Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kwestia uznania, czyli pytanie o prawdziwy cel działania
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:09, 09 Lip 2011    Temat postu: Kwestia uznania, czyli pytanie o prawdziwy cel działania

Chciałbym postawić problem, który od dłuższego czasu powraca do mnie w różnych odmianach. Jest on bliski owemu odwiecznemu pytaniu o sens życia, choć tutaj chciałbym go postawić mniej górnolotnie, a bardziej praktycznie.

Zacznę tym razem od tezy:
Uważam, że zdecydowana większość deklarowanych przez ludzi we współczesnym społeczeństwie celów i potrzeb życiowych to "pic na wodę", bo prawdziwą motywacją jest odwieczne prawo rywalizacji, bądź łagodniej - poszukiwania uznania w swojej grupie.
Moją tezę chciałbym zilustrować przykładami:

Dążenie do bogactwa - teoretycznie bogacze pragną po prostu więcej "mieć" i z tego wynika ich staranie związane ze zdobywaniem pieniędzy. Ale szybko trzeba postawić pytanie: po co oni właściwie mieliby więcej mieć?
Czy siedzenie w drogim samochodzie jest tak znacząco obiektywnie lepsze niż siedzenie w średnio drogim, czy nawet dość tanim samochodzie. A czy nie wygodniej siedzi się po prostu w niedrogim fotelu pod ładnym drzewem? Czy posiadanie 5 domów daje realnie większy komfort życia, niż posiadanie jednego domu, w którym wszystko jest poukładane tak jak chcemy, a starań administracyjno - zarządczych jest w tym przypadku 5-krotnie mniej, niż przy 5 domach?...
Czy posiadanie wysadzanego diamentami zegarka daje jego właścicielowi jakąkolwiek realną korzyść poza szpanem i świadomością, że inni go pewnie zazdroszczą?
W moim przekonaniu odpowiedź na wszystkie te pytanie jest prosta - bogacze dążą do swojego bogactwa motywowani nie realnym funkcjami, możliwościami zdobywanych dóbr, ale dla zaspokojenia poczucia uznania, zazdrości innych, poczucia bycia wysoko w drabince społecznej rywalizacji. Gdyby pozostali ludzie - ot tak nagle - ODMÓWILI ZNACZENIA samemu faktowi bogactwa, to zdecydowana większość owych bogaczy poczuliby się jak idioci. Szczególnie poczuliby się idiotami, gdyby w drodze do owego bogactwa poszli na jakieś daleko idące kompromisy z własnym poczuciem godności, uczciwości wewnętrznej. Nagle spadłoby na nich wrażenie, że choć z jednej strony ich starania były walką o uznanie ludzi, to z drugiej strony robili dokładnie to, co powoduje, że na owo uznanie nie zasługują.
Upiększanie - ludzie często bardzo dużo wysiłku poświęcają urodzie swojej, czy posiadanych rzeczy. Zwykle wydaje im się, że robią to albo dla siebie, albo że jest to "obiektywnie" potrzebne dla życia w grupie. Że bez tego się nie da. Stąd obsesyjne podążanie za modą u kobiet, czy szprycowanie się podejrzanymi specyfikami przez facetów, którzy szybko chcą zbudować sylwetkę. Tutaj może rzadziej spotykamy się z zakłamaniem, bo ludzie tego pokroju częściej przyznają, że robią coś nie dla siebie, ale dla zdobycia poklasku innych. Ale i tak mało kto gotów jest przyznać się do tego, że maskuje tym sposobem słabe poczucie własnej wartości.
Rozrywka - czytałem ciekawy artykuł o gorzej uposażonych mieszkańców Italii, którzy ogłaszają w pracy, że jadą na urlop gdzieś do wspaniałego hotelu za granicą, a cichaczem całe 2 tygodnie spędzają w domu. Potem po "powrocie" opowiadają banialuki kolegom, jak to wspaniałe wakacje mieli w drogim ośrodku. Myślę że wiele innych rozrywek ludzie wybierają nie w oparciu o swoje rzeczywiste potrzeby, ale jako wyraz konformizmu, podporządkowywania się oczekiwaniom społecznym.

Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy ludzie są zakłamani i nie przyznają się do rzeczywistych celów swojego działania. Faktycznie duża część osób jest w stanie przyznać się co do dużej części motywacji - że związane są one z poszukiwaniem uznania. Problem w tym, że jeszcze innej części własnych motywacji już tak poprawnie nie diagnozujemy. Jestem przekonany, że bardzo duża część naszych działań, które sami sobie określamy jako egoistyczne, robione dla samego siebie, realnie służy nam niespecjalnie (czasem wymaga niemałego wysiłku, a realna korzyść jest znikoma), a jest wykonywane niemal wyłącznie dla zdobycia poklasku. Takie ukrywanie przed sobą rzeczywistych celów działania uważam za szkodliwe dla rozwoju wewnętrznego. Bo człowiek mylnie diagnozując potrzeby życiowe, ostatecznie osiąga jakieś cele, ale ciągle nie jest spełniony życiowo. Więc próbuje te cele osiągnąć jeszcze raz (jeszcze mocniej) i znowu okazuje się, że wynikające stąd poczucie szczęścia jest chwilowe, zwykle związane z krótkim okresem w pobliżu kulminacji naszych starań. Przez to zakłamanie nie potrafimy być do końca szczęśliwi.
Choć z drugiej strony, wcale nie uważam, że pozbawianie się złudzeń jest prostą drogą do szczęścia... :cry:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 10:13, 09 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TATANATI




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:02, 10 Lip 2011    Temat postu:

Bogactwo wzbudza w niejednym człowieku pragnienia, których nie sposób zaspokoić. Jeśli ktoś zaczyna uważać pieniądze za cel sam w sobie, a nie za środek płatniczy, to staje się podatny na wszelkie pokusy natury moralnej, nie wyłączając kłamstwa, kradzieży czy zdradzieckiego postępowania.
Materializm przyczynił się w dużej mierze do odejścia od wiary w Boga.
Pieniądze dają pewną miarę niezależności, dlatego człowiek, który je posiada, często ufa im zamiast Bogu.
Wielu szczerych ludzi, którzy poświęcili dużą część swojego życia na zdobycie majątku przyznaje, że nie da się za nie kupić tego, co w życiu najcenniejsze — kochającej rodziny, prawdziwych przyjaciół i przede wszystkim więzi z Bogiem

Upiększanie
. Chcąc osiągnąć idealny lub po prostu korzystniejszy wygląd, sporo osób ucieka się do chirurgii plastycznej. Ten dział medycyny proponuje coraz tańsze i coraz bardziej zróżnicowane zabiegi. Kobiety mające obsesję na punkcie wyglądu cierpią czasami na zaburzenia apetytu, takie jak bulimia czy anoreksja. Nieraz zażywają „cudowne” preparaty odchudzające, których skuteczności nie potwierdziły jednak żadne poważane instytucje medyczne, a stosowanie takich środków może być bardzo szkodliwe dla zdrowia. U takich osób może się ujawnić choroba psychiczna zwana zaburzeniem dysmorficznym. Cierpiący na nią zamartwiają się wyimaginowanymi mankamentami urody. Może być tak, jak pisze p. Michał, że robią to z próżności, dla poklasku.

Rozrywka. Jeżeli chodzi o zaimponowanie otoczeniu swoimi rzekomymi wczasami czy inną formą rozrywki, to zgadzam się, że powstają z tego powodu różne zakłamania. Wynika to raczej z przynajmniej dwóch przyczyn, po pierwsze -z braku pieniędzy, a po drugie -chęć bycia akceptowanym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:04, 10 Lip 2011    Temat postu:

TATANATI napisał:

Pieniądze dają pewną miarę niezależności, dlatego człowiek, który je posiada, często ufa im zamiast Bogu.
...
Wielu szczerych ludzi, którzy poświęcili dużą część swojego życia na zdobycie majątku przyznaje, że nie da się za nie kupić tego, co w życiu najcenniejsze — kochającej rodziny, prawdziwych przyjaciół i przede wszystkim więzi z Bogiem

Z ufnością Bogu jest z kolei inny problem. Bóg ma zwyczaj wystawiać człowiek na próbę. Więc sama ufność jest wciąż w opałach, bo np. taki chrześcijanin dostaje ciosy z lewa i prawa, choć stara się żyć w zgodzie z zasadami swojej wiary (kogo Bóg kocha, tego doświadcza). Nawet w rodzinie i wśród przyjaciół ten problem się pojawia - trudno jest bez perturbacji przeżyć życie, nawet będąc bardzo bogobojnym.
W moim przekonaniu ufność Bogu, polega nie na postawie harmonii z życiem, co raczej CIĄGŁEGO SPRZECIWU wobec tego, że ufność praktycznie daje nam niewiele, może nawet nic.
Ale chyba na tym właśnie prawdziwa ufność polega, że nie jest "za coś", ale jest "bo jest".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 8:54, 12 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TATANATI




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 6:25, 12 Lip 2011    Temat postu:

Cytat:
(kogo Bóg kocha, tego doświadcza)


Takie powiedzenie funkcjonuje w społeczeństwie, to jednak Biblia mówi w Jakuba 1:13: "Niech nikt, kto jest doświadczany, nie mówi: ‚Przez Boga jestem doświadczany’. Bóg bowiem nie może być doświadczany przez coś złego ani sam nikogo nie doświadcza". A zatem nigdy nie jest On sprawcą zła, które widzimy wokół nas (Hioba 34:10-12). Owszem, pozwala mu istnieć. Jest jednak olbrzymia różnica między dopuszczeniem do czegoś a spowodowaniem tego.

Biblia wyjaśnia przyczyny naszych (ludzkich) kłopotów, w 1Jana 5:19 pisze: "cały świat podlega mocy niegodziwca"
Cytat:

napisałeś:
Ale chyba na tym właśnie prawdziwa ufność polega, że nie jest "za coś", ale jest "bo jest".

Myślę, że i tu jest nagroda.
Mat. 24:111113: "kto wytrwa do końca, ten zostanie wybawiony"

Pozdrawiam, Zbyszek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:38, 12 Lip 2011    Temat postu:

TATANATI napisał:
Cytat:
(kogo Bóg kocha, tego doświadcza)


Takie powiedzenie funkcjonuje w społeczeństwie, to jednak Biblia mówi w Jakuba 1:13: "Niech nikt, kto jest doświadczany, nie mówi: ‚Przez Boga jestem doświadczany’. Bóg bowiem nie może być doświadczany przez coś złego ani sam nikogo nie doświadcza". A zatem nigdy nie jest On sprawcą zła, które widzimy wokół nas (Hioba 34:10-12). Owszem, pozwala mu istnieć. Jest jednak olbrzymia różnica między dopuszczeniem do czegoś a spowodowaniem tego.

Biblia wyjaśnia przyczyny naszych (ludzkich) kłopotów, w 1Jana 5:19 pisze: "cały świat podlega mocy niegodziwca"
Cytat:

napisałeś:
Ale chyba na tym właśnie prawdziwa ufność polega, że nie jest "za coś", ale jest "bo jest".

Myślę, że i tu jest nagroda.
Mat. 24:111113: "kto wytrwa do końca, ten zostanie wybawiony"

Pozdrawiam, Zbyszek

Wygląda mi to na ważną myśl.
Jednak...

Ks. Powt. Prawa
(4) nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy.

(List do Hebrajczyków 2:18, Biblia Tysiąclecia)
(5) a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.

Mądrość Syracha (w)
(5) Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TATANATI




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:15, 12 Lip 2011    Temat postu:

Jeżeli możesz, to proszę o dokładny werset z Powt. Pr., ponieważ lubię sprawdzić.

W Hebrajczyków 2:18 BT pisze: "W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom"

w Biblii Warszawskiej: "A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą"

w Biblii Poznańskiej: "Właśnie dlatego, że On sam doznał, czym jest pokusa, może wspomagać kuszonych"

w Biblii NW (Nowego Świata): "Bo w czym sam cierpiał, będąc wystawiony na próbę, potrafi przyjść z pomocą tym. którzy są wystawiani na próbę"

Kontekst tego fragmentu nie mówi, że Jezus był doświadczany przez Boga, ani że był wystawiany przez Boga na próby.

Tak jak już pisałem, Bóg dopuścił, że Jezus lub inni ludzie przechodzą próby lub są doświadczani przez szatana, albo ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Śro 2:25, 13 Lip 2011    Temat postu:

PRZEŻYCIE?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:32, 13 Lip 2011    Temat postu:

TATANATI napisał:
Jeżeli możesz, to proszę o dokładny werset z Powt. Pr., ponieważ lubię sprawdzić.

W google wpisz "Biblia wyszukiwanie" i jedno z pierwszych linków to będzie taka witryna z wyszukiwaniem fraz biblijnych. Ja wpisałem na wyszukiwanie frazę "doświadcza". Tam powinny być też możliwości zawężenia wyszukiwania.

Poza tym, z tego co pamiętam w Apokalipsie św. Jana jest mowa o aniołach wylewających na ziemię czary różnych katastrof. Świadczyłoby to dość wyraźnie o sprawczym działaniu aniołów, a nie szatana. Czyli - przynajmniej przez swoje sługi - Bóg działa także od strony negatywnej.
Poza tym weźmy jeszcze scenę, w którym Żydzi wychodzą z Egiptu - tam śmierć wszystkim pierworodnym (Egipcjanom) niesie Bóg. Podobnie z resztą jak rydwanom i żołnierzom faraona podążającym przez morze Czerwone za Mojżeszem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:33, 13 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TATANATI




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 4:14, 14 Lip 2011    Temat postu:

Jeżeli zaczniemy rozpatrywać postawę Boga wobec ludzi, którym wymierzał kary, np potop, Sodoma, Gomora i wiele innych przykładów, to trudno to nazwać doświadczaniem.
Podobnie się stanie z ludźmi według opisu z księgi Objawienia podczas Armagedonu.

Mat. 24:37-39:
37. Jakie bowiem były dni Noego, taka też będzie obecność Syna Człowieczego.
38. Bo jacy byli w owych dniach przed potopem - jedli i pili, mężczyźni się żenili, a niewiasty wydawano za mąż, aż do dnia, gdy Noe wszedł do arki,
39. i nie zwrócili na nic uwagi, aż przyszedł potop i zmiótł ich wszystkich - tak będzie z obecnością Syna Człowieczego.

Obj. 14:9,10:
9. A inny anioł, trzeci, podążał za nimi, mówiąc donośnym głosem: "Jeżeli ktoś oddaje cześć bestii i jej wizerunkowi i przyjmuje znamię na swe czoło lub na swą rękę,
10. to będzie też pił wino gniewu Bożego...

Chciałbym przypomnieć kilka myśli, które zamieściłem na tej stronie:
http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/ksiega-hioba,3658.html

Cytat:
W minionych wiekach Bóg Jehowa (JHWH) dowiódł słowem i czynem, że jest Bogiem miłości, że przejawia niezasłużoną życzliwość, kieruje się doskonałą sprawiedliwością i wydaje słuszne sądy, a także okazuje miłosierdzie tym, którzy starają się Mu służyć (Wj 34:6, 7; Ps 89:14). Jest życzliwy nawet dla niewdzięcznych i niegodziwych (Mt 5:45; Łk 6:35; Rz 5:8). Znajduje upodobanie w sprawowaniu swego zwierzchnictwa w duchu miłości (Jer 9:24).
Dlatego Bóg pragnie, by we wszechświecie żyły osoby, które służą Mu z miłości do Niego i Jego wspaniałych przymiotów...

Niemal tak długo, jak długo według chronologii biblijnej człowiek przebywa na ziemi, istnieje również zło. Wszyscy ludzie umierają, mnożą się też grzechy i wykroczenia przeciw Bogu (Rz 5:12, 15, 16). Skoro w myśl Biblii Bóg dał ludzkości doskonały początek, powstają również takie pytania: Skąd się wzięły grzech, zło i niedoskonałość? I dlaczego Wszechmocny Bóg od tysięcy lat toleruje ich istnienie? Odpowiedź na te pytania uwypukli nam całą sytuację, jaka zapanowała w wszechświecie wśród istot duchowych (aniołów), oraz wśród ludzi. ...

Szatan powiedział Bogu o Jego wiernym słudze Hiobie. Zapytał: „Czyż za nic Hiob boi się Boga? Czy ty sam nie posadziłeś żywopłotu wokół niego i wokół jego domu, i wokół wszystkiego, co ma dookoła? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, a jego dobytek mnoży się na ziemi. Ale dla odmiany wyciągnij, proszę, swą rękę i dotknij wszystkiego, co ma, i zobacz, czy nie będzie cię przeklinał prosto w twarz”. Ponadto wystąpił z zarzutem: „Skórę za skórę — i wszystko, co człowiek ma, da za swą duszę” (Hi 1:9-11; 2:4). A zatem Szatan oskarżył Hioba, że posłusznie służy Bogu nie z serca, lecz z samolubnych przyczyn, dla osobistych korzyści. Tym samym zarzucił Bogu, że nie sprawuje zwierzchnictwa w odpowiedni sposób, oraz zakwestionował lojalność ludzi wobec tego zwierzchnictwa. W gruncie rzeczy twierdził, że jeśli będzie mógł poddać ich próbie, to żaden człowiek na ziemi nie pozostanie lojalny względem władzy Jehowy.

Jehowa postanowił odpowiedzieć na te zarzuty. Nie dlatego, jakoby sam nie był pewny, czy sprawuje władzę w sposób prawy. Niczego nie musiał sobie udowadniać. To z miłości do swych rozumnych stworzeń wyznaczył czas na wyjaśnienie tej sprawy. Zgodził się, by na oczach całego wszechświata Szatan poddał ludzi próbie. ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:44, 14 Lip 2011    Temat postu:

TATANATI napisał:
Jeżeli zaczniemy rozpatrywać postawę Boga wobec ludzi, którym wymierzał kary, np potop, Sodoma, Gomora i wiele innych przykładów, to trudno to nazwać doświadczaniem.

Pewnie bardziej jest tu mowa o karze. Ale czy kara nie zawiera elementu doświadczenia? Czy kara, która nie polega na doświadczaniu w ogóle miałaby sens? - chyba wyłącznie jak akt zemsty, a takich motywacji Bogu nie będziemy przecież przypisywać.

Wracając jednak do sprawy.
W moim przekonaniu Twoje podejście ma swoją atrakcyjność dla umysłu. Gdy założymy, że za zło tego świata sprawczo odpowiada wyłącznie szatan, wtedy nam się uczucia wobec Boga uporządkują. Będziemy mieli znowu obraz dobrego Boga bez emocjonalnej skazy. Problem w tym, że cały czas gdzieś nas będzie kłuło, czy nie oszukujemy się sami. Jak pisałem poprzednio, wiele kar, wiele kataklizmów jest w Biblii opisanych jako pochodzących od samego Boga. Czy Bóg sprawia wyłącznie duże kataklizmy, a małych - osobistych dla nas - już nie? Niby dlaczego? Albo postawmy sprawę inaczej: od jakiej wielkości kataklizmu dopiero Bóg miałby "prawo" go wywołać?...
Widać, że tak postawiona kwestia zaczyna zmierzać do absurdu. Dlatego bardziej naturalnym jest chyba jednak założenie, że Bóg czy to osobiście, czy też działając poprzez odjęcie zabezpieczeń wobec agresji szatana skierowanej na człowieka, jednak decyduje o pojawieniu się negatywnych rzeczy w naszym życiu.
Tu oczywiście pojawia się wspomniany dyskomfort - nasz umysł i uczucia muszą pogodzić się z obrazem Boga emocjonalnie niejednorodnym, trudnym do zaakceptowania. Jednak może tak właśnie musi być, że trzeba pokonać pewną barierę, aby poukładać sobie ten świat i religię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TATANATI




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:51, 15 Lip 2011    Temat postu:

Dla mnie sprawa jest prosta, absurdy powstają gdy przyjmujemy nieodpowiednie kryteria.
Dzisiaj wyjaśniałem pewne zależności w Bożym świecie w tym temacie:
http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/ksiega-hioba,3658.html (patrz dzisiejsza data)

Krótko to nakreślę. Bóg stworzył świat ludzki i zasady postępowania ludzi.
Szatan, który był doskonałym aniołem, jak mówi Biblia "nie wytrwał w prawdzie" i zwiódł ludzi ( wszystko na ten temat w w/w poście), ale Bóg Jehowa (JHWH) nie zaniechał swojego planu, aby Ziemię zamieszkiwali doskonali ludzie (Izaj. 55:11). W tym celu dał swego Syna na okup (Jana 3:16).
Biblia mówi nam jakie są zasady Boże i jak powinniśmy postępować, ale zawiera też wiele prawd , które Bóg pragnie abyśmy znali, mi.in. to, żeby ludzie wiedzieli, kto jest prawdziwym i jedynym Bogiem (PS. 83:18 (19))
Sama modlitwa "Ojcze nasz" zawiera hierarchię wartości spraw najważniejszych i potrzebnych człowiekowi.

Zło Bóg dopuszcza tylko dla tego, aby udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że człowiek nie potrafi rządzić się bez Boga, a także a może przede wszystkim dlatego, że Bóg ma słuszne prawo ograniczać ludzi wyznaczając im "ramy" swoich zasad. Jednak zapowiedział kres temu udowadnianiu, ale przy tym pragnie, aby jak największa liczba ludzi poznała Go i mogła żyć pod panowaniem Królestwa Bożego, tego samego o które kazał modlić się Jezus.

To prawda, że trzeba wiele błędnych poglądów odrzucić, aby to wszystko sobie poukładać w głowie.

Pozdrawiam, Zbyszek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:51, 28 Lip 2011    Temat postu: Re: Kwestia uznania, czyli pytanie o prawdziwy cel działania

Michał Dyszyński napisał:

Uważam, że zdecydowana większość deklarowanych przez ludzi we współczesnym społeczeństwie celów i potrzeb życiowych to "pic na wodę", bo prawdziwą motywacją jest odwieczne prawo rywalizacji, bądź łagodniej - poszukiwania uznania w swojej grupie.
Moją tezę chciałbym zilustrować przykładami:

Dążenie do bogactwa (...)
Upiększanie (...)
Rozrywka (...)
(...)
Choć z drugiej strony, wcale nie uważam, że pozbawianie się złudzeń jest prostą drogą do szczęścia... :cry:


Zgoda zgoda.
Jednak przykłady podałbym o wiele trafniejsze.
Na przykład:
Dążenie mężczyzny do odbycia stosunku płciowego z kobietą.

To jest idealny świetny, perfekcyjny wręcz przykład tego, co zauważyłeś.
Nasze społeczeństwo do tego stopnia uzależniło wartość mężczyzny od jego możliwości i osiągnięć seksualnych, że nawet homoseksualiści, którzy często odczuwają obrzydzenie na widok kobiecego ciała, zmuszają się do stosunków z kobietami, żeby tylko się dowartościować jako "prawdziwi mężczyźni". Czyli: Nie chce mi się tego robić, ale muszę to zrobić, bo bez tego nie będę się czuł prawdziwym mężczyzną i wpadnę w załamanie nerwowe z powodu kompleksów.
Jednak heteroseksualistów ta sprawa też dotyczy. Jak wiadomo chyba większości tu obecnych panów, 99% kobiet zupełnie NIE potrafi obchodzić się z penisem. Zaś nasza własna ręka zawsze wie, jak penisowi dogodzić.
Po cóż więc mężczyźni tak starają się o kobietę, zamiast całe życie jechać na ręcznym?
No widocznie tylko po to, by czuć, że są wysoko w społecznej hierarchii, która definiuje pozycję mężczyzny na podstawie jego możliwości i osiągnięć seksualnych.

Oprócz dążenia do stosunku, jest też kolejny przykład:
Dążenie przez mężczyznę do posiadania dziecka.

Tutaj też nie widzę żadnego innego powodu takiej "potrzeby", poza tym, co napisałeś na samym początku. I jest to połączone z poprzednim przykładem, gdyż mężczyzna posiadający dziecko komunikuje otoczeniu, że ma sprawnego pytona.

Następny przykład:
Wybieranie przez mężczyzn ładnych atrakcyjnych zewnętrznie kobiet, jako swoich partnerek.

Jestem przekonany, że gdyby mężczyzna X miał sobie wybrać z pewnej grupy kobiet jedną, z którą by chciał żyć na bezludnej wyspie, oraz inną, z którą by chciał żyć w dużym mieście, to z pewnością na bezludną wyspę wybrałby sobie miłą, choć wcale nie za ładną dziewczynę, a do życia wśród ludzi wybrałby sobie wredną, egoistyczną, ale seksowną blondi z dużymi balonami.
I by się męczył z tą wredną jędzą całe lata, tylko po to, by mieć się czym pochwalić po wyjściu na ulice: Patrzcie, jaką mam laskę. To znaczy, że jestem kimś.
Na bezludnej wyspie by nie miał się komu chwalić, więc wolałby miłą i przyjemną, choć brzydką.

I niech mi teraz choć jeden facet tu powie, że powyższe trzy przykłady nie są trafione :fight:


Ostatnio zmieniony przez max99 dnia Czw 10:12, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:50, 28 Lip 2011    Temat postu: Re: Kwestia uznania, czyli pytanie o prawdziwy cel działania

Michał Dyszyński napisał:
...Uważam, że zdecydowana większość deklarowanych przez ludzi we współczesnym społeczeństwie celów i potrzeb życiowych to "pic na wodę", bo prawdziwą motywacją jest odwieczne prawo rywalizacji, bądź łagodniej - poszukiwania uznania w swojej grupie....
Dążenie do bogactwa
Upiększanie
Rozrywka


Niestety wszystko źle.
Wystarczy życie porównać do rury w której płynie woda...
Wtedy wszystkie "rzekome cele" które pan wymienił są tylko wewnętrznymi oporami w tej rurze.
Te wewnętrzne opory mogą sprawiać przyjemność jeśli, że tak powiem rura jest gładka. Zupełnie podobnie jak w łóżku z dziewczyną.
Bo jeśli rura jest chropowata to .... boli.
Zatem, na przykładzie rury z wodą udowodniłem, że pan myli wrażenia życiowe z celami.
Celem bowiem, o ile temu Komuś co wodę wlewa zależy, jest ukazanie się tej wody na drugim końcu rury.


Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Czw 11:53, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:20, 28 Lip 2011    Temat postu:

Aha, czyli zdaniem krowy celem spożywania posiłków jest NIE zaspokojenie głodu, lecz ukazanie się pokarmu po drugiej stronie rury, przez który go przepychamy. A więc celem jedzenia jest sraczka. Dobrze zrozumiałem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:32, 28 Lip 2011    Temat postu:

max99 napisał:
Aha, czyli zdaniem krowy celem spożywania posiłków jest NIE zaspokojenie głodu, lecz ukazanie się pokarmu po drugiej stronie rury, przez który go przepychamy. A więc celem jedzenia jest sraczka. Dobrze zrozumiałem?

Właściwie to tak ale niezupełnie.
Na przykład celem wystrzelonego przeze mnie z pistoletu pocisku mógłby być oddalony o 99m kolega Maxio.
W kolegi przykładzie obiektem życia jest pokarm.
W moim zaś przykładzie obiektem życia jest pocisk.

Zatem przykład z jedzeniem i sraczką dotyczy podmiotu "pokarm".
Dla podmiotu "ludź" jedzenie i sraczka są reakcjami/oporami zachodzącymi w płynącej w rurze życia wodzie.
Materialnym celem życia "ludzia" jest grób (po śmierci fizycznej).

Najważniejszym zaś błędem kolegi jest sformułowanie "cel jedzenia".
Podobnie nie powinno się pisać o "celu lotu" wystrzelonego pocisku.
Dla lotu pocisku "cel" jest nieważny, ważne są parametry lotu.

Słowo "cel" należy przypisywać nie czynności tylko podmiotowi wykonującemu.
Czyli "cel pokarmu" lub "cel pocisku" lub "cel ludzia".


Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Czw 18:54, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:09, 28 Lip 2011    Temat postu:

Po prostu źle zrozumiałeś kontekst słowa "cel", w jakim to słowo zostało użyte przez autora wątku.
Autor miał namyśli cel obrany, cel, o którym myślimy jawnie, że jest naszym celem.
A nie tendencję, czy też fakt z przyszłości, do którego nasze ciało nieuchronnie zmierza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:34, 28 Lip 2011    Temat postu:

max99 napisał:
Po prostu źle zrozumiałeś kontekst słowa "cel", w jakim to słowo zostało użyte przez autora wątku.
Autor miał namyśli cel obrany, cel, o którym myślimy jawnie, że jest naszym celem.
A nie tendencję, czy też fakt z przyszłości, do którego nasze ciało nieuchronnie zmierza.

Chłopie, nie interesują mnie intencje ani mylne wyobrażenia.

CEL - to tarcza, koniec drogi

Chłopie, rozumiesz po polsku?

Jest obojętne czy ktoś zmierzając do grobu jedzie tam mercedesami wypełnionymi złotem czy idzie jako biedak na piechotę.
Obydwaj umierają i osiągają ten sam cel fizyczny.


Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Czw 21:18, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:43, 28 Lip 2011    Temat postu:

max99 napisał:
Po prostu źle zrozumiałeś kontekst słowa "cel", w jakim to słowo zostało użyte przez autora wątku.
Autor miał namyśli cel obrany, cel, o którym myślimy jawnie, że jest naszym celem.
A nie tendencję, czy też fakt z przyszłości, do którego nasze ciało nieuchronnie zmierza.

Tak właśnie. W głównej części. Choć gdyby tak się przyjrzeć, to faktycznie używam słowa "cel" w dwóch znaczeniach - tym uświadamianym i tym związanym z ewolucyjnym "oprogramowaniem" naszego umysłu.
Natomiast nie specjalnie chciałem tu związać słowo "cel" z przyjemnością. Przyjemność może być jednym z celów, ale niekoniecznie musi nim być.

Intencją tego posta było zwrócenie uwagi czytających na to, co jakiś czas temu odkryłem sam w sobie - że jestem często niekonsekwentny w deklarowanych i realizowanych zachowaniach.
Weźmy jeszcze jeden prosty przykład - ktoś kupuje sobie kolejną nieruchomość. Ma już 3 domy, a kupuje czwarty. Po co to robi?
- Pewnie zapytany odpowie: bo chcę mieć zabezpieczenie życia, chcę być bogaty.
Ale po co to właściwie? - można podrążyć jeszcze.
- Bo wtedy będę bardziej szczęśliwy - taka byłaby przypuszczalnie odpowiedź.
I teraz pytanie: czy rzeczywiście będzie bardziej szczęśliwy ktoś, kto poświęci kupę czasu na załatwianie spraw urzędowych, remonty, pracę itp.?
tu odpowiedź nie jest prosta, bo jeżeli ktoś ma w swoim umyśle ów cel nadrzędny - poczucie zabezpieczenia swojego bogactwa, to będzie się nawet cieszył tymi trudami, mimo że będą to głównie trudy. Tzn. kupując 4-ty dom nie zaspakajamy ŻADNYCH realnie biologicznych potrzeb. Zaspakajamy potrzebę ZNACZENIA W SPOŁECZEŃSTWIE, ew. poczucie zabezpieczenia owego znaczenia.
Co prawda ów ktoś zapewne nie uzna owego celu za subiektywnego. Powie, że robi to, aby "obiektywnie" mieć lepiej, aby poprawić swój byt.

Gdyby komuś takiemu zadać dość proste pytanie: gdybyś został sam na tym świecie, gdyby już nikomu nie dało się powiedzieć zainteresować stanem posiadania, to czy chciałbyś mieć jeszcze jedną nieruchomość?
- Tutaj oczywista odpowiedź jest NIE. Ta nieruchomość nie jest "osobiście" dla kogoś, tylko dla świadomości "bycia w społeczeństwie w określonym statusie". I nie liczy się przy tym, że dla wygody, komfortu, czy ogólnie jakiś tam typowych znanych potrzeb, posiadanie nieruchomości nie ma znaczenia, a właściwie przysparza pracy i kłopotów. Ważna jest tam myśl, że za owym posiadaniem kryje się jakaś wartość, która mnie umiejscawia wyżej, niż innych ludzi.
Gdyby jednak znaleźć się wśród ludzi, którzy w ogóle nie cenią posiadania nieruchomości, to też zapewne ów cel szybko uległby degradacji.
Bo realnym celem jest tu po prostu potrzeba znaczenia w społeczeństwie. Ta potrzeba jest atawizmem ewolucyjnym i "służy nam" tylko o tyle, o ile jesteśmy w stanie UWIERZYĆ W JEJ SENSOWNOŚĆ!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:59, 28 Lip 2011    Temat postu:

patrz niżej

Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Czw 21:03, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa
Areszt za spam, do odwołania



Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:01, 28 Lip 2011    Temat postu:

Myślę, że są następujące rodzaje celów w życiu ludzi:
1. Cel biologiczny - stworzenie nowego życia (potomstwo)
2. Cel fizyczny - śmierć i rozłożenie ciała
3. Cel duchowy - nieśmiertelność duszy

A wszystko co do tej pory pisaliście to są środki do zdobycia celu które są:
a/ rzeczywiste
b/ nierzeczywiste (urojone)

Rzeczywistym środkiem do zdobycia celu fizycznego (śmierci) jest np. samobójstwo.
Nierzeczywistym (urojonym) środkiem do zdobycia celu fizycznego (śmierci) jest np. bogacenie się, uprzyjemnianie życia, filantropia itp.
(ale jaja!)

Michał Dyszyński napisał:
Bo realnym celem jest tu po prostu potrzeba znaczenia w społeczeństwie.

Znowu pomylenie celów ze środkami, panie Dyszyński !
Ludzie organizują się w społeczeństwa dla zdobycia środków do realizacji osobistych celów. A tymi środkami są:
- środki bezpieczeństwa, wspólnej obrony i ataku
- środki wypracowane wspólnie w podziale pracy
- środki zagarnięte (ukradzione) od szerokiej zbiorowości

I ostatecznie staje sie jasne, że cel biologiczny (potomstwo) i cel fizyczny (śmierć), same z siebie są bezsensowne.
Jedynym zaś sensem życia pozostaje cel duchowy, czyli nieśmiertelność.
Najlepiej zaś zapewne jest wtedy gdy ta nieśmiertelność będzie miła, że będą w niebie wiecznie młode dupcie do kochania.

Ot cała filozofia życia, w 17-tu linijkach tekstu, której na tym portalu nikt przez lata nie wyłożył tak zgrabnie jak ja, krowa.


Ostatnio zmieniony przez krowa dnia Czw 22:11, 28 Lip 2011, w całości zmieniany 21 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:22, 29 Lip 2011    Temat postu:

Krowo
Ostatnim agonalnym celem twojego zycia, jest zaśmiecenie tego forum, po czym powiesisz się czubku na własnym ogonie ? :fuj: :brawo: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 6:07, 29 Lip 2011    Temat postu:

Krowa, kłócisz się o definicję słowa "cel".
Kłócenie się o definicje sensu żadnego nie ma, a i do dyskusji niczego nie wnosi.
Ja zaś definiuję słowo "cel" zupełnie inaczej niż ty. Cel to jest coś zaplanowanego, z góry założonego przez świadomą istotę, która sobie ten cel zaplanowała i jest go świadoma. To jest cel.
A reprodukcja, replikacja genów, itd., to nie jest cel, tylko co najwyżej "cel" w cudzysłowie. Natura, czy też prawa fizyki, celów żadnych nie mają. One po prostu są jakie są. Kamień rzucony przez kogoś gdzieś tam, nie ma celu, żeby ci wybić szybę w oknie. Kamieniowi to wsio równo, gdzie trafi.
To osoba, która go rzuciła, miała cel. Kamień go nie posiada. Kamień ma tylko tendencję do trafienia w twoje okno, która to tendencja jest wynikiem środowiska, w którym ten kamień się znajduje i które na niego wpływa (czyli siła mięśni rzucającego, wiatr, grawitacja, itd.).

Podobnie z genami.
Geny celu żadnego nie mają. No ale w pewnym środowisku po prostu działają tak, że się replikują. Co nie znaczy, że to jest ich cel.

W zasadzie więc w naturze pojęcie celu nie istnieje. Cel to tylko wymysł ludzkiej wyobraźni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 6:11, 29 Lip 2011    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Intencją tego posta było zwrócenie uwagi czytających na to, co jakiś czas temu odkryłem sam w sobie - że jestem często niekonsekwentny w deklarowanych i realizowanych zachowaniach.


Przyznaj się lepiej, że jesteś gejem, ale i tak mieszkasz z kobietą udając przed ludźmi, że taki z ciebie casanova.

;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:12, 29 Lip 2011    Temat postu:

max99 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Intencją tego posta było zwrócenie uwagi czytających na to, co jakiś czas temu odkryłem sam w sobie - że jestem często niekonsekwentny w deklarowanych i realizowanych zachowaniach.


Przyznaj się lepiej, że jesteś gejem, ale i tak mieszkasz z kobietą udając przed ludźmi, że taki z ciebie casanova.
;-P

Ten problem jakoś mi nie doskwiera i chyba nie miałem na myśli nic dążącego w stronę związków intymnych. Ogólnie, staram się, aby sfera seksu nie miała istotnego wpływu na mój intelekt. I myślę, że mi się to jakoś udaje.

W każdym razie niekonsekwencje, o których ja tu myślałem, dotyczą raczej zdobywania majątku, otaczania się gadżetami i szpanowania. Poza tym chodziło mi też o poruszenie kwestii wolność vs konformizm - na ile jesteśmy w stanie to rozpoznać.
Bo czyż bogactwo jest wyrazem dążenia do wolności, czy wręcz przeciwnie, objawem podporządkowywania się?
Mógłbym tu wskazać na oba przypadki:
- jest dążeniem do wolności, bo bogaci ludzie uzyskują dodatkowe możliwości (w stosunku do biednych) podróżowania, kupowania rzeczy.
- jest dążeniem do podporządkowania, bo ostatecznie w większości przypadków skupia się na podlizywaniu się emocjom grupowym, stadnej przynależności. W końcu drogie samochody, ciuchy, biżuteria służą kreowaniu się, byciu na pokaz, a nie pielęgnowaniu niezależności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:14, 29 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
max99




Dołączył: 27 Maj 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:02, 29 Lip 2011    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ten problem jakoś mi nie doskwiera i chyba nie miałem na myśli nic dążącego w stronę związków intymnych. Ogólnie, staram się, aby sfera seksu nie miała istotnego wpływu na mój intelekt. I myślę, że mi się to jakoś udaje.


Hihihi. Jasne jasne....
Sfera seksu, jak to nazwałeś, w przypadku mężczyzny wpływa na dosłownie WSZYSTKO. Całe życie chłopa się kręci wokół seksu. Wszystko co robi chłop, robi dla seksu. A konkretnie dla poczucia wysokiej pozycji w męskiej hierarchii, która jest definiowana tylko i wyłącznie na podstawie jego osiągnięć seksualnych.
Także więc zarabianie pieniędzy, robienie kasiory i jeżdżenie wypasioną bryką również kręci się wokół seksu. I mężczyzna przez pieniądze i mercedesa komunikuje otoczeniu swoją sprawność seksualną.
Mam kasiorę, mam super chałupę, mam super brykę, to znaczy, że również mam wypasionego pytona.
Stopień majętności i marka samochodu jest więc reprezentacją wielkości i twardości męskiego penisa.
Mężczyźni z wielkimi, twardymi jak skała, w pełni sprawnymi penisami, mają o wiele mniejsze potrzeby w zakresie zdobywania kasiory czy też marki samochodu, niż mężczyźni z penisami niezbyt ten tego.
Mężczyzna posiadający niedobory w zakresie funkcjonalności seksualnej, nadrabia to właśnie przez kasiorę, wielki dom i mercedesa.

Michał Dyszyński napisał:

W końcu drogie samochody, ciuchy, biżuteria służą kreowaniu się, byciu na pokaz, a nie pielęgnowaniu niezależności.


Niom. Gacie wypchane kartoflem też. I potem chodzą tacy szpanerzy po ulicy i wypinają się do przodu, a panny piszczą po cichutku z zachwytu. :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin