Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pragnienie wolności
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:25, 13 Cze 2014    Temat postu:

Malaavi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, my, ludzie uczciwi i przyzwoici, musimy mu utrzeć nosa, znaczy trąbę.

Kubuś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:29, 13 Cze 2014    Temat postu:

rafal3006 napisał:
Malaavi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, my, ludzie uczciwi i przyzwoici, musimy mu utrzeć nosa, znaczy trąbę.

Kubuś


Nie spodziewam się niczego poza ignorowaniem mieszanym z trollowaniem, to ogół możliwości ludzi, którzy uczciwość mają na ustach i w dupie jednocześnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:17, 13 Cze 2014    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja NIKOGO nie skreślam.
Cóż ja mogę Michale, przecie wiem nie od dziś, żeś impregnowany, ale jeśli przedkładasz koślawe fantasmagorie nad przyzwoitą fantastykę, to jednak poczytaj rzeczonego. :)
___________________
„Dzwoni nie w tym porcie.” – V. Kubasińska
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:41, 13 Cze 2014    Temat postu:

rafal3006 napisał:
… my, ludzie uczciwi i przyzwoici …
To funeralne reminiscencje Kubusiu, Barycki sczezł był marnie! :fuj:
_______________
„Nie wszystek umrę” - Horacy


Ostatnio zmieniony przez Hello dnia Pią 22:50, 13 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 3:53, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:
rafal3006 napisał:
Malaavi zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, my, ludzie uczciwi i przyzwoici, musimy mu utrzeć nosa, znaczy trąbę.

Kubuś


Nie spodziewam się niczego poza ignorowaniem mieszanym z trollowaniem, to ogół możliwości ludzi, którzy uczciwość mają na ustach i w dupie jednocześnie.

Nie ma się co denerwować, jeśli jesteś człowiekiem uczciwym i przyzwoitym tzn. potrafisz jeszcze myśleć naturalną logiką człowieka to myślę, że jestem w stanie przestawić cię na nową wiarę, algebrę Kubusia.
Brak uczciwości to mają ludzie piorący innym ludziom mózgi z naturalnej logiki człowieka - tacy ludzie nie są ani uczciwi, ani przyzwoici.
Bo czymże jest człowiek wciskający niewinnym 5-cio latkom najzwyklejsze debilizmy w stylu:
Jeśli Kubuś Puchatek jest kurą, to kapusta jest zielona
Jeśli pies jest różowy to krowa śpiewa w operze
etc

Czymże zasłużyły 5-cio latki na tak wielką zbrodnię - pranie ich mózgu z naturalnej logiki człowieka?

Kubuś

P.S.
Na szczęście, w progu każdego przedszkola stoi ekspertka naturalnej logiki człowieka, algebry Kubusia, skromna Pani Przedszkolanka, która każdego "malaviego" głoszącego co wyżej, wykopie w kosmos po jednym debiliźmie jak wyżej, który wypadnie mu z ust jego.

Chwała bohaterskiej Pani Przedszkolance!
Chwała Ukrainie!


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 4:05, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 4:17, 14 Cze 2014    Temat postu:

Hello napisał:
rafal3006 napisał:
… my, ludzie uczciwi i przyzwoici …
To funeralne reminiscencje Kubusiu, Barycki sczezł był marnie! :fuj:
_______________
„Nie wszystek umrę” - Horacy

Nie jest to prawdą, aktualnie szaleje na NIE, tworzy zbrojne oddziały, mające rozwalić istniejącą rzeczywistość, na początek zawładnął mózgiem Korwina, co widać i słychać.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 4:19, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 5:27, 14 Cze 2014    Temat postu:

Rafale, a wystarczyłoby, żebyś się w szkole uczył. Z drugiej strony możemy dać Dyszyńskiemu szansę napisać, czy jesteś oszołomem czy nie, może Dyszyński na przykład akceptuje AK.

A te teksty o deprawacji pięciolatków też jakby zerżnięte z pewnego środowiska, innego tym razem. Autystyczny, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 6:39, 14 Cze 2014    Temat postu:

Fragment książki: "Błędy nauki":
Gdy w 1807 roku matematyk Jean-Baptiste Joseph de Fourier wystąpił przed Paryską Akademią Nauk z wykładem na temat przewodnictwa cieplnego w obwodzie zamkniętym i wyjaśnił, że każdą funkcję okresową można przedstawić w postaci nieskończonej sumy prostych funkcji okresowych (sinus, cosinus), wstał Joseph-Louis de Lagrange, jeden z najwybitniejszych matematyków tamtej epoki, i bez ogródek odrzucił tę teorię. A ponieważ przeciwko Fourierowi wystąpili także inni słynni uczeni, np. Pierre-Simon de Laplace, Jean-Baptiste Biot, Denis Poisson i Leonhard Euler, musiało minąć sporo czasu, zanim uznano doniosłość jego odkrycia. Obecnie nie można sobie wyobrazić matematyki i fizyki bez analizy Fouriera.

To będzie kiedyś w każdej encyklopedii:
... gdy w roku 2014 Kubuś napisał "Algebrę Kubusia" matematyczny świat Ziemian się zawalił ...

P.S.
Michał jest wolnym człowiekiem w obszarze filozofii, Kubuś jest wolnym człowiekiem w obszarze logiki matematycznej.
Mnie filozofia zupełnie nie interesuje ...


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 6:46, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 6:52, 14 Cze 2014    Temat postu:

:)
Czy to przez tę książkę pomyślałeś, że każdy, kogo matematycy nie uznają, ma rację?
Na jednego nieodkrytego w porę geniusza przypadają setki tysięcy ludzi, którzy oferują tylko bełkot i którzy po prostu się nie douczyli. ;)
Przeczytałem, co tam było w AK, zauważyłem niejednoznaczności prowadzące do sprzeczności, wytknąłem sprzeczności, zbyłeś to milczeniem.

Nie zauważono też w porę osiągnięć E. Galois, ale nim również nie jesteś, jak Fourierem.
A. Cauchy, choć uznany, spotykał się także z oporem, gdy formułował niektóre genialne wyniki, potem Cauchy ignorował młodych zdolnych matematyków, bo sam nie zawsze ich rozumiał, czasem lekceważył nie czytając co pisali, a czasem po prostu nie chciał konkurencji.
Gauss, nie on jeden zresztą, nie wszystkie wyniki publikował, bo sądził, że się nie spotka ze zrozumieniem.
Wyniki Cantora odnośnie teorii mnogości uznano początkowo za bezsensowne.
Nie jesteś Cantorem, Cauchym, Gaussem.

Jesteś Rafał. Któremu się uwidziało. ;)
Ty sobie nie radzisz ze znakiem =.
Nie rozumiesz, że nie stworzysz nigdy matematyki, jeśli to, co piszesz, będzie wieloznaczne i raz będzie tak, innym razem inaczej. Znak = jest wieloznaczny, czyli bez sensu.
Znak * jest wieloznaczny (nie jest działaniem), czyli bez sensu.
Wszystko, co można uratować z AK po WIELU ZMIANACH da w efekcie podstawy teorii mnogości, czyli liceum. W najlepszym razie można uznać, że z błędami i nieczytelnie zapisałeś początki wiedzy licealnej. Najwyraźniej jednak twoja symbolika nawet ciebie myli, że nie umiesz jej porównać z wiedzą dostępną licealistom. :)
No i licealiści wiedzą, co to =, nie stosują w kilku znaczeniach naraz. ;)


Ostatnio zmieniony przez malaavi dnia Sob 7:02, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:07, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:

Wyniki Cantora odnośnie teorii mnogości uznano początkowo za bezsensowne.

Kantor w swoim ostatnim słowie miał rację:
TM - to badziewie

[link widoczny dla zalogowanych]
Zbiór można zdefiniować rozmaicie.
Osobiście cenie sobię określenie Cantora, twórcy teorii mnogości.
Określił on zbiór jako otchłań
po czym zwariował.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 7:10, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:18, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:

Na jednego nieodkrytego w porę geniusza przypadają setki tysięcy ludzi, którzy oferują tylko bełkot i którzy po prostu się nie douczyli. ;)
Przeczytałem, co tam było w AK, zauważyłem niejednoznaczności prowadzące do sprzeczności, wytknąłem sprzeczności, zbyłeś to milczeniem.

W AK nie ma sprzeczności co sukcesywnie ci tłumaczę w odpowiednim wątku:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/pytania-dla-kubusia,7143-75.html#209391

Z wytłuszczonym zgoda ... i co ma z tego wynikać?
Że wszyscy geniusze zostali już odkryci i nie jest możliwy kolejny geniusz? :)

To cie zaskoczę:
Geniuszem godnym do naśladowania dla Ziemskich matematyków, stanie się wkrótce Pani Przedszkolanka, stojąca na straży aby taki "malaavi" nie mógł prać mózgów niewiniątkom - 5-cio latkom.

Won z bredniami typu:
Jeśli Kubuś Puchatek jest kurą to kapusta jest zielona
Jeśli pies jest różowy to krowa śpiewa w operze
etc

malaavi napisał:

Wyniki Cantora odnośnie teorii mnogości uznano początkowo za bezsensowne.

Kantor w swoim ostatnim słowie miał rację:
TM - to badziewie

[link widoczny dla zalogowanych]
Zbiór można zdefiniować rozmaicie.
Osobiście cenie sobię określenie Cantora, twórcy teorii mnogości.
Określił on zbiór jako otchłań
po czym zwariował.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 7:22, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:27, 14 Cze 2014    Temat postu:

Teoria mnogości prowadzi do przepięknych wyników. Moc teorii nie wynika z woli autora, jego miłości do genialnego lub poronionego dzieła. Moc teorii mierzy się zastosowaniem, wynikami, które uzyskano na jej gruncie. Teoria mnogości jest osiągnięciem znacznym, podobnie jak na przykład analiza Fouriera.

Natomiast na gruncie AK trzeba znać ilość nóg psa wcześniej, żeby podać ją później. A gdy się wszystko wie, można to nieczytelnie zapisać. AK nie może dać wyniku, bo wszelkie wyniki muszą być znane przed zastosowaniem AK.

Fajny link do rozmowy laików o zbiorach mi dałeś. ;)
Zbioru się nie definiuje, bo matematycy trudniejsze definiują prostszym, a ignoranci odwrotnie (-> większość tutejszych forumowiczów, poza nielicznymi, którzy się z tej większości tylko nabijają).

W AK sprzeczności są. Zauważyło to ile już osób? Ja widziałem, jak zauważało to około 10. Ty musiałeś widzieć, jak zauważały to setki. Potem im wklejałeś bełkot, który miał ich przekonać, że sprzeczności nie ma, a oni pukali się w czoło i nigdy nie uznali tego, co mówiłeś, za sensowne, prawda? :)

To jak, pokazujemy dzieło na twojej uczelni? Chciałbym widzieć, którego z nas wyśmieją. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:57, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:

Teoria mnogości prowadzi do przepięknych wyników. Moc teorii nie wynika z woli autora, jego miłości do genialnego lub poronionego dzieła. Moc teorii mierzy się zastosowaniem, wynikami, które uzyskano na jej gruncie. Teoria mnogości jest osiągnięciem znacznym, podobnie jak na przykład analiza Fouriera.

Natomiast na gruncie AK trzeba znać ilość nóg psa wcześniej, żeby podać ją później. A gdy się wszystko wie, można to nieczytelnie zapisać. AK nie może dać wyniku, bo wszelkie wyniki muszą być znane przed zastosowaniem AK.

Gówno prawda, jest dokładnie odwrotnie.
To ty w zdaniu „Jeśli p to q” musisz znać wartości logiczne p i q z góry, aby określić prawdziwość/fałszywość tego zdania.
Jak udowodnisz że nie to natychmiast kasuję AK.
5-cio latki i humaniści wszelkie zdania „Jeśli p to q” w których znana jest wartość logiczna p i q natychmiast wykopują w kosmos jako zdania fałszywe.
Wyjątkiem jest tu zdanie gdzie p i q są identyczne np.
Jeśli pies to pies
P=>P
Oczywiście że to zdanie w świecie normalnych ludzi jest jak najbardziej prawdziwe, a w twoim?
Dowód tu:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/pytania-dla-kubusia,7143-75.html#209391
malaavi napisał:

Fajny link do rozmowy laików o zbiorach mi dałeś. ;)
Zbioru się nie definiuje, bo matematycy trudniejsze definiują prostszym, a ignoranci odwrotnie (-> większość tutejszych forumowiczów, poza nielicznymi, którzy się z tej większości tylko nabijają).

W AK sprzeczności są. Zauważyło to ile już osób? Ja widziałem, jak zauważało to około 10. Ty musiałeś widzieć, jak zauważały to setki. Potem im wklejałeś bełkot, który miał ich przekonać, że sprzeczności nie ma, a oni pukali się w czoło i nigdy nie uznali tego, co mówiłeś, za sensowne, prawda? :)

To jak, pokazujemy dzieło na twojej uczelni? Chciałbym widzieć, którego z nas wyśmieją.:)

Zgoda, pokażmy nasze dzieła ekspertom logiki człowieka, humanistom.

Dzieło malaaviego:
Jeśli Kubuś Puchatek jest kurą to kapusta jest zielona
Jeśli pies jest różowy to krowa śpiewa w operze
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeśli 2*2=5 to jestem papieżem
Jeśli Napoleon Bonaparte był kobietą, to ja jestem jego ciotką

Dzieło Kubusia:
A.
Jeśli zwierzę jest psem to na pewno => ma cztery łapy
P=>4L =1
B.
Jeśli zwierzę jest psem to może ~~> nie miec czterech łap
P~~>~4L =0 - zdanie fałszywe
C.
Jeśli zwierzę nie jest psem to może ~> nie mieć czterech łap
~P~>~4L =1
D.
Jeśli zwierzę nie jest psem to może ~~> mieć cztery łapy
~P~~>4L =1

Pokaż mi które z moich zdań w analizie matematycznej wyżej jest wewnętrznie sprzeczne!
Jak udowodnisz choćby jedną wewnętrzną sprzeczność zdań A, B, C i D lub zakwestionujesz matematyczną prawdziwość zdań A, C lub D ... to ty jesteś niedouczonym matematycznie żółtodziobem, z wypranym mózgiem.

Odpowiedz mi malaavi na jedno, jedyne pytanie:
Pokazujemy anonimowo zdania twoje i moje prof. Bralczykowi prosząc w wystawienie oceny tych zdań w świetle ich sensowności lingwistycznej, czyli zgodności z naturalną logiką człowieka.

Jak myślisz?
Jakie oceny tu prof. Bralczyk wystawi?
… bo ja jestem pewien że Ty dostaniesz same pały, natomiast co do moich prof. nie będzie miał żadnych zastrzeżeń lingwistycznych.

Co gorsza po twoimi zdaniami wielce prawdopodobny jest komentarz prof. Bralczyka:
To musiał napisać jakiś debil …

Zgadzasz się z tym?


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 7:59, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:06, 14 Cze 2014    Temat postu:

Aleś śmiecisz tym bełkotem.

Michał Dyszyński, słyszałem, uważa, że mam cię za oszołoma bo jestem komunistą. Michał Dyszyński lubi AK, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:32, 14 Cze 2014    Temat postu:

Pomyliłeś adresy, zapytaj prof. Bralczyka kto tu jest idiotą. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:48, 14 Cze 2014    Temat postu:

Przy okazji.
A jak tam rozważania o znaku =? Napisałeś? Idę sprawdzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:50, 14 Cze 2014    Temat postu:

Oczywiście że napisałem:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/pytania-dla-kubusia,7143-75.html#209422
Sprawdzaj sobie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:59, 14 Cze 2014    Temat postu:

Sprawdziłem. :)
Dałeś mi popalić, nie ma co. :) Przekonałeś kolejnego człowieka, że jesteś na tym forum botem. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:13, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi za Urielem napisał:
"Rzeczywistość wspólna jest sumą projekcji składających się na nią umysłów"

Nie odniosłem się do treści, które zaciągnął nam Uriel, ale chyba warto. Może najpierw ten fragment. Dla materialistów jest pewnie niedorzeczny.
Ale...
Przyjmijmy założenie, że istnieje COŚ ZUPEŁNIE POZA UMYSŁEM. Jeśli to coś jest zupełnie poza, to umysł tego nie widzi. Czyli mówienie o tym (przez umysł) jest z grubsza równoważne mówieniu o matematycznym jednorożcu magiczno kwantowym z gwizdkiem w zadku, albo o ksiagutku polikatastonicznym (czy czymkolwiek innym, dla czego umysł nie znajduje desygnatu). Bo jeśli coś jest POZA umysłem, to umysł tego nie tyka, NIE MA tego JAK SPRAWDZIĆ. A wszystko zupełnie niesprawdzalne i niedotykalne myślą można sobie zapomnieć, ucinając to brzytwą.
Co zostaje?
To, co umysły są w stanie przetwarzać, czyli CO W TYCH UMYSŁACH JEST - ZNAJDZIE SIĘ.
I to jest właśnie owa rzeczywistość wspólna. Jeśli umysły coś przetwarzają, to to właśnie jest - znalazło swoją instancję bytu, jeśli nie przetwarzają (albo przetwarzać nie będą), to nie ma powodu o tym mówić. Proste.
Takie to oszołomstwo?...


Weźmy jeszcze to (bo mi się szczególnie podoba :) ):
malaavi za Urielem napisał:

"Nieważne, którą szkołę rozwoju wybierzesz, jeśli jest ona względem Ciebie szczera to prędzej czy później postawi Cię twarzą w twarz z Twoją własną indywidualnością" - Mt.A., Mk.A., Gb.A., R.Is.A., "ARMAGHEDDON"


Jak dla mnie absolutnie przepiękna myśl. Szkoda, że ludzie rzadko ją czują. Ludziom standardowo zdaje się, że wszystko jest osobno, a już szczególnie to co się mówi, nie ma większego znaczenia. Mogę gadać co chcę, robić co chcę, a to znika, jeśli przestanę robić, albo gadać. To działa na poziomie UMYSŁU CHAOTYCZNEGO, czyli takiego, który nie synchronizuje swoich myśli i odczuć. Po wzbiciu się nad poziom chaotyczny, okaże się, że NAJWIĘKSZYM OGRANICZENIEM DLA UMYSŁU JEST ON SAM.
Podam przykład:
Załóżmy, że umysł chce zapewnić sobie szczęście, więc decyduje się: odtąd będę ignorował to, co mi się nie spodoba. Naiwnie umysł może sądzić, że od tego momentu zacznie mu się raj, bo otoczy go tylko to, co przyjemne. Ale to nie działa, bo umysł widzi rzeczy odnosząc je do ich przeciwieństw, więc gdy wykluczymy wszystko co się nam jakoś nie spodobało, gdy zostanie już to, co teoretycznie lubię i podoba mi się, to na puste miejsce, z którego rzeczy wykluczyliśmy, wkroczy szybko coś, co wcześniej było w kategorii "podoba mi się, ale trochę mniej". I znowu trzeba będzie to usuwać, i sekwencja się powtórzy. Itd.

Inny ważny przykład - postawmy pytanie: czy umysł powinien (poważnie) brać pod uwagę opinie, zdania, odczucia innych umysłów?
Załóżmy, że jakiś konkretny umysł uzna za sensowne rozwiązanie w stylu: nie lubię się przejmować czymkolwiek, dla mnie ważne jest tylko to, co sam przyjmę, uznam, zapostuluję, zaś obce zdania będę bez pardonu odrzucał. Znowu - wydaje się to świetnym rozwiązaniem, bo oto nie trzeba się już przejmować zewnętrznymi spojrzeniami na moją rzeczywistość. Problem w tym, że właściwie tego rodzaju decyzją umysł pozbawił się znaczenia. Od tego momentu, wszystko co umysł powie, będzie miało wartość i znaczenie tylko w obrębie tego umysłu. NA MOCY WŁASNEGO WYBORU! A sam sobie mogę wszystko przyjąć, ale i za chwilę to odrzucić, skasować, uznać za niebyłe. W tym świecie nic nie jest ważne, bo dokładnie tą samą moc ma uznanie czegoś za ważne, jak i anulowanie owego wyboru. I nie ma siły, która by się mogła temu przeciwstawić - zewnętrznej nie ma na mocy przyjętego wcześniej paradygmatu, a wewnętrznej nie ma, bo tutaj umysł jest (zbyt) wszechmocny, czyli nie ma ograniczeń w anulowaniu sam siebie. Jeśli jesteś sam dla siebie (w przypisaniu przez umysł ważności rzeczom, ideom itp.) to wszystko jest bez znaczenia.
Dalej. Ja twierdzę, że umysł, który unicestwia funkcję myślową NADAWANIA TRWAŁEGO ZNACZENIA ulega totalnej destrukcji. Bo wszystko co w umyśle się procesuje odwołuje się do jakiejś formy wartościowania, znaczenia.
A jedyną formą NADANIA TRWAŁOŚCI ZNACZENIOM jest uniezależnienie ich od umysłu!
Mówiąc inaczej - prawdziwe znaczenie dla umysłu ma wyłącznie to, czego ten umysł nie może dowolnie odwrócić, zmienić. Tylko na tym można się oprzeć, uczynić bazą, podstawą.

Stąd wynika fundamentalny wniosek filozoficzno: scedowanie budowania wartości na obszar wspólny (umysłów) jest jedyną możliwością dla umysłu, wybudowania sobie trwalej przestrzeni do funkcjonowania. Umysł uzyskuje więc trwałość, szukając OBIEKTYWIZACJI (uwspólnienia z innymi umysłami) dla przynajmniej części - tej podstawowej - tego, co uznane za istniejące i ważne.

Jak by nie kręcił - umysł jest ostatecznie najważniejszym kryterium dla siebie samego. Ale jak by ten umysł nie wybrał, konsekwencje owego wyboru pozostaną - uderzą umysł z siłą tym większą, im ważniejszego obszaru ten wybór dotyczył. Co by umysł nie wybrał i jak by nie wybrał, zostanie skonfrontowany sam ze sobą - z własną indywidualnością, jak napisał Uriel...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 10:25, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32570
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:13, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:
Sprawdziłem. :)
Dałeś mi popalić, nie ma co. :) Przekonałeś kolejnego człowieka, że jesteś na tym forum botem. ;)

Jak zwykle wszystko mamy odwrotnie.
Zgadza się, dałem popalić także tu:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/pytania-dla-kubusia,7143-75.html#209449
:)


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Sob 11:20, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:28, 14 Cze 2014    Temat postu:

Jest taki typ ludzi, którzy doświadczając piękna doszukują się piękna niewidocznego. Gdy chcą prawdy, to nie jest dla nich prawdą to wszystko, co ciągle mają przed oczami, w domu, w lodówce, ale prawdą musi być coś niewidocznego pod spodem. Jak coś śmierdzi, to nie zapomniany ziemniak pokryty pleśnią, odór musi być metafizyczny gdzieś ukryty. Mam pewne podejrzenia, że tak robią ludzie o słabych zdolnościach obserwacyjnych, bo piękno, brzydkie zapachy, mądrość i takie tam można zaobserwować w świecie. Ba, nawet do tajemnic nie potrzeba postulować zupełnie niejasnych bytów, wystarczy niewiedza. Może to też jakiś problem z akceptacją świata. Ten jest beznadziejny to musi być następny? Nie widać by stwórca się starał, to może jakaś w tym tajemnica? Wszędzie zło, to pewnie w tym sens? Za każdym razem nic tylko postulować, że prawda jest tam właśnie, gdzie nie możemy dotrzeć. Jak nie możemy, to nie dotrzemy. A jak możemy, to lepiej dotrzeć niż zgadywać. Nic prostszego nad taki konkret, a jednak metafizyków od siedmiu boleści się namnożyło. Same niewidoczne prawdy, bo prawdy widoczne już za trywialne, wszystkowiedzący metafizycy.

"Rzeczywistość wspólna jest sumą projekcji składających się na nią umysłów"

Czemu suma ma być wspólna? Może wspólna czyli niczyja? Ot w matematyce się sumuje, to czemu nie walnąć sum w dziedzinach, gdzie takie sumy będą bytami nieokreślonymi, wszak albo doświadczam wszystkiego, co doświadczają inni ludzie, albo nie. Jeśli nie, to suma ma w sobie to, czego nie doświadczam, nie doświadczam więc takiej sumy. Jest ona z definicji swojej niedostępna. Ot taki byt, o którym gadać można, ale którego się nie doświadczy, na temat którego się nic nie wywnioskuje (założyć, niech X będzie absolutnie nieznane, a potem wnioskować o X, ręce opadają).

"Nieważne, którą szkołę rozwoju wybierzesz, jeśli jest ona względem Ciebie szczera to prędzej czy później postawi Cię twarzą w twarz z Twoją własną indywidualnością"

Albo nie postawi. A jeszcze po czym poznać szkołę rozwoju? Że ma "rozwój" w nazwie, jak pewne katoinstytucje mają "uniwersytet"? Otóż "szkoła rozwoju" to pojęcie, które podobnie można zdefiniować, ale gdy przyjdzie co do czego, to nie badaniem sprawdzimy, czy X jest szkołą rozwoju czy nie, a oprzemy się na wierze. Jeśli guru nas zakręci, to uwierzymy, jeśli nie zdoła - nie uwierzymy. Szkół reklamowanych przez "rozwój" jest dużo, ot moda taka i marketing - wyjaśnienie banalne i ekonomiczne, w duchu Ockhama, ale nie, lepiej nie wiedząc, co to szkoła rozwoju, nie umiejąc poznać, czy jest szczera czy nie, wierzyć, że w nieokreślonym czasie, czyli być może nigdy, zrobi ta szkoła coś poetyckiego. Człowiek rozsądny nie orientuje się we własnej indywidualności, najwyraźniej, póki sekta mu nie wmówi, że się w niej rozwija i że teraz się gapi w lustrze na siebie. Klasa.

To są króciutkie myśli urielowe. Ilość podobnych poetycznych naciągnięć, przemytów nieracjonalnego sensu, niejasnych poetyzmów i nieuzasadnionych wartościowań u pana Dyszyńskiego mnie przytłoczyła i oszczędzę sobie analizy, bo i tak pan Dyszyński nie przeczyta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:57, 14 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:
Jest taki typ ludzi, którzy doświadczając piękna doszukują się piękna niewidocznego. Gdy chcą prawdy, to nie jest dla nich prawdą to wszystko, co ciągle mają przed oczami, w domu, w lodówce, ale prawdą musi być coś niewidocznego pod spodem. Jak coś śmierdzi, to nie zapomniany ziemniak pokryty pleśnią, odór musi być metafizyczny gdzieś ukryty. Mam pewne podejrzenia, że tak robią ludzie o słabych zdolnościach obserwacyjnych, bo piękno, brzydkie zapachy, mądrość i takie tam można zaobserwować w świecie. Ba, nawet do tajemnic nie potrzeba postulować zupełnie niejasnych bytów, wystarczy niewiedza. Może to też jakiś problem z akceptacją świata. Ten jest beznadziejny to musi być następny? Nie widać by stwórca się starał, to może jakaś w tym tajemnica? Wszędzie zło, to pewnie w tym sens? Za każdym razem nic tylko postulować, że prawda jest tam właśnie, gdzie nie możemy dotrzeć. Jak nie możemy, to nie dotrzemy. A jak możemy, to lepiej dotrzeć niż zgadywać. Nic prostszego nad taki konkret, a jednak metafizyków od siedmiu boleści się namnożyło. Same niewidoczne prawdy, bo prawdy widoczne już za trywialne, wszystkowiedzący metafizycy.

Dobry wstęp. Podoba mi się, bo chciałem właśnie o tym samym. :brawo:
Ludzie doszukują się....
Np. doszukują się, że inni doszukują się tego, co nam się wydaje niedorzeczne. :shock:
Bo WIESZ (?!) co skłania ludzi do poglądów, które Ty tłumaczysz "doszukiwaniem się"? Wiesz? - Tak na twardo, ze sprawdzeniem. A może...
... właśnie doszukujesz się tu wg swojej interpretacji?...
Każdy w podobny sposób doszukujący się doszukiwania u innych ludzi afirmuje samą zasadę "doszukiwanie się bez sprawdzenia jest prawidłową zasadą argumentacji". Bo czy interpretując czyjeś myśli jako odejście od prawd zmysłowych (ziemniaków, pleśni itd.) nie próbujesz czytać w ich myślach?...
Tak więc mamy przynajmniej 1 do 1 - tzn. brak potwierdzenia (doświadczalnego, dowodowego) na to, że ktoś właśnie (tylko) doszukuje, a nie że ma na twarde powody zrównuje argument o doszukiwaniu się z tym co chciał zaatakować, wytknąć.
Ale...
Ale trochę się z Tobą zgadzam - tzn. faktycznie istnieje niebezpieczeństwo nawiedzonego, fanatycznego, bądź w inny sposób interesownego naginania interpretacji rzeczywistości do jakichś tam (czasem ukrytych nawet przed doszukującym się ) paradygmatów, założeń. Istnieje taki błąd rozumowania i ludzie nieraz go robią. Ale zakładanie z góry, że w tej konkretnej sytuacji, która akurat mi pasuje, ów błąd wystąpił jest dokładnie tym błędem, który się piętnuje.
Tu drobna dygresja: niestety, dodatkowy problem mamy w tym, że doszukiwanie się jest ogólnie mechanizmem myślenia. Więc nie ma co go tak dogłębnie krytykować. Raczej należałoby powiedzieć: szukajcie, bo inaczej w ogóle nie będziecie nic rozumieli. Bo poprawne pytanie brzmi: nie CZY szukać, ale JAK szukać (doszukiwać się)?
Szukać trzeba, bo tak umysł testuje swoje koncepcje, jednak z tą samą siłą co samej koncepcji, trzeba szukać MECHANIZMÓW WERYFIKACJI tejże koncepcji. Jeśli więc mam jakieś swoje "genialne wytłumaczenie" dla smrodu, to zawsze warto zadać sobie pytanie: co obiektywnego przemawia za danie pierwszeństwa dla koncepcji "smród spowodowany jest metaficznym fluidem smrodowym biorącym się z piekieł" względem koncepcji "gdzieś tam leży zepsuty ziemniak". Analogicznie jeśli mamy wytłumaczenie na czyjeś przekonania filozoficzne w rodzaju: "ten człowiek przyjął koncepcję więcej niż jednego życia niemal wyłącznie z powodu jego lęku przed śmiercią", to warto jest też jakoś przeciwstawić tej myśli alternatywę - np.: "może ów człowiek miał jakieś doświadczenia skłaniające go do takiej decyzji?...". W tym drugim przypadku wystarczyłoby tego człowieka spytać o to. Najczęściej się nie pyta, tylko zakłada z góry...

malaavi napisał:
To są króciutkie myśli urielowe. Ilość podobnych poetycznych naciągnięć, przemytów nieracjonalnego sensu, niejasnych poetyzmów i nieuzasadnionych wartościowań u pana Dyszyńskiego mnie przytłoczyła i oszczędzę sobie analizy, bo i tak pan Dyszyński nie przeczyta.

Fajny tekst :) :brawo: mamy tu ładne sformułowania (część zapamiętam) - np. poetyczne naciągnięcia i niejasne poetyzmy. Sam też nieraz takie tworzę, jak mnie poniesie.
Niestety tutaj mamy do czynienia z tym problemem, że z daleka, z perspektywy własnej ignorancji człowiekowi trudno jest oceniać zachowania ludzi, którzy robią rzeczy dla nas niezrozumiałe. Buszmen oglądający badacza stukającego w tablet połączony z aparaturą badawczą pewnie pomyśli sobie: ale ci biali ludzie są głupi ciągle tylko stukają w jakieś tabliczki - ani nie polują, ani nie budują szałasów, tylko stukają w jakieś takie dziwne plastikowe cacka. Głupole, że ha!...
Łatwo się zakłada, ze coś nam nieznanego, jeśli kto to robi, jest po prostu głupie. To dość naturalne podejście umysłu - skoro nie umiem wskazać powodu na czyjeś działanie, to pewnie tego powodu nie ma, czyli ktoś inny jest głupi, bo robi coś nieużytecznego (a ja wtedy robię się mądry :) ).
Kiedy byłby powód bardziej uzasadniony uznania czegoś za głupie?... Jak by się to poznało. Najlepiej dogłębnie poznało.
Łatwo coś można zaliczyć za "sektę", a jakąś "szkołę rozwoju" skreślić z góry. I pewnie byłaby w tym racja, że duża część owych szkół i organizacji faktycznie naciąga naiwnych. Ale czy każda?...
Myślę, że w myśli Uriela nie chodziło o szkoły rozwoju jako instytucje, tylko raczej o "drogi rozwoju". Ale nawet i szkoły (katoinstytucje) można skreślić jako mało wartościowe dopiero po gruntownym zbadaniu sprawy.
Przyznam, że nie za bardzo jestem przekonany do wielu humanistycznych kierunków studiów. Sam jestem ściślakiem i rzeczywiście widzę dużą część uniwersyteckich kierunków jako nauki gadania o wszystkim i o niczym, bez martwienia się jakaś - w miarę twardą - weryfikację. Ale ostatnio trochę zmieniam zdanie. Po pierwsze - nawet niedoskonałe humanistyczne modele językowe jakoś poszerzają horyzonty myślowe. Po drugie - kreatywny umysł jest w stanie z dziedzin humanistycznych wyciągnąć całkiem ciekawe i wartościowe wnioski. W szczególności dotyczące poznania człowieka jako takiego, poznania samego siebie. To jest wg mnie bardzo cenna wiedza.
Ja traktuję samego siebie jako rodzaj przyrządu pomiarowego. Zaś pomiar bez wiedzy o błędzie pomiarowym, o obsługiwanym zakresie wartości jest bezwartościowy, bo nie wiadomo, jak interpretować wyniki. Dlatego ostatnio zacząłem - jak gąbka - chłonąć właśnie wiedzę humanistyczną - historię, kierunki literackie, filozoficzne, różne (nawet czasami te niedorzeczne) poglądy. Robię to co prawda w pewnym konkretnym celu - zdobycia bazy obserwacyjnej dla ustalenia co w człowieku jest wrodzone/stałe/gatunkowe, a co nabyte. To jest mi potrzebne w dalszych dociekaniach.
W każdym razie, po mniej więcej ponad 30 latach pewnego lekceważenia nauk nieścisłych i nieprzyrodniczych odkrywam na nowo humanistykę. Na swój sposób i do swoich celów, ale zawsze. Więc już nie skreślę tak łatwo, nie zlekceważę żadnej dziedziny ludzkich dociekań - nawet astrologii, ezoteryki, wszystkich form filozofii, teologii itd. Wiem oczywiście, że część z tych dziedzin opiera się głównie na bezproduktywnym gadulstwie, w którym brak jest kompletnie reguł weryfikacyjnych, ale nie wszystkie.

Podsumowując - rozumiem Twoje lekceważenie dla "poetyckości" moich (i nie tylko moich) form weryfikacji. Ja widzę je jako pewną konieczność - związaną z tym, że gdy brakuje uzgodnionych schematów/modeli językowych, to trzeba posiłkować się porównaniami. Ty możesz je też odrzucić i uznać za prawidłową wyłącznie taką formę komunikacji, która obraca się w kręgu znanych konkretów. Ja decyduję się na mój wybór, bo wiem, ze zawsze jest "coś za coś" - rezygnując z ogólności i płynności językowej, automatycznie zawęża się klasę tematów do rozmowy. Zaś tam gdzie będę miał pod ręką dobrze posadowiony język konkretów, tam tego języka użyję. Ale na bezrybiu, musi mi wystarczyć i rak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malaavi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 06 Sie 2011
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:16, 15 Cze 2014    Temat postu:

Jeśli ludzie plotą na tematy metafizyczne rzeczy sprzeczne i nie dochodzą nigdy do porozumienia (to jest, w obrębie jednej sekty powtarzają te same frazesy, ale między sektami nie ma nawet podobnego języka), to dysponuję, doszukując się, najlepszym możliwym w ogóle w badaniach poglądów ludzi uzasadnieniem, że oni się doszukują bezpodstawnie. Ich doświadczeń nikt niezależnie nie był w stanie powtórzyć, postulowanych bytów nie stwierdzono.
Ot, tysiące ośrodków badawczych, z których każdy sobie wymyśla cząsteczkę, każdy inną, a żaden w żadnym doświadczeniu nigdy nie doszedł do tego, że drugi choćby może mieć rację. :)
Próbuj więc mi wmówić doszukiwanie się.

Jest to jednak metoda "skoro czyjeś zdanie nie jest stuprocentowo pewne, to gdy ja plotę od rzeczy, to racji mamy tyle samo", lubisz to robić w metafizyce/filozofii. Niestety sam tej metody nie stosujesz w fizyce, chyba że masz pracę przez znajomości albo kogoś szantażujesz. :) Istnieją dowody najmocniejsze i istnieją najsłabsze. Teiści nie mają nawet najsłabszych, osoba twierdząca, że się doszukują, ma te najmocniejsze z możliwych.

Koncepcje na temat nieznanego ludzie z konieczności przyjmują przez psychikę. Tak teiści jak ateiści. Bo nie ma żadnych danych. Promieni N Blondlot nie widział. Chciał je widzieć. Nie miał "jakiegoś potwierdzenia", przesłanek, nic nie miał poza wolą swoją, by odkryć i by Francja. :) Czy promieni N nie ma? Może są, niewykryte? Oczywiście. Tylko po cóż gadać o tym, PÓKI są nie tylko niewykryte, ale i nie ma uzasadnienia ich postulowanie?
A w temacie bogów tysiące ludzi zajmują się postulowaniem promieni N, M, K, L, U, W,...., a miliardy ludzi zajmują się wiarą w autorytet szefa, który wszak nie może się mylić, i próbują, o jakże próbują, także promienie N dostrzegać. Nikt nigdy nic, ale gdy ktoś przyjedzie weryfikować, że tu nigdy nic, to jest ten gorszy i z problemami psychicznymi.
Ale każdy Blondlot broni swych promieni, nie? Dlatego choćbyś był zdolny w fizyce, gadam do ściany?

Skądinąd, pochwalę się, na własną rękę demaskowałem medium tak samo jak Robert Wood, gdy medium wyłapało ducha naukowca, poleciłem zadać mu pytania naukowe.

----

Czy z perspektywy ignorancji Wooda trudno było ocenić niezrozumiałe czynności Blondlota?
A może po prostu gdy ktoś uważa, że nie masz racji, to jest ignorantem, przez to nie musisz odnosić się merytorycznie, bo wszak po co, skoro rozmówca po prostu nie zrozumiał?
Ilość podobnych manipulacji i ciągłego ataku ad personam zaskakuje mnie u fizyka. No ale gadka o bogu każdemu widać mózg trzepie.
Religia nie jest z nauką sprzeczna. Nauka zajmuje się tym, co wiemy, a religia opisuje to, czego nie wiemy, dzięki religii nie wiemy tego dalej. :)

Sugerujesz następnie, że ja ZAKŁADAM, że gdy robi się coś mi nieznanego, to robi się głupio.
I kolejny raz ta sama manipulacja. A gdzie stwierdzenie, że przemyślałem? Że analizuję? Że porównuję różne wypowiedzi o bogach?
Nadto, gdy KRETYN TEISTA widzi osobę która klepie w tablet, a potem przylatuje samolot, to KRETYN TEISTA uważa, że bogowie, te sprawy, bo religia oznacza właśnie niemożność zrozumienia, jest zgadywanką w niewiedzy. Zresztą Twoja religia jest i na tle innych religii po prostu beznadziejnie żałosna, ale to temat na inną rozmowę. Są religie mniej złe, a są złe bardziej.
KRETYNA TEISTĘ sprawdzimy czekając, aż sobie w deseczkę z drewna postuka i popatrzymy, czy samoloty lądują, prawda? I to właśnie zrobiłem. Dałem teistom lata na ich eksperymenty, a nic nie ląduje. Chyba że uznajesz, że KRETYN TEISTA ma na deseczce niewidzialne obrazy, które dotyka wysyłając nieuchwytne komunikaty do niewidzialnego boga, a bóg samoloty zsyła - niewidzialne, a w nich dary i nagrody - nieuchwytne. :) To ostatnie zagranie teistów - gdy nie ma w efekcie nic, to założyć, że jest niewidzialne. Gdy wszelki bóg na wszelkie wołania nie odpowie, to widać ma lepsze zajęcia albo daje wolność (późno się zorientował, że powinien, dokładnie wtedy, gdy zaistniały naukowe metody weryfikacji, Twój bóg jest zatem jak Uri Geller, który zawsze ma powody by w warunkach kontrolowanych mocy nie stosować).

Głupie jest trwanie w błędzie. To nie jest moje założenie, to jest taki wniosek ludzkości po tysiącleciach badań naukowych. Pomylić się - rzecz ludzka, trwać w błędzie - głupota. A teiści są Blondlotem, który po pierwszej, drugiej, piętnastej wizycie Wooda wraca do swoich promieni. Jest to godna podziwu miłość i zaangażowanie, szkoda jednak, że się marnuje. Można było komuś pomóc, a zamiast tego raduje się dla przykładu drewniane krucyfiksy (aż dziw, że się wszystkie nie uśmiechają dzięki tylu ludziom robiącym im dobrze), a nie raduje się żywych ludzi, których istnienia nie trzeba ustalać karkołomnymi dowodami ontologicznymi. :)

Jako sektę zalicza się bardzo łatwo. Idziesz, słuchasz czy mówią co wiedzą czy czego nie wiedzą, już wiesz.

Katoinstytucje skreśliłem po gruntownym zbadaniu sprawy. Katolicka Rzecz Lubelska i Rzecz Kardynała Stefana Wyszyńskiego tylko ostatnio pozwoliły się gruntownie poznać jako instytucje, w których idee oparte na woli przesłaniają wyniki badań naukowych. Uniwersytetami są z nazwy.

Droga rozwoju to świetna metafora. Ale już odpowiedziałem kontrmetaforą, że zgubieni ludzie w lesie też zawsze idą "do przodu". Jest przefajnie sobie przypisywać jakiś rozwój (ale NIE LĄDUJĄ!), innym zacofanie, mówić o drodze i otwartości i nowych doznaniach (ale NIE LĄDUJĄ!), być przekonanym, że skoro się w tym lesie błądzi od lat, to się musiało daleko zajść. Nie, nie lądują. :)

Widzisz, w nauce zajść daleko, to dodać coś istotnego do nauki. Nie tylko dodać, bo chyba się orientujesz, jak się pracami bezwartościowymi zalewa naukę. Nie chodzi o ilość dodanego. Chodzi o istotność wpływu dodanego na naukę. O płodność teorii. O możliwości wyjaśniające, jakie daje model czy interpretacja. O wnioski. O powiązania. O zgodność z faktami mierzoną nie tylko weryfikacją, ale i próbami falsyfikacji.

W momencie gdy człowiek nie mierzy takimi osiągnięciami, czy daleko zaszedł, ale CZASEM jaki poświęcił, to ja się śmieję nie przez założenia, komunizm czy inne moje wady psychiczne, ale śmieję się, bo mam uzasadnienie. Najstarszy fizyk świata niech będzie uznany za najlepszego! Kubuś za eksperta od psich nóg i związku podzielności przez 8 z podzielnością przez 2. Bo choć OSIEM lat co najmniej zmarnował na teorię bezwartościową, bezpłodną, na dywagacje które w najlepszym razie staną się kiedyś dzisiejszą wiedzą licealną, jeśli Kubuś poprawi błędy, to osiągnięcia są żadne.
Metafory, którymi umysł teisty (kretyna) się karmi są szkodliwe, bo mylą. Metafora może dać nowe spostrzeżenia albo pomóc wyjaśniać, ale może też motać. Człowiek, który za bardzo uwierzy w pewne metaforyczne aspekty, staje się, notabene, Kubusiem, który interpretuje zabawnie to, jak z Prosiaczkiem idą po własnych śladach. W kółko.

I tak właśnie pomyłka w użyciu metafory drogi skutkuje pomyłką, że skoro idzie się długo, to zaszło się daleko. Chodzi się w kółko choćby dlatego, że od błędu do błędu, a to oznacza, że się ciągle jest w tym samym miejscu. Zwiększa się za to pewność siebie, którą masz nie mniejszą niż ja, o Dyszyński, który sam sobie dał prawo oceniać, którzy rozmówcy są PSYCHICZNIE godni w ogóle z nim dyskutować. :)
Ja, powtórzę, jestem arogantem jawnie. A Ty nawet siebie okłamujesz, że możesz arogantem nie być. Różnica o kłamstwo to już duża różnica.

Teraz sraka.
W zasadzie nie nazywałem potoku bełkotu sraką dotychczas, dopiero od jakiegoś tygodnia, ale lubimy tu metafory, czyli będę mówić sraka. Taki ptak.
Sraką jest:
"nawet niedoskonałe humanistyczne modele językowe jakoś poszerzają horyzonty myślowe. Po drugie - kreatywny umysł jest w stanie z dziedzin humanistycznych wyciągnąć całkiem ciekawe i wartościowe wnioski. W szczególności dotyczące poznania człowieka jako takiego, poznania samego siebie"

Konkret proszę. Jakie modele, jak poszerzają, jakie ciekawe, jakie wartościowe, jakie wnioski, jakie dotyczące poznania, jakie dotyczące człowieka.

Uriela spytałem, jak chce łączyć dziedziny w swoim temacie "łączenie dziedzin wiedzy". Przyznam, sądziłem, że poleci mowa trawa, czyli będzie mówił i mówił o łączeniu, postępie, osiągnięciach, ale nie poda żadnego wyobrażalnego sposobu ROBIENIA TEGO. :) On zamiast stosować mowę trawę wkopiował teksty ze swojej strony, te o narodzie polskim wybranym i o Saelu, który się na Polaków uwziął ze strachu. :)
Nie lubię mowy trawy. Na przykład przez opłakane skutki działań polityków, których w szczęśliwszych czasach by ścięto, ale w dzisiejszych - daje się im gadać i gadać i gadać.
Nie lubię zatem i mowy trawy w gadce o postępie. Jeśli coś nam daje takie niesamowite możliwości, jak AK na przykład daje, to nie bawmy się nogami psa, ja stawiam ciekawy problem, a wszyscy geniusze od lat szlifujący boskie narzędzia poznania, kamienie filozoficzne i w ogóle Harry Potter, niech geniusze rozwiązują! Niech którykolwiek opowie mi konkretem, jakie to stopnie poznania osiągnął, niech mi pokaże jak teraz z wyżyn intelektu widzi doskonale rozwiązania problemów, nad którymi ja się biedzę.
A nie biedzę się nad teoryjkami o bogu, niech więc rozwiązania nie będą dalszą sraką powstałą z mieszaniny niejasnych pojęć. Problem. Dam setki problemów matematycznych, w tym połowę takich, których rozwiązania znam. I chcę zobaczyć, jak półbogowie myśli, oświeceni, geniusze, nie mówią "eeee, yyyy, ale matematyka to ułuda a prawdziwy problem dotyczy tego, czego nie sprawdzisz", ale jak lekką ręką, popijając ziółka, rozwiązują w mig odwieczne problemy.

Ale realne problemy.

Jest oszustwem, o tym już pisałem, udawać istnienie problemu, by udawać jego rozwiązanie. Wiedza nie polega na mnożeniu treści. W szczególności matematyka polega na szukaniu minimalnych zestawów założeń, na gruncie których tezy będą prawdziwe, nie zaś na mnożeniu założeń w nieskończoność, by na ich gruncie udowodnić prawie nic.
Jest oszustwem zakładać istnienie boga, stworzenie świata, celowość, świadomość natury, miłość boga, plan zbawienia, tożsamość z Jezusem etc etc (jeszcze kilogramy takich niesprawdzalnych mocnych tez), a potem udawać, że się na gruncie takich założeń udowadnia, w jaki sposób wino stałą się krwią (gdy sposoby są nazwane różnymi nazwami, które sugerują, że mają co nazywać, co jednak wątpliwe).
99% założeń, 1% wątpliwych wniosków. To wieloletnia wiedza? Ptaszek SRAKA.

Dla ustalenia co w człowieku jest nabyte, najlepsze będą wielokulturowe badania dzieci genetycznie mieszanych. Czyli badamy w różnych kulturach dzieci, których kultury nie korelują z genami, by wykluczyć części kultury bazujące na tym, co wrodzone.
Różnice w nabywaniu pojęć, wiedzy, różnice światopoglądu, idei, spojrzenia na świat, to będzie nabyte.
Przy tym nie będzie można tak samo określić, co jest wrodzone, bo populacji ziemskich jest skończona ilość.

Oszustwem, że tak będę kontynuować temat, jest powstrzymanie się od badań, które mogą dać wnioski, a tworzenie mowy trawy by opowiadać, że szuka się odpowiedzi.
Wyobrażasz sobie, że mając problem fizyczny, wyłączasz matematykę i wyłączasz aparaturę, żeby czasem nie mieć twardych danych, a ograniczasz się do interpretacji i pozanaukowych modeli, które niejednokrotnie już były mylące?

Nie lekceważę nauk nieścisłych i "humanistyki". Czytam i z nauk humanistycznych i z beletrystyki więcej niż 96% społeczeństwa, jak mówią badania BN. Ale nie każdy bełkot zaliczę do nauk.
Lekceważę dopiero teorie bez kryteriów. Nie ma kryterium odrzucenia błędu, jest tylko tworzenie coraz to nowych fraz. Żadnej nie odrzucamy, wszystko przyjmujemy, wszystko jest czyimś stanowiskiem, wszystkie stanowiska są równorzędne. Ot, ptak sraka.
Poezja może coś przekazać. Ok. A może ukryć. Nie ok. Ma zatem moc wyjaśniającą, gdy wiedzący przekazuje adeptowi, ale ma też zaciemniającą, gdy oszukany, nawet w dobrej wierze, zaraża oszukaniem.
Bo brak kryteriów oceny sprawia, że liczy się chwytliwość. Liczy się marketing, wrażenia, przypadki. Teoria nie zostaje przyjęta dla jej zalet, zostaje przyjęta przypadkiem (Dawkins, mem, rozprzestrzenianie memów). Robak myślowy.

Inna rzecz, o której wspomnę tylko, to głupia (no cóż) poprawność polityczna.
Dziennikarze mają to czasem, gdy nie mogąc określić, kto ma rację, albo chcąc udawać, że nie faworyzują nikogo, uznają, że przepytywani ludzie mają stanowiska. I tak fizyk kwantowy na temat fizyki kwantowej ma "stanowisko", a równorzędne stanowisko na fizykę kwantową ma Zbych zwany we wsi z racji możliwości intelektualnych Kołkiem.
Świetnie się błyszczy otwartością, gdy się nie odrzuca bełkotu. Tak, porozmawiajmy sobie o czymś, o czym nic nie wiemy. Zróbmy konferencję, nie słuchajmy się nawzajem, ale szanujmy swoje poglądy i rozmawiajmy uprzejmie.
Feynman (znasz, prawda?) też pewną humanistyczną konferencję relacjonuje. Razem z niechęcią humanistów, by w ogóle zacząć od jakichś wspólnych ustaleń.

Powtórzę to, co pisałem już jakiemuś oszołomowi. Teoria z KRYTERIUM ODRZUCENIA, jak nauka, pozwala dzielić tezy na nieprawdziwe, prawdziwe, niepewne. Trzy worki. Oczywiście, nauka jest dynamiczna i musi co jakiś czas wracać i jednak przekładać, ale przekładanie wynika z coraz dokładniejszych ustaleń, nie zaś - o stale zerowej dokładności.
Teorie bez kryterium odrzucenia tez, mogą tylko mnożyć tezy.
I kto jest otwarty? Która teoria daje więcej wiedzy? Nauka, nie ta z okolic teologii, ale ta z okolic fizyki, daje właśnie wiedzę na temat rozróżnienia, co akceptujemy a co nie.
Teorie bezkrytyczne dają więcej zadrukowanego papieru, ale nie pozwalają na żadne rozróżnienia, żadne zastosowanie.
Naukowiec jest zamknięty W RAMACH, ale astrolog jest zamknięty W BRAKU RAM. Naukowiec na ramach się bowiem wspiera, a astrolog nie ma się na czym wspierać.
Lubisz metafory. Lem stworzył ładną o człowieku w próżni. Człowiek bez ram jest bezsilny, może majtać w próżni kończynami, ale trudno o lepszy przykład bezradności. To właśnie są astrologie i teologie, dziedziny bezkrytyczne.

Czy poważnie bardziej ograniczony jest człowiek, któremu ramy uniemożliwiają popełnienie błędu, niż ten, któremu brak ram daje pełną wolność błądzenia? Czy naprawdę ta możliwość (a w sumie i pewność) błądzenia jest jakością? Czy naprawdę sądzisz, że warto zastąpić to, co ma kryteria poprawności, błądzeniem losowym? :)

Gdybym był na bezrybiu i chciał ryby, poszedłbym tam, gdzie są ryby. :) Przepraszam, Feynman jest moim idolem jeśli chodzi o wymaganie konkretu, mówienie o czymś. Nie zostałbym na bezrybiu.
Jest dla mnie strasznie dziwne, że ktoś zamiast zająć się tym, co może wiedzieć, zajmuje się tym, czego nie może, a potem pisze, że to wina rzeczywistości, że w tym miejscu jest bezrybie. :)
Do dyspozycji jest dziś więcej problemów, zagadnień, pytań, niż kiedykolwiek. I to nie tych bez odpowiedzi, które są od zawsze, ale pytań, na które odpowiedź można dać, tylko po badaniach.
Jest wiele pytań o kwestie społeczne, na które bez sensu jest odpowiadać obracając w głowie slogany, a które się powinno rozwiązać szeroko zakrojonymi badaniami korelacji i wyciąganiem wniosków z korelacji, (ostrożnym wyciąganiem wniosków), nie zaś postulowaniem wniosków w zaciszu umysłu, bez żadnych badań.

Jeśli da się wykazać, że na gruncie pewnych założeń nie ma odpowiedzi na pewne pytania, to należy przestać szukać odpowiedzi. Hipoteza Continuum? Brak odpowiedzi i nie będzie jej. Zatem zajmijmy się INNYMI sprawami.
Inne sprawy wciąż mogą dotyczyć HC. Możemy pytać o dalsze wnioski gdy dołączymy ją do aksjomatów, możemy pytać o najprostszą w wyrażeniu tezę równoważną, o nowe aksjomaty konieczne dla HC lub sprzeczne z HC, ale zaprzestajemy dowodzenie HC na gruncie teorii mnogości, bo to marnowanie czasu.
Postulat Euklidesa o równoległych? Euklides wiedział lub wyczuł, że potrzebny. Potem przez wieki szukano dowodu dla postulatu jako tezy. Dobrze. Ale po dowodzie, że się go nie znajdzie, już się szukać nie powinno, a wciąż ktoś publikował próby.
Między miesiącem temu a dwoma miesiącami proponowano mi kolejne rozwiązanie kwadratury koła, w którym proponujący stwierdzał, że PI będzie pewną kombinacją liczb algebraicznych, całkowitych i pierwiastków drugiego stopnia z całkowitych. No niestety nie będzie. Bo gdy już pięknie udowodniono, jakiej odpowiedzi na pewno się nie udzieli zasadnie, to nie należy jej udzielać bezzasadnie. ;)
Funktorów dwuargumentowych logiki dwuwartościowej jest tyle ile ciągów czteroelementowych z elementów zbioru dwuelementowego. 2^4=16.
Nie ma innych funktorów, czyli nie będzie innych dwuargumentowych spójników, które ze zdań składowych dadzą informację o zdaniu złożonym, a także które dadzą się badać, byśmy mieli pojęcie tautologii, rozumowania niezawodnego, byśmy stworzyli reguły wnioskowania użyteczne w nauce. Ale Kubuś od ośmiu lat nie raczył nauczyć się tego, co przeciętny student przyswaja na pierwszych zajęciach. Można sobie wszystkie 16 funktorów narysować i nie ma siedemnastego. Dlatego gdy stosuje swoje symbole, nie daje możliwości oceny prawdziwości zdań innej niż przez wiedzę pozalogiczną, wymaga wiedzy materialnej by weryfikować tezy AK.

To przykłady tego, jak ludzie szukali dalej, gdy inni, bystrzejsi, stworzyli dowód, że znaleźć się nie da. Jeśli się odpowiedzi na pytania metafizyczne nie da udzielić (co czasem wykazać łatwo i nie trzeba angażować ani komunizmu, ani własnych domniemań), to należy od razu zmienić pytanie. Myśleć o czymś innym. Bo jest oczywiste, że wszystko, co można osiągnąć, to te próby kwadratury koła, których NIE TRZEBA sprawdzać, by wiedzieć że są błędne, ale które sobie z ciekawości sprawdzam, bo mnie interesuje, jakie błędy zechciał popełniać autor.

I tak jeśli założymy, że X nie możemy poznać, to już nie wnioskujemy o X. Bo będzie bełkot. Wszelkie przekraczanie granic poznania to marketingowe kłamstwo. Albo możemy poznać, to poznawajmy, albo nie możemy, czyli nie poznamy. To jest język konkretów. A że nasz nowy środek na odchudzanie pozwoli państwu poznać niepoznawalne - to jest bełkot.
Czy bóg jest w umyśle człowieka, czy człowiek w bogu lub umyśle boga, czy człowiek w świecie, czy świat w umyśle człowieka, czy świat w umyśle boga obok człowieka, czy świat w bogu w umyśle człowieka, to są wszystko pytania bezwartościowe, bo nie ma na nie odpowiedzi, a przy tym one właściwie nic nie znaczą. "Być w" jest analogią pewną, która jednakże się odnosi do świata rzeczywistego. Uznajemy, że koń może być w stajni a robak może być w koniu, że myśl może być z mózgu a wyobrażenie konia w myśli. Gdy tylko rezygnujemy z realizmu i stwierdzamy, że to nie wyobrażenie konia, ale koń jest w naszym umyśle, a poza poznaniem nic nie ma, to skasowaliśmy sobie całą tę podstawę, która nam umożliwiała mówienie, że coś jest w. Teraz mamy własny umysł i jego interpretacje, nawet nie wiemy czy interpretacje bodźców czy interpretacje niczego. Koniec wnioskowań. Bo wszelkie pojęcia nie są metajęzykiem opisu świata, ale są fragmentem świata, pojęcie jest tak samo w umyśle jak jest tam koń i stajnia i robak, żadne nie stanowi narzędzia opisu innego. To jest po prostu samobójstwo dla teorii. Można sobie przy tym założeniu żyć i jeść wyobrażone truskawki, ale wszelka gadka jest już bajkopisarstwem, bo pojęcia znaczyły tak długo, jak długo opisywały zdarzenia w świecie i związki w świecie. Teraz już nie znaczą.


Ostatnio zmieniony przez malaavi dnia Nie 8:24, 15 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:55, 15 Cze 2014    Temat postu:

rafal3006 napisał:
Nie jest to prawdą, aktualnie szaleje …
To jeszcze gorzej Kubusiu, nie dość, że sczezł, to na dodatek będzie potępiony! :(
______________________
„Czy już nie lepiej, gdyby - sczezł?” – J. Przybora


Ostatnio zmieniony przez Hello dnia Nie 19:58, 15 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:06, 15 Cze 2014    Temat postu:

malaavi napisał:
Jeśli ludzie plotą na tematy metafizyczne rzeczy sprzeczne i nie dochodzą nigdy do porozumienia (to jest, w obrębie jednej sekty powtarzają te same frazesy, ale między sektami nie ma nawet podobnego języka), to dysponuję, doszukując się, najlepszym możliwym w ogóle w badaniach poglądów ludzi uzasadnieniem, że oni się doszukują bezpodstawnie. Ich doświadczeń nikt niezależnie nie był w stanie powtórzyć, postulowanych bytów nie stwierdzono.

Ludzie "plotą" rzeczy sprzeczne na każdy temat. Nieprawdą jest, że nigdy (moje podkreślenie w cytacie) nie dochodzą do porozumienia. Nieprawdą jest też, że nikt nie był w stanie powtórzyć ich doświadczeń. To projekcja ideologiczna ateizmu. Ateiści CHCĄ, aby tak było (pasuje im to do koncepcji), a zatem ZAKŁADAJĄ, że tak jest, NIE SPRAWDZAJĄC CZY (!) tak jest.
Można sobie założyć nauszniki dźwiękochłonne na uszy i klapki na oczy, zapatrzyć się w swój obraz świat i powtarzać w kółko: jest tak jak ja mówię, jest tak jak ja mówię, jest...
A jest po prostu inaczej.
Co prawda...
rzeczywiście jest wiele przykładów sprzecznego, nierozsądnego, wrednego zachowania/podejścia teistów. Jak to w społeczności - mój znajomy mawiał: są ludzie i ludziska. Odnosi się to do każdej grupy - teistów, ateistów, cyklistów i Aborygenów.
Istnieją znaczące podobieństwa w religiach, ogólny ich rys jest w większości wspólny. Czasem powtarzają frazesy, ale nie wszystko co mówią jest frazesem. Można nauczyć się oddzielać frazesy od rzeczy rozsądnych.


malaavi napisał:
Istnieją dowody najmocniejsze i istnieją najsłabsze. Teiści nie mają ...

Formalnie DOWÓD jest zwykle czymś mocnym - rozstrzygającym. Najsłabsze "dowody", to już nie dowody, a przesłanki, dodatkowe powody, poszlaki. Ateizm, atakując teizm zwykle wikła się w niespójność - raz oczekuje od teistów twardych, niezbitych dowodów, a za chwilę nie jest w stanie wytrzymać poważnej dyskusji o ZAŁOŻENIACH dla owych dowodów.

Tu należy się dygresja. Czym jest dowód?
- Jest powołaniem się na pewne bezsporne (znane stronom i przez nie akceptowane) założenia i fakty oraz ułożenie ich w logicznie wynikającą sekwencję. Aby czegokolwiek dowieść strony muszą zgodzić się zatem JAKI STAN BĘDZIE UZNANY ZA OKOLICZNOŚĆ ZA, A JAKI ZA OKOLICZNOŚĆ PRZECIWNĄ.

Pomiędzy teistami i ateistami zwykle nie dochodzi do tego rodzaju poważnej dyskusji, w której zostaje uzgodnione CZEGO I JAK DOWODZIMY. Jest zwykle przerzucanie się wyrwanymi z kontekstu zdarzeniami, myślami.
Najczęściej jest tak, że ateista trywializuje poglądy teistów oczekując - mniej lub bardziej świadomie - (w pewnym uproszczeniu), że zostanie mu wyświetlony na monitorze obraz brodatego starca wychylającego się zza chmurki i strzelającego pierunem. Taki miałby być dowód istnienia Boga, a skoro takiego dowodu ateista nie dostaje, to z tryumfem oświadcza: ale ten teizm jest niedorzeczny...

malaavi napisał:
Czy z perspektywy ignorancji Wooda trudno było ocenić niezrozumiałe czynności Blondlota?

Jest wiele przypadków oszustw, pomyłek, manipulacji u wierzących, spirytystów, ateistów i...
naukowców. Ostatnio np. była afera z "udanym" klonowaniem, którego tak naprawdę nie było, albo neutrinami przekraczającymi prędkość światła. Nie wiem co chcesz mi zasugerować podając jakiś konkretny przypadek manipulacji, czy nawet oszustwa?
- Czy miałoby wynikać stąd, że ten przypadek (a nawet tysiąc innych) obala wszystko co ma związek z religią? Czy fakt takiego oszustwa obala jakoś teizm?...
Gdyby przyjąć taką linię "dowodzenia", to chyba jeden błąd/manipulacja w świecie nauki obalała by cały dorobek naukowy ludzkości...
Jeśli w ten sposób nie myślisz (mam nadzieję, że nie), to jaki jest cel wyciągania tej czy innej manipulacji w tym kontekście?...
- Może mnie oświecisz. Czy może ja mam Ci teraz wyszukać odpowiednią ilość pomyłek ze strony ateistów, aby się ścigać na wykazywanie czyichś błędów?...
Co zatem miał pokazać ów przykład?

Sorry, na dziś tyle, bo muszę wyłączyć komputer aby po nocach nie stukać w po klawiaturze (przeszkadzam śpiącym). Jutro coś dopiszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin