Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Utrata naiwnej wiary w Boga - może i dobrze, że nastąpiła...
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2187
Przeczytał: 173 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:45, 17 Mar 2023    Temat postu:

Litek napisał:
Czy wszystkie religie mają Boże uznanie ?


A czy w oczach Boga czymś godnym pochwały będzie bezkrytyczne i posłuszne przylgnięcie swoim rozumem do tego, co głoszą autorytety religijne? Czy tak ma wyglądać prawdziwa wiara w Boga?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:02, 17 Mar 2023    Temat postu:

Litek napisał:
Czy wszystkie religie mają Boże uznanie ?

Może w jakimś stopniu mają. Ale stawiałbym na to, że nie wszystkie w tym samym stopniu, a nawet, że niektóre z nich błądzą. Chociaż...
prawdopodobnie wszystkie choć trochę błądzą, bo są ludzkie.

Litek napisał:
Czy wymagania Boga wobec człowieka są niespójne?

Patrząc na to, co głoszą wszystkie religie na raz, czyli gdy jedna zaleca inne praktyki niż inna, to wygląda na to, że są niespójne.
Ale może jakaś część religii postuluje praktyki, które są bardziej ludzkie niż boże. Pewnie jest sens założyć, iż pewien zbiór zaleceń jest jakoś lepszy, niż pozostałe. Teraz mamy pytanie: czy aby na pewno najbliżej wskazania tego zbioru jest jakieś konkretne wyznanie religijne?
A może inne wyznanie jest bliższe wskazania tego zbioru?
A może wręcz jest tak, że te dobre zasady są porozrzucane po różnych wyznaniach, a do tego, część z nich nie została sformułowana?...

Tu mamy dość podstawowe inne pytanie: na ile Bóg oczekuje od człowieka samodzielności i aktywności w poszukiwaniu własnych zasad, które jednak miałyby odzwierciedlać wolę Boga?
Czy zasady nawet dobre dla społeczeństw starożytnych aby na pewno stosują się w takim samym stopniu dla społeczeństw XXI wieku?

Ortodoksyjne religie czynią najczęściej założenie, że zasady muszą być niezmienne. A może niezmienną jest głównie miłość do Boga i poszanowanie prawdy, lecz już te konkretne zasady organizowania sobie życia społecznego POWINNY BYĆ DOSTOSOWYWANE do czasów, rozwoju społeczeństw?...
Ja się skłaniam ku odpowiedzi "tak" na to ostatnie pytanie.

Tu podam jeden prosty przykład i argument. Za czasów Jezusa niewolnictwo było standardem, którego nie kwestionowano. Dzisiaj potępiamy tę formę organizacji społeczeństw. Jeśli sam ten kontekst się zmienił, to zapewne i wszystko to, co się z nim wiąże też trzeba przeorganizować. A to jest tylko jeden element.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 956
Przeczytał: 23 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:31, 18 Mar 2023    Temat postu:

Wiele osób twierdzi że każda religia prowadzi do Boga. Czy każdy kierowca kieruje się swoim kodeksem drogowym ? Nie. Wszystkich kierowców obowiązuje jeden kodeks drogowy. Podobnie jest w tym przypadku. Tylko jedna droga prowadzi do Boga. Ludzie którzy uznają Biblię za natchnione słowo Boże i starają się wprowadzać jej nauki w życiu podążają właściwą drogą prowadzącą do życia wiecznego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:09, 18 Mar 2023    Temat postu:

Litek napisał:
Tylko jedna droga prowadzi do Boga. Ludzie którzy uznają Biblię za natchnione słowo Boże i starają się wprowadzać jej nauki w życiu podążają właściwą drogą prowadzącą do życia wiecznego.

A może wiele dróg prowadzi do Boga?...
A nawet jeśliby w jakimś sensie "tylko jedna" droga do Boga prowadziła, to kwestią kluczową stałoby się pytanie: jak tę drogę ujrzeć w kontekście każdego osobnego żywota człowieczego?
Co właściwie miałoby znaczyć sformułowanie "jedna droga do Boga", w obliczu tej oczywistości, że miliardy ludzi ma swoje indywidualne historie życia, doświadczenia, myśli, drogi rozwoju?...
Czy w tym kontekście "jedna droga do Boga" znaczy coś rozpoznawalnego?...
Bo jeśli i tak ta "jedna droga" okazuje się inna za każdym razem, gdy tylko rozpatrzymy nową historię życia człowieka, to już nie widać w czym się właściwie zawiera "jedność drogi".
Ktoś tu może powiedzieć, że zalecenia, przykazania są jedne dla wszystkich. A ja powiem, że może sformułowania tych przykazań mogą być jedne, ale i tak ich zastosowanie będzie indywidualne - każdy musi po swojemu rozpoznać, co właściwie zrobić, aby być zgodnym z przykazaniem tym, czy innym. Czy syn bandyty, przymuszany przez ojca do przestępstw, pragnący żyć w zgodzie z drogą do Boga ma przykazania "nie zabijaj, nie kradnij" w kontekście "czcij ojca i matkę" wypełnić? Które z nich ma wypełnić, a które potraktować na zasadzie "tu zrobię wyjątek"?...
Życie nam komplikuje proste recepty na drogę do Boga.

Mam wrażenie, że jest taki nurt w religiach (chyba we wszystkich religiach i wyznaniach), który polega na pustym czczeniu pewnych górnolotnych religijnie sformułowań, przy jednoczesnym zignorowaniu ich sensu.
Lud czci Boga wargami, ale sercem jest daleko od Niego. Mnóstwo komunałów, mnóstwo zapewnień jacy to ludzie są "za", jak to Boga poważają i są Mu posłuszni, przykrywać chyba ma tę okoliczność, że w praktycznym życiu ich nie stosują, albo próbują nieraz stosować w tak idiotyczny sposób, tak dziwacznie, że to zakrawa na drwinę.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:28, 18 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:59, 18 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
jest taki nurt w religiach (chyba we wszystkich religiach i wyznaniach), który polega na pustym czczeniu pewnych górnolotnych religijnie sformułowań, przy jednoczesnym zignorowaniu ich sensu.
Lud czci Boga wargami, ale sercem jest daleko od Niego. Mnóstwo komunałów, mnóstwo zapewnień jacy to ludzie są "za", jak to Boga poważają i są Mu posłuszni, przykrywać chyba ma tę okoliczność, że w praktycznym życiu ich nie stosują, albo próbują nieraz stosować w tak idiotyczny sposób, tak dziwacznie, że to zakrawa na drwinę.


Warto zauważyć, że taki toksyczny rodzaj czci, polegającej na zignorowaniu istoty sprawy nie jest przypadkiem, lecz jest ZAGADNIENIEM SYSTEMOWYM, wpisanym w naturę problemu.
Zagrożenie czczenia słów dla samych słów, przy jednoczesnym separowaniu się od rozpoznawania ich znaczeń, jest wynikiem dość NATURALNEJ KONSEKWENCJI uznania czci w ogóle za główny cel.

Aby to zrozumieć, wystarczy mentalnie prześledzić NATURALNĄ ścieżkę realizacji celu sformułowanego jako "czczę Boga, jako istotę przekraczającego moje rozumienie i moją osobę, i czczę Jego słowo, które w świętej księdze zostało mi przekazane" (specjalnie nie określam tu, o którą księgę konkretnie chodzi, bo rozumowanie z założenia chcę prowadzić w nurcie ogólnym, nie skupionym na oskarżaniu, ani wywyższaniu jakiejś konkretnej księgi i konkretnej wizji Boga).
Jak bowiem czcić istotę niewyobrażalnie wyższą od nas ludzi i słowa od niej do nas kierowane?
- Przecież chyba tak, ze STARAMY SIĘ WYRUGOWAĆ TO CO UŁOMNE, WŁASNE, LUDZKIE w tym układzie. A rozumienie spraw jest przecież właśnie takie - typowo nasze, ludzkie. Czyli (nie uświadamianą intencją w tle, ale chyba wyczuwaną przez większość czcicieli) jest postawa: to ja tu nic nie dodaję od siebie, niczego nie stwierdzam jako ja, tylko biorę literalnie to, co Księga mi podpowiada.
Problem w tym, że tutaj robi się swoista "kwadratura koła", bo przyjąć coś w pełni, szczerze i aktywnie można jedynie wtedy, gdy jesteśmy w stanie zaangażować swoją osobę możliwie szeroko, na wielu poziomach, do czego z kolei niezbędne jest ZROZUMIENIE. Bo to właśnie zrozumienie jest tym czymś, co usposabia umysł człowieka do DOSTOSOWAWCZEJ REAKCJI, polegającej na tym, że natura konkretnego problemu jakoś scala się z istotą (nie z samą literą, samym wyklepanym bezmyślnie sformułowaniem). Tylko rozumowaniem można zrealizować ten - twórczy - aspekt dostosowania czegoś ogólnego, z założenia pasującego do wielkiej, nawet do niezliczonej liczby sytuacji, do tej sytuacji jednej i konkretnej - tej naszej, z którą się zetknęliśmy.

Nie rozumiejąc reguły nie jesteśmy w stanie zastosować tej reguły w praktyce.

Tymczasem postawa nadmiernie czołobitnej czci ten aspekt indywidualny, jakim jest akt zrozumienia (nie wiem, czy nie najbardziej osobisty z możliwych aktów umysłu) właśnie blokuje motywując to paradygmatem "niech będzie wola i prawo od tego, co czczę, co jest poza mną, wyższe ode mnie, bardzo odmienne ode mnie, siebie zaś wycofuję, moje rozumienie wycofuję, bo ono jest niedoskonałe czyli może mylić".
I tak to cześć okazywana Bogu (przynajmniej w pewnej konkretnej postaci tego okazywania) staje się barierą aby realnie wolę Boga, zapisaną w ogólnych sformułowaniach w życiu realizować.

I nie ma jak być inaczej!
Ten schemat mentalny, który wyżej opisałem jest ogólny, jest związany z samym faktem JAK W UMYŚLE DZIAŁA IDEA CZCI CZOŁOBITNEJ. To działa w ten sposób nie tylko w układzie wierzący - Bóg, ale w tysiącach innych przypadków, gdy pomiędzy czczącym a czczonym jest bardzo wyraźna przepaść, jednostronna zależność. Tak to działa w układzie autorytarny rodzic - dziecko, autorytarny szef - pracownik, autorytarny nauczyciel - uczeń.

Autorytet, którego mamy tylko słuchać, nie sprzeciwiać się, nie pytać, a tylko i wyłącznie brać do siebie jego słowa, z samego faktu, że NIE DA SIĘ Z NIM OMÓWIĆ, WYJAŚNIĆ KWESTII NIEZROZUMIAŁYCH, WĄTPLIWOŚCI już będzie powierzchowny. To sam fakt wyrugowania aktywności osobistej z rozumienia będzie powodował to, że odbiorca autorytarnej treści będzie mógł jedynie SKUPIĆ SIĘ NA TYM ZEWNĘTRZNE - POZORY, a nie na idei, która jest czymś o wiele trudniejszym, złożonym. To nie ma jak zadziałać inaczej, bo idea zawsze jest tym czymś, co się wypracowuje, testuje, koryguje, myśli nad tym (dodając własne przemyślenia, doświadczenia, indywidualne pomysły i hipotezy), a nie chwyta w jednym akcie pierwszego rozpoznania. Więc wszystko to, co podane jest w atmosferze czołobitnej czci - z konieczności prawa samego umysłu - musi być raczej powierzchowne, pozorne, ostatecznie wadliwe, bo nie zapewniające osobie szans na to, aby dana idea stała się realnym narzędziem, z którego wynikają decyzję, działanie, efekty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2187
Przeczytał: 173 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:28, 19 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Litek napisał:
Tylko jedna droga prowadzi do Boga. Ludzie którzy uznają Biblię za natchnione słowo Boże i starają się wprowadzać jej nauki w życiu podążają właściwą drogą prowadzącą do życia wiecznego.

A może wiele dróg prowadzi do Boga?...


Nawet jeśli "wiele", to tylko te "wąskie", bo te "szerokie" to do zguby. ;-P

Ja myślę, że w życiu doczesnym, ziemskim, droga może prowadzić albo do Boga, albo do czyśćca, albo do zguby. Jako zwolennik apokatastazy (nadziei ostatecznego powszechnego zbawienia) wierzę, że po tej drugiej stronie życia, ostatecznie bez względu na to, kto w jakim stanie się znajduje (zguba, czyściec) to i tak ostatecznie dojdzie do Boga. Jednym będzie potrzebne więcej czasu, innym mniej. Ale tu gdzie punktem startowym jest życie ziemskie nie każda droga prowadzi do Boga. Jedna droga będzie prowadzić do Boga, ale inna może już do zguby.

Pytanie, czy rozpoznamy tę właściwą drogę, czy zdążymy. :(


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 21:32, 19 Mar 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Litek




Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 956
Przeczytał: 23 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:32, 20 Mar 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Litek napisał:
Pismo Święte zachęca do myślenia i wyciągania wniosków. Osoba która czyta, analizuje i wyciąga wnioski nie jest naiwna. Wiara w Boga nie jest naiwnością.

W liście do (Hebrajczyków 11:1) czytamy : Wiara to całkowita pewność, że to, na co mamy nadzieję, nastąpi, przekonujący dowód, że to, czego nie widać, istnieje.

Załóżmy, że dziecko cię pyta: „Skąd wiesz, że istnieje powietrze?”. Chociaż sam nigdy nie widziałeś powietrza, to pewnie pomożesz dziecku wyciągnąć wnioski z dowodów jego istnienia, takich jak proces oddychania, skutki wiatru i tak dalej. Kiedy dziecko je pozna, wtedy zrozumie, że istnieją rzeczy niewidzialne. Tak samo wiara opiera się na mocnych dowodach (Rzym. 1:20).

Załóżmy, że podczas spaceru po plaży nagle zaczynasz wyczuwać wstrząsy. Następnie dostrzegasz, że od brzegu odpływa woda. Zdajesz sobie sprawę, co oznaczają te symptomy sygnalizują nadciągające tsunami. Stanowią „oczywisty przejaw” tego, co realne, choć jeszcze niewidoczne — zbliżających się fal. Wiara poparta wiedzą skłania cię do schronienia się na wyżej położonym terenie.


Istnienie powietrza bardzo łatwo wykazać. I jest to dostępne dla wszystkich.

Istnienie Boga niestety nie. Nawet bym tego nie próbowała. W ogóle łączenie Boga z nauką wydaje mi się złym pomysłem.
Natomiast naturalista może wierzyć w boga. Tylko to będzie inny Bóg niż chrześcijański. Chociaż może jakoś to można zgrać.


Dzieła stworzenia aż ,,krzyczą" że istnieje Stwórca. Ludzie nieudolnie kopiują dzieło stwarzania. Na podstawie obserwacji ptaków i zwierząt skonstruowano wiele urządzeń. Na przykład obserwowano ważkę i na podobnej zasadzie lotu zaprojektowano śmigłowiec. Mógłbym wymieniać setki takich analogii. Jeżeli inteligentni ludzie uczą się od dzieł które ich otaczają, to zdecydowanie mądrzejszy i potężniejszy jest Stwórca wszystkiego- czyli Bóg.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin