Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Być sobą" w sztuce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Sztuka a światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:54, 01 Maj 2009    Temat postu: "Być sobą" w sztuce

Co to znaczy być sobą? Każde rudymentarne pytanie, przy bliższym spojrzeniu
okazuje się być źle postawione. Tak jest również w tym przypadku. Pytania
pomocnicze, których celem jest większe sprecyzowanie problemu, odsłaniają
oczywistość tego, że nie ma jednej odpowiedzi. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to: "czy w każdej sferze ludzkiego funkcjonowania "bycie sobą" oznacza to samo?".

"Tworząc sztukę bądź sobą"

Czy to znacza, aby nie dostosowywać swojej sztuki do wymogów odbiorcy,
a jedynie pozwolić, by umysł spontanicznie dokonywał swojej ekspresji obróbki określonego surowca, czy też nośnika formy i treści? A jeżeli ta spontaniczna ekspresja polega właśnie na stopniowym dostosowywaniu
(w trakcie procesu twórczego) przyszłego dzieła do oczekiwań? Jeżeli moim punktem odniesienia jest punkt odniesienia innych?
Wtedy nawet "estradowa szmata" staje się wzorem twórczej szczerości
i trudno to podważyć. Krytycy (mam na myśli rolę krytyka, a nie zawód krytyka) często sądzą po pozorach, dokonując fałszywego toku rozumowania pt.

dzieło wygładzone -> niespontaniczne
dzieło popularne -> nieszczere
dzieło zwichrowane -> spontaniczne
dzieło niszowe -> szczere

Biedacy jednak muszą mieć jakieś schematy poznawcze, bo co im podpowie któremu dziełu należy się chwała, a któremu pogarda. Ja jednak zupełnie odwracam ten dominujący dzisiaj punkt widzenia:

"Tworząc sztukę nie bądź sobą"

Jeżeli sztukę tworzy ego, to jest w niej wyczuwalny fałsz. Jest brudna, czuć w niej chęć kompensacji. Ego chce, byś był w swej twórczości lepszy od innych, by coś tam sobie udowodnić i dlatego zaczynasz mimowolnie naśladować cudzy styl, bo tylko w ramach jego możesz go pokonać. Jeśli chcesz pokazać, że jesteś lepszym piłkarzem niż Ronaldo, musisz pokonać go pokonać strzelając więcej bramek w meczu piłkarskim. Nie możesz stać się bokserem, choćbyś miał ku temu świetne warunki, zdobyć pas mistrzowski i powiedzieć mu z poczuciem wyższości: "wygrałem". Przekładając to na sztukę - wchodzisz w schemat, który ktoś stworzył i w jego ramach próbujesz go pokonać. Wówczas jesteś skazany na porażkę, bo, co najwyżej możesz zostać
uznany za kogoś, kto w dobry sposób rozwinął jego wytwór. W oczach osób,
znających się na rzeczy i tak pozostaniesz w cieniu, będziesz tylko lepszym lub gorszym epigonem. Naturalną skłonnością JA jest lękowe dążenie do bycia lepszym, w celu poprawienia sobie samooceny. Dlatego, gdy próbujesz być sobą, czyli JA, automatycznie przegrywasz. Twoja twórczość to próba udowodnienia sobie czegoś, jest przez to godna pogardy. A to jest widoczne i słyszalne. Drugie wyjście polega na stworzeniu własnego schematu - w jego ramach nie możesz jednak już konkurować, bo nie ma sensu porównywanie zmywarki z pralką. Znów nie jesteś lepszy. Jakie więc masz wyjście? Porzucić
JA, wraz z jego immanentnym piętnem udowadniania sobie czegoś i po prostu sprawić, żeby sztuka tworzyła się sama. Wtedy będzie dobra, świeża, oryginalna, nowatorska i wartościowa. Przypomina mi się historia zespołu Beach Boys, i obsesja ich leadera - Briana Wilsona, który całą swą twórczość podporządkował ściganiu Beatlesów. Skończyło się to frustracją i obrażeniem się na cały świat. I choć zdobył wielkie grono wiernych fanów, a nawet krytyków stawiających "Pet sounds" na równi z największymi arcydziełami rocka, Wilson przegrał. Pozostał niewolnikiem swojego JA i duchową miernotą.

Cały kult "bycia sobą" w sztuce, jest więc czymś idiotycznym i bardzo frustrującym.

Przywiązywanie się do bycia sobą przypomina mi stawianie ogródku piwnego w centrum przepięknej, zielonej doliny. Ludzie lubią pić piwo na świeżym powietrzu, otoczeni przyrodą. W mieście nie mogą tego zrobić więc idą posiedzieć w ogródku piwnym, i siadają na krześle, mając pod stopami sztuczny trawiasty, plastikowy dywan, imitujący trawę. W tej metaforze, ludzie otoczeni przez przepiękną przyrodę nie wierzą w jej prawdziwość i robią sobie substytut w postaci ogródku piwnego, zamiast usiąść pod drzewem i sączyć piwo. Są przez to bardzo groteskowi, gdyż porzucają to do czego dążą, na rzecz symulacji tego do czego dążą. Muszą symulować swoją prawdziwość, bo nie wierzą, że już są prawdziwi. Ci którzy to przezwyciężyli są wielkimi artystami. To oni ustalili zasady gry swej sztuki. A tylko własne zasady pozwalają na wydobycie z samego siebie, tego co niepowtarzalne i indywidualne. To jest źródło geniuszu.

Nie masz dziewczyny i pytasz kolegi, który co noc posuwa coś nowego: "co mam zrobić, bym też miał takie powodzenie".
Głupi kolega odpowie: "zrób, tak, tak, a tak"
Mądry kolega odpowie: "bądź sobą", z tym że idzie mu o to, byś był swoją niepowtarzalnością, którą możesz wydobyć jedynie poprzez porzucenie marzeń o cudownej recepcie, cudownym schemacie, który wystarczy powielić, by uzyskać odpowiednie profity.

Dlaczego powtarzalność i powielenie są złe? Ponieważ są nieadekwatne. Schemat kolegi - ruchacza będzie nieadekwatny do twojej osoby i nie przyniesie profitów (chyba, że przez przypadek). Schemat Lennona i McCartneya nie będzie adekwatny do osoby Briana Wilsona. Schemat Ronalda nie będzie adekwatny do schematu boksera.

Trudno zrezygnować z wiary w recepty. Wziąć lek przypisay przez psychiatrę jest łatwiej niż poddać się psychoterapii.
"- Mój kolega mówił, że dał mu pan takie przeciwpadaczkowe i spał po tym"
"- Dokor Malejko to chirurg. Po co mam iść do niego z psychicznymi problemami?".

Otóż to. JA jest wrogiem sztuki, JA jest wrogiem pięknego życia. Rozładowywanie napięć JA, jest jak wieczne czyszczenie gruntu pod fundament budynku, który nigdy nie powstanie, jeżeli będziemy zafiksowani na owym czyszczeniu.


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Pią 13:56, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:27, 01 Maj 2009    Temat postu:

NREM napisał:
Jeżeli moim punktem odniesienia jest punkt odniesienia innych?

O to raczej trudno. "Ja" i "inni" to inne punkty odniesienia.

NREM napisał:
Ego chce, byś był w swej twórczości lepszy od innych, by coś tam sobie udowodnić i dlatego zaczynasz mimowolnie naśladować cudzy styl, bo tylko w ramach jego możesz go pokonać.

Przykłady?

NREM napisał:
Przywiązywanie się do bycia sobą przypomina mi stawianie ogródku piwnego w centrum przepięknej, zielonej doliny.

Co znaczy dla ciebie "bycie sobą"? Czy o to:

NREM napisał:
byś był swoją niepowtarzalnością, którą możesz wydobyć jedynie poprzez porzucenie marzeń o cudownej recepcie, cudownym schemacie, który wystarczy powielić, by uzyskać odpowiednie profity.

Jako kontrprzykład, od razu przychodzi na myśl [link widoczny dla zalogowanych]:

        [link widoczny dla zalogowanych]

    [link widoczny dla zalogowanych], 1965/1-oo , Detal 1-35327
    1965. tempera/płótno
    wł. MSŁ, © GSW Zacheta
    (kliknij na grafikę, by obejrzeć większy fragment)

    Roman Opałka napisał:
    Maluję moje liczby w progresji od
    jednego wzwyż. Moje dzieło jest
    skończone i nieskończone jednocześnie,
    gdyż proces definiowany zakończeniem
    nie jest mi znany i nie zależy ode mnie.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Pią 17:37, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:45, 11 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
O to raczej trudno. "Ja" i "inni" to inne punkty odniesienia.


To doprecyzuję: chodzi mi o punkt widzenia, w którym "Ja" wyobraża sobie ocenę "kogoś" i to jest nawigatorem jego twórczości.

Cytat:
Przykłady?


Łatwiej byłoby mi podać kontrprzykłady, bo w zasadzie większość artystów postępuje właśnie w ten sposób. Myślę, że wystarczy odwiedzić najbliższy wydział edukacji muzycznej na jakiejś wyższej uczelni.

Cytat:
Jako kontrprzykład, od razu przychodzi na myśl Roman Opałka:


No cóż, dla mnie nie jest to kontrprzykład, bo Roman Opałka odp***** dziadostwo.
Znalazł sobie swoją receptę i dzięki temu jego sztuka jest koszmarnie nudna. Oczywiście jest niepowtarzalny, ale to tania i powierzchowna niepowtarzalność. Mogę zrobić happening polegający na rzyganiu do próbówek z DNA i też będzie to niepowtarzalne. Tylko czy to będzie jakaś głębsza ekspresja tzw. Mnie? Chyba że Roman cierpi na jakąś kompulsję
hipo-kalkuliczną. Wtedy może :)


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Pon 15:52, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:12, 12 Maj 2009    Temat postu:

NREM napisał:
chodzi mi o punkt widzenia, w którym "Ja" wyobraża sobie ocenę "kogoś" i to jest nawigatorem jego twórczości.

Hmmm, to mi wygląda na "sztukę zaangażowaną" :D. Jak plakaty polityczne czy edukacyjne.

NREM napisał:
w zasadzie większość artystów postępuje właśnie w ten sposób.

Znaczy, w jaki? Mimowolnie naśladując cudzy styl, by być lepszym od innych?

Człowiek nie żyje na pustyni. A style, które się przyjęły, są bardzo agresywne psychologicznie (czego dowodem jest chociażby to, że się przyjęły). Trzeba naprawdę nie lada talentu, żeby wyprodukować coś rzeczywiście i oryginalnego, i na poziomie. Albo nawet tylko oryginalnego.

NREM napisał:
Mogę zrobić happening polegający na rzyganiu do próbówek z DNA i też będzie to niepowtarzalne.

Ale niezbyt oryginalne.

NREM napisał:
Roman Opałka odp***** dziadostwo.

Tu ośmielam się być przeciwnego zdania.

NREM napisał:
jego sztuka jest koszmarnie nudna.

Jak JEDEN obraz, który wisi na samotnie ścianie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:12, 13 Maj 2009    Temat postu:

Hmmm. Postanowiłem nie quotować już tylko odpowiem, dlaczego myślę tak, a nie inaczej. Zapewne wynika to z faktu mojego obcowania z różnymi artystami (np. ludźmi z uczelni artystycznych, ale też amatorów), rozmów z nimi i obserwacji tego jak postępują. Zauważyłem zaskakujący schemat polegający na tym, że taka osoba jest zapatrzona w określonego artystę-idola, bądź kilku, a następnie zaczyna powielać ich styl. Jedynym, albo prawie jedynym elementem ekspresji Ja, w ich sztuce, jest zatem wybór tegoż stylu - jeśli są "dziwni" wybierają surrealizm, jeśli są zbuntowani
wybierają styl agresywny i kontrowersyjny etc. Tutaj kończy się bycie sobą, ponieważ
schemat "czyjś" jest zawsze nie do końca adekwatny do określonej indywidualności.

Może grupa, którą obserwowałem była niereprezentatywna (dlatego to co mówię ma jedynie status opinii), ale zauważyłem, że te osoby nie próbują nawet dokonać ekspresji siebie w wymiarze większym aniżeli wybór już gotowego stylu, lub eklektyzację kilku (eklektyzm nie równa się stopieniu dwóch lub więcej stylów, bo to już wyższa szkoła jazdy - działa efekt synergii, dający nową jakość). Skoro motywacją nie jest już ekspresja Ja (związany z autopsychoterapeutycznym wymiarem twórczości), to należy się zastanowić jaka jest motywacja do takiego sposobu tworzenia. Z moim obserwacji wynika to, że chcą być "jak najlepsi" w tym co robią. Nie brzmi to trochę jak synonim chęci prześcignięcia mistrza, co powinno być ukoronowaniem chęci bycia lepszym?


Ostatnio zmieniony przez NREM dnia Śro 11:14, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:50, 14 Maj 2009    Temat postu:

Być może wśród muzyków komercjalizacja jest najbardziej posunięta? Ja nie wiem nic o środowisku muzyków. Natomiast wśród w miarę poważanych malarzy raczej nie występuje zjawisko naśladownictwa - co nie znaczy, że każdy jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem, co to, to nie; grupy istnieją, ale raczej na zasadzie wspólnego "języka" i wspólnego rozwoju (tu przychodzą na myśl Picasso i Braque, z ich niemal "identycznymi" obrazami, którymi wspólnie wypracowali kubizm, z kolei na bazie idei Cézanne'a).

Myślę, że wiele mówiące jest powiedzenie: prawdziwy artysta nie pożycza, lecz kradnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:32, 05 Lip 2009    Temat postu:

Z malarzami bym się nie zgodził. Wystarczy poobserwować polski dzisiejszy postmodernizm, który jest dokładnym powtórzeniem tego, co zostało już
wymyślone pięćdziesiąt lat wcześniej w USA i Europie Zachodniej.

Natomiast grupy artystów tworzące w określonej konwencji to super sprawa
i w ogóle mi nie przeszkadzają. Picasso znał się z Braquiem, Dali z Bunuelem, Rimbaud z Verlainem (Ci się poznali dogłębnie), Captain Beefheart z Frankiem Zappą etc. Taka grupa to w pewnym sensie jeden organizm i może mieć większy wpływ na ewolucję sztuki niż pojedyncza osoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Superstar
Wizytator



Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:48, 06 Lip 2009    Temat postu:

Że tak po ziemi ale być sobą to slogan naszych czasów który oznacza ni mniej ni więcej jak "kup nasz towar", i nie ważne czy w sztuce czy w sztuce ulicy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:36, 07 Lip 2009    Temat postu:

Mówimy tu o konkretnym "byciu sobą w swojej twórczości", a nie w ogóle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:50, 07 Lip 2009    Temat postu:

Jakich "poważanych polskich postmodernistów" miałeś na myśli?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NREM




Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ustrzyki Dolne \ Lublin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:09, 09 Lip 2009    Temat postu:

Nazwisk nie podam, bo nie będę spisywał z wikipedii, żeby zamaskować iż ich po prostu nie znam. Pamiętam jednak dziesiątki "dzieł" z Zachęty, kiedy ją kiedyś odwiedziłem, jak i "dzieła"pokazywane np. w telewizji, gazetach etc. Mam dużo lepszą pamięć do nazwisk twórców wybitnych ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Utrata ta




Dołączył: 27 Maj 2017
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 14:02, 28 Maj 2017    Temat postu:

Ciekawy temat... i podzielam niechęć założyciela wątku do owego wyrażania JA w sztuce. Można by określić takie wyrażanie siebie i sprzedawanie siebie innym... prostytucją. Odbiorca dzieła sztuki równie dobrze może być zażenowany takim nachalnym promowaniem JA artysty, jeśli jego dzieło jest po prostu wyrażeniem samego siebie.
Być może trudniej stworzyć coś, co nie polega na wyrażeniu własnych ambicji, własnej twarzy.
Na szczęście maksyma "bądź sobą, wyrażaj siebie" nie jest jakimś sztywnym prawidłem w sztuce. Nie jest obowiązującym dogmatem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:15, 28 Maj 2017    Temat postu:

"Wszyscy artyści, to prostytutki; w oparach lepszych fajek, w oparach wódki..."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Sztuka a światopogląd Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin