Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czym się różni wiara od nadziei?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:32, 21 Lut 2022    Temat postu: Czym się różni wiara od nadziei?

Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:26, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TS7




Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:46, 21 Lut 2022    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

II. Cnoty teologalne

1812 Cnoty ludzkie są zakorzenione w cnotach teologalnych, które uzdalniają władze człowieka do uczestnictwa w naturze Bożej 64 . Cnoty teologalne bowiem odnoszą się bezpośrednio do Boga. Uzdalniają one chrześcijan do życia w jedności z Trójcą Świętą. Ich początkiem, motywem i przedmiotem jest Bóg Trójjedyny.

1813 Cnoty teologalne kształtują, pobudzają i charakteryzują działanie moralne chrześcijanina. Kształtują one i ożywiają wszystkie cnoty moralne. Są wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne. Stanowią one rękojmię obecności i działania Ducha Świętego we władzach człowieka. Są trzy cnoty teologalne: wiara, nadzieja i miłość 65 .

Wiara

1814 Wiara jest cnotą teologalną, dzięki której wierzymy w Boga i w to wszystko, co On nam powiedział i objawił, a co Kościół święty podaje nam do wierzenia, ponieważ Bóg jest samą prawdą. Przez wiarę "człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu" 66 . Dlatego wierzący stara się poznać i czynić wolę Bożą. "Sprawiedliwy z wiary żyć będzie" (Rz 1, 17). Żywa wiara "działa przez miłość" (Ga 5, 6).

1815 Dar wiary trwa w tym, kto nie zgrzeszył przeciw niej 67 . Jednak "bez uczynków" wiara "jest martwa" (Jk 2, 26); wiara, pozbawiona nadziei i miłości, nie jednoczy wiernego w sposób pełny z Chrystusem i nie czyni go żywym członkiem Jego Ciała.

1816 Uczeń Chrystusa powinien nie tylko zachowywać wiarę i żyć nią, ale także wyznawać ją, odważnie świadczyć o niej i szerzyć ją: "Wszyscy... winni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których Kościołowi nigdy nie brakuje" 68 . Służba i świadectwo wiary są nieodzowne do zbawienia: "Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 32-33).

Nadzieja

1817 Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego. "Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę" (Hbr 10, 23). On "wylał na nas obficie (Ducha Świętego) przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego" (Tt 3, 6-7).

1818 Cnota nadziei odpowiada dążeniu do szczęścia, złożonemu przez Boga w sercu każdego człowieka; podejmuje ona te oczekiwania, które inspirują działania ludzi; oczyszcza je, by ukierunkować je na Królestwo niebieskie; chroni przed zwątpieniem; podtrzymuje w każdym opuszczeniu; poszerza serce w oczekiwaniu szczęścia wiecznego. Żywa nadzieja chroni przed egoizmem i prowadzi do szczęścia miłości.

1819 Nadzieja chrześcijańska podejmuje i wypełnia nadzieję narodu wybranego, mającą swoje źródło i wzór w nadziei Abrahama, który w Izaaku został napełniony obietnicami Boga i oczyszczony przez próbę ofiary 69 . "On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów" (Rz 4,18).

1820 Nadzieja chrześcijańska rozwija się od początku przepowiadania Jezusa w ogłoszeniu błogosławieństw. Błogosławieństwa wznoszą naszą nadzieję do Nieba jako do nowej Ziemi Obiecanej; wytyczają jej drogę przez próby, które czekają uczniów Jezusa. Bóg jednak, przez zasługi Jezusa Chrystusa i Jego męki, zachowuje nas w nadziei, która "zawieść nie może" (Rz 5, 5). Nadzieja jest pewną i trwałą "kotwicą duszy, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas" (Hbr 6,19-20). Jest ona także zbroją, która chroni nas w walce zbawienia: "odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia" (1 Tes 5, 8). Zapewnia nam radość nawet w czasie próby: "Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi" ( Rz 12,12). Wyraża się w modlitwie i karmi się nią, szczególnie w modlitwie "Ojcze nasz", streszczającej to wszystko, czego nadzieja pozwala nam pragnąć.

1821 Możemy więc mieć nadzieję na chwałę nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują 70 i czynią Jego wolę 71 . We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą "wytrwa do końca" 72 i otrzyma radość nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa. W nadziei Kościół modli się, by "wszyscy ludzie zostali zbawieni" (1 Tm 2, 4). Dąży do zjednoczenia w chwale nieba z Chrystusem, swoim Oblubieńcem:

Ufaj więc, (duszo moja), ufaj, bo nie znasz dnia ani godziny. Czuwaj pilnie, wszystko szybko przemija, choć twoja tęsknota wątpliwym czyni to, co jest pewne, i czas krótki - długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz tym lepiej dowiedziesz, jak miłujesz twego Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz cieszyła się rozkoszą i szczęściem, którym nie będzie końca 73 .

Miłość

1822 Miłość jest cnotą teologalną, dzięki której miłujemy Boga nade wszystko dla Niego samego, a naszych bliźnich jak siebie samych ze względu na miłość Boga.

1823 Jezus czyni miłość przedmiotem nowego przykazania 74 . Umiłowawszy swoich "do końca" (J 13, 1), objawia miłość Ojca, którą od Niego otrzymuje. Uczniowie miłując się wzajemnie, naśladują miłość Jezusa, którą także sami otrzymują. Dlatego Jezus mówi: "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!" (J 15, 9). I jeszcze: "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" (J 15,12).

1824 Miłość - owoc Ducha i pełnia Prawa - strzeże przykazań Boga i Chrystusa: "Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej" (J 15, 9-10) 75 .

1825 Chrystus umarł z miłości do nas, gdy byliśmy jeszcze "nieprzyjaciółmi" (Rz 5,10). Pan prosi nas, byśmy jak On miłowali nawet naszych nieprzyjaciół 76 , stali się bliźnimi dla najbardziej oddalonych 77 , miłowali dzieci 78 i ubogich jak On sam 79 .

Święty Paweł Apostoł przekazał niezrównany obraz miłości:

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma (1 Kor 13, 4-7)

1826 Jeśli "miłości bym nie miał - mówi jeszcze Apostoł - byłbym niczym". Jeśli "miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał" (1 Kor 13, 2. 3); bez niej nie mają znaczenia przywileje, służba, nawet cnota... Miłość przewyższa wszystkie cnoty; jest pierwszą z cnót teologalnych: "Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość" (I Kor 13, 13).

1827 Miłość ożywia i inspiruje praktykowanie wszystkich cnót. Jest ona "więzią doskonałości" (Kol 3, 14); jest formą cnót; wyraża je i porządkuje między sobą; jest źródłem i celem ich chrześcijańskiego praktykowania. Miłość usprawnia i oczyszcza naszą ludzką zdolność miłowania. Podnosi ją do nadprzyrodzonej doskonałości miłości Bożej.

1828 Praktykowanie życia moralnego ożywianego przez miłość daje chrześcijaninowi duchową wolność dzieci Bożych. Nie stoi on już przed Bogiem z lękiem jak niewolnik, ani jak najemnik oczekujący zapłaty, lecz jak syn, który odpowiada na miłość Tego, który "sam pierwszy nas umiłował" (1 J 4, 19):

Albo odwracamy się od zła z obawy przed karą - jesteśmy wtedy jako niewolnicy; albo też zachęca nas nagroda - jesteśmy wtedy podobni do najemników. Albo wreszcie jesteśmy posłuszni dla samego dobra i dla miłości Tego, który rozkazuje... a wtedy jesteśmy jako dzieci 80 .

1829 Owocami miłości są radość, pokój i miłosierdzie. Miłość wymaga dobroci i upomnienia braterskiego; jest życzliwością; rodzi wzajemność; trwa bezinteresowna i hojna. Miłość jest przyjaźnią i komunią:

Wypełnieniem wszystkich naszych czynów jest miłość. Oto cel, do którego zdążamy. Ze względu na niego biegniemy i do niego biegniemy. Gdy go osiągniemy, znajdziemy w nim pokój 81 .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:39, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?

W sumie to dobre pytanie. :think:
Ja bym powiedział, że głównym rdzeniem pojęcia wiary jest przyjmowanie X za prawdę. Ale...
Ale praktyka językowa sporo dorzuciła tu dodatków. Gdy ktoś mówi "wierzę w X", to chyba deklaruje coś więcej niż tylko suche "przyjmuję za prawdę X", gdzieś chyba w odbiorze "wierzę w X" jest pewien dodatek trochę emocjonalny, trochę dotyczący samookreślenia się, Bo to JA wierzę w coś, a nie "jest przyjmowane", czyli w domyśle "jest taka bezosobowa instancja, która uznała, że X, ja zaś się z tym zgadzam". Szczególnie to wychodzi przy wierze religijnej, gdzie wierzyć związane jest najczęściej z całym szeregiem dodatkowych postaw, postulatów wewnętrznych co i jak.
Język, którym się posługujemy jest czymś fascynującym, ewoluuje, "żyje", rozpościera się gdzieś pomiędzy pomiędzy czystą logiką konstruującą znaczenia, a emocjami, intencjami.
Dlatego ja trochę jestem na bakier z logicystami (tu w ogóle logicyzm traktuję jako ogólniejszą postawę, niż ten logicyzm matematyczny, z którego tu wywiodłem logicyzm ogólniejszy), bo uważam, że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:11, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?

W sumie to dobre pytanie. :think:
Ja bym powiedział, że głównym rdzeniem pojęcia wiary jest przyjmowanie X za prawdę. Ale...
Ale praktyka językowa sporo dorzuciła tu dodatków. Gdy ktoś mówi "wierzę w X", to chyba deklaruje coś więcej niż tylko suche "przyjmuję za prawdę X", gdzieś chyba w odbiorze "wierzę w X" jest pewien dodatek trochę emocjonalny, trochę dotyczący samookreślenia się, Bo to JA wierzę w coś, a nie "jest przyjmowane", czyli w domyśle "jest taka bezosobowa instancja, która uznała, że X, ja zaś się z tym zgadzam". Szczególnie to wychodzi przy wierze religijnej, gdzie wierzyć związane jest najczęściej z całym szeregiem dodatkowych postaw, postulatów wewnętrznych co i jak.
Język, którym się posługujemy jest czymś fascynującym, ewoluuje, "żyje", rozpościera się gdzieś pomiędzy pomiędzy czystą logiką konstruującą znaczenia, a emocjami, intencjami.
Dlatego ja trochę jestem na bakier z logicystami (tu w ogóle logicyzm traktuję jako ogólniejszą postawę, niż ten logicyzm matematyczny, z którego tu wywiodłem logicyzm ogólniejszy), bo uważam, że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:


Czy mi się zdaje, czy nie dalej jak miesiąc temu upierałeś się że wszystko, każde założenie którego się nie dowodzi, jest wiarą?
Czyli już nie uważasz że wszystko jest wiarą, gratuluje postępu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:43, 21 Lut 2022    Temat postu:

Cytat:
że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:


a rozmowa jest o tym jakie są mentalne reprezentacje słowa "wiara" w zależności od osoby, czy o znaczeniu obiektywnym w kontekście np. "wiara religijna", lub w ogóle "wiara".

bo epistemologiczne znaczenie słowa "wiara" jest bliskie słowu "zaufanie" przede wszystkim chyba więc "wierzyć w coś komuś"

pochodne, to np. "wierzyć, ze jutro też wstanie słońce" ... czyli uogólniając, to co w tych znaczeniach staje się wspólne, to przekonanie nie będące przedmiotem własnego doświadczenia ...
____________________
jest też znaczenie "współczesne" wynikające z faktu, utożsamiania wiary z religią i wtedy, zwłaszcza dla "ateisty" nabiera przeciwnego znaczenia - "wiara" staje się synonimem "mniemań", rzeczy niesprawdzalnych, wątpliwych i nieuzasadnionych ...

stąd zresztą, jak na tym forum zdarzali się "ateiści" twierdzący, ze w nic nie wierzą, bo wszystko mogą sprawdzić (sprawdzą, to nie będą już musieli, ewentualnie, wierzyć ...


jednak mamy tu dwa różne znaczenia - jedno "pozytywne" (to religijne, gdzie oznacza przekonanie o słuszności, prawdziwości - choć osobiście nie sprawdzone) i drugie "negatywne" (to "współczesne" - nieuzasadnione mniemanie, rzecz niepewne itp.)


a jak dla mnie chyba skrajną patologią, chaosem w myśleniu, jest używanie obydwu tych znaczeń wraz z kontekstem, i uznawanie tego za tę samą "wiarę" i dowodzenie "jej", a nie "ich" ewentualnie w myśleniu człowieka ... dodatkowo zapominając o samym przedmiocie tej wiary :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:46, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?

W sumie to dobre pytanie. :think:
Ja bym powiedział, że głównym rdzeniem pojęcia wiary jest przyjmowanie X za prawdę. Ale...
Ale praktyka językowa sporo dorzuciła tu dodatków. Gdy ktoś mówi "wierzę w X", to chyba deklaruje coś więcej niż tylko suche "przyjmuję za prawdę X", gdzieś chyba w odbiorze "wierzę w X" jest pewien dodatek trochę emocjonalny, trochę dotyczący samookreślenia się, Bo to JA wierzę w coś, a nie "jest przyjmowane", czyli w domyśle "jest taka bezosobowa instancja, która uznała, że X, ja zaś się z tym zgadzam". Szczególnie to wychodzi przy wierze religijnej, gdzie wierzyć związane jest najczęściej z całym szeregiem dodatkowych postaw, postulatów wewnętrznych co i jak.
Język, którym się posługujemy jest czymś fascynującym, ewoluuje, "żyje", rozpościera się gdzieś pomiędzy pomiędzy czystą logiką konstruującą znaczenia, a emocjami, intencjami.
Dlatego ja trochę jestem na bakier z logicystami (tu w ogóle logicyzm traktuję jako ogólniejszą postawę, niż ten logicyzm matematyczny, z którego tu wywiodłem logicyzm ogólniejszy), bo uważam, że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:


Czy mi się zdaje, czy nie dalej jak miesiąc temu upierałeś się że wszystko, każde założenie którego się nie dowodzi, jest wiarą?
Czyli już nie uważasz że wszystko jest wiarą, gratuluje postępu.

Nie przypominam sobie, abym gdzieś pisał, że "wszystko jest wiarą". Ale mogłem pisać coś w stylu "zasadność dla wszystkiego gdzieś ma jakąś postać wiary w sobie zaszytą".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:54, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?

W sumie to dobre pytanie. :think:
Ja bym powiedział, że głównym rdzeniem pojęcia wiary jest przyjmowanie X za prawdę. Ale...
Ale praktyka językowa sporo dorzuciła tu dodatków. Gdy ktoś mówi "wierzę w X", to chyba deklaruje coś więcej niż tylko suche "przyjmuję za prawdę X", gdzieś chyba w odbiorze "wierzę w X" jest pewien dodatek trochę emocjonalny, trochę dotyczący samookreślenia się, Bo to JA wierzę w coś, a nie "jest przyjmowane", czyli w domyśle "jest taka bezosobowa instancja, która uznała, że X, ja zaś się z tym zgadzam". Szczególnie to wychodzi przy wierze religijnej, gdzie wierzyć związane jest najczęściej z całym szeregiem dodatkowych postaw, postulatów wewnętrznych co i jak.
Język, którym się posługujemy jest czymś fascynującym, ewoluuje, "żyje", rozpościera się gdzieś pomiędzy pomiędzy czystą logiką konstruującą znaczenia, a emocjami, intencjami.
Dlatego ja trochę jestem na bakier z logicystami (tu w ogóle logicyzm traktuję jako ogólniejszą postawę, niż ten logicyzm matematyczny, z którego tu wywiodłem logicyzm ogólniejszy), bo uważam, że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:


Czy mi się zdaje, czy nie dalej jak miesiąc temu upierałeś się że wszystko, każde założenie którego się nie dowodzi, jest wiarą?
Czyli już nie uważasz że wszystko jest wiarą, gratuluje postępu.

Nie przypominam sobie, abym gdzieś pisał, że "wszystko jest wiarą". Ale mogłem pisać coś w stylu "zasadność dla wszystkiego gdzieś ma jakąś postać wiary w sobie zaszytą".


To było w tym temacie gdzie napisałem Ci, że wiara to nie to samo co zakładanie czegoś (tylko zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego), na co Ty się zdziwiłeś i napisałeś: "Tak? A jaki niby stosunek emocjonalny do zakładanego czyni wiarę?", pamiętasz? A teraz proszę, przyjąłeś do wiadomości że żeby była wiara, musi być stosunek emocjonalny do zakładanego. Jeszcze raz gratuluję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:03, 21 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Pytanie z tytułu wątku zadaję sobie nie pierwszy raz. Św. Paweł w swoim słynnym hymnie do miłości wyróżnił trzy cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Miłość jest tu na końcu, jakby osobno. Ale czym są te dwie pierwsze cnoty?...
W końcu nadzieję można rozumieć jako jakąś postać wiary w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Wtedy nie byłoby dwóch cnót, tylko jedna.
Choć teraz sobie myślę, że jest jedna różnica, którą ja osobiście bym - z osobistego wyczucia - tu wskazał. Dla mnie nadzieja jest bardziej stanem emocji, zaś wiara jest nastawieniem bardziej intelektualnym.
Wierzy się w informację, interpretację, wierzy się w coś, co można sformułować.
Nadzieję zaś ma się tak bardziej ogólnie, nie musi ona dotyczyć żadnej konkretnej informacji, jest ona nastawieniem całościowym.
Ale może jest jeszcze jakaś inna różnica?... :think:


Czy jest różnica pomiędzy przyjmowaniem X za prawdę, a wiarą w X?

W sumie to dobre pytanie. :think:
Ja bym powiedział, że głównym rdzeniem pojęcia wiary jest przyjmowanie X za prawdę. Ale...
Ale praktyka językowa sporo dorzuciła tu dodatków. Gdy ktoś mówi "wierzę w X", to chyba deklaruje coś więcej niż tylko suche "przyjmuję za prawdę X", gdzieś chyba w odbiorze "wierzę w X" jest pewien dodatek trochę emocjonalny, trochę dotyczący samookreślenia się, Bo to JA wierzę w coś, a nie "jest przyjmowane", czyli w domyśle "jest taka bezosobowa instancja, która uznała, że X, ja zaś się z tym zgadzam". Szczególnie to wychodzi przy wierze religijnej, gdzie wierzyć związane jest najczęściej z całym szeregiem dodatkowych postaw, postulatów wewnętrznych co i jak.
Język, którym się posługujemy jest czymś fascynującym, ewoluuje, "żyje", rozpościera się gdzieś pomiędzy pomiędzy czystą logiką konstruującą znaczenia, a emocjami, intencjami.
Dlatego ja trochę jestem na bakier z logicystami (tu w ogóle logicyzm traktuję jako ogólniejszą postawę, niż ten logicyzm matematyczny, z którego tu wywiodłem logicyzm ogólniejszy), bo uważam, że ta warstwa pozaintelektualna jest jakoś niezbywalna, że właściwie to nie da się poprawnie zakomunikować nawet kwestii logicznych, jeśli się usunie z układanki intencje, uczucia, cały ten bagaż pytań, wątpliwości, niejasności. :think:


Czy mi się zdaje, czy nie dalej jak miesiąc temu upierałeś się że wszystko, każde założenie którego się nie dowodzi, jest wiarą?
Czyli już nie uważasz że wszystko jest wiarą, gratuluje postępu.

Nie przypominam sobie, abym gdzieś pisał, że "wszystko jest wiarą". Ale mogłem pisać coś w stylu "zasadność dla wszystkiego gdzieś ma jakąś postać wiary w sobie zaszytą".


To było w tym temacie gdzie napisałem Ci, że wiara to nie to samo co zakładanie czegoś (tylko zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego), na co Ty się zdziwiłeś i napisałeś: "Tak? A jaki niby stosunek emocjonalny do zakładanego czyni wiarę?", pamiętasz? A teraz proszę, przyjąłeś do wiadomości że żeby była wiara, musi być stosunek emocjonalny do zakładanego. Jeszcze raz gratuluję.

Nie rozwinąłeś swojej wersji stosunku emocjonalnego do wiary.
Ale faktycznie, dzisiejsza głębsza analiza pojęcia wiara, skłania mnie trochę do uznania, że ROZWÓJ TEGO POJĘCIA jest związany w powstaniem stosunku emocjonalnego. Ten stosunek emocjonalny nie jest jakoś absolutnie niezbędny, lecz BYWA OBECNY, a nawet - w pewnych całkiem licznych konotacjach - byłby oczekiwany.
Ty nie rozwinąłeś tematu. Ale może, gdybyś to zrobił, to jakoś przekonałbyś mnie do swojego stanowiska.
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada, to już będzie ten stosunek w dalszych rozumieniach, w odniesieniach powstałych na kanwie tej podstawowej wiary.
Przypomnij mi gdzie dokładnie była ta dyskusja, a sprawdzę wtedy czy nie ma jakiegoś wyraźnego braku precyzji (albo w ogóle sensowności) owego sformułowania. Może powinienem je jakoś poprawić. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:10, 21 Lut 2022    Temat postu:

Cytat:
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada,


tu trudno się z MD nie zgodzić, w większości wypadków "wiara" co najwyżej wynika z zaufania i jest jej synonimem.

natomiast, podkreślanie np. "wierzę, że wszystko będzie dobrze", "... zdam egzamin" rzeczywiście wynika raczej z wątpliwości, a celem takich stwierdzeń jest dodawanie sobie pewności siebie - stąd możne taki pomysł łączenia "wiary" z emocjami, bo jakieś emocje, mniejsze lub większe, towarzyszą każdemu stwierdzeniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:21, 21 Lut 2022    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada,


tu trudno się z MD nie zgodzić, w większości wypadków "wiara" co najwyżej wynika z zaufania i jest jej synonimem.

natomiast, podkreślanie np. "wierzę, że wszystko będzie dobrze", "... zdam egzamin" rzeczywiście wynika raczej z wątpliwości, a celem takich stwierdzeń jest dodawanie sobie pewności siebie - stąd możne taki pomysł łączenia "wiary" z emocjami, bo jakieś emocje, mniejsze lub większe, towarzyszą każdemu stwierdzeniu.

Każde pojęcie ma chyba pewien swój "rdzeń" i peryferia, a już na pewno jest do jakiegoś tam stopnia rozmyte. Nawet pojęcia matematyczne nie są wyjątkiem od tej reguły. Weźmy pojęcie "liczby", które już tak się rozmyło w matematyce, ze właściwie to na pytanie "czym jest liczba?" nie wiadomo co odpowiedzieć. Bo mamy takie liczby jak:
- liczby naturalne (te pierwotne, od "liczenia" przedmiotów 1,2,3,4...)
- liczby rzeczywiste - to już jest pewna konstrukcja mocno złożona
- liczby zespolone - kolejny etap, jeszcze bardziej abstrakcyjny
- kwaterniony, oktaniony przez niektórych traktowane jako liczby
- liczby nieskończone
- liczby kardynalne - związane z podziałem nieskończonych zbiorów na różne typy
Praktycznie każde ciekawe pojęcie ewoluuje. Definicje są więc w dużym stopniu na wyczucie. A do tego chyba - przynajmniej w dyskusjach jako tako aspirujących do kulturalnych - powinny być uzgadniane, dogadywane w konkretnych użyciach - dyskusjach.
Dlatego ja o pojęciach wolę mówić w sensie nie czym one "są", lecz jako "jak je w danym kontekście chcemy potraktować".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:30, 21 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:32, 21 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada,


tu trudno się z MD nie zgodzić, w większości wypadków "wiara" co najwyżej wynika z zaufania i jest jej synonimem.

natomiast, podkreślanie np. "wierzę, że wszystko będzie dobrze", "... zdam egzamin" rzeczywiście wynika raczej z wątpliwości, a celem takich stwierdzeń jest dodawanie sobie pewności siebie - stąd możne taki pomysł łączenia "wiary" z emocjami, bo jakieś emocje, mniejsze lub większe, towarzyszą każdemu stwierdzeniu.

Każde pojęcie ma chyba pewien swój "rdzeń" i peryferia, a już na pewno jest do jakiegoś tam stopnia rozmyte. Nawet pojęcia matematyczne nie są wyjątkiem od tej reguły. Weźmy pojęcie "liczby", które już tak się rozmyło w matematyce, ze właściwie to na pytanie "czym jest liczba?" nie wiadomo co odpowiedzieć. Bo mamy takie liczby jak:
- liczby naturalne (te pierwotne, od "liczenia" przedmiotów 1,2,3,4...)
- liczby rzeczywiste - to już jest pewna konstrukcja mocno złożona
- liczby zespolone - kolejny etap, jeszcze bardziej abstrakcyjny
- kwaterniony, oktaniony przez niektórych traktowane jako liczby
- liczby kardynalne - związane z podziałem nieskończonych zbiorów na różne typy
Praktycznie każde ciekawe pojęcie ewoluuje. Definicje są więc w dużym stopniu na wyczucie. A do tego chyba - przynajmniej w dyskusjach jako tako aspirujących do kulturalnych - powinny być uzgadniane, dogadywane w konkretnych użyciach - dyskusjach.
Dlatego ja o pojęciach wolę mówić w sensie nie czym one "są", lecz jako "jak je w danym kontekście chcemy potraktować".


a ja wolę ustalić, gdy mówisz o liczbie, gdy z kontekstu to nie wynika, czy masz na myśli:
- liczby naturalne (te pierwotne, od "liczenia" przedmiotów 1,2,3,4...)
- liczby rzeczywiste - to już jest pewna konstrukcja mocno złożona
- liczby zespolone - kolejny etap, jeszcze bardziej abstrakcyjny
- kwaterniony, oktaniony przez niektórych traktowane jako liczby
- liczby kardynalne - związane z podziałem nieskończonych zbiorów na różne typy

Cytat:
Praktycznie każde ciekawe pojęcie ewoluuje.

oczywiście, stąd wieloznaczność pojęć - gorzej gdy takiego pojęcia używa się w różnych jego znaczeniach, nie zauważając zmiany tych znaczeń w kontekście.

co do rozumienia pojęć - ustalenia jego znaczenia - to tu chyba jednak należny myśleć analitycznie, znaleźć to, co wspólne we wszystkich kontekstach frazeologicznego jego zastosowania - a nie emocji, skojarzeń, reprezentacji mentalnych jakie nam przychodzą do głowy ... bo, zwłaszcza pierwsze wrażenie - skojarzenie, możne mylić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:05, 21 Lut 2022    Temat postu:

To jak to w końcu jest z tym wszechświatem?
Jest ciągły, czy dyskretny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:29, 22 Lut 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
To jak to w końcu jest z tym wszechświatem?
Jest ciągły, czy dyskretny?


[link widoczny dla zalogowanych]

Jaki związek ma to pytanie z tematem tego wątku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:46, 22 Lut 2022    Temat postu:

Może z tym wszechświatem zrobić nowy wątek.
A do wiary przyczepić cud w Oławie.
Dla mnie to taki typowy przypadek wiary, który nie jest nadzieją.

Nadzieja dla osoby chorej to za mało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:33, 22 Lut 2022    Temat postu:

Semele napisał:
przypadek wiary, który nie jest nadzieją.

Jest tu cenne spostrzeżenie. Choć nadzieję można widzieć jako rodzaj wiary (wiara w to, ze będzie dobrze), to już w odwrotną stronę to nie działa, czyli nie każda wiara jest nadzieją, a wręcz może być wiara nadziei przeciwna. Może być np. wiara w to, że będzie źle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:52, 22 Lut 2022    Temat postu:

Chciałbym trochę skupić się na samej nadziei. Mamy punkt wyjścia w postaci bardziej katechizmowej.

TS7 napisał:
Nadzieja

1817 Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego. "Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę" (Hbr 10, 23). On "wylał na nas obficie (Ducha Świętego) przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego" (Tt 3, 6-7).

1818 Cnota nadziei odpowiada dążeniu do szczęścia, złożonemu przez Boga w sercu każdego człowieka; podejmuje ona te oczekiwania, które inspirują działania ludzi; oczyszcza je, by ukierunkować je na Królestwo niebieskie; chroni przed zwątpieniem; podtrzymuje w każdym opuszczeniu; poszerza serce w oczekiwaniu szczęścia wiecznego. Żywa nadzieja chroni przed egoizmem i prowadzi do szczęścia miłości.

1819 Nadzieja chrześcijańska podejmuje i wypełnia nadzieję narodu wybranego, mającą swoje źródło i wzór w nadziei Abrahama, który w Izaaku został napełniony obietnicami Boga i oczyszczony przez próbę ofiary 69 . "On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów" (Rz 4,18).

1820 Nadzieja chrześcijańska rozwija się od początku przepowiadania Jezusa w ogłoszeniu błogosławieństw. Błogosławieństwa wznoszą naszą nadzieję do Nieba jako do nowej Ziemi Obiecanej; wytyczają jej drogę przez próby, które czekają uczniów Jezusa. Bóg jednak, przez zasługi Jezusa Chrystusa i Jego męki, zachowuje nas w nadziei, która "zawieść nie może" (Rz 5, 5). Nadzieja jest pewną i trwałą "kotwicą duszy, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas" (Hbr 6,19-20). Jest ona także zbroją, która chroni nas w walce zbawienia: "odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia" (1 Tes 5, 8). Zapewnia nam radość nawet w czasie próby: "Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi" ( Rz 12,12). Wyraża się w modlitwie i karmi się nią, szczególnie w modlitwie "Ojcze nasz", streszczającej to wszystko, czego nadzieja pozwala nam pragnąć.

1821 Możemy więc mieć nadzieję na chwałę nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują 70 i czynią Jego wolę 71 . We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą "wytrwa do końca" 72 i otrzyma radość nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa. W nadziei Kościół modli się, by "wszyscy ludzie zostali zbawieni" (1 Tm 2, 4). Dąży do zjednoczenia w chwale nieba z Chrystusem, swoim Oblubieńcem:

Ufaj więc, (duszo moja), ufaj, bo nie znasz dnia ani godziny. Czuwaj pilnie, wszystko szybko przemija, choć twoja tęsknota wątpliwym czyni to, co jest pewne, i czas krótki - długim. Pomnij, że im więcej walk tu przetrwasz tym lepiej dowiedziesz, jak miłujesz twego Boga! Tym hojniej też potem z Umiłowanym będziesz cieszyła się rozkoszą i szczęściem, którym nie będzie końca 73 .


To sformułowanie teologiczne osobiście odczuwam jako dość...
ciężkie. I chyba wolałbym na początek jakieś podejście ogólniejsze, mniej od razu wciskające myślenie w teologię katolicką, która bywa dość hermetyczna. Wolałbym też chyba zacząć od jakiegoś clou, wyróżnika stawiającego sprawę wzdłuż jakiegoś wektora, nie postulując od razu całej tej katolickiej teologii.
Napiszę zatem bardziej osobiście, jak czuję, czym dla mnie w swojej istocie jest nadzieja (pewnie niedoskonale i z błędami mi wyjdzie, ale od czegoś trzeba zacząć).

Nadzieję postrzegam jako w dużym stopniu POZAINTELEKTUALNY powód do trwania wbrew przeciwnościom życia i własnej natury.
W nadziei jest zawarta taka dość podstawowa emocja i intuicja, takie uparte: ostatecznie będzie dobrze! Musi być dobrze!
Postrzegam to katechizmowe podejście jako ciężkie, dlatego że od początku próbuje ono wymusić na odbiorcy przyjęcie katolickich dogmatów, praw wiary, od razu tego odbiorcę podporządkowuje odgórnym dyrektywom katolickim. Tymczasem ta nadzieja, o której ja myślę, jest czymś o wiele bardziej podstawowym, niejako pierwotnym, "wczepionym w jestestwo, w uczucia".
Nadzieja w tym moim rozumieniu nie bierze się z wiary w taką, a nie inną postać Boga, nie bierze się ze związku ze współwyznawcami, w ogóle niejako NIE JEST UZALEŻNIONA, bo jest właśnie pierwotna - to ona rządzi, a nie nią rządzą...
Nadzieja jest trochę powiązana z takim uświadomieniem sobie jeśli miałoby być źle, to tak jakby nie było wcale, czyli - skoro (coś) jest - to musi być dobrze.
Nadzieja jest takim uczepieniem się pozytywu bytu nawet wbrew wszystkiemu. W tym sensie jest bardzo pierwotna i w tym sensie też jest jakoś boska.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:53, 22 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:47, 22 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

Michał Dyszyński napisał:

Nie rozwinąłeś swojej wersji stosunku emocjonalnego do wiary.
Ale faktycznie, dzisiejsza głębsza analiza pojęcia wiara, skłania mnie trochę do uznania, że ROZWÓJ TEGO POJĘCIA jest związany w powstaniem stosunku emocjonalnego. Ten stosunek emocjonalny nie jest jakoś absolutnie niezbędny, lecz BYWA OBECNY, a nawet - w pewnych całkiem licznych konotacjach - byłby oczekiwany.
Ty nie rozwinąłeś tematu. Ale może, gdybyś to zrobił, to jakoś przekonałbyś mnie do swojego stanowiska.
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada, to już będzie ten stosunek w dalszych rozumieniach, w odniesieniach powstałych na kanwie tej podstawowej wiary.
Przypomnij mi gdzie dokładnie była ta dyskusja, a sprawdzę wtedy czy nie ma jakiegoś wyraźnego braku precyzji (albo w ogóle sensowności) owego sformułowania. Może powinienem je jakoś poprawić. :think:


Wiara w SJP:
1. określona religia, wyznanie, przekonanie o istnieniu boga;
2. przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni;
3. wierność komuś;
4. przekonanie o istnieniu zjawisk nadprzyrodzonych;
5. potocznie: nieformalna grupa osób o wspólnych zainteresowaniach
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak widać "podstawowa definicja wiary" ów stosunek emocjonalny zakłada. Nie ma moim zdaniem sensu rozwodzenie się nad pojęciem wiary, i precyzowanie go bardziej niż to: "wiara to zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego". Dlaczego? Bo trudno sensownie (logicznie) analizować stosunek emocjonalny człowieka do czegoś, a ponieważ wiara jest tylko szczególnym przypadkiem przyjmowania czegoś za prawdę, jest pojęciem bezużytecznym w dyskusji o założeniach. Innymi słowy, w dyskusji nad danym założeniem jest bez znaczenia czy przyjmujesz je dlatego że w nie wierzysz, czy z innego powodu.


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Wto 19:50, 22 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:14, 22 Lut 2022    Temat postu:

Cytat:
Jak widać "podstawowa definicja wiary" ów stosunek emocjonalny zakłada.


dobrze, że w cudzysłowie napisałeś "podstawowa definicja wiary",

bo ja na głowę nie upadłem, "wierzę" (lub nie) gdy ktoś mi coś o czymś opowiada ...
np.: "sąd daje wiarę zeznaniom świadka" (przyjmuje za dowód)

jeśli to nie jest "podstawowe", to jakim innym słowem zastąpić tu słowo "wiara" ?

czy wreszcie "kwestia niewiernego Tomasza" - "błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:53, 22 Lut 2022    Temat postu:

wiera
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:07, 22 Lut 2022    Temat postu:

ok :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:22, 22 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Nie rozwinąłeś swojej wersji stosunku emocjonalnego do wiary.
Ale faktycznie, dzisiejsza głębsza analiza pojęcia wiara, skłania mnie trochę do uznania, że ROZWÓJ TEGO POJĘCIA jest związany w powstaniem stosunku emocjonalnego. Ten stosunek emocjonalny nie jest jakoś absolutnie niezbędny, lecz BYWA OBECNY, a nawet - w pewnych całkiem licznych konotacjach - byłby oczekiwany.
Ty nie rozwinąłeś tematu. Ale może, gdybyś to zrobił, to jakoś przekonałbyś mnie do swojego stanowiska.
Bo - w głębszym rozumieniu - tak właśnie uważam, że choć podstawowa definicja wiary owego stosunku emocjonalnego nie zakłada, to już będzie ten stosunek w dalszych rozumieniach, w odniesieniach powstałych na kanwie tej podstawowej wiary.
Przypomnij mi gdzie dokładnie była ta dyskusja, a sprawdzę wtedy czy nie ma jakiegoś wyraźnego braku precyzji (albo w ogóle sensowności) owego sformułowania. Może powinienem je jakoś poprawić. :think:


Wiara w SJP:
1. określona religia, wyznanie, przekonanie o istnieniu boga;
2. przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni;
3. wierność komuś;
4. przekonanie o istnieniu zjawisk nadprzyrodzonych;
5. potocznie: nieformalna grupa osób o wspólnych zainteresowaniach
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak widać "podstawowa definicja wiary" ów stosunek emocjonalny zakłada. Nie ma moim zdaniem sensu rozwodzenie się nad pojęciem wiary, i precyzowanie go bardziej niż to: "wiara to zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego". Dlaczego? Bo trudno sensownie (logicznie) analizować stosunek emocjonalny człowieka do czegoś, a ponieważ wiara jest tylko szczególnym przypadkiem przyjmowania czegoś za prawdę, jest pojęciem bezużytecznym w dyskusji o założeniach. Innymi słowy, w dyskusji nad danym założeniem jest bez znaczenia czy przyjmujesz je dlatego że w nie wierzysz, czy z innego powodu.

Wydaje mi się, że spektrum tego, czy coś, co przyjmujemy na wiarę (bądź nie) ma znaczenie, czy go nie ma, jest szerokie.
Często chyba jednak ma znaczenie to, czy przyjmujemy coś na wiarę, np. przyjmujemy coś, to osobiście sprawdziliśmy. Ma to znaczenie, np. gdy rozważamy, czy danej osobie jest sens wybijać z głowy jego pogląd - jeśli uważa, ze sam to sprawdził i jest tego absolutnie pewny, to nie ma chyba co go przekonywać do innej opcji.
Natomiast, patrząc choćby na tę rozbudowaną definicję wiary ze SJP, widać, że kwestia owej definicji jest złożona.
Ja głoszę tutaj tezę, że wiara jest przynajmniej czymś bardziej zawierającym aspekt intelektualny niż nadzieja. Nie twierdzę, ze zawiera czysto intelektualny aspekt, bo faktycznie liczne wiary niosą ze sobą mocny ładunek emocji. Jednak chyba wiara tak w ogóle przynajmniej ZACZYNA SIĘ od uznania jakiejś informacji, interpretacji. Tak jest z wiarą religijną, tak jest z wiarą w doniesienia medialne.
Porównując zatem wiarę w z nadzieję, choć muszę przyznać, że aspekt emocjonalny ostatecznie i tu i tu wystąpi, to jednak silniejszy on będzie w przypadku nadziei. Wiara zaś będzie miała większy udział intelektu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:06, 24 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Wiara w SJP:
1. określona religia, wyznanie, przekonanie o istnieniu boga;
2. przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni;
3. wierność komuś;
4. przekonanie o istnieniu zjawisk nadprzyrodzonych;
5. potocznie: nieformalna grupa osób o wspólnych zainteresowaniach
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak widać "podstawowa definicja wiary" ów stosunek emocjonalny zakłada. Nie ma moim zdaniem sensu rozwodzenie się nad pojęciem wiary, i precyzowanie go bardziej niż to: "wiara to zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego". Dlaczego? Bo trudno sensownie (logicznie) analizować stosunek emocjonalny człowieka do czegoś, a ponieważ wiara jest tylko szczególnym przypadkiem przyjmowania czegoś za prawdę, jest pojęciem bezużytecznym w dyskusji o założeniach. Innymi słowy, w dyskusji nad danym założeniem jest bez znaczenia czy przyjmujesz je dlatego że w nie wierzysz, czy z innego powodu.

Wydaje mi się, że spektrum tego, czy coś, co przyjmujemy na wiarę (bądź nie) ma znaczenie, czy go nie ma, jest szerokie.
Często chyba jednak ma znaczenie to, czy przyjmujemy coś na wiarę, np. przyjmujemy coś, to osobiście sprawdziliśmy. Ma to znaczenie, np. gdy rozważamy, czy danej osobie jest sens wybijać z głowy jego pogląd - jeśli uważa, ze sam to sprawdził i jest tego absolutnie pewny, to nie ma chyba co go przekonywać do innej opcji.
Natomiast, patrząc choćby na tę rozbudowaną definicję wiary ze SJP, widać, że kwestia owej definicji jest złożona.
Ja głoszę tutaj tezę, że wiara jest przynajmniej czymś bardziej zawierającym aspekt intelektualny niż nadzieja. Nie twierdzę, ze zawiera czysto intelektualny aspekt, bo faktycznie liczne wiary niosą ze sobą mocny ładunek emocji. Jednak chyba wiara tak w ogóle przynajmniej ZACZYNA SIĘ od uznania jakiejś informacji, interpretacji. Tak jest z wiarą religijną, tak jest z wiarą w doniesienia medialne.
Porównując zatem wiarę w z nadzieję, choć muszę przyznać, że aspekt emocjonalny ostatecznie i tu i tu wystąpi, to jednak silniejszy on będzie w przypadku nadziei. Wiara zaś będzie miała większy udział intelektu.


W dyskusji nad założeniami i ich konsekwencjami, nie ma to znaczenia czy ktoś je przyjmuje dlatego że w nie wierzy, czy z innego powodu. W innej dyskusji - dyskusji nad przyjmowaniem założeń, jak najbardziej ma to znaczenie. Wiarę cechuje bezkrytyczność, nieraz silna potrzeba by to w co się wierzy było prawdą, zamknięcie się na inne opcje. Dobrym przykładem jest wiara religijna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:23, 24 Lut 2022    Temat postu: Re: Czym się różni wiara od nadziei?

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:

Wiara w SJP:
1. określona religia, wyznanie, przekonanie o istnieniu boga;
2. przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni;
3. wierność komuś;
4. przekonanie o istnieniu zjawisk nadprzyrodzonych;
5. potocznie: nieformalna grupa osób o wspólnych zainteresowaniach
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak widać "podstawowa definicja wiary" ów stosunek emocjonalny zakłada. Nie ma moim zdaniem sensu rozwodzenie się nad pojęciem wiary, i precyzowanie go bardziej niż to: "wiara to zakładanie czegoś z pewnym stosunkiem emocjonalnym do zakładanego". Dlaczego? Bo trudno sensownie (logicznie) analizować stosunek emocjonalny człowieka do czegoś, a ponieważ wiara jest tylko szczególnym przypadkiem przyjmowania czegoś za prawdę, jest pojęciem bezużytecznym w dyskusji o założeniach. Innymi słowy, w dyskusji nad danym założeniem jest bez znaczenia czy przyjmujesz je dlatego że w nie wierzysz, czy z innego powodu.

Wydaje mi się, że spektrum tego, czy coś, co przyjmujemy na wiarę (bądź nie) ma znaczenie, czy go nie ma, jest szerokie.
Często chyba jednak ma znaczenie to, czy przyjmujemy coś na wiarę, np. przyjmujemy coś, to osobiście sprawdziliśmy. Ma to znaczenie, np. gdy rozważamy, czy danej osobie jest sens wybijać z głowy jego pogląd - jeśli uważa, ze sam to sprawdził i jest tego absolutnie pewny, to nie ma chyba co go przekonywać do innej opcji.
Natomiast, patrząc choćby na tę rozbudowaną definicję wiary ze SJP, widać, że kwestia owej definicji jest złożona.
Ja głoszę tutaj tezę, że wiara jest przynajmniej czymś bardziej zawierającym aspekt intelektualny niż nadzieja. Nie twierdzę, ze zawiera czysto intelektualny aspekt, bo faktycznie liczne wiary niosą ze sobą mocny ładunek emocji. Jednak chyba wiara tak w ogóle przynajmniej ZACZYNA SIĘ od uznania jakiejś informacji, interpretacji. Tak jest z wiarą religijną, tak jest z wiarą w doniesienia medialne.
Porównując zatem wiarę w z nadzieję, choć muszę przyznać, że aspekt emocjonalny ostatecznie i tu i tu wystąpi, to jednak silniejszy on będzie w przypadku nadziei. Wiara zaś będzie miała większy udział intelektu.


W dyskusji nad założeniami i ich konsekwencjami, nie ma to znaczenia czy ktoś je przyjmuje dlatego że w nie wierzy, czy z innego powodu. W innej dyskusji - dyskusji nad przyjmowaniem założeń, jak najbardziej ma to znaczenie. Wiarę cechuje bezkrytyczność, nieraz silna potrzeba by to w co się wierzy było prawdą, zamknięcie się na inne opcje. Dobrym przykładem jest wiara religijna.

Wiara może być bezkrytyczna, ale wcale nie musi. Ktoś, kto wierzy w uczciwość osoby, którą dobrze zna może oceniać ową osobę jak najbardziej krytycznie, ale akurat ma liczna doświadczenia, iż ta osoba spełnia wymogi uczciwości w wielu sytuacjach. Wiara jest wtedy jak najbardziej uzasadniona. A dalej jest to wiara, bo nie ma modelu wynikania, z którego uczciwość w ogóle dawałaby się wyprowadzić jako ścisłe pojęcie. Nie ma żadnych metod tworzenia wiedzy o uczciwości - to pojęcie jest niekwantyfikowalne, w dużym stopniu uznaniowe. Ale mimo to, wiara na ów temat będzie niejednokrotnie w znacznym stopniu uzasadniona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin