Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Paradygmat wlewania w kontekście przekazu idei

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:05, 23 Wrz 2020    Temat postu: Paradygmat wlewania w kontekście przekazu idei

W jednej z dyskusji (bodaj z Kruchym04, albo z Azaelem, ale mogę się mylić, a nie chce mi się teraz szukać tego posta) w kontekście Biblii pojawił się, wobec twierdzenia, iż jest to niezwykła, ważna księga, pojawił się następujący z grubsza zarzut (nie chce mi się szukać dokładnie sformułowań), więc ujmę rzecz po swojemu: sama Biblia może być przecież mało wartościowa, ale jak się do jej interpretowania zabierze osoba odpowiednio kreatywna, inteligentna, oczytana, to nawet z miernego, albo i głupiego tekstu wyczyta sobie wielkie myśli, genialne idee, mądrość życiową. W tle mamy więc zarzut względem Biblii następujący: ona sama jest zbiorem "takich sobie" bajd tworzonych przez ludzi niekoniecznie mądrych, niekoniecznie bystrych, przekazujących treść dość prostą, ale za to jak się za interpretowanie tych treści weźmie cała rzesza oczytanych, poszukujących mądrości filozofów, jak się zaczną tam dopatrywać ukrytych znaczeń na lewo i prawo, stosować zaawansowane paralele i dogrzebywać się ważnych życiowo treści, to w końcu swego dopną - coś w owym tekście zobaczą. Można by nawet wysnuć hipotezę, że dowolna księga (np. elementarz dla pierwszoklasistów), której kultura dopisze takie megaznaczenie, jakie nadaje ona Biblii, ostatecznie w oczach ludzi zyska znaczenie genialnej, wielkiej, zesłanej przez Boga. Można by zasugerować, że owa wielkość Biblii jest w 99% EFEKTEM INTERPRETATORA, a może w 1% wynika z mądrości samej księgi - tylko jako rodzaj inspiracji, impulsu do samodzielnych poszukiwań przez ludzi.
Czy coś wspiera tę hipotezę?
- Na pewno niejedno. Można zauważyć, że inne księgi - Koran, Bhagavad Gita, czy teksty buddyjskie doczekały się podobnego traktowania. A są przecież odmienne, głoszą inne tezy. Dodatkowo warto byłoby zauważyć, że efekt Pisma jaki obserwujemy w przypadku Izraelitów mógł dodatkowo wynikać z tego, że ten naród wyróżniał się spośród innych narodów właśnie tym, że odsetek niepiśmiennych był tam mały. Większość Izraelitów umiała czytać i pisać, bo czytała swoją Świętą Księgę. Ale ten sam efekt - znajomość czytania i pisania - można było osiągnąć za pomocą innych ksiąg. Może wcale nie byłoby gorzej?...

Formułujący powyższy zarzut względem Biblii wg mnie ma gdzieś w tle pewien nieuświadomiony paradygmat traktowania "mądrej księgi" jako coś, co powinno - NIEZALEŻNIE OD UMYSŁU CZYTAJĄCEGO - dawać efekt oświecenia względem określonej idei, mądrości. Mądra księga byłaby tą, która niejako wlewa do tego umysłu stosowne idee, zaś sam odbiorca, tylko biernie pobiera wlewaną mu treść. Wtedy - jeśli odbiorca rzeczywiście zmądrzał - to owo zmądrzenie uznawalibyśmy za efekt źródła - księgi, a nie efektem interpretatora.
Czy to jest jednak poprawne podejście?
Czy w ogóle jest ono realistyczne?...
W moim przekonaniu takie podejście nie jest ani poprawne, ani realistyczne. Aby to zilustrować wyobraźmy sobie najmądrzejszą księgę świata, najbardziej fachową, zatem spisaną najbardziej adekwatnym do wielkich idei językiem - genialnym zbiorem pojęć o najwyższym stopniu zaawansowania. Zadajmy teraz pytanie: kto by taką księgę zrozumiał?
- Ja przypuszczam, że owa księga zostałaby zrozumiana (pewnie też nie w całości) przez grupę co najwyżej kilku najmądrzejszych ludzi na Ziemi. Ci zaś, z racji na to, że sami stanowią elitę niezrozumianą przez ogół ludzkości, zapewne nie pociągnęliby za sobą odpowiednio licznej grupy naśladowców - grupy wystarczającej, aby treść owej księgi w ogóle przetrwała, aby przyszłe pokolenia miały szansę się z nią zapoznać. Tak księga uległaby zapomnieniu.
Co powinien zatem zrobić ktoś, kto chciałby narodowi ofiarować księgę, która nie tylko że zachowałaby jakieś wielkie mądrości, ale która by też przetrwała, była żywa w całym społeczeństwie?...
- Ano według mnie ktoś taki powinien stworzyć księgę, która będzie zawierała różne opowieści z życia - takie do czytania, do opowiadania sobie wśród znajomych, nawet tych mało wykształconych, nawet niezbyt rozgarniętych znajomych. Taka księga żyłaby w całym narodzie, naród by ją przechował, bo przynajmniej część jej treści jakoś by rozumiał, uznawał za swoją treść. Taka księga zawierałaby różne mity, potraktowane z ntuką dydaktyki, ale też dające do myślenia na wiele sposobów. Taka księga nakazywałaby ludziom wychodzenie ze swojej "mentalnej skorupy", poszukiwanie transcendencji. Ale nie robiłaby tego w hermetyczny, niezrozumiały sposób, lecz poprzez historie, przykłady, opowieści na wiele różnych tematów. A gdzieś tam pewnie byłaby zaszyta też treść bardziej zaawansowana, treść do odkrycia przez tych, którzy do owych odkryć dorośli.
Taki obraz wielkiej księgi nie jest więc obrazem jakiegoś prostego wlewania treści do głów. Jest to raczej obraz, w którym księga staje się często zapalnikiem myślenia, rzuceniem luźnym pewnych idei, z oczekiwaniem na to, że ludzie sami coś zrozumieją (przynajmniej ci, co zrozumieją), poniosą dalej, może uzupełnią własnymi przemyśleniami.
Według mnie prawdziwa księga od Boga właśnie taka powinna być - obliczona na efekty na bardzo wielu poziomach, a do tego efekty różnego rodzaju. Będzie to więc
- Efekt zastanowienia, zrelatywizowania prostych życiowych "oczywistości"
- Efekt przymuszenia się ludzi do głębszego spojrzenia na rzeczywistość
- Efekt walki z własnymi ograniczeniami
- Efekt niejednoznaczności, wymuszającej SAMODZIELNE POSZUKIWANIE rozwiązania
- Efekt oceny siebie, zastanowienie nad własnym jestestwem
i wiele innych.
Nie należy liczyć na to, że Bóg dostarczy ludziom księgę, która zadziałaby tak, że każdy kto ją przeczyta, od razu wszystko zrozumie i stanie się mądry. Gdyby tak to w ogóle miało działać, to pominęłoby samego czytającego, spowodowało, iż ten zostałby w pewien sposób "zniszczony" mentalnie, owładnięty bez szansy na okazanie własnej indywidualności treścią mu obcą. Uważam, że nie o to Bogu chodzi. Bóg nie chce nikogo niewolić, tylko odwrotnie - dać wolność. A dawanie wolności oznacza konieczność interakcji, zdanie się na decyzje człowieka, nawet na te błędne decyzje.
Gdyby treść świętej księgi była tak przemożna, tak determinująca czytającego, że ten ostatni byłby po prostu podmieniany mentalnie po tej księgi przeczytaniu, to - niezależnie od tego, jak wiele ważnych prawd by w tej księdze zawarto - oznaczałoby to coś w rodzaju zabijania starej ludzkości i stwarzanie jej od nowa. W moim przekonaniu Bogu nie o to chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin