Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Casus dyskutanta totalnie nieprzekonywalnego...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Samoocena - jak śfinie widzą Śfinię
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:37, 09 Paź 2023    Temat postu: Casus dyskutanta totalnie nieprzekonywalnego...

Myślę, że na sfinii są tacy dyskutanci - jak w tytule, czyli ludzie, którzy będą notorycznie rżnęli głupa wobec dla 99% pozostałych obserwatorów ewidentnych przesłanek (dowodów...), że sprawy mają się inaczej, niż nieprzekonywalny głosi.

Ja sam od jakiegoś czasu uważam, że dyskutant nieprzekonywalny na maksa, to po prostu dyskutant wadliwy i nieszczery w kontekście swojego udziału w dyskusji, zakładającego przecież jakiś rodzaj równości stron. Trochę inaczej rzecz ujmując, jest tak, że jeśli oczekuję od kogoś, że on przyjmie moje argumenty, to sam zwrotnie jestem zobowiązany do wzajemności.
Jeśli ktoś swoją postawą daje ewidentny dowód tego, że tej wzajemności nie jest stanie zaofiarować, to znaczy, że żąda dla siebie specjalnych, asymetrycznych praw, czyli że w ogóle można go określić jako "dyskutanta specjalnej troski".

Nie chcę się rozwodzić nad szczegółami, więc tylko zakończę już konkluzją:
Za wadliwość dyskusyjną i intelektualną należy uznać niezdolność jakiegoś dyskutanta do podjęcia dyskutowanych zagadnień w warunkach symetrii, równości stron.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:28, 09 Paź 2023    Temat postu: Re: Casus dyskutanta totalnie nieprzekonywalnego...

Warto by postawić pytanie o PSYCHICZNY ODBIÓR takiej sytuacji, gdy spostrzegamy, że mamy do czynienia z dyskutantem totalnym betonem, szczelnie zamkniętym w swoim małym światku, otorbionym mentalnie na maksa: czy czasem dyskusja z takim dyskutantem nie jest jak w tym porzekadle: gadał dziad do obrazu, a obraz do niego ani razu...
Czy dyskutant, który po prostu nie rozumie, a do tego PROGRAMOWO rozumieć niczego nie chce, nadaje się do tego, aby poświęcać mu czas?


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:28, 09 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:40, 09 Paź 2023    Temat postu: Re: Casus dyskutanta totalnie nieprzekonywalnego...

Jest w tym zbiorze też status totalnie zakłamującego rzeczywistość - np.
- twierdzącego, że się broni, choć sam pierwszy inicjuje napastliwość (może uważa, że się tak "broni" przed niewygodnym dla jego przekonań komentarzem na polu merytorycznym)
- twierdzącego, że tak ma prawo reagować, bo on "wie", że wszyscy jego przeciwnicy "są tacy to a owacy..."
- że mu niczego "nie udowodniono" w kwestii merytorycznej, choć jest czarno na białym wykazane, że się myli (więzienia są podobnie pełnych przestępców "niewinnych", skoro dopatrzyli się w toku przebiegu sądowego jakieś w ich przekonaniu słabej przesłanki, a przecież jedna słaba przesłanka pozwala sugerować stronniczość sędziego, niezależnie od tego, że było dziesięć innych, silniejszych przesłanek, które ostatecznie zadecydowały)

Nieprzekonanie totalny upór w przegranych kwestiach, w obliczu bardzo ewidentnych podstaw zawsze jakiś pretekst sobie wynajdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14168
Przeczytał: 18 tematów


PostWysłany: Wto 13:54, 10 Paź 2023    Temat postu:

Badanie tego zjawiska jest jednym z powodów, dla których jestem na tym forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:06, 10 Paź 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Badanie tego zjawiska jest jednym z powodów, dla których jestem na tym forum.

Trochę podobnie to czuję. Ale też...
szukam problemów nie tylko u innych, nie tylko na zewnątrz, nie tylko wskazując jak to "tamci są tacy słabi mentalni, że potrafią tylko w kółko powtarzać swoje, a nie stać ich na rozwój, na rozważania, więc stali się nieprzekonywalni". Stawiam sobie pytanie: kiedy ja sam okazuję się tym nieprzekonywalnym?
Wypracowałem sobie pewne osobiste, wewnętrzne procedury, które mają mnie jakoś ochronić przed tym błędem stoczenia się w zabetonowaną, nieprzekonywalną formę osobowości. Właściwie to stworzyłem sobie wręcz CAŁY SYSTEM ZABEZPIECZEŃ przed byciem nieprzekonywalnym betonem i staram się stosować ten system przede wszystkim wobec samego siebie.
A pierwszym krokiem w stosowalności owego systemu jest...
TWARDE ZAPRZECZENIE samemu sobie, ze ja w tym względzie już osiągnąłem ten stan, który upoważnia mnie do zaniechania dalszych poszukiwań błędności, czy właśnie nieprzekonywalności, zabetonowania. Zaczynam każde rozważanie od tego, że próbuję się potraktować jako ten, kto będzie miał problem z tym, że utknął w koleinach, że - niezauważalnie dla siebie (bo emocjonalnie, intuicyjnie) - robi dokładnie to, co krytykuje tak sobie łatwo u innych. To jest po prostu moje ZAŁOŻENIE - PARADYGMAT myślenia i dyskutowania: że jestem w stałym zagrożeniu bycia nieprzekonywalnym betonem!
Dla mnie pytaniem jest zatem nie to CZY jestem nieprzekonywalnym betonem, ale W CZYM takim betonem aktualnie jestem?! Czy też inaczej: jaką alternatywę rozumowania przeoczyłem?... (bo zakładam, że zawsze czegoś tam nie uwzględniłem, coś przeoczyłem, jest tylko pytanie: co to jest?)


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 14:10, 10 Paź 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14168
Przeczytał: 18 tematów


PostWysłany: Śro 7:57, 11 Paź 2023    Temat postu:

U mnie przychodzi to niejako naturalnie w związku z działalnością zawodową.
Tu nie ma nieomylnych geniuszy. NIE MA. Co jakiś czas każdy musi przyznać, że w mniejszym lub większym stopniu "dał dupy".
Są przypadki takich, którzy przyznać się nie chcą - ale to działa w drugą stronę, niż by chcieli. Pomijając fakt, że jak takim zaufać?

Te sytuacje są jednak o tyle proste, że wszystko (prawie) jest łatwo weryfikowalne. A co z bardziej rozmytymi logikami, związane właśnie z kwestiami światopoglądowymi? Tu dopiero jest wyzwanie i szukanie błędów ...
Trudniej też wykazać komuś błąd - zwłaszcza gdy ten się zaprze. Ale jest to możliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:24, 11 Paź 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
Trudniej też wykazać komuś błąd - zwłaszcza gdy ten się zaprze. Ale jest to możliwe.

Ja uważam, że spotkałem w swoim życiu osoby, które są tak szczelnie chronione przed uznaniem jakichś swoich błędów, że pokazanie im ich jest zwyczajnie niemożliwością.
Co ciekawe, w sytuacji, gdy się sugeruje, iż przy ocenie sytuacji powinni rozważyć, czy inna opcja - ta którą się im wskazuje - czasem nie jest bardziej adekwatna do problemu, "topowy" (najczęściej stosowany) przez nich argument jest typu: ale przecież pięć lat temu, X mnie ogromnie skrzywdził, gdy wtedy powiedział ... (co kompletnie nie ma związku z aktualną sprawą).
To, że najczęstszym argumentem osób nieprzekonywalnych (przynajmniej tych, o których ja myślę) jest po prostu bycie urażonym, obrażonym, sugeruje iż te osoby w ogóle nie rozważają zależności w danej sprawie, tylko klasyfikują opcje po "przynależności" do osoby. Nieprzekonywalni po prostu NIE MYŚLĄ - nie myślą, w znaczeniu szukania powiązań logicznych w samej sprawie, tylko prowadzą krucjatę z osobami (niektórzy taką krucjatę prowadzą też z narodami, albo grupami światopoglądowymi).
Z moich rodzinnych przypadków nieprzekonywalnych dyskutantów wyłania się obraz, że nieprzekonywalność w większości przypadków bierze się z poczucia, że upierając się na zabój przy czymś, ignorując podawane argumenty, tak naprawdę osiąga się zupełnie inny cel, niż to o czym jest mowa w sprawie - osiąga się cel okazania swojej "mocy trwania na stanowisku, niezłomności w byciu tym, za kogo się dana osoba uważa".
Takich dyskutantów nie ma szans przekonać, bo argumenty typu logicznego nie są dla nich w ogóle przedmiotem rozważań. Ich podawanie i tak niczego nie da, jeśli ignorowanie takich argumentów jest przez nieprzekonywalnego odczytywane jako demonstracja własnej godności i znaczenia, a nie jako zajęcie się problemem niezależnym od ego, od ambicji, od poczucia godności.

Ja wychodzę z założenia, że w poprawnej intelektualnie dyskusji argumentacja ma funkcjonować trochę tak, jakby nikt nie miał godności, uczuć, emocji, pragnień, preferencji, utożsamień, jakby był ZDYSTANSOWANY do wszystkiego - bo ma "rządzić" czyste modelowanie spraw, czysty intelekt. To jest ideał, choć jednocześnie...
ideał nierealny, niemożliwy do osiągnięcia!
Ostatecznie bowiem przecież dyskutują konkretni ludzie i nie ma możliwości tego zmienić. A nawet gdyby dyskutowała SI, to z kolei też byłaby ona trenowana na KONKRETNYCH DANYCH, czyli znowu miałaby zaimplementowaną w sobie jakąś tam strukturę odniesień do tych wcześniejszych doświadczeń uwzględnionych w systemie kategoryzacji tego, o czym rozmawiamy. Nie przeskoczymy zatem tego, że jesteśmy konkretnymi jednostkami, ale...
możemy starać się mentalne funkcjonować "tak jakby", czyli minimalizować ten aspekt skupiania się na sobie, na ego, na godnościach, na podkreślaniu ważności osobistej, przekierowując co chwila uwagę na aspekty ogólniejsze, już nie osobiste. I sensowna dyskusja jest wg mnie właśnie najczęściej (z wyjątkiem oczywiście sytuacji, gdy jawnie rozmawia się o konkretnych osobach) takim ciągłym odseparowywaniem się od tego co osobiste, w celu wyłonienia, doskonalenia tego co wspólne, albo wręcz ogólne.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 9:39, 11 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 8 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:46, 11 Paź 2023    Temat postu:

Dyskutant totalnie nieprzekonywalny i dyskutant usilnie próbujący przekonywać to często dwie strony tego samego medalu. Beton działa bowiem w dwie strony. Z jednej strony jest niepodatny na wpływy z zewnątrz, a z drugiej chciałby mięc nieograniczony wpływ na świat zewnętrzny. U podłoża tkwi fundamentalny problem z podziałem na JA i świat. Taki człowiek pragnie znieść ten podział, żeby zażegnać konflikty wewnętrzne, nie rozumiejąc, że w ten sposób hamuje swój rozwój, jako że nikt się doskonały nie rodzi. Świat to dla nas dar, a nie wróg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:54, 11 Paź 2023    Temat postu:

Kiedyś Michał pisałam o kontrapunkcie. To koresponduje nieco z powyższą wypowiedzią. Beton może skruszyć natura.

Zadam Tobie Michale pytanie: do czego chcesz mnie na przykład przekonać?



Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 9:58, 11 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:26, 11 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Zadam Tobie Michale pytanie: do czego chcesz mnie na przykład przekonać?

Tak w ogóle to programowo nikogo nie przekonuję do niczego. Przynajmniej nie przekonuję w tym sensie, że chciałbym, aby ktoś po prostu przejął ode mnie jakieś rodzaj ocen, rozumowań. To uważam za mrzonkę - że ktoś miałby w ogóle mieć szansę skopiować, odwzorować w sobie te myśli, jakie ja posiadam. Przecież nikt nie ma w swojej głowie mojej historii życiowych doświadczeń, nie ma tych setek przemyśleń (tysiące godzin indywidualnych kontemplacji setek spraw), które stworzyły jakieś (dowolne) moje przekonanie. Dlatego uważam, że głupcem byłbym, gdybym w ogóle zakładał, iż ktokolwiek miałby moje przekonania ode mnie jakoś pobrać i zastosować w swoim myśleniu.
Ale jest coś, co jest dość podobne do idei "przekonania się do", co rzeczywiście jest moją sugestią względem ludzi, z którymi dyskutuję, kontaktuję się. Owo "coś" chyba najlepiej opisywałoby określenie "poważnego wzięcia pod uwagę w swoich rozumowaniach i odbiorze świata". "Wzięcie pod uwagę", w odróżnieniu od "przekonania kogoś", jest o wiele mniej inwazyjne, nie ma w nim presji, nie ma zależności dominacyjnych, czy układu w stylu: jeden narzuca, a drugi bez szemrania akceptuje. "Wzięcie pod uwagę" odbywa się na własnych warunkach tego, kto bierze sugestie pod uwagę - to on decyduje, czy weźmie pod tą uwagę bardziej, czy mnie, albo może w jakim stopniu zmodyfikuje wydźwięk tego, co mu przekazano. Może ostatecznie zupełnie odrzuci, ale przynajmniej rzecz rozważy.

Jeśli zaś pytałabyś jaką sugestię miałbym już bardziej konkretnie do Ciebie, jako główną?... (co chciałbym zasugerować od siebie, abyś brała to - bardziej - pod uwagę?)
- Pewnie byłoby takie coś...
Jeśli coś miałbym Tobie konkretnie sugerować jako rodzaj spostrzeżenia ode mnie w celu wzięcia tego pod uwagę, to chyba byłoby to zastanowienie się nad tym, czy czasem nie dałoby się w Twoim przypadku częściej zdobywać się na jakąś formę DYSTANSU I ROZPATRZENIA POTENCJALNYCH KONSEKWENCJI, SCENARIUSZY, tego co zapewne się zdarzy, gdy zadziałasz tak, a nie inaczej, gdy powiesz to, a nie coś innego. Bo mam wrażenie pewnego rodzaju bariery w kontaktach między mną i Tobą. Tą barierę tworzy wg mnie jakiś rodzaj kapryśności Twojej natury. Ta kapryśność powoduje, że wiele rzeczy robisz bardzo ad hoc, nie myśląc o konsekwencjach, może nawet trochę bawiąc się tym "zobaczymy co będzie, gdy wrzucę w relacje z drugą osobą taki mały granat (hukowy)". Nie mówię, że nigdy zupełnie takiego granatu nawet nie należałoby wrzucać. Czasem może nawet się przydać jakaś forma zamieszania w relacjach z każdą niemal osobą. Ale jest też ta druga strona medalu, czyli jednak ODPOWIEDZIALNOŚĆ, związana ze zdolnością do przewidywania, co się może zdarzyć, a więc jakiegoś ZASTANOWIENIA SIĘ PRZED reakcją na coś, w celu może zmodyfikowania typu tej reakcji.
Mam wrażenie, że tak ogólnie to często "lubisz mieszać", bawisz się robieniem chaosu, zamieszania, być może zyskujesz tak poczucie sprawczości. Ale uważam, że z pożytkiem dla Ciebie (i ludzi z otoczenia) byłoby, gdybyś do tej sprawczości dodała silniejszą domieszkę refleksji nad tym, co się może zdarzyć, gdy sprawy pójdą tym domyślnym trybem. Czy aby na pewno zdarzy się to, co chcesz?... Bo może jak pójdą w ten najbardziej przewidywalny sposób, to się sprawy tylko pogorszą?... Wszystko co robimy ma także swoje dalsze konsekwencje - zarówno dobre dla nas, jak i złe.
W sumie nie wiadomo. Sprawy mogą iść raz tak, raz siak. Ale można to próbować trochę bardziej przewidywać, a potem może modyfikować reakcje stosownie do tych przewidywań. :think:
Dodam jeszcze, że rozpatrywanie owych konsekwencji tego, co się robi, może być samo w sobie niezłą zabawą. To nie jest tylko ciężar, to nie jest tylko ten smutny obowiązek "bycia odpowiedzialnym", ale to jest też niezły ubaw, trochę jak rozwiązywanie szarad, jak sprawdzanie się intelektualne. Bywa w tym niezły fun. Nie tylko robienie zamieszania jest przyjemne.
Ale to tak do rozważenia piszę. Nie jak wyrazisty zarzut, nie jako czepianie się, nie po to, abyś za chwilę zareagowała "a ja tutaj w tym przypadku to bardzo się zastanawiałem, więc tak w ogóle, Michale, nie masz racji w swoich sugestiach". Powiedzmy nawet, że z góry przyjmujemy, iż "bardzo często Michał nie ma tu racji". To mamy zaakceptowane i ustalone, że moja sugestia jest bardzo luźna, że nie zawsze się stosuje. Ale czasem też rozważyć ją można. Ja wobec siebie też się często w podobnym trybie zastanawiam... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:06, 11 Paź 2023    Temat postu:

Ok. Fajnie. Najlepiej nie będę nic pisać, tylko na swoim blogu.
Więc zapraszam Ciebie do rozmowy czy tam dyskusji na moim blogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:35, 11 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Ok. Fajnie. Najlepiej nie będę nic pisać, tylko na swoim blogu.

A jednym z wniosków z tej mojej sugestii byłoby właśnie to, czy aby na pewno warto jest tak - emocjonalnie skrajnie - reagować, że "skoro tak, to ..." i już mnie strasznie skrytykowano...
Nie! Podkreślam, że rzecz jest DO ROZWAŻENIA. Często może więc i nawet do odrzucenia!
W jakiejś części spraw moja sugestia się NIE STOSUJE. I ja sam to przyznam. Właśnie o to w tym chodzi, aby reakcje skrajne, zerojedynkowe, emocjonalne w stylu "albo całkowita akceptacja i wszystko na jedno wielkie TAK, albo totalne odrzucenie i TO JA JUŻ ODCHODZĘ" jakoś zastąpić rozumieniem bardziej "kwantowym", czyli jako superpozycję opcji, w ramach których "jest na start trochę tak, a jest jednocześnie trochę na drugą stronę", a my DECYDUJEMY, BO ROZWAŻAMY.
To na tym właśnie polega osobista wolność, że ROZWAŻAMY, że przyjmujemy rozstrzygnięcia własną mocą, w ramach której obie opcje są nam dostępne, widoczne, a my na koniec damy jednej z nich preferencję. Właśnie o to chodzi, aby nie reagować skrajnie emocjonalnym odrzuceniem od razu całości. Widząc dualnie sprawy zyskujemy wolność, decyzyjność, sprawczość, bo wtedy to nie nasze emocje nami zarządzają, lecz coś bardziej kontrolowanego zarządza - osąd spraw, refleksja, może emocje też tam będą, ale już nie jako jedyne...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:24, 11 Paź 2023    Temat postu:

Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:29, 11 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.

A jak byś opisana ten - uznany przez Ciebie - stan "zrozumienia", o którym myślisz?... Co wg Ciebie byłoby tu poprawnym Ciebie "zrozumieniem"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:41, 11 Paź 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.

A jak byś opisana ten - uznany przez Ciebie - stan "zrozumienia", o którym myślisz?... Co wg Ciebie byłoby tu poprawnym Ciebie "zrozumieniem"?


Tego nie da się opisać. Myślę , że bez spotkania się w realu mamy małą szanse na zrozumienie się.

Ty jesteś Michal z ateistycznej rodziny? Rodzice Ciebie ochrzcili?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:53, 11 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.

A jak byś opisana ten - uznany przez Ciebie - stan "zrozumienia", o którym myślisz?... Co wg Ciebie byłoby tu poprawnym Ciebie "zrozumieniem"?


Tego nie da się opisać. Myślę , że bez spotkania się w realu mamy małą szanse na zrozumienie się.

Ty jesteś Michal z ateistycznej rodziny? Rodzice Ciebie ochrzcili?

Moi oboje rodzice byli ateistami. Ale nieważne co ja. Poza tym nie uważam, aby spotkanie w realu cokolwiek szczególnego uczyniło w relacjach. Przynajmniej ja nie znam takiego przypadku, aby to jakoś wielce coś zmieniło.
Natomiast wrócą do Twojego "Tego nie da się opisać.". Domyślałem się od Ciebie odpowiedzi w tym stylu. Ona właśnie wynika dokładnie z tego, co wcześniej opisałem - że działasz REAKTYWNIE, nie zastanawiając się. Efektem jest to, że sama nie wiesz, jaką jesteś. Chwila Ci podpowiada "co masz" robić, luźne asocjacje emocjonalne zarządzają Twoim działaniem. I to właśnie dlatego nie wiesz, co odpowiedzieć na pytanie o swoje zrozumienie. Wszak nigdy się nad nim poważniej nie zastanawiałaś, nie formułowałaś na ten temat pytań, hipotez, nie sprawdzałaś, czy w tej, albo tamtej sytuacji coś w Tobie skłoniłoby Cię raczej do opcji A, a nie opcji B, C, D... Co niosła chwila, to brałaś...
I ja właśnie to Ci próbowałem zasugerować, że jakbyś - zamiast akceptować jak leci - te swoje reakcje na świat, próbowała się im bliżej przyjrzeć, to zyskałabyś jakąś formę przestrzeni do porównań, kontekst, który pomógłby Ci zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy (w Tobie w szczególności...) są takie, a nie inne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:48, 11 Paź 2023    Temat postu:

Przyglądaj się swoim. Gdy będę potrzebowała pomocy zwrócę się do fachowca.

Twoje oceny nie są miarodajne a nawet są nadmiarowe. Takie ploteczki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:52, 11 Paź 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.

A jak byś opisana ten - uznany przez Ciebie - stan "zrozumienia", o którym myślisz?... Co wg Ciebie byłoby tu poprawnym Ciebie "zrozumieniem"?


Rozumienie się to odbieranie na tych samych falach. To metafizyka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:13, 12 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Nie czuję sie skrytykowana. Raczej niezrozumiana.

A jak byś opisana ten - uznany przez Ciebie - stan "zrozumienia", o którym myślisz?... Co wg Ciebie byłoby tu poprawnym Ciebie "zrozumieniem"?


Rozumienie się to odbieranie na tych samych falach. To metafizyka.

To mi niewiele mówi, bo nie wiem, jak poznać na ile owe "fale" są te same.
Spróbuj może odpowiadając na takie pytania:
Czy masz jakiekolwiek przesłanki, poza domysłami wyłącznie z palca, czy/na ile myślimy podobnie w jakiejś sprawie?
Czy masz pomysł na zwiększanie poziomu zgodności rozumień Twojego i mojego?
Czym w ogóle jest owo "zrozumienie" wobec faktu, że wychowywaliśmy się w innych warunkach/rodzinach/szkołach, mamy inne doświadczenia życiowe? (przecież zapewne mamy skojarzenia danej sprawy z odmiennymi doświadczeniami życiowymi)
W jakim przypadku zyskałabyś pewność, że te fale, na których nadajemy są (wystarczająco) takie same? (co należałoby wykonać, aby taki stan osiągnąć?)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:18, 12 Paź 2023    Temat postu:

Gdybyś zrozumiał co to jest KONTRAPUNKT.
Myślę, że wuj to rozumie.

Obaj gracie na gitarze. Może to przećwiczyć na instrumentach.😉🙂
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:19, 12 Paź 2023    Temat postu:

Michał
Cytat:
Czym w ogóle jest owo "zrozumienie" wobec faktu, że wychowywaliśmy się w innych warunkach/rodzinach/szkołach, mamy inne doświadczenia życiowe? (przecież zapewne mamy skojarzenia danej sprawy z odmiennymi doświadczeniami życiowymi)


Tu jest punkt zaczepienia. Wuj napisał wiele o sobie. Ty mimo ton gigabajtow -Nic.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 8:21, 12 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31342
Przeczytał: 96 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:25, 12 Paź 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał
Cytat:
Czym w ogóle jest owo "zrozumienie" wobec faktu, że wychowywaliśmy się w innych warunkach/rodzinach/szkołach, mamy inne doświadczenia życiowe? (przecież zapewne mamy skojarzenia danej sprawy z odmiennymi doświadczeniami życiowymi)


Tu jest punkt zaczepienia. Wuj napisał wiele o sobie. Ty mimo ton gigabajtow -Nic.

Ciągle piszę o sobie. Na blogu mam nawet temat "Michał o sobie". Pewnie niejeden to uzna za powód, aby mnie uznawać za narcyza, który się zachwyca swoją własną osobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14168
Przeczytał: 18 tematów


PostWysłany: Czw 9:58, 12 Paź 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To, że najczęstszym argumentem osób nieprzekonywalnych (przynajmniej tych, o których ja myślę) jest po prostu bycie urażonym, obrażonym, sugeruje iż te osoby w ogóle nie rozważają zależności w danej sprawie, tylko klasyfikują opcje po "przynależności" do osoby.

Niewątpliwie - ich wybór.
Ja piszę raczej o przypadku, gdzie następuje totalnie logiczna dyskusja z pełną dyscypliną - tu niemający racji nie ma szans. Trochę jak w szachach - spróbuj dyskutować z wynikiem.
Dlatego ciekawi mnie, jakie sztuczki i techniki stosuje ktoś, kto racji nie ma, ale nie da się go do tego faktu przekonać.
Wychodzi na to, że jedyny sposób, by coś odpisywać i nie przyznać się to - jakżeby inaczej - po prostu wypieranie tego, co się czyta. Nie zauważyłem innych, bardziej wysublimowanych technik.
O ile takie postępowanie jest naturalne w przypadkach, o których napisałeś (czynnik emocjonalny), o tyle w przypadkach uczciwej dyskusji nie powinno to mieć miejsca. A jednak ma - i to notorycznie.

Czytam teraz książkę o placebo, nocebo, hipnozie, fałszywych wspomnieniach i sugestiach. Wnioski nie są zbyt optymistyczne - mózg potrafi zafałszować naprawdę wiele i na ogromną skalę. Zwłaszcza, gdy komuś zależy - wtedy nawet nie zauważy swoich błędów.

Michał Dyszyński napisał:
Ja wychodzę z założenia, że w poprawnej intelektualnie dyskusji argumentacja ma funkcjonować trochę tak, jakby nikt nie miał godności, uczuć, emocji, pragnień, preferencji, utożsamień, jakby był ZDYSTANSOWANY do wszystkiego - bo ma "rządzić" czyste modelowanie spraw, czysty intelekt. To jest ideał, choć jednocześnie... ideał nierealny, niemożliwy do osiągnięcia!

Ano właśnie ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 132 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:17, 12 Paź 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał
Cytat:
Czym w ogóle jest owo "zrozumienie" wobec faktu, że wychowywaliśmy się w innych warunkach/rodzinach/szkołach, mamy inne doświadczenia życiowe? (przecież zapewne mamy skojarzenia danej sprawy z odmiennymi doświadczeniami życiowymi)


Tu jest punkt zaczepienia. Wuj napisał wiele o sobie. Ty mimo ton gigabajtow -Nic.

Ciągle piszę o sobie. Na blogu mam nawet temat "Michał o sobie". Pewnie niejeden to uzna za powód, aby mnie uznawać za narcyza, który się zachwyca swoją własną osobą.


Czytam od czasu do czasu. Nic o Tobie nie wiem. Może o to Tobie chodzi :wink: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 86 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:20, 12 Paź 2023    Temat postu:

Irbisol napisał:
U mnie przychodzi to niejako naturalnie w związku z działalnością zawodową.
Tu nie ma nieomylnych geniuszy. NIE MA. Co jakiś czas każdy musi przyznać, że w mniejszym lub większym stopniu "dał dupy".
Są przypadki takich, którzy przyznać się nie chcą - ale to działa w drugą stronę, niż by chcieli. Pomijając fakt, że jak takim zaufać?

Te sytuacje są jednak o tyle proste, że wszystko (prawie) jest łatwo weryfikowalne. A co z bardziej rozmytymi logikami, związane właśnie z kwestiami światopoglądowymi? Tu dopiero jest wyzwanie i szukanie błędów ...
Trudniej też wykazać komuś błąd - zwłaszcza gdy ten się zaprze. Ale jest to możliwe.


Zabawnie się patrzy jak zawracasz kijem Wisłę bez żadnego efektu. Każdy cię olewa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Samoocena - jak śfinie widzą Śfinię Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin