Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bezdomność
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Świat ożywiony
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:57, 13 Gru 2011    Temat postu: Bezdomność

Jak Wam się wydaje (a może co bardziej światłe jednostki wiedzą), co jest przyczyną bezdomności? Czy to są jakieś specyficzne predyspozycje, czy raczej efekt wyjątkowo niesprzyjających sytuacji? A może dopiero połączenie jednych czynników z drugimi prowadzi do tego jakże przykrego zjawiska społecznego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:45, 13 Gru 2011    Temat postu:

Cóż, nikt nic nie pisze, wypadałoby zaś samemu zjawisko opisać. A, poczekam jeszcze trochę, może ktoś mnie jednak wy(d)ręczy ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:10, 13 Gru 2011    Temat postu:

Nie powiem, chwila nieuwagi a zarzucą człowiekowi faszyzm, albo insze co. Poczytam sobie za to chętnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:20, 13 Gru 2011    Temat postu:

luzik napisał:
Nie powiem, chwila nieuwagi a zarzucą człowiekowi faszyzm, albo insze co. Poczytam sobie za to chętnie.


Toś mię teraz nastraszyła Pani Luzik. Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe "śfińskie" poczynania, niechybnie splamię i ten temat i będę przeklęta na wieki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:51, 13 Gru 2011    Temat postu:

Tak czy inaczej potępiona będziesz.
Może być jednak ratunek dla Ciebie jeden. Pan Przerażony da Ci ochronę ( bo to Wielki Pan). Będziesz musiała jednak splugawić szpetnie wskazane przez niego osoby.


Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Wto 18:53, 13 Gru 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:26, 15 Gru 2011    Temat postu:

To pytanie retoryczne było, rzecz jasna. Bezdomnym może stać się każden z nas! Nie ważne, bogatyś li, czy biednyś, wykształcony czy tuman. Nie ma też znaczenia twój status materialny, ni relacje społeczne. Każden może doświadczyć takiego splotu nieszczęśliwych wypadków, po których podnieść się nie zdoła i na bruku wyląduje, bez pomocy znikąd. Owszem, są grupy szczególnego ryzyka, które to wsparcia pozbawione wszelkiego, z życiem samotnie, od kołyski borykać się muszą. Ci albo wyjątkowo zaradnymi, albo ostatnim dnem stać się muszą. Pomijając oczywiste oczywistości, wśród bezdomnych można spotkać takich, którzy żyli jak przeciętny człek, do czasu, kiedy: stracili pracę, zachorowali ciężko, stracili rodzinę, wpadli w nałóg... itp. Oczywiście, jakem wspomniała, musi to być przeważnie splot kilku czynników na raz, czyli kumulacja kryzysów różnorakich, która to kumulacja stanem bywa nie do udźwignięcia standardowym mechanizmem zaradczym umysłu.
Chciałam dużo napisać, żeby mądrością zabłysnąć w nowym towarzystwie, ale już więcej myśli wykrzesać nie zdołam z obłąkanej mej głowy. Dziękuję zatem za uwagę tym nielicznym, którzy uważali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:01, 18 Gru 2011    Temat postu:

I ja myślę, że bezdomność może trafić się każdemu. Bo przyczyn jest cały legion. Są wśród nich zarówno przyczyny związane z charakterem konkretnej osoby, jak i przyczyny od tego charakteru w dużym stopniu niezależne. Tyle, że niektóre osobowości łatwiej radzą sobie z problemami i trudniej popadają w bezdomność, a inne są się w stanie bronić skuteczniej i dłużej. Odpowiednio silny impuls jest chyba jednak w stanie upupić każdego...

Może warto zajrzeć po prostu tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

A jaki z tego wniosek? Chyba taki, że z samego faktu, że ktoś jest bezdomny, trudno wywnioskować, skąd mu się to wzięło. I trudno wobec tego szybko i adekwatnie wyrobić sobie do tego kogoś stosunek. Chyba, że ten stosunek to "wieję, bo nie mam czasu ani chęci na realną pomoc, nie chcę ryzykować guza, a na wrzucanie każdemu paru groszy do kubeczka mnie nie stać"; to bowiem szybka ocena nie tyle bezdomnego, ile własnych chęci i możliwości.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 0:03, 18 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:08, 19 Gru 2011    Temat postu:

Pan Przerażony zna jedyną prawdziwą przyczynę bezdomności - to kapitalizm!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 2:10, 20 Gru 2011    Temat postu:

Pamiętaj, że Pan Przerażony to kabaret. Ale, rzecz jasna, każdy kabaret, chociaż przerysowuje, to jakoś odnosi się do tego, co ludzie mówią i myślą w realnym świecie. Inaczej nie byłby śmieszny.

W pewnym sensie, bezdomność w dzisiejszym świecie to faktyczne skutek kapitalizmu. Przynajmniej o tyle, że zapewnienie każdemu dachu nad głową nie należy do priorytetów społeczeństwa zorganizowanego według zasady "każdy sobie rzepkę skrobie". Ale takie społeczeństwa istnieją tylko w teorii, to raz. No i motywacje do walki z bezdomnością są różne, to dwa. Oraz metody tej walki też są różne, to trzy. Pewno warto się temu choćby pobieżnie przyjrzeć.

W żadnym realnym społeczeństwie nikt - nawet monarcha i nawet bezdomny - nie żyje tylko na własny rachunek. Warunki życia obywateli przekładają się na stabilność systemu władzy, na dochody właścicieli środków produkcji i pracowników, na bezpieczeństwo publiczne. W szczególności, osoby bezdomne postrzegane są jako zagrożenie. Nie bez powodu bezdomność była od dawna (i jeszcze nie tak dawno) przestępstwem. Na przykład w RFN bodajże do lat 60-tych (czy nawet do połowy lat 70-tych, dokładnie nie pamiętam) była zabroniona prawnie. A w szesnastowiecznej Anglii za notoryczne włóczęgostwo groził stryczek. Problem usiłowano rozwiązywać na różne sposoby. W RFN policja miała obowiązek zatrzymywania bezdomnych i umieszczania ich w schroniskach. W szesnastowiecznej Anglii zmuszano opornych włóczęgów do pracy chłostą, a noclegu musieli szukać w prywatnych charytatywnych schroniskach; ci niezdolni do pracy dostawali zamiast chłosty - oficjalne pozwolenie żebrania. Naziści pakowali natomiast bezdomnych do obozów koncentracyjnych, gdzie oznaczano ich czarnym trójkątem ("niechętny do pracy"); nawiasem mówiąc, tak samo oznaczano homoseksualistów. W ZSRR rewolucja wyprodukowała ogromną ilość bezdomnych (ludzie potracili domy, dzieci - rodziców); rozwiązano to poprzez zagęszczanie mieszkań. W latach trzydziestych wprowadzono powszechny obowiązek meldunkowy i od tej pory każdy miał nie tylko prawo, ale i policyjnie (milicyjnie) sankcjonowany obowiązek posiadania miejsca zamieszkania. Taki sam obowiązek meldunkowy został potem wprowadzony także w krajach demoludu.

Powstaje pytanie: w jakim stopniu każda z tych metod rozwiązuje problem, w jakim stopniu ukrywa tylko symptomy, w jakim stopniu jest akceptowalna moralnie, jakie są skutki uboczne, koszty społeczne?

Jedno jednak jest sensowne w sloganie "przyczyną bezdomności jest kapitalizm": każde w miarę zaawansowane moralnie społeczeństwo musi nie tylko dbać o dobrobyt i stan posiadania tych, którzy coś posiadają, ale jego moralnym obowiązkiem jest zapewnić pomoc tym, którzy z jakiegoś powodu nie posiadają nic. W szczególności, wszelkie dążenia do wyrugowania pomocy socjalnej z konstytucyjnych obowiązków państwa wobec obywateli i uczynienia z niej aktu łaski prywatnych fundacji charytatywnych to propozycje, aby społeczeństwo zdecydowało się na upadek moralny do poziomu średniowiecza. Lub jeszcze niżej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:44, 07 Sty 2013    Temat postu:

Warto, myślę, temat uzupełnić o pewną refleksję. Otóż zdarzyło mi się zapytać osobę bezdomną dlaczego żyje właśnie w taki sposób, na co otrzymałam, niezaskakującą skądinąd, odpowiedź "tak się złożyło". Rozmyślam nad tym zdarzeniem czas jakiś i teraz w kontekście dyskusji na temat wolna wola vs. determinizm, przypomniało mi się, do jakich "refluksji" doszłam. Temu, że "tak się złożyło" absolutnie nie śmiem zaprzeczać, ale dlaczego to trwa? Odpowiedź jaka mi się nasuwa, to ni mniej ni więcej jak DEPRESJA. A czym jest depresja, w brew pozorom nie każdy wie. Tym bardziej, że wciąż traktuje się ją jako dość enigmatyczną, powiedziałabym, chorobę. Ja przychylam się tu do wersji, która jako chorobotwórcze podkreśla czynniki intra i interpersonalne, które swoją drogą prowadzą do interpersonalnych, a więc takie to trochę masło maślane, ale może warto zwrócić jednak na nie uwagę.

Czynniki interpersonalne, to te, które mogą prowadzić do stwierdzenia "tak się złożyło", a są to, ni mniej, ni więcej jak relacje w jakich żyjemy. W przypadku osób bezdomnych te relacje prawdopodobnie musiały być niezdrowe, np.:
- rozwód,
- przemoc w rodzinie,
- utrata kontaktu z dziećmi (odebrane prawa rodzicielskie),
- nałogi
- śmierć kogoś bliskiego
- utrata pracy
I tu wiadomo, jak już onegdaj wspominałam, czynniki najczęściej się nakładają.

Do tej pory wszystko jest raczej oczywiste. Bardziej interesująco przedstawia się kwestia czynników intrapersonalnych, takich jak:
- wyuczona bezradność
- niska samoocena
- negatywna interpretacja doświadczeń (pesymizm)
- utrata nadziei
- utrata motywacji
- skupianie się na przeszłości
- skłonność do generalizowania
- ruminacje (związane z brakiem wiary w siebie)
- ogólnie zniekształcenia poznawcze, jak np. nieuzasadnione myślenie "nie da się"

Wymieniłam jako pierwszy czynnik wyuczoną bezradność nie bez kozery, ponieważ zastanawiam się, czy nie jest to przyczyna wszystkich pozostałych czynników. Choć z drugiej strony zastanawiające jest też co powoduje tę wyuczoną bezradność? Nie w sensie mechanizmu, a w sensie czynników poprzedzających.

A dlaczego przypomniałam sobie o tym teraz, w kontekście debaty nad wolną wolą i determinizmem? Otóż wyuczona bezradność to nic innego, jak przekonanie, że cokolwiek nie zrobię, i tak nie mam wpływu na swoje życie. Mając takie przekonanie, człowiek traci nadzieję, a co za tym idzie także motywację do podjęcia jakichkolwiek wysiłków, aby wziąć własny los w swoje ręce. Człowiek po prostu żyje z dnia na dzień, bez planów na jutro, czekając na to, co przyniesie los.


Ostatnio zmieniony przez Niepoprawna dnia Pon 0:47, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:33, 07 Sty 2013    Temat postu: depresja?...a, to dobre.

takie coś napisałem kiedyś do jednej dziewczyny na innym forum, poproszony o parę zdań o swojej depresji.

Wydaje się, że jest wiele dróg, żeby o tym pisać...różne sposoby spojrzenia, widzenia pod innymi kątami. Wydaje się, że nie ma jednej interpretacji czy tylko jednej palety myśli na ten temat i nie tylko ten. Są jakby rozwidlenia dróg, które są...opisami czegoś, ale czego, tego chyba nie wie nikt. Nie wiem jeszcze, czy zestawię/ opiszę więcej niż jedno "podejście" do tego tematu.
Wydaje mi się, że odpowiedź jednak będzie rozczarowująca...dla ciebie, oczywiście, bo dla mnie to w tym momencie raczej zabawa.
A jest to dla mnie zabawą, bo...i to jest, nie wiem, czemu...chociaż parę odpowiedzi pewnie by się miało, ale jakoś nie lubię polegać na frazesach, które jedynie jakoś tam moje myślące organy określają lub podsuwają jako "trafne sformułowania zrozumiałe dla innych".
I nie robię super analiz, ani "psychoanaliz", bo to jakby...dałem sobie z tym spokój, jak to się mówi.
Jednak uczciwość każe mi się przyznać, że moje myślenie i tak bywa, jak teraz szacuję, dość "natarczywe".
Obawiam się, że moje "wywody" są "o kant dupy rozbić", ponieważ...są wirtualnymi słowami, których nie powtórzyłbym pani Niepoprawnej w jej obecności. Z drugiej strony przychodzi o-pamiętanie, że "wirtualne", to za przeproszeniem, to jeśli już jest coś takiego, to chyba wszystko.
Wiem, że piszę nie-do-końca normalnym językiem, i nie-do-końca poparłby takie pisanie, być może, minister oświaty, ale, że tak powiem...sam jest ministrem oświaty, więc...temu "na górze" podziękowałem.
MUSZĘ SIĘ SKUPIĆ NA SŁOWIE DEPRESJA. Dobra, czyli, pierwsze, co mi już przyszło do głowy wcześniej, to, że..."ludzie chorujący na depresję"...to jakby, to znaczy chodzi mi o to, że to jest pewna dyskryminacja. A może coś więcej, czyli coś, z czym ktoś może się identyfikować, znaleźć swoje kółko wzajemnej adoracji, poczucie bezpieczeństwa, ze względu na posiadanie jakiegoś odniesienia, swojego miejsca w stadzie. Wydaje mi się, i nie jest to chyba jedynie "wytwór chorej wyobraźni", a raczej coś, co ma poparcie w udokumentowanych faktach i generalnie wydaje mi się to być czymś, co chyba jest dość znane powszechnie, to to, że utrata "własnej" tożsamości, rozumianej jako zbiór odniesień, kodów (skryptów), i generalnie danych ulokowanych ponoć w pamięci, które pozwalają jakoś się porozumiewać z otoczeniem, to jest, służyć za nić między określonym pojedynczym człowiekiem z jego światem wewnętrznym a resztą wszechświata, otóż że taka utrata jest w każdym człowieku (a może nie w każdym) największym lękiem, bez względu na to, czy akurat w tym momencie jest tego świadomy, czy też "ten temat śpi" w jego nieświadomości czy podświadomości. W każdym razie, według artykułu, który czytałem, stan taki zdarza się tym, którzy miewają "atrakcje" typu wylew krwi do mózgu, czy jak to się tam nazywa...można też wyobrazić sobie świeżo urodzone dziecko, albo takie, które już ma kilka latek, zostawione bez opiekunów, bez żadnych ludzi wokół, na stałe...albo zostawione wokół istot, które nie rozumieją i nie interpretują poprawnie jego płaczu i innych przejawów, nie wiedzą i nie myślą w ten sposób, że chce ono jeść, pić, i tak dalej.
Otóż "depresja" wydaje się być takim "oparciem" w społecznej sieci relacji i zależności. Jest to być może swego rodzaju wytłumaczenie, terytorium. I znów...na ile mówię jedynie, tfu, na ile przedstawiam jedynie swoje myślenie, a na ile globalne zagadnienia...
A dyskryminacją nazwałem wcześniej wymienione wyrażenie, bo jest to dokonywanie jakiegoś podziału, na ludzi zdrowych i chorych, na sprawnych, i niepełnosprawnych, i to tylko właśnie według taksonomii takich "społecznych wyznaczników" jak psycholog czy psychiatra, co to "wypisują papiery" na "posiadanie" takiej czy innej "dysfunkcji"...względem jakiejś "społecznej normy".
I to jest ta "kupiona tożsamość".
Bo może to dla ciebie za bardzo "kosmiczne" albo możesz to zbyć jako "filozofię", ale czym jest norma, normalność, i kto ją definiuje. Gdzie jest miernik, który bezwzględnie i obiektywnie dla całego świata, wliczając w to planetę Ziemię, wymierza? I gdzie jest rzeczywistość? Rzeczywistość "dzieje się" we wszechświecie? A gdzie jest wszechświat? Względem czego się kurczy? Ponieważ jeśli się kurczy, to musi być coś poza czy ponad nim, coś co będzie, gdy zniknie.
Może z tym trochę "pojechałem".
Nie wiem, czy sprostam pytaniom, bo nie widzę w sobie choroby. Diagnozę też miałem wystawioną jakiś tam czas temu. Z drugiej strony chyba nie zmieniłem się bardzo, w sensie wrażeń i emocji, myśli.
No i gdzie są ci radośni, zdrowi, normalni ludzie? Widziałaś chociaż jedną taką osobę? Czy są takimi psychologowie i psychiatrzy? Weź dowolną książkę i zobacz, co piszą, jakie rady dają. Oni też ciągle "walczą z trudnościami".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:01, 07 Sty 2013    Temat postu:

Przymiotnik "normalny" jest, jak sądzę, mocno niejasnym określeniem, jeśli chodzi o człowieka. Można powiedzieć, że każdy ma w sobie jakiś element dysfunkcyjny, choć nie każdy jest tego świadomy, a raczej nie jest świadomy co "nawala".
Dysfunkcje wolę określać jako coś co sam podmiot odczuwa jako utrudnienie, choć może nie wiedzieć, jak już napisałam wcześniej, co jest tego utrudnienia źródłem. Ta definicja wydaje mi się funkcjonalna, o ile oczywiście dysfunkcja nie wiąże się z krzywdzeniem innych.

Napisałeś o swojej depresji, ale nie widzisz u siebie tej choroby?


Ostatnio zmieniony przez Niepoprawna dnia Pon 23:04, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:28, 07 Sty 2013    Temat postu:

to nie tak, że nie widzę, tylko już nie myślę o tym w ten sposób.

w ogóle nie wiem, czy jest taka choroba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:34, 07 Sty 2013    Temat postu:

No ale coś Cię jednak skłoniło do napisania o tym...

Nie podoba Ci się podejście do depresji, jako do choroby, tak? Dobrze zrozumiałam?


Ostatnio zmieniony przez Niepoprawna dnia Pon 23:43, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:02, 08 Sty 2013    Temat postu: Re: depresja?...a, to dobre.

Pozwolę sobie tymczasowo pominąć kwestię zastanawiania się czym jest depresja i napisać Ci, co zwróciło moją uwagę w Twoim tekście.
Kori napisał:
No i gdzie są ci radośni, zdrowi, normalni ludzie? Widziałaś chociaż jedną taką osobę? Czy są takimi psychologowie i psychiatrzy? Weź dowolną książkę i zobacz, co piszą, jakie rady dają. Oni też ciągle "walczą z trudnościami".

Uważasz, że człowiek normalny, zdrowy i radosny to taki, którego nie spotykają trudności i nieszczęścia? Nie ma takich ludzi. Zwróć uwagę na dychotomię swojego założenia. Mam wrażenie, że jeśli coś nie jest białe, to zakładasz, że musi być czarne. A musi?

Druga rzecz to sam zwrot "walczą z trudnościami". Czym jest trudność? Przeszkodą na drodze? Można patrzeć tak, a można też spojrzeć bardziej pozytywnie - jak na drabinę, po której możemy wspiąć się wyżej, tam gdzie bez drabiny nie dalibyśmy rady dosięgnąć. Każda trudność może być rozwojowa, a radzenie sobie z nią (bo takie określenie wydaje mi się mniej pejoratywne) może dawać poczucie satysfakcji i szczęścia. Jak chodzenie po górach - czujesz trud a jednocześnie satysfakcję i radość. Nawet nie koniecznie jednocześnie, bo te emocje mogą się przeplatać, ale chodzi o to, że współwystępują w reakcji na tę samą sytuację.

Kori napisał:
Wydaje mi się, że odpowiedź jednak będzie rozczarowująca...dla ciebie
- Skąd takie założenie?
Kori napisał:
I nie robię super analiz, ani "psychoanaliz", bo to jakby...dałem sobie z tym spokój, jak to się mówi.
- Robiłeś i przestałeś? Co Cię zniechęciło?
Kori napisał:
Obawiam się, że moje "wywody" są "o kant dupy rozbić"
- 1. Co Ci się w nich nie podoba? 2. A jeśli nawet by były takie jak je określiłeś, to co w tym strasznego?
Kori napisał:
moje myślenie i tak bywa, jak teraz szacuję, dość "natarczywe"
- Co to znaczy?
Kori napisał:
Wiem, że piszę nie-do-końca normalnym językiem...
- Kto tak stwierdził? Jaka "norma" została zastosowana w tej diagnozie?
Kori napisał:
MUSZĘ SIĘ SKUPIĆ...
- Musisz?
Kori napisał:
A może coś więcej, czyli coś, z czym ktoś może się identyfikować, znaleźć swoje kółko wzajemnej adoracji, poczucie bezpieczeństwa, ze względu na posiadanie jakiegoś odniesienia, swojego miejsca w stadzie.
- Tego brakuje osobie, która doświadcza depresji?

A teraz zwróć uwagę, ile miejsca poświęciłeś na wstęp, w którym pojechałeś po sobie jak po łysej szkapie (nie ujmując łysej szkapie). Czemuś to służy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:44, 08 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Nie ma takich ludzi.


bo?

Cytat:
chodzenie po górach - czujesz trud a jednocześnie satysfakcję i radość.


nie.

Cytat:
Robiłeś i przestałeś? Co Cię zniechęciło?


absurd i wymyślanie, prowadzące donikąd notowane myśli.

żeby analizować, musisz mieć jakieś kryteria.

Cytat:
1. Co Ci się w nich nie podoba? 2. A jeśli nawet by były takie jak je określiłeś, to co w tym strasznego?


skąd takie założenia?

a są takie, ponieważ trudno mi powiedzieć, że opisują coś realnego, albo że są prawdziwe. nie ma jak tego zweryfikować.
wyobrażam to sobie tak, że na przykład jak teraz toczymy tę wymianę zdań, to należy to traktować z dystansem, jakby to nie dotyczyło nas ani niczego realnego, tylko było formą fantazjowania, śnienia. gdziekolwiek cię słowa zaprowadzą, jakie wrażenia wywołają, to będzie to część tej zabawy. będzie to tylko formą, konwencją, w której przebywasz, czy doświadczasz życia. na przykład teraz, mogę potraktować sprawę "poważnie" i zacząć "pesymistycznie" myśleć o sobie, "tak jak już to robiłem", i widzieć w sobie jakąś chorobę, która sprawia, że czuję się niewystarczająco dobrze, a ciebie, jako kogoś, kto pomaga mi się przyjrzeć tej chorobie i przyznać przed sobą do niej, i zaakceptować siebie, i jednocześnie jeszcze zacząć się z niej leczyć.

Cytat:
moje myślenie i tak bywa, jak teraz szacuję, dość "natarczywe"


czyli że myśli pojawiają się we mnie nieproszone.

Cytat:
Tego brakuje osobie, która doświadcza depresji?


nie, to dostaje osoba, która tłumaczy swój stan właśnie np. depresją.

Cytat:
A teraz zwróć uwagę, ile miejsca poświęciłeś na wstęp, w którym pojechałeś po sobie jak po łysej szkapie (nie ujmując łysej szkapie). Czemuś to służy?


nie widzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:35, 08 Sty 2013    Temat postu:

Kori napisał:
Cytat:
Nie ma takich ludzi.


bo?

To pytanie filozoficzne dość. Myślę, że Kubuś już na nie udzielił odpowiedzi poniekąd. Jeśli nie byłoby w życiu sytuacji trudnych i przykrych, nie zauważalibyśmy też lekkich i przyjemnych. A może Ty masz jakąś inną odpowiedź na to pytanie?


Kori napisał:
Cytat:
chodzenie po górach - czujesz trud a jednocześnie satysfakcję i radość.


nie.

Wyczerpująca odpowiedź, doprawdy. Nie wiem teraz, czy góry Cię nie męczą, czy nie cieszą, czy nie chodzisz po górach... Czy może to "nie" oznacza jeszcze coś innego.

Kori napisał:
Cytat:
Robiłeś i przestałeś? Co Cię zniechęciło?


absurd i wymyślanie, prowadzące donikąd notowane myśli.

żeby analizować, musisz mieć jakieś kryteria.

No właśnie, kryteria. A Ty nie miałeś? Nie doprowadziło Cię to donikąd? A dokąd miało doprowadzić?

Kori napisał:
Cytat:
1. Co Ci się w nich nie podoba? 2. A jeśli nawet by były takie jak je określiłeś, to co w tym strasznego?


skąd takie założenia?

a są takie, ponieważ trudno mi powiedzieć, że opisują coś realnego, albo że są prawdziwe. nie ma jak tego zweryfikować.
wyobrażam to sobie tak, że na przykład jak teraz toczymy tę wymianę zdań, to należy to traktować z dystansem, jakby to nie dotyczyło nas ani niczego realnego, tylko było formą fantazjowania, śnienia. gdziekolwiek cię słowa zaprowadzą, jakie wrażenia wywołają, to będzie to część tej zabawy. będzie to tylko formą, konwencją, w której przebywasz, czy doświadczasz życia. na przykład teraz, mogę potraktować sprawę "poważnie" i zacząć "pesymistycznie" myśleć o sobie, "tak jak już to robiłem", i widzieć w sobie jakąś chorobę, która sprawia, że czuję się niewystarczająco dobrze, a ciebie, jako kogoś, kto pomaga mi się przyjrzeć tej chorobie i przyznać przed sobą do niej, i zaakceptować siebie, i jednocześnie jeszcze zacząć się z niej leczyć.

Jakie założenia?
To, że przemyśleń nie da się zweryfikować, znaczy, że są "o kant dupy potłuc"? Powiedz to wszystkim filozofującym na tym forum :rotfl:
Całe mnóstwo kwestii, o których się rozmawia, nie zostało jeszcze zweryfikowane.
Wolisz formę fantazjowania, czy podejście na "poważnie", jak to określiłeś?
Jak teraz myślisz o sobie? Z jakiego powodu myślałeś o sobie pesymistycznie i dlaczego znów miałbyś tak myśleć?

Kori napisał:
Cytat:
moje myślenie i tak bywa, jak teraz szacuję, dość "natarczywe"


czyli że myśli pojawiają się we mnie nieproszone.

"Nieproszone", czyli zgodnie z koncepcją determinizmu? Ale rozumiem, że Ci to przeszkadza, skoro użyłeś określeń "natarczywe" i "nieproszone"? Walczysz z tym jakoś? Jak na to reagujesz?

Kori napisał:
Cytat:
Tego brakuje osobie, która doświadcza depresji?


nie, to dostaje osoba, która tłumaczy swój stan właśnie np. depresją.

Mhm. A zanim sobie wytłumaczy "swój stan" depresją, tego wszystkiego jej brakuje, tak? Czyli wynikałoby z tego, że takie zdefiniowanie "swojego stanu" może odgrywać bardzo pozytywną rolę?

Kori napisał:
Cytat:
A teraz zwróć uwagę, ile miejsca poświęciłeś na wstęp, w którym pojechałeś po sobie jak po łysej szkapie (nie ujmując łysej szkapie). Czemuś to służy?


nie widzę.

Hehe! No dobra, może nie po sobie, a po swoim tekście. Też nie zauważyłeś? A czym są te wszystkie krytyczne stwierdzenia, które "wyciągnęłam żywcem" z Twojego postu, ze stwierdzeniem "Wydaje mi się, że odpowiedź będzie rozczarowująca... dla ciebie" na czele?
Skąd w ogóle to przypuszczenie? Czy to nie do mnie należy ocena, jaka jest dla mnie Twoja odpowiedź? Rozczarować to się można, jeśli ma się jakieś założenia, a ja nie zakładałam, że odpowiesz jakoś inaczej. Dlaczego miałabym coś takiego zakładać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 08 Sty 2013    Temat postu:

Apropopo gór - to tylko był przykład. Może masz jakiś lepszy dla siebie przykład sytuacji, która, choć wiąże się z jakimś trudem, jest też powodem do radości? Albo nawet sytuacji, które z jednej strony są smutne, z drugiej dają poczucie szczęścia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:27, 08 Sty 2013    Temat postu:

tak jak napisałem na początku, ten tekst o depresji jest wyjęty z kontekstu, dlatego np. to zdanie o rozczarowaniu, ono nie dotyczy ciebie. Tak samo to zdanie o nie-normalnej formie pisania.


Cytat:
Apropopo gór - to tylko był przykład. Może masz jakiś lepszy dla siebie przykład sytuacji, która, choć wiąże się z jakimś trudem, jest też powodem do radości? Albo nawet sytuacji, które z jednej strony są smutne, z drugiej dają poczucie szczęścia?


nie mam. a chodzenie po górach nie daje satysfakcji ani radości.


Cytat:
To pytanie filozoficzne dość. Myślę, że Kubuś już na nie udzielił odpowiedzi poniekąd. Jeśli nie byłoby w życiu sytuacji trudnych i przykrych, nie zauważalibyśmy też lekkich i przyjemnych. A może Ty masz jakąś inną odpowiedź na to pytanie?


to nie jest pytanie filozoficzne. albo wiesz, że takich ludzi nie ma, albo nie wiesz i udajesz, że wiesz(kłamiesz).

Cytat:
No właśnie, kryteria. A Ty nie miałeś? Nie doprowadziło Cię to donikąd? A dokąd miało doprowadzić?


nie wiem.

Cytat:
Jakie założenia?


że coś mi się w nich nie podoba, albo że coś jest w nich strasznego.

Cytat:
To, że przemyśleń nie da się zweryfikować, znaczy, że są "o kant dupy potłuc"? Powiedz to wszystkim filozofującym na tym forum :rotfl:
Całe mnóstwo kwestii, o których się rozmawia, nie zostało jeszcze zweryfikowane.


sam nie wiem. nie widzę tego tak. może problem leży w pojęciu realności.
Cytat:
Wolisz formę fantazjowania, czy podejście na "poważnie", jak to określiłeś?


pstro wolę. niczego takiego nie napisałem.
Cytat:

Jak teraz myślisz o sobie? Z jakiego powodu myślałeś o sobie pesymistycznie i dlaczego znów miałbyś tak myśleć?


teraz akurat nie myślę.
masz na myśli ten konwencjonalny powód, który sobie logicznie mogę wyfantazjować/pomyśleć? bo innych powodów nie znam.
miałbym znów tak myśleć, bo może mam takie tendencje.
Cytat:

"Nieproszone", czyli zgodnie z koncepcją determinizmu? Ale rozumiem, że Ci to przeszkadza, skoro użyłeś określeń "natarczywe" i "nieproszone"? Walczysz z tym jakoś? Jak na to reagujesz?


nie mogę nic zrobić. nie wiem, czy to mi przeszkadza.
Cytat:

Mhm. A zanim sobie wytłumaczy "swój stan" depresją, tego wszystkiego jej brakuje, tak? Czyli wynikałoby z tego, że takie zdefiniowanie "swojego stanu" może odgrywać bardzo pozytywną rolę?


nie wiem, czy brakuje. pozytywne? nie wiem.
Cytat:

Też nie zauważyłeś?


niezbyt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:23, 08 Sty 2013    Temat postu:

Kori, to właściwie nie ma znaczenia, czy pisałeś w ten sposób do mnie, czy do kogoś innego. Skąd wiedziałeś, że dla tej osoby Twoja odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca? To mnie interesuje.

A co daje Ci satysfakcję, co Cię ciesz?

W sumie racja, to była gruba nadinterpretacja z mojej strony, że uznałam pytanie "bo?" za filozoficzne. Nieco bardziej precyzuj pytania, wtedy łatwiej będzie uniknąć nieporozumień.
Nie ma ludzi, którzy nie borykają się z żadnymi trudnościami. Co do tego nie mam wątpliwości. W swojej odpowiedzi poszłam krok dalej i zaczęłam zastanawiać się, dlaczego tak jest.

Moje "założenia", że coś Ci się nie podoba we własnym tekście i się tego obawiasz wzięły się nie skądinąd, jak tylko z Twoich własnych słów, brzmiących: "Obawiam się, że moje wywody są "o kant dupy rozbić".

Kori napisał:
sam nie wiem. nie widzę tego tak. może problem leży w pojęciu realności.

W jakim sensie?
Kori napisał:
Cytat:
Wolisz formę fantazjowania, czy podejście na "poważnie", jak to określiłeś?


pstro wolę. niczego takiego nie napisałem.

Kori napisał:
wyobrażam to sobie tak, że na przykład jak teraz toczymy tę wymianę zdań, to należy to traktować z dystansem, jakby to nie dotyczyło nas ani niczego realnego, tylko było formą fantazjowania

Kori napisał:
na przykład teraz, mogę potraktować sprawę "poważnie"

Może źle to zinterpretowałam, ale możesz to zwyczajnie skorygować, zamiast pisać do mnie w ten sposób. To jest niemiłe.
Kori napisał:
teraz akurat nie myślę.

I nie pomyślałeś, kiedy Cię zapytałam o to?
Kori napisał:
masz na myśli ten konwencjonalny powód, który sobie logicznie mogę wyfantazjować/pomyśleć? bo innych powodów nie znam.

Tak, pytam o ten, który znasz. Nie możesz mi podać innego :wink:
Kori napisał:
miałbym znów tak myśleć, bo może mam takie tendencje.

Tendencje? A skąd się biorą tendencje do takiego właśnie, a nie innego myślenia?

Kori napisał:
nie mogę nic zrobić. nie wiem, czy to mi przeszkadza.

Są Ci obojętne, czy masz do nich jakiś stosunek emocjonalny?
Cytat:

Mhm. A zanim sobie wytłumaczy "swój stan" depresją, tego wszystkiego jej brakuje, tak? Czyli wynikałoby z tego, że takie zdefiniowanie "swojego stanu" może odgrywać bardzo pozytywną rolę?


Kori napisał:
nie wiem, czy brakuje. pozytywne? nie wiem.

A skąd właściwie przyszło Ci do głowy to zdanie?
Kori napisał:
A może coś więcej, czyli coś, z czym ktoś może się identyfikować, znaleźć swoje kółko wzajemnej adoracji, poczucie bezpieczeństwa, ze względu na posiadanie jakiegoś odniesienia, swojego miejsca w stadzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 5:36, 09 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Kori, to właściwie nie ma znaczenia, czy pisałeś w ten sposób do mnie, czy do kogoś innego. Skąd wiedziałeś, że dla tej osoby Twoja odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca? To mnie interesuje.


ponieważ nie wpisze się w schemat, oczekiwania, z którymi ona przyszła, pytając o konkretne rzeczy do swojego zadania domowego z dziennikarstwa, np. jak się czujesz, od kiedy, czy ktoś ci pomaga, czy czujesz wsparcie, itd.

Cytat:
A co daje Ci satysfakcję, co Cię ciesz?


co daje mi satysfakcję nie jest warte mojej uwagi. co mnie cieszy dopiero może nadejść.

Cytat:
W jakim sensie?


tu by trzeba było wiedzieć, co jest realne.
Cytat:

Jak teraz myślisz o sobie? Z jakiego powodu myślałeś o sobie pesymistycznie i dlaczego znów miałbyś tak myśleć?


żeby odpowiedzieć na takie pytanie muszę wywołać myślenie. dlatego piszę, że nie myślę.

Cytat:
Tak, pytam o ten, który znasz. Nie możesz mi podać innego

Cytat:
Tendencje? A skąd się biorą tendencje do takiego właśnie, a nie innego myślenia?


do takiego właśnie, a nie innego myślenia tendencje biorą się nie wiem skąd. Konwencjonalna odpowiedź to byłaby, że z przeszłości. Takie powody mnie nie interesują, bo polegają na wy-myślaniu ich, wyciąganiu z pamięci a tego teraz nie chcę robić.

Cytat:
Są Ci obojętne, czy masz do nich jakiś stosunek emocjonalny?


stosunek emocjonalny też się pojawia jak myśli. posiadanie takiego stosunku do czegoś jest raczej formą przypisywania czemuś jakiejś tam siły. To też mnie nie interesuje, bo jeśli pojawia się, to znika.

Cytat:
A może coś więcej, czyli coś, z czym ktoś może się identyfikować, znaleźć swoje kółko wzajemnej adoracji, poczucie bezpieczeństwa, ze względu na posiadanie jakiegoś odniesienia, swojego miejsca w stadzie.

Cytat:
A skąd właściwie przyszło Ci do głowy to zdanie?


czytając i przeglądając tematy na forum dyskusyjnym o depresji, nerwicy, itp. myśląc o sobie.
wydaje mi się, że jest to ulga dla człowieka, że jego cierpienie jest jakoś tam udokumentowane, itd. ale z tego chyba się tworzy błędne koło, bo to cierpienie staje się tożsamością, "ja jestem chory na depresję". Robi się cała instytucja bycia chorym i leczenia, bo ktoś zidentyfikował się z objawami wypisanymi na Wikipedii, i teraz jego ja przywdziało sobie taką formę. nie wierzę w chorobę i wychodzenie z niej. i przede wszystkim, nie wierzę, że jakaś choroba niezależna od człowieka nie pozwala jemu cieszyć się życiem, itp. to jak wyimaginowany świat, gdzie jedyną realną rzeczą, jeśli w ogóle, jest wyjściowe cierpienie, nienazywalne, nieokreślone, znikające, pojawiające się, a wokół tego tworzy się całą obudowę. Nie jestem pewien, czy to jest nawet cierpienie, czy po prostu doznanie o nietrwałej naturze, które po poddaniu je obserwacji znika albo ustępuje innym doznaniom, i dopiero obudowa nazywa to bólem, brakiem zadowolenia z codzienności, itd. jak jesteś chory na depresję to obserwację cierpienia, czy w ogóle doznań, masz z głowy. "jestem chory na depresję , a więc automatycznie z tego wypływa to, to i to do czasu nieokreślonego i od tylu a tylu lat". po prostu dla mnie ten cały temat psychoterapii, konsultacji z psychologiem było jakby szukaniem czegoś, ale samo to szukanie niejako tworzyło ten ból. To jakby szukać odpowiedzi, ale równie dobrze można szukać w tysiącu innych rzeczy, ale to zależy od człowieka. trudno mi się pisze, bo albo to fikcja, albo nie mam takiego dystansu, albo nie wiem co.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 35 tematów


PostWysłany: Śro 10:05, 09 Sty 2013    Temat postu:

Ludzie zapomnieli od czego dom się zaczął i czym był przez tysiące lat. W nim leży lekarstwo na wyżej opisane problemy, tak materialne jak i psychiczne. Człowiek sukcesywnie oddala się od ognia. Czegoś co zawsze łączyło się z ciepłem, jedzeniem, bezpieczeństwe, bliskimi, społeczeństwem i pewnie fizycznymi relacjami. Ognisko, i to co w koło niego się znajduje, jest domem. Dzisiaj domy, to budynki z oddzielnymi celami dla mieszkańców. To co społeczne, jest rozdzierane, a to boli.
Nawet kiełbaski teraz piecze sie na grillu. :)
Wystarczy usiąść blisko ognia i wpatrywać się w jego żar, aby rozjaśnić cienie umysłu. Przecież to jest proste jak budowadzicy, i oczywiste. Ze świeczką szukać takiej terapii w "cywilizowanym" świecie.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 10:06, 09 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:37, 09 Sty 2013    Temat postu:

Jak Cię zacznie boleć ząb, to też będziesz się zastanawiał, czy to realny ból? Czy to w ogóle ból, czy jakieś doznanie nieokreślone?

Kori napisał:
nie wierzę, że jakaś choroba niezależna od człowieka nie pozwala jemu cieszyć się życiem

Nie wierzysz, że może istnieć siła sterująca zachowaniem człowieka? A w filmik o podświadomości, która decyduje z 6-sekundowym wyprzedzeniem uwierzyłeś? Wszystko to, o czym nie chcesz myśleć, czego nie chcesz zauważać, nie znika, a żyje sobie w podświadomości i wykrzywia obraz rzeczywistości.

Kori napisał:
ale samo to szukanie niejako tworzyło ten ból.

Wygrzebujesz z podświadomości to, o czym z jakiegoś powodu chcesz nie pamiętać, a więc rzeczy z przykre. "Wygrzebywanie" ich "na wierzch" musi boleć. To jest tak, jak z nastawianiem złamanej kości - żeby naprostować, trzeba zadać ból.

No dobra, ale Ty chyba nie o tym chciałeś rozmawiać. Napisałeś na początku o depresji, jako czymś, co daje punkt odniesienia dla własnego Ja, jakieś poczucie przynależności, wytłumaczenie...
Możesz rozwinąć myśl? Zaciekawiło mnie to i trochę o tym myślałam, ale nie wiem czy poszłam właściwym tropem. Zrozumiałam to tak, jakby człowiek czuł, że nie pasuje do rzeczywistości, która go otacza, i odnajdywał się jako chory na depresję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:58, 09 Sty 2013    Temat postu:

Banjankri, poruszyłeś ciekawy aspekt bezdomności. Ja połączyłam ten problem z depresją, jakby to była nierozerwalna "para", a z tego co mi wiadomo, nie zawsze bezdomność => depresja. Czyżby nie wszyscy czuli się nieszczęśliwi w tej trudnej życiowej sytuacji? A może jest analogicznie, jak pisze Kori o depresji, może niektórzy odnajdują się dopiero w bezdomności? Ale co mogą tam odnajdywać? "Ognisko"? Bliskość, której nie czuli w swoich, jak to nazwałeś "celach"?
I w tym miejscu przyszło mi na myśl zjawisko bezdomności z wyboru, a w szczególności squatting'u, którego ideologią jest ponoć między innymi życie w (tu się pan Barycki ucieszy) KOMUNIE, czyli - jakbyś to Banjankri nazwał - przy wspólnym ognisku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:47, 12 Sty 2013    Temat postu: Re: Bezdomność

Niepoprawna napisał:
Jak Wam się wydaje (a może co bardziej światłe jednostki wiedzą), co jest przyczyną bezdomności?


Wedle badań najczęstszą przyczyną bezdomności jest hazard

I wcale nie alkoholizm, jak potocznie myśli większość społeczeństwa


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Sob 19:47, 12 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Świat ożywiony Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin