Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śmierć nauki?
Idź do strony 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Komentarze: Anty(k)wariat Wuja / Artykuły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:33, 01 Gru 2005    Temat postu: Śmierć nauki?

[link widoczny dla zalogowanych]


29 grudnia 2004
Śmierć nauki?

Eksperymenty omówione przez Marcina Rotkiewicza i Anetę Brzezicką w grudniowym Niezbędniku Inteligenta Tygodnika Polityka ("Śmierć duszy" [1]) wzbogacają wiedzę o tym, jak opisywać i kontrolować oddziaływanie między duszą (rozumianą jako świadomość) i ciałem. Wbrew twierdzeniu autorów artykułu, nie dotykają one jednak pytania, czy dusza i ciało to dwa różne obiekty, czy też jeden z nich pochodzi od drugiego. Ten odwieczny problem leży poza dziedziną obiektywizowalnych twierdzeń, na której to dziedzinie określone są nauki przyrodnicze. Wniosek o śmierci duszy uzyskali autorzy na podstawie dogmatów ich prywatnej wiary. Nie dodawajmy światopoglądu do nauk przyrodniczych, szczególnie gdy zabieramy głos w podstawowych kwestiach. Taka mieszanka przywłaszcza sobie autorytet nauki i sieje zamęt również w umysłach naukowców. Rodzi się w ten sposob agresywna dogmatyczna ideologia, wypierająca prawdziwą naukę.


Wprowadzenie

Marcin Rotkiewicz i Anna Brzezicka opublikowali w Tygodniku Polityka ciekawy skądinąd artykuł popularyzujący osiągnięcia neuropsychologii [1]. Niestety, opatrzyli go tytułem koncentrującym uwagę czytelnika na pozanaukowym, sensacyjno-filozoficznym wątku, potraktowanym jako wątek n a u k o w y. Pozostając pod wrażeniem tytułu ("Śmierć duszy") i komentarza we wstępie do Niezbędnika Inteligenta ("Gdzie w mózgu mieści się dusza?" [2]) czytamy, że "jedyny pewny wniosek, który można wyciągnąć [z wyników badań], to pogrzebanie kartezjańskiego przekonania o istnieniu dwóch niezależnych bytów – ciała i duszy (rozumianej jako świadomość). Dziś możemy ostatecznie uznać je za pomyłkę. [...] Parafrazując słynne zdanie Fryderyka Nietschego, można dziś ogłosić, że 'dusza umarła'" [1]. W zasadzie można by mieć nadzieję, że autorzy niezręcznie się wyrazili i zmyliło to również redakcję Polityki. Z reakcji czytelników widać jednak wyraźnie, że przekaz został powszechnie zrozumiany jednoznacznie: oto naukowo udowodniono, że samoświadomość człowieka pochodzi od ciała i że wobec tego żadnej nieśmiertelnej duszy nie ma, a światopoglądy i religie twierdzące inaczej głoszą nienaukowe przesądy. Naturalnie, neuropsychologia nic takiego nie udowodniła ani nawet się do takiego dowodu przymierzyć nie jest w stanie, a powyższe twierdzenie o śmierci duszy można uzasadnić wyłącznie po przyjęciu na wiarę pewnych pozanaukowych (metafizycznych), arbitralnych dogmatów. Zastanówmy się, jakie n a u k o w e wnioski można wyciągnać opierając się wyłącznie na wynikach omówionych badań, bez wzbogacania ich dogmatami wiary. Dla porządku przyjrzyjmy się jednak na początek owemu "błędowi Kartezjusza".



Czytaj dalej: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22904
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:58, 13 Lip 2015    Temat postu: Re: Śmierć nauki?

wujzboj napisał:
http://wujzboj.com/articles/Ateizm/smiercNauki.html


29 grudnia 2004
Śmierć nauki?

przywłaszcza sobie autorytet nauki i sieje zamęt również w umysłach naukowców. Rodzi się w ten sposob agresywna dogmatyczna ideologia, wypierająca prawdziwą naukę.


Wprowadzenie

]. W zasadzie można by mieć nadzieję, że autorzy niezręcznie się wyrazili i zmyliło to również redakcję Polityki. "błędowi Kartezjusza".



Czytaj dalej: [link widoczny dla zalogowanych]


Dyskusji na katoliku już nie ma. Pozostałych nie zdążyłam przejrzeć.

Dusza (?) Duszę nazywa Spinoza ideą ciała. O ile każdej rzeczy odpowiada jej idea, to człowiek może posiadać ideę idei, czyli ideę duszy. Na tym polega myślenie i samoświadomość. Spinoza stwierdza ponadto, że ludzka dusza jest częścią nieskończonego rozumu Boga. Idea duszy, jak wszystkie idee jest wieczna, i tylko w tym sensie można mówić o nieśmiertelności duszy.

Jak to należy rozumieć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:41, 02 Sie 2015    Temat postu:

Z pozostałych zachowała się tylko kopia dyskusji z Marcinem Rotkiewiczem, resztę pożarł czas.

A dusza dla Spinozy? Bo ja wiem. Nie jestem Spinozą, lecz przypuszczam, że chodzi mu o to, że dusza jest nieśmiertelna jako coś w rodzaju wyobrażenia w umyśle (w pamięci) Boga. Ale ja w artykule piszę o duszy jako o świadomości, jako o "ja istnieję".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22904
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:03, 07 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Z pozostałych zachowała się tylko kopia dyskusji z Marcinem Rotkiewiczem, resztę pożarł czas.

A dusza dla Spinozy? Bo ja wiem. Nie jestem Spinozą, lecz przypuszczam, że chodzi mu o to, że dusza jest nieśmiertelna jako coś w rodzaju wyobrażenia w umyśle (w pamięci) Boga. Ale ja w artykule piszę o duszy jako o świadomości, jako o "ja istnieję".


Tak, Spinoza prawdopodobnie ujął to tak:

„U Spinozy człowiek, nie jest połączeniem duszy i ciała, jak to twierdził Kartezjusz, lecz bytową jednością, widzianą z dwóch odmiennych percepcji. Człowiek stanowi integralną całość. Filozof podaje zestaw funkcjonalnych zależności: idea obiektu nie może się pojawić w danym umyśle bez istnienia ciała albo też bez pojawieni się w nim pewnych modyfikacji wywołanych przez ten obiekt. Nie ma ciała, nie będzie umysłu.”[2]

reszta innym razem. co do duszy myślisz tak po katolicku o niej??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:32, 07 Sie 2015    Temat postu:

Po katolicku o duszy? To znaczy, jak?

Dusza to dość ogólnikowe pojęcie. Wolę mówić o świadomości ("ja istnieję"), bo wtedy bardziej wiadomo, o czym mowa. Powiedziałbym, że pojęcie duszy ma o tyle sens, o ile znaczy ono właśnie: świadomość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:28, 08 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Po katolicku o duszy? To znaczy, jak?

Dusza to dość ogólnikowe pojęcie. Wolę mówić o świadomości ("ja istnieję"), bo wtedy bardziej wiadomo, o czym mowa. Powiedziałbym, że pojęcie duszy ma o tyle sens, o ile znaczy ono właśnie: świadomość.
Ja wolę nazywać zamiennie duszę wolą. Niewiele ma ona wspólnego ze świadomością, poza tym, że ją "napędza"; zresztą wola jest napędem wszystkiego- każdego dziania się, czyli oddziaływania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:12, 08 Sie 2015    Temat postu:

Tyle, że świadomość jest podstawą. Wola bez świadomości nie ma sensu :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:05, 08 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Tyle, że świadomość jest podstawą. Wola bez świadomości nie ma sensu :P
Przeciwnie. Bez woli nie byłoby ani jednego kwantu, nie mówiąc już o tak złożonych strukturach, systemach, które wytwarzają świadomość.
A pisałem już wielokrotnie: TO, IŻ COŚ NIE MA SENSU DLA CZŁOWIEKA, ABSOLUTNIE NIE MOŻE OZNACZAĆ, ŻE NIE ISTNIEJE. Jeśli się z tym nie zgadzasz, to pomimo swej całej dużej wiedzy- a może właśnie dlatego- brak ci "zdrowego rozsądku".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:18, 09 Sie 2015    Temat postu:

Zaklinanie nic nie pomoże :)

Jesteś człowiekiem, rozmawiasz z człowiekiem. Jeśli używasz "słów" pozbawionych sensu dla człowieka, to po prostu mówisz BEZ SENSU.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:28, 09 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Zaklinanie nic nie pomoże :)

Jesteś człowiekiem, rozmawiasz z człowiekiem. Jeśli używasz "słów" pozbawionych sensu dla człowieka, to po prostu mówisz BEZ SENSU.
Jarek, ale ty zupełnie o czymś innym. Ty o braku sensu - i z tym się zgadzam oczywiście. Ale ja o nie braku istnienia!
Więc popełniasz oczywisty błąd kategorialny właśnie. ;-P

Jako szczególny dowód na to, że istnieją byty, których człowiek nie zna jeszcze, nie rozumie, które nie mają raczej dla niego sensu przytoczę teraz "twego konika", czyli świadomość właśnie. Czujesz, jak każdy człowiek prawie [za wyjątkiem tych z silnymi uszkodzeniami, wielkimi zaburzeniami układu nerwowego], że istnieje TAKIE COŚ, CO OKREŚLAMY JAKO ŚWIADOMOŚĆ. Lecz właściwie nic o tym nie wiesz, jak każdy. Jaki świadomość ma dla ciebie sens? Możesz go jakoś określić, opisać? Może i tak, ale raczej "naokoło"... A potrafisz jakoś jednoznacznie, konkretnie zdefiniować świadomość? Ty określasz to często, jako ja jestem. Ale, poza tym, że jest to absolutnie nienaukowe określenie, to ono nie ma żadnego sensu dla drugiego człowieka- jest nieintersubiektywne, jak to określasz. Inna osoba może postrzegać cię jedynie, jako wyobrażenie twej osoby w świadomości tejże osoby. Ale to nie ma praktycznie nic w wspólnego z ty jesteś, bo ty nie możesz być sobą we mnie, ani w nikim, w niczyjej świadomości.
Nawet dla ciebie samego twoja własna świadomość nie bardzo ma sens- bo nie wiesz czym jest, ani skąd się wzięła, ani po co, ani jak działa...
Nie zgadzasz się z tym?


Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Nie 21:00, 09 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:48, 10 Sie 2015    Temat postu:

Jeśli o czymś piszę, to ma to dla mnie sens.

Jeśli używam jakiegoś słowa, to jest ono dla mnie zrozumiałe.

Moje modele świata mogą być błędne; w jakimś stopniu są Z PEWNOŚCIĄ błędne. Ale są sensowne - czyli każde użyte w nich pojęcie ma dobrze określone znaczenie, jest dla mnie zrozumiałe, wiem, o co w nim chodzi.

A czy kiedy ty mówisz o istnieniu, to wiesz, o co chodzi?

Jeśli wiesz, to mówisz z sensem. Jeśli nie wiesz, to mówisz bez sensu.

Sens to nie jest wiedza o tym, po co, czy skąd. Sens to nie jest słuszność. Sens to możliwość przypisania treści. Dzięki temu, zdaniu sensownemu da się przypisać prawdziwość albo fałszywość. Da się je bowiem powiązać z jakimś kryterium weryfikacyjnym. Natomiast zdanie bezsensowne nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe. Bo nie wiadomo, o co w takim zdaniu chodzi!!!

Miło natomiast, że zauważasz, że pojęcie "ja istnieję" jest poza zasięgiem nauki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:13, 14 Sie 2015    Temat postu:

Cytat:
Jeśli o czymś piszę, to ma to dla mnie sens.
Co może się wykluczać z waśnie sensem, a raczej celem pisania. Bo domyślny cel wszelkiej "grafotwórczości" to chyba przekazanie znaczenia, sensu innemu rozumowi indywidualnemu- czy się mylę?.. A coś, co ma da ciebie sens wcale nie musi go mieć dla tego innego rozumu, osoby.
Cytat:
Jeśli używam jakiegoś słowa, to jest ono dla mnie zrozumiałe.
Wcale nie! Możesz wydać z siebie "słowo", jako mało artykułowane dźwięki np. Choć może wtedy nie należy określać tego jako słowo... Ech, znów ta nie-precyzja znaczeń, definicji!..
Cytat:
A czy kiedy ty mówisz o istnieniu, to wiesz, o co chodzi?
Ja wiem. Więcej nawet: postarałem się zdefiniować co rozumiem poprzez istnienie.
Cytat:
Sens to możliwość przypisania treści. Dzięki temu, zdaniu sensownemu da się przypisać prawdziwość albo fałszywość. Da się je bowiem powiązać z jakimś kryterium weryfikacyjnym.
A jeśli tym kryterium weryfikacyjnym jest kolejne wyobrażenie? A NA PEWNO jest- bo rozum nie posługuje się, nie operuje na niczym innym, jak tylko na wyobrażeniach! Więc to jest dopiero "zajebisty sens": sprawdzać jedno widzimisię drugim! Tyle, że to drugie [przy podejściu naukowym] jest bardziej widzinamsię, a nie tylko widzimisię. Czyli "większość ma rację"- jak w demokracji poniekąd. Ale co, gdy ta "demokracja", to ochlokracja, oligo-kracja, a niech nawet tylko technokracja, sciento-kracja i t. p.??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:05, 14 Sie 2015    Temat postu:

wuj napisał:
Jeśli używam jakiegoś słowa, to jest ono dla mnie zrozumiałe.
Piotr napisał:
Wcale nie! Możesz wydać z siebie "słowo", jako mało artykułowane dźwięki np.

Ja nie pisałem o tym, w jaki sposób mógłbym mówić, ale w jaki sposób mówię. NIE używam słów niezrozumiałych dla mnie. Chyba, że daję je jako przykład bezsensu.

Piotr napisał:
znów ta nie-precyzja znaczeń, definicji!.

W słowniku, Piotrku. Nie mów słownikiem. Mów rozumem.

wuj napisał:
A czy kiedy ty mówisz o istnieniu, to wiesz, o co chodzi?
Piotr napisał:
Ja wiem. Więcej nawet: postarałem się zdefiniować co rozumiem poprzez istnienie.

To dlaczego upierasz się, że jest to NIEPOJĘTE???

Piotr napisał:
A jeśli tym kryterium weryfikacyjnym jest kolejne wyobrażenie?

Piotrku, a jeśli 2+2=4, a nie milion? To mamy problem, prawda? Bo wspólnym wysiłkiem starczy nam najwyżej na piwo, ale na jacht już nie. I co? Mamy jęczeć, że mogłoby być milion i że cztery złote to z pewnością jest zły wynik dodawania?

Cztery złote to dobry i jedyny wynik. Podobnie, jak kryteria weryfikacyjne takie są jakie są i nic na to nie poradzisz. Narzekaniem nie spowodujesz, że bzdrynga stanie się pierogami z wiśniami.

Piotrku, obudź wię!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:08, 16 Sie 2015    Temat postu:

@ wujzboj:
Cytat:
Ja nie pisałem o tym, w jaki sposób mógłbym mówić, ale w jaki sposób mówię. NIE używam słów niezrozumiałych dla mnie.
A na ile są one zrozumiałe dla innych?..
Cytat:
W słowniku, Piotrku. Nie mów słownikiem. Mów rozumem.
Nie bardzo rozumiem odniesienie...
Ale: słownik to rozum-bo przez rozumy tworzony, przez wyobrażenia, symbolikę, logikę- czyli tak, jak świadomość funkcjonuje. Dlatego [nie tylko] często "mówię intuicją", "prawdopodobieństwem" również.
Cytat:
To dlaczego upierasz się, że jest to NIEPOJĘTE???
Nie niepojęte- a jedynie słabo pojmowalne i to rozumem. Co innego intuicją, podświadomością, medytacją; tam, wtedy to już jest w miarę nieźle "pojmowalne"; ale mniej poprzez przekształcone wyobrażenia, symbole świadomej części psychiki i pamięci, która nie posługuje się informacją, lecz zniekształconą, zafałszowaną, ograniczoną informacją o informacji.
To raczej ty robisz z tego coś bardziej niepojętego, gdy odrzucasz może nawet potrzebę określenia czegoś np. bzdryngą- tylko dlatego, że nie ma tego w słowniku i "nie mieści ci się w głowie". Zamiast "poczuć" ten [czy inny] desygnat podstawowy, a nie czepiać się, że pojęcia nie mają desygnatów- co prowadzi do właśnie całkowitej bezużyteczności stosowania jakichkolwiek pojęć, znaczeń. Albo stosować pojęcia dla pojęć, określenia na określenia, i tak w nieskończoność chyba...
Słusznie uważasz, że prawdziwego desygnatu nie da się nijak określić w ludzkim języku [ani w żadnym innym- bo język to już symbolika, znaczenie o znaczeniu, informacja o informacji]. Dlatego nie jest wcale tak istotne czy coś jest bzdrynga, czy prawda [nie Prawda!], czy to, czy *****. Bo istotniejszy jest jednak prawdziwy, podstawowy desygnat- czyli to co czujesz; mniejsza z tym, jak to nazywasz!

Tak więc np. istnienie jest oddziaływaniem. Ale gdy już chce się "zabrać" a to, jakim oddziaływaniem, czego, z czym, w jaki sposób- to już wchodzi się na drogę określeń określeń, znaczeń znaczeń; na drogę [nieskończonej] interpretacji pojęć innymi pojęciami.
Cytat:
Piotrku, a jeśli 2+2=4, a nie milion? To mamy problem, prawda? Bo wspólnym wysiłkiem starczy nam najwyżej na piwo, ale na jacht już nie. I co? Mamy jęczeć, że mogłoby być milion i że cztery złote to z pewnością jest zły wynik dodawania?
Może nie rozumiem do końca kontekstu, w jakim to napisałeś... Ale, jeśli dobrze odczytuję wprost tą treść- to aż mnie przeraża, jakie tu bzdury powypisywałeś, jakie ich mnóstwo w czterech tylko zdaniach!
Przecież i cztery złote wystarczy na dobry jacht- jeśli tylko tak ludzie sobie ustalą wartość! Ale np. w sklepie nikt nie będzie debatować nad tym czy cztery, to cztery- będą jedynie zainteresowani kawałkami blaszek i symbolami na nich. A to nie ma zasadniczo nic wspólnego z "matematyczną ideą dwójki" ani matematyczną koncepcją dodawania.
Tu w żadnym wypadku nie chodzi o zły wynik dodawania- tylko o ustalenia ludzi co dają, a co za to biorą, i na odwrót!
To się dopiero zaplątałeś w kategorialne pomieszanie znaczeń. A to prawdopodobnie dlatego, że nie zwracasz dostatecznej uwagi na desygnaty podstawowe, a bardziej na znaczenia symboli, na wyobrażenia pojęć, a nawet ich dalsze pochodne...
Matematyka nie ma nic wspólnego z zakupami, poza tym, że człowiek w jednej dziedzinie, sytuacji oraz drugiej nadaje jakieś wartości, oceny pewnym ideom.
Cytat:
Cztery złote to dobry i jedyny wynik.
Absolutnie nie! Tak może twierdzić tylko czyjś "skostniały" rozum, który "wkuł na blachę" "wciskane" mu idee; i do tego jeszcze pogodził się, "poddał (indoktrynacji)" na tyle, że zaakceptował te czyjeś wymysły jako "dobre"! Co w ogóle oznaczać ma "dobre" w tym kontekście?? :fuj:
Cytat:
Podobnie, jak kryteria weryfikacyjne takie są jakie są i nic na to nie poradzisz.
Może jednak poradzę- np. gdy nie będę już człowiekiem... ;-P
Cytat:
Narzekaniem nie spowodujesz, że bzdrynga stanie się pierogami z wiśniami.
Ale mogę np. "zakosić" od mamuśki trochę takich rzeczy, które wiele osób nazywa pierogami z wiśniami i wystawić je na sprzedaż z przyporządkowaną treścią "super bzdryngi mlaskać proszę". Myślisz, że gdy ludzie tego spróbują i będzie im to pasować, smakować, będą "chętnymi klientami, użytkownikami", to będzie ich obchodziło, że u mnie nazywa się to bzdryngami?! O ile towar będzie naprawdę dobry, "chodliwy"- to jeszcze taka właśnie nazwa wyprze [może już przestarzałe, "niemodne", "wieśniackie"] nazwę pierogi z wiśniami! :)
Cytat:
Piotrku, obudź wię!
Jarku, nie majacz! ;-P

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Nie 0:09, 16 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:27, 19 Sie 2015    Temat postu:

wuj napisał:
NIE używam słów niezrozumiałych dla mnie.

Piotr napisał:
A na ile są one zrozumiałe dla innych?..

Staram się, żeby były. Ale filozofia to nie fizyka. To jest rozmowa na poziomie subiektywnym i nigdy na sto procent nie wiadomo, czy się rozmówcy rozumieją oraz - jeśli widać, że się nie rozumieją - dlaczego się nie rozumieją.

[quot="wuj"e]Nie mów słownikiem. Mów rozumem.[/quote]
Piotr napisał:
Nie bardzo rozumiem odniesienie...

Chodzi o to, że słowniki dają tylko ogólnikowe wytyczne. To wystarczy, żeby dogadać się w sprawie robienia jajecznicy, ale nie wystarczy, aby rozmawiać poważnie o filozofii.

wuj napisał:
To dlaczego upierasz się, że jest to NIEPOJĘTE???
Piotr napisał:
Nie niepojęte- a jedynie słabo pojmowalne i to rozumem.

Co znaczy: pojmowalne rozumem? Co znaczy: pojmowalne intuicją?

Pojęte jest to wszystko, co da się sprowadzić do doświadczenia. Także intuicja jest doświadczeniem. Medytacja też jest doświadczeniem.

Trudność w przekazaniu idei nie znaczy, że idea jest niepojęta.

Aby jednak intuicja mogła ci powiedzieć, że ktoś nie ma racji, to rozumy twój i twojego rozmówcy muszą ci przedtem pozwolić dostatecznie poprawnie przetłumaczyć to, co ten ktoś do ciebie mówi, ja twoje własne doświadczenia. I tu jest problem. Nie w intuicji, ale w tłumaczeniu.

A bzdrynga? Nie chodzi, kurczę, o to, że nie ma tego w słowniku! Używam słowa, którego nie ma w słowniku dlatego, żeby się, przerywnik, nie myliło z czymś znanym! Bo tak się składa, że słownik zawiera słowa znane, posiadające zrozumiałą treść, opartą na doświadczeniu.

NIE MA potrzeby określania niczego bzdryngą, bo bzdrynga jest właśnie, przerywnik, tym, czego nie ma potrzeby określać, bo się określić w żaden sposób nie da (nawet intuicją czy najgłębszą medytacją - w przeciwnym razie to NIE JEST bzdrynga). I tylko temu, przerywnik, bzdrynga "służy" - jako znacznik BRAKU WSZELKIEGO SENSU. Nawet intuicyjnego czy medytacyjnego.

Piotr napisał:
prawdziwy, podstawowy desygnat- czyli to co czujesz

Jeszcze trochę i zostaniesz idealistą empirycznym :)

Cytat:
Tak więc np. istnienie jest oddziaływaniem. Ale gdy już chce się "zabrać" a to, jakim oddziaływaniem, czego, z czym, w jaki sposób- to już wchodzi się na drogę określeń określeń, znaczeń znaczeń; na drogę [nieskończonej] interpretacji pojęć innymi pojęciami.

Pojęcia sprowadza się nie do pojęć, Piotrku, lecz - przerywnik :P - do DOŚWIADCZENIA.

Przyjrzyj się temu.

Każde doświadczenie sprowadza się do "doświadczam"...

Nie chodzi tu o gramatykę. Przyjrzyj się medytacyjnie, do czego sprowadza się każde doświadczenie. Wtedy będziesz wiedział, czym jest to, co nazywam "ja jestem". To, co nazywam świadomością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:17, 19 Sie 2015    Temat postu:

Dobrze- z treścią powyższego twego postu praktycznie całkowicie się zgadzam.

Jednak może odpowiesz mi na takie konkretne pytanie jeszcze (Chociaż pośrednio, z tego na ile czytałem twoje teksty na tym forum, to chyba już nie raz czyniłeś- ale może nieco z własnego lenistwa zapytam jeszcze raz, konkretnie i dość konkretnej odpowiedzi oczekuje): Czy uważasz, że brak wszelkiego sensu, jakiegokolwiek sensu w znaczeniu metafizycznym implikuje brak sensu również jako przejawu, atrybutu Absolutu??
(Nie wiem czy wystarczająco precyzyjnie postawiłem to pytanie- lepiej nie potrafię raczej, przynajmniej na ten moment.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:23, 21 Sie 2015    Temat postu:

Jeśli miałbym mówić o Absolucie jako o bzdryndze, to powinienem raczej stulić pysk :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:20, 23 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Jeśli miałbym mówić o Absolucie jako o bzdryndze, to powinienem raczej stulić pysk :)
Jeśli już tak bardzo sprowadzasz wszystko do wyobrażeń- słusznie zresztą- to większą bzdryngą, czyli mniej potwierdzone doświadczeniem ludzkim, jest ewentualne istnienie Boga [mam na myśli takiego np. z religii Abrahamowych], niż istnienie Rzeczywistości, której "skrawki" są dostępne w interakcjach z ludzkimi organizmami; w przeciwieństwie do wspomnianego Boga, który MOŻE jedynie jest nieco "dostępny" w przeżyciach mistycznych... A jednak o bzdryndze-Bogu niejedno już napisałeś: co prawda z pewnym sensem, ale bardzo wydumanym, wobec tego, i "twoim" sensem- nie sprawdzonym doświadczalnie, naukowo.
Natomiast jeśli zrezygnować z hierarchizowania wyobrażeń pod względem możliwości ich weryfikacji poprzez doświadczenie, to równie ważne jest wyobrażenie rzeczywistości, boga jakiegokolwiek, bzdryngi, pegaza, nrs48fh, ******* i wszystkiego innego.

Historia okryć, nauki pokazuje, że niektóre rzeczy, które wyobrażamy sobie odnośnie [fizykalnej] rzeczywistości z czasem stają się dostępne ludzkiemu doświadczeniu i poznaniu. A Bóg-bzdrynga wciąż tkwi JEDYNIE W LUDZKICH UMYSŁACH, jako wyobrażenie- w tej sytuacji chyba równoważne jednorożcowi czy pegazowi- nie dające się doświadczyć nijak [poza wspomnianymi mistycznymi przeżyciami, które jednak również są tylko niepotwierdzalnymi wyobrażeniami].
Czyli kto prawi większe nonsensy: Ja, opisując co prawda jeszcze nieodkryte lub słabo poznane "sfery", aspekty Rzeczywistości- ale dość prawdopodobne, na podstawie tego, co już znamy, czego doświadczamy, lub/i takie, które za jakiś czas zostaną odkryte, staną się dostępne świadomości ludzkiej..? Czy ty, pisząc np. o Bogu, o którym można powiedzieć wiele z sensem- lecz w żaden sposób tego sensu nie daje się zweryfikować?!


Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Nie 15:23, 23 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:05, 23 Sie 2015    Temat postu:

Istnienie Boga nie jest żadną bzdryngą, bo Bóg to osoba, a ja wiem z własnego doświadczenia, co to jest osoba. Bóg to "ja istnieję". To "ja istnieję" ma możliwości działania zupełnie nieporównywalne do moich, ale wszystko, co to "ja istnieję" uczyni w ramach Rzeczywistości, jest dla mnie pojęte. Nie, JAK to zrobił technicznie, ale CO uzyskał.

Bóg-bzdrynga nie tkwi nawet w wymysłach, bo bzdryngi nie można nawet pomyśleć. Ale ja nie mówię o Bogu-bzdryndze. Ja mówię o Bogu, który jest zrozumiały, bo jest osobowy. I który jest jak najbardziej dostępny doświadczeniu. Chociażby jako właśnie ta intuicja mówiąca, jak Powinno Być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22904
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:01, 24 Sie 2015    Temat postu:

wujzboj napisał:
Po katolicku o duszy? To znaczy, jak?

Dusza to dość ogólnikowe pojęcie. Wolę mówić o świadomości ("ja istnieję"), bo wtedy bardziej wiadomo, o czym mowa. Powiedziałbym, że pojęcie duszy ma o tyle sens, o ile znaczy ono właśnie: świadomość.


Czy to "ja istnieję" będzie trwało po śmierci . Jeśli tak to jak to będzie wyglądało?

Spinoza w etyce napisał, że po śmierci zostaje także ten aspekt "duchowy" - ale nie sa to indywidualne dusze.

Czy można nazwać to pamięcia boga :(

tu jest o tym: [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 9:04, 24 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:38, 24 Sie 2015    Temat postu:

Semele napisał:
Czy to "ja istnieję" będzie trwało po śmierci . Jeśli tak to jak to będzie wyglądało?

Na tym polega nieśmiertelność, że będzie istniało także i po śmierci ciała.A jak będzie wyglądało? Tak, jak teraz; na tym polega "zmartwychwstanie ciała". Ale nie chodzi tutaj ani o cechy fizyczne, ani o upodobania czy zdolności; to są tylko rzeczy nabyte, które mogą być tymczasowe, chociażby dlatego, że w nowych warunkach przestają być potrzebne. Chodzi raczej o to, że po śmierci pozostaje się sobą w tym sensie, w jakim jest się sobą od narodzin do śmierci.

Semele napisał:
Spinoza w etyce napisał, że po śmierci zostaje także ten aspekt "duchowy" - ale nie sa to indywidualne dusze.

Spinoza miał swoje poglądy. Każdy je ma.

Nawiasem mówiąc, nie lubię pojęcia "dusza". Uważam, że wzięło się z arystotelicznego dualizmu przystosowanego przez Akwinatę do potrzeb chrześcijaństwa i że jest obciążone historycznie dualistycznym myśleniem o człowieku. Tymczasem człowiek to jest człowiek, a nie połączenie duszy z ciałem. Człowiek to świadomość komunikująca się z innymi świadomościami. Jest tym za życia (doczesnego) i pozostaje tym samym po śmierci (fizycznej). "Ciało" to doczesny przejaw tego komunikowania się, śmierć fizyczna to przerwanie tej komunikacji (tj. komunikacji z innymi ludźmi żyjącymi w świecie doczesnym), "dusza" to doczesny przejaw bycia osobą - ale tomizm, inspirowany arystotelizmem, wprowadza jeszcze różne inne ciała i dusze (np. duszę roślinną), bo dla niego dusza jest formą: matrycą, projektem, właśnie obrazem w umyśle Boga. Na moje odczucie jest to pakowanie zbyt wielu fundamentalnie, jakościowo różnych rzeczy do jednego worka. Albo: przydzielanie nazw według kryteriów drugorzędnej wagi, co łatwo prowadzi do konfuzji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:51, 24 Sie 2015    Temat postu:

A dlaczego "śmierć nauki"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:16, 25 Sie 2015    Temat postu:

To wyjaśniłem na wstępie. Dlatego, że zideologizowana nauka nie jest nauką, ale ideologią właśnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22904
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:22, 25 Sie 2015    Temat postu:

[quote="wujzboj"]
Semele napisał:

Semele napisał:
Spinoza w etyce napisał, że po śmierci zostaje także ten aspekt "duchowy" - ale nie sa to indywidualne dusze.

Spinoza miał swoje poglądy. Każdy je ma.

Nawiasem mówiąc, nie lubię pojęcia "dusza".

Ten temat rozwija : [link widoczny dla zalogowanych]

Spinoza napisał w etyce mniej więcej tak:

"Ludzki umysł nie może zostać całkowicie zniszczony wraz z ciałem, ale pozostaje z niego coś, co jest wieczne."

Z tego co piszesz wuju zbóju wnioskuje, że wierzysz w to , iż wszyscy zmartwychwstaną, pozbawieni pewnych atrybutów niepotrzebnych im w tamtym świecie

Jaki atrybuty nie będą nam potrzebne na drugim świecie?

Co do nauki. Nauka nie umarła i nie umrze. Brak jest natomiast dobrych dziennikarzy piszących o nauce.

"Lek na raka, który obala teorie Einsteina" [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:53, 29 Sie 2015    Temat postu:

Nie wiem, jakie atrybuty będą nam "tam" niepotrzebne. Taka wiedza nie wydaje mi się zresztą specjalnie istotna.

A nauka faktycznie nie umarła i nie umrze. Natomiast taka "nauka", jakiej obraz przedstawił wspomniany redaktor, jest nauką martwą - bo to nie nauka, ale ideologia. Chodzi mi dokładnie o to, o czym wspomniałaś: brak jest dobrych dziennikarzy piszących o nauce. Artykuł z TP fajnie to komentuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Komentarze: Anty(k)wariat Wuja / Artykuły Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 1 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin