Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Grzeszność i wina a świadomość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35770
Przeczytał: 58 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:39, 16 Lip 2025    Temat postu: Grzeszność i wina a świadomość

Katolicka definicja grzechu zawiera sformułowanie, iż czyn, który miałby być uznany za grzeszny powinien być "świadomy i dobrowolny. Nie chcę tej sugestii negować jakoś całościowo, ale chciałbym zwróci uwagę na to, że np. do więzień statystycznie znacznie częściej trafiają osobnicy o małej inteligencji, niskim wykształceniu, impulsywni, pełni nieopanowanych emocji – czyli ogólnie MNIEJ ŚWIADOMI tego, co się dzieje z ich emocjami, psychiką. Można z dużą dozą sensu uznać, iż ich nieświadomość jakoś nie tylko nie uchroniła ich przed typowymi grzechami, ale wiele sugeruje, iż raczej jest jednym z głównym takich zachowań powodem.
Sugeruję zatem, że naiwne byłoby proste wnioskowanie z tego powiązania definicji grzechu ze świadomością działania, w sposób prosty. A już na pewno wg mnie nie jest tak, że im większa świadomość człowieka, tym większa skłonność do grzechu. Raczej zasugerowałbym zależność następującą:
Grzeszność nie skaluje się prosto ze świadomością – ona pojawia się bowiem raczej jako efekt sytuacji, gdy dana osoba ma może pewne minimum świadomości, aby ogarniać proste, bezpośrednie, powierzchowne konsekwencje swoich wyborów, ale już BRAKUJE JEJ ŚWIADOMOŚCI na tyle zaawansowanej, aby przez nią włączać do kalkulacji wyborów skutki dalsze, głębsze, długoterminowe.

Inaczej mówiąc, mając małą świadomość już możemy zgrzeszyć, ale dopiero mając wyższą, bardziej zaawansowaną świadomość jesteśmy w stanie oceniać, że grzech nam ostatecznie szkodzi, że nie przynosi naprawdę trwałych korzyści.

Bandyta napadający na przypadkowego przechodnia ma co prawda świadomość tego, że staje się przestępcą, jednak brakuje mu już świadomości tego, że w warunkach, w ktorych to czyni raczej ma małe szanse na dlugotrwałą korzyść ze swego dzialania, za to najbardziej prawdopodobne skutki negatywne są o wiele większej wagi.

Człowiek, który jakoś ogarnia swoje emocje, który umie organizować sobie życie nie wokół przemocy i przestępstwa, MA ŚWIADOMOŚĆ tego, że korzystniej dla niego jest zdobywać środki do życia w legalny sposób, unikając zagrożeń, raczej nie będzie miał skłonności do przestępstwa - grzechu. Czyli uogólniając - większa świadomość go przed grzchem, winą, pogorszeniem swojego życia chroni. Także chroni przez skutkami związanymi z nieuporządkowanym życiem na bazie zwierzęcych emocji, gniewu, pozostawanie w środowisku przestępczym.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 16:48, 16 Lip 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3178
Przeczytał: 77 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:19, 16 Lip 2025    Temat postu:

Ksiądz, z który niedawno dyskutowałem o Bogu, wolności itd., mówił mi, że to, że istnieją czynniki, które wpływają na człowieka i jego świadomość nie sprawiają, że człowiek nie ma wolnej woli, która została mu podarowana od Boga. Posłużył się takim przykładem:

"Coś na nas wpływa, ale mamy kontrolę nad tym, co z tym zrobimy. I nawet jeśli, ktoś zauważy, że to, co spotkało nas wcześniej ma wpływ na to czy ja to kontroluję, to no nie do końca tak jest, bo jednak człowiek ma w sobie coś takiego, że właśnie w sumieniu wie czy coś jest dobre, czy coś jest złe i podejmuje w tym momencie decyzje. I owszem moje sumienie może być jakoś ukształtowane, ale nigdy nie będzie tak, że nie będę miał wyboru w tej kwestii, że będę musiał coś zrobić przez różne czynniki. Są rzeczy, które na nas wpływają, ale nigdy nie będą nas do tego zmuszać. (...) Powiedzmy, że jest bezdomny i jest zimno, jest głodny i chce coś zjeść. Ma teraz do wyboru, albo idzie coś ukraść ze sklepu (nawet byśmy go usprawiedliwili), a ma wybór, że idzie kogoś poprosić. I to od niego już zależy, co zrobi. W tym momencie, w którym podejmuje decyzje on jest wolny, może coś zrobić."

Z jednej strony racja. To, że coś na mnie wpływa np. czuję silną ochotę na słodkie to nie oznacza to, że to, co na mnie wpływa mnie przymusi do zjedzenia. Mogę się temu oprzeć. I to chyba jest dla nich dowód na wolną wolę.
Moim zdaniem jednak zwolennicy standardowo rozumianej wolnej woli nie doceniają siły mechanizmów tego świata, które potrafią niewolić człowieka. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35770
Przeczytał: 58 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:15, 16 Lip 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ksiądz, z który niedawno dyskutowałem o Bogu, wolności itd., mówił mi, że to, że istnieją czynniki, które wpływają na człowieka i jego świadomość nie sprawiają, że człowiek nie ma wolnej woli, która została mu podarowana od Boga. Posłużył się takim przykładem:

"Coś na nas wpływa, ale mamy kontrolę nad tym, co z tym zrobimy. I nawet jeśli, ktoś zauważy, że to, co spotkało nas wcześniej ma wpływ na to czy ja to kontroluję, to no nie do końca tak jest, bo jednak człowiek ma w sobie coś takiego, że właśnie w sumieniu wie czy coś jest dobre, czy coś jest złe i podejmuje w tym momencie decyzje. I owszem moje sumienie może być jakoś ukształtowane, ale nigdy nie będzie tak, że nie będę miał wyboru w tej kwestii, że będę musiał coś zrobić przez różne czynniki.

W kwestii sumienia ja mam od lat pewną zagwozdkę. Dzisiaj już dochodzę do jej częściowego rozwiązania, choć pewnie nigdy tego sobie absolutnie nie ułożę, a co najwyżej zbliżam się do jakiejś większej tu jasności.
Konkretnie chodzi mi o to, że - patrząc z perspektywy wielu zdarzeń - widzę, że byłem WYKORZYSTYWANY PRZEZ LUDZI APELUJĄCYCH DO MOJEGO SUMIENIA, lecz owe naciski wcale nie wynikały z uczciwych intencji owych ludzi. Jest problem z ludźmi, którzy wrażliwe sumienia innych ludzi zwyczajnie wykorzystują do swoich celów.

Jest taki typ manipulanta, który charakteryzuje się następującymi cechami i zachowaniami:
- surowo moralnie ocenia, często jest tym, który "straszy piekłem", akcentuje, jak to ludzie są nieposłuszni Bogu, jak to niemoralnie żyją.
- jednocześnie ten typ człowiek NACISKA NA TO, ABY CZYNIONO TO, CO ON CHCE. I jak się krytycznie przyjrzymy tym jego naciskom i oczekiwaniom, to często nie wiodą one ku niczemu dobremu, bywają głupie, prymitywne, wynikające ze złości i chaotycznych emocji. Ale ten typ będzie się bardzo domagał spełniania tych jego żądań, oczekiwań, sugerując, że są one słuszne, etyczne itp.
- wiele wskazuje na to, że ów typ sam w jakiś sposób cierpi z tytułu tego, że wierzy w nieuchronność boskiej kary, czyli żyje w lęku. I ten lęk powoduje u niego ciężką frustrację, a także pragnienie jakby tu sobie w tym ulżyć psychicznie. I rzeczywiście ku temu ów typ w swoich najczęściej BEZWIEDNYCH postawach zmierza - tzn. chce powetować sobie swoje problemy, organizując wobec innych jakieś AKTY SPRAWCZOŚCI - DOMINACJI - WPŁYWU. Czując, że mu się udaje innych skłaniać do różnych zachowań, ów frustrat odczuwa mimowolnie ulgę - bo czuje, że jednak jakiś wpływ na rzeczywistość ma, przecież coś komuś narzucił, coś spowodował, czyli wewnetrznie "coś mu mówie, że nie jest już taki bezradny, więc może nie będzie tak źle z tym jego potępieniem. W końcu to on tu rządzi.

Te małe akty zarządzania innymi, akty sprawczości, często powiązane z przeniesieniem złości poprzez wyrażanie krytyki i negatywnych emocji dają uczucie ulgi. Więc są powtarzane, a w celu ich powtórzenia owe osoby dopuszczają się kolejnych aktów manipulacji, w których swoje ofiary:
- straszą
- krytykują i potępiają
- oceniają za wszystko, najczęściej negatywnie
- żądają coraz to nowych aktów uległości
- jednocześnie wszystko to podają w sosie, że to nie nie oni sami są beneficjentami całej tej "imprezy" w dominowanie, zastraszanie i krytykanctwo, lecz że to jest... może dla Boga, czasem dla okazania moralności, z tytułu jakiejś słusznej sprawy itp.
Będąc ofiarą kogoś takiego stajemy przez częstym oskarżeniem, które jest formułowane w trybie: jeśli się teraz mnie nie posłuchasz, to znaczy, że idziesz za swoja przyjemnością, nie potrafisz sobie odmówić wygodnego życia, jesteś egoistą itp. itd.
I ktoś, kto rzeczywiście pragnie etycznie postępować, kto ma wrażliwe sumienie, może się dać wmanipulować w takie gierki. A nawet jeśli przeczuwa, że tu jest wykorzystywany, to ze strony sfrustrowanego oskarżyciela dojdzie dodatkowe wzmocnienie jego wołań o uległość mu – po prostu wyrażanie silnych emocji – gniewu, płaczu, czasem histerii. I temu razem trudno jest się oprzeć.

Piszę o tym w jednym głównym celu – uwrażliwieniu na fakt, że wrażliwość sumień bywa nadużywana. W typowej narracji religijnej jest wg mnie zawarta forma nierównowagi – wyraźna sugestia, iż jeśli ktoś „sobie odpuszcza” jakiś rygor, jakąś powinność, to domyślnie jest to zło, jest egoizm.
Ja dziś nie widzę tego tak prosto. Uważam, iż mamy obowiązek bronić się przed nadużywaniem naszej wrażliwości sumienia. Jak skrajny przypadek podałbym nadużywanie poświęcenia dla dobra innych. Taki Hitler był w stanie wmówić większości Niemców, że wielką (nawet świętą) sprawą jest iść na wojnę, zabijać ludzi. I miliony w to uwierzyły, miliony POŚWIĘCIŁO SWOJE ŻYCIE za fuhrera. Dali się wmanewrować apelowaniu do sumień – do poświęcania się dla kraju, dla powinności patriotycznej.
Nasze sumienia są nadużywane!
Dzisiaj też wiele grup o według mnie „mocno wątpliwej” etyce i moralności (właściwie to jest to eufemizm, bo myślę o tych grupach częściej jako o osobowościach z piekła rodem) apelują do „patriotyzmu”, wskazując kogo to wg nich „prawdziwy Polak” powinien nienawidzić. I wielu chyba daje się w to wmanewrować, wielu nienawiść do obcych zaczyna postrzegać jako rodzaj „patriotycznego obowiązku”!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 20:40, 16 Lip 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3178
Przeczytał: 77 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:28, 17 Lip 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolicka definicja grzechu zawiera sformułowanie, iż czyn, który miałby być uznany za grzeszny powinien być "świadomy i dobrowolny. Nie chcę tej sugestii negować jakoś całościowo, ale chciałbym zwróci uwagę na to, że np. do więzień statystycznie znacznie częściej trafiają osobnicy o małej inteligencji, niskim wykształceniu, impulsywni, pełni nieopanowanych emocji – czyli ogólnie MNIEJ ŚWIADOMI tego, co się dzieje z ich emocjami, psychiką.


Niska świadomość będzie okolicznością łagodzącą z perspektywy tradycyjnej katolickiej nauki. Z tego jednak nie wynika - wg filozofii katolickiej -, że nie ma ludzi o wysokiej świadomości i czyniących zło. To jest istotą grzechu ciężkiego, że człowiek posiadający wolną wolę świadomie (wie, że to co robi jest złe) i dobrowolnie (nikt ani nic go nie przymusza) wybiera zło. Jeżeli czyn nie jest wolny to nie jest grzechem. Tak więc twoje refleksje mogłyby zostać zinterpretowane jako próba relatywizacji nieomylnych prawd, bo zbyt subiektywizujesz grzech.

A tradycjonalistyczny wierzący pewnie by jeszcze próbował powiększyć odpowiedzialność tych, co siedzą w więzieniach z niską świadomością. Wskazałby, że być może ci ludzie w swej wolności zaniedbali rozwój moralny, a więc ciążyłaby na nich ignorancja zawiniona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin