Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pojęcie wiary
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 23:17, 02 Lut 2017    Temat postu:

nie można nie dowierzać :shock: ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:21, 02 Lut 2017    Temat postu:

Nie, bo niedowierzanie to sceptycyzm :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 23:25, 02 Lut 2017    Temat postu:

no to właśnie tłumaczę Michałowi, że "wierzyć" znaczy być przekonanym, o tym co jest przedmiotem tej wiary .... wiesz Dyskurs jak zwykle trudno mi zrozumieć o co ci chodzi :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:31, 02 Lut 2017    Temat postu:

Niekoniecznie. Pisze to na przykladzie naukowcow, ktorzy praktykuja jakas tradycje I tak jak w srodowisku akademickim opieraja sie na metodologii naukowej tak wyrazajac sie o swojej tradycji wypowiadaja sie, ze to jest zupelnie inny sposob rozumienia. Nie wiem o co im konkretnie chodzi, bo nie jestem zainwestowana w zadna tradycje ale jestem w stanie rozpoznac I odczuc zmiane w zachowaniu, tonacji glosu, blysku w oczach - poprostu zachowanie ludzi z ktorych emanuje pokora.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 23:42, 02 Lut 2017    Temat postu:

Cytat:
Niekoniecznie. Pisze to na przykladzie naukowcow, ktorzy praktykuja jakas tradycje I tak jak w srodowisku akademickim opieraja sie na metodologii naukowej tak wyrazajac sie o swojej tradycji wypowiadaja sie, ze to jest zupelnie inny sposob rozumienia.


no widzisz, ja twoją psychologię uważam za idiotyzm, bo traktuje ludzi "statystycznie", że większość to barany, to nie mój problem, wolę nauki proroków, nie mylić z hierarchicznymi kościołami i innymi tego typu "cudami"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:19, 03 Lut 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Nie mozna ciut ciut wierzyc tak jak kobieta nie moze byc ciut ciut w ciazy
lucek napisał:
nie można nie dowierzać :shock: ?
Nie, bo niedowierzanie to sceptycyzm :)

Nie bardzo rozumiem - Wy tak macie wszystkie swoje wiary albo - albo?

Wierzycie (po luckowemu niech będzie "ufacie") sobie w 100%?...
Wszystkich swoich postanowień zawsze dotrzymaliście, albo żadnych nigdy?...
Ludzie, którym ufaliście nigdy Was nie zawiedli, a przynajmniej tak w 100% jesteście pewni, że jak im wierzycie to nigdy nie zawiodą?

Dzieci was nigdy nie naciągnęły, albo na pewnie nie naciągną, więc im po prostu wierzycie - wszystkim na 100% mocy, albo na 0 mocy, czyli absolutny brak wiary?...
To jak dla mnie jesteście wyjątkowi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 0:26, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 0:30, 03 Lut 2017    Temat postu:

Cytat:
To jak dla mnie jesteście wyjątkowi.

/ :wink: tylko w swoim imieniu/ .... nie, tylko nie piszę tego co oczywiste, a tylko to, co jest rzeczą sporną, w uproszczony sposób, bo i tak zrozumiesz to tak, jak zrozumiesz :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:54, 03 Lut 2017    Temat postu:

Przedstawię pewne - chyba dość nowatorskie - stanowisko czym jest najbardziej sensowna postać wiary złożonej. Myślę o takiej wierze poważniejszej, nie jakimś prostym przechyleniu wątpliwej sprawy, takiej nadziei, że może będzie dobrze, albo antynadziei, że coś będzie źle.
Taka w złożona wiara to byłaby jakaś względnie CAŁOŚCIOWA WIZJA - MODEL. Wierzyć w tym sensie w pewne całe kompleksy myślowe - np. wierzymy w rzeczywistość religijną - w Boga, wierzymy w poprawność jakiejś teorii naukowej, wierzymy w pozytywną rolę państwa (albo i nie wierzymy). To są takie "większe wiary", dotyczące pewnego złożonego stanowiska względem jakiegoś aspektu życia, działania.
W tym sensie wiara światopoglądowa - religijna (która należy właśnie do tej grupy) jest pewnym SPOSOBEM POJMOWANIA ŚWIATA. Tutaj podstawowym mechanizmem oceny jest WARTOŚĆ CZŁOWIEKA/osoby. Ta wartość jakoś miałaby trwać, nawet mimo śmierci ciała, ale wszystkie decyzje, jakie zostały przez człowieka podjęte mają wkład w ostateczną ocenę tego człowieka.
Z przeciwnej strony tej wiary religijnej jest światopogląd materialistyczny, w którym osią oceny jest co da sie zmierzyć, zważyć, zweryfikować. Przyznam, że nie bardzo rozumiem jak materialiści wmontowuję w swój światopogląd duchowość - z czego im ona wynika, skoro nie da sie jej zmierzyć żadnym fizycznym procesem.
Wiara w Boga w tym szerszym sensie jest nie tylko wiarą w samo istnienie Boga, ale także w to, że człowiek został przez Niego stworzony z sensem, powołany do szczęścia, zaś ten pobyt na świecie pełnym trudu i cierpienia jest po prostu przygotowaniem do zrozumienia samego siebie, do zaakceptowania podstawowych praw bytu (duchowego).

Według mnie wiara może być mocna i słaba. I zdarza nam się w naszych wiarach wątpić, nie być pewnym jakichś aspektów - przynajmniej właśnie tej złożonej wiary. Wiara jest nie prostą zamianą braku pewności czegoś w stuprocentowe przekonania. Wiara złożona (w szczególności ta religijna) jest raczej OBRANIEM KIERUNKU dalszych życiowych poszukiwań, choć niekoniecznie zadekretowaniem wyniku owych poszukiwań.
Bo wielu pytań nawet jeszcze nie potrafimy postawić! Wierzymy, że "coś pozytywnego z tego wyniknie", gdy postawimy na piedestale wartość człowieka, szacunek dla niego. Ale w szczegółach nie za bardzo wiemy, ani czym ten szacunek jest, ani jak go realizować w praktyce.
Wierząc w jakąś teorię nie musimy od razu znać wszystkich szczegółów owej teorii. Często jest tak, że deklarujemy sobie wewnętrznie główny kierunek, w jakim teoria zmierza, a my już w tę teorię "wierzymy".
Tak to przynajmniej jakoś działa w moim umyśle, że nie bardzo nawet umiałbym jakoś być taki zerojedynkowy w swoich wiarach - taki bez pytań, bez niejasności, wątpliwości. Może jedynie w odniesieniu do dość wyjątkowych, prostych rzeczy wiara jest tak 0 vs 100% - np. wiara w jakieś oczywiste doniesienie, co do którego jesteśmy jakoś w pełni przekonani.

Według mnie 100% wiara wcale nie staje się "wiedzą" (prywatną). Bo każda wiedza gdzieś w środku ma element wiary - w postaci założeń do weryfikacji danej rzeczy. Czyli możemy mieć wiedzę na temat matematyki - że liczby podzielne przez 6 muszą być podzielne przez 2, ale już sama konstrukcja liczb naturalnych jest założona - jakby uwierzona. Podobnie możemy być pewni, że zmierzone przez nas napięcie wynosi 5V, ale interpretacja tego, co oznacza owe 5V wynika z założeń nauki o elektryczności, czyli z jakiejś postaci wiary.
Wiara z wiedzą są ze sobą w nierozerwalnym związku. Wiemy tymi mechanizmami, które sobie założyliśmy, w które uwierzyliśmy. "Wiemy", ze obowiązuje prawo grawitacji, bo założyliśmy (wierzymy) w umyśle model, w którym zdarzenia weryfikujemy mechanizmem zaproponowanym przez fizykę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 1:24, 03 Lut 2017    Temat postu:

Michał ja w boga nie wierzę, ja tzw. "wiarę w boga" uważam, za najsensowniejszy opis świata .... pojęcie boga, na co dzień, potrzebne byłoby już człowiekowi jak "rybie rower", gdyby nie tzw. "nauka", tj, ten jej aspekt, który robi z niej nową religię, bardziej niebezpieczną niż wszystkie zbrodnie religijne razem wzięte ... ale, żeby wiedzieć dlaczego, trzeba zrozumieć religię .... a to, zdaje się, mało kto rozumie. A twoje wywody nt. wiary to dla mnie nonsens.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 3:01, 03 Lut 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Nie mozna ciut ciut wierzyc tak jak kobieta nie moze byc ciut ciut w ciazy
lucek napisał:
nie można nie dowierzać :shock: ?
Nie, bo niedowierzanie to sceptycyzm :)

Nie bardzo rozumiem - Wy tak macie wszystkie swoje wiary albo - albo?

Wierzycie (po luckowemu niech będzie "ufacie") sobie w 100%?...
Wszystkich swoich postanowień zawsze dotrzymaliście, albo żadnych nigdy?...
Ludzie, którym ufaliście nigdy Was nie zawiedli, a przynajmniej tak w 100% jesteście pewni, że jak im wierzycie to nigdy nie zawiodą?

Dzieci was nigdy nie naciągnęły, albo na pewnie nie naciągną, więc im po prostu wierzycie - wszystkim na 100% mocy, albo na 0 mocy, czyli absolutny brak wiary?...
To jak dla mnie jesteście wyjątkowi.
Nie wyjatkowi, lecz pokorni.

Niczego nie postanawiamy, bo nie wiemy co przyniesie jutro. Jutro u mojej Poloweczki bedzie kolonoskopia a w poniedzialek infuzja komorek macierzystych pozostalych od dawcy. Potem zobaczymy co powie specjalista.

Osoba, ktora nas ostatnio zawiodla (i.e. z rodziny i opiekunka 2 malych dzieci wnuczki) gdyz dala nam czeka bez pokrycia na czynsz za dom Mamy juz w nim nie mieszka, bo prawo stanowe jest jednoznaczne. "Strzelila sobie w stope", bo czynszem $600 miesiecznie (znacznie nizej niz cena rynkowa) za 3 sypialniowy dom z ogrodem wyplacala dom za $80 tysiecy (tez znacznie nizej niz cena rynkowa) i po 11 latach bylby jej wlasnoscia. Jaki bank da Ci pozyczke hipoteczna bez oprocentowania? Teraz ta osoba mieszka wraz z 2 dziecmi "katem" u najmlodszej corki (ktora tez ryzykuje kolizje z prawem stanowych za pozwolenie miszkania 3 osobom nie bedacym wpisanych do umowy) i czeka na 3 sypialniowe mieszkanie w budownictwie komunalnym za $950 i Department of Human Services dyktuje jej jak ma je wyposazyc ze wzgledu na role legal guardian. U nas nie ma pomocy finansowej 1000 PLN ani 500 PLN. DHS placi za opieke nad dziecmi (4 i 5 lat) w przedszkolu jak ona pracuje a ma lat 67. Nie pozycze jej centa, chociaz w przeszlosci udzielilam jej wielu pozyczek i to sporych kwot jak dla przykladu 3 tysiace dolarow na proteze dentystyczna. Do naszego domu nie ma nikt wstepu ze wzgledu na supresje immunologiczna meza. Pare osob mialo problemy z przyswojeniem sobie tego rygoru potransplantacyjnego i postanowilismy, ze nie musimy niczego tlumaczyc i niczego nie musimy. Jesli spotkamy te osoby na miescie, to sie grzecznie uklonimy ale nic wiecej. Nasze zaufanie traci sie raz, bezpowrotnie. Nie mamy czasu w zyciu na sprawy nieistotne.

System wychowawczy skopiowalam od Rodzicow. Kochali nas, ale wymagali i byli konsekwentni. Tak samo wychowujemy naszych 2 synow. Kochamy, wymagamy i jestesmy konsekwentni. Czy nie ma problemow? Sa, ale nieistotne. Dla przykladu, mlodszy syn (13) ma zwyczaj wieszac kurtke na balustradzie na schodach zamiast w szafie. Grzecznie mu przypominamy zeby przewiesil wypowiadajac slowa: I need you to hang your jacket in the closet. Nasz system wartosci oparty jest na prostej zasadzie - czyn co prawe w odpowiednim miejscu i czasie z wartoscia dodana dla Rodziny ludzkiej. Obaj synowie maja dostep do naszej karty debetowej. Starszy, bo jest dorosly, prowadzi samochod i pomaga w opiece nad mezem, mlodszym synem, robi zakupy, pierze, prasuje, i wynosi smieci i recykling do pojemnikow. Chlopaki sprzataja swoje pokoje - scieranie kurzu, odkurzanie, i zmywanie parkietow. Ja gotuje i sprzatam reszte domu. Maz nie jest w stanie robic nic, bo ma problem z utrzymaniem hemoglobiny. Wychodzac do kliniki codziennie musi zakladac maske i rekawiczki. Jesli starszy syn wstapi do kawiarni na kawe czekajac na meza i jego wyniki, to nie mam z tym problemu. Poniewaz zarabial znacznie mniej ode mnie, bylo odpowiedzialnym finansowo aby to on zwolnil sie z pracy aby opiekowac sie mezem, wiec cos mu sie za to nalezy. Bardzo dobrze zarabiam. Po utracie 2 zrodel dochodu z powodu choroby i rekonwalescencji meza oraz opieki, nasza stopa zyciowa nie zmienila sie. Nie odkladamy tylko na jedno konto 401(k), ale jest juz tam sporo srodkow. Jestesmy w trakcie zakladania paneli slonecznych na dachu - koszt 33 tysiace dolarow gotowka, wiec jestesmy uposazeni. Mlodszy syn ma wstukany numer karty debetowej w xBox1. Trzyma sie swojego kieszonkowego kiedy kupuje sobie gry. Rodzice nauczyli mnie, ze stosujac system wychowawczy oparty na niepodwazalnych wartosciach, trzeba byc gotowym, ze do Rodzicow ten system wroci z "procentami". Mieli racje.

Jako malzenstwo, ufamy sobie bezgranicznie. Bez takiego poziomu zaufania, nie ma malzenstwa. Niektorzy ucza sie tego w sposob dla opornych. Opieraja swoje malzenstwo na dlla przykladu fascynacji seksualnej a gdy ta wygasa rozwodza sie, bo nie maja o czym porozmawiac lub razem pomilczec. Wiele przeszlismy, wiec fundament naszego zwiazku czyli milosc moralna jest nie do podwazenia. Maz nie mogl zdrowiej zyc. Nie pil, nie palil, odzywial sie zdrowo produktami organicznymi, cwiczyl, a w polowie maja zdiagnozowano u Niego ostra bialaczke z powodu mutacji FLT3 HLA. Nie jestem w stanie pamietac ile mial chemioterapii, transfuzji krwi i plytek, bo nauczylismy sie zyc w module dlugiej i zmudnej rekonwalescencji i nic nie jest w stanie tego zmienic, bo milosc moralna jest nieograniczona moca.
Jedynym czynnikiem na ktory mozemy wskazac, to zycie w Katowicach przez 40 lat, gdzie bylo i jest zanieczyszczone powietrze. Ja mieszkalam na wsi pod Rzeszowem w krystalicznym powietrzu do wieku 14 lat. Potem mieszkalam w Rzeszowie gdzie powietrze tez bylo czyste, bo byla do nowa dzielnica szeregowek na Zalesiu. Nasze mieszkanie na dole (700 stop kwadratowych) narazie jest puste. Latem przyjada do nas bratanica meza z mezem i coreczka podrozowac po Nowej Anglii i uzywac mieszkania jako bazy. Opowiadali jakie maja problemy w Katowicach ze smogiem i jak mieszkajac w mieszkaniu wlasnosciowym w kamienicy w centrum maja na dole mniej uposazonych sasiadow, kktorzy zajmuja mieszkanie socjalne. Nie posiadajac srodkow na gaz czy elektrycznosc, zbieraja odpady i pala aby ogrzac mieszkanie. Takich osob jest multum. Bratnica meza mowila przez Skype, ze smog przkracza normy zanieczyszczenia powietrza o 700%. W naszym mieszkaniu na dole mieszkala moja Mama po hospitalizacji w maju, ale przyzwyczaila sie do czysciutkiego mieszkania, bo ja pracujac na caly etat, dojezdzajac do pracy 30 mil w jedna strone, doktoryzujac sie i opiekujac sie Rodzina tak ja nauczylam. Starszy syn jej pral, prasowal, wynosil smieci i recykling, zawozil gdzie tylko chciala. Ale z chwila gdy zwolnil sie jej dom, potrzebowala przejac opieke nad soba, bo jest w stanie i tak jest lepiej. To tez daje mojemu mlodszemu bratu i jego rodzinie mozliwosc angazowania sie w opieke (transport, tlumaczenie korespondencji), aby zbytnio nie przeciazac naszego syna.

Skonstrastuje nasze malzenstwo z opisem pewnej sytuacji w polskiej gazecie: "Spotykamy sie od 2 lat. Czekam na niego, ale wlasciwie czekamy oboje. Nie wiadomo ile to potrwa. Moze trwac jeszcze dlugo, bo zona Lukasza walczy o kazdy miesiac, kazdy rok, ktory nas od siebie oddala, ktory nie pozwala nam byc po prostu razem. Tylko, ze ... zrezygnowac nie moge. Nauczylam sie za to myslec o tym inaczej. Ze moze taka milosc jest mozliwa. Taka, w ktorej czlowiek kocha czlowieka nalezacego do kogos innego. Taka, ktora nie polega na zasypianiu z glowa na ramieniu ukochanego. Taka, w ktorym nie toczy sie w nocy boju o koldre, bo ma sie cale lozko dla siebie. Taka gdzie w czasie goraczki nie dostanie sie do reki kubka z malinowa herbata. Taka milosc, w ktorej dwoje ludzi mieszka w osobnych mieszkaniach, w roznych miejscowosciach. Taka milosc, ktora nie potrzebuje wspolnych sniadan, obiadow i kolacji. Taka, ktora nie zywi sie drobiazgami codziennosci. Taka, w ktorej nie wie sie, jak druga osoba oddycha przez sen. Nie widzi sie, jak druga osoba goli rano policzki czy jak mruczy cos niezadowolona, bo cieknie kran. Tlumacze to sobie uparcie, a przestaje tylko na chwile. Na chwile spedzona z moim mezczyzna ..."

Dla nas, to podlosc i zdrada. Dla osob relatywnych moralnie to "nowa milosc". Nie dziwi nas to, bo zyjemy w srodowisku globalnym o niestabilnym systemie wartosci. Podobnie jak nie dziwi nas postepowanie osob, ktore graniczy z obsesja i obledem, ktore usilnie staraja sie nam dokuczyc ujawniajac nasze dane osobowe, pomawiajac nas, i sadzac, ze ujdzie to im bezkarnie.

Zaufanie sobie oparte jest na odczuwaniu szacunku do siebie, z ktorego wyplywa kazda swiadoma mysl ukierunkowana przede wszystkim na drugiego czlowieka a nie mnie. Co nie znaczy, jak sadza osoby przesladujace nas, ze mozna nas w jaki kolwiek sposob skrzywdzic. W zaden sposob i dlatego nie spodziewamy sie, ze te osoby sa w stanie liczyc sie z konsekwencjami swojego "nieprzytomnego" postepowania lub jak okreslil Wuj Zboj okraszonego wendetta, ale to nie nasz problem.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 3:50, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:01, 03 Lut 2017    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Niekoniecznie. Pisze to na przykladzie naukowcow, ktorzy praktykuja jakas tradycje I tak jak w srodowisku akademickim opieraja sie na metodologii naukowej tak wyrazajac sie o swojej tradycji wypowiadaja sie, ze to jest zupelnie inny sposob rozumienia.


no widzisz, ja twoją psychologię uważam za idiotyzm, bo traktuje ludzi "statystycznie", że większość to barany, to nie mój problem, wolę nauki proroków, nie mylić z hierarchicznymi kościołami i innymi tego typu "cudami"
Oj tam, oj tam, Lucek. Nie mamy "naszej psychologii" tylko niezmienny system wartosci. Dla mnie czlowiek nie jest "baranem". Mialam 3 lata gdy Rodzice nauczyli mnie, ze "na grzecznosci nikt nie stracil". Jakkolwiek, jesli spotykam kogos, kto usilnie chce forsowac swoja ideologie na drugiego czlowieka, to nadmienie to. Piotr moze cos ponarzekac w temacie a i tak go kocham- moralnie, of course :)

Co do "prorokow" to mam odmienne zdanie, bo mozliwosc, ze wraz ze zmiana statusu spolecznego z czlowieka pokornego na "proroka" wkradnie sie do duszy (termin umowny) takiego czlowieka uczucie pychy rosnie wykladniczo. Dla mnie nie ma znaczenia czy Jezus z Nazaretu jest postacia historyczna. Nie wierze, lecz wiem, ze zapisy o Jezusie sa owiane mitami, bo kto z osob zaangazoowanych w ich tworzenia chcial aby "prorok" byl przecietny. Co nie znaczy, ze nie znam i nie odczuwam waznosci przekazu the Sermon on the Mount - po polsku chyba "Kazanie na Gorze Oliwnej" ale slowo "kazanie" ma u mnie negatywna konotacje - i nie wierze lecz wiem, ze ktokolwiek ten przekaz skomponowal (moze grupa osob) mial dobre intencje z waroscia dodana dla Rodziny ludzkiej na tysiaclecia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:45, 03 Lut 2017    Temat postu:

Michal Dyszynski napisał:
Ta wartość jakoś miałaby trwać, nawet mimo śmierci ciała, ale wszystkie decyzje, jakie zostały przez człowieka podjęte mają wkład w ostateczną ocenę tego człowieka.
Wartosc dodana dla Rodziny ludzkiej nie potrzebuje czynnika mierzalnosci i kontroli jakosci. Jest. Wrocmy do the Sermon on the Mount - zywa madrosc na bazie milosci moralnej odporna na miejsce i czas.

Po co osadzac? To niska energia. Nie warto na nia zwracac uwagi i energii mozgu. Norm spolecznych nie tworzymy postepowaniem patologicznym lecz przykladami osob, ktore swoje zycie poswiecaja w celu pokornej sluzbie innym.

Historie potrzebujemy znac, aby jej nie powtarzac. Ale nie potrzebujemy osadzac Hitlera, bo nie zmieni to faktu, ze jego ideologia pochlonela miliony istnien. Mozemy jedynie wskazac na osoby, ktore fascynujac sie dodrukami "Mojej Walki" maja potencjal stac sie spolecznie szkodliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 8:57, 03 Lut 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Co do "prorokow" to mam odmienne zdanie, bo mozliwosc, ze wraz ze zmiana statusu spolecznego z czlowieka pokornego na "proroka" wkradnie sie do duszy (termin umowny) takiego czlowieka uczucie pychy rosnie wykladniczo.

o tym właśnie pisałem:

Cytat:
Michał ja w boga nie wierzę, ja tzw. "wiarę w boga" uważam, za najsensowniejszy opis świata .... pojęcie boga, na co dzień, potrzebne byłoby już człowiekowi jak "rybie rower", gdyby nie tzw. "nauka", tj, ten jej aspekt, który robi z niej nową religię, bardziej niebezpieczną niż wszystkie zbrodnie religijne razem wzięte ... ale, żeby wiedzieć dlaczego, trzeba zrozumieć religię .... a to, zdaje się, mało kto rozumie. A twoje [Michał] wywody nt. wiary to dla mnie nonsens.

"prorok" to nie "apostoł", "kapłan", "naukowiec" (z tytułami) ... ci są właśnie zagrożeniem, a ci ostatni w dodatku, mają wiernych, którym o tym nie powiedzieli, i którzy o tym nie wiedzą, a raczej wmawiają, a debile w to wierzą, że ich wiara to wiedza.

Cytat:
Dla mnie nie ma znaczenia czy Jezus z Nazaretu jest postacia historyczna. Nie wierze, lecz wiem, ze zapisy o Jezusie sa owiane mitami, bo kto z osob zaangazoowanych w ich tworzenia chcial aby "prorok" byl przecietny. Co nie znaczy, ze nie znam i nie odczuwam waznosci przekazu the Sermon on the Mount - po polsku chyba "Kazanie na Gorze Oliwnej" ale slowo "kazanie" ma u mnie negatywna konotacje - i nie wierze lecz wiem, ze ktokolwiek ten przekaz skomponowal (moze grupa osob) mial dobre intencje z waroscia dodana dla Rodziny ludzkiej na tysiaclecia.

A ja wiem, że są prawdziwe. Wiem, że twoja psychologia, to właśnie takie bajdurzenie, jak głupoty, które wypisywali apostołowie, oni właśnie to prostactwo. Wiem, że nie wiesz o czym mówił Jezus. Wiem, że twoja interpretacja i jakiś Gajdów, ośmiu błogosławieństw to kompletny idiotyzm świadczący jedynie pustactwie i niezrozumieniu niczego. A przede wszystkim wiem, że do twojego, Michała, Wuja, ... pustych, w dodatku zaczadzonych relatywistyczną ideologią łbów, nie dotrze to o czym mówili prorocy, a dociera tylko to, co przeznaczone dla niedojrzałych lub nieuczciwych.

"Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" Bóg zawsze był tylko prawdą ... dosłownie, Dyskurs jełopie :) !


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pią 9:44, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:09, 03 Lut 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michal Dyszynski napisał:
Ta wartość jakoś miałaby trwać, nawet mimo śmierci ciała, ale wszystkie decyzje, jakie zostały przez człowieka podjęte mają wkład w ostateczną ocenę tego człowieka.
Wartosc dodana dla Rodziny ludzkiej nie potrzebuje czynnika mierzalnosci i kontroli jakosci. Jest. Wrocmy do the Sermon on the Mount - zywa madrosc na bazie milosci moralnej odporna na miejsce i czas.

Po co osadzac? To niska energia. Nie warto na nia zwracac uwagi i energii mozgu. Norm spolecznych nie tworzymy postepowaniem patologicznym lecz przykladami osob, ktore swoje zycie poswiecaja w celu pokornej sluzbie innym.

Historie potrzebujemy znac, aby jej nie powtarzac. Ale nie potrzebujemy osadzac Hitlera, bo nie zmieni to faktu, ze jego ideologia pochlonela miliony istnien. Mozemy jedynie wskazac na osoby, ktore fascynujac sie dodrukami "Mojej Walki" maja potencjal stac sie spolecznie szkodliwe.

Osąd, ocena...
Piszę o ocenie, nie o jakimś ostatecznym sądzie. Oceniamy ZAWSZE, jeśli tylko myślimy. Cały Twój tekst, w którym chciałaś się zdystanować od ocen (Po co osądzać?) jest w istocie zbiorem ocen - osądów.
- energia? niska (ocena)
- postępowanie? "patologiczne" (ocena)
- służba - "pokorna"
i dalej "poświęcający ludzie", wskazanie konsekwencji (Hitler) też jest właściwie formą pewnej - automatycznie wyzwalanej - oceny.
Człowiek ocenia praktycznie zawsze, dopóki żyje - ocenia odległość od przedmiotów, gdy je wymija, siłę głosu w TV, gdy ogląda film, stan swojego wyglądu, gdy wychodzi "do ludzi". Postulat nie oceniania jest nierealny do wdrożenia. Poza tym sam fakt oceny wcale nie jest problemem.
Problemem bowiem jest nie ocena, jako taka, ale pewna niepoprawna trwałość przypisań atrybutów owej oceny. Powinniśmy oceniać działania ludzi, bo tylko wtedy w ogóle jesteśmy w stanie rozumieć co ci ludzie robią - jak ktoś jest w pracy, to zarabia tam pieniądze, oceniamy jego działalność jako formę konieczności życiowej z wszystkimi konsekwencjami tego faktu.
Natomiast nieprawidłowy aspekt oceny pojawia się gdy ludzie niejako sądzą (trwale) po pozorach. Ktoś się jakoś gorzej zachował - ooo, to "zły człowiek". Albo odwrotnie - ktoś ładnie wygląda - ale porządny, dobrze ubrany, na pewno nie jakiś głupek...
Oceniamy, bo powinniśmy oceniać. Ale błąd pojawia się nie samym faktem oceniania, lecz nadawanie naszym ocenom rangi większej, niż to wynika z samych okoliczności oceny. Chciałoby się uogólniać, chciałoby się mieć - sądząc po prostych atrybutach - wiedzę o wszystkim, albo przynajmniej o najważniejszym. A to tak nie działa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:47, 03 Lut 2017    Temat postu:

lucek napisał:
Dyskurs napisał:
Co do "prorokow" to mam odmienne zdanie, bo mozliwosc, ze wraz ze zmiana statusu spolecznego z czlowieka pokornego na "proroka" wkradnie sie do duszy (termin umowny) takiego czlowieka uczucie pychy rosnie wykladniczo.

o tym właśnie pisałem:

Cytat:
Michał ja w boga nie wierzę, ja tzw. "wiarę w boga" uważam, za najsensowniejszy opis świata .... pojęcie boga, na co dzień, potrzebne byłoby już człowiekowi jak "rybie rower", gdyby nie tzw. "nauka", tj, ten jej aspekt, który robi z niej nową religię, bardziej niebezpieczną niż wszystkie zbrodnie religijne razem wzięte ... ale, żeby wiedzieć dlaczego, trzeba zrozumieć religię .... a to, zdaje się, mało kto rozumie. A twoje [Michał] wywody nt. wiary to dla mnie nonsens.

"prorok" to nie "apostoł", "kapłan", "naukowiec" (z tytułami) ... ci są właśnie zagrożeniem, a ci ostatni w dodatku, mają wiernych, którym o tym nie powiedzieli, i którzy o tym nie wiedzą, a raczej wmawiają, a debile w to wierzą, że ich wiara to wiedza.

Cytat:
Dla mnie nie ma znaczenia czy Jezus z Nazaretu jest postacia historyczna. Nie wierze, lecz wiem, ze zapisy o Jezusie sa owiane mitami, bo kto z osob zaangazoowanych w ich tworzenia chcial aby "prorok" byl przecietny. Co nie znaczy, ze nie znam i nie odczuwam waznosci przekazu the Sermon on the Mount - po polsku chyba "Kazanie na Gorze Oliwnej" ale slowo "kazanie" ma u mnie negatywna konotacje - i nie wierze lecz wiem, ze ktokolwiek ten przekaz skomponowal (moze grupa osob) mial dobre intencje z waroscia dodana dla Rodziny ludzkiej na tysiaclecia.

A ja wiem, że są prawdziwe. Wiem, że twoja psychologia, to właśnie takie bajdurzenie, jak głupoty, które wypisywali apostołowie, oni właśnie to prostactwo. Wiem, że nie wiesz o czym mówił Jezus. Wiem, że twoja interpretacja i jakiś Gajdów, ośmiu błogosławieństw to kompletny idiotyzm świadczący jedynie pustactwie i niezrozumieniu niczego. A przede wszystkim wiem, że do twojego, Michała, Wuja, ... pustych, w dodatku zaczadzonych relatywistyczną ideologią łbów, nie dotrze to o czym mówili prorocy, a dociera tylko to, co przeznaczone dla niedojrzałych lub nieuczciwych.

"Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" Bóg zawsze był tylko prawdą ... dosłownie, Dyskurs jełopie :) !
Kazdy czlowiek jest zagrozeniem dla samego siebie. Wystarczy, ze spadnie jej/jemu swiadomosc i zblizy do radykalnych pogladow na jakikolwiek temat a materializacja zachowan wedlug ktorych nie tworzymy norm spolecznych nastapi automatycznie/podswiadomie bez uwzglednienia konsekwencji takiego postepowania przez osobe tak czyniaca w afekcie. Zaden czlowiek ("prorok" to tez czlowiek) nie jest wolny od tego integralnego elementu kondycji ludzkiej czyli istnienia pomiedzy dobrem/miloscia moralna i strachem. Teksty, ktore znamy jako Jana, Mateusza, Marka, czy Lukasza nie sa autorstwa Jana, Mateusza, Marka, czy Lukasza lecz kolektywu naszych przodkow i osob zyjacych obecnie, gdyz jak powszechnie wiadomo Biblia jest przekazem organicznym i dynamicznym a nie fundamentalistycznym.

Prosilam Cie juz raz, abys zaprzestal zwracania sie do mnie ozdobnikiem "jelop". Jest to zwrot ktorego nie akceptuje w wymianie miedzyludzkiej i dowodzi Twojego braku szacunku do samego siebie, a co za tym idzie braku dojrzalosci zyciowej i samokontroli. Kolejny wpis z tym zwrotem zglosze Administratorowi do usuniecia, bo przez zapoznanie sie i przyjecie Regulaminu Forum SFiNiA mam moralny obowiazek z Administratorem wspolpracowac a nie tworzyc tutaj kopie Forum NIE, z ktorym sie nie identyfikuje.

Bog/Milosc Moralna jest. Wszechobecna i wszechpotezna. Wystarczy sie dostroic do tej nieograniczonej Mocy aby jak twierdzil Budda nie byc autorem wlasnego cierpienia - czego Ci serdecznie zycze. A teraz odwioze mlodszego syna do szkoly i jade do pracy.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 13:52, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:54, 03 Lut 2017    Temat postu:

Dziekuje za wpis, Michal. Odpisze wieczorem z domu. Odczytasz jutro w Polsce, bo przypuszczam, ze stamtad piszesz. Pozdrawiam serdecznie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:20, 03 Lut 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Prosilam Cie juz raz, abys zaprzestal zwracania sie do mnie ozdobnikiem "jelop".
To nie ma być ozdobnik, to moje zdanie o tobie, w odpowiedzi na insynuacje jakie od początku kierujesz pod moim adresem, przestaniesz mnie komentować, przestanę zajmować się twoim intelektem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:33, 03 Lut 2017    Temat postu:

lucek napisał:
.. przede wszystkim wiem, że do twojego, Michała, Wuja, ... pustych, w dodatku zaczadzonych relatywistyczną ideologią łbów, nie dotrze to o czym mówili prorocy, a dociera tylko to, co przeznaczone dla niedojrzałych lub nieuczciwych.

"Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" Bóg zawsze był tylko prawdą ... dosłownie, Dyskurs jełopie :) !

Choas w Twoich - lucku - tekstach (a przypuszczam, że i myślach) jest niemożebny.
Pozwolę sobie na diagnozę przyczyn tego stanu rzeczy.
Podstawowym problemem Twojego myślenia jest NIEDOGADANIE WEWNĘTRZNE SPRZECZNYCH INTUICJI.
Dobrym przykładem działania owego toksycznego mechanizmu myślenia jest tu słowo "wiedzieć" używane w dyskusjach. Słowo "wiedza" brzmi dumnie. Ten kto "wie", to ktoś (zapewne) mądry. A więc jakoś wyżej stojący od pozostałych. Wiedza jest bowiem jedna - konkretna, więc jak ktoś "wie", to jego adwersaże nie "wiedzą"; czyli wiedzący wygrywa.
O wygraną tu w istocie chodzi. O ambicję.
Ja mam swój prywatny sposób poznawania intelektualnej niedojrzałości. W dużym stopniu polega on na zliczaniu ile razy ktoś deklaruję "wiem" (albo w podobny sposób deklaruje jakiś absolutny charakter swoich myśli, przekonań).
W zdecydowanej większości przypadków owe "wiedze" to jednak ZAKLINANIE RZECZYWISTOŚCI. Ci "wiedzący" chcieliby być ważni, wysłuchani, docenieni. W środku gdzieś tam czują, że ich przekonanie o racji oparte jest przede wszystkim na ich ARBITRALNOŚCI. Ta "wiedza" to w istocie POSTAWA w rodzaju: "ja mam rację, a wy jej nie macie, bo głupsi ode mnie jesteście!". Dlatego "wiedzący" denerwują się, gdy każe im się wytłumaczyć na jakiej zasadzie uzasadniają swoją "wiedzę". Wtedy pojawia się mnóstwo górnolotnych, arbitralnych określeń, epitetów, emocjonalnych sformułowań. W ostateczności kończy się na atakach personalnych na tego, kto postawił "wiedzę" w wątpliwość.

Każda wiedza, wykraczająca poza sam fakt doznań jest ROZLICZANA WIARĄ.
Wiarą w poprawność ułożenia sobie całości jest bowiem umocowany model myślowy, który ustala co i jak traktujemy jako stałe, a co zmienne, co stanowi założenie, a czego szukamy.
Ludzie nie wiedzą, że myślą modelami. Szczególnie humaniści, albo ogólnie osoby nie mające mocnego starcia z mechanizmem twardej weryfikowalności, mają skłonności do hołdowania złudzeniu, że myślą bezpośrednio o świecie, że "poznają absolutną prawdę", gdy sobie coś tam układają w głowie. Ale tak jak prostaczek Moliera nie wiedział, że mówi prozą, choć mówił prozą, tak każdy, który myśli, a już szczególnie komunikuje coś w języku, POSŁUGUJE SIĘ MODELAMI. Człowiek, który nie doświadczył owej refleksji, wynikającej z zauważenia sytuacji WYBORU (modelu, w którym miałby coś komunikować) tego nie rozumie, bo jemu to, czym dysponuje, wydaje się jedno jedyne na świecie, a skoro jest jedno jedyne, to absolutne... To trochę tak jak z kimś, kto całe życie spędził w jednej wiosce odciętej od świata - jest przekonany, że wszystko zawsze i wszędzie musi funkcjonować jak ta jego wioska. A świat jest tak złożony...

Lucku, to co tu piszę, to tylko "wierzchołek góry", tego co gdzieś tam rozważam. Zdaję sobie sprawę z niedoskonałości tego, co napisałem. Piszę nie jakąś "pewną prawdę", tylko NIEPORADNIE SYGNALIZUJĘ aspekty czegoś, co tam "w środku" nie za bardzo pasuje do znanych w języku słów. Tak więc na pewno zarzuty wobec tego, co napiszę gdziekolwiek będą uzasadnione. Sam je mogę sobie postawić.
Problem jest w rozumieniu samej dyskusji - komunikacji między ludźmi. To jest trochę tak, jakby ktoś wrócił z 10 letniej podróży po dalekich krajach i opisał swoje wrażenia w 3-stronicowym artykule. Oczywiście w takim artykule nie zawrze nawet 1 procenta tych zdarzeń, doznań, okoliczności, z którymi się spotkał. Może w tym artykule pojawią się nieścisłości. I można sobie będzie krytykować, jak to ów ktoś "się pomylił", albo w ogóle "minął się" z czymś tam. Tylko krytykujący w taki sposób, choć może poczuje się ważny, że błędy zauważa i wytyka, pomija tę jedną kluczową okoliczność - na 3ch stronach nie sposób jest w sposób wyczerpujący i bezbłędny przekazać czegoś, co trwało 10 lat, obejmowało wiele miejsc, poznanych ludzi kultur itp. W ogóle krytykowanie łatwe, odgórne cudzych wypowiedzi ma sens dopiero po uwzględnieniu kontekstu, a w szczególności porównaniu tego co można zakomunikować aktualnym kanałem komunikacyjnym w stosunku do tego, co jest do przekazania.

Na tym forum naprawdę dobrze rozumie ten aspekt sprawy Wuj - Jarek. Jego typową reakcją na jakąś nieścisłość, może "błąd" nie jest wytykanie, krytykowanie, ataki (a już szczególnie nie jest obrażanie kogoś, nazywanie "głupim" itp.) ale PROŚBA O DOPRECYZOWANIE, WYTŁUMACZENIE. I z moich doświadczeń wynika, że ostatecznie WSZYSTKO co było między mną a Wujem niezgodne dało się zaliczyć do jednej z dwóch kategorii:
- ustalenia kwestii językowych, a ostatecznie dogadanie się, że choć używamy różnych określeń, to z grubsza o to samo nam chodzi
- uzgodnienia różnic w założeniach - czyli paradygmatach, "wiarach" tkwiących u podstaw owych rozważań.
Ostatecznie sprawa więc się wyjaśnia o tyle, że albo jest rozstrzygnięta, albo obaj wiemy, że rozstrzygalna być nie może, bo posiadamy inne założenia.

Ty lucku właściwie NIE WIESZ, NIE ROZUMIESZ O CO MI CHODZI. Wybierasz jakieś fragmentaryczne aspekty mojej wypowiedzi, dorabiasz swoją interpretację, a potem oceniasz, jako niby moje zdanie - pogląd. Oceniasz jednak WŁASNE WYOBRAŻENIE na temat moich poglądów, najczęściej mocno odległe od tego, co jak chciałbym przekazać.
Generalnie dojrzałego dyskutanta chyba da się poznać przede wszystkim po tym, czy DOPYTUJE, WYJAŚNIA, czy też od razu ocenia. Bo najczęściej, po krótkich sformułowaniach są błędy, są niedogadania. Dopiero parę "obrotów" z rozumowaniem na temat jakiejś sprawy pozwala na zorientowanie się, na ile strony w ogóle się rozumieją. Ocena czegoś co wygląda na błąd, bez próby wyjaśnienia, bez pracy uzgadniania modelu językowego jest po prostu nieprawidłowym, chaotycznie prowadzonym rozumowaniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:47, 03 Lut 2017    Temat postu:

Cytat:
Choas w Twoich - lucku - tekstach (a przypuszczam, że i myślach) jest niemożebny.

też będę szczery, uważam, że jesteś wyjątkowo zakłamanym człowiekiem, a przede wszystkim sam siebie okłamujesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:55, 03 Lut 2017    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Choas w Twoich - lucku - tekstach (a przypuszczam, że i myślach) jest niemożebny.

też będę szczery, uważam, że jesteś wyjątkowo zakłamanym człowiekiem, a przede wszystkim sam siebie okłamujesz.

Więc ja mam akurat bardzo podobne zdanie o Twoim myśleniu. Nie wiem tylko czy słowo "zakłamujesz" jest w Twoim przypadku idealnie dobrane. Kłamstwo oznacza bowiem świadomość tego, że się przyjmuje - deklaruje coś, co jest niezgodne z posiadanymi, uznanymi za poprawne, informacjami. Ty się nie tyle zakłamujesz, co UNIKASZ GŁĘBSZEJ REFLEKSJI nad podstawami swojego rozumowania. To też jest może jakaś forma zakłamania, tylko takie zakłamania podświadomego, nie rejestrowanego bezpośrednio umysłem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 14:56, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:23, 03 Lut 2017    Temat postu:

Lucek, wlasnie slucham w jezyku polskim I (za)podaje proszac abys sie nie krzywdzil )

Michal Pasterski "Rozbrajanie destruktywnych emocji"
https://www.youtube.com/watch?v=PobVizFiX-o

Pamietaj, ze sila destruktywnych emocji uderza w Ciebie I jest niczym w kontrascie z Moca osob, ktore destruktywnych emocji nie generuja a tym samym nie przetwarzaja.

lek. dk. Marcin Gajda "Ulga"
https://youtu.be/EfoPqmBa_U4


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 15:28, 03 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:33, 03 Lut 2017    Temat postu:

wiesz Dyskurs, poza Dyszyńskim i niewieloma podobnymi, to każdy widzi twój parszywy charakter ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:44, 03 Lut 2017    Temat postu:

A ja w Tobie widze piekno, Lucek :)

lek. dk. Marcin Gajda "Milcze I Kocham"
https://youtu.be/Da4VH1Nf4Uw
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:02, 03 Lut 2017    Temat postu:

... trochę dobrego gustu, szkoda, że nie rozumu, .... zawsze to jednak coś :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:03, 03 Lut 2017    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Choas w Twoich - lucku - tekstach (a przypuszczam, że i myślach) jest niemożebny.

też będę szczery, uważam, że jesteś wyjątkowo zakłamanym człowiekiem, a przede wszystkim sam siebie okłamujesz.

Więc ja mam akurat bardzo podobne zdanie o Twoim myśleniu. Nie wiem tylko czy słowo "zakłamujesz" jest w Twoim przypadku idealnie dobrane. Kłamstwo oznacza bowiem świadomość tego, że się przyjmuje - deklaruje coś, co jest niezgodne z posiadanymi, uznanymi za poprawne, informacjami. Ty się nie tyle zakłamujesz, co UNIKASZ GŁĘBSZEJ REFLEKSJI nad podstawami swojego rozumowania. To też jest może jakaś forma zakłamania, tylko takie zakłamania podświadomego, nie rejestrowanego bezpośrednio umysłem.

Michal, mialam jeszcze poczekac, ale nie da sie, bo Moc

Nie ogladaj sie na Einsteina, skacz (499 LOC -> 500 + LOC :)

"Spirit Stallion of the Cimarron - the Jump"
https://youtu.be/H6spNBJJWzs

lek. dk. Marcin Gajda "Ma Sens"
https://youtu.be/l4d5DsK4tlM
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin