Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:17, 17 Mar 2024    Temat postu: Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości?

Ja uważam, że kluczowym elementem przekazu ewangelicznego jest wezwanie ludzkości do rozwoju duchowego, intelektualnego. Z drugiej strony też wiem, że jest spora grupa ludzi, która odczytała Nowy Testament właściwie w sposób przeciwny do tego, wyżej wskazanego - odczytali go jako wezwanie do ślepego posłuszeństwa autorytetom i zaniechanie osobistego rozwoju, który miałby być rzekomym objawem pychy, samowoli, nieokazania uległości. Tego rodzaju interpretację, że Biblia wzywa do ślepego posłuszeństwa zamiast rozwoju i aktywności spotkać wg mnie można prawie w każdym większym odłamie chrześcijaństwa, a w niektórych wręcz stanowi podstawę nauczania religijnego. Podobny motyw występuje jednak nie tylko w chrześcijaństwie, ale praktycznie w każdym systemie światopoglądowym. Ja z tym zamierzam tu polemizować. Przynajmniej na gruncie chrześcijańskim powinienem moją tezę o potrzebie aktywności i doskonalenia się duchowego uzasadnić. Co w tym właśnie wątku chciałbym uczynić na cytatach z Biblii. Chciałbym pokazać wsparcie dla tezy, że obowiązkiem etyczno - moralnym człowieka jest dbałość o rozwój duchowy, intelektualny, krytycyzm, samodzielność myślenia. Będą podawał cytaty z Biblii, a potem je komentował.

1. Chyba najmocniejszym wsparciem dla tezy, że człowiek powinien się rozwijać jest bardzo dobrze znana przypowieć o talentach (minach w innej wersji). Poniżej cytuję tę przypowieść z Ewangelii Mateusza, 25:
(14) Podobnie też [jest] jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. (15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz (16) ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. (17) Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. (18) Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. (19) Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. (20) Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. (21) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (22) Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. (23) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (24) Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! (26) Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. (27) Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. (28) Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. (29) Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. (30) A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Przypowieść ta jednoznacznie potępia postawę zakopywania swoich talentów. Wskazuje też na typowy motyw tego zakopywania - lęk, jak i konsekwencje - tragiczne dla gnuśnego sługi.

Biblia wzywa do doskonalenia, zaś nad tym doskonaleniem czuwa sam Bóg:
(48) Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Ewangelia Mateusza 5:48)

(11) Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy. (1 List do Tesaloniczan 4:11)

(4) Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. (List Jakuba 1:4)

(10) A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. (1 List Piotra 5:10)

Bierność, zatrzymanie się w rozwoju nie jest najwyraźniej intencją ewangeliczną.

Biblia zachęca do wzrostu, do "wydawania plonu":
(23) Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny.
(Ewangelia Mateusza 13:23)

(34) Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. (Ewangelia Mateusza 21:34)

(41) Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. (Ewangelia Mateusza 21:41)

Kto z większym prawdopodobieństwem "wyda plon"? Czy osoba bierna, czekająca na to, że ktoś z góry nią zarządzi, czy raczej aktywna, przedsiębiorcza w duchu i działaniu?...
- Odpowiedzi nie udzielę, zostawiając ją inteligencji czytających.

Warto tu zauważyć, że owo plonowanie jest drogą wygodną i łatwą, bo:
(24) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (Ewangelia Jana 12:24)
"Obumarcie ziarna" jest tym czymś, co poprzedza plonowanie. Przenosząc tę alegorię na płaszczyznę duchową, można by powiedzieć, że obumarcie STAREGO CZŁOWIEKA W NAS (tego instynktownego, podległego żądzom, niesprawującego nad sobą kontroli) jest potrzebne. To obumarcie wyznacza też ową "wąską bramę" jaką wchodzi człowiek duchowy do Królestwa Bożego.

A czym jest sam cel owego rozwoju?
- Oczywiście właśnie Królestwo Boże. Czym ono jest?
(20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (21) i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. (Ewangelia Łukasza 17)
To jest ważne, że królestwo nie jest czymś do czego się idzie w świecie zewnętrznym, jest W CZŁOWIEKU, jest rozwojem duchowym.
A jak się rozwija Królestwo?...
(31) Inną przypowieść im przedłożył: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. (32) Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach. (33) Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. (Ewangelia Mateusza 13)
W tym właśnie znowu jest przywołana IDEA ROZWOJU - jak z małego ziarna powstaje całe drzewo, jak niewielka ilość zaczynu zakwasza aż trzy miary mąki, tak samo z tego, co na początku małe w człowieku, ma się utworzyć wielkie wspaniałe dzieło, niezwykle, cudowne:

Idea rozwoju jest też i w tym obrazie:
(26) Mówił dalej: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. (27) Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. (28) Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. (29) A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. (Ewangelia Marka 4)

Idea wzrostu królestwa w człowieku zespala się w Biblii z pojęciem wiary:
(6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (Ewangelia Łukasza 17:6)
To jest to samo ziarno gorczycy, które wzrasta z małego nasiona w drzewo - teraz powiązane z wiarą, czyli uświadomieniem sobie celu, przekonaniem i upartym dążeniem ku niemu.

Jest jeszcze i takie wezwanie ewangeliczne do aktywności:
(35) Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (Ewangelia Łukasza 12:35)
Przepasanie jest symbolem pracowitego, aktywnego działania, ponieważ Izraelici, chodzący w długich szatach, dopiero po przepasaniu ich, zdobywali swobodę ruchów pozwalającą im na wykonywanie pełnego zakresu prac.

Podobną rolę pełni wezwanie do czuwania:
(34) Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (Ewangelia Marka 13:34)

(35) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. (Ewangelia Marka 13:35)
(56) Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? (Ewangelia Łukasza 12:56)

(37) Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! (Ewangelia Marka 13:37)

Postawa czuwania jest związana z nie spoczywaniem na laurach, jest zaprzeczeniem gnuśności. Czuwanie jest AKTYWNOŚCIĄ I UWAŻNOŚCIĄ.
Czujność, przemyślność jest ukazana i w tej analogii: (31) Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? (Ewangelia Łukasza 14:31)

Podobną wymowę ma wezwanie do badania rzeczywistości, życia, siebie:
(5) Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni.(2 list do Koryntian 13:5)
(10) Badajcie, co jest miłe Panu. (List do Efezjan 5:10)
(21) Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! (1 List do Tesaloniczan 5:21)


Warto zauważyć, że postulat "badania" jest inną nazwą na ideę KRYTYCYZMU. Bada ten, kto jest krytyczny. Bo wie, że są zagrożenia (dlatego też trzeba być czujnym). Groźby są realne, na zagrożenia trzeba się przygotować, nie być naiwnym:
(16) Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Ewangelia Mateusza 10:16)
(23) Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi.
(1 list do Koryntian 7:23)


Są też i te wezwanie do myślenia, rozsądku i do czujności:
(17) Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. (List do Efezjan 5:17)
(8) Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. (1 List Piotra 5:8)
(15) Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. (Ewangelia Mateusza 7:15)


Podsumuję to w skrócie.
W Biblii jest wyraźnie zaznaczona idea wzrostu duchowego, doskonalenia, rozwoju. Mamy być czujni, mamy mobilizować się, ze świadomością realnych zagrożeń dla naszego zbawienia. Czujność jest postawą twardą, choć też i zawiera się w niej nadzieja. Nie zachęca Biblia do bierności, do lęku, do wycofania się, czy ślepego zaufania każdemu, kto się mieni prorokiem. Bo może to być fałszywy prorok.
Postawą ewangelicznie pochwaloną jest roztropność, nie naiwność, nie ślepe zaufanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:20, 19 Mar 2024    Temat postu:

Najtrudniejsze w tym duchowym rozwoju jest uświadomienie sobie, co jest w nas niskie, co jest naszą słabością, czyli gdzie w ogóle, jest w nas problem. :think: Obserwując wielu ludzi, to mam wrażenie, że oni w ogóle nie mają świadomości, że wiele ich zachowań wynika z jakiegoś nieuporządkowania w ich naturze.

Michał Dyszyński napisał:
Podsumuję to w skrócie.
W Biblii jest wyraźnie zaznaczona idea wzrostu duchowego, doskonalenia, rozwoju.


Temat jest bardzo ciekawy i na początku chylę czoła za umiejętność dogłębnego wczytywania się w Pismo Święte. :szacunek: .

Wydaję mi się, że swoimi cytatami nie wuczerpałeś jeszcze tematu (np. nie uwzględniłeś w układance tego fragmentu, gdzie do Jezusa przychodzi uczony żydowski o imieniu Nikodem, ale nie tylko..) więc mam szansę też dodać swoje "trzy grosze". :wink:

Idea rozwoju duchowego jest też i w tym fragmencie (nie widzę go powyżej):

1 P 1:15-16 napisał:
ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.


Cała ta układanka wydaje się logiczna, tzn. jeśli mamy osiągnąć niebo, szczęście, bliskość z Bogiem to wymaga to przemiany naszej całej natury, naszego człowieczeństwa. Co z tego, że Bóg nam coś przebaczy, jeżeli w środku ciągle pozostawalibyśmy pełni nieładu, grzechu. Dlatego integralnym elementem zbawienia musi być przemiana naszego umysłu i w ogóle szeroko pojętego człowieczeństwa. Niestety każdy grzech zaciera w nas "obraz i podobieństwo" Boga.
:think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:43, 19 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Wydaję mi się, że swoimi cytatami nie wuczerpałeś jeszcze tematu (np. nie uwzględniłeś w układance tego fragmentu, gdzie do Jezusa przychodzi uczony żydowski o imieniu Nikodem, ale nie tylko..) więc mam szansę też dodać swoje "trzy grosze". :wink:

Idea rozwoju duchowego jest też i w tym fragmencie (nie widzę go powyżej):

1 P 1:15-16 napisał:
ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.

Oczywiście, że nie wyczerpałem tematu. Sam mam jeszcze inne fragmenty Pism Św. które się nadają do ilustracji owej tezy. I cieszę się, że wspominasz o rozmowie z Nikodemem, jak i oczywiście ten cytat też mi się wydaje w temacie. Nie chciałem robić pierwszego posta wątku zbyt wielkim na start. Zresztą, jakby wszystko już od początku umieścił, to byłaby mniejsza szansa na dyskusję.

Natomiast jedno spostrzeżenie bardziej ogólne przychodzi mi do głowy. Związane jest ono z pytaniem: dlaczego części interpretatorów Pisma umyka jakoś to, że w Biblii jest wezwanie do samodzielnego rozwoju i krytycznego myślenia, a wręcz dochodzą do wniosku przeciwnego, jakoby chrześcijanin miał jak najmniej samodzielnie poznawać świat, siebie, jak najmniej decydować, a być głównie posłusznym autorytetom?...
Skąd się taki pomysł na fundamentalistyczno - integrystyczne zinterpretowanie Biblii bierze?...
I chcę tu przedstawić pewną swoją diagnozę, dlaczego fundamentalizm uwodzi tak wielu, będąc chyba w jakimś stopniu szczerym zaangażowaniem religijnym.
Z grubsza widzę cały psychologiczny układ w następującym układzie przesłanek i wnioskowania:
1. Niewątpliwe jest, iż kwestia Boga jest podstawowa, fundamentalna, domagająca się pierwszoplanowego potraktowania.
2. Człowiek ma naturalną tendencję do lenistwa, myślenia życzeniowego, lekceważenia sobie słusznych postulatów, zasad, jeśli tylko okazują się mu one niewygodne.
3. W życiu nic nie zrobimy, nie mając motywacji ku temu, motywacja zaś jest w nas silna wtedy, gdy wątpliwości są usunięte, gdy to, ku czemu dążymy, przybierze w świadomości postać jasną, wyrazistą, pozbawioną otaczających ją pytań i wątpliwości.
4. Wnioskiem psychologicznym, związanym ze szczerym, jednoznacznym postawieniem sobie bożej sprawy w sposób, który uniemożliwiłby człowiekowi mataczenie w tym względzie, byłoby zatem takie sobie postawienie tej sprawy w rozumowaniu i emocjach, które jest jednoznaczne, wyraziste, konkretne. Wtedy możemy mieć nadzieję, że w naszych motywacjach uruchomi się ta wola, nakazująca człowiekowi iść za bożą sprawą, a nie rozmywać swoje zainteresowanie i działania na różne poboczne kwestie. Mamy być zimni, albo gorący, a nie letni!
5. Jednak człowiek sam jeden sam jest postawiony wobec wielu wpływów, walczą w nim sprzeczne interpretacje, przeciwne myśli. Poza tym człowiek wciąż ma tendencję do ulegania swoim słabościom, żądzom, pysze. Powstaje pytanie: jak człowiek w takim stanie miałby uporządkować to swoje myślenie na tyle, aby było ono słuszne?... Przecież to on sam jest tym słabym i nieuporządkowanym na start, więc działa tym, co jest niedoskonałe, próbuje decydować jeszcze w stanie, w którym ma niskie kompetencje. W takim układzie pojawia się pomysł na wyjście z sytuacji w stylu: to postawmy ponad takim niedoskonałym człowiekiem coś zewnętrznego, słusznego - postawmy ponad umysłem i sercem człowieka religijny autorytet! Przecież autorytet, jako zewnętrzny wobec umysłu nie będzie podlegał słabościom owego umysłu.

Powyższe rozumowanie (niekoniecznie w tej formie, ale jakoś tam podobnej do niego) wydaje się być takie "logiczne" takie przekonujące. Wydaje się dobrym rozwiazaniem - oto w nim (rzekomo) udaje się pokonać ten problem słabości umysłu, który w innym przypadku miałby postawione przed sobą zadanie, do którego realizacji ma się zabrać w stanie bardzo niskich swoich kompetencji. To wydaje się być też droga wspierana samą Biblią, bo są w tej Księdze także cytaty pochwalające posłuszeństwo, mówiące o konieczności przestrzegania prawa. Więc postawa fundamentalizmu wydaje się być uzasadniona. A jednak...

A jednak ostatecznie ta postawa zawiera dyskredytujący ją błąd. Ona jest błędna może nie w samej sugestii, że zaangażowanym należy być, albo że w ogóle autorytet Pisma miałby być odrzucony, czy też wszystkie ludzkie autorytety religijne zlekceważone. Nie chodzi mi o jakieś skrajne się opowiedzenie za postawą przeciwną.
Chodzi o bardziej złożone, w pewnym sensie subtelne ustawienie sobie elementów tej układanki w człowieczeństwo, w zaangażowanie religijne, w więź z Bogiem. Chodzi o uświadomienie sobie tego, że:
Jeśli to człowiek ma być zbawiony, jeśli to spełniona dusza jest ostatecznym celem tego, wszystkiego, o co walczymy w naszym życiu, a co za tym idzie marginalizowanie jej już od początku, jakby miała tylko stać się wyłącznie pozbawionym sprawczości biorcą zbawczej mocy płynącej z zewnętrz, jest niecelowe, jest błędną strategią.

Gdyby bierne wchłonięcie czegokolwiek przez człowieka zapewniało zbawienie, to dobry Bóg już dzisiaj każdemu by to dał. Wtedy niepotrzebne byłoby życie, z jego cierpieniem i postawieniem sprawy w wątpliwości, czy w ogóle zbawieni zostaniemy. Jeśli bierność by miała zapewniać zbawienie, to ONA JUŻ TERAZ JEST.
A jednak, z jakiegoś powodu człowiek dzisiaj nie jest w stanie odpowiedzieć na to boskie wezwanie do bycia zbawionym. COŚ W SAMYM CZŁOWIEKU musi być przeszkodą.

Z tego jakby fundamentaliści nie chcą wyciągnąć wniosku, który byłby spójny aż do końca - że jeśli coś w człowieku jest przeszkodą do zbawienia (grzech pierworodny?... Nieusuwalna część naszej natury?...), to przecież nie uruchamiając samego człowieka, nie angażując tej właśnie jego osobistej, indywidualnej mocy, woli, struktury, nie zmienimy niesatysfakcjonującego stanu rzeczy!
Czyli obraz, w którym człowiek jest tylko bierny, tylko posłuszny, tylko przyjmuje coś zewnętrznego, sam się nie angażując W KAŻDYM ASPEKCIE SWOJEJ OSOBOWOŚCI, wadliwie podchodzi do sprawy.
Poprawnym podejściem do zbawienia jest zatem włączenie osobowości, duchy, decyzyjności jako gracza. To człowiek sam ma uczciwie rozegrać tę grę, w której nagrodą jest zbawienie. Nikt w zastępstwie tej gry za człowieka nie rozegra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:03, 19 Mar 2024    Temat postu:

Myślę że nie. Badacze Biblii może skłaniają do rozwoju osobowego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 98 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:41, 24 Mar 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Gdyby bierne wchłonięcie czegokolwiek przez człowieka zapewniało zbawienie, to dobry Bóg już dzisiaj każdemu by to dał. Wtedy niepotrzebne byłoby życie

To moje stwierdzenie chcę jeszcze skomentować. Może w postaci następującej tezy:
Gdyby bierność była wystarczająca do zbawienia, to życie byłoby niepotrzebne, a skoro jednak (jak wierzymy, jako chrześcijanie) Bóg nam to życie dał, to znaczy, że oczekuje w nim od nas przejawienia swojej mocy, właściwości, zaangażowania.
To, że żyjemy na tym łez padole, jest dowodem tego, że bierność, skupienie się na ślepym posłuszeństwie na pewno nie jest intencją Boga, nie jest właściwą drogą dla nikogo.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 13:42, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin