Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O myśleniu życzeniowym słów kilka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 16 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:30, 20 Wrz 2018    Temat postu: O myśleniu życzeniowym słów kilka

Myśleć życzeniowo w najbardziej ogólnym sensie oznacza tyle co wi(e)dzieć to co chce się wi(e)dzieć.

Zwykle przyjmuje się, że myślenie życzeniowe nie jest poprawnym sposobem rozumowania w rzetelnej dyskusji na jakikolwiek temat.
Podstawą takiego założenia jest uznanie, że istnieje coś takiego jak rzeczywistość obiektywna, niezależna od podmiotu. W związku z tym myślenie życzeniowe jest z definicji nieuczciwe, ponieważ podejście życzeniowe nie jest obliczone na poznanie prawdy, lecz na zaklinanie rzeczywistości.

Problem z taką oceną myślenia życzeniowego jest taki, że nie ma pewności, a w zasadzie nie ma nawet racjonalnych przesłanek, które by przemawiały za tym, że rzeczywistość obiektywna istnieje. Wszystko, co wiemy o świecie, wiemy za pośrednictwem podmiotu poznającego. Nie jesteśmy w stanie doświadczalnie udowodnić, że istnieje rzeczywistość obiektywna, tak jak ją się zwykło rozumieć, a więc to co nie jest podmiotem.

Od jakiegoś czasu jestem zdania, że jedyną rzeczywistością obiektywną jest właśnie podmiot poznający. To jest jedyny element rzeczywistości, który istnieje niezależnie od podmiotu poznającego. Istnienie mojego Ja nie zależy ode mnie.

Jeśli moja teoria jest prawdziwa, to wówczas ocena myślenia życzeniowego jako nieprawidłowego sposobu patrzenia na świat jest błędna, ponieważ myślenie jest bardziej prawidłowe, im bardziej odpowiada rzeczywistości obiektywnej, którą stanowi moje Ja.

W takim razie: jakie jest kryterium myślenia w sposób obiektywny? Myślenie jak najbardziej zgodne z moim Ja. Prawda jak to wywraca do góry nogami powszechne myślenie?

Jednak nie chciałabym z drugiej strony wrzucać każdego myślenia życzeniowego do jednego worka. Sądzę, że myślenie życzeniowe można podzielić na dwie grupy:

a) myślenie roszczeniowe – myślenie w sposób interesowny, egoistyczny; myślę to, co ma mi przynieść korzyść , np. wygraną w dyskusji, poczucie się kimś lepszym niż inni ludzie, święty spokój etc.
b) myślenie życzliwe – myślenie w sposób bezinteresowny, myślę to co myślę, to co mi gra w sercu, nie próbując tego zaprząc w służbie jakiegoś interesu, dopasować do jakiejś ideologii, po prostu myślenie zgodne/spójne z samym sobą

I na koniec takie spostrzeżenie: sam ten sposób myślenia przedstawiony przeze mnie na początku wypowiedzi, że „myślenie życzeniowe” jest niewłaściwe w kwestii poznania rzeczywistości obiektywnej jest myśleniem życzeniowym.

Osoba, która dokonuje takiego sądu, życzy sobie, żeby rzeczywistość obiektywna była czymś oderwanym od podmiotu. Mało tego, myślę, że jestem w stanie zaklasyfikować takie myślenie życzeniowe do pierwszej z wymienionych przeze mnie grup – myślenia roszczeniowego. Dlaczego?
Zwróćcie uwagę na to, że kiedy rzeczywistość obiektywna jest oderwana od podmiotu, to znaczy, że jest w sposób absolutny materialna. Jeśli jest materialna, to znaczy, że można ją posiąść. Można czerpać z niej zysk. Mieć w niej jakiś interes.

Czy sposób, w jaki ja postrzegam rzeczywistość obiektywną – a więc uznanie podmiotu za rzeczywistość obiektywną, jest roszczeniowe? Sądzę, że nie. Podmiot nie jest materialny, nie da się na nim ubić interesu, stanowi wartość sam w sobie. Czy jest życzliwe? Sądzę, że tak. Wszak do tego wniosku doszłam w drodze rozwoju duchowego, który m.in. polegał na wyzbywaniu się interesownych oczekiwań w ramach dążenia do ujrzenia rzeczywistości taką, jaka jest naprawdę.

I już naprawdę kończąc, zdaje się, że każde myślenie jest życzeniowe. Różnica polega tylko na tym, czy jest roszczeniowe, czy życzliwe. Nie da się wyjść poza myślenie życzeniowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:41, 20 Wrz 2018    Temat postu:

Cytat:
W takim razie: jakie jest kryterium myślenia w sposób obiektywny?


ja myślę, że takie jak napisałaś:
(z tym, że "obiektywny" u mnie, to nie koniecznie "materialny", a raczej wspólny i niezależny od podmiotu poznającego)

Cytat:
Wszystko, co wiemy o świecie, wiemy za pośrednictwem podmiotu poznającego. Nie jesteśmy w stanie doświadczalnie udowodnić, że istnieje rzeczywistość obiektywna, tak jak ją się zwykło rozumieć, a więc to co nie jest podmiotem.


czyli solipsyzm :) z którym się (z grubsza) zgadzam ...
"doświadczalnie udowadniać" - tak sobie tylko myślę, że doświadczenie to jedno, a jego interpretacja to drugie, a solipsyzm, jak dla mnie, doskonale interpretuje doświadczenie,
... myślimy i działamy z przekonaniem o istnieniu obiektywnej rzeczywistości, więc jej istnienia dowodzić sobie nie ma sensu, a tylko co bardziej rozgarnięci zdaja sobie z solipsystycznej natury swojego poznania ;)

Cytat:
Jeśli moja teoria jest prawdziwa, to wówczas ocena myślenia życzeniowego jako nieprawidłowego sposobu patrzenia na świat jest błędna, ponieważ myślenie jest bardziej prawidłowe, im bardziej odpowiada rzeczywistości obiektywnej, którą stanowi moje Ja.


bredzisz, przecież już napisałaś, że nie znasz rzeczywistości obiektywnej - więc nie myślisz życzeniowo jak np. Dyszyński, któremu grupa solipsystycznych jednostek, wyznaczać ma w jakiś cudowny sposób zobiektywizowaną prawdę, bo naweta, gdyby tak mogła istnieć, to też jej sądy podlegałby solipsystycznej interpretacji Dyszyńskiego ...

... a to Pelikan, że dążysz do obiektywizacji swoich sądów, nie oznacza, że obiektywna rzeczywistość nie istnieje - wprost przeciwnie raczej, a przynajmniej z doświadczenia sądzę, że większość ludzi, w tym ja, z takim przekonaniem działa ... a ty też, nie pisałaś tego postu chyba tylko do siebie ;)

w każdym razie :brawo:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 16 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:09, 21 Wrz 2018    Temat postu:

lucek napisał:

ja myślę, że takie jak napisałaś:
(z tym, że "obiektywny" u mnie, to nie koniecznie "materialny", a raczej wspólny i niezależny od podmiotu poznającego)


Jesli wspólny, to znaczy, ze zależy od podmiotu poznającego. Samo myślenie, że coś, co jest doswiadczane przez wszystkich (prawie wszystkich) ludzi jest rzeczywiste, obiektywne wskazuje na podmiot jako czynnik obiektywizujący doświadczane zjawisko/rzecz.

Cytat:
czyli solipsyzm :) z którym się (z grubsza) zgadzam ...
"doświadczalnie udowadniać" - tak sobie tylko myślę, że doświadczenie to jedno, a jego interpretacja to drugie, a solipsyzm, jak dla mnie, doskonale interpretuje doświadczenie,
... myślimy i działamy z przekonaniem o istnieniu obiektywnej rzeczywistości, więc jej istnienia dowodzić sobie nie ma sensu, a tylko co bardziej rozgarnięci zdaja sobie z solipsystycznej natury swojego poznania ;)


Rzeczywistośc doświadczana istnieje w sposób subiektywny i w takim sensie nie trzeba udowadniać jej istnienia, ponieważ samo jej doświadczanie już stanowi dowód. Natomiast twierdzę, ze nie istnieje obiektywnie (w sensie: niezależnie od podmiotu). Nie da się tego udowodnić, bo nawet żeby coś udowodnić, potrzebny jest podmiot dowodzący.

Cytat:
bredzisz, przecież już napisałaś, że nie znasz rzeczywistości obiektywnej - więc nie myślisz życzeniowo jak np. Dyszyński, któremu grupa solipsystycznych jednostek, wyznaczać ma w jakiś cudowny sposób zobiektywizowaną prawdę, bo naweta, gdyby tak mogła istnieć, to też jej sądy podlegałby solipsystycznej interpretacji Dyszyńskiego ...


Rzeczywistością obiektywną jest podmiot. Podmiot jest jeden, choć subiektywnie doświadcza świata jako wiele podmiotów. Podmiotu nie można poznać w taki sposób, w jaki możemy poznawać rzeczywistość subiektywną (doświadczalną), poniewaz wymyka się jakiemukowiek pomiarowi. Możesz zmierzyć obwód drzewa doświadczanego przezd podmiot, a obwodu podmiotu nie zmierzysz.

Jednak zwykło się uważać, że pewne zjawiska/przedmioty istnieją naprawdę, a inne są urojone, np. drzewo w parku jest realne, każdy może sobie popatrzeć, pomacać (drzewo istnieje intersubiektywnie), a już krasnoludki, które chodzą schizofrenikowi po ścianach uznajemy za nierealne (istnieją subiektywnie).

Tak więc doszłam do wniosku, że w momencie, kiedy podmiot postrzega doświadczany świat w zgodzie ze sobą (w sposób życzliwy), to tym samym będzie obiektywizować ten świat. Postrzegania świata przez podmiot tym bardziej zgodne z rzeczywistością obiektywną (prawdą), im bardziej będzie podyktowane postawą życzliwą (miłością).

Więc prawdę o świecie mogą powiedzieć tylko osoby życzliwe (miłujące). Im więcej osób wypracuje w sobie postawę życzliwości, tym bardziej realny (zgodny z rzeczywistością obiektywną) stanie się świat subiektywny.

Cytat:

... a to Pelikan, że dążysz do obiektywizacji swoich sądów, nie oznacza, że obiektywna rzeczywistość nie istnieje - wprost przeciwnie raczej, a przynajmniej z doświadczenia sądzę, że większość ludzi, w tym ja, z takim przekonaniem działa ... a ty też, nie pisałaś tego postu chyba tylko do siebie ;)


Oczywiście, że napisałam ten post dla siebie. Tylko JA jestem. Ty jesteś Mną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 11:23, 21 Wrz 2018    Temat postu:

Cytat:
Oczywiście, że napisałam ten post dla siebie. Tylko JA jestem. Ty jesteś Mną.


jesteś mną tylko w sensie, że dla ciebie jestem tylko twoim wyobrażeniem, podobnie jak ty dla mnie


Cytat:
Tak więc doszłam do wniosku, że w momencie, kiedy podmiot postrzega doświadczany świat w zgodzie ze sobą (w sposób życzliwy), to tym samym będzie obiektywizować ten świat. Postrzegania świata przez podmiot tym bardziej zgodne z rzeczywistością obiektywną (prawdą), im bardziej będzie podyktowane postawą życzliwą (miłością).

Więc prawdę o świecie mogą powiedzieć tylko osoby życzliwe (miłujące). Im więcej osób wypracuje w sobie postawę życzliwości, tym bardziej realny (zgodny z rzeczywistością obiektywną) stanie się świat subiektywny.


akurat nie nazwałbym tego życzliwością ;) a raczej uczciwością wobec siebie i jej pochodną pokorą w obec innych tj. przede wszystkim założeniem, że przekonania innych o ile kłucą się z moimi, bedą wynkały przede wszystkim z ich mojego niezrozumienia ... a w tym ewidentnie pomaga świadomość subiektywizmu swojego poznania i rozumienia pojęć, więc i innych

Cytat:
Podmiot jest jeden, choć subiektywnie doświadcza świata jako wiele podmiotów.


to zdanie jest dla mnie dwuznaczne - nie rozumiem, bo w całym kontekście interpretuję je jako:

a. mam dostęp jedynie do tego co sam wiem - myślę
b. to co myślę, rządzi moim działaniem, a przez to jest częścią praw/zdarzeń rządzących światem (nie wiem jak ci to zrozumiale okreslić), przez co jestem częścią jedynego podmiotu, choć nie z nim tożsamym, bo znam jedynie wycinek - to co ja myślę

a chodziło o :) ?

Cytat:
Rzeczywistośc doświadczana istnieje w sposób subiektywny i w takim sensie nie trzeba udowadniać jej istnienia, ponieważ samo jej doświadczanie już stanowi dowód. Natomiast twierdzę, ze nie istnieje obiektywnie (w sensie: niezależnie od podmiotu). Nie da się tego udowodnić, bo nawet żeby coś udowodnić, potrzebny jest podmiot dowodzący.


znam tylko swoje interpretacje swoich doświadczeń, a dowodzić dla mnie to tyle co racjonalizować - interpretować ... dowodzić i racjonalizować, jest dla mnie tym samym, jedynie słowa należą do innych porządków pojęciowych - bardziej dla wyjaśnienia

więc "dowodzić sobie" też się zdarza chyba ;) jeśli doświadczenie nie jest zgodne lub zaprzecza wcześniej przyjętym przekonaniom, interpretacjom - tak w dużym skrócie ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:15, 21 Wrz 2018    Temat postu: Re: O myśleniu życzeniowym słów kilka

towarzyski.pelikan napisał:
Jednak nie chciałabym z drugiej strony wrzucać każdego myślenia życzeniowego do jednego worka. Sądzę, że myślenie życzeniowe można podzielić na dwie grupy:

a) myślenie roszczeniowe – myślenie w sposób interesowny, egoistyczny; myślę to, co ma mi przynieść korzyść , np. wygraną w dyskusji, poczucie się kimś lepszym niż inni ludzie, święty spokój etc.
b) myślenie życzliwe – myślenie w sposób bezinteresowny, myślę to co myślę, to co mi gra w sercu, nie próbując tego zaprząc w służbie jakiegoś interesu, dopasować do jakiejś ideologii, po prostu myślenie zgodne/spójne z samym sobą

I na koniec takie spostrzeżenie: sam ten sposób myślenia przedstawiony przeze mnie na początku wypowiedzi, że „myślenie życzeniowe” jest niewłaściwe w kwestii poznania rzeczywistości obiektywnej jest myśleniem życzeniowym.

Z grubsza się zgadzam z tym Twoim postem. Ale też chyba o jedno (przynajmniej) spostrzeżenie-punkt dodatkowy warto byłoby Twoją listę życzeniowego myślenia uzupełnić. Myślę o życzeniowości na KRÓTKĄ I DŁUŻSZĄ METĘ.
Ja upatrywałbym tego "złego" myślenia życzeniowego w nierozpoznaniu siebie w kontekście więzów świata, a następnie postawieniu sobie FAŁSZYWEGO CELU. Na czym miałaby polegać "fałszywość" owego celu?
- Na niezgodności z OSTATECZNIE uznanym i zaakceptowanym życzeniem danej osoby.

Podam jakiś prosty przykład: ktoś wie, że jedzenie słodyczy mu nie służy. Przekonał się wielokrotnie, że po słodkościach czuje się źle, a poza tym już przestał lubić własną otyłą figurę. Więc słodyczy jeść nie powinien. Ale oto idąc koło cukierni postrzega bardzo kuszące słodkie specyjały. Pojawia się KONFLIKT ŻYCZEŃ - życzenie na dłuższą metę "powiada": nie kupuj tych słodkości, bo twoje marzenia o lepszej figurze się oddalą, zaś zdrowie ogólnie na tym ucierpi. Ostatecznie więcej z tego będziesz mieć przykrości, niż zadowolenia.
Jest jednak to drugie, konkurencyjne życzenie i związane z nim myślenie. To życzenie nam powie: eeee, ten jeszcze jeden raz nie zrobi przecież różnicy... Trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności, jakoś ładować emocjonalne akumulatory, a jedno czy dwa ciastka nikomu nie zaszkodzą. To na pewno nie przyniesie mi istotnych szkód, a korzyść będzie, bo się czymś pociesze w tym smutnym dniu.
Dwa życzenia i konflikt między nimi. Gdy ostatecznie zwycięży tej mniej rozsądny wybór, motywowany życzeniem aby było już teraz przyjemnie, aby przestało nas dźgać pragnienie zaspokojenia jakiejś zachcianki, to powiązane z nimi WEWNĘTRZNE ARGUMENTOWANIE nazwalibyśmy myśleniem życzeniowym.

Myślę, że bardzo często, mówiąc o życzeniowości w myśleniu, myśli się właśnie o takiej sytuacji, gdy EMOCJAMI spychamy pewną prawdę rozpoznania rzeczywistości. Ulegamy słabości, ulegamy niekonsekwentnej części naszego umysłu, bo BARDZO ŻYCZYMY SOBIE, aby stało się to co przyjemne i bardzo życzymy sobie, aby to co nieprzyjemne, niekorzystne nie ziściło się w życiu. Więc skoro tak bardzo tego CHCEMY, to czemużby nie ulec?...

Tu dotykamy w ogóle bardzo interesującego aspektu myśli i odczuć - tego, ze nie jesteśmy jakimś monolitem myśli, lecz raczej areną swoistej walki, wręcz wojny prowadzonej przez różne, tkwiące w naszym ciele, uczuciach, umyśle tendencje. A że z góry nie wiadomo, która z owych tendencji "ma rację" (może żadna), to się miotamy od jednej do drugiej, albo i trzeciej...

Ale oczywiście warto by też dodać, że w ogólnym sensie słowa prawie każde myślenie (może z wyjątkiem bardzo odruchowych reakcji myślowych) jest właściwie życzeniowe, bo związane z wolą, aby rozważać daną rzecz pod określonym kątem, aby zmierzać myślą w wybranym kierunku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 16 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:29, 21 Wrz 2018    Temat postu: Re: O myśleniu życzeniowym słów kilka

Michał Dyszyński napisał:

Podam jakiś prosty przykład: ktoś wie, że jedzenie słodyczy mu nie służy. Przekonał się wielokrotnie, że po słodkościach czuje się źle, a poza tym już przestał lubić własną otyłą figurę. Więc słodyczy jeść nie powinien. Ale oto idąc koło cukierni postrzega bardzo kuszące słodkie specyjały. Pojawia się KONFLIKT ŻYCZEŃ - życzenie na dłuższą metę "powiada": nie kupuj tych słodkości, bo twoje marzenia o lepszej figurze się oddalą, zaś zdrowie ogólnie na tym ucierpi. Ostatecznie więcej z tego będziesz mieć przykrości, niż zadowolenia.
Jest jednak to drugie, konkurencyjne życzenie i związane z nim myślenie. To życzenie nam powie: eeee, ten jeszcze jeden raz nie zrobi przecież różnicy... Trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności, jakoś ładować emocjonalne akumulatory, a jedno czy dwa ciastka nikomu nie zaszkodzą. To na pewno nie przyniesie mi istotnych szkód, a korzyść będzie, bo się czymś pociesze w tym smutnym dniu.
Dwa życzenia i konflikt między nimi. Gdy ostatecznie zwycięży tej mniej rozsądny wybór, motywowany życzeniem aby było już teraz przyjemnie, aby przestało nas dźgać pragnienie zaspokojenia jakiejś zachcianki, to powiązane z nimi WEWNĘTRZNE ARGUMENTOWANIE nazwalibyśmy myśleniem życzeniowym.


Wydaje mi się, że zwykle takie niekorzystne na dłuższą metę wybory to wynik słabego kontaktu ze sobą, ze swoim ciałem i jego potrzebami. Tak naprawdę te zachcianki typu "a kupię sobie pączka" są nawykowe. Warunkujemy się na kojarzenie pączka z czymś przyjemnym. Nawet nie sam pączek jako produkt jadalny jest taki kuszący, co sam ten rytuał. Życzę sobie (tak się uwarunkowałam), żeby pączek mi sprawiał przyjemność. A reklamy, wszechobecność słodyczy, ich atrakcyjny wygląd, cała otoczka wokół nich. Małym dzieciom się daje czekoladki jako prezent, coś na udobruchanie etc. Mam wrażenie, że daliśmy się jako społeczeństwo wmanipulować w te słodycze. To samo zresztą dotyczy używek typu kawa czy alkohol.

Ochota na słodycze może też np. wynikać z autentycznej ochoty na cukier. I nasz problem polega na tym, że myślimy o tym, że potrzebujemy cukru (który można znaleźć w innych, zdrowych produktach), tylko powodowani skrótem (nawykiem) myślowym sięgamy jak roboty po słodycze.

Uważam, że takie autentyczne zachcianki organizmu należy zaspokajać, ale z pomyślunkiem, czyli uświadomić sobie, czego tak naprawdę chcemy. Czego naprawdę domaga się nasz organizm.

Cytat:
Myślę, że bardzo często, mówiąc o życzeniowości w myśleniu, myśli się właśnie o takiej sytuacji, gdy EMOCJAMI spychamy pewną prawdę rozpoznania rzeczywistości. Ulegamy słabości, ulegamy niekonsekwentnej części naszego umysłu, bo BARDZO ŻYCZYMY SOBIE, aby stało się to co przyjemne i bardzo życzymy sobie, aby to co nieprzyjemne, niekorzystne nie ziściło się w życiu. Więc skoro tak bardzo tego CHCEMY, to czemużby nie ulec?...


Ja akurat bym nie zwalała tego mechanizmu na emocje, a raczej jakieś nawyki. I na tym właśnie polega ta słabość, że reagujemy automatycznie, a nie świadomie.Czyli ulegamy właśnie konsekwentnej części naszego umysłu. Bo nic nie jest tak konsekwentne jak nawyki.

Choć zdaję sobie sprawę, ze o innej konsekwencji piszesz. O konsekwencji jako wytrwałości w dążeniu do tego najważniejszego celu. Według mnie tego typu konsekwencję utrzymujemy wtedy, jak jesteśmy świadomi. Wówczas niejako bez wkładania w to specjalnego wysiłku będziemy spójni ze sobą (z tym celem życiowym), nie ulegając automatyzmom.

Cytat:
Tu dotykamy w ogóle bardzo interesującego aspektu myśli i odczuć - tego, ze nie jesteśmy jakimś monolitem myśli, lecz raczej areną swoistej walki, wręcz wojny prowadzonej przez różne, tkwiące w naszym ciele, uczuciach, umyśle tendencje. A że z góry nie wiadomo, która z owych tendencji "ma rację" (może żadna), to się miotamy od jednej do drugiej, albo i trzeciej...


Myślę, że nad tym chaosem można zapanować właśnie wtedy, kiedy będziemy się uważnie sobie przyglądać. Obserwować te poszczególne sprzeczne siły, które w nas drzemią. Częściowo je poznajemy od środka, ulegając raz jednym, raz drugim, a częściowo z boku - kiedy próbujemy przyjrzeć się im bez ulegania. I w ten sposób, jak zbudujemy sobie taką silną świadomość te sprzeczne światy zaczną się porządkować w sensowny sposób i człowiek przestanie się już tak miotać z jednej strony w drugą, tylko nabierze jakiejś pewności siebie, konsekwencji, wyrazistości w swoim życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 16 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:52, 21 Wrz 2018    Temat postu:

lucek napisał:

jesteś mną tylko w sensie, że dla ciebie jestem tylko twoim wyobrażeniem, podobnie jak ty dla mnie


Nie. Mój solipsyzm nie jest aż taki wariacki :D

Otóż ja wyznaję solipsyzm teistyczny. Jest jeden Bóg. Jeden podmiot, który sam siebie doświadcza subiektywnie jako wiele podmiotów. Tak więc podział na mnie i Ciebie jako odrębne podmioty jest iluzją. Jesteśmy tym samym podmiotem, Bogiem.

Cytat:
akurat nie nazwałbym tego życzliwością ;) a raczej uczciwością wobec siebie i jej pochodną pokorą w obec innych tj. przede wszystkim założeniem, że przekonania innych o ile kłucą się z moimi, bedą wynkały przede wszystkim z ich mojego niezrozumienia ... a w tym ewidentnie pomaga świadomość subiektywizmu swojego poznania i rozumienia pojęć, więc i innych


Uczciwość wobec samego siebie to nic innego jak właśnie życzliwość w znaczeniu akceptacja siebie takimi jakimi jesteśmy. Kiedy siebie akceptujemy, to akceptujemy również i swoje słabości i ograniczenia. Stąd słusznie piszesz, że pochodną takiej postawy jest pokora wobec innych ludzi, wyrozumiałość. Jeśli czegoś nie akceptujesz u siebie, nie zaakceptujesz tego u innych ludzi.

Cytat:
to zdanie jest dla mnie dwuznaczne - nie rozumiem, bo w całym kontekście interpretuję je jako


Wyżej masz wyjaśnione. Solipsyzm w rozumieniu - Jedynym podmiotem jest Bóg.

Cytat:

a. mam dostęp jedynie do tego co sam wiem - myślę
b. to co myślę, rządzi moim działaniem, a przez to jest częścią praw/zdarzeń rządzących światem (nie wiem jak ci to zrozumiale okreslić), przez co jestem częścią jedynego podmiotu, choć nie z nim tożsamym, bo znam jedynie wycinek - to co ja myślę


Próbujesz ten podmiot zsubiektywizować. Podmiot (Bóg) wcielając się np. we mnie doświadcza świata w sposób ograniczony moją formą. Nie mam dostępu do myśli psa. Ale to nie podmiot jako taki jest w jakiś sposób ograniczony, tylko jego subiektywnie doświadczana forma. Podmiotem jest to, co kreuje i wciela się w formę, a nie to, co z tej formy wynika. To wszystko jest subiektywnym światem materii.

Cytat:

znam tylko swoje interpretacje swoich doświadczeń, a dowodzić dla mnie to tyle co racjonalizować - interpretować ... dowodzić i racjonalizować, jest dla mnie tym samym, jedynie słowa należą do innych porządków pojęciowych - bardziej dla wyjaśnienia

więc "dowodzić sobie" też się zdarza chyba ;) jeśli doświadczenie nie jest zgodne lub zaprzecza wcześniej przyjętym przekonaniom, interpretacjom - tak w dużym skrócie ;)


Doświadczenie samo w sobie już jest interpretacją. Ludzie mawiają, że głaskają kota, a ten kot na poziomie cząstek elementarnych to światło. Również ich ręka jest światłem. Zresztą, nawet to sprowadzenie wszystkiego, co istnieje do światła już jest interpretacją. Nie ma czegoś takiego jak czyste doświadczenie.

Doświadczać = interpretować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:51, 21 Wrz 2018    Temat postu:

Cytat:
Doświadczenie samo w sobie już jest interpretacją. Ludzie mawiają, że głaskają kota, a ten kot na poziomie cząstek elementarnych to światło. Również ich ręka jest światłem. Zresztą, nawet to sprowadzenie wszystkiego, co istnieje do światła już jest interpretacją. Nie ma czegoś takiego jak czyste doświadczenie.

Doświadczać = interpretować.


i tak :) i nie, gdyby było tylko tak, nie mógł bym zmieniać swoich interpretacji doświadczeń lub nie nie zastanawiałbym się nad interpretacją zdarzeń ... zgoda, że "czystego doświadczenia" nie ma, zgoda, że doświadczenie to interpretacja, ale interpretacji doświadczenia może być wiele ...

czyli, nie ma doświadczenia bez interpretacji, ale są interpetacje nie odpowiadające doświadczeniu, stąd myślę to pojęciowe rozróżnienie, choć faktycznie interpretować i doświadczać to to samo :)


Cytat:
Wyżej masz wyjaśnione. Solipsyzm w rozumieniu - Jedynym podmiotem jest Bóg.


tak, teraz mam wrażenie, że rozumiem co miałaś na myśli ... muszę to sobie "przetrawić" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin