Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piekło - czym jest?
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:06, 19 Lip 2023    Temat postu: Piekło - czym jest?

Chciałbym podjąć ciekawy, ale trudny temat (jest trudny, bo nikt z nas nie może wejrzeć w świat po drugiej stronie, ani nie mamy żadnego jego osobistego doświadczenia). Mimo to wierzymy, że Biblia przekazuje pewne wskazówki i jakieś nauczanie, które możemy spróbować zinterpretować, a dodatkowo możemy korzystać z naszego doczesnego doświadczenia, aby spróbować sobie to wszystko poukładać w jedną spójną, sensowną całość.

Czym jest piekło i jak powstaje? Na wskutek czego zaczyna istnieć? Z czego się bierze? Twierdzi się, że piekło jest wiecznym stanem oddzielenia od Boga, stanem braku z Nim relacji, ale na wskutek czego do oddzielenia dochodzi, kto lub co tu "stawia kropkę nad i"?

Na początek bardzo ogólnikowo i nie wyczerpująco przedstawię kilka interpretacji.

1. Piekło to miejsce na wzór kolonii karnej, które słusznie należy się całkowicie zepsutej duszy. W tej sytuacji to Bóg skazuje na piekło, ale nie czyni tego arbitralnie, nie kierując się żadnymi poważnymi przesłankami, racjami. Człowiek po śmierci staje nagi wobec Sędziego. Liczy się to, kim ktoś okazał się w prawdzie. Jeśli w ramach pośmiertnego sądu wynika, że sądzony człowiek popełnił wiele krzywd, niesprawiedliwości, jego osobowość jest wypaczona przez kłamstwa i pychę, dopuścił się wielu nadużyć, arogancji i niegodziwości w swoim postępowaniu, a dodatkowo nigdy nie żałował za swoje złe czyny to kogoś takiego Bóg po sprawiedliwym sądzie wysyła do piekła na tej zasadzie, że to jest kara. Ktoś taki jest sam ze sobą i to jest piekło. I to jest wieczna kara dla takiej duszy za to, co robiła i że się nie nawróciła. Piekło stanowi tu rodzaj odpłaty za wyrządzone zło. Piekłem jest zaś to, że dusza cierpi w zesłanym miejscu przez wieczność.

2. Piekło to miejsce przebywania zdała od Boga, ale nie jest to żadna kara, jest to świadoma i dobrowolna decyzja duszy, która po prostu nie chce Boga, nieba itd. Są ludzie, którzy już "tu i teraz" deklarują, że nie chcą żyć w niebie. Bóg to uszanuje, bo nie chce nikogo przymuszać do siebie.

3. Piekło to wewnętrzna sytuacja duszy (jej psychiki(?), osobowości(?) natury(?)), która całkowicie w życiu doczesnym, i teraz zacytuję papieża Benedykta XVI, "zniszczyła w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa (...). Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo piekło".

W tej perspektywie piekło nie jest gułagiem czy więzieniem i to nie Bóg skazuje kogoś na piekło. Nie jest to wyraz żadnej kary. Bóg jest tu tylko kimś bezradnym wobec kogoś, kto tak zniszczył swoją osobę, że taki ktoś jest nie do uratowania i na wieczność będzie cierpiał. To jest konsekwencją takiego, a nie innego życia. Człowiek w sposób wolny i ostateczny oddalił się od Boga, źródła życia i radości. To oddalenie polega tu na tym, że człowiek za życia zniszczył w sobie to dobro, które uzdalniałoby go do życia w niebie.

4. Piekło nie jest czymś, na co Bóg nas skazuje. To sam człowiek wybiera piekło, odrzucając Boga.
Na czym to polega? Kim jest taka osoba?
Piekło oznacza postawienie w naszym życiu granicy Bogu poza, którą nie chcemy Go wpuszczać. Wolą Boga wobec nas wszystkich jest zbawienie, rozumiane jako bycie w bliskości z nami. Ale to zaproszenie do bliskości oczekuje przyjęcia ze strony człowieka - i tu ważne są konkretne losy ludzkie i konkretna wolność, która ma możliwość to zaproszenie również odrzucić, ustanawiając w ten sposób granice osobistego piekła. Z czego to się bierze? Poprzez radykalne zło czynione w życiu człowiek tak się "uformował", że odrzuca możliwość bycia z Bogiem, który jako jedyny może zapewnić szczęście, radość, rozwój. Tylko w obecności Boga możemy zrealizować cały swój potencjał. Jeśli zostaniemy całkowicie od tego odcięci, to właśnie będzie piekłem - jest nim utrata możliwości okazywania i doświadczenia miłości oraz radości. Po śmierci nie przestajemy istnieć, lecz to jak żyliśmy w świecie doczesnym, po śmierci rozciąga się to na całą wieczność. Piekło będzie trajektorią duszy prowadzącej egocentryczne, zaabsorbowane sobą życie - trwające wiecznie, bez końca.

Przypowieść Jezusa o Łazarzu i bogaczu w Ewangelii Łukasza wspiera przedstawioną powyżej perspektywę piekła. Bogacz w tej przypowieści trafia do piekła. Łazarz idzie do nieba. Zadziwiające jest to, że choć ich status został całkowicie odwrócony, bogacz nadal wydawał się ślepy na to, co się stało. Wciąż oczekiwał, że Łazarz będzie jego sługą i traktował go jak chłopca na posyłki. Nie prosił, aby pozwolono mu opuścić piekło, ale wyraźnie sugerował, że Bóg nigdy nie udzielił mu ani jego rodzinie wystarczających informacji o życiu po życiu. Komentatorzy zwracają uwagę na niewiarygodną ilość zaprzeczeń, obwiniania innych i duchowego zaślepienia przejawianych przez tę duszę w piekle. Zauważyli również, że w odróżnieniu od Łazarza, nie poznaliśmy imienia bogacza. Nazywany jest jedynie "człowiekiem bogatym", co jest wyraźną sugestią, że zbudował swoją tożsamość na bogactwie zamiast na Bogu. Kiedy utracił majętność, utracił także wszelkie poczucie "ja".
Krótko mówiąc, piekło jest rozciągniętym w nieskończoność dobrowolnym wyborem budowania swojej tożsamości z daleka od Boga. Proces ten obserwujemy w mniejszej skali w przypadku uzależnienia od narkotyków, alkoholu, hazardu itd. Najpierw następuje dezintegracja, ponieważ w miarę upływu czasu potrzeba coraz większej dawki uzależniającej substancji, by uzyskać podobny efekt, co powoduje coraz mniejszą satysfakcję. Potem nadchodzi izolacja, gdyż człowiek coraz bardziej obwinia innych i okoliczności życiowe, by usprawiedliwić swoje zachowanie. Słowa: "Nikt mnie nie rozumie! Wszyscy są przeciw mnie" wypowiadane są z coraz większym zaabsorbowaniem i żalem nad sobą. Dezintegracja osobowości odbywa się w szerszej skali. W wieczności trwa ona bez końca. Narasta izolacja, wyparcie, iluzje i zaabsorbowanie sobą. Tracąc wszelką pokorę, tracimy również kontakt z rzeczywistością. Nikt nigdy nie prosi, aby pozwolono mu opuścić piekło. Sama idea nieba wydaje się osobie potępionej fałszem. Człowiek nie chce odrzucić swoich grzechów, które trzymają go w piekle.

Ludzie w piekle mają niepohamowaną, rozpaloną pychę, paranoję, użalanie się nad sobą i przekonanie, że to wszyscy inni się mylą, że wszyscy inni są idiotami! Utracili wszelką pokorę, a wraz z nią zdrowe zmysły. Są całkowicie, ostatecznie zamknięci w więzieniu własnego egocentryzmu, a ich pycha nie ma granic. Na zawsze tracą kontrolę nad swoim życiem, obwiniając wszystkich, tylko nie siebie. Takie jest właśnie piekło.
U kresu czasów Bóg da po prostu ludziom to, czego najbardziej pragną, łącznie z wolnością od Niego samego. To jest właśnie sprawiedliwość.
Pewien chrześcijański filozof zamknął to krótko w kilku zdaniach:

"Ludzie dzielą się tylko na dwie kategorie - tych, którzy mówią Bogu: "bądź wola Twoja" i tych, do których Bóg powie na końcu: "bądź wola twoja". Ci, którzy są w piekle, są tam z wyboru. Bez ich osobistego wyboru nie byłoby piekła. Nie ma duszy, która, jeśli pragnie radości poważnie i stale, miałaby jej nie osiągnąć".

5. Po śmierci, człowieka czeka sąd szczegółowy. Sędzią będzie ten, który oddał z miłości, za każdego z nas życie na krzyżu. Więc Sędzią będzie ktoś wyjątkowy, ktoś, kto bardzo miłuje i kocha każdego człowieka. Sędzia nie pragnie potępienia, lecz zbawienia. Nie zmienia to jednak faktu, że człowiek musi stanąć w prawdzie na temat swojego życia, tego, kim się okazał w tym życiu. Po śmierci każdy zobaczy, jakie było jego życie. Bóg, który jest Miłością i Światłością, pomoże mu je zobaczyć. Niestety, ale jeśli ktoś w życiu doczesnym nie był dobry, skłonny do przebaczania i życzliwości, a także dał się ponosić swoim najgorszym instynktom, był niezdolny do kochania, żył w nienawiści, to widząc to wszystko w prawdzie (nie ma szans na zakłamanie stanu faktycznego, tak jak to można uczynić w życiu doczesnym), człowiek widząc co w życiu nabroił, kim się okazał - odrzuci sam siebie, doświadczy poczucia że jest niczym, doświadczy wadliwości własnej osoby (tym większe doświadczenie wadliwości im bardziej prawda nas zaboli). W tej sytuacji, jeśli ktoś odrzuci wiarę, że Bóg może go zbawić z tego jego najgorszego koszmaru w jakim się znalazł to ktoś taki niestety doświadcza piekła; jest to sytuacja duchowa w nas.

6. Piekło jest czymś, co staje się w pewnej sytuacji jedyną alternatywą dla człowieka. Jest to coś w rodzaju najbardziej gorzkiego lekarstwa jakie człowiek potrzebuje, aby wydostać się ze swojego stanu zatracenia, które w odbiorze potępionego jest wieczne i nieodwołalne (ale nie jest takie z punktu widzenia Boga). Bóg wszechmocny potrafi znaleźć odpowiednie lekarstwo dla każdego. Nawet, jeśli tym lekarstwem miałoby być subiektywnie wieczne piekło. W tej interpretacji to Bóg zsyła człowieka do piekła, gdyż jest to konieczne dla jego zbawienia (Bóg mógłby unicestwić wadliwą duszę, ale tego nie zrobi, bo byłby to upadek Bożego planu, a Bóg nie jest nieporadnym Stwórcą, którego przerosło jego własne dzieło).
Piekło jest konieczne jeśli pewne zachowania, pewne sposoby myślenia, pewien stosunek do siebie, do innych osób i do Boga zakorzenią się w ludzkim jestestwie zbyt głęboko, może się okazać, że nadaje się ono tylko "do wymiany". To zaś oznacza dla człowieka piekło, innego sposobu wymiany jestestwa bowiem nie ma. Jeśli człowieka jestestwo (czyli "ubranie") jest nieodpowiednie, nie moze być z Bogiem w niebie.

----

Która interpretacja jest wam najbliższa? A może jakaś inna? Czym więc jest piekło i co sprawia, że ktoś tam może się znaleźć? :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 0:49, 19 Lip 2023, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:18, 19 Lip 2023    Temat postu: Re: Piekło - czym jest?

Ja uważam, że sensownie byłoby dyskusję o idei piekła wystartować od tych różnych "małych doczesnych piekiełek", jakie spotykamy w ludzkich emocjach, charakterach. Wierzę, że ta ziemska rzeczywistość jakoś modeluje rzeczywistość duchową.
Znam ludzi pogrążonych właśnie w ich osobistych piekiełkach, związanych z bezwiednym rozpamiętywaniem prawdziwych i rzekomych krzywd, uchybień świata i ludzi. Znam taką osobę, która wciąż sobie przed oczy stawia problem: jakżeż to mi inni zawinili, jakżeż mi uchybili!
To jest już wg mnie pewien model piekła, który trwa tu na ziemi, a związany jest z brakiem zdolności do AKCEPTUJĄCEGO PRZEBACZENIA. Dusza złapana w pułapkę tego rozpamiętywania krzywd, z których część jest zwykle może i związana z czyimś działaniem, ale druga część jest nadinterpretowana, nawet urojona, dusza NIE PRZEBACZAJĄCA (osobną kwestią jest, czy urojone krzywdy się do przebaczenia kwalifikują), widzi się w poniżeniu i ponurej sytuacji nie dlatego, ze jakoś świat wobec był wyjątkowo wredny, ale dlatego, że wszystko ODBIERA Z NASTAWIENIEM, że ta wredność jest w ludzkich intencjach zawarta.
Stąd dla mnie moja osobista obrona przed trafieniem do piekła zaczyna się od nastawienia ku przebaczeniu. I chodzi tu mi nie tylko o to, aby przebaczać już jawnie istniejące rzeczywiste winy ludzi wobec mnie, ale o postawę głębszą, czyli o:
- nie doszukiwanie się zła w ludzkich działaniach i intencjach (czasem jest to zło ewidentne, ale przynajmniej się go nie doszukuję)
- skłonność do zrozumienia uwarunkowań, próby usprawiedliwienia czyichś błędów
- w ogóle unikaniu jakiegoś ostatecznego osądzania osób (to Bóg jest jedynym, który zna intencje ludzkie na tyle, aby je osądzić).
Trochę inaczej rzecz ujmując, wierzę, że już tu na ziemi, za życia budujemy sobie piekło, już go "smakujemy naszą małostkowością". A także odwrotnie - już tu na ziemi smakujemy niebo - naszą wspaniałomyślnością (o ile jesteśmy do niej zdolni).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:19, 19 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:13, 19 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja uważam, że sensownie byłoby dyskusję o idei piekła wystartować od tych różnych "małych doczesnych piekiełek", jakie spotykamy w ludzkich emocjach, charakterach. Wierzę, że ta ziemska rzeczywistość jakoś modeluje rzeczywistość duchową.
Znam ludzi pogrążonych właśnie w ich osobistych piekiełkach, związanych z bezwiednym rozpamiętywaniem prawdziwych i rzekomych krzywd, uchybień świata i ludzi. Znam taką osobę, która wciąż sobie przed oczy stawia problem: jakżeż to mi inni zawinili, jakżeż mi uchybili!


Czy to, co piszesz to jest wyczerpujący wzór stanowiący o tym skąd bierze się doświadczenie piekła? Podajesz przykład jakiejś znanej ci osoby, która (jeśli dobrze rozumiem) już teraz jakoś cierpi, bo absolutyzuje krzywdy, które ktoś jej wyrządził.
Ale wydaje mi się, że ten przypadek nie wyczerpuje odpowiedzi na to czym jest piekło i co je powoduje. Weźmy rozpatrzmy inny przykład np. jakiś naprawdę zły człowiek, taki żołnierz rosyjski, który bez zawahania zabija innych żołnierzy, ale na tym nie poprzestaje, bo taki bandyta potrafi też wejść do czyjegoś domu i skrzywdzić potwornie np. mieszkająca tam dziewczynę, a na koniec ją brutalnie morduje. I taki "żołnierz" on dobrze się bawi, on nie cierpi, dla niego to jest wszystko w porządku, nie ma żadnych rozterek moralnych. Czy jego też czeka piekło? On nie ma, co komu wybaczać, jak osoba z twojego przykładu. Co sprawi to, że on po śmierci doświadczy piekła? :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 16:14, 19 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:49, 19 Lip 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja uważam, że sensownie byłoby dyskusję o idei piekła wystartować od tych różnych "małych doczesnych piekiełek", jakie spotykamy w ludzkich emocjach, charakterach. Wierzę, że ta ziemska rzeczywistość jakoś modeluje rzeczywistość duchową.
Znam ludzi pogrążonych właśnie w ich osobistych piekiełkach, związanych z bezwiednym rozpamiętywaniem prawdziwych i rzekomych krzywd, uchybień świata i ludzi. Znam taką osobę, która wciąż sobie przed oczy stawia problem: jakżeż to mi inni zawinili, jakżeż mi uchybili!


Czy to, co piszesz to jest wyczerpujący wzór stanowiący o tym skąd bierze się doświadczenie piekła? Podajesz przykład jakiejś znanej ci osoby, która (jeśli dobrze rozumiem) już teraz jakoś cierpi, bo absolutyzuje krzywdy, które ktoś jej wyrządził.
Ale wydaje mi się, że ten przypadek nie wyczerpuje odpowiedzi na to czym jest piekło i co je powoduje. Weźmy rozpatrzmy inny przykład np. jakiś naprawdę zły człowiek, taki żołnierz rosyjski, który bez zawahania zabija innych żołnierzy, ale na tym nie poprzestaje, bo taki bandyta potrafi też wejść do czyjegoś domu i skrzywdzić potwornie np. mieszkająca tam dziewczynę, a na koniec ją brutalnie morduje. I taki "żołnierz" on dobrze się bawi, on nie cierpi, dla niego to jest wszystko w porządku, nie ma żadnych rozterek moralnych. Czy jego też czeka piekło? On nie ma, co komu wybaczać, jak osoba z twojego przykładu. Co sprawi to, że on po śmierci doświadczy piekła? :think:

Ja wierzę, że taki zwyrodnialec, będzie na sądzie szczegółowym ZMUSZONY spojrzeć na swoje czyny w prawdzie, czyli odczuje to co robił także z perspektywy owej dziewczyny, tych zabijanych przez siebie ludzi. Do tego z pełną mocą ujawni się wobec niego pytanie PO CO to robiłeś? A dalej w tym kontekście KIM BYŁEŚ, co okazałeś jako swoją osobę w tych sytuacjach?
Zwyrodnialec może się oczywiście próbować zamknąć w jakiejś kapsule pychy i nieczułości, powiedzieć coś w rodzaju "nie obchodzą mnie uczucia innych, ja się wtedy dobrze bawiłem i to mi wystarcza". Ale według mnie to nie przejdzie (choć próbę tego każda dusza zdeprawowana może podjąć), bo po prostu stając przed jawnym bezsensem takiej postawy, obserwując pełnię skutków, dusza nie wytrzyma naporu "walącej po oczach" błędności tego, co ów ktoś zadecydował. Do tego dojdzie jeszcze jedno - uświadomienie mu, że nawet owa decyzja o owych czynach była pozorna w znaczeniu, że nie była JEGO decyzją. Czyniąc tamto zło ów człowiek nie okazywał żadnej mocy (co sobie zwykle myślał, że krzywdząc demonstruje swoja moc), tylko że BYŁ ULEGŁY TEMU CO NISKIE (także podszeptom szatana, ale zwierzęcym instynktom, naciskom głupich ludzi), że w tych "decyzjach" nie było prawdziwego jego, tylko słabość wobec zewnętrznych manipulacji. Wtedy zwyrodnialec zrozumie, że BYŁ NIKIM, nigdy niczego nie zadecydował samodzielnie, tylko się dostosował do zewnętrznych impulsów zła. Taki człowiek nie może ostatecznie nic pokazać jako tego, co jest z niego, co by było reprezentantem wartości jego osoby, bo zdecydowana większość tego, co robił nie ma uzasadnienia, była po prostu błędem. Zaś to, że to robił jest tylko świadectwem wadliwości jego osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:05, 19 Lip 2023    Temat postu:

Mocna wypowiedź, dotkliwy wręcz przeszywający wpis. Jeśli, ktoś ci zarzucał na tym forum, kiedykolwiek "pluszowe chrześcijaństwo" to powinien się choć trochę zawstydzić, bo to co piszesz wręcz zahacza o brutalność.

Ale przejdźmy do sedna.

Zastanawiam się, czy gdy piszesz, że "zwyrodnialec, będzie na sądzie szczegółowym ZMUSZONY spojrzeć na swoje czyny w prawdzie" itd., to JAKA KRYJE SIĘ ZA TYM INTENCJA? Czy to jest po to, aby takiemu zwyrodnialcowi dowalić po śmierci, tak aby zaczął błagać o zniszczenie go?
Czy może..
Jest to dla jego DOBRA? Kim jest w twojej interpretacji ten, który osądza? Czy intencją Sędziego jest ocenić, postawić duszę w prawdzie i zostawić zwyrodnialca w takim beznadziejnym stanie? Czy może Sędzia chce uzdrowić chorą duszę?
Czy taki zwyrodnialec o jakim dyskutujemy, to trzeba go potępić, dobić, czy może wymaga on pomocy, choćby ta pomoc musiała być bardzo bolesna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:08, 20 Lip 2023    Temat postu:

Czy zadaliście sobie pytanie, dlaczego ktoś jest zwyrodnialcem? Jaka jest przyczyna, że ktoś robi to, a nie tamto?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:56, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Czy zadaliście sobie pytanie, dlaczego ktoś jest zwyrodnialcem? Jaka jest przyczyna, że ktoś robi to, a nie tamto?


W tym temacie? Nie, jeszcze do tego nie doszliśmy, a nie da się omawiać wszystkiego naraz. : )
Poza tym temat bardziej jest po to, aby zastanowić się czym jest w swej istocie piekło, jak można je zdefiniować, co je charakteryzuje, dlaczego może ono dotknąć dopiero po śmierci, kim w tej układance jest Bóg itd.
Twoje pytanie chyba jednak kieruje temat na nieco inne tory, chyba że uzasadnisz, że jest ono tu kluczowe dla tematu.

A odpowiadając na twoje pytanie: tu chyba nie ma jakiejś jednej wyszczególnionej nadrzędnej przyczyny. Jest splot różnych zawiłości życiowych takich jak np. miejsce i środowisko wychowania; wzorce, z których ktoś mógł brać przykład; wyposażenie genetyczne, budowa mózgu; to czego się w życiu doświadczyło za młodu - miłości, troski, a może agresji ze strony bliskich. Może ktoś ma umysł podatny na różne ideologie zbrodnicze itp. itd.
Ja tu nie widzę jakiejś jednej przyczyny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:27, 20 Lip 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Czy zadaliście sobie pytanie, dlaczego ktoś jest zwyrodnialcem? Jaka jest przyczyna, że ktoś robi to, a nie tamto?


W tym temacie? Nie, jeszcze do tego nie doszliśmy, a nie da się omawiać wszystkiego naraz. : )
Poza tym temat bardziej jest po to, aby zastanowić się czym jest w swej istocie piekło, jak można je zdefiniować, co je charakteryzuje, dlaczego może ono dotknąć dopiero po śmierci, kim w tej układance jest Bóg itd.

Pieklo - co to jest i skąd o tym wiesz? (Uprasza się o nie czepianie się słowa "wiesz".) Jedynym źródlem wiedzy dla chrześcijanina na ten temat może być Biblia, nic więcej. Po przyjęciu założenie, że Biblia zawiera nie tylko ludzkie wyobrażenia na ten temat, ale także jakiś przybliżony opis faktycznego stanu rzeczy bo napisany pod natchnieniem Bożym, nie pozostaje nic innego jak odszukać fragmenty opisujące piekło i je zinterpretować.
Bóg jako sędzia - w tej koncepcji nie widzę żadnego senu ponieważ przyczyna wszystkiego sprowadza się do przycyzny z woli Boga, więc sądzenie przez Boga byłoby podobne do sądzenia przez czlowieka robota, którego skonstruował, z tą różnicą, że Bóg jest jedynym i wszechwiedzącym oraz wszechmogącym stwórcą z nczego. Mam wrażenie, że konsekwencje Bożych atrybutów umykają wierzącym.
Cel piekła - skoro na wieczność, to nie wychowawczy, więc jako sprawiedliwa kara? Byłaby to kara za to, że człowiek jest jaki jest, a to jaki jest nie zależy przeciez od niego.

Katolikus napisał:

Twoje pytanie chyba jednak kieruje temat na nieco inne tory, chyba że uzasadnisz, że jest ono tu kluczowe dla tematu.

Tak, kwestia odpowiedzialności jest kluczowa, gdy piekło jest karą, a przecież człowiek jest odpowiedzialny tylko w pewnym sensie za swoje czyny, w szerszym nie jest, bo nie od niego zależy jaką ma naturę.

Katolikus napisał:

A odpowiadając na twoje pytanie: tu chyba nie ma jakiejś jednej wyszczególnionej nadrzędnej przyczyny. Jest splot różnych zawiłości życiowych takich jak np. miejsce i środowisko wychowania; wzorce, z których ktoś mógł brać przykład; wyposażenie genetyczne, budowa mózgu; to czego się w życiu doświadczyło za młodu - miłości, troski, a może agresji ze strony bliskich. Może ktoś ma umysł podatny na różne ideologie zbrodnicze itp. itd.
Ja tu nie widzę jakiejś jednej przyczyny.

Wszystkie są poza nim - w tym problem. Gdy bedziesz się cofać w łańcuchu przyczyn decyzji dojdziesz do czegoś, na co dany człowiek nie miał wpływu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:35, 20 Lip 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Czy zadaliście sobie pytanie, dlaczego ktoś jest zwyrodnialcem? Jaka jest przyczyna, że ktoś robi to, a nie tamto?


W tym temacie? Nie, jeszcze do tego nie doszliśmy, a nie da się omawiać wszystkiego naraz. : )
Poza tym temat bardziej jest po to, aby zastanowić się czym jest w swej istocie piekło, jak można je zdefiniować, co je charakteryzuje, dlaczego może ono dotknąć dopiero po śmierci, kim w tej układance jest Bóg itd.
Twoje pytanie chyba jednak kieruje temat na nieco inne tory, chyba że uzasadnisz, że jest ono tu kluczowe dla tematu.

A odpowiadając na twoje pytanie: tu chyba nie ma jakiejś jednej wyszczególnionej nadrzędnej przyczyny. Jest splot różnych zawiłości życiowych takich jak np. miejsce i środowisko wychowania; wzorce, z których ktoś mógł brać przykład; wyposażenie genetyczne, budowa mózgu; to czego się w życiu doświadczyło za młodu - miłości, troski, a może agresji ze strony bliskich. Może ktoś ma umysł podatny na różne ideologie zbrodnicze itp. itd.
Ja tu nie widzę jakiejś jednej przyczyny.

Ja jeszcze pociągnę ten kierunek tłumaczenia.
Gdy nie ma jednej przyczyny, jest zaś taka "ogólna przyczynowość wielu czynników", to powstaje pytanie: co jest tu jest podmiotem? Co się wyłania jako byt?...
"Przyczynowość rozmyta" czynu zwyrodnialca jest praktycznie nie do opisania - pewnie miał trudne dzieciństwo, może okrucieństwo w genach, może słaby intelekt, złych kolegów, ojca pijaka... Do tego dochodzi wojenna indoktrynacja, lęk przed więzienia, śmiercią itd. itp. Gdzieś to się splata tak, że ostatecznie zwyrodnialec czyni zło.
Tu niejeden powie: tak być musiało! Był taki splot czynników, więc tak się zdarzyło, bo wektory sił nacisku ustawiły się ostatecznie w tą stronę, zwyrodnialec zachował się okrutnie. To by jednocześnie jednak oznaczało, że...
osoby zwyrodnialca jakby NIE BYŁO. Tzn. była ona, patrząc z poziomu zewnętrznego opisu, ale nie było OSOBY DECYDUJĄCEJ, czyli tego "czegoś ostatecznie mającego władzę i kontrolę, a będącego indywidualnością". Nie było człowieka! Były te wszystkie okoliczności razem do kupy - magma splątania się pól, funkcji falowych, atomów, cząsteczek, fotonów.
Ten opis jest de facto tożsamy z opisem MATERII NIEOŻYWIONEJ, z opisem czegoś, co nie jest podmiotowe. Zwyrodnialec "jest" zwyrodnialcem, bo nim być musi, bo wszystko się na to składa, tak jak składa się zbiór atomów na kształt kamienia, czy jak inny zbiór atomów formuje kroplę wody. Czyli nie ma "tego czegoś ponad", nie ma człowieka, nie ma ducha.
I taka jest ostatecznie konstatacja w zakresie sądu nad zwyrodnialcem: oto, powiemy "mu": zwyrodnialcu, ciebie nie było. Nigdy nie istniałeś jako wyłoniona jednostka, jako coś co może decydować i decyduje. W pewnym sensie, zwyrodnialec "nie jest winny" temu, co czyni. W pewnym - mocno subtelnym - sensie.
Tu się zatrzymam, bo dotykamy kwestii absolutnie fundamentalnej, a trudnej do zrozumienia jak ... (nawet nie mam słów, jak co) :cry:
Już to parę razy sygnalizowałem w jakichś postach, ale jeszcze raz chcę to wyjaśnić: grzechem tym ostatecznym zwyrodnialca jest nie tyle to, co on zrobił, ale to, że nie było w nim człowieczeństwa!
To, że zwyrol jest zwyrolem jest tylko efektem BRAKU CZŁOWIECZEŃSTWA, co automatycznie oznacza, iż zwyrol podpada pod status: nie oczekujemy od ciebie prawdziwego wyboru, bo nie jesteś do niego zdolny! Nie ma cię! Jesteś tylko tym zbiorem atomów, ale nie ma w tobie tego "czegoś" co by mogło sprawić, iż trzeba cię potraktować jako podmiot, jako osobę, jako człowieka. Wszystko co od ciebie wyszło, było (po schopenhauerowsku) albo zdeterminowane, albo przypadkowe i nie było niczego ponad to - czyli nie dostąpiłeś atrybutu BYCIA ODPOWIEDZIALNYM ZA SWOJE WYBORY.

Piekło zaś będzie uświadomieniem sobie przez zwyrola, że JEST NIKIM!
To, co on zrobił, było tego objawem, ale cierpienie z tego tytułu jest nie tyle z powodu samego czynu, co raczej z powodu tego, O CZYM ÓW CZYN ŚWIADCZY - o totalnej mizerii duchowości w "tym czymś nieskładnym", co może z zewnątrz ma formę człowieka, jednak tam w środku NIE MA MOCY, nie ma SPÓJNOŚCI, nie ma INDYWIDUALNOŚCI, nie ma PODMIOTOWOŚCI, a w sumie razem nie podpada pod ATRYBUT WOLNOŚCI WYBORU.
Zwyrol "był" tym, czym go uczyniły naciski zewnętrzne, czyli "jako on", nie był, nie ukonstytuował się.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:34, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:06, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Pieklo - co to jest i skąd o tym wiesz?


Po to jest właśnie ten temat, żeby się zastanowić, czym może być piekło, jeśli coś takiego istnieje. Interpretacje mogą być różne. Przykłady interpretacji podałem na samym początku tematu.

Cytat:
Bóg jako sędzia - w tej koncepcji nie widzę żadnego senu ponieważ przyczyna wszystkiego sprowadza się do przycyzny z woli Boga, więc sądzenie przez Boga byłoby podobne do sądzenia przez czlowieka robota, którego skonstruował, z tą różnicą, że Bóg jest jedynym i wszechwiedzącym oraz wszechmogącym stwórcą z nczego. Mam wrażenie, że konsekwencje Bożych atrybutów umykają wierzącym.


To co przedstawiasz to tylko jedna z interpretacji, która akcentuje Sędziego jako kogoś, kto będzie surowo rozliczał człowieka z jego życia, tak jakby nie liczyły się warunki startowe, ograniczenia wolności itd. Ja przychylam się do interpretacji, gdzie Bóg jest sędzią w tym znaczeniu, że pomaga człowiekowi zobaczyć jakie było jego życie. Pokazuje, co było dobre, a co złe i kim w tym wszystkim okazał się sam człowiek. Bóg chce zbawienia, a nie potępienia. Bóg nie skonstruował zwyrodnialca z mojego przykładu. Zwyrodnialec sam stał się kim się stał, bo np. uległ swoim instynktom, nigdy nie zastanowił się głębiej nad sensownością takich czynów itd. Ten ktoś nie okazał mocy wobec zgubnych kryteriów wartości tego świata, uległ im. Oczywiście tylko Bóg ma pełną znajomość czyjegoś serca, historii, zranień i zakrętów ludzkiego życia. Bóg zna nas lepiej niż my sami, On wie, jakie są prawdziwe przyczyny pewnych wyborów i postaw, i tylko On może je obiektywnie ocenić. On zna bowiem ograniczenia wolności, rozeznania, punkt startu itd. Tak więc, gdy ja piszę, że Bóg jest sędzią to mam na myśli kogoś naprawdę wyjątkowego. Bóg bierze pod uwagę wszystko to o czym człowiek nie ma pojęcia, albo ma bardzo słabe pojęcie. I celem Boga nie jest osądzić i wydać wyrok niczym sędzia ludzki. Celem Boga jest zbawienie to mówi Biblia.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 11:12, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Czw 11:22, 20 Lip 2023    Temat postu:

Wieczne piekło, za skończone przewinienia, nie może być czymś sprawiedliwym. Możemy mieć sytuację, w której ktoś nie chce zaakceptować Boga jako sędziego, przez co nie uznaje jego wyroków, czyli celu Boga jakim jest zbawienie. Tak się może stać, jeśli Bóg sam nie jest bez winy, a nie jest. Jak można akceptować wyrok kogoś, kto wynalazł raka kości u dzieci? Poziom sadyzmu przekracza w takim przypadku jakiekolwiek wykroczenia, do ktorych człowiek jest zdolny. Jak taka osoba (Bóg) może mieć prawo do moralnej oceny innych, skoro sam jest kompletnie tej moralności pozbawiony? Twierdzenie, że człowiek nie rozumie bożego działania, nie ma tu zastosowania, bo żadne tłumaczenie nie usuwa wygenerowanego cierpienia, może je tylko racjonalizować.

Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Czw 11:25, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:26, 20 Lip 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Pieklo - co to jest i skąd o tym wiesz?


Po to jest właśnie ten temat, żeby się zastanowić, czym może być piekło, jeśli coś takiego istnieje. Interpretacje mogą być różne. Przykłady interpretacji podałem na samym początku tematu.

Brakuje mi tam podania źródła tych hipotez.

Katolikus napisał:

Cytat:
Bóg jako sędzia - w tej koncepcji nie widzę żadnego senu ponieważ przyczyna wszystkiego sprowadza się do przycyzny z woli Boga, więc sądzenie przez Boga byłoby podobne do sądzenia przez czlowieka robota, którego skonstruował, z tą różnicą, że Bóg jest jedynym i wszechwiedzącym oraz wszechmogącym stwórcą z nczego. Mam wrażenie, że konsekwencje Bożych atrybutów umykają wierzącym.


To co przedstawiasz to tylko jedna z interpretacji, która akcentuje Sędziego jako kogoś, kto będzie surowo rozliczał człowieka z jego życia, tak jakby nie liczyły się warunki startowe, ograniczenia wolności itd.

Chodzi o to, że sama koncepcja roliczania nie ma sensu ze względu na Boże atrybuty i fakt, że to jaki czlowiek jest, jest niezależne od niego. W człowieku nie ma nic, czego przyczyna sprowadzałaby się do niego samego, do jego woli. Wola zależna jest od tego, jaki człowiek jest, a to nie zalezy od człowieka. Bierzesz pod uwagę czynniki niezalezne od czlowieka ale jednocześnie doszukujesz się (w zasadzie milcząco) w człowieku czegoś, co byloby czysto jego i z tego, by Bóg roliczał. Czegoś takiego nie ma.

Katolikus napisał:
I celem Boga nie jest osądzić i wydać wyrok niczym sędzia ludzki. Celem Boga jest zbawienie to mówi Biblia.

Jeżeli celem Boga było stworzenie świata tylko ze zbawionymi istotami, to piekła nie ma. Natomiast czy tak mówi Biblia to sprawa dyskusyjna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:33, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Katolikus napisał:
anbo napisał:
Pieklo - co to jest i skąd o tym wiesz?


Po to jest właśnie ten temat, żeby się zastanowić, czym może być piekło, jeśli coś takiego istnieje. Interpretacje mogą być różne. Przykłady interpretacji podałem na samym początku tematu.

Brakuje mi tam podania źródła tych hipotez.

Katolikus napisał:

Cytat:
Bóg jako sędzia - w tej koncepcji nie widzę żadnego senu ponieważ przyczyna wszystkiego sprowadza się do przycyzny z woli Boga, więc sądzenie przez Boga byłoby podobne do sądzenia przez czlowieka robota, którego skonstruował, z tą różnicą, że Bóg jest jedynym i wszechwiedzącym oraz wszechmogącym stwórcą z nczego. Mam wrażenie, że konsekwencje Bożych atrybutów umykają wierzącym.


To co przedstawiasz to tylko jedna z interpretacji, która akcentuje Sędziego jako kogoś, kto będzie surowo rozliczał człowieka z jego życia, tak jakby nie liczyły się warunki startowe, ograniczenia wolności itd.

Chodzi o to, że sama koncepcja roliczania nie ma sensu ze względu na Boże atrybuty i fakt, że to jaki czlowiek jest, jest niezależne od niego. W człowieku nie ma nic, czego przyczyna sprowadzałaby się do niego samego, do jego woli. Wola zależna jest od tego, jaki człowiek jest, a to nie zalezy od człowieka. Bierzesz pod uwagę czynniki niezalezne od czlowieka ale jednocześnie doszukujesz się (w zasadzie milcząco) w człowieku czegoś, co byloby czysto jego i z tego, by Bóg roliczał. Czegoś takiego nie ma.
Bóg jako sędzia - w tej koncepcji nie widzę żadnego senu ponieważ przyczyna wszystkiego sprowadza się do przycyzny z woli Boga, więc sądzenie przez Boga byłoby podobne do sądzenia przez czlowieka robota, którego skonstruował, z tą różnicą, że Bóg jest jedynym i wszechwiedzącym oraz wszechmogącym stwórcą z nczego. Mam wrażenie, że konsekwencje Bożych atrybutów umykają wierzącym.
Cel piekła - skoro na wieczność, to nie wychowawczy, więc jako sprawiedliwa kara? Byłaby to kara za to, że człowiek jest jaki jest, a to jaki jest nie zależy przeciez od niego.

(...) Tak, kwestia odpowiedzialności jest kluczowa, gdy piekło jest karą, a przecież człowiek jest odpowiedzialny tylko w pewnym sensie za swoje czyny, w szerszym nie jest, bo nie od niego zależy jaką ma naturę.

(...)

Wszystkie są poza nim - w tym problem.


Ciągle powtarzasz te same arbitralne dogmaciki na które żadnych dowodów nigdy nie przedstawiłeś. Wypowiadasz się z pozycji wszechwiedzy a tak naprawdę nie masz żadnej wiedzy

anbo napisał:
Gdy bedziesz się cofać w łańcuchu przyczyn decyzji dojdziesz do czegoś, na co dany człowiek nie miał wpływu


Człowiek ma wystarczający wpływ na to co robi żeby potem mógł zostać z tego rozliczonym. Weźmy chociażby takiego Hitlera. Albo nawet ciebie. Nie masz wpływu na to, że piszesz na tym forum?

anbo napisał:
Katolikus napisał:
I celem Boga nie jest osądzić i wydać wyrok niczym sędzia ludzki. Celem Boga jest zbawienie to mówi Biblia.

Jeżeli celem Boga było stworzenie świata tylko ze zbawionymi istotami, to piekła nie ma. Natomiast czy tak mówi Biblia to sprawa dyskusyjna.


Brak związku. Cele Boga w kwestii ludzi są ograniczone przez wolne wybory ludzi. Masz problemy z elementarnymi rozumowaniami


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 12:26, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 177 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:29, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Brakuje mi tam podania źródła tych hipotez.


Nie spotkałeś z podanymi wyżej interpretacjami? Ja się spotkałem w dyskusjach, książkach, opracowaniach różnych teologów i tu starałem się kilka takich przykładowych interpretacji przedstawić.

Cytat:
Chodzi o to, że sama koncepcja roliczania nie ma sensu ze względu na Boże atrybuty i fakt, że to jaki czlowiek jest, jest niezależne od niego. W człowieku nie ma nic, czego przyczyna sprowadzałaby się do niego samego, do jego woli. Wola zależna jest od tego, jaki człowiek jest, a to nie zalezy od człowieka. Bierzesz pod uwagę czynniki niezalezne od czlowieka ale jednocześnie doszukujesz się (w zasadzie milcząco) w człowieku czegoś, co byloby czysto jego i z tego, by Bóg roliczał. Czegoś takiego nie ma.


Nie jest moim zamiarem z tego tematu robić wątku o wolnej woli, naprawdę chcę się skupić na idei piekła więc pozwól, że tylko zapytam, czy ty anbo postrzegasz siebie w tym życiu jak taki liść na wietrze, który leci tam, gdzie go wiatr poniesie? Ciebie tak naprawdę w tym życiu nie ma, jest tylko mieszanina jakiejś świadomej materii, którą siły niezależne od niej miotają na różne strony i ty u na nic nie masz wpływu?

W mojej teistycznej perspektywie wierzę, że Bóg Stwórca świata, tak pomyślał świat, że człowiek ma szansę stać się istotą wolną, która nie będzie jak ten liść na wietrze, którą rządzą jakieś prawa biologii, zgubne wartości świata, wpływy kulturowe, ale może być jak ten wiatr, który jest ponad to wszystko - w mojej teistycznej perspektywie właśnie po to jest doświadczenie tego świata. Ja tak wierzę. W twojej perspektywie nie możesz chyba mieć nawet nadziei, że możesz stać się KIMŚ, bo fundamentem tego, co cię stwarza jest bezrozumna i ślepa materia.

Cytat:
Jeżeli celem Boga było stworzenie świata tylko ze zbawionymi istotami, to piekła nie ma. Natomiast czy tak mówi Biblia to sprawa dyskusyjna.


Wszystko jest dyskusyjne. Natomiast jeśli celem Boga jest stworzenie istot zbawionych to nie wyklucza to piekła - to zależy jak się je rozumie, czym ono jest. Michał wyżej bardzo ciekawie uzasadnił właśnie czym może być piekło i takie rozumienie tego piekła nie stoi w sprzeczności z ideą Boga, który stworzy świat istot zbawionych.

------
Dobra, na tę chwilę tyle, później więcej się odniosę, bo teraz nie bardzo mam możliwości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 15:16, 20 Lip 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Brakuje mi tam podania źródła tych hipotez.


Nie spotkałeś z podanymi wyżej interpretacjami? Ja się spotkałem w dyskusjach, książkach, opracowaniach różnych teologów i tu starałem się kilka takich przykładowych interpretacji przedstawić.


To są koncepcje, ale ja pytałem na jakiej podstawie powstały? Jakie jest źródło danych do tych koncepcji?

Katolikus napisał:

Cytat:
Chodzi o to, że sama koncepcja roliczania nie ma sensu ze względu na Boże atrybuty i fakt, że to jaki czlowiek jest, jest niezależne od niego. W człowieku nie ma nic, czego przyczyna sprowadzałaby się do niego samego, do jego woli. Wola zależna jest od tego, jaki człowiek jest, a to nie zalezy od człowieka. Bierzesz pod uwagę czynniki niezalezne od czlowieka ale jednocześnie doszukujesz się (w zasadzie milcząco) w człowieku czegoś, co byloby czysto jego i z tego, by Bóg roliczał. Czegoś takiego nie ma.


Nie jest moim zamiarem z tego tematu robić wątku o wolnej woli, naprawdę chcę się skupić na idei piekła więc pozwól, że tylko zapytam, czy ty anbo postrzegasz siebie w tym życiu jak taki liść na wietrze, który leci tam, gdzie go wiatr poniesie? Ciebie tak naprawdę w tym życiu nie ma, jest tylko mieszanina jakiejś świadomej materii, którą siły niezależne od niej miotają na różne strony i ty u na nic nie masz wpływu?

Jestem skoro do ciebie piszę. (Nie wiem dlaczego dla wierzących człowiek jako czysto biologiczny organizm jest czymś gorszym od czlowieka z duszą.) Czy mam na coś wpływ? Mam ale nie mam wpływu na to, jaki jestem, jaką mam naturę, a od tego zależą moje wybory. Mój sposób postępowania dyktuje mi moja biologia, której przecież sobie nie stworzyłem, a także zespół wyuczonych zachowań na bazie tej biologii. Łańcuch przyczyny wyboru (woli) prowadzi do czynnika niezależnego od człowieka.

Katolikus napisał:

W mojej teistycznej perspektywie wierzę, że Bóg Stwórca świata, tak pomyślał świat, że człowiek ma szansę stać się istotą wolną, która nie będzie jak ten liść na wietrze, którą rządzą jakieś prawa biologii, zgubne wartości świata, wpływy kulturowe, ale może być jak ten wiatr, który jest ponad to wszystko - w mojej teistycznej perspektywie właśnie po to jest doświadczenie tego świata. Ja tak wierzę. W twojej perspektywie nie możesz chyba mieć nawet nadziei, że możesz stać się KIMŚ, bo fundamentem tego, co cię stwarza jest bezrozumna i ślepa materia.

Zakładasz tu istnienie jakiegoś pierwiastkja w człowieku, który jest niezależny od jego biologii itd. Nie widzę powodu, żeby uważać, ze coś takiego istnieje, a nawet przeciwnie: z obserwacji wiemy, że ludzkie działania związane są właśnie z biologią (geny, hormony...). A jeśli istnieje to też nie stworzył sobie tego człowiek. Wola jest funkcją jakiegoś aparatu decyzyjnego - nawet jeśli przyjmiesz, że nie jest nim mózg lecz dusza, to przyczyna tego jaka jest sprowadza się do Boga jako jedynego stwórcy wszystkiego z niczego.

Katolikus napisał:


Cytat:
Jeżeli celem Boga było stworzenie świata tylko ze zbawionymi istotami, to piekła nie ma. Natomiast czy tak mówi Biblia to sprawa dyskusyjna.


Wszystko jest dyskusyjne. Natomiast jeśli celem Boga jest stworzenie istot zbawionych to nie wyklucza to piekła - to zależy jak się je rozumie, czym ono jest. Michał wyżej bardzo ciekawie uzasadnił właśnie czym może być piekło i takie rozumienie tego piekła nie stoi w sprzeczności z ideą Boga, który stworzy świat istot zbawionych.

Skoro piekło to stan/miejsce potępienia, to nie zbawienia. Koncepcja powszechnego zbawienia i niepustego piekła jest wewnętrznie sprzeczna jeśli piekło rozumie się jako stan/miejsce wiecznego potępienia.
Według mojego rozumienia dobroci, miłosierdzia itp. oraz po przyjęciu atrybutów Boga wszechwiedza, wszechmoc, pragnienie tylko dobra - piekła nie ma. Dobry Bóg nie stworzyłby z premedytacją nikogo wiedzac, że będzie wiecznie cierpieć. I nie zmienia tego koncepcja wolnej woli.

Każde rozumowanie operuje na jakichś danych - pytanie skąd są te dotyczące Boga, piekła itd.? Jeśli ma to być coś więcej niż fantazjowanie na temat, to trzeba mieć jakieś w miarę solidne podstawy do dywagacji, czyli właśnie jakieś dane. W przypadku biblijnego Boga siłą rzeczy muszą nimi być biblijne teksty, a w zasadzie ich interpretacja. Jednak dla mnie są one jedynie zapisem ludzkich przekonań, niczym więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:07, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:

Jestem skoro do ciebie piszę. (Nie wiem dlaczego dla wierzących człowiek jako czysto biologiczny organizm jest czymś gorszym od czlowieka z duszą.)


To proste: w sytuacji gdy jesteś tylko kupą chemikaliów to w niczym nie różnisz się od worka rzygowin lub piany morskiej

anbo napisał:
Czy mam na coś wpływ? Mam ale nie mam wpływu na to, jaki jestem, jaką mam naturę, a od tego zależą moje wybory. Mój sposób postępowania dyktuje mi moja biologia, której przecież sobie nie stworzyłem, a także zespół wyuczonych zachowań na bazie tej biologii. Łańcuch przyczyny wyboru (woli) prowadzi do czynnika niezależnego od człowieka.


W takim razie nie wiesz co piszesz bo nie kontrolujesz tego. Nie masz podstaw do stworzenia żadnej epistemologii. Nie wiesz po prostu nic. Brawo, anbuś. Właśnie się zaorałeś sprowadzając się do deterministycznej kupy chemikaliów, która po prostu tańczy jak zagra jej chemia i procesy fizyczne

anbo napisał:

Zakładasz tu istnienie jakiegoś pierwiastkja w człowieku, który jest niezależny od jego biologii itd. Nie widzę powodu, żeby uważać, ze coś takiego istnieje,


Jesteś tylko zdeterminowaną kupą chemikaliów, która nie kontroluje i nie rozumie tego co pisze bo tańczysz tylko w rytm chaosu drgających atomów. Jaki w tej sytuacji ma sens pisanie przez ciebie, że ty nie widzisz gdzieś "podstaw" do czegoś? Żadnego sensu to nie ma

anbo napisał:
a nawet przeciwnie: z obserwacji wiemy, że ludzkie działania związane są właśnie z biologią (geny, hormony...).


Z jakich niby "obserwacji" to "wiesz"? Przecież nie kontrolujesz tego co piszesz bo tylko bezwolnie tańczysz w rytm tego co zagrają ci geny. W tej sytuacji nie wiesz nawet tego co piszesz o genach. Zresztą ty uprawiasz fantastykę a nie prawdziwą wiedzę biologiczną. Zgodnie z naszą wiedzą biologiczną geny ustalają jedynie sekwencję aminokwasów w białkach lub są zaangażowane w sterowanie syntezą białek. Nic nie wiadomo o tym czy geny "każą" nam coś robić. Jesteś w sferze fantazji, anbuś

anbo napisał:
A jeśli istnieje to też nie stworzył sobie tego człowiek. Wola jest funkcją jakiegoś aparatu decyzyjnego - nawet jeśli przyjmiesz, że nie jest nim mózg lecz dusza, to przyczyna tego jaka jest sprowadza się do Boga jako jedynego stwórcy wszystkiego z niczego.


Brak wynikania. W żaden sposób nie przeczy to temu, że możemy dokonywać wolnych wyborów. Poza tym nie wiesz tego co tu napisałeś bo kazały ci to napisać geny a ty nie wiesz czy cię nie oszukują permanentnie i non stop. Takie są właśnie wewnętrznie sprzeczne i samowywrotne konsekwencje wyznawania przez ciebie prymitywnego darwinizmu i materializmu

anbo napisał:
Według mojego rozumienia dobroci, miłosierdzia itp. oraz po przyjęciu atrybutów Boga wszechwiedza, wszechmoc, pragnienie tylko dobra - piekła nie ma.


Znowu brak wynikania i do tego błąd przeoczenia bo jeśli prócz dobra Bóg pragnie uszanować również ludzkie wybory to w skład tych wyborów wchodzi też prawo do wyboru piekła. A bez problemu można znaleźć ludzi, którzy wręcz świadomie chcą iść do piekła, na przykład sataniści. Ty też chcesz iść do piekła bo wybrałeś życie bez Boga a to jest właśnie wybór piekła

anbo napisał:
Dobry Bóg nie stworzyłby z premedytacją nikogo wiedzac, że będzie wiecznie cierpieć. I nie zmienia tego koncepcja wolnej woli.


Brak wynikania i znowu błąd przeoczenia. Dobry Bóg uważa za najwyższe dobro stworzyć jednostki, które są wolne, a w skład wolności wchodzi też wieczne odrzucenie Boga, czyli piekło. Ateizm też jest wyborem piekła

anbo napisał:
Każde rozumowanie operuje na jakichś danych - pytanie skąd są te dotyczące Boga, piekła itd.? Jeśli ma to być coś więcej niż fantazjowanie na temat, to trzeba mieć jakieś w miarę solidne podstawy do dywagacji, czyli właśnie jakieś dane. W przypadku biblijnego Boga siłą rzeczy muszą nimi być biblijne teksty, a w zasadzie ich interpretacja. Jednak dla mnie są one jedynie zapisem ludzkich przekonań, niczym więcej.


A kogo to obchodzi skoro wedle twojego własnego oświadczenia jesteś tylko maszyną genową, która nie kontroluje nawet tego co pisze bo tańczysz jedynie w rytm tego co zagra ci twoje DNA. Produkujesz wewnętrznie sprzeczny bełkot i nic więcej. Nie masz żadnej epistemologii bo zaprzeczyłeś możliwości posiadania przez ciebie epistemologii już na samym starcie. Status twoich twierdzeń jest taki, że są nieodróżnialne od dowolnej bzdury


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 17:19, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:16, 20 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Katolikus napisał:

W mojej teistycznej perspektywie wierzę, że Bóg Stwórca świata, tak pomyślał świat, że człowiek ma szansę stać się istotą wolną, która nie będzie jak ten liść na wietrze, którą rządzą jakieś prawa biologii, zgubne wartości świata, wpływy kulturowe, ale może być jak ten wiatr, który jest ponad to wszystko - w mojej teistycznej perspektywie właśnie po to jest doświadczenie tego świata. Ja tak wierzę. W twojej perspektywie nie możesz chyba mieć nawet nadziei, że możesz stać się KIMŚ, bo fundamentem tego, co cię stwarza jest bezrozumna i ślepa materia.

Zakładasz tu istnienie jakiegoś pierwiastkja w człowieku, który jest niezależny od jego biologii itd. Nie widzę powodu, żeby uważać, ze coś takiego istnieje, a nawet przeciwnie: z obserwacji wiemy, że ludzkie działania związane są właśnie z biologią (geny, hormony...). A jeśli istnieje to też nie stworzył sobie tego człowiek. Wola jest funkcją jakiegoś aparatu decyzyjnego - nawet jeśli przyjmiesz, że nie jest nim mózg lecz dusza, to przyczyna tego jaka jest sprowadza się do Boga jako jedynego stwórcy wszystkiego z niczego.

Tu warto coś dodać - kwestię REDUKCJI DO METODY OBSERWACJI.
Patrząc tylko na to, co do nas dochodzi, nie istnieją ludzie, zwierzęta, domy, gwiazdy, bo tylko istnieją zmysły, dostarczające pobudzeń. Wnioskowanie, że punkt na niebie, który poznajemy zmysłem wzroku jest obiektem, a nie tylko pobudzeniem nerwów na naszej siatkówce JEST ZAŁOŻENIEM EPISTEMICZNYM. Trochę inaczej rzecz ujmując, nie mamy gwarancji, że nie żyjemy w matrixie.
Z zakładaniem pierwiastka człowieczeństwa w człowieku jest identycznie. Nie obserwujemy bezpośrednio człowieczeństwa, ani nie obserwujemy duszy, ani nie obserwujemy podmiotowości. Rygoryzm epistemiczny polegający na tym, że nie uznajemy tych rzeczy, które nie są jakoś bezpośrednie, wywala nam poza granicę istnienia właściwie wszystko to, co nie musi być obowiązkowo tym, co czujemy. Ból istnieje - temu nie da się zaprzeczyć, bo to bezpośrednio czujemy. Czy jednak źródło bólu istnieje?...
- Nie mamy na to pewności, tylko jest domniemanie, że skoro jest ból, skoro on jakąś spójność swojego przejawiania się wykazuje, to znaczy, że powinno być jakieś źródło, którego jednak nie doznajemy bezpośrednio. Tylko sam ból doznajemy bezpośrednio.

Tak samo jest z człowieczeństwem, duszą. Można sobie narzekać, iż są one domniemaniem. Bo rzeczywiście są. Ale są domniemaniem, które ma podstawy wtedy, gdy z doznań układa się SPÓJNY OBRAZ czegoś, co by dało się uznać za źródło.
Można krytykować podmiotowość i duszę wskazując, iż redukując postrzeganie do tego, co bezpośrednie, już nam dusza się nie załapie na byt. Ale jeślibyśmy mieli być konsekwentni w tym podejściu, to żadnych bytów właściwie nie mamy prawa przyjąć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:47, 20 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Katolikus napisał:

W mojej teistycznej perspektywie wierzę, że Bóg Stwórca świata, tak pomyślał świat, że człowiek ma szansę stać się istotą wolną, która nie będzie jak ten liść na wietrze, którą rządzą jakieś prawa biologii, zgubne wartości świata, wpływy kulturowe, ale może być jak ten wiatr, który jest ponad to wszystko - w mojej teistycznej perspektywie właśnie po to jest doświadczenie tego świata. Ja tak wierzę. W twojej perspektywie nie możesz chyba mieć nawet nadziei, że możesz stać się KIMŚ, bo fundamentem tego, co cię stwarza jest bezrozumna i ślepa materia.

Zakładasz tu istnienie jakiegoś pierwiastkja w człowieku, który jest niezależny od jego biologii itd. Nie widzę powodu, żeby uważać, ze coś takiego istnieje, a nawet przeciwnie: z obserwacji wiemy, że ludzkie działania związane są właśnie z biologią (geny, hormony...). A jeśli istnieje to też nie stworzył sobie tego człowiek. Wola jest funkcją jakiegoś aparatu decyzyjnego - nawet jeśli przyjmiesz, że nie jest nim mózg lecz dusza, to przyczyna tego jaka jest sprowadza się do Boga jako jedynego stwórcy wszystkiego z niczego.

Tu warto coś dodać - kwestię REDUKCJI DO METODY OBSERWACJI.
Patrząc tylko na to, co do nas dochodzi, nie istnieją ludzie, zwierzęta, domy, gwiazdy, bo tylko istnieją zmysły, dostarczające pobudzeń. Wnioskowanie, że punkt na niebie, który poznajemy zmysłem wzroku jest obiektem, a nie tylko pobudzeniem nerwów na naszej siatkówce JEST ZAŁOŻENIEM EPISTEMICZNYM. Trochę inaczej rzecz ujmując, nie mamy gwarancji, że nie żyjemy w matrixie.
Z zakładaniem pierwiastka człowieczeństwa w człowieku jest identycznie. Nie obserwujemy bezpośrednio człowieczeństwa, ani nie obserwujemy duszy, ani nie obserwujemy podmiotowości. Rygoryzm epistemiczny polegający na tym, że nie uznajemy tych rzeczy, które nie są jakoś bezpośrednie, wywala nam poza granicę istnienia właściwie wszystko to, co nie musi być obowiązkowo tym, co czujemy. Ból istnieje - temu nie da się zaprzeczyć, bo to bezpośrednio czujemy. Czy jednak źródło bólu istnieje?...
- Nie mamy na to pewności, tylko jest domniemanie, że skoro jest ból, skoro on jakąś spójność swojego przejawiania się wykazuje, to znaczy, że powinno być jakieś źródło, którego jednak nie doznajemy bezpośrednio. Tylko sam ból doznajemy bezpośrednio.

Tak samo jest z człowieczeństwem, duszą. Można sobie narzekać, iż są one domniemaniem. Bo rzeczywiście są. Ale są domniemaniem, które ma podstawy wtedy, gdy z doznań układa się SPÓJNY OBRAZ czegoś, co by dało się uznać za źródło.
Można krytykować podmiotowość i duszę wskazując, iż redukując postrzeganie do tego, co bezpośrednie, już nam dusza się nie załapie na byt. Ale jeślibyśmy mieli być konsekwentni w tym podejściu, to żadnych bytów właściwie nie mamy prawa przyjąć.


No bo wiesz jak to jest. Nieobserwowalne byty anbusia są już ok. Te twoje nie. Anbuś na przykład postuluje, że geny sterują naszym zachowaniem. Ktoś to obserwował? Nie. Jest to taki sam nieweryfikowalny postulat jak dusza. Nawet biologia tego nigdzie nie postuluje bo to tylko kulturowy przesąd. Ale w tym wypadku nieweryfikowalność tego postulatu już anbusiowi zupełnie nie przeszkadza. Typowe podwójne standardy u materialistów pokroju anbusia

A tak przy okazji, to Moreland napisał całkiem dobrą książkę uzasadniającą istnienie duszy przy pomocy wielu nowoczesnych argumentów:

Dusza. Skąd wiemy, że istnieje, i dlaczego to ma znaczenie

Czy w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez podejście naukowe, jest jeszcze miejsce na wiarę w duszę? Czy neuronauka nie wyjaśniła już każdego aspektu ludzkiego zachowania, zaprzeczając jednocześnie istnieniu niematerialnego umysłu?
Wbrew powyższym wątpliwościom J.P. Moreland w błyskotliwy i zrozumiały sposób udowadnia, że Pismo Święte, rzetelna argumentacja filozoficzna i codzienne doświadczenie człowieka wskazują na istnienie jego niematerialnej duszy. Autor powołuje się przy tym nie tylko na autorytet Biblii, ale także na klasyczne argumenty filozoficzne, wyjaśniając pojęcia dualizmu i materializmu. Wskazuje ponadto, iż neuronauka i dusza nie są pojęciami konkurencyjnymi w wyjaśnianiu natury ludzkiej. Na koniec, autor wyjaśnia, jakie znaczenie dla każdego z nas ma posiadanie niematerialnej duszy. Przybliża w ten sposób Czytelnikowi chrześcijańską naukę o życiu po śmierci i zmartwychwstaniu ciał.


[link widoczny dla zalogowanych]

Tak więc temat wbrew pozorom wcale nie wypadł z gry. Materialiści pokroju anbusia po prostu zamienili sobie duszę na inne nieobserwowalne bezpośrednio byty metafizyczne (jak "kontrolujące" nas geny itp.)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 17:52, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31347
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:27, 20 Lip 2023    Temat postu:

fedor napisał:
przykład postuluje, że geny sterują naszym zachowaniem. Ktoś to obserwował? Nie. Jest to taki sam nieweryfikowalny postulat jak dusza.

Obserwujemy STATYSTYCZNE KORELACJE określonych genów z TENDENCJAMI W zachowaniu. Niektórzy wtedy tryumfująco stwierdzą: a więc geny "sterują" naszym zachowaniem. W rzeczywistości tak samo tym zachowaniem sterują, jak cegły sterują zdawalnościa kandydatów na studiach. Wszak tam gdzie z cegieł zbudowano uniwersytety przychodzą studenci i zdają stosowne egzaminy. Tam gdzie nie ma cegieł (np. na pustyni) studenci nie zdają egzaminów. I trzeba przyznać, iż jest to silna korelacja!

Podmianka pojęć...
wpływ, zbieżność i korelacja, sterowanie przez coś, przyczynowość...
Jak się nie przyjrzymy tym pojęciom bardziej ściśle, to wychodzą tego typu kwiatki, że z korelacje stają się w rozumowaniu przyczynami. Dopiero PRECYZYJNE ZDEFINIOWANIE zakresu pojęć demaskuje takie uproszczone i naiwne podejścia.
Geny MAJĄ WPŁYW na prawdopodobieństwo zachowań w określonych warunkach. To się da statystycznie stwierdzić, ale do "sterowania" człowieka przez geny droga myślowa jest stąd bardzo daleka...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:59, 20 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
przykład postuluje, że geny sterują naszym zachowaniem. Ktoś to obserwował? Nie. Jest to taki sam nieweryfikowalny postulat jak dusza.

Obserwujemy STATYSTYCZNE KORELACJE określonych genów z TENDENCJAMI W zachowaniu. Niektórzy wtedy tryumfująco stwierdzą: a więc geny "sterują" naszym zachowaniem. W rzeczywistości tak samo tym zachowaniem sterują, jak cegły sterują zdawalnościa kandydatów na studiach. Wszak tam gdzie z cegieł zbudowano uniwersytety przychodzą studenci i zdają stosowne egzaminy. Tam gdzie nie ma cegieł (np. na pustyni) studenci nie zdają egzaminów. I trzeba przyznać, iż jest to silna korelacja!

Podmianka pojęć...
wpływ, zbieżność i korelacja, sterowanie przez coś, przyczynowość...
Jak się nie przyjrzymy tym pojęciom bardziej ściśle, to wychodzą tego typu kwiatki, że z korelacje stają się w rozumowaniu przyczynami. Dopiero PRECYZYJNE ZDEFINIOWANIE zakresu pojęć demaskuje takie uproszczone i naiwne podejścia.
Geny MAJĄ WPŁYW na prawdopodobieństwo zachowań w określonych warunkach. To się da statystycznie stwierdzić, ale do "sterowania" człowieka przez geny droga myślowa jest stąd bardzo daleka...


Myślę, że nawet i ta "statystyka" jest mocno przereklamowana. Postulowano na przykład to, że za homoseksualizm odpowiada jakiś gen. Ktoś powiedział "sprawdzam" i okazało się, że żaden taki gen nie istnieje. Podobnie było z genami odpowiadającymi rzekomo za wiele naszych chorób. Postulowano, że odczytamy tablicę genową i będzie po chorobach. I okazało się, że geny odpowiadają za bardzo niewiele chorób. W zasadzie to teraz już nawet nie wiadomo za co geny odpowiadają poza kodowaniem białek. Ich rola jest bardzo niejasna. Szuka się innych kandydatów na "sterowanie" nami. Okazało się na przykład, że te same geny odpowiadające za rozwój gruczołów płciowych u muszek owocowych są u ludzi zaangażowane w proces rozwoju mózgu. Jak to jest, że organizmy z takimi samymi genami stają się tak różne? Dobre pytanie: jeśli geny kontrolują rozwój, dlaczego tak podobne geny wytwarzają tak odmienne organizmy? Dlaczego larwa przekształca się w motyla, a nie w barakudę? Jeśli geny miałyby być czymś w rodzaju instrukcji, nie miałoby to oczywiście żadnego sensu. Czynnik, który rzeczywiście kontroluje rozwój różnych narządów muszek owocowych i ludzi, posługując się do tego tymi samymi genami, musi znajdować się gdzieś indziej. Nie znaleziono także korelacji pomiędzy złożonością danego organizmu a liczbą genów. Jeśli geny rzeczywiście byłyby czymś w rodzaju instrukcji sterujących rozwojem organizmu, to można się spodziewać, że bardziej złożone organizmy powinny mieć bardziej złożone instrukcje, podobnie jak prom kosmiczny posiada w swoich elektronicznych komponentach więcej kodu maszynowego niż pralka. Jednak nic z tego: człowiek ma jedynie niewiele więcej genów niż muszka owocowa i znacznie mniej niż marchewka. Z kolei w 2004 roku zespół biologów z New York University porównał geny milimetrowego nicienia Caenorhabditis elegans. Prawie identyczne nicienie pod względem genetycznym różnią się od siebie bardziej niż kręgowce (na przykład flaming, rekin, nietoperz, hipopotam, koliber i człowiek) pomiędzy sobą. Genocentryzm upada. Biologowie już o tym wiedzą. Tacy naiwni laicy jak anbuś jeszcze o tym nie wiedzą


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 21:56, 20 Lip 2023, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 9:47, 21 Lip 2023    Temat postu:

Wiemy z obserwacji (naukowych i potocznych), że decyzja (wola) zależy od fizycznego stanu mózgu. Fizyczny stan mózgu zmienia alkohol, narkotyki itp., a także mechaniczne uszkodzenia - po tym wszystkim człowiek zachowuje się inaczej, ma inną wolę. Zlokalizowano także niektóre konkretne geny odpowiedzialne za nasze zachowanie (na przykład skłonność do ryzyka). W niektórych przypadkach fizyczny stan mózgu zależy od decyzji, czy napijemy się wódki itp., czy nie, ale ta decyzja także zalezy od fizycznego stanu mózgu, czy też ogólnie od posiadanej natury. Rodzimy się z określonym mózgiem, z określoną (wyewoluowaną) naturą - to jest baza na której potem środowisko "rzeźbi" konkretnego człowieka, oczywiście przy jego współudziale. To co zostanie "wyrzeźbione" zależy od bazy startowej i od środowiska - nic z tych rzeczy nie jest zależne od podmiotu. Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się do przyczyny spoza człowieka.
Koncepcja duszy nic tu nie zmienia, przenosi tylko problem w inne miejsce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:31, 21 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Wiemy z obserwacji (naukowych i potocznych), że decyzja (wola) zależy od fizycznego stanu mózgu.


Nie ma żadnej takiej obserwacji

anbo napisał:
Fizyczny stan mózgu zmienia alkohol, narkotyki itp., a także mechaniczne uszkodzenia - po tym wszystkim człowiek zachowuje się inaczej, ma inną wolę.


Coś ci się porąbało. Te czynniki mogą wpływać na decyzję ale jej nie determinują. Mózg to proxy umysłu ale nie źródło umysłu. Są ludzie, którzy normalnie funkcjonują bez mózgu:

54-latek nie ma mózgu. Pracuje jako urzędnik


[link widoczny dla zalogowanych]

Prosty dowód na to, że umysł nie jest wytworem mózgu. Mózg jest jedynie traktowany przez umysł jako przekaźnik. To mózg zależy od umysłu a nie umysł od mózgu. Gdy nie ma mózgu, to wtedy umysł znajduje sobie inne proxy

anbo napisał:
Zlokalizowano także niektóre konkretne geny odpowiedzialne za nasze zachowanie (na przykład skłonność do ryzyka).


Wystarczy, że zapytam o nazwę tego genu i nie będziesz w stanie podać

anbo napisał:
W niektórych przypadkach fizyczny stan mózgu zależy od decyzji, czy napijemy się wódki itp., czy nie, ale ta decyzja także zalezy od fizycznego stanu mózgu, czy też ogólnie od posiadanej natury.


Nie raz napiłem się wódki i nie zrobiłem wtedy nic innego niż bym zrobił bez napicia się wódki. Może ty po prostu masz słabą głowę, anbuś. Lepiej nie pij

anbo napisał:
Rodzimy się z określonym mózgiem, z określoną (wyewoluowaną) naturą - to jest baza na której potem środowisko "rzeźbi" konkretnego człowieka, oczywiście przy jego współudziale. To co zostanie "wyrzeźbione" zależy od bazy startowej i od środowiska - nic z tych rzeczy nie jest zależne od podmiotu. Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się do przyczyny spoza człowieka.


To są tylko twoje arbitralne dogmaty, których nigdy nie udowodniłeś i nie udowodnisz

anbo napisał:
Koncepcja duszy nic tu nie zmienia, przenosi tylko problem w inne miejsce.


Ty zamieniłeś duszę na metafizykę pod tytułem "geny nas kontrolują". Żadnych dowodów na tą swoją metafizykę nie masz. W niczym nie różni się ona od metafizyki duszy


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 11:03, 21 Lip 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Pią 10:58, 21 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Wiemy z obserwacji (naukowych i potocznych), że decyzja (wola) zależy od fizycznego stanu mózgu. Fizyczny stan mózgu zmienia alkohol, narkotyki itp., a także mechaniczne uszkodzenia - po tym wszystkim człowiek zachowuje się inaczej, ma inną wolę. Zlokalizowano także niektóre konkretne geny odpowiedzialne za nasze zachowanie (na przykład skłonność do ryzyka). W niektórych przypadkach fizyczny stan mózgu zależy od decyzji, czy napijemy się wódki itp., czy nie, ale ta decyzja także zalezy od fizycznego stanu mózgu, czy też ogólnie od posiadanej natury. Rodzimy się z określonym mózgiem, z określoną (wyewoluowaną) naturą - to jest baza na której potem środowisko "rzeźbi" konkretnego człowieka, oczywiście przy jego współudziale. To co zostanie "wyrzeźbione" zależy od bazy startowej i od środowiska - nic z tych rzeczy nie jest zależne od podmiotu. Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się do przyczyny spoza człowieka.
Koncepcja duszy nic tu nie zmienia, przenosi tylko problem w inne miejsce.

Musisz to wszystko pomnożyć x2, a wtedy jasnym będzie, skąd bierze się podmiot. Mózg to dwie półkule, z których każda jest w pewnym sensie niezależna. Twierdzenie, ze nic nie jest zależne od podmiotu, jest błędne. Wszystko jest od niego zależne, tylko że on sam nie jest niezależny i upraszczając można stwierdzić, że ma takie pochodzenie jak wola, którą opisałeś. Nie znamy jednak wszystkich źródeł wpływających na wolę, więc określenie jej natury nie jest możliwe. To wiemy z obserwacji naukowych, i to również rozwiewa wiele niejasności w obserwacjach potocznych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:32, 21 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
anbo napisał:
Wiemy z obserwacji (naukowych i potocznych), że decyzja (wola) zależy od fizycznego stanu mózgu. Fizyczny stan mózgu zmienia alkohol, narkotyki itp., a także mechaniczne uszkodzenia - po tym wszystkim człowiek zachowuje się inaczej, ma inną wolę. Zlokalizowano także niektóre konkretne geny odpowiedzialne za nasze zachowanie (na przykład skłonność do ryzyka). W niektórych przypadkach fizyczny stan mózgu zależy od decyzji, czy napijemy się wódki itp., czy nie, ale ta decyzja także zalezy od fizycznego stanu mózgu, czy też ogólnie od posiadanej natury. Rodzimy się z określonym mózgiem, z określoną (wyewoluowaną) naturą - to jest baza na której potem środowisko "rzeźbi" konkretnego człowieka, oczywiście przy jego współudziale. To co zostanie "wyrzeźbione" zależy od bazy startowej i od środowiska - nic z tych rzeczy nie jest zależne od podmiotu. Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się do przyczyny spoza człowieka.
Koncepcja duszy nic tu nie zmienia, przenosi tylko problem w inne miejsce.

Musisz to wszystko pomnożyć x2, a wtedy jasnym będzie, skąd bierze się podmiot. Mózg to dwie półkule, z których każda jest w pewnym sensie niezależna. Twierdzenie, ze nic nie jest zależne od podmiotu, jest błędne. Wszystko jest od niego zależne, tylko że on sam nie jest niezależny i upraszczając można stwierdzić, że ma takie pochodzenie jak wola, którą opisałeś. Nie znamy jednak wszystkich źródeł wpływających na wolę, więc określenie jej natury nie jest możliwe. To wiemy z obserwacji naukowych, i to również rozwiewa wiele niejasności w obserwacjach potocznych.


Nie napisałem, że "nic nie jest zależne od podmiotu". Napisałem, że od podmiotu nie jest zależna baza startowa i środowisko, które kształtują jego naturę. Wola należy do podmiotu, on podejmuje decyzje, ale przyczyna decyzji (woli) jest on niego niezależna bo nikt sobie swojej natury nie stworzył. Wprawdzie świadomie podejmujemy pewne decycje, które mają wpływ na to, jacy jesteśmy, ale te decyzje na starcie są uwarunkowane tym, na co nie mieliśmy wpływu (wrodzone predyspozycje, geny, środowisko nas kształtujące...). Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się ostatecznie do przyczyny spoza podmiotu. Nie jest tak, że ktoś coś woili bo tak woli - wolenie ma swoją przyczynę, która w koncepcji z Bogiem sprowadza się do Boga, co tzw. sąd ostateczny czyni absurdem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 91 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:15, 21 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Banjankri napisał:
anbo napisał:
Wiemy z obserwacji (naukowych i potocznych), że decyzja (wola) zależy od fizycznego stanu mózgu. Fizyczny stan mózgu zmienia alkohol, narkotyki itp., a także mechaniczne uszkodzenia - po tym wszystkim człowiek zachowuje się inaczej, ma inną wolę. Zlokalizowano także niektóre konkretne geny odpowiedzialne za nasze zachowanie (na przykład skłonność do ryzyka). W niektórych przypadkach fizyczny stan mózgu zależy od decyzji, czy napijemy się wódki itp., czy nie, ale ta decyzja także zalezy od fizycznego stanu mózgu, czy też ogólnie od posiadanej natury. Rodzimy się z określonym mózgiem, z określoną (wyewoluowaną) naturą - to jest baza na której potem środowisko "rzeźbi" konkretnego człowieka, oczywiście przy jego współudziale. To co zostanie "wyrzeźbione" zależy od bazy startowej i od środowiska - nic z tych rzeczy nie jest zależne od podmiotu. Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się do przyczyny spoza człowieka.
Koncepcja duszy nic tu nie zmienia, przenosi tylko problem w inne miejsce.

Musisz to wszystko pomnożyć x2, a wtedy jasnym będzie, skąd bierze się podmiot. Mózg to dwie półkule, z których każda jest w pewnym sensie niezależna. Twierdzenie, ze nic nie jest zależne od podmiotu, jest błędne. Wszystko jest od niego zależne, tylko że on sam nie jest niezależny i upraszczając można stwierdzić, że ma takie pochodzenie jak wola, którą opisałeś. Nie znamy jednak wszystkich źródeł wpływających na wolę, więc określenie jej natury nie jest możliwe. To wiemy z obserwacji naukowych, i to również rozwiewa wiele niejasności w obserwacjach potocznych.


Nie napisałem, że "nic nie jest zależne od podmiotu". Napisałem, że od podmiotu nie jest zależna baza startowa i środowisko, które kształtują jego naturę. Wola należy do podmiotu, on podejmuje decyzje, ale przyczyna decyzji (woli) jest on niego niezależna bo nikt sobie swojej natury nie stworzył. Wprawdzie świadomie podejmujemy pewne decycje, które mają wpływ na to, jacy jesteśmy, ale te decyzje na starcie są uwarunkowane tym, na co nie mieliśmy wpływu (wrodzone predyspozycje, geny, środowisko nas kształtujące...). Tak więc przyczyna decyzji (woli) sprowadza się ostatecznie do przyczyny spoza podmiotu. Nie jest tak, że ktoś coś woili bo tak woli - wolenie ma swoją przyczynę, która w koncepcji z Bogiem sprowadza się do Boga, co tzw. sąd ostateczny czyni absurdem.


Same arbitralne deklaracje pozbawione wynikania. A jakieś dowody na te deklaracje masz? Jak zwykle nie. Ty nawet nie jesteś w stanie wyprowadzić dalszych wniosków z tego arbitralnego deklarowania i poprzestajesz na samym deklarowaniu. To jest całkiem zabawne


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 17:19, 21 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin