Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co motywuje religijnych piewców piekła, kary, potępienia?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32961
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:26, 04 Wrz 2024    Temat postu: Co motywuje religijnych piewców piekła, kary, potępienia?

Od początku kształtowania się ludzkiej religijności, w wielu religiach niezależnie pojawiają się praktycznie te same wątki, kształtują się dwa skrzydła pojmowania osoby Boga, czy traktowania człowieka:
- Skrzydło akcentujące miłość, akceptację, zbawienie (w przypadku chrześcijan)
- Skrzydło akcentujące kary, potępienie, zniszczenie, niosące wizję piekła i potępienia.

Patrząc od strony motywacji emocjonalnych można jakoś zrozumieć, dlaczego ktoś postrzega Boga jako dobrego, kochającego człowieka. W końcu chciałoby się takiego Boga - orędownika pozytywnych aspektów życia i człowieczeństwa mieć "tam wysoko". Ale co motywuje zwolenników piekła, wiecznej kary, potępienia?...
- Może w ogóle nie ma tu motywu?...
- Może wizja boskości jest odbiciem tego, co obserwujemy w świecie?...
Bo skoro widzimy tu tyle krzywdy i zła, to wynikałoby stąd, że Bóg przynajmniej to wszystko akceptuje, czyli że może mu się to podoba?...
Ale z drugiej strony przecież Bóg powinien być doskonały. A jak tu doskonałość związać z okrutnym karaniem i wrogimi de facto uczuciami?...
- Czyżby dla niektórych ludzi jedyną akceptowalną wizją doskonałości było przekonanie, że okrucieństwo i cierpienie jest właśnie tym, co w tej idei doskonałości się zawiera?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2555
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:13, 11 Wrz 2024    Temat postu:

W innym temacie napisałeś, że nie głosisz infernistycznych haseł typu "piekło jest absolutnie niezbędne, "aby się okazała boska sprawiedliwość"" i uważasz takie podejście za wręcz bluźniercze.

Człowiek jakoś tak z natury ma przekonanie, że źli ludzie powinni zostać ukarani, a tym najbardziej zatwardziali grzesznicy, którzy nie żałują należy się wieczna kara.
Uważasz, że to jest bluźniercze, bo przypisuje się Bogu bardzo negatywne wręcz despotyczne i okrutne cechy?..


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 1:13, 11 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32961
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:34, 11 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Człowiek jakoś tak z natury ma przekonanie, że źli ludzie powinni zostać ukarani, a tym najbardziej zatwardziali grzesznicy, którzy nie żałują należy się wieczna kara.
Uważasz, że to jest bluźniercze, bo przypisuje się Bogu bardzo negatywne wręcz despotyczne i okrutne cechy?..

Wierzę, że to nie Bóg kogokolwiek karze, ale ewentualnie karami są KONSEKWENCJE naszych złych wyborów, a wśród nich to, że sobie UŚWIADOMIMY JAKIE ZŁO (także pod postacią głupoty, małości) BYŁO NASZYM UDZIAŁEM. Największy pyszałek zobaczy wtedy, jak niewiele warte są jego mniemania o swojej wielkości, która - już w prawdzie patrząc - jest czystym myśleniem życzeniowym, niepopartym realnymi podstawami. Żadna kara wymyślana zewnętrznie, żadne kotły (piekielne) nie są potrzebne, bo nagrodą/karą jest uświadomienie sobie prawdy.
Bóg jest "sprawiedliwy" nie w tym znaczeniu, że kogokolwiek miałby karać, ale w tym znaczeniu, że wobec tych, którzy nie są skrajnie zatwardziali, znajdzie powód do usprawiedliwienia ich błędów życiowych. Od Boga nie powstaje bezpośrednio żadne cierpienie, a jeśli powstają cierpienia pośrednio, to ostatecznie zostaną one wynagrodzone, zadośćuczynione
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2555
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:05, 11 Wrz 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Człowiek jakoś tak z natury ma przekonanie, że źli ludzie powinni zostać ukarani, a tym najbardziej zatwardziali grzesznicy, którzy nie żałują należy się wieczna kara.
Uważasz, że to jest bluźniercze, bo przypisuje się Bogu bardzo negatywne wręcz despotyczne i okrutne cechy?..

Wierzę, że to nie Bóg kogokolwiek karze, ale ewentualnie karami są KONSEKWENCJE naszych złych wyborów,


Bóg kocha, ale daje swoim dzieciom odczuć i ponieść konsekwencje ich działania i decyzji. Bóg pozwala ponieść człowiekowi konsekwencje jego własnych wyborów. I pozwala na to nawet, jeżeli miałoby to się skończyć dla człowieka absolutnie wieczną krzywdą?
Dobrze zrozumiałem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32961
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:36, 11 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Człowiek jakoś tak z natury ma przekonanie, że źli ludzie powinni zostać ukarani, a tym najbardziej zatwardziali grzesznicy, którzy nie żałują należy się wieczna kara.
Uważasz, że to jest bluźniercze, bo przypisuje się Bogu bardzo negatywne wręcz despotyczne i okrutne cechy?..

Wierzę, że to nie Bóg kogokolwiek karze, ale ewentualnie karami są KONSEKWENCJE naszych złych wyborów,


Bóg kocha, ale daje swoim dzieciom odczuć i ponieść konsekwencje ich działania i decyzji. Bóg pozwala ponieść człowiekowi konsekwencje jego własnych wyborów. I pozwala na to nawet, jeżeli miałoby to się skończyć dla człowieka absolutnie wieczną krzywdą?
Dobrze zrozumiałem?

Nie chcę za Boga się wypowiadać, na co On ostatecznie pozwoli. Natomiast uważam, iż BIORĄC POSIADANE PRZESŁANKI POD UWAGĘ, należałoby wziąć pod uwagę opcję, w której konsekwencje tego, co robimy, będą nieodwołalne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2555
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:57, 11 Wrz 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Człowiek jakoś tak z natury ma przekonanie, że źli ludzie powinni zostać ukarani, a tym najbardziej zatwardziali grzesznicy, którzy nie żałują należy się wieczna kara.
Uważasz, że to jest bluźniercze, bo przypisuje się Bogu bardzo negatywne wręcz despotyczne i okrutne cechy?..

Wierzę, że to nie Bóg kogokolwiek karze, ale ewentualnie karami są KONSEKWENCJE naszych złych wyborów,


Bóg kocha, ale daje swoim dzieciom odczuć i ponieść konsekwencje ich działania i decyzji. Bóg pozwala ponieść człowiekowi konsekwencje jego własnych wyborów. I pozwala na to nawet, jeżeli miałoby to się skończyć dla człowieka absolutnie wieczną krzywdą?
Dobrze zrozumiałem?

Nie chcę za Boga się wypowiadać, na co On ostatecznie pozwoli. Natomiast uważam, iż BIORĄC POSIADANE PRZESŁANKI POD UWAGĘ, należałoby wziąć pod uwagę opcję, w której konsekwencje tego, co robimy, będą nieodwołalne.


Dla mnie to trochę brutalne wydaje się wrzucać człowieka do świata, w którym ledwo rozumie wszystkie te wpływy i ograniczenia z jakimi człowiekowi przychodzi nieświadomie się mierzyć. Co innego gdyby człowiek startował z jasną i pewną wiedzą o sobie, swojej naturze. Ale ok. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32961
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:22, 11 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Dla mnie to trochę brutalne wydaje się wrzucać człowieka do świata, w którym ledwo rozumie wszystkie te wpływy i ograniczenia z jakimi człowiekowi przychodzi nieświadomie się mierzyć. Co innego gdyby człowiek startował z jasną i pewną wiedzą o sobie, swojej naturze. Ale ok. :wink:

Problem jest w tym, że LOGICZNIE nie ma innej drogi.
Warto jest sobie przemyśleć następujący problem: na ile chciałbym, aby świat, z którym jestem w interakcji, był realny w tym znaczeniu, że konsekwencje moich działań w nim miałyby być trwałe, związane z czymś znaczącym?
Trochę to sformułowanie może wydawać się niejasne, więc je zilustruję przykładem, związanym z graniem w gry komputerowe. W takiej grze zwykle bohater walczy z wrogami i często może zginąć. Jak bohater zginie, to najczęściej występuje opcja wczytania jakiegoś nieodległego zapisanego stanu gry, aby znowu grać. Nie wiem czy (a przynajmniej ja o podobnej grze nie słyszałem) stworzył ktoś kiedykolwiek grę, która w przypadku śmierci bohatera kompletnie blokuje dostęp do gry. Bo nawet jeśli gra nie ma opcji zapisu, to można ją uruchomić od nowa - może jako nowy użytkownik. Ale można sobie wyobrazić ten skrajny przypadek gry, która przeprowadza jakąś mocną identyfikację jej uczestników w celu niedopuszczenia absolutnie pod żadnym pozorem gracza, który w grze stracił życie. Jakby stracił to życie, to już ostatecznie, bez powrotu do gry.
Natomiast są w grach opcje pośrednie - np. zapisanie stanu gry jest możliwe tylko w określonych lokacjach, albo zapisy mogą być limitowane, albo ich użycie jakoś "kosztuje". Jaki to daje efekt emocjonalny?
- Gra, w której stawką jest poważny problem z ewentualnością kontynuowania gry po śmierci kierowanej przez gracza postaci w grze, staje się grą o wiele bardziej emocjonującą, żywą, dojmującą. W takiej grze gracz czuje, że jego starania są "bardziej naprawdę", konsekwencje wyborów, błędów są trwalsze, a to oznacza, iż wszystko zyskuje wyższą wartość w emocjach i bieżących ocenach sytuacji w grze. Nazwijmy roboczo "realizmem gry" (na potrzeby tej refleksji) tę własność gry, że można w niej stracić coś trwale.
Gdybyśmy teraz uznali, iż to nasze życie jest grą, to powstaje pytanie: JAKI POZIOM REALIZMU byśmy sobie SAMI ustawili?...
Odpowiedź wg mnie wcale nie jest oczywista. Nie na darmo twórcy gier komputerowych próbują "drożyć się" z użytkownikiem w obszarze dostępności opcji łatwości gry i zapewniania tego, że zdarzenia w tej grze mają trwałe konsekwencje. Choć najczęściej gry mają różne poziomy trudności - na najwyższych poziomach często pojawia się opcja, w ramach której zapisywanie stanu gry jest wyłączone. Kto będzie chciał, to sobie ową grę na tym poziomie uruchomi, może przejdzie ją do końca.
Trzeba się chyba zgodzić z twierdzeniem, iż gra, w której stawka jest naprawdę wysoka, oferuje zupełnie inny poziom doznań emocjonalnych, niż gra, w której "wybaczane są" praktycznie wszystkie błędy.
Teraz można by zadać pytanie: a jak jest z naszymi odczuciami w realnym życiu?
- czy chcemy, aby nasze działania, wybory miały wyraziste, dojmujące konsekwencje?...
Odpowiedź na to pytanie wg mnie jest trudna, nie jest jednoznaczna. W rzeczywistości to nasze emocje tutaj "siedzą na barykadzie". Z jednej strony chcielibyśmy tę grę w życie rozgrywać z realizmem, bo tylko w takich warunkach w ogóle pojawia się motywacja, zaangażowanie na odpowiednio wysokim poziomie, ale z drugiej strony - bojąc się tych nieprzyjemnych konsekwencji - chcialibyśmy jakoś móc sobie czynić nasze wybory odwracalnymi. I tak naprawdę to sami nie wiemy, czego chcemy.

Ja zauważyłem u siebie ciekawy efekt psychologiczny związany z moim pogrywaniem czasem w szachy. Grywam na serwerze szachowym z różnymi przeciwnikami ludzkimi. Mogę też zagrać sobie z silnikiem szachowym, z komputerem. Ale z komputerem prawie nie grywam! Nie chce mi się. Taka gra nie ma smaku w emocjach. Chcę grać z żywym człowiekiem. Dlaczego tak?...
- Bo grając z żywym przeciwnikiem mam przekonanie, że po drugiej stronie DZIEJĄ SIĘ REALNE EMOCJE. Gra się toczy (między innymi, albo w głównej mierze) o te emocje u oponenta - że on przegrywając, odczuje gorycz porażki. Nieraz się wręcz dziwie sile tej mojej emocjonalnej reakcji - grać z komputerem nie chce mi się ani trochę. A za to chętnie grywam tam, gdzie stawką są owe emocje, które właśnie są w jakimś sensie nieodwołalne, mają jakąś formę trwałości.
Nasze satysfakcje życiowe domagają się zaangażowania do nich gry emocji.
Zaś te emocje daje się osiągać jedynie wtedy, gdy w sytuacji popełnienia błędu pojawia się koszt, wtedy też zwycięstwo ma smak.
Gdybyśmy mogli sami "zarządzać suwakiem realizmu" naszego życia, to na jaki poziom byśmy go ustawili?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2555
Przeczytał: 109 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:01, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Moim zdaniem wieczne potępienie to nie zabawa. Nie wydaje mi się, by kochający i odpowiedzialny Stwórca powołałby świat do istnienia, gdyby wiedział, że z pewnością część jego stworzeń ostatecznie czeka wieczne męczenie się.
Zakładając prawdziwość teologii apokatastazy należy uznać, że nasze wybory, decyzje i to jak żyjemy, kim się stajemy itd., jest pozbawione znaczenia?
Moim zdaniem nie, bo teologia apokatastazy nie odrzuca pośmiertnego cierpienia, tymczasowej gehenny, która dla niektórych może być naprawdę bardzo dotkliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32961
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:38, 13 Wrz 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Moim zdaniem wieczne potępienie to nie zabawa. Nie wydaje mi się, by kochający i odpowiedzialny Stwórca powołałby świat do istnienia, gdyby wiedział, że z pewnością część jego stworzeń ostatecznie czeka wieczne męczenie się.
Zakładając prawdziwość teologii apokatastazy należy uznać, że nasze wybory, decyzje i to jak żyjemy, kim się stajemy itd., jest pozbawione znaczenia?
Moim zdaniem nie, bo teologia apokatastazy nie odrzuca pośmiertnego cierpienia, tymczasowej gehenny, która dla niektórych może być naprawdę bardzo dotkliwa.

Odwołując się do obrazu gry nie chodziło mi o zasugerowanie, iż życie to zabawa. Miałem tutaj taką ideę, aby rozumieć nasze życiowe decyzje jako FORMĘ DĄŻENIA PRZECIW OKOLICZNOŚCIOM, POWIĄZANĄ Z EMOCJAMI, KTÓRE SIĘ W CZŁOWIEKU DZIEJĄ. Gra jest właśnie czymś spełniającym powyższe warunki.
Problem, jaki tu sygnalizuję, można opisać jeszcze frazą: bez tego rozdarcia pomiędzy pragnieniem, a tego pragnienia realizacją, nie pojawią się emocje, które nadają naszemu życiu barwę i sens. Bez ryzyka nie ma emocji i nie pojawia się efekt ZNACZENIA tego, co robimy.
Alternatywą jest egzystencja, w której jest wszystko jedno: czy pójdziemy w lewo, czy prawo - wszystko jedno, czy spojrzymy do góry, czy przed siebie - to i tak dla naszych emocji nie będzie miało znaczenia. To pewna forma NIEZAPRZECZALNOŚCI PRAWDY decyduje o tym, że ostatecznie nasze emocjonalne dzianie się nie stacza się w całkowitą obojętność, emocjonalną wszystkojedność, bylejakość, bezznaczeniowość.
A bez tego znaczenia, bez tej iskry w sercu, bez emocjonalnego napięcia nie pojawi sie kolejny efekt psychiczny, znany jako SZCZĘŚCIE.
W życiu coś musi być na serio. To na ten aspekt sprawy pragnąłem zwrócić uwagę, gdy pisałem poprzedni post.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 22:40, 13 Wrz 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin