety zarówno gazami, jak i innymi odpadowymi substancjami powstającymi podczas produkcji, jak też i tego, że powyższa polityka producentów oznacza niszczenie (produkcję odpadów) całkiem jeszcze zdatnych do działania urządzeń, trudno znaleźć tu słowa potępienia.
Skala nieodpowiedzialności za wspólne dobro, antykonsumeckich praktyk i ogólnie nieodpowiedzialności, czy wręcz chyba zwyczajnie zła, wydaje mi się tu dość porażająca.
Przez decydentów stosujących właśnie tego rodzaju politykę niszczymy nasza planetę, stajemy katami dla przyszłych pokoleń ludzi.
Zdaje sobie sprawę, że z punktu widzenia artodoksyjnego wolnorynkowca, jakiekolwiek zabranianie tutaj czegokolwiek przez państwo byłoby karygodne. Problem "powinien się rozwiązać" metodami wyboru konsumenckiego. A to, że jakoś się nie rozwiązuje?...
- Cóż wolnorynkowcom to nie przemówi do głów i sumień, bo dla nich najważniejsze jest, aby takie rzeczy działy się wyłącznie w oparciu o mechanizmy rynkowe. I nawet jeśli efektem będzie katastrofa ekologiczna, to nie jest wystarczający argument, aby jakąś interwencją tutaj zadziałać. Bo wolnorynkowców ortodoksja wolnorynkowa jest najświętszym prawem świata... Niechby świat zginął, życie w cierpieniu się zdegradowało, ale nie zadziałamy w kierunku przymuszenia jakichś psychopatów i czy innych ludzi nieodpowiedzialnych we władzach firm do działań chroniących większe dobro.
Tu wolnorynkowiec oczywiście zaprzeczy, że do katastrofy dojdzie. Wolnorynkowiec tutaj będzie wpierał, że ostatecznie jakoś sprawa, dzięki mechanizmom wolnorynkowym, pójdzie w dobrą stronę - bo np. klienci firm wymuszą na producentach większą dbałość o ekologię. Problem w tym, że tu już mogłoby się dziać! A się nie dzieje, albo się dzieje w zdecydowanie niewystarczającym stopniu. Oczywiście zawsze można wpierać, że to w końcu się stanie, że na pewno ten mechanizm ostatecznie zadziała, albo że szkody związane z wykroczeniem poza prymat wyboru konsumenckiego "na pewno będą większe", niż to, co się stanie, gdy np. zabronimy praktyk, które wyżej opisałem. Można tak twierdzić, można w to wierzyć. Podobnie co niektórzy wierzą w wielką moc samoleczenia, że to organizm sam powinien pokonać każdą chorobę. Można w to wierzyć i do końca nie wziąć antybiotyku, czy innego leku, który by uratował życie. Można tak uważać i umrzeć, czy dać umrzeć komuś ze swojej rodziny. W imię ortodoksji, w imię wiary, że to "samo powinno się rozwiązać". Tylko czy ta wiara może być nazwana rozumną? Czy taka wiara nie jest czasem rodzajem grzechu (choćby grzechu przeciw rozumowi)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin