Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Akceptacje, miłości i inne dobre dary, których się nie chce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:05, 20 Lut 2024    Temat postu: Akceptacje, miłości i inne dobre dary, których się nie chce

Są takie rzeczy, które sobie ofiarowujemy, traktując je jako dar z naszej strony, jako coś dobrego, a co druga strona widzi bardziej jako szykanę. Najlepiej widać to w miłości romantycznej, którą ktoś chce dać drugiej osobie, podczas gdy owa osoba nie jest tym zainteresowana. Ale podobnie może być z pomocą, której się nie chce, radami, których lepiej byłoby nie słyszeć itp.
Powody, dla których nie chcemy różnych teoretycznie "dobrych" darów, rzeczy nam ofiarowywanych jest wiele różnych, choć z grubsza wynikają one z jednego faktu - NIEDOPASOWANIA DO OCZEKIWAŃ odbiorcy. Oto są ludzie dla nas nieatrakcyjni, których wolelibyśmy trzymać na dystans, albo w ogóle ich nie oglądać w naszym życiu. I nawet bardzo szczery dar miłości, akceptacji ze strony tych ludzi nie będzie pożądany.

Ale jest jeszcze inny, pośredni poziom problemu - czasem może chcielibyśmy relacji z drugą osobą, ale WYRAŹNIE INNEGO TYPU, niż ta osoba jest w stanie nam ofiarować. Przykładowo chłopak chce dziewczynie ofiarować przyjaźń, a ona oczekujemy od niego "czegoś więcej". Albo jest odwrotnie, czyli to ona chce tylko przyjaźni, a chłopak naciska na romantyczny związek. Problem pojawia się także w relacjach innych niż romantyczne. Ileż to się trzeba nieraz namęczyć, aby się obronić przed bardzo pragnącą dla nas czegoś "dobrego" babcią, która nam nakłada na talerz zrobione przez siebie kotlety, czy pierogi - czy to w ilościach przesadzonych, czy dla nas niezbyt smacznych, albo inaczej niezgodnych z dietą.

Ogólnie bywa tak, że niektóre dary od ludzi USTAWIAJĄ NAS w relacji do świata w sposób, który nam nie pasuje. A nie chcemy być właśnie, nawet tym "dobrem" ustawiani. Nie chcemy TEGO DALSZEGO CIĄGU, który z jakimś darem się wiąże, np. nie chcemy zobowiązań, nie chcemy czasem nawet mieć w pamięci tego epizodu życia. Chcemy mieć nasze życie, nasze emocje "po swojemu".
Dodając wtręt bardziej osobisty dodam, że sam często też wolę mieć wiele relacji na dystans z ludźmi. Lubię mieć spokój, najbardziej komfortowo czuję się w świecie moich myśli, a nie w jakimś ferworze, ciągłym zagadywaniu mnie, opowiadaniu mi o tysiącach pierdół z czyjegoś życia, którymi ktoś koniecznie się chce ze mną podzielić. Ktoś może uważać swoją akceptację mnie w tym kontekście za szczery dar - że on "chce ze mną porozmawiać", przecież lubi mnie, akceptuje. A to ja nie chcę tego jego (jak najbardziej szczerego, tego nie neguję...) daru akceptacji z jego strony, bo sposób, w jaki owa akceptacja będzie realizowana, odbieram jako uciążliwy.

Zakończę pewnym wnioskiem ogólnym: każdy jest NA JAKIMŚ ETAPIE swojego życia, doskonalenia się, rozumienia, a każdy taki etap ma pewien zakres relacji, które są komfortowe, podczas gdy inne będą uciążliwe, NAWET WTEDY, GDY OGÓLNIE SĄ TRAKTOWANE JAKO COŚ DOBREGO. W świadomości społecznej chyba często się o tym zapomina, nie jesteśmy tak całkiem z jednego kawałka drewna wystrugani.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:37, 22 Lut 2024    Temat postu:

Nieraz mnie gnębi jedna rzecz - to, że nie umiem odwzajemnić czyichś dobrych wobec mnie intencji, nawet ofiarowywanych mi uczuć. W filmach jest nieraz ten motyw, że jedna osoba kocha kogoś tam, ale z kolei ten ktoś jest zajęty, więc nie odwzajemnia uczuć. Ale problem jest nie tylko w kontekście związków romantycznych. Także się pojawia w kontekście przyjaźni, może wspólnych zadań. Człowiek musi NAUCZYĆ SIĘ ODMAWIAĆ PROŚBOM, wezwaniom ze strony ludzi do czegoś, co nawet ma dobre intencje. Ale przecież czas nie jest z gumy, siły nie są z gumy, jeśli robimy coś jednego, to nie rozdwoimy się, aby też robić coś innego. A tu ktoś inny pragnie nam ofiarować dar swojego zaangażowania, wysiłku. A my wychodzimy na tych wrednych (zarozumiałych?...), którzy odmawiają.
Ja mam ten problem z odmawianiem ludziom, że czuję przy tym silny emocjonalny dyskomfort. W jakimś stopniu chyba nawet uciekam, staję się odludkiem, tylko po to, aby NIE MUSIEĆ KOMUŚ ODMAWIAĆ, aby w ogóle jakoś uciąć kwestię potencjalnych próśb, których potem nie jestem w stanie spełnić, a będę miał dyskomfort emocjonalny, że tej, czy innej osobie powiedziałem swoje "nie". Więc na wszelki wypadek, już uprzedzająco chowam się w swoją skorupę.

Tu jest ciekawy aspekt ludzkiej psychologii, funkcjonowania społecznego - dobrze się w społeczności funkcjonuje osobom względnie gruboskórnym. Te bardziej gruboskórne osoby nie mają problemu z odmawianiem komuś, z ucinaniem relacji. Poza tym w stosunkach społecznych (dla mnie jest to szczególnie trudne do zaakceptowania) normą jest posługiwanie się kłamstewkami, prowokacjami, zaczepkami. Społeczne funkcjonowanie polega na inicjowaniu całej masy różnych drobnych właściwie pustych niczemu niesłużących incydentów. Te incydenty, te zaczepki, małe krytyki, tłumaczenia się, spory jakoś tworzą PRZESTRZEŃ KONTAKTU.
Sam jestem wewnętrznie relatywnie chyba uporządkowany o tyle, że nie mam ochoty dowiadywać się kółko po raz setny, czy mnie lubi ten, czy inny ktoś, albo jak odpowie na moją krytykę. W życiu mało kiedy kogoś krytykuję, a jeśli się spodziewam, że jakaś moja uwaga raczej kogoś urazi, to prędzej zmilczę, niż ją wyrażę. Dlatego jestem najczęściej milczkiem.
Ludzie są towarzyscy wtedy, gdy raczej nie biorą na poważnie tego, co się w życiu towarzyskim dzieje.
Inaczej mówiąc, osoby zbyt serio biorące życie, osoby SAMOKRYTYCZNE, osoby próbujące nie tylko gadać, rzucać słowa na wiatr, lecz dopiero wtedy będą coś mówić, gdy to sprawdzą, gdy poważnie potraktują problem - takie osoby są mało towarzyskie.

Życie towarzyskie toczy się wokół swoistej PUSTOTY, wokół NIEZOBOWIĄZUJĄCYCH deklaracji, zaczepek, spostrzeżeń. Ludzie poważnie myślący mają odwrotny profil mentalny - one ZOBOWIĄZUJĄ SIĘ WEWNĘTRZNIE od poważnego potraktowania tego, co w życiu robią, próbują być ODPOWIEDZIALNE. Tymczasem tu właśnie mamy sytuację, w której nadmiar poczucia odpowiedzialności alienuje.

Jeszcze raz ten wniosek powtórzę, z dodatkiem:
Nadmiar poczucia odpowiedzialności alienuje człowieka ze wszystkich tych relacji, które z założenia mają być właśnie nieobowiązujące, tymczasowe, na próbę, przelotne, ot tak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin