Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:50, 03 Kwi 2023    Temat postu: Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

Za jedną z najciekawszych i niezwykle problematycznych w interpretacji wypowiedzi zawartych w kanonie Biblii uważam następujący fragment listu św. Pawła:

Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.
(1 list do Koryntian 1:17 w przekładzie Biblii tysiąclecia)

W innych przekładach na oblubienica.eu, czyli portal tworzonym w znacznej części przez (chyba) byłych Świadków Jehowy, ale agregujący różne przekłady - protestanckie, katolickie...

Przekład literacki
Chrystus bowiem nie posłał mnie chrzcić, ale głosić ewangelię, nie w mądrości słowa, aby krzyż Chrystusa nie został pozbawiony swojego znaczenia.

Przekład dosłowny:
Pomazaniec bowiem nie posłał mnie, abym zanurzał, ale abym głosił dobrą nowinę, nie w mądrości słowa, aby krzyż Pomazańca nie został pozbawiony swojego znaczenia.

Biblia Gdańska:
Boć mnie nie posłał Chrystus chrzcić, ale Ewangieliję kazać, wszakże nie w mądrości mowy, aby nie był wyniszczony krzyż Chrystusowy.

Biblia warszawska
Nie posłał mnie bowiem Chrystus, abym chrzcił, lecz abym zwiastował dobrą nowinę, i to nie w mądrości mowy, aby krzyż Chrystusowy nie utracił mocy.

Dlaczegóż to św. Pawłowi nie podoba się ta mądrość mowy przy głoszeniu Ewangelii?
Nie ukrywam, że myślę nad tym fragmentem od lat. Mam tu wiele tropów, jakąś swoją interpretację (właściwie to więcej niż jedną interpretację), ale wciąż się waham pomiędzy opcjami. Kluczowe jest pytanie:
W czym "mądrość mowy" miałaby niweczyć krzyż Chrystusa?

A w ogóle czym jest tu owa "mądrość mowy". Czyżby św. Paweł mądrości nie lubił, a pochwalał jej zaprzeczenie - głupotę?...

Aktualnie skłaniam się ku interpretacji, którą niżej przedstawię. Ciekaw jestem innych koncepcji w zakresie interpretacji tego zdania.

Aby interpretację bardziej oprzeć na tekście, dodam - już tylko w redakcji Biblii Tysiąclecia - większy fragment tego list:
Św. Paweł w 1 liście do Koryntian napisał:
(11) Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. (12) Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. (13) Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? (14) Dziękuję Bogu, że prócz Kryspusa i Gajusa nikogo z was nie ochrzciłem. (15) Nikt przeto nie może powiedzieć, że w imię moje został ochrzczony. (16) Zresztą, prawda, ochrzciłem dom Stefanasa. Poza tym nie wiem, czym ochrzcił jeszcze kogoś. (17) Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. (18) Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. (19) Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. (20) Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? (21) Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. (22) Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, (23) my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, (24) dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. (25) To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. (26) Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. (27) Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; (28) i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, (29) tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. (30) Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, (31) aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.

Widać tu wątek jakiegoś sporu o to KTO ochrzcił różne osoby. Należy przypuszczać, że pierwsi chrześcijanie zaczęli się wikłać w spory, kto z nich jest ważniejszy, bardziej duchowo naznaczony, bo był chrzczony przez ważniejszego apostoła. I widać, że Paweł chce jakoś uzmysłowić bezsensowność owych sporów, że to nie osoba, która chrzciła obdarza chrzczonego duchowością, ale sam Chrystus. Dalej wręcz Paweł odżegnuje się od tej chwały, jaka miałaby spływać na niego, z powodu ochrzczenia kogokolwiek, a jeszcze dalej, że ktokolwiek miałby z tego tytułu do większej chwały się poczuwać.
Ten pierwszy wątek - o chrzczeniu - wydaje się być zatem raczej klarowny. O wiele większy problem jest ze stwierdzeniem, iż głoszenie Ewangelii "w mądrości mowy" jakoś ma zagrażać znaczeniu Chrystusowego krzyża. O co tu chodzi?... :think:

W dalszej części Paweł deprecjonuje tę ziemską mądrość, mądrość uczonych, mędrców. Jest też (jak się wydaje) nawiązanie do tego, znanego biblistom epizodu, w którym dyskusja św. Pawła z filozofami greckimi zakończyła się tak niefortunnie, bo odrzucono na koniec przekaz Pawła z racji na głoszenie przez niego zmartwychwstania. Dla Greków bowiem idea zmartwychwstania nie miała sensu, jako że kojarzyła im się z powrotem do tego, co niedoskonałe (to życie w ziemskim ciele wg nich było właśnie niedoskonałe). Grecy odrzucili naukę Pawła o zmartwychwstaniu nie z pozycji ateistycznych. Nie odrzucali (przynajmniej wcześniej) innych elementów nauk ewangelicznych. Jednak idea zmartwychwstania już była dla nich nie do przyjęcia z powodów właśnie filozoficznych, z powodu uznania, że posiadanie ciała kłóci się z duchową doskonałością.

Warto zauważyć, że "uczony" tamtych czasów nie był odpowiednikiem uczonego rozumianego wedle znaczeń w XXI wieku. Wtedy prawie w ogóle nie było idei empirii, nie było fizyki, chemii, matematyka była w zaczątkach, biologia też właściwie nie była nauką. Uczonym w tamtych czasach był raczej astrolog, filozof, badacz pism (uczony w piśmie), pewnie też oczytany ogólnie człowiek, szczególnie zajmujący wysokie stanowisko. Ogólnie był to ktoś na owe czasy ważny. Wielu z "uczonych" rozumianych na sposób starożytny dzisiaj nazwalibyśmy co najwyżej erudytami, oczytanymi ludźmi na stanowiskach - pewnie inteligentnymi, ale ich wiedza nie mogła się równać rozumieniem świata materialnego z dzisiejszym jako tako pilnym uczniem podstawówki.
Jest jeszcze jeden rodzaj "mądrości", który chyba był na myśli św. Pawła, związany właśnie z erudycją - chodzi mi o biegłość w przekonywaniu innych, umiejętności retoryczne. W tamtych czasach ludzie nie posługiwali się obiektywnymi wskaźnikami wiedzy, tylko za "mądrych" uważali tych sprytnie argumentujących - cwaniaków słowa, umiejących pociągnąć za sobą słuchających ich ludzi. To jest chyba najbardziej naturalne, pierwotne rozumienie "mądrości", związane w znacznym stopniu z umiejętnością manipulacji, grania na emocjach, pragnieniach, wykorzystywania przekonań, jakie mają ludzie do wpierania przedstawianych racji.
Ja osobiście uważam, że Pawłowi najbardziej o to właśnie chodziło - o to, aby nie tyle spryt, elokwencja, umiejętności manipulowania ludźmi grały rolę przy nawracaniu na chrześcijaństwo, ale aby mowa była szczera, uczciwa, pozbawiona wszelkich form podstępu. Pewnie w drugim rzędzie chodziło też o aspekt nie wywyższania się z powodu przewagi intelektualnej, czy mentalnej, chodziło o pokorę.

Czy należy odczytywać ten fragment listu św. Pawła jako krytykę wiedzy, którą ludzie zgromadzą przez kolejne wieki po Chrystusie?...
- Ja jestem przekonany, że o to NIE chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:08, 03 Kwi 2023    Temat postu: Re: Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

Michał Dyszyński napisał:
Ten pierwszy wątek - o chrzczeniu - wydaje się być zatem raczej klarowny. O wiele większy problem jest ze stwierdzeniem, iż głoszenie Ewangelii "w mądrości mowy" jakoś ma zagrażać znaczeniu Chrystusowego krzyża. O co tu chodzi?... :think:


W oryginale: οὐκ ἐν σοφίᾳ λόγου nie w mądrości słowa.

1 Kor 1,23: My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan.

Ga 3,13 Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie.

Chodzi o to zapewne, że sam fakt ukrzyżowania Chrystusa ma mówić sam za siebie i nie ma co tu filozofować, racjonalizowac czy uprawiać retorykę.

Michał Dyszyński napisał:
A w ogóle czym jest tu owa "mądrość mowy". Czyżby św. Paweł mądrości nie lubił, a pochwalał jej zaprzeczenie - głupotę?...


Mamy tu ponadto lekką nutkę zazdrości wobec bardziej od Pawła wykształconego Apollosa. Jak sam zauważyłes, w 1 Kor Paweł skarży się na spory w Koryncie pomiedzy chrześcijanami nawróconymi przez niego, przez Apollosa oraz przez Kefasa (Piotra).

Tu notka z Dziejów Apostolskich o Apollosie:

Dz 18: 24 Pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek uczony i znający świetnie Pisma przybył do Efezu. 25 Znał on już drogę Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy. 26 Zaczął on odważnie przemawiać w synagodze. Gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą. A kiedy chciał wyruszyć do Achai, bracia napisali list do uczniów z poleceniem, aby go przyjęli. 27 Gdy przybył, pomagał bardzo za łaską [Bożą] tym, co uwierzyli. 28 Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

por. 2 Kor 3,1: Czyż ponownie zaczniemy samych siebie zalecać? Albo czy potrzebujemy, jak niektórzy, listów polecających do was lub od was?

Sam Apollos równiez, jak się wydaje, był zażenowany tymi sporami:

1 Kor 16,12: Co do Apollosa - brata, [pragnę donieść, iż] bardzo go prosiłem, żeby do was przybył z braćmi. Lecz w tej chwili nie okazał żadnej chęci5. Przybędzie, kiedy się nadarzy sposobność.

Pawłowi jego przeciwnicy zarzucali słabe przygotowanie retoryczne:

2 Kor 10,10: «Listy bowiem - jak utrzymują - są groźne i nieubłagane, lecz gdy się zjawia osobiście, słaby jest, a jego mowa nic nie znaczy».

Michał Dyszyński napisał:
Warto zauważyć, że "uczony" tamtych czasów nie był odpowiednikiem uczonego rozumianego wedle znaczeń w XXI wieku. Wtedy prawie w ogóle nie było idei empirii, nie było fizyki, chemii, matematyka była w zaczątkach, biologia też właściwie nie była nauką. Uczonym w tamtych czasach był raczej astrolog, filozof, badacz pism (uczony w piśmie), pewnie też oczytany ogólnie człowiek, szczególnie zajmujący wysokie stanowisko. Ogólnie był to ktoś na owe czasy ważny. Wielu z "uczonych" rozumianych na sposób starożytny dzisiaj nazwalibyśmy co najwyżej erudytami, oczytanymi ludźmi na stanowiskach - pewnie inteligentnymi, ale ich wiedza nie mogła się równać rozumieniem świata materialnego z dzisiejszym jako tako pilnym uczniem podstawówki.


Nie doceniasz poziomu nauki epoki hellenistycznej. Poczytaj sobie książkę Lucio Russo "Zapomniana rewolucja: grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna".

Michał Dyszyński napisał:
Czy należy odczytywać ten fragment listu św. Pawła jako krytykę wiedzy, którą ludzie zgromadzą przez kolejne wieki po Chrystusie?...
- Ja jestem przekonany, że o to NIE chodzi.


I ja też.

1 Tes 5,21: Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!


Ostatnio zmieniony przez O.K. dnia Pon 23:31, 03 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:51, 04 Kwi 2023    Temat postu: Re: Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

O.K. napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ten pierwszy wątek - o chrzczeniu - wydaje się być zatem raczej klarowny. O wiele większy problem jest ze stwierdzeniem, iż głoszenie Ewangelii "w mądrości mowy" jakoś ma zagrażać znaczeniu Chrystusowego krzyża. O co tu chodzi?... :think:


W oryginale: οὐκ ἐν σοφίᾳ λόγου nie w mądrości słowa.

1 Kor 1,23: My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan.

Ga 3,13 Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie.

Chodzi o to zapewne, że sam fakt ukrzyżowania Chrystusa ma mówić sam za siebie i nie ma co tu filozofować, racjonalizowac czy uprawiać retorykę.

Michał Dyszyński napisał:
A w ogóle czym jest tu owa "mądrość mowy". Czyżby św. Paweł mądrości nie lubił, a pochwalał jej zaprzeczenie - głupotę?...


Mamy tu ponadto lekką nutkę zazdrości wobec bardziej od Pawła wykształconego Apollosa. Jak sam zauważyłes, w 1 Kor Paweł skarży się na spory w Koryncie pomiedzy chrześcijanami nawróconymi przez niego, przez Apollosa oraz przez Kefasa (Piotra).

Tu notka z Dziejów Apostolskich o Apollosie:

Dz 18: 24 Pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek uczony i znający świetnie Pisma przybył do Efezu. 25 Znał on już drogę Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy. 26 Zaczął on odważnie przemawiać w synagodze. Gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą. A kiedy chciał wyruszyć do Achai, bracia napisali list do uczniów z poleceniem, aby go przyjęli. 27 Gdy przybył, pomagał bardzo za łaską [Bożą] tym, co uwierzyli. 28 Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

por. 2 Kor 3,1: Czyż ponownie zaczniemy samych siebie zalecać? Albo czy potrzebujemy, jak niektórzy, listów polecających do was lub od was?

Sam Apollos równiez, jak się wydaje, był zażenowany tymi sporami:

1 Kor 16,12: Co do Apollosa - brata, [pragnę donieść, iż] bardzo go prosiłem, żeby do was przybył z braćmi. Lecz w tej chwili nie okazał żadnej chęci5. Przybędzie, kiedy się nadarzy sposobność.

Pawłowi jego przeciwnicy zarzucali słabe przygotowanie retoryczne:

2 Kor 10,10: «Listy bowiem - jak utrzymują - są groźne i nieubłagane, lecz gdy się zjawia osobiście, słaby jest, a jego mowa nic nie znaczy».

Michał Dyszyński napisał:
Warto zauważyć, że "uczony" tamtych czasów nie był odpowiednikiem uczonego rozumianego wedle znaczeń w XXI wieku. Wtedy prawie w ogóle nie było idei empirii, nie było fizyki, chemii, matematyka była w zaczątkach, biologia też właściwie nie była nauką. Uczonym w tamtych czasach był raczej astrolog, filozof, badacz pism (uczony w piśmie), pewnie też oczytany ogólnie człowiek, szczególnie zajmujący wysokie stanowisko. Ogólnie był to ktoś na owe czasy ważny. Wielu z "uczonych" rozumianych na sposób starożytny dzisiaj nazwalibyśmy co najwyżej erudytami, oczytanymi ludźmi na stanowiskach - pewnie inteligentnymi, ale ich wiedza nie mogła się równać rozumieniem świata materialnego z dzisiejszym jako tako pilnym uczniem podstawówki.


Nie doceniasz poziomu nauki epoki hellenistycznej. Poczytaj sobie książkę Lucio Russo "Zapomniana rewolucja: grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna".

Michał Dyszyński napisał:
Czy należy odczytywać ten fragment listu św. Pawła jako krytykę wiedzy, którą ludzie zgromadzą przez kolejne wieki po Chrystusie?...
- Ja jestem przekonany, że o to NIE chodzi.


I ja też.

1 Tes 5,21: Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!

Dzięki za ten - w moim odczuciu bardzo wartościowy i oparty o przemyślenia wynikające z ze znajomości tekstu i kontekstu - komentarz. Fajnie w poruszanych sprawach wychodzi ta ludzka strona głoszenia Ewangelii przez apostołów - te ich poszukiwania duchowe, nawet spory, może i zazdrości w jakimś stopniu.
Sam jednak chciałem dorzucić jeszcze jedna refleksję o tym "niweczeniu chrystusowego krzyża" przez "mądrość słowa". Piszesz: chodzi o to zapewne, że sam fakt ukrzyżowania Chrystusa ma mówić sam za siebie i nie ma co tu filozofować, racjonalizowac czy uprawiać retorykę.
Zgadzam się z Tobą, ale bym jeszcze coś dodał. Otóż w moim przekonaniu zbawienie ofiarą Jezusa zostałoby drastycznie zubożone w swoim znaczeniu, gdyby zostało odczytane jako akt intelektualny, jako coś na kształt wiedzy, którą poznajemy i stosujemy. To był AKT NIEODGADNIONEJ MIŁOŚCI. Miłość nie jest intelektualna, nie jest do zrozumiewania lecz do odczuwania.
Branie Ewangelii w ogóle tylko od strony intelektu będzie zawsze zubażało to, co w istocie jest o wiele głębsze, szersze, bardziej donośne. Więź człowieka z Bogiem jest bardziej chyba kontemplacją obecności, niż wymianą informacji o tych, czy innych ideach.
To nie znaczy, że informacji o ideach w ogóle nie ma, albo że są one złe, ale że są NIEPEŁNE.
Co do tej książki Lucio Russo "Zapomniana rewolucja: grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna", to niestety żadna księgarnia jej nie oferuje. A zaciekawiłeś mnie tym tematem, bo mocno interesuję się historią nauki. Nie wiem, w czym Grecy mogliby dorównać Galileuszowi, czy Newtonowi, ale zapewne o wielu ich osiągnięciach nie wiemy, albo wiemy bardzo niewiele. Jednak też uważam, iż jedna rzecz jest na stronę tego, co wcześniej sugerowałem. Grecy nie wynaleźli (chyba... przynajmniej ja o tym nie słyszałem) jednego elementu, który praktycznie stworzył współczesną naukę - OTWARTĄ WYMIANĘ OSIĄGNIĘĆ NAUKOWYM W RAMACH SYSTEMU PUBLIKACJI, współpracę uniwersytetów i poszczególnych uczonych. Galileusz wiedział o Koperniku (znał jego pracę), Newton znał prace Galileusza i innych uczonych. ŻYCIE INTELEKTUALNE, które w pewnym sensie "wybuchło" w Anglii, Włoszech, Francji, Niemczech, Holandii i innych krajach Europejskich, ta współpraca genialnych umysłów w całej Europie, a potem świecie, była tym czynnikiem, który uruchomił intelektualnie ludzkość. I nie sposób tu nie dodać uwagi o wynalazku druku. Gutenberg był w jakimś sensie współtwórcą nowoczesnej nauki. Tego Grecy nie mieli, o tym wszystkim nie śniło się ani Pawłowi, ani żadnemu innemu z apostołów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:41, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Znalazłam coś takiego:

[link widoczny dla zalogowanych]


Dziś grozi nam wielka ignorancja w dziedzinie wiedzy krzyża, bowiem postęp techniczny i rozwój nauk przyrodniczych stwarza iluzję, że można wszystko poznać i zrozumieć bez pomocy Boga. Współcześnie, bardziej niż w epoce św. Pawła, krzyż budzi zgorszenie i sprzeciw, gdyż nie podlega regułom ekonomii i polityki, nie można go wytłumaczyć w kategoriach sukcesu i zysku. Dlatego naśladując Ukrzyżowanego nieustannie jesteśmy narażeni na szyderstwa i pogardę. Może bardziej niż za czasów św. Pawła musimy się liczyć z faktem, że głosząc "tajemnicę mądrości Bożej" (por. 1 Kor 2, 7), żyjąc według paradoksalnej logiki krzyża oraz głupiej nadziei na zmartwychwstanie, zostaniemy wyszydzeni przez sławnych mędrców, wywołamy skandal w środowisku dobrze ułożonych faryzeuszy i będziemy prześladowani przez władców tego świata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:18, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Znalazłam coś takiego:

[link widoczny dla zalogowanych]


Dziś grozi nam wielka ignorancja w dziedzinie wiedzy krzyża, bowiem postęp techniczny i rozwój nauk przyrodniczych stwarza iluzję, że można wszystko poznać i zrozumieć bez pomocy Boga. Współcześnie, bardziej niż w epoce św. Pawła, krzyż budzi zgorszenie i sprzeciw, gdyż nie podlega regułom ekonomii i polityki, nie można go wytłumaczyć w kategoriach sukcesu i zysku. Dlatego naśladując Ukrzyżowanego nieustannie jesteśmy narażeni na szyderstwa i pogardę. Może bardziej niż za czasów św. Pawła musimy się liczyć z faktem, że głosząc "tajemnicę mądrości Bożej" (por. 1 Kor 2, 7), żyjąc według paradoksalnej logiki krzyża oraz głupiej nadziei na zmartwychwstanie, zostaniemy wyszydzeni przez sławnych mędrców, wywołamy skandal w środowisku dobrze ułożonych faryzeuszy i będziemy prześladowani przez władców tego świata.

Podkreśliłem stwierdzenie, które w mojej opinii wiąże się z dość powszechnym błędem mentalnym części chrześcijan. Polega ten błąd na próbach sprowadzenia religii do wiedzy, a także nawiązanie do jej przeciwieństwa - ignorancji. Tutaj mamy "wiedzę krzyża". Wg mnie to jest oksymoron. Poprawnym byłoby użycie sformułowania "głębsza świadomość krzyża", może "przeżywanie krzyża", ale nie "wiedza". Bo to, jak chrześcijanin traktuje krzyż nie ma struktury pojęciowej wiązanej z ideą "wiedzy".
Wiedza jest czymś, co się konstruuje z definicji, modeli, prób zobiektywizowania rzeczywistości. Tu dotykamy właśnie chyba tej osi nieporozumienia ze scjentystami (także na naszym forum). Dla mnie użycie sformułowania "wiedza krzyża" jest...
z ducha scjentystyczne. Jest próbą podlizywania się mentalnego temu autorytetowi, jaki stwarza pojęcie wiedzy, aby przez to wypromować swój światopogląd. Tymczasem w moim przekonaniu ta relacja jaka łączy człowieka i Boga, a którą najsilniej wyraziła ofiara Jezusa na krzyżu przekracza wszelkie formy wiedzy, rozumienia intelektualnego, modelowania obiektywnego rzeczywistości.
Tego właśnie scjentyści nie są w stanie dostrzec, że nasza ludzka świadomość (w całościowym rozumieniu) jest czymś o wiele szerszym, niż zdolność do żonglowania pojęciami i modelami. To "coś", co poza stricte intelektualne pojmowanie wykracza, można (nieprecyzyjnie, nieudolnie, ale nic lepszego nie ma) opisywać słowami z pogranicza intuicji, uczuciowości, woli, pragnień, poczucia tożsamości, ale wszystko to jest BARDZIEJ CZUCIEM NIŻ MODELOWANIEM, jest też bardziej wolne niż deterministyczne, bardziej nieskończone niż dające się sprowadzić do jakiegoś zbioru konkretów. Świadomość, która zagubi owo "coś" będzie funkcjonowała trochę na podobieństwo osoby zaburzonej w stylu spektrum autyzmu, zespołu Aspergera.
Osoby z zespołem Aspergera nie rozumieją (swoich) uczuć, nie potrafią oderwać się od pewnej postaci konkretności życia i poznania. To stwarza im wielkie problemy w sytuacjach, gdy mają operować na tym co rozmyte, niekonkretne, emocjonalne. Ofiara Jezusa jest pewnego rodzaju OSTENTACJĄ BYTU, który trwa niejako na przekór "logice" (w sensie "logiki" świata, który już przecież okazał swą dominację, który zniszczył osobę - Jezusa). Ofiara Jezusa jest formą wołania: a ja tu jestem! Jestem dla ciebie - człowieku - wbrew wszystkiemu, co chciało, abym nie był! I ty też - człowieku - możesz BYĆ w podobny sposób.
Ale owo "być" nie jest intelektualne, nie jest zależne od jakiegoś tam systemu założeń, jakiegoś modelu, jakiejś wiedzy, czyli struktury danych empirycznych, bo jest bardziej pierwotne, bardziej ontologiczne. Ofiara Chrystusa nie jest intelektualna, nie jest wiedzą, nie jest "do wyjaśnienia". Ona jest ponad wszystkimi próbami wyjaśnienia. Ona po prostu JEST.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:26, 04 Kwi 2023    Temat postu: Re: Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

Michał Dyszyński napisał:
Co do tej książki Lucio Russo "Zapomniana rewolucja: grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna", to niestety żadna księgarnia jej nie oferuje. A zaciekawiłeś mnie tym tematem, bo mocno interesuję się historią nauki. Nie wiem, w czym Grecy mogliby dorównać Galileuszowi, czy Newtonowi, ale zapewne o wielu ich osiągnięciach nie wiemy, albo wiemy bardzo niewiele. Jednak też uważam, iż jedna rzecz jest na stronę tego, co wcześniej sugerowałem. Grecy nie wynaleźli (chyba... przynajmniej ja o tym nie słyszałem) jednego elementu, który praktycznie stworzył współczesną naukę - OTWARTĄ WYMIANĘ OSIĄGNIĘĆ NAUKOWYM W RAMACH SYSTEMU PUBLIKACJI, współpracę uniwersytetów i poszczególnych uczonych. Galileusz wiedział o Koperniku (znał jego pracę), Newton znał prace Galileusza i innych uczonych. ŻYCIE INTELEKTUALNE, które w pewnym sensie "wybuchło" w Anglii, Włoszech, Francji, Niemczech, Holandii i innych krajach Europejskich, ta współpraca genialnych umysłów w całej Europie, a potem świecie, była tym czynnikiem, który uruchomił intelektualnie ludzkość. I nie sposób tu nie dodać uwagi o wynalazku druku. Gutenberg był w jakimś sensie współtwórcą nowoczesnej nauki. Tego Grecy nie mieli, o tym wszystkim nie śniło się ani Pawłowi, ani żadnemu innemu z apostołów.


Kilka lat temu znalazłem w taniej księgarni za 10 zł A dzisiaj chodzą na Allegro po 120 zł bodajże. Tak się czasy zmieniły. Mam też elektroniczna wersje angielską, o tyle lepszą, ze z ilustracjami, których nie ma w polskim wydaniu.

To o czym piszesz, czyli komunikacja miedzy uczonymi, jak najbardziej istniało w epoce hellenistycznej. Widać to np. w pracach Archimedesa, który przywołuje prace współczesnego mu Arystarcha.

Problemem, na który wskazuje Russo, było załamanie się tej kultury i tradycji naukowej po podbojach Rzymian w połowie II w. p.n.e. Rzymianie rozbili dotychczasowy układ świata hellenistycznego i jego instytucje. Wielu greckich uczonych zostało rzymskimi niewolnikami uczącymi dzieci swych panów greki. Upadło też centralne finansowanie badań naukowych z kiesy bajecznie bogatych królów epoki hellenistycznej (Muzejon i Biblioteka Aleksandryjska). Dla samego prestiżu, poza kwestiami czysto praktycznymi (jak rozwój sytemu irygacyjnego i administracji w ptolemejskim Egipcie). O ile Rzymian osiągniecia naukowe i techniczne Greków fascynowały, potrafili sobie przyswoić praktyczne osiągniecia (jak kalendarz i niektóre urządzenia), to jednak nauka dla samej nauki ich nie interesowała. Nie rozumieli oni greckiej myśli naukowej i jej nie rozwijali. Nie czuli takiej potrzeby. Okres cesarstwa rzymskiego to okres naukowego zastoju -a później osiągniecia naukowe epoki hellenistycznej popadły w zapomnienie, w miarę jak zniszczały antyczne biblioteki. Dzieł naukowych, z małymi wyjątkami nie przepisywano. Były za bardzo specjalistyczne, niezrozumiałe i za trudne. Niemal cała hellenistyczna tradycja naukowa przepadła, a osiągniecia ówczesnych naukowców znamy głównie z anegdot i popularnych starożytnych omówień. To tak jakby ktoś dziś wyrzucił do śmietnika wszystkie zaawansowane naukowe specjalistyczne monografie i periodyki naukowe. Zostawił tylko popularne omówienia i encyklopedie dla ogółu. Bo to jak wygląda nauka w popularnym przedstawieniu, nijak ma się do tego, jak wygląda nauka w odczuciu ludzi którzy w tym bezpośrednio siedzą.


Ostatnio zmieniony przez O.K. dnia Wto 18:39, 04 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:05, 04 Kwi 2023    Temat postu: Re: Jeden trudny w interpretacji fragment listu św. Pawła

O.K. napisał:
To o czym piszesz, czyli komunikacja miedzy uczonymi, jak najbardziej istniało w epoce hellenistycznej. Widać to np. w pracach Archimedesa, który przywołuje prace współczesnego mu Arystarcha.

Problemem, na który wskazuje Russo, było załamanie się tej kultury i tradycji naukowej po podbojach Rzymian w połowie II w. Rzymianie rozbili dotychczasowy układ świata hellenistycznego i jego instytucje. Wielu greckich uczonych zostało rzymskimi niewolnikami uczącymi dzieci swych panów greki. Upadło też centralne finansowanie badań naukowych z kiesy bajecznie bogatych królów epoki hellenistycznej (Muzejon i Biblioteka Aleksandryjska). Dla samego prestiżu, poza kwestiami czysto praktycznymi (jak rozwój sytemu irygacyjnego i administracji w ptolemejskim Egipcie). O ile Rzymian osiągniecia naukowe i techniczne Greków fascynowały, potrafili sobie przyswoić praktyczne osiągniecia (jak kalendarz i niektóre urządzenia), to jednak nauka dla samej nauki ich nie interesowała. Nie rozumieli oni greckiej myśli naukowej i jej nie rozwijali. Nie czuli takiej potrzeby. Okres cesarstwa rzymskiego to okres naukowego zastoju -a później osiągniecia naukowe epoki hellenistycznej popadły w zapomnienie, w miarę jak zniszczały antyczne biblioteki. Dzieł naukowych, z małymi wyjątkami nie przepisywano. Były za bardzo specjalistyczne, niezrozumiałe i za trudne. Niemal cała hellenistyczna tradycja naukowa przepadła, a osiągniecia ówczesnych naukowców znamy głównie z anegdot i popularnych starożytnych omówień. To tak jakby ktoś dziś wyrzucił do śmietnika wszystkie zaawansowane naukowe specjalistyczne monografie i periodyki naukowe. Zostawił tylko popularne omówienia i encyklopedie dla ogółu. Bo to jak wygląda nauka w popularnym przedstawieniu, nijak ma się do tego, jak wygląda nauka w odczuciu ludzi którzy w tym bezpośrednio siedzą.

Tym bardziej żal, że tak wiele tych opracowań przepadło. :(
A trzeba było ponad tysiąc lat, aby dojść do porównywalnego poziomu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:55, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Zobacz Michał tu masz odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości:

[link widoczny dla zalogowanych]


Biedny Arystotelesie! Tyś to wymyślił dialektykę dla heretyków, tę mistrzynię zarówno w budowaniu jak i w burzeniu, giętką w zdaniach, zdolną wymusić każdy wniosek, stanowczą w dowodzeniu, niestrudzoną w kłótniach, uciążliwą nawet dla samej siebie, mówiącą o wszystkim w ten sposób, by nic nie powiedzieć. Ona jest źródłem wszystkich owych bajek i niekończących się łańcuchów genealogicznych, owych bezpłodnych wywodów i pustej gadaniny, rozszerzającej się jak rak, przed czym przestrzega nas Apostoł, kładąc szczególny nacisk na unikanie filozofii, pisząc wyraźnie w liście do Kolosan: "Uważajcie, by was kto nie oszukał przez filozofię i pustym gadaniem, opartym na ludzkiej tradycji" a nie na natchnieniu Ducha Świętego. Przebywając przez pewien czas w Atenach i obcując z jej mieszkańcami, poznał on dobrze całą tę mądrość ludzką, naśladowczynię prawdy i zarazem jej fałszerkę, która sama rozpada się na szereg różnorodnych sekt, zwalczających się wzajemnie. Cóż jednak mają wspólnego Ateny z Jerozolimą? Kościół z Akademią? Heretycy z chrześcijanami? Nasza nauka zrodziła się w portyku Salomona, który twierdził, że Boga należy szukać w prostocie serca. Niech o tym pamiętają ci, którzy głoszą jakieś stoickie, platońskie czy dialektyczne chrześcijaństwo. Po Chrystusie Jezusie nie potrzebujemy już żadnych badań, a po Jego Ewangelii żadnych dociekań! Skoro wierzymy, to nie życzymy sobie poza wiarą niczego więcej. Bo to jest najważniejsze, że wierzymy i nie ma już niczego więcej, w co byśmy ponadto wierzyć powinni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:28, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Zobacz Michał tu masz odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości:

[link widoczny dla zalogowanych]


Biedny Arystotelesie! Tyś to wymyślił dialektykę dla heretyków, tę mistrzynię zarówno w budowaniu jak i w burzeniu, giętką w zdaniach, zdolną wymusić każdy wniosek, stanowczą w dowodzeniu, niestrudzoną w kłótniach, uciążliwą nawet dla samej siebie, mówiącą o wszystkim w ten sposób, by nic nie powiedzieć. Ona jest źródłem wszystkich owych bajek i niekończących się łańcuchów genealogicznych, owych bezpłodnych wywodów i pustej gadaniny, rozszerzającej się jak rak, przed czym przestrzega nas Apostoł, kładąc szczególny nacisk na unikanie filozofii, pisząc wyraźnie w liście do Kolosan: "Uważajcie, by was kto nie oszukał przez filozofię i pustym gadaniem, opartym na ludzkiej tradycji" a nie na natchnieniu Ducha Świętego. Przebywając przez pewien czas w Atenach i obcując z jej mieszkańcami, poznał on dobrze całą tę mądrość ludzką, naśladowczynię prawdy i zarazem jej fałszerkę, która sama rozpada się na szereg różnorodnych sekt, zwalczających się wzajemnie. Cóż jednak mają wspólnego Ateny z Jerozolimą? Kościół z Akademią? Heretycy z chrześcijanami? Nasza nauka zrodziła się w portyku Salomona, który twierdził, że Boga należy szukać w prostocie serca. Niech o tym pamiętają ci, którzy głoszą jakieś stoickie, platońskie czy dialektyczne chrześcijaństwo. Po Chrystusie Jezusie nie potrzebujemy już żadnych badań, a po Jego Ewangelii żadnych dociekań! Skoro wierzymy, to nie życzymy sobie poza wiarą niczego więcej. Bo to jest najważniejsze, że wierzymy i nie ma już niczego więcej, w co byśmy ponadto wierzyć powinni.

Ja się z Tertulianem nie zgadzam. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:40, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Zobacz Michał tu masz odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości:

[link widoczny dla zalogowanych]


Biedny Arystotelesie! Tyś to wymyślił dialektykę dla heretyków, tę mistrzynię zarówno w budowaniu jak i w burzeniu, giętką w zdaniach, zdolną wymusić każdy wniosek, stanowczą w dowodzeniu, niestrudzoną w kłótniach, uciążliwą nawet dla samej siebie, mówiącą o wszystkim w ten sposób, by nic nie powiedzieć. Ona jest źródłem wszystkich owych bajek i niekończących się łańcuchów genealogicznych, owych bezpłodnych wywodów i pustej gadaniny, rozszerzającej się jak rak, przed czym przestrzega nas Apostoł, kładąc szczególny nacisk na unikanie filozofii, pisząc wyraźnie w liście do Kolosan: "Uważajcie, by was kto nie oszukał przez filozofię i pustym gadaniem, opartym na ludzkiej tradycji" a nie na natchnieniu Ducha Świętego. Przebywając przez pewien czas w Atenach i obcując z jej mieszkańcami, poznał on dobrze całą tę mądrość ludzką, naśladowczynię prawdy i zarazem jej fałszerkę, która sama rozpada się na szereg różnorodnych sekt, zwalczających się wzajemnie. Cóż jednak mają wspólnego Ateny z Jerozolimą? Kościół z Akademią? Heretycy z chrześcijanami? Nasza nauka zrodziła się w portyku Salomona, który twierdził, że Boga należy szukać w prostocie serca. Niech o tym pamiętają ci, którzy głoszą jakieś stoickie, platońskie czy dialektyczne chrześcijaństwo. Po Chrystusie Jezusie nie potrzebujemy już żadnych badań, a po Jego Ewangelii żadnych dociekań! Skoro wierzymy, to nie życzymy sobie poza wiarą niczego więcej. Bo to jest najważniejsze, że wierzymy i nie ma już niczego więcej, w co byśmy ponadto wierzyć powinni.

Ja się z Tertulianem nie zgadzam. :nie:


NIE masz wrażenia, że na forum jest ktoś kto jest jego emanacją :wink: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:50, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Zobacz Michał tu masz odpowiedzi na wszystkie swoje wątpliwości:

[link widoczny dla zalogowanych]


Biedny Arystotelesie! Tyś to wymyślił dialektykę dla heretyków, tę mistrzynię zarówno w budowaniu jak i w burzeniu, giętką w zdaniach, zdolną wymusić każdy wniosek, stanowczą w dowodzeniu, niestrudzoną w kłótniach, uciążliwą nawet dla samej siebie, mówiącą o wszystkim w ten sposób, by nic nie powiedzieć. Ona jest źródłem wszystkich owych bajek i niekończących się łańcuchów genealogicznych, owych bezpłodnych wywodów i pustej gadaniny, rozszerzającej się jak rak, przed czym przestrzega nas Apostoł, kładąc szczególny nacisk na unikanie filozofii, pisząc wyraźnie w liście do Kolosan: "Uważajcie, by was kto nie oszukał przez filozofię i pustym gadaniem, opartym na ludzkiej tradycji" a nie na natchnieniu Ducha Świętego. Przebywając przez pewien czas w Atenach i obcując z jej mieszkańcami, poznał on dobrze całą tę mądrość ludzką, naśladowczynię prawdy i zarazem jej fałszerkę, która sama rozpada się na szereg różnorodnych sekt, zwalczających się wzajemnie. Cóż jednak mają wspólnego Ateny z Jerozolimą? Kościół z Akademią? Heretycy z chrześcijanami? Nasza nauka zrodziła się w portyku Salomona, który twierdził, że Boga należy szukać w prostocie serca. Niech o tym pamiętają ci, którzy głoszą jakieś stoickie, platońskie czy dialektyczne chrześcijaństwo. Po Chrystusie Jezusie nie potrzebujemy już żadnych badań, a po Jego Ewangelii żadnych dociekań! Skoro wierzymy, to nie życzymy sobie poza wiarą niczego więcej. Bo to jest najważniejsze, że wierzymy i nie ma już niczego więcej, w co byśmy ponadto wierzyć powinni.

Ja się z Tertulianem nie zgadzam. :nie:


NIE masz wrażenia, że na forum jest ktoś kto jest jego emanacją :wink: :)

Napisałem jeden post o osobach, co o nich myślę. W tym wątku to mnie nie będzie interesowało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21416
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:27, 04 Kwi 2023    Temat postu:

Ok. Zatem wrócę do Twojego niezwykle ciekawego tematu.
Czy można go skrócić:

Rozum a wiara?

Znalazłam ciekawego księdza i blog:
[link widoczny dla zalogowanych]


Im więcej dowiadujemy się o Bogu, nasza układanka Jego obrazu wypełnia się kolejnymi cząstkami, znikają puste pola myślimy że wszystko jest jasne. Chodzimy do kościoła, modlimy się, pouczamy innowierców, chcemy nawracać heretyków i nagle, spada ciemność. Mówimy o Bogu, uzasadniamy prawdy wiary, powtarzamy to co o Bogu napisał kiedyś jakiś święty, mistyk ale wewnątrz czujemy że nie mówimy wcale o Bogu, ale o jakieś intelektualnej konstrukcji. 


Im bardziej chcemy Boga zrozumieć, tym przepaść między tym co wiemy, a tym jak wierzymy się pogłębia. Kim jest ten który rozpalił płomień w moim sercu, a zgasił światło poznania w mojej głowie?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 22:31, 04 Kwi 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31046
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:51, 06 Kwi 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Znalazłam ciekawego księdza i blog:
[link widoczny dla zalogowanych]


Im więcej dowiadujemy się o Bogu, nasza układanka Jego obrazu wypełnia się kolejnymi cząstkami, znikają puste pola myślimy że wszystko jest jasne. Chodzimy do kościoła, modlimy się, pouczamy innowierców, chcemy nawracać heretyków i nagle, spada ciemność. Mówimy o Bogu, uzasadniamy prawdy wiary, powtarzamy to co o Bogu napisał kiedyś jakiś święty, mistyk ale wewnątrz czujemy że nie mówimy wcale o Bogu, ale o jakieś intelektualnej konstrukcji. 


Im bardziej chcemy Boga zrozumieć, tym przepaść między tym co wiemy, a tym jak wierzymy się pogłębia. Kim jest ten który rozpalił płomień w moim sercu, a zgasił światło poznania w mojej głowie?

W moim przekonaniu światło poznania też jest potrzebne. Biblia wiele razy pisze pozytywnie o mądrości, choć w kilku miejscach jest ta mądrość przedstawiona w negatywnym świetle. To by sugerowało, że mądrość jest ważna, ale nie daje ona nam wszystkiego. Samym intelektem nie da się osiągnąć zbawienia.
Czym jest to coś ponad intelekt, wiedzę, a niezbędne do zbawienia?...
- Może wiara (tylko jak rozumiana?...)
- nadzieja
- miłość
- wola i wytrwanie... :nie:
Sam intelekt nie stworzy nam spełnionego, wielkiego duchowością człowieka. Przydaje się jako narzędzie, ale jest bardziej narzędziem, niż celem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin