Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bóg naszej realnej wiary
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:38, 02 Kwi 2025    Temat postu:

Nieraz, gdy patrzę na to co REALNIE czynią liczni wyznawcy, gdy co prawda nazywają się teistami, a nawet z wielką dobitnością deklarują "wierzę w Boga", to wydaje mi się, że pod nazwą "wiary w Boga" w istocie mamy zupełnie inny rodzaj wiar, że "wierzyć w Boga" jest tylko takim zmyłkowym określeniem, umowną frazą, którą się w swojej grupie używa, choć "wszyscy wiedzą, o co chodzi". A chodzi o to, aby:
- trzymać z jakąś grupą swoich
- piętnować tych, co myślą inaczej niż owi swoi
- pławić się w samozadowoleniu, że skoro jesteśmy z owymi swoimi, to mamy gwarancję racji, bo bycie ze swoimi samo w sobie ma nieskończoną epistemiczną moc.

Jest takie przysłowie wiejskie: kumie! Chwalą nas - wy mnie, a ja was.
Religia w licznych przypadkach skupia się na tworzeniu towarzystw wzajemnej adoracji.

Jest tu chyba kwestia jakiejś formy GŁĘBSZEJ WEWNĘTRZNEJ UCZCIWOŚCI, która by skłaniała wierzącego do opuszczenia tego przyjemnego kręgu mentalnej gnuśności, bazującej na założeniu, że jak się jest ze swoimi, to i sam Bóg jest z tego wielce ukontentowany, że oportunizm w ramach własnej grupy religijnej miałby być tym REALNIE NAJWYŻSZYM KRYTERIUM POPRAWNOŚCI.
Wg mnie Bóg stawia każdemu również i to pytanie: za kogo mnie uważasz?... Czy uważasz mnie za istotę, którą zarządzają realnie autorytety twojej religii, czy dajesz mi jednak szansę na niezależność? Jak REALNIE postrzegasz swojego Boga?...

Jeśli ktoś godzi się wewnętrznie na to, że mu jego obraz Boga zostanie ustawiony zewnętrznie, czyli najczęściej dekretami ze strony autorytetów religijnych własnego wyzwania, to będzie tak, jakby tej osobie nie zależało na prawdzie, jakby ona zdradziła Boga swojej szczerości, Boga we własnej duszy, zaś tym realnie uszanowanym przez ową osobą "Bogiem", a raczej bożkiem, jest stadność, trzymanie ze swoją grupą.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:07, 02 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:08, 02 Kwi 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Uważam, iż błędem jest naginanie interpretacji Biblii do - przecież kompletnie nieznanego starożytnym - dzisiejszego trybu odczytywania tekstu, bliskiego analizie dzieł naukowych. A tak niektórzy chyba próbują odczytywać sens przekonania, iż Biblia "jest spójna". Być może zresztą nawet ona jest "jest spójna", ale w znaczeniu, które odkryjemy dopiero za tysiąc lat, gdy postawimy sobie najpierw te zagadnienia do przemyślenia w trybie uznania ich (przejściowej) niespójności, aby potem stworzyć dla nich właściwą syntezę. Przynajmniej ja w to właśnie z grubsza wierzę.

To własne jeszcze rozwinę.
Czytałem o jakichś objawieniach w kwestii Biblii, że niejeden ważny jej sens zostanie przez ludzi odkryty dopiero gdy będzie to im dane, gdy się odpowiednio udoskonalą. Jeśliby przyjąć takie podejście, w którym celem Biblii jest OBJAWIENIE - PRZEKAZANIE CZEGOŚ LUDZIOM (w odróżnieniu od chyba bezwiednie przyjmowanej przez niektórych wersji, że wystarczy, iż Biblia swoja spójność "ma tam w sobie", co może być dla nikogo niezrozumiałe), to doskonalenie się ludzkości jest METODĄ NA ODKRYWANIE SENSU, a zarazem tej ideowej spójności Biblii.
To niby jest takie oczywiste, że zwykły ludzki 5-latek, czy ktoś inny o bardzo nikłych doświadczeniach życiowych i rozwoju intelektualnym i tak będzie mentalnie odseparowany od tego, co Biblia mogłaby mu zakomunikować, bo po prostu on nie ma w sobie tych "narzędzi odbioru", które są niezbędne, aby ze słów w umyśle powstawały znaczenia.
Tekst można przeczytać w tym sensie, że osoba, znająca reguły czytania i mówienia jest w stanie wypowiadać słowa zapisane w danym tekście, mimo że zielonego pojęcia nie ma o znaczeniu tego tekstu. Dotyczy to oczywiście nie tylko tekstu Biblii, ale dowolnego tekstu o trudnych w interpretacji znaczeniach - np. tekstu specjalistycznego, zawierającego sformułowania, które da się z liter odtworzyć fonetycznie, ale których rozumienie wymaga umiejętności tworzenia w umyśle pewne przestrzeni odniesień mentalnych - odniesienia się do jakiejś siatki pojęciowej, w której sens danej wypowiedzi "zagra", łącząc się z tym, co buduje w umyśle odbiorca.
Oczywiście można głosić różne pochwalne sformułowania na temat Biblii (i nie tylko jej), nie mając żadnych wyobrażeń (albo mając bardzo powierzchowne wyobrażenia) wzgledem tego, co w Biblii napisano. I ja mam wrażenie, że wielu wyznawców na tym poprzestaje. Ale czy to się na pewno Bogu podoba?... :think:

W tej NARRACJI POCHWALNEJ wobec Biblii sensy są de facto ignorowane, nikt ich nie poszukuje, nie wkłada wysiłku ich składania sobie z odczytu fraz, albo składa je bardzo powierzchownie, nieszczerze, bez dociekliwości i prawdziwego zaangażowania. Za to całą para biblijnego zaangażowania idzie w wychwalanie tej Księgi, podkreślanie jej wielkości, boskości, czy ogólnie doczepianie wszelkich określeń, byle odbieranych jako superlatywy, a nie krytyka.
Może to się wydawać "prawowiernym" wyznawcom słuszne, godne, zasadne. Ale jak widzę w tym LEKCEWAŻENIE REALNEGO ZNACZENIA Biblii. To jest bowiem postawa w stylu "pochwalę cię i się wypchaj", albo "szczerego wysiłku poznawczego wkładał w sprawę nie będę, tylko poprzestanę na bezpiecznym (?) tworzeniu hymnów pochwalnych".
Teraz jest pytanie: jak te sprawy widzi sam Bóg?...
- Zwolennicy traktowania Biblii w narracji niedociekliwej, a pochwalnej jakby uznali wiarę w Boga, który ma osobowość podobną do zakompleksiałych ludzi - ludzi, których ciągle trzeba wychwalać, nie wolno być wobec nich szczerym, bo tacy ludzie szczerości i uczciwości nie wytrzymują. Takimi są w ludzkich społecznościach małe dzieci (które też się chwali, bo mają za słabą psychikę, aby zmierzyć się z trudniejszymi mentalnie problemami), a także despoci, tyrani (którzy z kolei będą reagowali agresją na każdą formę podważania ich dominacji, wielkości, nadrzędności). Czy Bóg chce być traktowany na tej samej zasadzie jak się traktuje dzieci i despotów?...
- Czołobitni i pochwalni propagatorzy Biblii najwyraźniej są przekonani, że taka rola Bogu najbardziej przysługuje i że tylko tak należy Boga traktować. Ale czy aby na pewno są to słuszne przekonania?... :think: :shock:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 9:46, 03 Kwi 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 7087
Przeczytał: 52 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:29, 02 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:

Bóg odrzucił Adama i Ewę, większość ludzi którzy żyli przed potopem, większość Izraelitów którzy umarli na pustyni. Odrzucił większość duchownych żydowskich, także niektórych chrześcijan w zborach w 1w.n.e. Bóg ustanawia normy, nie stworzenia. Ma moralne prawo odrzucić a nawet uśmiercić ludzi, którzy czynią wbrew Jego zasadom moralnym.

Dlaczego tak sądzisz?
Adam i Ewa, jak również Abel i Set a także Noe to sprawiedliwi patriarchowie.
W odróżnieniu od Kaina
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23920
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:07, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Andy72 napisał:
Litek napisał:

Bóg odrzucił Adama i Ewę, większość ludzi którzy żyli przed potopem, większość Izraelitów którzy umarli na pustyni. Odrzucił większość duchownych żydowskich, także niektórych chrześcijan w zborach w 1w.n.e. Bóg ustanawia normy, nie stworzenia. Ma moralne prawo odrzucić a nawet uśmiercić ludzi, którzy czynią wbrew Jego zasadom moralnym.

Dlaczego tak sądzisz?
Adam i Ewa, jak również Abel i Set a także Noe to sprawiedliwi patriarchowie.
W odróżnieniu od Kaina


Zakladamy, że Abel nie byłby zly i rozgoryczony gdyby Bóg nie przyjął jego ofiary?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1335
Przeczytał: 24 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:49, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Andy72 napisał:
Litek napisał:

Bóg odrzucił Adama i Ewę, większość ludzi którzy żyli przed potopem, większość Izraelitów którzy umarli na pustyni. Odrzucił większość duchownych żydowskich, także niektórych chrześcijan w zborach w 1w.n.e. Bóg ustanawia normy, nie stworzenia. Ma moralne prawo odrzucić a nawet uśmiercić ludzi, którzy czynią wbrew Jego zasadom moralnym.

Dlaczego tak sądzisz?
Adam i Ewa, jak również Abel i Set a także Noe to sprawiedliwi patriarchowie.
W odróżnieniu od Kaina


Zakladamy, że Abel nie byłby zly i rozgoryczony gdyby Bóg nie przyjął jego ofiary?


Adam i Ewa byli sprawiedliwi ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23920
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:16, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
Semele napisał:
Andy72 napisał:
Litek napisał:

Bóg odrzucił Adama i Ewę, większość ludzi którzy żyli przed potopem, większość Izraelitów którzy umarli na pustyni. Odrzucił większość duchownych żydowskich, także niektórych chrześcijan w zborach w 1w.n.e. Bóg ustanawia normy, nie stworzenia. Ma moralne prawo odrzucić a nawet uśmiercić ludzi, którzy czynią wbrew Jego zasadom moralnym.

Dlaczego tak sądzisz?
Adam i Ewa, jak również Abel i Set a także Noe to sprawiedliwi patriarchowie.
W odróżnieniu od Kaina


Zakladamy, że Abel nie byłby zly i rozgoryczony gdyby Bóg nie przyjął jego ofiary?


Adam i Ewa byli sprawiedliwi ?


Byli bezradni i zagubienie.

Bóg chcial jeszcze wzmocnić ich zagubienie. nie pomagał im.

Wy SJ tak chcecie??

Aby Bóg nie dawał Wam szansy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1335
Przeczytał: 24 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:37, 03 Kwi 2025    Temat postu:

W jaki sposób Bóg pomagał Adamowi i Ewie ?

Czy Adam i Ewa chcieli sobie pomóc ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 7087
Przeczytał: 52 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:14, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:

Adam i Ewa byli sprawiedliwi ?

A czy TY jesteś sprawiedliwy?
Z pewnością popełniłeś w życiu więcej niż jeden grzech.
A Adam i Ewa zostali zwiedzeni, spożyli owoc, a potem bardzo tego żałowali i pokutowali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23920
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:54, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
W jaki sposób Bóg pomagał Adamowi i Ewie ?
Twie
Czy Adam i Ewa chcieli sobie pomóc ?


Bóg umieścił ich w raju. Nie wiem czy to było takie dobre. Chyba sam stwierdził, że niekoniecznie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:16, 03 Kwi 2025    Temat postu:

Czasem przychodzi mi do głowy myśl, że być może sam Bóg daje człowiekowi test na poziomie pytania: czy przyjmiesz od swoich autorytetów religijnych każde stwierdzenie, nawet wyglądające na totalny absurd?
Jeśli u kogoś autorytety jego religii "biją wszystko", czyli każdą szczerą, osobistą myśl, każde odczucie, wszystko, co jawi się jako sens, to znaczy, że to one są w duszy człowieka bóstwami. A skoro (mimo wszystko jednak LUDZKIE) autorytety są wyżej niż cokolwiek, to są wyżej niż sam Bóg, czyli wiara w te autorytety jest bałwochwalstwem.

Czy Bóg (z jakiego właściwie powodu?) nie może przed człowiekiem postawić takiego sprawdzenia: czy w celu bycia zgodnym ze "swoimi" posuniesz się tak daleko, że nawet przekroczysz granicę bałwochwalstwa?
Czy złotym cielcem niejednego wiernego czasem nie są autorytety, którym ten człowiek zawierza w sposób absolutny każdy, nawet najmniejszy aspekt swojego odczuwania i rozumienia prawdy, dobra, sensu?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1335
Przeczytał: 24 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:14, 04 Kwi 2025    Temat postu:

Michale

Analizuję i porównuję z Biblią wyjaśnienia które oficjalnie publikują ŚJ. Dlatego prowadzimy kursy biblijne, żeby człowiek sprawdził nauki ŚJ z Biblią . Jest to uczciwe .


Ostatnio zmieniony przez Litek dnia Pią 8:15, 04 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:16, 04 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
Michale

Analizuję i porównuję z Biblią wyjaśnienia które oficjalnie publikują ŚJ. Dlatego prowadzimy kursy biblijne, żeby człowiek sprawdził nauki ŚJ z Biblią . Jest to uczciwe .

To, że wzajemnie się inspirujemy w różnych przemyśleniach, jest naturalne i słuszne. Jednak dodatkowa interpretacja do Biblii, którą jest interpretacja autorytetów - czy jest w stanie zastąpić własny, szczery odbiór tej Księgi?... Czym jest dodanie tej warstwy interpretacji autorytetów w sytuacji gdy już (przetłumaczoną) Biblię i tak mamy?...
- Chyba, jeśliby obligatoryjnie musiało być stosowane odwołanie się do owych autorytetów przy interpretacji, to jest formą powiedzenia "autorzy Biblii się sami się nie wykazali, sama Biblia jest niewystarczająca".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1335
Przeczytał: 24 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:09, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Indywidualnie nie poznamy prawdy biblijnej. Gdyby to było możliwe nie byłyby organizowane zbory chrześcijańskie w 1w.n.e. Hebrajczyków 10:24,25
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:26, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
Indywidualnie nie poznamy prawdy biblijnej. Gdyby to było możliwe nie byłyby organizowane zbory chrześcijańskie w 1w.n.e. Hebrajczyków 10:24,25


Argument w kwestii poznania prawdy z organizowania zborów jest tak samo mocny w kontekście organizowania wszystkich innych zbiorowisk w celach czy to kultu, czy innych rytuałów, czy akcji społecznych. Jeśli to organizowanie zborów miałoby z zasady nam gwarantować prawdę biblijną, to wszyscy ci, którzy jakiekolwiek zgromadzenia biblijne kiedykolwiek zorganizowali - w tym także PROPAGUJĄC TREŚCI PRZECIWNE DO TEGO, CO GŁOSZĄ ŚWIADKOWIE JEHOWY - już głosiliby treści prawdziwe.

Tymczasem mamy wiele wyznań chrześcijańskich, które się nie zgadzają ze sobą w bardzo licznych kwestiach związanych z odczytem Biblii. Jeśliby wszystkie one miały głosić prawdę, z tytułu tego, że je zorganizowano, że jakieś autorytety nimi zarządzają, to musielibyśmy uznać, iż prawdziwe są nawet przeczące sobie interpretacje.

Po mojemu...
Uczynienie sobie autorytetów biblijnych niczego nie gwarantuje. To nie oznacza, iż chcę odrzucić całkowicie rolę autorytetów, bo jednak uważam, iż wysiłek włożony w zgłębianie różnych zagadnień zwykle daje jakąś przewagę tym, którzy go wkładają, wobec tych, którzy tylko biernie coś wysłuchują, oglądają, czyli autorytety bywają pożyteczne w poznaniu (także Biblii, a nie tylko Biblii). Jednak jestem zdecydowanie za tym, aby rolę autorytetów traktować znacznie słabiej, niż to się dziś w mocno autorytarnych wyznaniach stosuje, czyli jestem za tym, aby sugestie autorytetów traktować na zasadzie "do dyskusji", a nie (jak to w autorytarnych odniesieniach jest normą) "nie do dyskusji" i tylko "przyjęcia jak jest".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1335
Przeczytał: 24 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:43, 05 Kwi 2025    Temat postu:

W okresie przedchrześcijańskim , Bóg przekazywał prawdę przez Mojżesza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:45, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
W okresie przedchrześcijańskim , Bóg przekazywał prawdę przez Mojżesza.

O jakiej prawdzie tu myślisz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 7087
Przeczytał: 52 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:04, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Prawdzie o Bogu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:21, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Andy72 napisał:
Prawdzie o Bogu

A co jest owa "prawda o Bogu"?...
1. ŻE jest
2. Za kogo ludzie Go uważają
3. Jakie ludzkie mniemania o Nim należałoby sprostować
4. Jaki jest "w sobie" (czy jakiekolwiek słowa ludzkiego języka są w stanie to "prawdziwie" oddać)
...?

Chciałbym rozpocząć refleksję najbardziej na ten temat: CZY JAKIEKOLWIEK SŁOWA LUDZKIEGO JĘZYKA są w stanie oddać PRAWDĘ O BOGU?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:22, 05 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3056
Przeczytał: 112 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:50, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Andy72 napisał:
Prawdzie o Bogu

A co jest owa "prawda o Bogu"?...
1. ŻE jest
2. Za kogo ludzie Go uważają
3. Jakie ludzkie mniemania o Nim należałoby sprostować
4. Jaki jest "w sobie" (czy jakiekolwiek słowa ludzkiego języka są w stanie to "prawdziwie" oddać)
...?

Chciałbym rozpocząć refleksję najbardziej na ten temat: CZY JAKIEKOLWIEK SŁOWA LUDZKIEGO JĘZYKA są w stanie oddać PRAWDĘ O BOGU?...


Sama Biblia wskazuje, że Bóg jest ponad naszymi myślami (Iz 55,8-9). Myślę sobie, że nasza "prawda" o Bogu zawsze jest uwarunkowana od naszego stopnia rozwoju duchowego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:23, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Andy72 napisał:
Prawdzie o Bogu

A co jest owa "prawda o Bogu"?...
1. ŻE jest
2. Za kogo ludzie Go uważają
3. Jakie ludzkie mniemania o Nim należałoby sprostować
4. Jaki jest "w sobie" (czy jakiekolwiek słowa ludzkiego języka są w stanie to "prawdziwie" oddać)
...?

Chciałbym rozpocząć refleksję najbardziej na ten temat: CZY JAKIEKOLWIEK SŁOWA LUDZKIEGO JĘZYKA są w stanie oddać PRAWDĘ O BOGU?...


Sama Biblia wskazuje, że Bóg jest ponad naszymi myślami (Iz 55,8-9). Myślę sobie, że nasza "prawda" o Bogu zawsze jest uwarunkowana od naszego stopnia rozwoju duchowego.


Ciekawe jest, że różne autorytarne kierunki interpretacji religijnej tak chętnie o tym zapominają... :think:
Tzn. - ściślej - owo zapominanie vs pamiętanie jest wyjątkowo wybiórcze. Autorytety religijne w ortodoksyjnych religiach (religiach władzy) bardzo namolnie przypominają tym zwykłym wierzącym, jak to oni "nie powinni sami" o niczym w kwestiach religijnych decydować, nawet myśleć, ale za chwilę, gdy przychodzi do oceny tego, co pochodzi z ust samych autorytetów, to słowa przez te autorytety tworzone okazują się (na tajemniczej zasadzie) samą "prawdą", czasem są traktowane z większym namaszczeniem i czołobitnością niż Biblia. A za chwilę znowu integrystyczne w stylu autorytet będą groziły palcem tym zwykłym wierzącym "ale ty sam z siebie nie myśl, nie wolno ci mieć własnego zdania na ten - religijny - temat".
Ja uważam, że oczywiście BĘDĄC BARDZO WYCZULONYM NA ZAGROŻENIE PYCHĄ I INNYMI BŁĘDAMI W OCENIE, ale jednak to samemu się musimy borykać z poszukiwaniem Boga, duchowości, prawdy. I trzeba się z góry przygotować na to, że popełnimy błędy, nieraz zgrzeszymy. Ale większym błędem (grzechem) jest zaniechanie własnej aktywności w imię unikania błędów. Inaczej mówiąc grzech zaniechania/gnuśności/zakopania talentu jest bardziej fundamentalny i ważniejszy, niż nawet zrobienie błędu innego rodzaju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3056
Przeczytał: 112 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:41, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ciekawe jest, że różne autorytarne kierunki interpretacji religijnej tak chętnie o tym zapominają... :think:
Tzn. - ściślej - owo zapominanie vs pamiętanie jest wyjątkowo wybiórcze. Autorytety religijne w ortodoksyjnych religiach (religiach władzy) bardzo namolnie przypominają tym zwykłym wierzącym, jak to oni "nie powinni sami" o niczym w kwestiach religijnych decydować, nawet myśleć, ale za chwilę, gdy przychodzi do oceny tego, co pochodzi z ust samych autorytetów, to słowa przez te autorytety tworzone okazują się (na tajemniczej zasadzie) samą "prawdą", czasem są traktowane z większym namaszczeniem i czołobitnością niż Biblia. A za chwilę znowu integrystyczne w stylu autorytet będą groziły palcem tym zwykłym wierzącym "ale ty sam z siebie nie myśl, nie wolno ci mieć własnego zdania na ten - religijny - temat".


I trudno przebić się do umysłu kogoś silnie zapatrzonego w autorytety. Z góry jesteś, jako pojedynczy człowiek, niewiarygodny względem tysiąca lat tradycji, która mówi, że coś jest tak, a nie inaczej. Jeśli, dla przykładu, autorytet przez setki lat nauczały, że po śmierci Bóg będzie sądził człowieka z jego życia to jeśli znajdzie się ktoś, kto będzie się przeciwstawiał takiemu obrazowi rzeczy, to będzie niewiarygodny. Ja to wiem trochę po sobie. Kilka lat temu, gdy wczytywałem się w wujową apokatastaze to nie bardzo temu dowierzałem, bo sobie myślałem, czy taki pojedynczy głos w sprawie (nawet jeśli to jest wujzboj) może mieć rację, gdy od tysiącleci panuje inne nauczanie, cały Kościół ma się mylić, a jeden wuj ma mieć rację?..
Tak sobie myślałem. Z powodów psychologicznych byłem sceptycznie nastawiony do tematu apokatastazy. Dopiero z czasem się przekonałem, jak zobaczyłem, że głosów w Kościele za nadzieją ocalenia wszystkich, jest dużo więcej.
Gdybym pozostał przy ślepym podążaniu za nauczaniem autorytetów to nie dałbym sobie szansy na zapoznanie się z wieloma wspaniałymi myślami, tych którzy myślą inaczej. Nie dałbym sobie szansy na głębszą refleksję. Rozumiem jednak tych ludzi, którzy są mocno przekonani, że prawda już jest w gotowej postaci przedstawiona przez autorytety - rozumiem, jak trudno może być komuś poddać to w ogóle w wątpliwość. :think:

Cytat:
Ja uważam, że oczywiście BĘDĄC BARDZO WYCZULONYM NA ZAGROŻENIE PYCHĄ I INNYMI BŁĘDAMI W OCENIE, ale jednak to samemu się musimy borykać z poszukiwaniem Boga, duchowości, prawdy. I trzeba się z góry przygotować na to, że popełnimy błędy, nieraz zgrzeszymy. Ale większym błędem (grzechem) jest zaniechanie własnej aktywności w imię unikania błędów. Inaczej mówiąc grzech zaniechania/gnuśności/zakopania talentu jest bardziej fundamentalny i ważniejszy, niż nawet zrobienie błędu innego rodzaju.


"Samemu" - dla wielu wierzących jest to myśl niedopuszczalna, heretycka, grzeszna, obrażająca Boga, bo przecież te autorytety są przecież od Boga więc mamy się ich słuchać. Trzeba mieć naprawdę silne argumenty pod ręką, aby kogoś wybić z tego myślenia.

Ja sobie myślę, że nie ma dla Boga takiego grzechu ludzkiego, z którym On sobie nie poradzi. Nawet jeśli, jakiś człowiek maksymalnie, jak to tylko możliwe, zaniecha swojej duchowej, umysłowej aktywności i odejdzie z tego świata jako ten "sługa gnuśny" to Bóg takiej osobie pomoże. Zastanawiam się tylko, czy po tej drugiej stronie życia, to dojrzewanie, wzrastanie nie będzie trudniejsze? Jednak po coś to życie tu na ziemi chyba jest, może lepiej spróbować jak najlepiej rozwinąć się tu, bo tam będzie to bardziej skomplikowane? :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 18:43, 05 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3056
Przeczytał: 112 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:09, 05 Kwi 2025    Temat postu:

Litek napisał:
W okresie przedchrześcijańskim , Bóg przekazywał prawdę przez Mojżesza.


Litek, a możesz wyjaśnić mi jak ŚJ tłumaczą sobie to, że Bóg przekazuje prawdę przez kogoś? Dlaczego Bóg sam osobiście prawdy nie przekaże?
Skoro Bóg może prawdę przekazać jednemu pojedynczemu człowiekowi to, co stoi na przeszkodzie, aby po prostu przekazać ją wszystkim, albo chociaż tym szczerze zainteresowanym? :think:

Mnie się wydaje, że Bóg nikomu nie przekazał nigdy prawdy w sposób pełny, czysty, w taki sposób jak ty to sobie Litku wyobrażasz, czyli, że Bóg się komuś objawił i coś powiedział. Bóg chyba tak się z ludźmi nie komunikuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:50, 06 Kwi 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Ja uważam, że oczywiście BĘDĄC BARDZO WYCZULONYM NA ZAGROŻENIE PYCHĄ I INNYMI BŁĘDAMI W OCENIE, ale jednak to samemu się musimy borykać z poszukiwaniem Boga, duchowości, prawdy. I trzeba się z góry przygotować na to, że popełnimy błędy, nieraz zgrzeszymy. Ale większym błędem (grzechem) jest zaniechanie własnej aktywności w imię unikania błędów. Inaczej mówiąc grzech zaniechania/gnuśności/zakopania talentu jest bardziej fundamentalny i ważniejszy, niż nawet zrobienie błędu innego rodzaju.


"Samemu" - dla wielu wierzących jest to myśl niedopuszczalna, heretycka, grzeszna, obrażająca Boga, bo przecież te autorytety są przecież od Boga więc mamy się ich słuchać.

A przecież autorytety nie stoją przy każdym wyznawcy szeregowym, aby mu objaśniać co chwila, w jaki sposób należy reagować w tysiącach konkretnych życiowych sytuacji. Jeśli człowiek sam się nie udoskonali na tyle, aby poprawnie odczytywać sens sytuacji, w kontekście wartości etycznych, jakie wyznaje w ramach religii, to po prostu nie będzie w stanie zastosować tych wartości. To, że się umie odczytywać reakcje ludzi, aby w duchu miłości, prawdy i dobra dostosować do nich własne zachowania, nie bierze się z niczego. Przecież każdy jako tako doświadczony człowiek widzi różnicę w adekwatności zachowań małego dziecka, które jeszcze nie nauczyło się SAMO rozumieć, kiedy powinno ustępować, a kiedy twardo bronić wartości przed złymi ludźmi, kiedy trzeba odrzucić pierwsze odczucie, bo ten typ naszych reakcji często jest mylny, a kiedy można zaufać swoim intuicjom i zmysłom, jak rozpoznawać złe emocje i sugestie od ludzi, jak się nie dawać oszukać, jak zorientować się, ktoś potrzebuje pomocy, nawet jeśli o nią wprost nie poprosił itp. itd. Jest tysiące sytuacji życiowych, w których poprawność reakcji, a z nią zdolność do czynienia dobra i rozpoznawania prawdy zależy od tych niezliczonych doświadczeń, czasem przemyśleń, zastanowień nad swoimi pomyłkami itp. itd. Żaden autorytet tego nie zastąpi, bo nie stoi przecież przy człowieku w każdej chwili życia, aby mu wyjaśniać sens kolejnej sytuacji. Jeśli ktoś zatem zaniecha tego OSOBISTEGO, SAMODZIELNEGO DOSKONALENIA SIĘ, korygowania typowych swoich błędów, zdobywania doświadczenia, jak się bardziej adekwatnie zachowywać, to będzie bezradny wobec bardzo wielu życiowych wyzwań i zagrożeń. Przecież oczywistą powszechną prawdą jest, iż człowiek mądrość postępowania i skuteczność w czynieniu dobra doskonali latami, że to jest mu dane od dziecka, lecz wiąże się z wysiłkiem i doświadczeniami życiowymi, z których wyciągane są mądre wnioski.
Ci, co nawołują do powstrzymania się od samodzielności i doskonalenia własnego myślenia, korygowania impulsów woli i emocji, ci są w istocie odpowiedzialni za te niezliczone błędy osób, które ich posłuchały. Są to tzw. grzechy cudze, grzechy, błędy, krzywdy, które ktoś inny co prawda bezpośrednio czyni, ale u podstaw owych grzechów jest złe wychowanie, wadliwe sugestie, niszczenie rozwoju duchowego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3056
Przeczytał: 112 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:59, 06 Kwi 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Cytat:
Ja uważam, że oczywiście BĘDĄC BARDZO WYCZULONYM NA ZAGROŻENIE PYCHĄ I INNYMI BŁĘDAMI W OCENIE, ale jednak to samemu się musimy borykać z poszukiwaniem Boga, duchowości, prawdy. I trzeba się z góry przygotować na to, że popełnimy błędy, nieraz zgrzeszymy. Ale większym błędem (grzechem) jest zaniechanie własnej aktywności w imię unikania błędów. Inaczej mówiąc grzech zaniechania/gnuśności/zakopania talentu jest bardziej fundamentalny i ważniejszy, niż nawet zrobienie błędu innego rodzaju.


"Samemu" - dla wielu wierzących jest to myśl niedopuszczalna, heretycka, grzeszna, obrażająca Boga, bo przecież te autorytety są przecież od Boga więc mamy się ich słuchać.

A przecież autorytety nie stoją przy każdym wyznawcy szeregowym, aby mu objaśniać co chwila, w jaki sposób należy reagować w tysiącach konkretnych życiowych sytuacji. Jeśli człowiek sam się nie udoskonali na tyle, aby poprawnie odczytywać sens sytuacji, w kontekście wartości etycznych, jakie wyznaje w ramach religii, to po prostu nie będzie w stanie zastosować tych wartości. To, że się umie odczytywać reakcje ludzi, aby w duchu miłości, prawdy i dobra dostosować do nich własne zachowania, nie bierze się z niczego. Przecież każdy jako tako doświadczony człowiek widzi różnicę w adekwatności zachowań małego dziecka, które jeszcze nie nauczyło się SAMO rozumieć, kiedy powinno ustępować, a kiedy twardo bronić wartości przed złymi ludźmi, kiedy trzeba odrzucić pierwsze odczucie, bo ten typ naszych reakcji często jest mylny, a kiedy można zaufać swoim intuicjom i zmysłom, jak rozpoznawać złe emocje i sugestie od ludzi, jak się nie dawać oszukać, jak zorientować się, ktoś potrzebuje pomocy, nawet jeśli o nią wprost nie poprosił itp. itd. Jest tysiące sytuacji życiowych, w których poprawność reakcji, a z nią zdolność do czynienia dobra i rozpoznawania prawdy zależy od tych niezliczonych doświadczeń, czasem przemyśleń, zastanowień nad swoimi pomyłkami itp. itd. Żaden autorytet tego nie zastąpi, bo nie stoi przecież przy człowieku w każdej chwili życia, aby mu wyjaśniać sens kolejnej sytuacji. Jeśli ktoś zatem zaniecha tego OSOBISTEGO, SAMODZIELNEGO DOSKONALENIA SIĘ, korygowania typowych swoich błędów, zdobywania doświadczenia, jak się bardziej adekwatnie zachowywać, to będzie bezradny wobec bardzo wielu życiowych wyzwań i zagrożeń. Przecież oczywistą powszechną prawdą jest, iż człowiek mądrość postępowania i skuteczność w czynieniu dobra doskonali latami, że to jest mu dane od dziecka, lecz wiąże się z wysiłkiem i doświadczeniami życiowymi, z których wyciągane są mądre wnioski.
Ci, co nawołują do powstrzymania się od samodzielności i doskonalenia własnego myślenia, korygowania impulsów woli i emocji, ci są w istocie odpowiedzialni za te niezliczone błędy osób, które ich posłuchały. Są to tzw. grzechy cudze, grzechy, błędy, krzywdy, które ktoś inny co prawda bezpośrednio czyni, ale u podstaw owych grzechów jest złe wychowanie, wadliwe sugestie, niszczenie rozwoju duchowego.


A to czasem nie jest tak, że autorytety mówią wiernym, w co mają wierzyć i jakie wartości wyznawać, a dalej w życiu osobistym to sobie niech wierni radzą sami? Z jednej strony autorytety przedstawiają się jako dobrzy pasterze, którzy mają ludzi prowadzić do Boga, ale w praktyce to ja tego nie widzę. Gdyby byli dobrymi pasterzami to spotykaliby się z ludźmi, pytali by ludzi o to czy nie potrzebują pomocy w swojej wierze, otwarci byliby na pytania, chętnie wyjasnialiby różne wątpliwości itd. Jezus był wśród ludzi, a nie gdzieś zamknięty w jakieś swojej rezydencji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35102
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:38, 06 Kwi 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A przecież autorytety nie stoją przy każdym wyznawcy szeregowym, aby mu objaśniać co chwila, w jaki sposób należy reagować w tysiącach konkretnych życiowych sytuacji. Jeśli człowiek sam się nie udoskonali na tyle, aby poprawnie odczytywać sens sytuacji, w kontekście wartości etycznych, jakie wyznaje w ramach religii, to po prostu nie będzie w stanie zastosować tych wartości. To, że się umie odczytywać reakcje ludzi, aby w duchu miłości, prawdy i dobra dostosować do nich własne zachowania, nie bierze się z niczego. Przecież każdy jako tako doświadczony człowiek widzi różnicę w adekwatności zachowań małego dziecka, które jeszcze nie nauczyło się SAMO rozumieć, kiedy powinno ustępować, a kiedy twardo bronić wartości przed złymi ludźmi, kiedy trzeba odrzucić pierwsze odczucie, bo ten typ naszych reakcji często jest mylny, a kiedy można zaufać swoim intuicjom i zmysłom, jak rozpoznawać złe emocje i sugestie od ludzi, jak się nie dawać oszukać, jak zorientować się, ktoś potrzebuje pomocy, nawet jeśli o nią wprost nie poprosił itp. itd. Jest tysiące sytuacji życiowych, w których poprawność reakcji, a z nią zdolność do czynienia dobra i rozpoznawania prawdy zależy od tych niezliczonych doświadczeń, czasem przemyśleń, zastanowień nad swoimi pomyłkami itp. itd. Żaden autorytet tego nie zastąpi, bo nie stoi przecież przy człowieku w każdej chwili życia, aby mu wyjaśniać sens kolejnej sytuacji. Jeśli ktoś zatem zaniecha tego OSOBISTEGO, SAMODZIELNEGO DOSKONALENIA SIĘ, korygowania typowych swoich błędów, zdobywania doświadczenia, jak się bardziej adekwatnie zachowywać, to będzie bezradny wobec bardzo wielu życiowych wyzwań i zagrożeń. Przecież oczywistą powszechną prawdą jest, iż człowiek mądrość postępowania i skuteczność w czynieniu dobra doskonali latami, że to jest mu dane od dziecka, lecz wiąże się z wysiłkiem i doświadczeniami życiowymi, z których wyciągane są mądre wnioski.
Ci, co nawołują do powstrzymania się od samodzielności i doskonalenia własnego myślenia, korygowania impulsów woli i emocji, ci są w istocie odpowiedzialni za te niezliczone błędy osób, które ich posłuchały. Są to tzw. grzechy cudze, grzechy, błędy, krzywdy, które ktoś inny co prawda bezpośrednio czyni, ale u podstaw owych grzechów jest złe wychowanie, wadliwe sugestie, niszczenie rozwoju duchowego.


A to czasem nie jest tak, że autorytety mówią wiernym, w co mają wierzyć i jakie wartości wyznawać, a dalej w życiu osobistym to sobie niech wierni radzą sami? Z jednej strony autorytety przedstawiają się jako dobrzy pasterze, którzy mają ludzi prowadzić do Boga, ale w praktyce to ja tego nie widzę. Gdyby byli dobrymi pasterzami to spotykaliby się z ludźmi, pytali by ludzi o to czy nie potrzebują pomocy w swojej wierze, otwarci byliby na pytania, chętnie wyjasnialiby różne wątpliwości itd. Jezus był wśród ludzi, a nie gdzieś zamknięty w jakieś swojej rezydencji.

Ale jeśli nawet autorytety to czy tamto dodatkowo wyjaśnią, to zsynchronizowanie tego z życiem będzie indywidualnym zadaniem dla tego, kto ma to wszystko stosować w nie dających się z góry przewidzieć okolicznościach. To człowiek sam musi na tyle zintegrować ze swoim odczuwaniem i rozumieniem, aby było to użyteczne w rozwiązywaniu problemów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin