Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Metodologia priorytetu dla analitycznego podejścia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35144
Przeczytał: 56 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:03, 21 Kwi 2025    Temat postu: Metodologia priorytetu dla analitycznego podejścia

Od dziesiątków lat wyznaję pewien ideał metodologicznego podejścia do argumentacji, myślenia. Wydaje mi się, że spora część (mniej lub bardziej świadomie) ten ideał ze mną dzieli, ale też jest porównywalna część ludzi, która stoi po stronie metodologii wyraźnie odmiennej. Chodzi o proste pytanie: co w ogóle można uznać za wartościowy argument w dyskusji?
Ale chodzi tu też o konkretny aspekt tej sprawy - o opowiedzenie się po stronie:
- ZADEKLAROWANIA NAZWY dla argumentacji, tezy
- ZAPROPONOWANIA SYSTEMU ODNIESIEŃ - "TEORII" odzwierciedlającej nasze stanowisko.

Pomysł na stworzenie tego wątku przyszedł mi do głowy podczas dyskusji nad ideą wolności. I to będzie chyba też dobry ilustracyjny przykład zagadnienia, o którym jest ów wątek. W dyskusjach na temat wolności najczęściej obijamy się o dwa rodzaje podejść:
- dyskutanci o profilu STWIERDZAJĄCYM będą po prostu generowali określenia, które dalej są dla odbiorców "po prostu do uznania/przyjęcia". Stwierdzający dyskutanci na owych stwierdzeniach się skupiają, unikając wchodzenia w dalsze analizy. W ich przekonaniu to jest wystarczające, że się daną tezę ogłosi, zaś pytania o analizę dalszych odniesień sprawy są uznawane za mało istotne.
- dyskutanci, dla których samo nazwanie argumentu, czy idei jest CO NAJWYŻEJ WSTĘPEM do dalszych analiz, w których dopiero ujawnia się istota sprawy, czyli właśnie powiązania z innymi ideami, faktami, okolicznościami. Tu "tym prawdziwym argumentem" jest jedynie jakiś system odniesień, rozumowania, jakaś "teoria" (cudzysłów zastosowałem, aby zasygnalizować, że nie chodzi od razu o jakiś kompletny twór teoretyczny, lecz bardziej o sam ów fakt, że argumentacja musi tworzyć jakąś postać mentalnej struktury).

Na koniec dorzucę tutaj też opis, jaki przedstawiłem w wątku wspominanym na wstępie:
Michał Dyszyński w wątku http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/ludzka-wolnosc,27547-50.html#839177 napisał:
Katolikus napisał:
Teolog pisze:
Cytat:
Bóg obdarzył nas wolnością


Michał wcześniej wystawił swoją (bardzo ciekawą) propozycję ujęcia sprawy:

Cytat:
Zostaliśmy stworzeni jako istoty z zalążkiem wolności. Resztę tej wolności jesteśmy zmuszeni dobudować sobie sami.


Która teza bardziej przystaje do naszej rzeczywistości i co ona oznaczałaby w praktyce?

Wg mnie teza "Bóg obdarzył nas wolnością" jest tezą fałszywą, bo:
- istnieje wiele czynników, które mają silny wpływ na naszą wolę i nasze postępowanie, i w ogólności na naszą psychikę. Gdy jesteśmy naznaczeni tymi różnymi ograniczeniami to nie podejmujemy prawdziwie wolnych decyzji. Świadczy o tym samo życie człowieka.

To jest trochę kwestia definicji, czyli umowy językowej. A ramach odpowiednio rozumianej definicji wolności da się pogodzić te stanowiska, uznając, iż ten mój zalążek wolności, o którym piszę ja, jest po prostu już tą wolnością, o której pisze teolog.

Gdyby zaś ów teolog (czy ktokolwiek jeszcze) negował moje rozumienie wolności, to chcę to rozumienie dodatkowo wytłumaczyć, osadzając je w dość fundamentalnej ramie metodologicznej - epistemicznej (właściwie to chyba stworzę za chwilę cały wątek, bo sprawa jest wg mnie wyjątkowo fundamentalna i chciałbym ją przedyskutować także osobno - samą w sobie).
Otóż ja od jakiegoś czasu dystansuję się (na gruncie metodologicznym, na gruncie tworzenia podstawowych konstrukcji logicznych dla myślenia) od ujęć, w których racje polegają na wygenerowaniu jakiegoś określenia na coś (to tym "czymś" jest idea wolności), a dalej oparciu się w 99% na intuicji, czyli na ujęciu w stylu "ja mam rację, więc tłumaczyć się nie muszę". Dla mnie ktoś, kto nie tłumaczy swojego stanowiska, który NIE NAWIĄZUJE jego określeń do innych idei, pozostał na poziomie czczych deklaracji. Do rzetelnej racji jest mu wtedy daleko.
Czym się różni moje ujmowanie wolności, od samego tylko powiedzenia (jako wyjaśnienie) "człowiek jest wolny"?...
- Właśnie tym, że ja PRÓBUJĘ WCHODZIĆ W MECHANIZMY owej wolności, a stwierdzający wolność... po prostu tylko stwierdza. A też wg mnie jeśli ktoś tylko stwierdza, to nawet nie wiadomo, o czym myśli, czyli w skrajnym przypadku to, co jest w jego głowie, jest w bardzo luźnej relacji do tego, co tworzy się w głowach odbiorców komunikatu na kanwie deklaracji, które od stwierdzającego otrzymali.
Dlatego ja od jakiegoś czasu zmierzam w kierunku metodologicznego podejścia na zasadzie: albo wskazuję mechanizm, reguły, powiązania, albo sobie luźno gaworzę deklarując jakieś nazewnictwo, któremu każdy odbiorca może podpiąć niemal dowolną ideę, a nie będzie jak sprawdzić stopnia zgodności tego, co myśleli odbiorca i nadawca komunikatu.
Mój podział wolności na ten aspekt bazowy - ziarenko i osobisty, związany z rozbudowywaniem świadomości, i tworzeniem siebie, jest czymś więcej niż nazwaniem sprawy, a potem dla zwiększenia efektu promocji tezy powiedzeniem "tak to jest". W moim podejściu jest wskazanie mechanizmu, który potem DAJE SIĘ ANALIZOWAĆ, porównywać do różnych życiowych sytuacji, konstruować na jego bazie pytania, a potem szukać na nie odpowiedzi.
To co ja wystawiam do dyskusji jest zatem czymś innym niż wystawienie stwierdzenia. Ja wystawiam do dyskusji/analizy STRUKTURĘ/MECHANIZM/SYSTEM/ODNIESIENIA. To, że coś można nazwać jakimiś słowami, traktuję jako banalną, a także zupełnie nieweryfikowalną fazę komunikacji. To, że ktoś powie "człowiek jest wolny", to od razu uruchamia pytanie: człowiek jest "wolny", czyli JAKI?
I nie zamierzam dalej mitrężyć czasu w potencjalnej dyskusji, w której dalsze "wyjaśnianie" polegać by miało tworzeniu pętli wzajemnie się wspierających synonimów w stylu: "jest wolny, czyli decyduje o sobie", albo "jest wolny, czyli posiada wolność wyboru". To zamienianie jednych nazw na inne, DOPÓKI NIE ODWOŁA SIĘ DO MECHANIZMU, czyli do czegoś dającego szansę na analizę, jest wg mnie puste, czcze, czysto deklaratywne.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:03, 21 Kwi 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35144
Przeczytał: 56 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:12, 21 Kwi 2025    Temat postu: Re: Metodologia priorytetu dla analizy odniesień

Michał Dyszyński napisał:
Ale chodzi tu też o konkretny aspekt tej sprawy - o opowiedzenie się po stronie:
- ZADEKLAROWANIA NAZWY dla argumentacji, tezy
- ZAPROPONOWANIA SYSTEMU ODNIESIEŃ - "TEORII" odzwierciedlającej nasze stanowisko.

Stoję na stanowisku, że w prawie wszystkich dyskusjach odnoszących się do idei o "filozoficznym zasięgu" poprzestawanie na upieraniu przy zadeklarowanych nazwach i prostych odniesieniach jest niekonstruktywne, a ostatecznie błędne jako podejście.

Poprawnym argumentem w dyskusji filozoficznej jest wg mnie jedynie wyrysowanie swoistej "mapy" mentalnej - czyli pokazanie, jak dana idea funkcjonuje w różnych kontekstach, jak różne elementy wpływają na jej postrzeganie, na wyciągane wnioski.

Samo nazwanie czegoś przez dyskutanta, a potem upieranie się, aby inni ludzie też tę nazwę stosowali, sugeruje, iż tak naprawdę owemu dyskutantowi nie chodzi o zrozumienie, ani wyjaśnienie sprawy, lecz o stworzenie ATMOSFERY BYCIA TYM, KTÓRY NARZUCA, DOMINUJE, RZĄDZI.
Wielu dyskutantów tylko bowiem markuje dyskusje o sprawach, a w rzeczywistości ma zupełnie inny cel - cel emocjonalny, instynktowny, cel pokazania "ja tu rządzę!", albo "nasi tu rządzą!", "dostosuj się, okaż swoja uległość!".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35144
Przeczytał: 56 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:30, 21 Kwi 2025    Temat postu: Re: Metodologia priorytetu dla analizy odniesień

Ten wątek w jakimś stopniu wyjaśnia też chyba wiele nieporozumień pojawiających się w dyskusjach, w których uczestniczyłem. Ja już na tyle mocno wierzę, że poprawnym argumentowaniem jest zrezygnowanie z metodologii dyskusji w stylu "narzucam innym swój sposób nazywania spraw", na rzecz "w zasadzie nieważne jak ten problem nazwiemy, bo ważne jest to, czym on jest swoich odniesieniach, strukturze, zależnościach i to o tych aspektach strukturalnych jest sens dyskutować".
Gdy pojawia się samo nazwanie czegoś, to ja od razu stawiam sobie pytanie: ale "tam głębiej", to co sobie na ów temat myślisz, jak to ci się "czepia" w rozumowaniu "pobliskich" idei, mechanizmów przejścia, wniosków praktycznych i jakie narracje wokół zagadnienia są wg ciebie prawidłowe, a jakie odrzucasz?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35144
Przeczytał: 56 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:07, 21 Kwi 2025    Temat postu: Re: Metodologia priorytetu dla analitycznego podejścia

Praktycznie podchodząc do istoty tego wątku można by posłużyć maksymą: to, że ktoś jakoś coś nazwał, nie jest argumentem na nic - wszak nazwy (szczególnie te ocenne, emocjonalne) ludzie mogą rzeczom i postawom nadawać kapryśnie, niezgodnie ze stanem faktycznym. Sama nazwa do nic, dopiero podanie odniesień tego, w jakiś sposób jest określone, sprawdzalne - dopiero to jest prawdziwy argument.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin