Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy czlowiek potrzebuje Boga?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:35, 28 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Pięknie próbujesz uzasadnić trwanie w przekłamaniu, tak aby nie musieć stawić mu czoła. Nie przestawiasz podstaw szczerego dochodzenia do Boga (bo ich nie ma), tylko atakujesz krytykę takiego zachowania. Przystaw najpierw miarę do siebie, bo gdyby nie było bezpodstawnych postulatów, nie trzeba by było ich obalać.

Dałeś tu dużo ARBITRALNYCH sformułowań, które pewnie odpowiadają Twoim przekonaniom, ale w mojej ocenie są zwyczajnie pozbawione podstaw.
Otóż "stawiam czoła", do tego szczerze, wszystkim pytaniom i problemom związanym z kwestią Boga. Zadaję sobie m.in. pytanie: czy nie jest czasem tak, że kreuję Boga pod potrzeby umysłu, ukrytych emocji?
Tak - zastanawiałem się nad tym nie raz. Próbowałem ugryźć problem od różnych stron - także od pytania czy boję się śmierci (rozumianej jako stan braku myśli i odczuć)?... Próbowałem tu wyszukiwać jakieś w miarę obiektywne wskaźniki, ale też i subiektywne - czy bardziej niż inni (np. znani mi ateiści) myślę o śmierci, czy jakoś mnie wewnętrznie "kłuje" ten problem. Stwierdziłem, że raczej nie. Z resztą byłem jakiś czas ateistą i problem śmierci wtedy, nie różnił się znacząco od tego, co czuję dzisiaj.
Wiele innych pytań o jakieś moje ukryte powody wiary w Boga sobie stawiałem. I wdzięczny jestem ateistom, za podrzucenie mi tych (podobnych) pytań, bo mogłem swój umysł skonfrontować z ich treścią.
Oczywiście doświadczenie też mówi mi, że ateiści to taki zarozumiały ludek, który z góry "wie", co myślą i czują teiści, więc zapewne nie przekonam żadnego z nich w kwestii faktycznego (i uczciwego!) postawienia sobie owych pytań. Zawsze będzie odpowiedź w stylu: oszukujesz się, nie postawiłeś sobie tych pytań uczciwie! - takie oskarżenie będzie, bo taki jest paradygmat ateizmu. Więc arbitralnie na pewno zostaną uznany za nieuczciwego. Ale swoje zdanie tutaj mamy. Sorry...

Więc ciągnąc temat dalej - zastanawiałem się jakie mogłyby być potrzeby, które jakoś tak samoistnie kreowałyby mi Boga?...
Cóż, nie twierdzę, że potrzeb nie posiadam. Ale w moim przekonaniu z grubsza te za, jak i te przeciw się równoważą. Mogę je wskazać, mogę próbować testować wpływ na moje instynktowne reakcje. Robiłem to nie raz. Nie widzę tu jakichś wyraźnych sygnałów, które by wskazywały na uprzywilejowaną pozycję uczuć, a w szczególności dalej jakoś sterowały myśleniem.
Sorry, ale - PO PRZEANALIZOWANIU PROBLEMU - uważam, że jestem wobec mojego umysłu szczery. Nie odżegnuję się od motywacji, emocji, pragnień, ale nie widzę tu ich sprawczej mocy. To po prostu jest O WIELE BARDZIEJ SKOMPLIKOWANE. A w szczególności te oskarżenia o lęk przed śmiercią, to mnie - z dzisiejszej perspektywy patrząc - cienkie, naciągane pod potrzeby (właśnie - przyganiał kocioł garnkowi) posiadania czegokolwiek jako ateistyczny argument.
Oczywiście, z doświadczenia wiem, że szanse przekonania ateisty, że jednak sie nie oszukuję, są znikome. To jest akurat pewien ateistyczny paradygmat - nieusuwalny niezbędnik myślowy 99% ateistów - tzn. oni "wiedzą", że wiara wynika z oszukiwania się. I nie ma dyskusji, bo jak coś jest założeniem podstawowym, elementem nie poddawanym w wątpliwość, to nie ma dyskusji, albo będzie jak grochem o ścianę. Dla typowego ateisty wszystko wymaga uzasadnienia (w szczególności dowodu trzeba na istnienie Boga), ale ...
ale wyjątkiem na pewno jest kwestia uzasadnienia tego, że teiści wierzą na zasadzie kreowania swojej religii emocjami. To jest akurat paradygmat wyjęty spod reguły.
Choć właściwie - ja nie powinienem protestować, bo przecież fakt istnienia w rozumowaniu rzeczy nie wymagających dowodu uznaję. Więc rozumiem pojawienie się takiego elementu w rozumowaniu ateistycznym. Tyle że...
Tylko ja jakoś inaczej wybrałbym te podstawowe założenia teorii. No cóż, każdy ma taki światopogląd, jaki jego umysł jest w stanie skomponować.


Banjankri napisał:
Cytat:
Więc zawsze będziemy musieli jakoś odwołać się ostatecznie do czegoś, co w głowie założone.

Wcale nie. To niewolnik musi.
Wolność polega na tym, że nikt ci nie mówi, że MUSISZ znaleźć wytłumaczenie, nieważne czy trafne czy nie. Ty, ponieważ uważasz, że musisz, nie klasyfikujesz tego jako zakłamanie. Błąd leży wiec u samego fundamentu twojego myślenia.

Ponieważ myślisz, że musisz się do pojęcia Boga ustosunkować, to twój stosunek do niego jest prawdziwy, bo nie miałeś intencji kłamać. Tylko, że nie rozumiesz tego, że ten który pojęcie Boga stworzył, taką intencję miał. Twoje przekłamanie nie jest więc intencjonalne, pochodzi z ignorancji.

Znowu poleciałeś gdzieś daleko z wnioskami, a moja myśl jest o wiele bardziej elementarna. Z tymi niewolnikami itp. Po prostu stwierdzam, że jeśli COKOLWIEK twierdzimy, to gdzieś u podstaw jakiegoś twierdzenia (czego by to nie dotyczyło - czy mówimy o pieskach, klockach, drągach, czy światopoglądach) jest istnienie rzeczy założonych. Kropka. Niewola nie ma tu nic do rzeczy.

Zaś przechodząc do kwestii Boga. Czy muszę się do niej ustosunkować?...
Właściwie to NIE MUSZĘ. Na starcie wystarczałoby mi ustosunkować się do kwestii JA. I chyba nawet bym się z Tobą zgodził, że właściwie to LEPIEJ jest startować w kwestii religii od pominięcia kwestii istnienia Boga. Tak, lepiej jest zacząć od ja, Boga tu nie wprowadzać na siłę.
Ale skoro ja mamy, to warto mu się przyjrzeć. Na początek w szczególności wyjdzie nam spostrzeżenie, że ja coś myśli, coś ocenia. Potem pomiędzy tymi ocenami tworzą się zależności. Oceny do ocen, kryteria do kryteriów. Coraz więcej, coraz bardziej zagmatwane, coraz mniej spójne... Coraz bardziej rozmywa się podstawowa sprawa: KIM JESTEM?!!!
- tym, co czuje?
- tym, co myśli? (Jak Kartezjusz)
- tym, co ma predefiniowaną strukturę?
- tym, przeżył coś i PAMIĘTA?
- wszystkim tym razem do kupy?
- może niczym z tego?

Czy jest coś naprawdę trwałego w moim jestestwie? Co by to miało być?
Faktycznie, warto zacząć od tych pytań, nie wplątując tu kwestii Boga. Ja tak właśnie robię.
A Bóg?...
... u mnie byłaby to jeszcze inna historia. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Pią 15:49, 28 Lis 2014    Temat postu:

Rozumiem, że lubisz głośnio myśleć, ale lepiej byłoby gdybyś po prostu ustosunkował się do tego co napisałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:57, 28 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Rozumiem, że lubisz głośnio myśleć, ale lepiej byłoby gdybyś po prostu ustosunkował się do tego co napisałem.

Wydawało mi się, że właśnie o to Ci chodzi. Nie odpowiedziałem na aspekt...

Banjankri napisał:
Ponieważ myślisz, że musisz się do pojęcia Boga ustosunkować, to twój stosunek do niego jest prawdziwy, bo nie miałeś intencji kłamać. Tylko, że nie rozumiesz tego, że ten który pojęcie Boga stworzył, taką intencję miał. Twoje przekłamanie nie jest więc intencjonalne, pochodzi z ignorancji.


Dlaczego?
Powód jest prosty - przyjąłeś jako pewnik domniemanie, że ten który pojęcie Boga stworzył, taką intencję miał. Dla mnie jest to kompletnie nieuzasadniona teza, wydumana teza. Coś Ci się tam wydawało, coś może mogło (?) tak być. Dla mnie szkoda sobie taką tezą zaprzątać głowę, a już na pewno nie zamierzam ciągnąc tego rodzaju sugestii w postaci, że odpowiadam wprost na to pytanie (czyli przyjmuję Twoje nieuzasadnione założenia, za pełnoprawny punkty wyjściowy).
Tak więc dla mnie, twoje zagajenie jest zbyt wydumane (na podobnej zasadzie, jak wcześniej wskazywałem Twoje "czytanie" w moich myślach i intencjach, za strzelanie kulą w płot). Dobrą zasadą dyskusji jest wg mnie nie ogłaszanie co tam sobie inni myślą, a wypowiadanie się za siebie - co Ty sobie myślisz. W tym zakresie, uważam masz pewne kompetencje i mogę uznać jakąś formę autorytetu, ale w kwestii co myślę sobie ja, albo jeszcze inne osoby... sorry... jesteś niewiarygodny.
Chyba, że byłbyś w stanie ową tezę uzasadnić w sposób w miarę przekonywujący. A właściwie to nawet w sposób ZDECYDOWANIE PRZEKONYWUJĄCY.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 18:34, 28 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:01, 28 Lis 2014    Temat postu:

Proponowałbym zastanowienie nad kwestią co leży u podstaw wielu zaburzeń psychicznych. Szczególnie w odniesieniu do powyższych tekstów Michała. Oczywiście nie mam absolutnie na myśli tutaj, że pisze on jak "psychol", tylko dużo swe treści opiera na tworach i potrzebach umysłu czy właśnie psychiki. A podstawą wielu zburzeń psychiki jest często rozdźwięk pomiędzy akceptacją doznań i otoczenia "as is", a własnymi wyobrażeniami na dany temat.

Natomiast Banjankri- może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie czy MUSISZ żyć, czy CHCESZ żyć, czy też wydaje ci się to OBOJĘTNE czy żyjesz lub nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Sob 9:08, 29 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Natomiast Banjankri- może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie czy MUSISZ żyć, czy CHCESZ żyć, czy też wydaje ci się to OBOJĘTNE czy żyjesz lub nie?

Nie ma takiej potrzeby, ponieważ rozpatrywanie tych kwestii na poziomie fizycznych, nic nie wnosi, wręcz przeciwnie, generuje jedynie ograniczenia.
Żeby cię nie zniechęcać, dam ci odpowiedź, która zniweluje ograniczenia wytworzone przez pytanie.

Cytat:
czy MUSISZ żyć?
czy CHCESZ żyć?
czy też wydaje ci się to OBOJĘTNE czy żyjesz lub nie?


Ani tak,
Ani nie,
Ani nie tak,
Ani nie nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Sob 9:22, 29 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Wydawało mi się, że właśnie o to Ci chodzi.

Nie, nie o to.
Cytat:
Coś Ci się tam wydawało, coś może mogło (?) tak być.

I o to tylko chodziło, żebyś zrozumiał, że to co przyjąłeś nie ma solidnego fundamentu.

Cytat:
Chyba, że byłbyś w stanie ową tezę uzasadnić w sposób w miarę przekonywujący. A właściwie to nawet w sposób ZDECYDOWANIE PRZEKONYWUJĄCY.

Piszesz długie elaboraty, nie odpowiadając w nich konkretnie, próbujesz jedynie wymanewrować z niewygodnych sytuacji. Kompletnie nie można uzyskać od ciebie rzetelnej odpowiedzi. Muszę więc wyprowadzać mocno przesadzone sugestie, tak abyś od nich uciekając zdradził to, czego jawnie powiedzieć nie chcesz. Dlatego wygląda to jak "czytanie" w twoich myślach. Poniekąd jest.
Dzięki temu wiem, że fasada, za którą się kryjesz, jest słomiana. Co więcej, oprócz tej fasady nic nie ma, więc wartość merytoryczna takiej dyskusji jest zerowa. Czasem uda ci się, odłożyć ten snopek, za którym się kryjesz. Mi się już nie chce go ciągle podpalać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:07, 29 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Chyba, że byłbyś w stanie ową tezę uzasadnić w sposób w miarę przekonywujący. A właściwie to nawet w sposób ZDECYDOWANIE PRZEKONYWUJĄCY.

Piszesz długie elaboraty, nie odpowiadając w nich konkretnie, próbujesz jedynie wymanewrować z niewygodnych sytuacji. Kompletnie nie można uzyskać od ciebie rzetelnej odpowiedzi. Muszę więc wyprowadzać mocno przesadzone sugestie, tak abyś od nich uciekając zdradził to, czego jawnie powiedzieć nie chcesz. Dlatego wygląda to jak "czytanie" w twoich myślach. Poniekąd jest.
Dzięki temu wiem, że fasada, za którą się kryjesz, jest słomiana. Co więcej, oprócz tej fasady nic nie ma, więc wartość merytoryczna takiej dyskusji jest zerowa. Czasem uda ci się, odłożyć ten snopek, za którym się kryjesz. Mi się już nie chce go ciągle podpalać.

Hehe. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że żadnej fasady nie ma. Tzn. z wyjątkiem tej w Twoim umyśle. Podpalasz ten snopek w swojej wyobraźni, widzisz jak tam pięknie płonie, ale...
Nie płonie na zewnątrz... Zdziwko co?...
Cóż, u mnie nie ma (!) owego - domniemanego - snopka. Ano jak go nie ma, to nie płonie, bo nie ma co płonąć. Proste.

Dziwisz, że ja odpowiadam niezgodnie z Twoimi oczekiwaniami, że piszę elaboraty. To oczywiste, skoro piszesz w poprzek tego co czuję i traktuję jako słuszne, to ja pracowicie próbuję wskazać ci obszary myśli, jakich nie udało Ci sie dotknąć. Próbuję naprowadzić Cię na coś najwyraźniej dla Ceibie nieznanego i zasugerować, że z kolei te rzeczy, które mi uparcie wmawiasz, nie istnieją. Bo po prostu nie istnieją. :)
Ale że uparty jesteś, nie chcesz zobaczyć rzeczy nowych, tylko uparcie podpalasz snopek, którego w rzeczywistości nie ma. Świat musi dla Ciebie być, jakim go widzisz, a nie jakiś taki niezrozumiały, niezależny?... Za trudno go pojąć?... Wymyka się?... Ano się wymyka, bo jak może być inaczej?... I to cała diagnoza tej naszej dyskusji.
W jednym masz jednak rację. Faktycznie nie ma sensu prowadzić dyskusji, w której dyskutujesz tylko w jakiejś dziwnej części ze mną, a w większości jedynie z własnymi kreacjami umysłu.
Ale najwyraźniej nie jesteś jeszcze gotów na pewne elementarne przebudzenie myśli, czyli na zaakceptowanie prostego faktu, że świat, ludzie (m.in. ja) są nie tacy, jakich sobie wymyślisz, ale jakimi rzeczywiście są. Więc jest raczej mała szansa na porozumienie między nami. Może kiedyś to odkrycie stanie się również Twoim udziałem. Czego Ci serdecznie życzę. :*


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:14, 29 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Sob 13:26, 29 Lis 2014    Temat postu:

Michał, po co ty mi w ogóle dupe zawracasz, jak małe dziecko co pragniąc uwagi, szarpie za spodnie.
Tylko dlatego, że jestem uprzejmy na tyle, aby zawsze odpowiadać na komentarze moich postów, tobie się wydaje, że ja coś od ciebie chce. Nie, niczego nie chcę, niczego nie oczekuję.
Daj sobie spokój, ok?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:25, 29 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał, po co ty mi w ogóle dupe zawracasz, jak małe dziecko co pragniąc uwagi, szarpie za spodnie.
Tylko dlatego, że jestem uprzejmy na tyle, aby zawsze odpowiadać na komentarze moich postów, tobie się wydaje, że ja coś od ciebie chce. Nie, niczego nie chcę, niczego nie oczekuję.
Daj sobie spokój, ok?

Sorry. Piszę nie tylko do Ciebie. Właściwie to piszę "w ogóle", do każdego, który chce przeczytać. Nie bierz do siebie tego, co jest po prostu grą myśli. Nawet gdy piszę bardziej bezpośrednio o Tobie, to w sporym stopniu myślę sobie: o, fajny przykład zachowania, które ludzie przejawiają, warto by skomentować...
Ale skoro Cię to drażni, trafia w jakieś bolesne punkty, to postaram się ograniczyć komentowanie Twoich postów.

Ze szczerze serdecznymi pozdrowieniami
Michał Dyszyński
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:26, 29 Lis 2014    Temat postu:

[powtórzony post]

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:21, 29 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:38, 29 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Natomiast Banjankri- może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie czy MUSISZ żyć, czy CHCESZ żyć, czy też wydaje ci się to OBOJĘTNE czy żyjesz lub nie?

Nie ma takiej potrzeby, ponieważ rozpatrywanie tych kwestii na poziomie fizycznych, nic nie wnosi, wręcz przeciwnie, generuje jedynie ograniczenia.
Żeby cię nie zniechęcać, dam ci odpowiedź, która zniweluje ograniczenia wytworzone przez pytanie.

Cytat:
czy MUSISZ żyć?
czy CHCESZ żyć?
czy też wydaje ci się to OBOJĘTNE czy żyjesz lub nie?


Ani tak,
Ani nie,
Ani nie tak,
Ani nie nie.

Przypuszczam, sądząc po powyższym, że łudzisz się, iż osiągnąłeś już stan nie zwracania uwagi na własne ego. A jeśli nawet to naprawdę osiągnąłeś, to jesteś bytem bez osobowości- czyli praktycznie nie istniejącym dla ludzi, przynajmniej nie dla tych z tzw. zachodniego kręgu kulturowego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Sob 17:40, 29 Lis 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Przypuszczam, sądząc po powyższym, że łudzisz się, iż osiągnąłeś już stan nie zwracania uwagi na własne ego. A jeśli nawet to naprawdę osiągnąłeś, to jesteś bytem bez osobowości- czyli praktycznie nie istniejącym dla ludzi, przynajmniej nie dla tych z tzw. zachodniego kręgu kulturowego.

A czym jest ten byt? Byt, który ma osobowość albo jej nie ma. Może mieć taką osobowość, albo inną.
Piszesz, że byt bez osobowości jest praktycznie nie istniejący dla ludzi. Z tego wynika, że byt z osobowością jest istniejący. Czekam więć na opis tego bytu, tak zresztą, jak cała ludzkość od tysięcy lat.

Michał Dyszyński napisał:
to postaram się ograniczyć komentowanie Twoich postów.

Mam nadzieję, że do zera.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Sob 17:41, 29 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:58, 30 Lis 2014    Temat postu:

Banjankri, ale o co chodzi? Mam ci opisywać funkcjonowanie, fizjologię bytów biologicznych z dostatecznie skomplikowanym układem nerwowym oraz takich bytów, które nie posiadają sprzężeń zwrotnych w swym funkcjonowaniu?? To chyba zbędne... Jeśli przypuszczam [możliwe, że niesłusznie], iż przestałeś zwracać uwagę na własne doznania, to widzę to w ten sposób, jakbyś ograniczył swoją funkcjonalność do BIOSu- że znów posłużę się porównaniem informatycznym. Dla wielu ludzi prawdopodobnie nie wydajesz się wobec tego w pełni człowiekiem, a bardziej może zombie albo kłodą drewna... Może niestety, a może niekoniecznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Nie 9:31, 30 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Banjankri, ale o co chodzi?

To właśnie ja się pytam, o co ci chodzi :)
Cytat:
Mam ci opisywać funkcjonowanie, fizjologię bytów biologicznych z dostatecznie skomplikowanym układem nerwowym oraz takich bytów, które nie posiadają sprzężeń zwrotnych w swym funkcjonowaniu??

Wystarczy jak opiszesz owe byty, które nie posiadają sprzężeń zwrotnych.
Cytat:
To chyba zbędne...

Raczej awykonalne. No, ale zawsze możesz spróbować.

Cytat:
Jeśli przypuszczam [możliwe, że niesłusznie], iż przestałeś zwracać uwagę na własne doznania, to widzę to w ten sposób, jakbyś ograniczył swoją funkcjonalność do BIOSu- że znów posłużę się porównaniem informatycznym.

Własne, czyli czyje? Nie wymagaj konkretnych odpowiedzi, na niekonkretne pytania. :wink:

Cytat:
Dla wielu ludzi prawdopodobnie nie wydajesz się wobec tego w pełni człowiekiem, a bardziej może zombie albo kłodą drewna... Może niestety, a może niekoniecznie.

Czyli uważasz, że to stosunek do życia, czyni człowieka? A czym jest to życie? Specjalnie wprowadzam już drugą niewiadomą do wzoru. Dzieki temu mamy, nie wiadomo kto, musi/chce/jest mu obojętne, nie wiadomo co.
Nie ma się co poddawać, a nóż znajdziemy odpowiedzi na te pytania. Tylko mam jedną proźbę, żebyśmy nie utkneli w bagnie jak z Michałem, jeżeli będziesz miał już definicję bytu i życia, spóbuj podstawić ją po powyższego "wzoru", i zobacz co wyjdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:40, 30 Lis 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Banjankri, ale o co chodzi? Mam ci opisywać funkcjonowanie, fizjologię bytów biologicznych z dostatecznie skomplikowanym układem nerwowym oraz takich bytów, które nie posiadają sprzężeń zwrotnych w swym funkcjonowaniu?? To chyba zbędne... Jeśli przypuszczam [możliwe, że niesłusznie], iż przestałeś zwracać uwagę na własne doznania, to widzę to w ten sposób, jakbyś ograniczył swoją funkcjonalność do BIOSu- że znów posłużę się porównaniem informatycznym. Dla wielu ludzi prawdopodobnie nie wydajesz się wobec tego w pełni człowiekiem, a bardziej może zombie albo kłodą drewna... Może niestety, a może niekoniecznie.


Na tym forum Ty jesteś, chyba na razie biosem?? :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:17, 01 Gru 2014    Temat postu:

@ Banjankri: Byty bez funkcjonujących sprzężeń zwrotnych to te, które nie posiadają układu nerwowego. "Własne", czyli- w tym przypadku- twoje; to raczej zrozumiałe. I nie "udziwniaj" na siłę! ;-P Tak, poniekąd- uważam, że osobowość stanowi o człowieczeństwie. "Podstawiając do wzoru": Czy człowiek- a konkretnie ty, bo ciebie pytałem- musi być w formie biologicznej? Więc precyzując: Czy twój umysł, osobowość uważa, że musi istnieć w formie ciała biologicznego, czy uważa, że tak chce, czy nic nie uważa na ten temat, lub wypiera myślenie o tym?? Proste?!

@ Semele: Ty coś sugerujesz, czy to był komplement?
:wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Pon 21:25, 01 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
"Własne", czyli- w tym przypadku- twoje; to raczej zrozumiałe. I nie "udziwniaj" na siłę! ;-P

Nie uciekaj od odpowiedzi, bo to do niczego nie prowadzi.

Cytat:
Czy twój umysł, osobowość uważa, że musi istnieć w formie ciała biologicznego, czy uważa, że tak chce, czy nic nie uważa na ten temat, lub wypiera myślenie o tym?? Proste?!

Trochę zakrzywiłeś pytanie, ale odpowiem.

Mój umysł nie rozpatruje istnienia w formie innej niż ciało biologiczne, bo nie ma ku temu podstaw. Dlatego też, nie ma podstaw do twierdzenia, że musi istnieć w takiej formie. Wszelkie kwestie chciejstwa oparte są o porównywanie stanów, a jak wynika z wcześniejszego, nie ma czego z czym porównywać. Myśli o tym, są tak nieadekwatne, jak niegroźne. Nie ma więc czego szukać, ani czego wypierać.

Rozpatrując problem w tej płaszczyźnie, jedno zdaje się oczywiste, że wszystkie te perspektywy są jedynie mentalnymi konstruktami. Jeżeli uważasz, że jeden konstruk jest z natury bardziej prawdziwy od drugiego, to sam nakręcasz nieskończoną spiralnę wartościownia kolejnych stanów.

Ja wiem, że wszystko co jest, jest tylko perspektywą. Perspektywy to jedyne co jest. Ty wyprowadzasz hipotetyczne perspektywy, do których ja mam się ustosunkować. Dla mnie wszystkie te perspektywy mają jednakową naturę. Ani jej nie afirmuję, ani jej nie neguję, bo to tak jakby próbować chwycić, albo odepchnąć cień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:24, 03 Gru 2014    Temat postu:

wuj napisał:
Podany przez ciebie scenariusz pasuje, ale do hipotezy o śmierci "ja". Przez całe życie nie doznałem śmierci "ja" i nie znam nikogo, kto doznał - wobec tego najlepiej pasującym scenariuszem jest tu wieczność życia (czyli brak jego granic).
Banjakri napisał:
Nie widzę podstawności takiego stwierdzenia.

Którego? Czy że bardziej pasuje do hipotezy o śmierci "ja"? Pasuje bardziej, bo w obu przypadkach mowa jest o stosunku do tego, czego się nie zaznało i czego zaznać się nie da.

Banjakri napisał:
Wiesz co to latanie, bo widziałeś jak latają ptaki, albo unosi się balon. Oboje dobrze wiemy o co chodzi.

Wobec tego teraz ja nie wiem, jaki jest związek przykładu z lataniem i tego, co skomentowałeś tym przykładem. Może zbiorę to jakoś do kupy. Chodzi o to, że są pewne informacji, które z jednej strony wpływają na to, jak człowiek postrzega siebie w świecie i jak reaguje na odbierane bodźce, a z drugiej strony są niemożliwe do zweryfikowania w inny sposób jak tylko przez uznanie, że są prawdziwe o tyle, o ile zgadzają się z "chciejstwem", czyli w sumie ze zdaniem tego człowieka o tym, jak "powinno być". Oznacza to, że takie "chciejstwo" musi być traktowane jako część wiarygodnego doświadczenia. Wiarygodnego w sensie, że postępujemy zgodnie z nim. Odważamy się postępować zgodnie z nim.

Problem jest teraz dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, trzeba zdać sobie sprawę, że takie "chciejstwo" jest nie do uniknięcia. Po drugiej, trzeba umieć je zlokalizować do tego stopnia, żeby zdawać sobie sprawę z tego, kiedy i w jakiej postaci chciejstwo się pojawia. Bo są chciejstwa, którym człowiek NIE CHCE ulegać; to takie "płytkie" chciejstwa, głupie chciejstwa, o których wiemy, że uleganie im zapewne doprowadzi nas tam, gdzie być nie chcemy. Do nich należy chęć latania po wyskoczeniu przez okno. Innymi słowy, trzeba mieć jasną skalę wiarygodności, jasne kryteria wiarygodności. Trzeba wiedzieć, co się uznaje za wiarygodne i dlaczego się robi właśnie tak. Analiza taka potrafi pomóc pozbyć się "płytkich" chciejstw, a z drugiej strony - uwolnić "głębokie" chciejstwa z łańcuchów pseudo-niewiarygodności, biorącej się z pokręconych, niejasnych, przypadkowych, niekonsekwentnych kryteriów oceniania wiarygodności.

Banjakri napisał:
Wyobrażenie od faktu różni się tylko stopniem pewności. Ta niepewność bardzo ważdnym elementem perspektywy, o wielkim potencjale.

Oczywiście. Ale stopniowanie jest niezbędne z praktycznego punktu widzenia. Bo w końcu decyzje trzeba i tak podejmować, do świata trzeba się i tak jakoś ustosunkować ("podporządkowanei się" też jest pewnym stosunkiem będącym skutkiem pewnej decyzji, biorącej się z pewnego stopniowania, z pewnego wartościowania).

wuj napisał:
przez cały rozmawiamy o tym, jaki świat jest, posiłkując się przy tym - i ty i ja - różnymi przenośniami i wyobrażeniami, zamiast po prostu wziąć centymetr, zmierzyć, i uzgodnić: no tak, dokładnie siedem i pół.
Banjakri napisał:
Istnieje niestabilne cierpienie? :D

Tak. Wszystko jest niestabilne, panta rei.

wuj napisał:
Banjakri napisał:
A czym jest zadowolenie jak nie brakiem niespełnionych oczekiwań?

Reakcją na osiągnięcie tego, co ocenia się pozytywnie.

Niespełnione oczekiwania to niezadowolenie.

Istnieje też trzeci stan: brak zadowolenia i brak niezadowolenia.

Niezadowolenie warto usuwać ostrożnie, żeby nie usunąć przy okazji i zadowolenia.
Banjakri napisał:
Nie ma trzech stanów, są tylko dwa! Nie ma -1, 0 i +1. Jest tylko 0 i -1. Stan równowagi i zaburzenie równowagi. Jeżeli nie masz pragnień jesteś w stanie 0. Pojawia się pragnienie, przchodzisz w stan -1 i jak ci się uda to wrócisz do stanu 0. Innymi słowy, kultura zabiera ci spokój, który powoli ci oddaje, jak realizujesz jej cele.

Taki dwustanowy opis jest tym, przed czym przestrzegał Einstein: "Teoria powinna być tak prosta, jak możliwe, ale nie prostsza". Co znaczy, że w upraszczaniu i porządkowaniu nie należy przekraczać granicy, poza którą z opisu znikają elementy istotne dla celu, w którym się opis przygotowywało. Czyli, jak chce tego przysłowie: nie należy wylewać dziecka z kąpielą.

Doświadczenie mówi nam o istotnej różnicy pomiędzy odczuciem pozytywnym i odczuciem negatywnym. Na podstawie tego doświadczenia jesteśmy w stanie wyodrębnić pojęcie odczucia. Co z kolei pozwala nam powiedzieć, że w danej kwestii odczuć nie mamy - w ten sposób charakteryzujemy trzeci stan, stan zerowy, neutralny. Mamy więc tu model trójstanowy, zachowujący odróżnienie pomiędzy tym, co jest istotnie różne w doświadczeniu. Ta sama analiza pozwala nam jednak wprowadzić także model dwustanowy. Wystarczy w tym celu skupić się na samym pojęciu "odczucie", usuwając z pola rozważań aspekty dzielące odczucia na róże klasy (odczucia pozytywne, odczucia negatywne). I teraz mamy model dwustanowy: odczucie vs. brak odczucia. Który to model można dalej przeinterpretować do modelu "brak równowagi - równowaga". A stąd już tylko pół kroku do przypisania negatywnie brzmiącemu brakowi równowagi symbolu "-1", a pozytywnie brzmiącej równowadze - wartości "0". Zero, bo przecież miał to być "brak odczucia", wobec tego sprytnie wpisujemy "0" w miejsce tego braku. Teraz patrzymy wstecz i wnioskujemy: "będę unikać wartościowania na pozytywne i negatywne, wtedy pozostanę w równowadze" (w domyśle: "tego chcę, ten brak dobra i zła postrzegam pozytywnie, ale mam o tym zapomnieć, bo pozytywność ma być dla mnie tabu, pozytywność ma być tylko drabiną, która mnie doprowadziła na strych i teraz ją odrzucam").

To właśnie miałem na myśli pisząc, że niezadowolenie warto usuwać ostrożnie, żeby nie usunąć przy okazji i zadowolenia...

wuj napisał:
Wartością sukcesu jest satysfakcja (własna i cudza).
Banjakri napisał:
Pojęcia takie jak satysfakcja, czy sukces mają tylko sens kiedy na scenie jest dyssatysfakcja i porażka. Jeżeli usuniesz negatywny aspekt, pojęcia te stracą sens.

Oczywiście. Ale nie bez powodu pisałem o przyprawach. To raz. Zaś po drugie: nie musisz się dusić, żeby oddychać. Chociaż musi kiedyś ci choć na krótko zabraknąć powietrza, żebyś mógł docenić, że oddychasz.

wuj napisał:
Wartością sukcesu jest rozwój pozwalający na dostrzeżenie i realizację nowych celów.
Banjakri napisał:
A jaki jest cel realizacji nowych celów?

Chęć życia. Szczęście właśnie.

wuj napisał:
Niedosyt czy zmęczenie w odpowiedniej dozie to nie cierpienie, lecz niezbędna przyprawa. Zjedz papryczkę habanero, a mocno pożałujesz. Dodaj odrobinę do właściwej potrawy, a będziesz usatysfakcjonowany.
Banjakri napisał:
Podobnie jest z bitą smietaną, zjedz za dużo a się zrzygasz. :) Ciemna strona pełnego szczęścia.

Widzisz świat czarno-biało; tymczasem jest on pełen szarości, półcieni, dynamiki. Nie zauważasz, że podkreślam: szczęście to nie jest białe ekstremum! Szczęście nie jest niezmiennym zaślepieniem, szczęście jest dynamicznym odczuciem, wymagającym zmian. Szczęście jest grą świateł, a nie - martwą, jednolitą, oślepiająco jaskrawą bielą.

wuj napisał:
Chociażby to, że mogę kochać śmiało, nie przejmując się tym, że na tym świecie się to skończy i że ktoś zapewne zostanie na długo sam. To jest przez cały czas tu i teraz. Każdego dnia.
Banjakri napisał:
Jeżeli wiesz, że nic nie jest trwałe, też kochasz śmiało, bo wiesz że konsekwencje rozstania też nie są trwałe.

Po pierwsze: nie mogę WIEDZIEĆ, że nic nie jest trwałe; mogę w to tylko WIERZYĆ, jeśli tak CHCĘ (chociażby dlatego chcę, że wierzyć inaczej się BOJĘ). Po drugie, kochanie śmiało dlatego, że tylko przez pewien czas będzie mi smutno, że się więcej nic nam nie zdarzy, jest kochaniem smętnym w porównaniu z kochaniem śmiało dlatego, że tylko przez pewien czas będzie mi smutno, że się przez pewien czas nam nic się nie zdarza.

Banjakri napisał:
Nie będę już nawet pytał o definicję kochania, bo znowu dojdziemy do tego, że bez pojęcia rozstania, miłość przestaje mieć sens.

Możesz nie pytać. Faktem pozostaje, że pojęcie miłości nie wymaga pojęcia rozstania na zawsze. Zaś rozstania na trochę zawsze się zdarzają, podobnie jak chociażby sprzeczki. Powtórzę: nie muszę się udusić, żeby móc oddychać!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:57, 03 Gru 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
@ Banjankri: Byty bez funkcjonujących sprzężeń zwrotnych to te, które nie posiadają układu nerwowego. "Własne", czyli- w tym przypadku- twoje; to raczej zrozumiałe. I nie "udziwniaj" na siłę! ;-P Tak, poniekąd- uważam, że osobowość stanowi o człowieczeństwie. "Podstawiając do wzoru": Czy człowiek- a konkretnie ty, bo ciebie pytałem- musi być w formie biologicznej? Więc precyzując: Czy twój umysł, osobowość uważa, że musi istnieć w formie ciała biologicznego, czy uważa, że tak chce, czy nic nie uważa na ten temat, lub wypiera myślenie o tym?? Proste?!

@ Semele: Ty coś sugerujesz, czy to był komplement?
:wink:


Komplement :)
Zaznaczyłam sobie iż śledzę ten temat- będę więc bardziej na bieżąco.
W międzyczasie przyszła mi do głowy taka myśl- wiara w Boga nie musi implikować wiary w nieśmiertelność.
Jeżeli boga dostrzega się w naturze - jakiś chyba prymitywny mój panteizm

:) to właściwie śmierć jest składnikiem życia. Nie widzę powodu aby nie dotyczyła człowieka. Może to jest ta sprawiedliwość.

Za śmierć odpowiada Bóg i entropia. Bóg bo wygnał Pierwszych ludzi z raju.
Zasłużenie

"Tu właśnie rodzi się i stąd czerpie swoją siłę religia, gdyż to ona proponuje rajską nagrodę tym, którzy nie potrafią znieść wizji śmierci i wiecznego zatracenia" - pisze, streszczając te myśli, Bowker. :think:

Kiedyś wpadła mi w rękę ta książka- tu krótkie streszczenie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:06, 03 Gru 2014    Temat postu:

Tu konkluzja autora tej recenzji zupełnie inna niż moja:

Trzeba zupełnie nie rozumieć, czym jest osoba, a więc istota wolna, odrębna i niepowtarzalna, aby uznawać, że elementy koniecznego procesu kosmicznego dają się przełożyć na język, w którym występują pojęcia poświęcenia, wdzięczności, oddania. Ostatecznie, niezależnie od intencji amerykańskiego religioznawcy, składa on osobę na ołtarzu bożka życia i procesu ewolucji.

:)

Jednak trudno nam się obejść bez tej myśli, ze człowiek jest czymś niezwykłym i wyjątkowym na tym padole łez.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Śro 10:30, 03 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Chodzi o to, że są pewne informacji, które z jednej strony wpływają na to, jak człowiek postrzega siebie w świecie i jak reaguje na odbierane bodźce, a z drugiej strony są niemożliwe do zweryfikowania w inny sposób jak tylko przez uznanie, że są prawdziwe o tyle, o ile zgadzają się z "chciejstwem", czyli w sumie ze zdaniem tego człowieka o tym, jak "powinno być".

Dlaczego opierasz prawdziwość o "chciejstwo"? Być może ty definiujesz prawdę jako chciejstwo? To by wiele wyjaśniło.

Cytat:
Oznacza to, że takie "chciejstwo" musi być traktowane jako część wiarygodnego doświadczenia. Wiarygodnego w sensie, że postępujemy zgodnie z nim. Odważamy się postępować zgodnie z nim.

Zgodzę się z twierdzeniem, że "chciejstwo" jest częścią doświadczenia, nie ma ku temu wątpliwości, nie wiem jednak dlaczego uważasz, że jest "wiarygodne". Sęk właśnie w jego niewiarygodności, i odwiecznej batalii rozumu z uczuciami.

Cytat:
Po pierwsze, trzeba zdać sobie sprawę, że takie "chciejstwo" jest nie do uniknięcia.

Są tacy, którzy twierdzą inaczej. Prawie wszyscy na wschód od Indii. To jest jednak temat na osobny wątek.

Cytat:
Bo są chciejstwa, którym człowiek NIE CHCE ulegać; to takie "płytkie" chciejstwa, głupie chciejstwa, o których wiemy, że uleganie im zapewne doprowadzi nas tam, gdzie być nie chcemy.

Tym zdaniem podważasz swoją wcześniejszą wypowiedź, czego dowodem jest: "Są chciejstwa [których] nie chcemy". Jest to właśnie batalia, o której wspomniałem wyżej.

Cytat:
Do nich należy chęć latania po wyskoczeniu przez okno.

To nie są głupie chciejstwa, a niemożliwe do wykonania. I o to właśnie chodziło, aby nie generować takich tworów.

Cytat:
Innymi słowy, trzeba mieć jasną skalę wiarygodności, jasne kryteria wiarygodności.

Nigdy nie będą wystarczająco jasne. Właśnie to odkryli w starożytnej Grecji.

Cytat:
Trzeba wiedzieć, co się uznaje za wiarygodne i dlaczego się robi właśnie tak.

W żaden sposób nie jest to gwarantem i wcale nie oznacza, że ""chciejstwo" musi być traktowane jako część wiarygodnego doświadczenia.".

Cytat:
Analiza taka potrafi pomóc pozbyć się "płytkich" chciejstw, a z drugiej strony - uwolnić "głębokie" chciejstwa z łańcuchów pseudo-niewiarygodności, biorącej się z pokręconych, niejasnych, przypadkowych, niekonsekwentnych kryteriów oceniania wiarygodności.

Jakaż to analiza prowadzi do uwiarygodnienia wiary w Boga, raj stabilnego szczęścia itp?

Cytat:
Bo w końcu decyzje trzeba i tak podejmować, do świata trzeba się i tak jakoś ustosunkować ("podporządkowanei się" też jest pewnym stosunkiem będącym skutkiem pewnej decyzji, biorącej się z pewnego stopniowania, z pewnego wartościowania).

Jest mnóstwo obszarów w naszym codziennym życiu, do których się nie ustosunkowujemy. Podważa to bezpośrednio twierdzenie, że decyzje trzeba podejmować. Równocześnie jest do jeden z największym problemów ludzkiej egzystancji. Nierozpatrzone decyzje odkładane są na "później", generując blokady. Stąd taki nacisk w Buddyzmie na "mindfulness".

Cytat:
Taki dwustanowy opis jest tym, przed czym przestrzegał Einstein: "Teoria powinna być tak prosta, jak możliwe, ale nie prostsza".

No, to teraz będziesz musiał udowodnić, że dwustanowy model jest niepoprawny, bo inaczej będziesz musiał go przyjąć jako prostszy.

Cytat:
Doświadczenie mówi nam o istotnej różnicy pomiędzy odczuciem pozytywnym i odczuciem negatywnym.

Tak, całej skali doznań pomiędzy dwoma ekstremami, tylko że ekstrema to doznanie negatywne i neutralne.

Cytat:
Co z kolei pozwala nam powiedzieć, że w danej kwestii odczuć nie mamy - w ten sposób charakteryzujemy trzeci stan, stan zerowy, neutralny.

W danej kwestii uczuć być nie musi, jeżeli kwestia nas nie dotyczy, nie ma problemu od samego początku. Nie zmienia to faktu, że te kwestie, które nas dotyczą, rzutują na nasze samopoczucie, cały czas.
Stan neutralny w stosunku do jakiejś kwestii pokazuje natomiast, że każda kwestia może, ale nie musi rzutować na nasze samopoczucie. Pozytywne rzutowanie, nie jest niczym innym jak usunięcie negatywnego rzutowania (wywołanego przez tą, lub inna kwestię). To właśnie wielość kwestii dodaje wymiar, który pozwala pozbyć się trzeciego stanu. Nie masz jednego stanu źle-neutralnie-dobrze, a wiele nakładających się stanów źle-neutralnie.

Cytat:
I teraz mamy model dwustanowy: odczucie vs. brak odczucia. Który to model można dalej przeinterpretować do modelu "brak równowagi - równowaga". A stąd już tylko pół kroku do przypisania negatywnie brzmiącemu brakowi równowagi symbolu "-1", a pozytywnie brzmiącej równowadze - wartości "0". Zero, bo przecież miał to być "brak odczucia", wobec tego sprytnie wpisujemy "0" w miejsce tego braku.

Model jest poprawnie uproszczony, ale nie tłumaczy doznań pozytywnych. Dobrze, że zapuszczasz się właśnie w te obszary, zaraz pójdziemy dalej.

Cytat:
Teraz patrzymy wstecz i wnioskujemy: "będę unikać wartościowania na pozytywne i negatywne, wtedy pozostanę w równowadze" (w domyśle: "tego chcę, ten brak dobra i zła postrzegam pozytywnie, ale mam o tym zapomnieć, bo pozytywność ma być dla mnie tabu, pozytywność ma być tylko drabiną, która mnie doprowadziła na strych i teraz ją odrzucam").

To właśnie miałem na myśli pisząc, że niezadowolenie warto usuwać ostrożnie, żeby nie usunąć przy okazji i zadowolenia...

Seng Ts'an, 3ci patriarcha Zen mi się przypomina, ze swoim:
The Perfect Way is only difficult for those who pick and choose;
Do not like, do not dislike; all will then be clear.
Make a hairbreadth difference, and Heaven and Earth are set apart;
If you want the truth to stand clear before you, never be for or against.
The struggle between "for" and "against" is the mind's worst disease;


Jak słusznie zauważasz, taka intencja jest psu na budę, bo sama jest pragnieniem i nie można intencjonalnie niczego zapomnieć. Nie mamy takiej władzy. Nawet jakbyśmy mogli, to wrócimy do "Ignorance is bliss" i pragnienia mentalnej lobotomii, albo opiatowego snu. Dupa nie rozwiązanie.

Ja piszę, o czymś innym.

Cytat:
Oczywiście. Ale nie bez powodu pisałem o przyprawach. To raz. Zaś po drugie: nie musisz się dusić, żeby oddychać. Chociaż musi kiedyś ci choć na krótko zabraknąć powietrza, żebyś mógł docenić, że oddychasz.

Właśnie. Pozytywny stan, nie jest potrzebny, wystarczy zabrać neutralny.

Cytat:
Cytat:
A jaki jest cel realizacji nowych celów?

Chęć życia. Szczęście właśnie.

Sama chęć życia jest szczęściem? Czy, życie nie jest własnie tym stanem neutralnym? Ano jest :) .


Cytat:
Widzisz świat czarno-biało; tymczasem jest on pełen szarości, półcieni, dynamiki.

j/w. Te szarości i półcienie są wynikiem nakładania się wielu dwukolorowych stanów.

Cytat:
Nie zauważasz, że podkreślam: szczęście to nie jest białe ekstremum! Szczęście nie jest niezmiennym zaślepieniem, szczęście jest dynamicznym odczuciem, wymagającym zmian. Szczęście jest grą świateł, a nie - martwą, jednolitą, oślepiająco jaskrawą bielą.

Taka definicja szczęścia jest bezpodstawna. Prostym przykładem ją obalającym jest pojęcie spokoju. Czasem do szczęścia potrzebna jest rozrywka, a czasem oślepiająca jaskrawa biel (spokój). Wszystko zależy od generatora nieszczęścia (-1).

Cytat:
Po pierwsze: nie mogę WIEDZIEĆ, że nic nie jest trwałe; mogę w to tylko WIERZYĆ, jeśli tak CHCĘ (chociażby dlatego chcę, że wierzyć inaczej się BOJĘ).

Różnica między wiedzą, a wiarą jest płynna i opiera się jedynie o przekonanie i sprawdzalność.

Cytat:
Po drugie, kochanie śmiało dlatego, że tylko przez pewien czas będzie mi smutno, że się więcej nic nam nie zdarzy, jest kochaniem smętnym w porównaniu z kochaniem śmiało dlatego, że tylko przez pewien czas będzie mi smutno, że się przez pewien czas nam nic się nie zdarza.

Zdaje się, że zaślepiony nieprzerwaną miłością, zapomniałeś o przyprawach. :wink:
Niezmienne doznanie traci sens, bo przestaje być doznawalne. To się nazywa habituacja i jest podstawą doznawania.

Cytat:
Możesz nie pytać. Faktem pozostaje, że pojęcie miłości nie wymaga pojęcia rozstania na zawsze. Zaś rozstania na trochę zawsze się zdarzają, podobnie jak chociażby sprzeczki. Powtórzę: nie muszę się udusić, żeby móc oddychać!

A jak takie rozstania mają wyglądać w raju ?


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 10:38, 03 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:31, 03 Gru 2014    Temat postu:

Autocenzura

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 16:08, 30 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:33, 03 Gru 2014    Temat postu:

Czy pisanie tak dlugich postów zachęca do czytania forum?

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 16:12, 30 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21564
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:48, 03 Gru 2014    Temat postu:

Banjankri napisał:
Nihilizm stał się obelgą samą w sobie. Długo obracałem się w buddyjskim towarzystwie, i nic nie było tam większą obelką niż nazwanie kogoś nihilistą. Taką łatkę dostaje jakieś 20% buddystów.
Ja osobiście nigdy nie spotkałem prawdziwego nihlisty, a szkoda, bo byłaby to arcyciekawa postać.
Niektóre założenia nihilizmu, są bardzo trafne, odrzucane jednak przez większość, która woli nie dopuszczać do siebie ich konsekwencji. Zwykła szczerość z samym sobą, prowadzi w wielu przypadkach do wniosków klasyfikowanych jako nihilistyczne.


Ciekawe zagadnienie.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 16:11, 30 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 42 tematy


PostWysłany: Śro 14:42, 03 Gru 2014    Temat postu:

Semele napisał:
Żaden "religiant" nie odbierze mi radości życia!!

Już to zrobili. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 17 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin