Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Myślenie Boga

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:45, 24 Wrz 2023    Temat postu: Myślenie Boga

Mt, 20, 1-16 napisał:
Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Wg jakich kryteriów myśli Bóg? Jaka jest ta Jego sprawiedliwość? Czy ci pierwsi robotnicy nie mieli racji? Jeśli nie, to dlaczego? Dlaczego zrównanie wszystkich jest dobre? Czy to tylko arbitralna zachcianka gospodarza? A może kryje się za tym coś więcej? Jakieś głębsze przesłanie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:18, 25 Wrz 2023    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Katolikus napisał:
Mt, 20, 1-16 napisał:
Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Wg jakich kryteriów myśli Bóg? Jaka jest ta Jego sprawiedliwość? Czy ci pierwsi robotnicy nie mieli racji? Jeśli nie, to dlaczego? Dlaczego zrównanie wszystkich jest dobre? Czy to tylko arbitralna zachcianka gospodarza? A może kryje się za tym coś więcej? Jakieś głębsze przesłanie?


Przypowieść budząca wiele wątpliwości.
Pierwsza moja myśl pracodawca stawia warunki.

Bóg ustala warunki??

Ty mssz się z tym zgodzić..

:) :szacunek: :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:13, 25 Wrz 2023    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Katolikus napisał:
Mt, 20, 1-16 napisał:
Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Wg jakich kryteriów myśli Bóg? Jaka jest ta Jego sprawiedliwość? Czy ci pierwsi robotnicy nie mieli racji? Jeśli nie, to dlaczego? Dlaczego zrównanie wszystkich jest dobre? Czy to tylko arbitralna zachcianka gospodarza? A może kryje się za tym coś więcej? Jakieś głębsze przesłanie?

Bardzo fajna jest ta przypowieść. :)
Ona pokazuje, że nasze ludzkie rozumienie sprawiedliwości jest nieadekwatne w jakimś stopniu, pewnej części (nie całościowo!) z bożym rozumieniem i sensem. Ale kto sobie ułoży ideę sprawiedliwości w inny niż ten rywalizacyjny, domyślnie nam przypisany sposób, ten odkryje głęboki sens w opisanej w tej przypowieści sytuacji, temu się to "zakliknie" w całość, która jest bardziej "logiczna" niż dotychczasowe podejście.

Jak opisać wg mnie należałoby cały problem, ilustrowany tą przypowieścią?
- Oto mamy na start RYWALIZACYJNO - KSIĘGOWY MODEL SPRAWIEDLIWOŚCI, w ramach którego rachunki muszą się zgadzać, zaś Bóg powinien być "doskonałym księgowym", który każdemu wyliczy jego nagrodę (ewentualnie karę) idealnie do tego, co sobie zasłużył. To jest "sprawiedliwość" w tym modelu - aby rachunek się zgadzał, aby bilans się koniecznie wyzerował, zaś inne aspekty są drugorzędne. Ale jest to model naiwny, model ignorujący bardziej duchowe postrzeganie rzeczywistości.

Co jest alternatywą dla rywalizacyjno - księgowego modelu sprawiedliwości?
- Alternatywą jest model, który aspekt rozliczenia w księgowym stylu, czyli jakąś formę bilansu grzechów i zasług traktuje wyraźnie niżej od tego JAKI JEST STAN DOBRA. Bóg jest dobry i sam chce dawać dobro. Dlaczego jakiś "księgowy wymóg" miałby ograniczać nas (Boga...) w dawaniu dobra?... Przecież to wygląda na absurd!
Dlaczego wyższy priorytet miałoby mieć jakieś rozliczenie komu, ile, za co?...
Kto miałby tego pilnować? Z jakiej paki to miałoby tak być?... :shock:
Czy w ogóle czyny mają miarę?
Czy da się jakoś obiektywnie ustalić ile kary należy się za jaki zły postępek?...
- Wg mnie nie ma takiej miary. I nawet Bóg, choć może mógłby taką miarę arbitralnie wyznaczyć, zdaje się tego nie robić. Bóg chce, aby było dobro, a nie aby było idealnie zrealizowane rozliczenie win i zasług.

Przy czym uważam, że warto jest skonfrontować tę przypowieść z inną, w pewnym sensie o przeciwnym znaczeniu:
Mateusz Ewangelista, w swojej Ewangelii, cytując Jezusa, w rozdziale 18 napisał:
(23) Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. (24) Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. (25) Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. (26) Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. (27) Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! (29) Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. (30) On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. (32) Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (34) I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. (35) Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.

Ta przypowieść o słudze, który sam miał darowany dług, ale nie chciał darować innym pokazuje, że tak całkiem kwestia rozliczenia "księgowo" win nie znika! Ona w tle wciąż jest!
Dla tych, którzy chcą innych ściśle rozliczać, opcja dokładnego rozliczenia może zostać przywrócona!
(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)

Chcesz mieć model sprawiedliwości oparty nie o priorytet dobra, ale o "księgową poprawność" rozliczenia?...
- Możesz to mieć! Wtedy zostaniesz potraktowany z całą surowością rozliczenia. Będzie wtedy jak w tym sformułowaniu: (58) Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. (59) Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka.(Ewangelia Łukasza 12:59)

Warto dodać, że tutaj ważnym aspektem sprawiedliwości jest ofiara Jezusa. Gdyby jej nie było, czyli gdyby darowanie win odbywało się zupełnie za nic, zasadny byłby też i zarzut, że mamy niesprawiedliwe potraktowanie tych, którzy na boskiej dobroci więcej zyskali. Ale w sytuacji, gdy i tak wszyscy jesteśmy dłużnikami u Boga, w sytuacji gdy każdy i tak dostaje dar przebaczenia większy niż to, co sam mógł ofiarować, w sytuacji gdy Jezus ofiarował (nie dla każdego w takim samym stopniu, ale jednak dla każdego w ogóle) cierpienie w zamian za prawo do odstąpienia od surowego, "księgowo poprawnego" rozliczenia, Bóg już zyskuje "moralne prawo", do dawania dobra bez zasadności oskarżenia Go o niesprawiedliwość.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:57, 25 Wrz 2023, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:16, 25 Wrz 2023    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Katolikus napisał:
Mt, 20, 1-16 napisał:
Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Wg jakich kryteriów myśli Bóg? Jaka jest ta Jego sprawiedliwość? Czy ci pierwsi robotnicy nie mieli racji? Jeśli nie, to dlaczego? Dlaczego zrównanie wszystkich jest dobre? Czy to tylko arbitralna zachcianka gospodarza? A może kryje się za tym coś więcej? Jakieś głębsze przesłanie?



Mt 20,1-16
XXV NIEDZIELA ZWYKŁA

Grzegorz Wielki, Homilie do Ewangelii 1,19,1-6

Był więc robotnikiem o godzinie trzeciej, szóstej i dzie­wiątej ów dawny lud izraelski, który od początku świata przez swych wybranych, mających należytą wiarę, starał się czcić Boga i jakby nie przestawał pracować nad uprawą winnicy. O jedenastej zaś godzinie zostali we­zwani poganie. Do nich powiedziano: „Czemu tu stoicie, próżnując?” Ci bowiem, choć już świat istniał tak długo, zaniedbali pracować na swoje zbawienie i jakby przez cały dzień stali nic nie robiąc. Lecz pomyślcie, bracia, jaka jest odpowiedź zapytanych: „Bo nas nikt nie najął”. Nie przybył do nich żaden patriarcha, żaden prorok. A co znaczy powiedzieć: „Nikt nie najął nas do pracy”, jeśli nie to, iż dróg życia nikt nam nie głosił? A co my powiemy na swe usprawiedliwienie nie żyjąc dobrze, skoro prawie od łona matki przyszliśmy do wiary, słowa życia słyszeliśmy od kołyski, z piersi Kościoła świętego spożywaliśmy napój niebiańskich nauk wraz z mlekiem, jakie otrzymali­śmy dla ciała?

Ową różnicę godzin możemy przystosować do każdego wieku człowieka. Rankiem bowiem naszego umysłu są lata dziecięce. Za godzinę trzecią można uważać młodość, kiedy to jakby słońce w górę się wznosi i żar wieku wzrasta. Szósta godzina to dojrzałość; słońce wtedy jakby w centrum pozostaje, kiedy to człowiek w pełni sił krzepnie. Dziewiąta godzina to starość, kiedy słońce jakby z osi nieba zstępuje: wiek ten bowiem zatraca już siłę dojrzałości. Godzina jedenasta to zgrzybiałość... Ponieważ więc do dobrego życia jeden jest powołany w dzieciństwie, drugi w młodości, trzeci w pełni sił, inny w starości, inny zaś w zgrzybiałych latach, jakby o róż­nych godzinach są wzywani robotnicy do winnicy. Zba­dajcie, najdrożsi bracia, swe postępowanie i przypatrzcie się, czy już jesteście robotnikami Boga. Niechaj każdy myśli o tym, co czyni, i zastanawia się nad tym, czy pracuje w winnicy Pana. Kto bowiem w tym życiu szuka, co jest jego, jeszcze do winnicy Pana nie przyszedł. Ci pracują dla Pana, którzy myślą o zyskach nie dla siebie, lecz dla Pana, którzy Mu służą z żarliwą miłością, z gorącą pobożnością, którzy starają się o pozyskanie dusz i dążą do tego, aby do życia wraz z sobą i innych pociągnąć. Tego, kto bowiem żyje tylko dla siebie, kto karmi się żądzami swego ciała, słusznie karci się jako próżniaka, bo nie dba on o spełnienie dobrych uczynków dla Boga.

Kto by więc do ostatniego okresu życia zaniedbywał służyć Bogu, to jakby do jedenastej godziny stoi próżniaczo. Toteż słusznie powiedziano próżnującym do godziny jedenastej: „Czemu tu stoicie, próżnując dzień cały?” Jakby wyraźnie oświadczono: Ponieważ nie chcie­liście żyć dla Boga w dziecinnych i dojrzałych latach, przynajmniej opamiętajcie się w starości, i gdy już długo pracować nie będziecie, przynajmniej choć późno wstąp­cie na drogę życia. I tych gospodarz wzywa i często ci rychlej otrzymują nagrodę; pierwej bowiem z ciała wy­chodzą do królestwa niż ci, którzy już od dzieciństwa byli wezwani. Czyż nie o godzinie jedenastej przyszedł łotr, który, choć nie był stary wiekiem, ale stary co do wymierzonej kary? Ten wyznał Pana na krzyżu i prawie ze słowami Jego wyroku oddał ducha. Od ostatniego rozpo­czął gospodarz wypłacanie denara, ponieważ do spoczyn­ku w raju pierwej wprowadził łotra niż Piotra. Iluż było patriarchów przed ogłoszeniem Prawa, ilu pod Prawem, a jednak ci, którzy byli wezwani po przyjściu Pana, dostali się do królestwa niebieskiego bez żadnej zwłoki...

Przerażająco brzmią dalsze słowa: „Bo wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych”. Do wiary wielu przychodzi, ale do królestwa nieliczni zostaną wprowa­dzeni. Oto jak licznie zebraliśmy się na dzisiejszą uroczys­tość; wypełniamy mury kościoła, ale kto wie, może tylko nieliczni spośród nas zostaną zaliczeni do trzody Boga? Głos wszystkich wzywa Chrystusa, ale nie wzywa Go życie wszystkich. Wielu jest takich, którzy słowami idą za Bogiem, ale obyczajami od Niego uciekają... Wielu takich, w kościele widzicie, których nie powinniście ani naśladować, ani nie wątpić o ich zbawieniu. Jakim jest ktoś dzisiaj, wiemy, ale nie wiemy, jakim będzie jutro. Często można zauważyć, iż kogoś wyprzedzamy dobrymi i licznymi czynami, a jutro zaledwie nadążamy za tym, któregośmy dzisiaj zdawali się wyprzedzać. Gdy Szczepan umierał za wiarę, Szaweł pilnował szat kamienujących. Rękami wszystkich, którzy kamienowali, kamienował ten, który wszystkim ułatwiał kamienowanie, a jednak on przewyższył swymi pracami w Kościele świętym tego, którego prześladując, uczynił męczennikiem. O dwóch więc rzeczach usilnie myśleć musimy. Ponieważ wielu jest wezwanych, ale mało wy­branych, pierwszą rzeczą jest, aby nikt nie był pewny siebie, choć bowiem został powołany do wiary, nie wie jednak, czy zasługuje na wieczne królestwo. Po wtóre zaś nikt nie powinien rozpaczać nad takim, którego widzi pogrążonego w występkach. Nie zna bowiem bogactw miłosierdzia Bożego.


Anonim z IX w., Homilie do Ewangelii 4

Niech nikt z was, bracia, nie czuje się bezpieczny dlatego tylko, że został ochrzczony, bo jak nie wszyscy, którzy biegną w zawodach, otrzymują nagrodę (1 Kor 9,24), to jest dar, ale tylko ten, kto biegnąc przybył pierwszy, tak nie wszyscy, którzy mają wiarę, zostaną zbawieni, ale tylko ci, którzy wytrwali w dziele, które rozpoczęli. I jak ten, kto walcząc z drugim, od wszystkiego się powstrzymuje (1 Kor 9,25), tak i wy powinniście się powstrzymywać od wszystkich występ­ków, abyście mogli pokonać swego prześladowcę - szatana. Nieszczęśliwi ludzie z narażeniem swego życia i ogromnym trudem służą królowi ziemskiemu dla dóbr, które szybko przemijają, dlaczego wiec wy nie służycie Królowi Niebieskiemu dla błogosławieństwa królestwa? Zostaliście już powołani przez wiarę do winnicy, to jest do jedności świętego Kościoła, pędźcie więc tak życie, abyście mogli otrzymać za Bożą łaskawością denar, to jest szczęśliwość królestwa niebieskiego. Niech nikt nie rozpacza z powodu wielkości swych win: wielkie są moje grzechy, w których wytrwałem aż do starości i zgrzybiałego wieku, i już nie mogę zyskać przebaczenia, ponieważ to grzechy mnie opuściły, a nie ja grzechy. Niech jednak taki nie wątpi w Boże miłosierdzie, bo jedni o pierwszej godzinie, inni o trzeciej, inni o szóstej, inni o dziewiątej, inni o jedenastej są powołani do Bożej winnicy. Inaczej mówiąc, jedni w dzieciństwie, inni w wie­ku dorastania, inni w młodości, inni w starości, inni w wieku zgrzybiałym są powołani do służby Bogu.

I jak nikt nie powinien rozpaczać, w jakimkolwiek wieku by się znajdował, jeśli tylko zechciałby się do Boga nawrócić, tak nikt, dzięki temu tylko, że wierzy, nie powinien czuć się bezpieczny, lecz raczej drżeć na słowa: „Wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych”. Wie­rzymy, że zostaliśmy powołani przez wiarę, lecz nie wiemy, czy zostaliśmy wybrani. Tak więc każdy powinien być tym pokorniejszy, iż jaśniej sobie zdaje sprawę, iż nie wie, czy został wybrany.

Niech Bóg wszechmogący sprawi, byście nie znaleźli się w liczbie tych, którzy przeszli suchą stopą Morze Czer­wone, na pustyni spożywali mannę i pili napój duchowy (1 Kor 10,1-4), ale ponieważ szemrali, zginęli na pustyni. Ale abyście znaleźli się wśród tych, którzy weszli do Ziemi Obiecanej i zasłużyli na denar wiecznego błogosławień­stwa pracując w winnicy Kościoła tak, abyście z Chrystusem, Głową waszą, wy, Jego członki, mogli królować po wieki wieków. Amen.


Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię św. Mateusza 64,3n

Dlaczego więc przypowieść ta (o robotnikach w win­nicy) tak została ułożona i co chce osiągnąć? Chce tych, którzy w późnej starości nawrócili się i stali się lepsi, uczynić gorliwszymi i nie dozwolić, aby myśleli, że mniej otrzymali. Zaś o innych patrzących niechętnie na udzielo­ne dobra mówi nie dlatego, aby okazać, jakoby się martwili i gryźli - gdzie tam - ale aby nauczyć, że ci (pierwsi) dostąpili tak wielkiej doskonałości, iż mogła ona obudzić u innych zazdrość...
Ale czemu nie najął naraz wszystkich? O ile to od niego by zależało, wszystkich by najął, a jeżeli nie wszyscy zaraz usłuchali wezwania, to różnica pochodzi z woli we­zwanych. Dlatego jedni wcześnie rano, drudzy około trzeciej, inni około szóstej, inni około godziny dziewiątej zostali wezwani, inni wreszcie około jedenastej, kiedy byli gotowi usłuchać. Na to także wskazuje Paweł mówiąc: „Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki i powołał” (Ga 1,15). A kiedy mu się spodobało? Wtedy, gdy on miał usłuchać. Bóg chciał wprawdzie już od początku, ale ponieważ Paweł nie byłby usłuchał, więc wtedy spodobało Mu się go powołać, kiedy miał Go usłuchać. W ten sposób także i łotra powołał, chociaż także mógł go wcześniej wezwać; lecz łotr nie byłby Go usłuchał. Bo jeśli Paweł z początku nie byłby Go usłuchał, to cóż dopiero łotr!...

Widzimy więc ze wszystkiego, że ta przypowieść była powiedziana dla tych, którzy są w pierwszej młodości, jak również i dla tych, którzy wstąpili na drogę cnoty w późnej starości. Do pierwszych, aby nie byli zarozumia­li i nie czynili wyrzutów tym, którzy przyszli około godziny jedenastej, do drugich zaś, aby się dowiedzieli, że nawet w krótkim czasie można wszystko osiągnąć. Gdy bowiem mówił o wielkiej gorliwości, o rozdaniu bogactw, o pogardzie wszystkich rzeczy - a do tego zaparcia się potrzeba było i młodzieńczego zapału - dlatego, aby ogień miłości w nich zapalić i wzmocnić postanowienie, okazało się, że także ci, którzy później przyszli, mogą otrzymać zapłatę za cały dzień. Ale tego nie mówi, aby ich nie wzbić w dumę, okazuje jednak, że wszystko z Jego dobroci pochodzi i że dzięki niej nie upadną, lecz dostąpią dóbr niewysłowionych. To jest główny cel, który przez tę przypowieść pragnie osiągnąć. A jeżeli dodaje: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi, bo wielu jest powołanych, ale niewielu wybranych”, to nie dziw się temu: nie mówi bowiem tego, jakoby wyciągał wniosek z tej przypowieści, ale powiada, że jak jedno nastąpiło, to i drugie nastąpi. Tu bowiem pierwsi stali się ostatnimi, ale wszyscy wbrew nadziei i oczekiwaniu tych samych dóbr dostąpili. A to nastąpiło wbrew nadziei i oczekiwaniu, i ci, którzy przyszli później, stali się równymi pierwszym. Tak i to, co nastąpi, będzie większe od tego i dziwniejsze, bo ostatni znajdą się przed pierwszymi, a pierwsi dopiero po nich.


To tylko kilka przykładow z serii Ojcowie Żywi pod redakcją ks. prof. Marka Starowieyskiego. Można pewnie komentarzy znaleźć więcej.


Ostatnio zmieniony przez O.K. dnia Wto 17:01, 26 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:27, 28 Lut 2024    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Michał Dyszyński napisał:
Przy czym uważam, że warto jest skonfrontować tę przypowieść z inną, w pewnym sensie o przeciwnym znaczeniu:
Mateusz Ewangelista, w swojej Ewangelii, cytując Jezusa, w rozdziale 18 napisał:
(23) Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. (24) Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. (25) Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. (26) Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. (27) Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! (29) Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. (30) On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. (32) Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (34) I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. (35) Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.

Ta przypowieść o słudze, który sam miał darowany dług, ale nie chciał darować innym pokazuje, że tak całkiem kwestia rozliczenia "księgowo" win nie znika! Ona w tle wciąż jest!
Dla tych, którzy chcą innych ściśle rozliczać, opcja dokładnego rozliczenia może zostać przywrócona!
(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)

Chcesz mieć model sprawiedliwości oparty nie o priorytet dobra, ale o "księgową poprawność" rozliczenia?...
- Możesz to mieć! Wtedy zostaniesz potraktowany z całą surowością rozliczenia. Będzie wtedy jak w tym sformułowaniu: (58) Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. (59) Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka.(Ewangelia Łukasza 12:59)


Czy przypowieść o nielitościwym słudze jest dowodem na to, że Bóg reaguje gniewem, gdy człowiek dopuszcza się bezlitosnego postępowania?
Prośba o zmiłowanie została wysłuchana, choć dłużnik winien jest wiele. "Niegodziwy sługa" nie naśladuje jednak postawy swego pana. Jest okrutny i dlatego czeka go sąd bez miłosierdzia. :think:

Może przypowieść ta jest ostrzeżeniem dla wszystkich oraz zachętą do przebaczania i pojednania, i to jeszcze "w drodze" (Mt 5,25; Łk 12,58). W przeciwnym razie winowajca zostanie "wtrącony do więzienia": "nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz" (Mt 5,26). Więzienie staje się w ten sposób obrazem czystej sprawiedliwości Boga, spowodowanej postępowaniem człowieka. Nie jest to chyba jednak obraz piekła. Wychodzi z więzienia ten, kto zwróci "ostatni grosz". Istnieje "sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia" (Jk 2,13). Ale nieoczekiwanie kończą się one motywem nadziei: "miłosierdzie odnosi triumf nad sądem".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:40, 28 Lut 2024    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Katolikus napisał:
Mt, 20, 1-16 napisał:
Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!" A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Wg jakich kryteriów myśli Bóg? Jaka jest ta Jego sprawiedliwość? Czy ci pierwsi robotnicy nie mieli racji? Jeśli nie, to dlaczego? Dlaczego zrównanie wszystkich jest dobre? Czy to tylko arbitralna zachcianka gospodarza? A może kryje się za tym coś więcej? Jakieś głębsze przesłanie?


Zastanawiam się dziś czy nie czai sie za tym jakieś lewicowe lub lewackie przeslanie.

Ale Jezus nie może być lewakiem


:wink: :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:04, 28 Lut 2024    Temat postu: Re: Myślenie Boga

Katolikus napisał:
Nie jest to chyba jednak obraz piekła. Wychodzi z więzienia ten, kto zwróci "ostatni grosz". Istnieje "sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia" (Jk 2,13). Ale nieoczekiwanie kończą się one motywem nadziei: "miłosierdzie odnosi triumf nad sądem".

Wręcz tutaj mamy chyba przeciwstawienie się idei piekła, jako niekończącej się kary, bo jednak chodzi o "zwrócenie" owego grosza, pieniążka. Nikt w skończonym życiu nie zdąża nagrabić sobie win nieskończonych. Chyba, że...
chyba, że wciąż ktoś nosi w sobie żądzę zemsty i gniewu, czyli właśnie nie przebacza...

Bo ja zastanawiam się nad tym, co właściwie Bóg miałby uczynić z duszą, która nawet po wycierpieniu swoich grzechów, wciąż NIE CHCE PRZEBACZYĆ?...
Wpuścić taką do społeczności zbawionych, niemałostkowych, pełnych dobroci i wspaniałomyślności?...
- Co by miał w takim raju "robić" osobnik, który ciągle dusi w sobie "oj, tamci mi zawinili, chcę, aby tamci jednak teraz cierpieli". Wszyscy tam tylko patrzą na to co dobre, akceptują z serca inne istoty, a ten sobie przywołuje jakieś negatywne wspomnienia, które wywołują w nim gniew, toczą jego duszę...
Przecież taki ktoś nie ma jak nawet się zintegrować z innymi istotami w raju... :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:00, 28 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wręcz tutaj mamy chyba przeciwstawienie się idei piekła, jako niekończącej się kary,


Niekończąca się kara.. Ktoś bez końca męczy się.. Takie coś nie może wydarzyć się jeśli stworzycielem świata, jest dobry i wszechmocny Bóg.
To byłaby porażka Bożego planu i zwyczajnie smutna rzeczywistość.

Cytat:
chyba, że wciąż ktoś nosi w sobie żądzę zemsty i gniewu, czyli właśnie nie przebacza...

Bo ja zastanawiam się nad tym, co właściwie Bóg miałby uczynić z duszą, która nawet po wycierpieniu swoich grzechów, wciąż NIE CHCE PRZEBACZYĆ?...


Nikogo takiego nie będzie. :wink: Chyba, że (wybacz, ale moim zdaniem to będzie arbitralne) zakładasz, że ludzkie "NIE", ludzki chory opór jest mocniejszy od przekonywującej mocy miłości Boga, który wyzwala i przeobraża wolność człowieka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:54, 28 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
chyba, że wciąż ktoś nosi w sobie żądzę zemsty i gniewu, czyli właśnie nie przebacza...

Bo ja zastanawiam się nad tym, co właściwie Bóg miałby uczynić z duszą, która nawet po wycierpieniu swoich grzechów, wciąż NIE CHCE PRZEBACZYĆ?...


Nikogo takiego nie będzie. :wink: Chyba, że (wybacz, ale moim zdaniem to będzie arbitralne) zakładasz, że ludzkie "NIE", ludzki chory opór jest mocniejszy od przekonywującej mocy miłości Boga, który wyzwala i przeobraża wolność człowieka.

Zakładam WOLNOŚĆ. Jak daleko tę wolność miałoby coś ograniczyć?...
Wierzę w wielką moc przekonywującej miłości Boga, jednak widzę też, że Bóg dał człowiekowi świat, na którym ten człowiek przeżywa cierpienie. Gdyby tak po prostu Bóg swoją miłością i tak zawsze miał przeobrażać człowieka, to zadziaływałoby to chyba także bez tego etapu życia na ziemi... Bo inaczej po co byłby ten etap?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:16, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Cytat:
chyba, że wciąż ktoś nosi w sobie żądzę zemsty i gniewu, czyli właśnie nie przebacza...

Bo ja zastanawiam się nad tym, co właściwie Bóg miałby uczynić z duszą, która nawet po wycierpieniu swoich grzechów, wciąż NIE CHCE PRZEBACZYĆ?...


Nikogo takiego nie będzie. :wink: Chyba, że (wybacz, ale moim zdaniem to będzie arbitralne) zakładasz, że ludzkie "NIE", ludzki chory opór jest mocniejszy od przekonywującej mocy miłości Boga, który wyzwala i przeobraża wolność człowieka.

Zakładam WOLNOŚĆ. Jak daleko tę wolność miałoby coś ograniczyć?...
Wierzę w wielką moc przekonywującej miłości Boga, jednak widzę też, że Bóg dał człowiekowi świat, na którym ten człowiek przeżywa cierpienie. Gdyby tak po prostu Bóg swoją miłością i tak zawsze miał przeobrażać człowieka, to zadziaływałoby to chyba także bez tego etapu życia na ziemi... Bo inaczej po co byłby ten etap?...


Człowiek, który nosi w sobie "żądzę zemsty i gniewu" nabył tę chorobę w tym świecie. Taki człowiek to człowiek głęboko przesiąknięty czymś, co potężnie zniewala jego umysł i serce, a tym samym taki, ktoś ma skrzywione potężnie przez grzech spojrzenie na świat, na siebie, na relacje z ludźmi itd. Taki, ktoś nie jest istotą naprawdę wolną, tylko prawdziwie zniewoloną - grzechem rzecz jasna. I jak już wcześniej pisałem, taki człowiek stał się taki w tym świecie, on się nie urodził z "żądza zemsty i gniewu". Taki człowiek potrzebuje pomocy.
Uważam, że twoje Michał pytanie jest trochę niewłaściwie postawione - bez tego etapu życia nie ma sensu mówić o przeobrażeniu człowieka mocą Boga, która leczy najbardziej chorą wolność człowieka, bo przecież żeby Bóg mógł uleczyć to człowiek najpierw musi nabyć tę chorobę grzechu, która zatruwa jego jestestwo. Bez tego etapu życia w ogóle nie ma kogokolwiek, kto by potrzebował pomocy Boga. No bo pomyślmy Michał, co Bóg miałby przeobrażać w człowieku, jeśli człowiek nie doświadczy tego doczesnego życia, w którym to dopiero człowiek może się w swej naturze potężnie pogubić, tak bardzo, że np. będzie w sobie nosił "żądze zemsty i gniewu"?
Ja tak to widzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:21, 29 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Cytat:
chyba, że wciąż ktoś nosi w sobie żądzę zemsty i gniewu, czyli właśnie nie przebacza...

Bo ja zastanawiam się nad tym, co właściwie Bóg miałby uczynić z duszą, która nawet po wycierpieniu swoich grzechów, wciąż NIE CHCE PRZEBACZYĆ?...


Nikogo takiego nie będzie. :wink: Chyba, że (wybacz, ale moim zdaniem to będzie arbitralne) zakładasz, że ludzkie "NIE", ludzki chory opór jest mocniejszy od przekonywującej mocy miłości Boga, który wyzwala i przeobraża wolność człowieka.

Zakładam WOLNOŚĆ. Jak daleko tę wolność miałoby coś ograniczyć?...
Wierzę w wielką moc przekonywującej miłości Boga, jednak widzę też, że Bóg dał człowiekowi świat, na którym ten człowiek przeżywa cierpienie. Gdyby tak po prostu Bóg swoją miłością i tak zawsze miał przeobrażać człowieka, to zadziaływałoby to chyba także bez tego etapu życia na ziemi... Bo inaczej po co byłby ten etap?...


Człowiek, który nosi w sobie "żądzę zemsty i gniewu" nabył tę chorobę w tym świecie. Taki człowiek to człowiek głęboko przesiąknięty czymś, co potężnie zniewala jego umysł i serce, a tym samym taki, ktoś ma skrzywione potężnie przez grzech spojrzenie na świat, na siebie, na relacje z ludźmi itd. Taki, ktoś nie jest istotą naprawdę wolną, tylko prawdziwie zniewoloną - grzechem rzecz jasna. I jak już wcześniej pisałem, taki człowiek stał się taki w tym świecie, on się nie urodził z "żądza zemsty i gniewu". Taki człowiek potrzebuje pomocy.
Uważam, że twoje Michał pytanie jest trochę niewłaściwie postawione - bez tego etapu życia nie ma sensu mówić o przeobrażeniu człowieka mocą Boga, która leczy najbardziej chorą wolność człowieka, bo przecież żeby Bóg mógł uleczyć to człowiek najpierw musi nabyć tę chorobę grzechu, która zatruwa jego jestestwo. Bez tego etapu życia w ogóle nie ma kogokolwiek, kto by potrzebował pomocy Boga. No bo pomyślmy Michał, co Bóg miałby przeobrażać w człowieku, jeśli człowiek nie doświadczy tego doczesnego życia, w którym to dopiero człowiek może się w swej naturze potężnie pogubić, tak bardzo, że np. będzie w sobie nosił "żądze zemsty i gniewu"?
Ja tak to widzę.

Tu dotykamy pytania o istotę grzechu pierworodnego. W najbardziej naiwnym rozumieniu ta idea związana jest z nieposłuszeństwem człowieka, a potem obrażeniem się Boga, za to, że człowiek się Go nie posłuchał. Ja już dawno odrzuciłem taką interpretację. Ale w takim razie czym jest grzech pierworodny?...
Moją skrótową odpowiedzią byłoby:
Grzech pierworodny jest podstawową przyczyną, dla której nawet w warunkach bezpieczeństwa, dostatku, braku tego wszystkiego, co potrafimy nazwać jako negatywne, człowiek nie potrafi być spełniony, szczęśliwy.
I wierzę, że to wciąż obowiązuje. Czy ludzie idący dziś wojować, wszczynający wojny robią to z powodu braku czegoś?... Czy bandyci cierpią głód? Czy największe zbrodnie biorą się z niedostatku? Czy Hitler przymierał głodem (jak i naród niemiecki) i dlatego musiał szukać sobie terenów do obsiania ich zbożem?...
Żadna wojna (zamieszki na małą skalę, to w mojej definicji nie wojna) nie miała swojej przyczyny w niedostatku! Aby wojnę wszcząć, trzeba mieć pieniądze - czyli już na start (!) trzeba mieć nadmiarowe środki!

Grzech w pierwszym rzędzie jest dlatego, że człowiek SZUKA DLA SIEBIE SPEŁNIENIA, ale nie umie odróżnić spełnienia na krótką metę, od spełnienia naprawdę trwałego, budującego duchowość, osobowość.
Trochę inaczej mówiąc, powodem grzechu jest małość, w ramach której, często przeżywanie bieżących małych przyjemności i spełnień staje się głównym celem życia, a ludzie żyją jak zwierzątka, nie patrząc na samych siebie w szerszym sensie.
Putin pragnie być wielkim imperatorem, wyobraża sobie siebie, jako tego wielbionego przez następne pokolenia jako wspaniały wódz. Nie skalkulował poprawnie tego, że będzie raczej symbolem hańby i bezsensownej krzywdy dla milionów ludzi. Bogacz nieczuły na dobro innych, po trupach zdobywający swoje bogactwo widzi się jako wielkiego, bo posiadającego liczne dobra, choć w istocie zdobywa coś, czego sam nigdy nie przeje, zaś krzywda ludzka będzie się ciągnęła za nim, jak cień życia.

Grzech bierze się potrzeby sprawczości i spełniania się. Jako swoje źródło ma coś dobrego, coś niezbywalnego - ma pragnienie aby wzrastać, stawać się kimś wybitnym, jakoś tam lepszym, bo bardziej sprawczym. W warunkach wolności ZAWSZE POJAWI SIĘ PYTANIE: jak mam stawać się bardziej sprawczą, lepszą postacią siebie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:03, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tu dotykamy pytania o istotę grzechu pierworodnego. W najbardziej naiwnym rozumieniu ta idea związana jest z nieposłuszeństwem człowieka, a potem obrażeniem się Boga, za to, że człowiek się Go nie posłuchał. Ja już dawno odrzuciłem taką interpretację. Ale w takim razie czym jest grzech pierworodny?...
Moją skrótową odpowiedzią byłoby:
Grzech pierworodny jest podstawową przyczyną, dla której nawet w warunkach bezpieczeństwa, dostatku, braku tego wszystkiego, co potrafimy nazwać jako negatywne, człowiek nie potrafi być spełniony, szczęśliwy.


Przy takim rozumieniu grzechu pierworodnego to chrzest chyba nie ma większego znaczenia. Ja w sumie już od dawna zastanawiałem się jak polanie głowy wodą z wypowiedzeniem nad chrzczoną osobą jakichś słów "zmywa" grzech? Jak niby miałoby to działać?

W takim razie pojawia się pytanie, co może zrobić człowiek, który nosi w sobie grzech pierworodny? :think:

Cytat:
Grzech w pierwszym rzędzie jest dlatego, że człowiek SZUKA DLA SIEBIE SPEŁNIENIA, ale nie umie odróżnić spełnienia na krótką metę, od spełnienia naprawdę trwałego, budującego duchowość, osobowość.
Trochę inaczej mówiąc, powodem grzechu jest małość


Może po prostu warunki tego świata przerastają człowieka i dlatego człowiek gubi się w życiu na różnych frontach? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:16, 29 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Tu dotykamy pytania o istotę grzechu pierworodnego. W najbardziej naiwnym rozumieniu ta idea związana jest z nieposłuszeństwem człowieka, a potem obrażeniem się Boga, za to, że człowiek się Go nie posłuchał. Ja już dawno odrzuciłem taką interpretację. Ale w takim razie czym jest grzech pierworodny?...
Moją skrótową odpowiedzią byłoby:
Grzech pierworodny jest podstawową przyczyną, dla której nawet w warunkach bezpieczeństwa, dostatku, braku tego wszystkiego, co potrafimy nazwać jako negatywne, człowiek nie potrafi być spełniony, szczęśliwy.


Przy takim rozumieniu grzechu pierworodnego to chrzest chyba nie ma większego znaczenia. Ja w sumie już od dawna zastanawiałem się jak polanie głowy wodą z wypowiedzeniem nad chrzczoną osobą jakichś słów "zmywa" grzech? Jak niby miałoby to działać?

W takim razie pojawia się pytanie, co może zrobić człowiek, który nosi w sobie grzech pierworodny? :think:

Cytat:
Grzech w pierwszym rzędzie jest dlatego, że człowiek SZUKA DLA SIEBIE SPEŁNIENIA, ale nie umie odróżnić spełnienia na krótką metę, od spełnienia naprawdę trwałego, budującego duchowość, osobowość.
Trochę inaczej mówiąc, powodem grzechu jest małość


Może po prostu warunki tego świata przerastają człowieka i dlatego człowiek gubi się w życiu na różnych frontach? :think:

Warunki tego świata są dobrze dopasowane do człowieka (średnio w populacji). Człowiekowi więc raz się coś udaje, a innym razem będzie klapa.
Polanie wodą jest pewnym symbolem. Ale nawet KRK w swoich doktrynach nie twierdzi, że sam chrzest wystarczy do zbawienia, ani nawet aktualnie nie twierdzi, że brak chrztu oznacza automatycznie piekło dla danej osoby. Można przyjąć, że człowiek, mając świadomość tego, że został ochrzczony (czyli "zanurzony" w źródłosłowie) w dorosłym życiu zainteresuje się, co to właściwie znaczy, może też zainteresuje swoją duchowością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin