Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tolerancja do lamusa?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:58, 18 Gru 2005    Temat postu: Tolerancja do lamusa?

Tolerancja do lamusa?

Zawsze miałem duży dystans do idei tolerancji. Z czasem się on powiększył. Tak jak u wielu młodych ludzi moje wątpliwości nie były usystematyzowane, jawiły się raczej jako mgławica myśli i uczuć. Ta mgławica miała szczęście trafić na podatny grunt, przepychanek różnych ideologów oraz solidnych uzasadnień filozoficzno-etycznych, dzięki czemu rozbłysła gwieździstym blaskiem idei.
Na jedno ze źródeł owych argumentów natrafiłem w Rzeczpospolitej, która w numerze 81/2002r. opublikowała dwa teksty „Ciągle nie lubię tolerancji” profesora Ryszarda Legutki i „Nie lubię nietolerancji” profesora Wojciecha Sadurskiego. Oba są częścią cyklu polemik. Zestawimy oba te teksty i przeanalizujemy sposoby argumentacji. Wypowiedzi Ryszarda Legutki zaznaczymy kolorem ciemno niebieskim, Wojciecha Sadurskiego ciemno zielonym, a nasze komentarze czarnym.

R.L: Tolerancja jest kategorią drugiego czy trzeciego rzędu wartości. Ma sens tylko w stosunku do wcześniej uznanych podstawowych zasad ładu moralnego, czy politycznego; sama takich zasad nie tworzy.

W.S: Profesor Legutko uważa tolerancję za ideał pośledniej rangi; ja za ideał naczelny i fundamentalny. Legutko przypisuje tolerancji rozliczne negatywne konsekwencje, ja uważam, że większe nieszczęścia wynikają z jej braku. Legutko uważa, tolerancje za przykrą społeczną przypadłość, a ja ubolewam nad niedostatkiem tolerancji.

R.Ż: Warto porównać style obu tych wypowiedzi. Oponent Legutki, chociaż jak sam głosi wyznaje ideał tolerancji, zamiast skupić się nad argumentami zawartymi w krytykowanym tekście; dąży za wszelką cenę do emocjonalnej konfrontacji, nadużywając zestawień Ja-on. Zwróćmy uwagę także na ciekawe sformułowania. Wojciech Sadurski najpierw stwierdza, że Legutko przypisuje tolerancji rozliczne negatywne konsekwencje, zupełnie tak jakby żadnych wad ona nie miała, a następnie stwierdza ku naszemu zdumieniu, że większe nieszczęścia wynikają z jej braku. Czyżby wiec jakieś mniejsze nieszczęścia ona za sobą pociągała? Czy się o nich dowiemy? A może pana Wojciecha poniósł emocjonalny styl? Nabieramy wątpliwości czy profesorowi Legutce Sadurski poprawnie przypisuje poglądy. Przekonamy się o tym w dalszym toku lektury.

R.L: Drugie zastrzeżenie bierze się z upraszczającego charakteru tolerancji. Ci którzy lubią się na nią powoływać, stracili zdolność rozróżniania między zdolnościami moralnymi i zachowaniami ludzkimi. Tolerancja zabiła takie pojęcia jak: wyrozumiałość otwartość, pojednawczość, pobłażliwość, życzliwość, poczucie sprawiedliwości, dobre wychowanie i wiele innych cnót i postaw, które różnią się od siebie, wynikają z różnych motywacji i dotyczą różnych zachowań czy czynów. Tolerancja nie tylko spustoszyła nasz język etyczny, ale także zniosła granice miedzy tym, co prywatne, społeczne i polityczne wytwarzając przekonanie, że jest kluczem do wszystkich tych sfer.

W.S: Przypisał mi Legutko pogląd, iż „tolerancja jest wartością drugiego rzędu”. Otóż nie pisałem o tolerancji jako wartości „drugiego rzędu”, [lecz] „drugiego stopnia”, a to fundamentalna różnica. To, że tolerancja jest wartością drugiego stopnia oznacza, tylko tyle, iż odnosi się do innych wartości. Tak samo jak myślenie o myśleniu. Czy oznacza to, że ideały drugiego stopnia są mniejszej wagi? Wprost przeciwnie. Ideały drugiego stopnia są w istocie ważniejsze dla życia publicznego. Innymi słowy: mniej jest dla mnie ważne ilu jest w Polsce katolików, a ilu ateistów, [niż] czy zwolennicy odmiennych ideologii wzajemnie się szanują i pragną swych oponentów co najwyżej przekonać, [a] nie uwięzić, lub wyeliminować.

R.Ż: Pierwsze co rzuciło się w czy to całkowicie nie trafne porównanie. Przecież tolerancja to nie myślenie o myśleniu, mówienie o mówieniu, ani oglądanie o oglądaniu; nie pełni więc przypisanej przez autora roli stopniującej.
Autor twierdzi także, że jego ideały są ważniejsze dla życia publicznego, nie chcąc zauważyć, tego co stwierdził profesor Legutko mówiąc o ich zależności względem innych wartości. Unika merytorycznej dyskusji, całkiem niepotrzebnie rozwodząc się nad definicjami. A co najgorsze miesza sferę prywatną z publiczną pisząc najpierw „mniej jest ważne dla życia publicznego”, a następnie: „innymi słowy mniej jest dla mnie ważne…”. Postępuje więc potwierdzając linie argumentacji oponenta. Z punktu widzenia jednostki o wiele ważniejsze jest to czy rację mają katolicy czy ateiści, na drugim miejscu dopiero, gdy wchodzimy w problematykę przestrzeni publicznej, znajduje się zagadnienie jak traktują się obie strony konfliktu, czy sprawa ich liczebności.
Gdyby miało być inaczej zarówno ateiści jak i katolicy, którzy są częścią społeczeństwa, zamiast skupiać się na dyskusji, zajęliby się ustalaniem stosunków między sobą. Gdyby sytuacja ta objęła wszystkich, w wszelkich możliwych, spornych kwestiach otrzymalibyśmy uwiąd demokracji, która polega właśnie na dużej, faktycznej polaryzacji, ścieraniu się grup interesów, dyskusji….
W sferze językowej także Legutko użył pewnych środków stylistycznych, ale w o wiele bardziej delikatny, w sposób odnoszący się do tematu. Pan Sadurski zaś konsekwentnie unika poruszenia sedna problemów, na jakie wskazuje dyskutant.
Nie do końca można zgodzić się w jednym punkcie z jego argumentacją, ponieważ można tolerancję traktować jako swoisty imperatyw, nakazujący owe najróżniejsze postawy w zależności od sytuacji uwzględniać i stosować. Tyle, ze w tym ujęciu tolerancji, jako normalności i odpowiedzialności za swoje czyny, nie można jej zinstrumentalizować, odgórnie nią sterować, bezpośrednio w jej imieniu forsować ustaw; gdyż staje się integralną, częścią każdego sumienia. A niestety współczesne media kultura popularna przeprowadzają uprzedmiotowienie na wielka skalę.
Zilustrujmy to. Swego czasu kobiety zaczęły domagać się pełnej tolerancji i poszanowania dla swej kobiecości, prawa do swobodnego wyrażania jej. Pojawiły się środowiska realizujące owe postulaty, choćby po przez pisma kobiece takie jak Wysokie Obcasy. Po pewnym czasie za ocenę działalności tego tygodnika wzięła się Honorata Jakubowska-Mroskowiak. Jej tekst: „Wyzwolenie czy zniewolenie-co kryje się w nowoczesnym modelu kobiecości? (Analiza zawartości Wysokich Obcasów). Autorka napisała go bardzo rzetelnie, jedyne, co razi to stosowana momentami feministyczna nowomowa.
Czytając go warto zwrócić uwagę na sam początek, gdzie jest postawiona udowadniana teza, że model „współczesny”, polega na uwięzieniu w ciele i dbaniu o jego urodę, tak jak ten „tradycyjny” nakazywał zajmowanie się domem. Współgra to z wymową książki, Oriany Fallaci „List do nienarodzonego dziecka”, która pokazuje, że ostatecznie i tak zawsze wszystkiemu winna jest kobieta.
Nazwy modeli dałem w cudzysłów, ponieważ w gruncie rzeczy są one stare jak świat. Widzimy tu jak dążenie do emancypacji, uznania, tolerancji może i często prowadzi do pułapki uwikłania się w formę, o czym pisał bardzo wiele, patron naszej strony Witold Gombrowicz.

R.L: Trzecia przyczyna niechęci to znikomość pozytywnych skutków praktycznych dzisiejszej idei tolerancji Ludzie najgłośniej powołujący się na nią sprawiają wrażenie osób dogmatycznych. Dlaczego? Jedna z przyczyn jest głębokie, lecz naiwne przekonanie, ze świat pełen tolerancji będzie dobry, czymś w rodzaju zeświecczonej wspólnoty pierwszych chrześćjan, a kto o tym wątpi, ma złą wolę. Tolerancja przekształciła się w wygodny środek arbitralnych potępień i pochwal; tolerancja i ład liberalny jawią się jak wielki buldożer, który ma przeorać naszą świadomość.

R.Ż: Ponieważ dalszy fragment z artykułu Sadurskiego nijak nie odnosi się bezpośrednio do powyżej przytoczonego tekstu, pozwolę sobie na odniesienie się do myśl Ryszarda Legutki. Nie zgadzam się z nią całkowicie, ponieważ moim zdaniem myśl liberalna jest zdolna do obejścia się bez idei tolerancji, podobnie jak może się obejść bez wiary w postęp, czy teorii oczywistości prawdy.
Jednakże nasz autor słusznie zauważa pewien problem w współczesnej idei społeczeństwa nie tyle liberalnego, co otwartego. Otóż wprost zakłada się, że mają być w nim granice tolerancji wciąż poszerzane, dyskutowane; co doprowadzi moim zdaniem do chaosu, albo do uwiądu życia społecznego.
Warto tu wspomnieć, ze tam gdzie mówi się o tolerancji tam jej nie ma. Świadczy o tym już Wolterier, w traktacie „O tolerancji”. Przytacza w nim mimochodem następujący argument. Jeśli angielski poseł odwiedzi tureckiego sułtana, nie będzie go zabijał, albo nachalnie nawracał, lecz dyskutował o interesach. Świadczy to o tym, (choć może autor tego nie widział) że tolerancja istnieje tylko tam gdzie obie strony muszą się ze sobą liczyć. Jednostka może podchodzić mniej interesownie do innych, masy nigdy, bo tu wchodzą w grę inne siły niż rozum. Dlatego też sztucznie, odgórny sterowana tolerancja budzi frustracje wszystkich zainteresowanych. Grupa, którą ma być ona objęta czuje fałsz i zakłamanie, więc stara się znaleźć nowego kozła ofiarnego, nowego wroga.
Tak się zresztą już dzieje w społeczeństwach zachodu. Organizacje homoseksualistów po uzyskaniu realizacji swych postulatów, poszukały sobie owego przeciwnika. I znalazły kościół Rzymsko-katolicki. Okazało się, że pomimo ogromniej sekularyzacji i spadku jego znaczenia, dla nich jego doktryna, to tak uwierający fakt, iż uznali z stosowne przeprowadzenie agresywnych demonstracji, polegających na zakłócaniu czynności religijnych w kościołach, profanowaniu. Oczywiście polskie środowiska homoseksualistów na razie odżegnują się od swoich, jak to określają fanatycznych i skrajnych odpowiedników. Niestety nie zauważają, albo nie chcą zauważyć różnicy między procesami zachodzącymi w społecznościach, a deklaracjami konkretnych osób. Mówiąc prościej czeka nas to samo, ze względu na prawa, jakimi rządzą się masy, o ile nie zostaną odwrócone pewne tendencje.
Potwierdza to także historia. Tolerancja pojawiała się w dziejach, wiele razy, za nim jeszcze wynaleziono jej pojęcie, ale nigdy nie zagościła na trwałe. Zawsze za oficjalnym pojednaniem, trwał ostry konflikt, a jeśli nie dochodziło do aktów przemocy, to tylko, dlatego, że jego ewentualne koszty, dla zainteresowanych były zbyt wysokie.
Tak, więc jeśli chcemy, aby ludzie w danej społeczności jak najlepiej ze sobą żyli, powinno się umacniać przede wszystkim poczucie wartości każdej jednostki i ludzkiej godności. Ale tu pojawia się kolejny problem. Nie można pojmować godności ludzkiej w sposób spłycony, tak, iż staje się banałem, albo rozmyty jak to się dzieje w kulturze popularnej, masowej, nie można jej też okrajać do ludzkich cech takich jak: rozum, rasa, klasa…. Wartość zaś czegokolwiek, w tym człowieka istnieje zawsze ze względu na coś, lub kogoś. Mamy na prawdę trudne zadanie, bo musimy uwzględnić, to, że pierwszym pogwałceniem tego, co mamy chronić to chęć zdefiniowania, rozłożenia na czynniki pierwsze człowieka i człowieczeństwa.
Z oczywistych względów powinno się dążyć, aby zakotwiczyć obie te wartości jak najwyżej, aby uniemożliwić próby jej obejścia. Następowały one wiele razy, w najróżniejszych czasach, w najróżniejszych epokach, nawet w instytucji takiej jak kościół Rzymskokatolicki. Jedyną sensowną ramą, na których można, nie popadając w konflikt z samym sobą oprzeć je, to Bóg, który niejako daje każdemu człowiekowi „list żelazny”, oznacza to nietykalność wymiarze duchowym, a wymiarze ziemskim karę za próby jego łamania, tu lub w życiu przyszłym.
To, co kryje się pod hasłem tolerancja opiera się na ramach kulturowych, danego społeczeństwa. A oznacza to ni mniej ni więcej, iż jeśli dla danej społeczności istnienie związków tej samej płci kłuci się z cechami przypisywanymi godności człowieka i realizacją jego wartości, ma prawo, a nawet obowiązek nie traktować ich w ten sam sposób, co związki obojga płci. Nie znaczy to od razu, ze ma stosować wobec nich niezasłużone represje, gdyż kłóciłoby się to z wspominanym „listem żelaznym”.
Chciałby wyjaśnić, ze mój ‘list żelazny” nie stanowi żadnej próby przemycenia tolerancji tylnymi drzwiami, ponieważ całkiem inaczej podchodzę do ej uzasadnienia, niż tacy klasycy w tym temacie jak Wolterier. Mówił on mniej więcej tak: widząc nasze słabości i niedostatki, powinniśmy wybaczyć innym ich szaleństwa i dziwactwa.
Wedle mojej formuły powinniśmy przyjąć do wiadomości, ze pełną odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje naszych postępowań ponosimy my sami, a wszelkie środki ziemskie, mające za cel wykrycie i ograniczenie zachowań uznanych przez daną społeczność, są ułomne, omylne i niedotykające istoty człowieka. Ponieważ nie zawsze, a nawet nigdy nie możemy przewidzieć wszelkich konsekwencji naszych zachowań, zło jakie wyrządzamy może zostać nam w ogóle odpuszczone.

W.S: Tolerancja wartościowa jest nie tylko dla tych, których obdarzamy jej dobrodziejstwem, ale także dla nas samych, „inni” nie mogą sobie rościć prawa abyśmy się z nimi zgadzali, ale maja prawo domagać się abyśmy traktowali ich jako obywateli tej samej kategorii, co my. Tolerancja to nie zgoda na poglądy lub postawy, a niezgoda w wolnym społeczeństwie oznacza prawo do wyrażania braku akceptacji. Ale „nie akceptować”, to co innego niż „nie tolerować”. Nietolerancja oznacza, ze gdybyśmy mogli, chcielibyśmy owe poglądy wyeliminować- a w praktyce często oznacza, to eliminację ich nosicieli.

R.Ż: Autor nie chce zauważyć, ze wiele konfliktów o tolerowanie wynikło z tego, że jedna strona drugiej zarzuciła nierówne traktowanie z powodu właśnie dezaprobaty i faktycznie zaczęła domagać się jej cofnięcia.
Inna sprawa, to założenie autora, człowiek z natury odczuwa niechęć do innych, nienawidzi ich, co kłuci się z doświadczeniem. Nie kieruje nim wrogość, lecz chęć poznania i przekształcania świata, dzięki czemu w ogóle zszedł z drzewa.
Pan Wojciech Sadurski wciąż nie chce zauważyć, ze pozostają w mocy, więcej na jego przykładzie okazują się wyjątkowo trafne argumenty profesora Legutki, który stwierdził w dalszym fragmencie: „Wyrażać oburzenie a jednocześnie zakładać, że nie będzie ono miało żadnych skutków praktycznych, kłóci się z podstawowymi odruchami ludzkimi.” Nie tylko z nimi, z logiką także.
Zdaje się, ze nie odróżnia pan Wojciech różnych metod „eliminacji”. Czyżby dla niego hipotetyczna, skuteczna perswazja, argumentacja, likwidująca oponentów i przemoc sprowadzała się do tego samego?
Ciekawe tez skąd wziął się pomysł aby tolerancja służyła także tolerowanym, Podejrzewam, że została tutaj poddana uproszczeniu i pewnemu okrojeniu, koncepcja, która występuje miedzy innymi w chrześćjaństwie. Mówi ona że zło szkodzi przede wszystkim temu który je czyni.

R.L: Ktoś powie, ze to nie przyrodzone wady tolerancji, lecz uproszczenia i zafałszowania. A czy tolerancja w wersji uszlachetnionej da się obronić? Za przykład weźmy wersję Wojciecha Sadurskiego. Autor ten nie popełnia podstawowego błędu, stwierdza, że tolerancja jest wartością drugiego rzędu, nie jest ideałem, lecz postawa obowiązującą w sytuacji, gdy ideały już istnieją. Jeśli tolerancja jest wartością drugiego rzędu to nie ma sensu określanie społeczeństw jako tolerancyjnych lub nietolerancyjnych. Skoro chcemy wiedzieć coś istotnego o zbiorowości powinniśmy identyfikować ją poprzez cechy i zasady, które są dla niej istotne, a więc wartości pierwszego rzędu.

R.Ż: Szkoda, ze pan Sadurski próbował sprostować w swoim artykule kwestie głównie poruszone przez Legutkę w powyższym fragmencie. Stwierdził jak pamiętamy, ze tolerancja jest dla niego czymś więcej niż chce oponent, wielkim ideałem, wartością drugiego stopnia, z a nie drugiego rzędu. Wygląda jednak na to, że obaj autorzy pod różnymi hasłami rozumieją to samo. Tyle, że pan Sadurski stara się powiedzieć coś więcej, nadać tolerancji rangę wyższą, ale nie bardzo mu to wychodzi.

W.S: Skoro tolerancja wymaga, byśmy nie karali za poglądy i postawy, to, dlaczego nie wymaga również byśmy powstrzymywali się od wyrażania dezaprobaty? Często społeczna dezaprobata może być bardziej dolegliwa niż formalna kara. Tolerancja jest potrzebna nie tylko tym, którym ją okazujemy, ale także nam. Kształtowanie w sobie tolerancji jest istotną cechą jednostkową, Nie jest to cnota mała, ani łatwa; naturalnym odruchem na inność jest nietolerancja, (zakazać, odrzucić, wyeliminować). Tolerancja jest reakcją wyuczoną, Ale ta nauka przynosi dobre rezultaty. Pozwala nam eliminować dezaprobatę z niskich pobudek- z uprzedzeń, agresji, egoizmu. Umożliwia nam życie w społeczeństwie bogatym różnorodnością, w otoczeniu pluralistycznym. Tolerancja wyklucza karanie, ale nie wyklucza dezaprobaty.

R.Ż: Problem tkwi w tym, że dziś często przez postulat bycia tolerancyjnym rozumie się żądanie by nie wyrażać dezaprobaty. Co ciekawe autor w ogóle nie odpowiada na pytanie, dlaczego ma ona nie zakazywać jej wyrażania? Na podstawie słusznej uwagi, ze nagana i dezaprobata społeczna bywa dotkliwsza niż sankcje formalne, można wywnioskować, że w myśli autora ma ona stanowić rodzaj nowej potężnej broni. Świadczyć może o tym, ze sam autor w swej publicystyce nie stroni od nagan, i kreowania Polski jako kraju pełnego ksenofobi. Więcej robi to w stylu tych, co głoszą, ze Polską rządzą Żydzi i lewactwo.
Tak jak pisałem powyżej, nie można się zgodzić z tezą, ze naturalną reakcją na inność jest odrzucenie i nienawiść. W pewnych sytuacjach faktycznie one występują, ale wtedy, gdy coś lub ktoś zostanie odebrany jako zagrożenie. Czasem zostaje ono sztucznie wykreowane, czasem wynika z błędnych mniemań. Ale czasem może być słuszne, bo nikt nie zaprzeczy, że istnieją także realne zagrożenia. Bardzo często też nietolerancja to nie skutek strachu czy leku, ale liberalnego poczucia bycia panem, niewrażliwości na innych. Często może się ona przejawiać w bardzo zakamuflowany sposób.
Kolejny problem rodzi się, gdy postawimy pytanie czy wyuczanie postawy tolerancyjnej przy jednoczesnym kładzeniu nacisku na rozwój ego, posiadanie własnego zdania, ekspresję, bycie sobą, konsumpcję, to nie namawianie do nowego rodzaju obłudy, względnie znieczulicy. Rodzi się również pytanie czy i dlaczego to właśnie piewcy tolerancji, jako nowi, samozwańczy inżynierowie dusz, mają decydować, które poglądy wynikają z niskich pobudek, a które z wysokich.
Niestety już dziś potrafią na przykład posługiwać się swoimi pseudo naukowymi teoriami na temat religii, aby dyskredytować niektóre niewygodne poglądy osób religijnych, jako wynikające wedle przyjętych tez z niskich pobudek.
Uważam, że autor nie potrzebnie umieścił w jednym worku tak różne postawy jak agresja, uprzedzenie, egoizm. Są to rzeczy zupełnie różne. Każdy, kto choć trochę zetknął się z filozofią wie, ze w różny sposób do tych pojęć podchodzono i analizowano.

R.L: Podstawowy argument profesor Sadurski zilustrował przykładem marszu grupy nazistów przez dzielnicę uciekinierów z hitlerowskich Niemiec. Postawa tolerancji wymaga abyśmy powstrzymali się od zakazywania tej demonstracji. Dlaczego? Nie chodzi o adwersarzy- mówi Sadurski-ale o nas samych. Wartość tolerancji nie dotyczy osób tolerowanych, w tym wypadku nazistów, lecz tolerujących, owych uciekinierów. Argument dziwaczy. Tolerancja w klasycznej formule miała wszak na celu dobro tolerowanych, nietolerujących. Sadurski odwraca ta formułę.

R.Ż: Zobaczmy, w jaki sposób profesor Sadurski próbuje uzasadnić postulat uszanowania tak dziwacznie przejawiającej się różnorodności.

W.S: Konserwatyści mieszają dwa pojęcia głębię przekonań z ich niezmiennością; to właśnie możliwość zmiany, odrzucenia, wyjścia i trzaśnięcia drzwiami zaświadcza o sile przekonań tych, którzy zostają. I właśnie, dlatego różnorodność: moralna, religijna, stylów życia itp.- jest dobrem samoistnym. Społeczeństwo nie jest domem towarowym, ale powinno dawać ludziom wolność w formowaniu swej tożsamości. Nie jest to relatywizm- nie oznacza, ze każda moralność „jest tak samo dobra”. Tolerancja nie może opierać się na relatywizmie, bo wtedy wartość samej tolerancji, bo wtedy wartość samej tolerancji byłaby podważona- musiałaby być uznana za postawę „tak samo dobrą jak każda inna”. Ale ludzka wolność jest dobrem wielkiej wagi, w cale nie relatywnym Bez tolerancji nie ma mowy o wolności o wolności dla „innych” od nas, ani dla nas samych.

R.Ż: Ciekawa argumentacja. Najpierw stwierdzenie, że konserwatyści błędnie utożsamiają siłę przekonań z ich niezmiennością, a następnie stwierdzenie, ze siła (inaczej głębia) przekonań wyraża się po przez okazanie ich niezmienności.
Przez chwilę wydaje się, ze wolność ludzka ma uzasadniać tolerancję, ale zaraz później okazuje się jej gwarantem. Dalej nie wiemy, co ma stanowić uzasadnienie tej wartości. Autor unika słowa prawda, i nic dziwnego. Bo gdyby użył tego pojęcia zaraz zjawiłaby się nieprawda, czyli coś, co tolerancji nie podlega. Nie wiemy też, z jakiego powodu mamy równo traktować wszystkie możliwości skoro jak sam autor stwierdza nie każda „jest tak samo dobra.” Zastanawia też użycie cudzysłowu przy określeniu „dobra”, do moralności. Czyżby istniała jakaś nad-moralność tolerancji, wartościująca po za dobrem i złem systemy?
Teraz przytoczymy końcówkę artykułu profesora Legutki, do której odniósł się tu Sadurski powyżej. Niestety nie można odpowiedzi Sadurskiego nazwać wyczerpującą.

R.L: Jedną z cech „społeczeństwa tolerancyjnego” jest unikanie potępień. Oburzenie na czyny i słowa, do których jednostki czy grupy mają uprawnienia, staje się aktem bardziej oburzającym niż pierwotny przedmiot oburzenia. Dzisiejsza kultura prawna temu sprzyja. Zasada, iż co nie jest prawnie zakazane, jest dozwolone, bywa obficie wykorzystywana, obyczaj, który ją mitygował, praktycznie przestał istnieć. Coraz bardziej drobiazgowe są regulacje prawne związków między kobietami i mężczyznami, nauczycielami i uczniami, rodzicami i dziećmi; prawne bądź quasi-prawne regulacje dotyczące języka, jakiego wolno używać publicznie.
R.Ż: Na przykładzie państw zachodniej Europy okazuje się, ze t ograniczenia mogą krępować wolność mysi i sumienia w pewnych wypadkach, prowadzą do zaniku kreatywności w myśleniu, sztuczności, tyrani politycznej poprawności….

R.L: Sadurski ma jeszcze jeden argument na rzecz tolerancji. Upraszczając tolerujemy rzeczy moralnie odrażające, ponieważ gdy znikną zmniejszy się możliwość naszego wyboru. Zniknięcie rzeczy odrażających nie powinno nas [jednak] kłopotać. Jeśli wyrażamy oburzenie to mamy nadzieję, ze nastąpi zmiana na lepsze. Wyrażać oburzenie a jednocześnie zakładać, iż nie będzie ono miało żadnych skutków praktycznych, kłóci się z podstawowymi odruchami ludzkimi.
Rzeczywistość moralna jawi się Sadurskiemu jak dom towarowy, tym lepszy, im zawiera więcej dóbr do wyboru. Publiczna obecność nazistów nie jest [jednak] potrzebna do opowiedzenia się przeciw nazizmowi. Nie znajdziemy racji byśmy dbając o rozwój subtelności zachowań, poczucia umiaru stosowności, mieli bronić publicznej obecności umysłowego i obyczajowego prymitywizmu. Powtarzam to od dziesięciu lat:, jeśli mamy jakikolwiek problem do rozstrzygnięcia, ostatnią rzeczą, jaką należy zrobić, jest wprowadzenie pojęcia tolerancji. Nie czyni ona naszych myśli klarowniejszymi, ani działań lepszymi.

R.Ż; Podsumowując zwycięstwo leży po stronie profesora Legutki. Wykazał się precyzją myśli i trafnością sądów. Myślę, ze szczególne podziękowania należą się kuratorium oświaty, które wybrało ów tekst na próbną maturę, dzięki czemu zapoznało się z nim wielu młodych ludzi.
Dodać należy, że sceptyczny stosunek do tej wartości często spotyka się również na wydziałach filozoficznych naszych uniwersytetów. Nazywa się ją mętną i niepotrzebną, jeśli ktoś jest dobry i uczciwy; albo wprost nawołuje się do pobłażliwości do niej..
Postawię, więc retoryczne, tytułowe pytanie tolerancja do lamusa? Czy należy ją przeformułować? Ja myślę, że tak.



[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:50, 19 Gru 2005    Temat postu:

Nikogo bie zainteresował mój tekst? Przecież on dotyka pewnych bardzo istotnych społecznie spraw!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kuba




Dołączył: 10 Gru 2005
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:08, 19 Gru 2005    Temat postu:

Ale ja już go kiedyś czytałem i się już wypowiedziałem :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:23, 19 Gru 2005    Temat postu:

A tak tobie pokazywałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pon 16:57, 19 Gru 2005    Temat postu:

Niezsche ani satanista nie pochwaliłby tolerancji :D

Czuję także niedosyt w argumentacji, czy może nawet jej braku w wielu stwierdzeniach, jak choćby " Tolerancja zabiła takie pojęcia jak: wyrozumiałość otwartość, pojednawczość(...)"

R.Ż. napisał:
Wartość zaś czegokolwiek, w tym człowieka istnieje zawsze ze względu na coś, lub kogoś.

Bo... ?

R.Ż. napisał:
Jedyną sensowną ramą, na których można, nie popadając w konflikt z samym sobą oprzeć je, to Bóg, który niejako daje każdemu człowiekowi „list żelazny”, oznacza to nietykalność wymiarze duchowym, a wymiarze ziemskim karę za próby jego łamania, tu lub w życiu przyszłym.

"Moralność dla ubogich."

R.Ż. napisał:
Wedle mojej formuły powinniśmy przyjąć do wiadomości, ze pełną odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje naszych postępowań ponosimy my sami, a wszelkie środki ziemskie, mające za cel wykrycie i ograniczenie zachowań uznanych przez daną społeczność, są ułomne, omylne i niedotykające istoty człowieka. Ponieważ nie zawsze, a nawet nigdy nie możemy przewidzieć wszelkich konsekwencji naszych zachowań, zło jakie wyrządzamy może zostać nam w ogóle odpuszczone.

Czy to ma być uzasadnienie "moralności dla ubogich" ? Głupie...

R.Ż. napisał:
Mówi ona że zło szkodzi przede wszystkim temu który je czyni.

W rzeczywistości jednak częściej jest tak, że zło czynione komuś jest dobrem dla tego, który czyni.

Człowiek wydaje się nie być "zaprojektowanym" do tolerancji. Gdyby tolerancja była wartością wynikającą z samego człowieczeństwa, to nie byłoby problemu. Ale jest tylko sztuczna, narzucona przez społeczeństwo usiłujące zwiększyć swoją wydajność, przez masę.
Jednostka nie może być wpełni tolerancyjna, to kłuciłoby się z "przeżyje najsilniejszy", czyli z "prawem dżungli". Człowiek jako zwierzę o większym stopniu skomplikowania potrzebuje tolerancji, by być bezpiecznym. Ale brak tolerancji pcha człowieka w kierunku wzmożonej rywalizacji wewnątrzgatunkowej, co - jak pokazała to ewolucja - ma za zadanie faworyzować najlepiej przystosowanych.

Tolerancja funkcjonująca poprzez narzuecenie jest bardzo płytka, co więcej - jest okłamywaniem siebie.

Trudno jest być tolerancyjmy, gdy wokół jest tylu ludzi o odmiennych poglądach i zachowaniach...

Jedno mnie jeszcze dziwi, dlaczego do polemiki właczył się pan Sadurski ? Wydaje się, jakby zapomniał przedstawić jakieś argumenty...

To wszystko to oczywiście tylko moje zdanie, więc nie musicie go tolerować :D

PS.
Radosław napisał:
Wypowiedzi Ryszarda Legutki zaznaczymy kolorem ciemno niebieskim, Wojciecha Sadurskiego ciemno zielonym

:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:05, 19 Gru 2005    Temat postu:

Nie polemizowałem z panem Legutką, analizowałem polemikę Sadurskiego i Legutki.
Cytat:
Czuję także niedosyt w argumentacji, czy może nawet jej braku w wielu stwierdzeniach, jak choćby " Tolerancja zabiła takie pojęcia jak: wyrozumiałość otwartość, pojednawczość(...)"
Tematna osobna dyskusję, odnosi się do jezyka jaki nas otacza, to taka wydaje mi sie słuszna uwaga p. Legutki, żeten anglicyzm wypiera pewne wyrazy.
Cytat:
Wartość zaś czegokolwiek, w tym człowieka istnieje zawsze ze względu na coś, lub kogoś.

Bo... ?

Proste bo jesteś zwierzęciem stadnym, nie istniejesz w peróżni, stawiasz sobie cele... .
Cytat:
R.Ż. napisał:
Jedyną sensowną ramą, na których można, nie popadając w konflikt z samym sobą oprzeć je, to Bóg, który niejako daje każdemu człowiekowi „list żelazny”, oznacza to nietykalność wymiarze duchowym, a wymiarze ziemskim karę za próby jego łamania, tu lub w życiu przyszłym.

"Moralność dla ubogich."

Niestety nei wiem o czym mówisz. Ci co powoływali sie na Boga własnie najwiecej zdziałali, właśnie w pojeciu Boga znajdowali często źródło do oporu i sprzeciwu częsoo irracjonalnego.
Cytat:
Wedle mojej formuły powinniśmy przyjąć do wiadomości, ze pełną odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje naszych postępowań ponosimy my sami, a wszelkie środki ziemskie, mające za cel wykrycie i ograniczenie zachowań uznanych przez daną społeczność, są ułomne, omylne i niedotykające istoty człowieka. Ponieważ nie zawsze, a nawet nigdy nie możemy przewidzieć wszelkich konsekwencji naszych zachowań, zło jakie wyrządzamy może zostać nam w ogóle odpuszczone.

Czy to ma być uzasadnienie "moralności dla ubogich" ? Głupie...

Nie wiem o czym mówisz. Jak ci sie spoęłczeństwo i odejscie od natury nie podoba to won na bezludna wyspę.
Cytat:
Mówi ona że zło szkodzi przede wszystkim temu który je czyni.

W rzeczywistości jednak częściej jest tak, że zło czynione komuś jest dobrem dla tego, który czyni.

Częstokroć tylko pozornie.

Wiesz Nietzschezianizm jest niekonsekwentny. Jeśli owa moralnosć dla maluczkiuch zwyciezyła cesarstwo rzymskie okazujac się "zatrutą gałęzią" to znaczy, ze to co wzięto za słabosć jest siłą. A to, ze ty dałes się mętnemu Nietzschemu zindoktrynować i w typowy dla racjonalistó sposób wydajesz sądy o wnętrzu człowieka, oceniasz co on przeżywa a co nie, co jest słaboscią a co nie to twój problem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz




Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 15:51, 04 Cze 2006    Temat postu:

Wiem, że dyskusja już umilkła ponad pół roku temu, lecz chciałbym do niej wrócić. Kolega Radosław już raz podsyłał mi ten tekst, lecz nie miałem okazji i czasu się wypowiedzieć na jego temat.

Otóż nie rozumiem dlaczego słowo tolerancja należałoby odstawić do lamus. Ponieważ jest mętne? Większość słów takich jest.
Ponieważ sprawia więcej szkód niż pożytku? Myślę, że większość idei można tak przeformułować, że staną się farsą. Jak powiada Kołakowski: ze wszystkiego można zrobić pałkę, a potem tą pałką bić ludzi.

No i na koniec jeszcze jedna uwaga. Ciężko jest mówić o toleracji jako takiej. Tolerancja zawsze dotyczy czegoś, np. tolerancja religijna, tolerancja estetyczna ("o gustach się nie dyskutuje"). Tak więc tolerancję należy rozpatrywać w szerszym kontekście.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:18, 04 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
No i na koniec jeszcze jedna uwaga. Ciężko jest mówić o toleracji jako takiej. Tolerancja zawsze dotyczy czegoś, np. tolerancja religijna, tolerancja estetyczna ("o gustach się nie dyskutuje"). Tak więc tolerancję należy rozpatrywać w szerszym kontekście.

To rozpatrywanie w szerszym kontekscie wydaje mi się ma w rzeczywistości zawężyć ten kontekst, sprowadzić jak rozumiem do konkretnych spraw. Wydaje mi sie właśnie, ze nie tylko jest pojeciem mętnym ale wręcz zbędnym. Po co zatrzymywać się w pół kroku. Nie lepiej do razu mówić o wszystkich różnych n naturanych cechach uzywanych w óznych sytuacjach takich jak obojętnosć, życzlliwość... .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz




Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:50, 04 Cze 2006    Temat postu:

Radosław napisał:

To rozpatrywanie w szerszym kontekscie wydaje mi się ma w rzeczywistości zawężyć ten kontekst, sprowadzić jak rozumiem do konkretnych spraw. Wydaje mi sie właśnie, ze nie tylko jest pojeciem mętnym ale wręcz zbędnym. Po co zatrzymywać się w pół kroku. Nie lepiej do razu mówić o wszystkich różnych n naturanych cechach uzywanych w óznych sytuacjach takich jak obojętnosć, życzlliwość... .


Bez przesady. Dlaczego w pół kroku? Tolerancja to nie to samo co obojętność czy życzliwość. To słowo jednak funkcjonuje, np w obszarze myśli społecznej i politycznej. Ma długą tradycję. I wydaje mi się, że w Polsce nawet dłuższą niż w "zachodniej" europie. (Chodzi mi o tolerancję religijną). I w tym kontekście jest ono zrozumiałe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:29, 20 Cze 2006    Temat postu:

Ok, w wolnej chgwili ci odpowiadam. Widzisz tak się składa, ze się bardzo dużo jak mniemam naczytałem własnie ksiażek o teorii społecznej i niesety moje watpliwości zamiast zmaleć wzrosyły. I to bynajmniej nie dlatego abym dopbierał tendencyjnie autorów. Czytałem miedzy innymi Adama Chmielewskiego: "Społeczeństwo otwarte czy wspólnota?"

Wraając do tolerancji faktycznie wedle niektórych dosć znanych autorów (Tazbir, Dawies) można mówić o tolerancji w nowożytnym tego słowa znaczeniu w szesnastoowiecznej Polsce, o pionierskosci ustroju... . Tyle, ze wedle inszych autorów nie należy o niej mówić gdyż wynikala ona z indeferntyzmu religijnego władców i poddanych. (Stanisław Cat Mackiewicz).

Zgadzam się, ze można mówić o tolerancji w pewnym wąskim prawnym zakresie, chodzi jednak o to aby jak starodawny, pragmatyczny srodek.... . Nie mozna jednak jak to sie teraz robi czynić z olerancji podstawy myslenia i działania, wysuwania bezpodstawnych rządań, które prowadzą jedynie do tego, iż coraz wieksze płaszczyzny zycia podlegaja ptrawnym regulacjonm, kosztem czesto praw zwyczajowych, obyczajów. (to sie wikła w sprzecznosci jak sceptycyzm, a może jest nawet niemożliwe i nieszczere), W filozofii nalezy dązyc do ujęć najprostrzych, tego co najprościej uchwycić. Oczywiscie toleranmcja nie jest żadnym z owych cech które wymieniłem, bo jest najczęściej ich mieszanką i to taką, której zbyt pochopne uzywanie jako argumentu zabija dyskusję, jest niebezpieczne, mąci. A po co akurat na owo pojęcie sie uwziołem? trzeba dbac o higienę dyskursu w społeczeństwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz




Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:44, 20 Cze 2006    Temat postu:

Radosław napisał:
W filozofii nalezy dązyc do ujęć najprostrzych, tego co najprościej uchwycić.


Dlaczego należy? Takie podejście jest wg mnie groźne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:59, 20 Cze 2006    Temat postu:

Dlaczego takowe ujęcie miałoby być groźne? Własnie ono skłania do ananalizy min. języka. A dlaczego nalezy dązyć do takich ujęć? Dla mnie pozwala to zbliżyć się w miae możności choćby do prawdy, madrości i innych klascznych wartości znanych od starożytnej Grecji. Jeśli jesteś zwolennikiem "zwrotu konwersacyjnego", od razu wyjasniam, ze dla mnie ten zwrot bynajmniej nie likwiduje prawdy, bo prawda natemat twojej czy czyjejś subiektywnosci tez jest ciekawa i byc moze ejdynym środkiem wiodącym do prrawdy przez duze P.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeusz




Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 16:40, 20 Cze 2006    Temat postu:

Takie ujęcie jest niebezpieczne, gdyś świat jest wielowymiarowy i bardzo złożony i każda próba ujęcia świata w sposób najprostszy nosi ryzyko uproszczeń i redukcjonizmu. Nie mówię, że nie da się sformułować ogólnych sądów, lecz, że trzeba być przy tym bardzo ostrożnym. Dlatego też programowe dąrzenie do uproszenia wydaje mi się takie podejrzane.

Uproszczenie wcale nie musi prowadzić do prawdy. Być może wielość jest oznaką prawdy.

Jeśli chodzi o klasyczne wartości, to nie można ich przyjmować bezkrytycznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:47, 20 Cze 2006    Temat postu:

Alez oczywiscie, ze swiat jest wielowymiarowy i skomplikowany, moje uproszczenia i analizy nie maja służyć samym sobie, albo zamykaniuświata w formule, czy tez nawet wyypowiadaniu ogólnych sądów. Chodiz o to, ze wydaje misię , iż własnie przez takową analize części składowych uzyskujemy własnie pełniejszy obraz rzeczywistosci. Przykladowo ostatecznie w finale zamiast mówić tolerancja uzywam dziesiątek innychs lów owiele trafniej odwzorowujacych rzeczywistosc. Możesz powiedzieć, ze wpenymy momencie zawieszammoje ciagnotki nalityczne. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szpieg z krainy deszczowc




Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:26, 03 Paź 2006    Temat postu:

Radosław napisał:
Oczywiscie toleranmcja nie jest żadnym z owych cech które wymieniłem, bo jest najczęściej ich mieszanką i to taką, której zbyt pochopne uzywanie jako argumentu zabija dyskusję, jest niebezpieczne, mąci. A po co akurat na owo pojęcie sie uwziołem? trzeba dbac o higienę dyskursu w społeczeństwie.


Jasne, że tolerancja jest mieszanką, czy raczej dookreśleniem jakichś tam cech. Za to w niej samej nie widzę nic złego, do lamusa bym jej nie odstawiał. Raczej zadbał o to, by była w sposób prawidłowy rozumiana.

A jeżeli rozumiana jest prawidłowo, to nie widzę możliwości, żeby niszczyła dyskusję. Wręcz przeciwnie, jest do dyskusji potrzebna.
Jeżeli ktoś myli się, a gdy inni wytykają mu błędy zasłania się tolerancją, to jest to właśnie nieprawidłowe rozumienie tego słowa. Oczywiście mój przykład jest strasznym wyolbrzymieniem, ale myślę, że na tego typu nieporozumieniach zbudowane są wszelkie tezy za odrzuceniem tolerancji.
A do czego jest potrzebna np. w dyskusji? Do tego, że dyskusje zabija raczej to, że ludzie w dyskutując bywają zaślepieni nienawiścią do tego, co inne. I tolerancja jest potrzebna.

A jak ją zwał, tak ją zwał, ale wydaje mi się, że to stare dobre słówko jest całkiem adekwatne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:05, 04 Paź 2006    Temat postu:

Jak w praktyce odroznic jeden rodzaj tolerancji od drugiego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szpieg z krainy deszczowc




Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:19, 05 Paź 2006    Temat postu:

A w czym dokładnie problem? (bo z praktyką to problemów nie brak, więc nie wiem, o co dokładnie chodzi).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:41, 06 Paź 2006    Temat postu:

1). człowiek nie jest z zasady nastawiony wrogo do tego co inne. Tolerancjoniści wprowadzaja tu zamieszanie, chcąc uciec od prawdy, że konflikty są i często nie są to konflikty urojone.

2). Problem w tym, że nie ma i nie może być sędziego który rozsądziłby co jest "dobrze rozumiane". Tolerancjoniści będa jeszcze wywieszać na chorągwiach wojennych hasło tolerancja... . :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:49, 06 Paź 2006    Temat postu:

Carramba, chodzi mi o o rozroznienie, czy ktos komu zarzuca sie bledy zaslania sie tolerancja, czy raczej domaga sie tolerancji w znaczeniu otwartego, pozbawionego uprzedzen, wspolnego (z jego udzialem) rozwazenia sprawy.

Natomiast w ogole nie wiem, o co chodzi Radkowi. Moze podasz jakis konkretny przyklad, Radku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:55, 06 Paź 2006    Temat postu:

Wiesz wujek obawiam się, że ci tego nie wytłumaczę, nie jestem w stanie uporac się z twoim niesamowicie polipoprawnym sposobem widzenia swiata. Miedzy innymi dlatego, ze się tak barrdzo różnimy, drażni mnie twoja naiwna lewicowość, wycofałem sie z dyskusji z tobą i z forum.

Zabrałem głos i już zamiljnę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:15, 06 Paź 2006    Temat postu:

Poniewaz nadal nie wiem, co masz na mysli mowiiac, ze z tym nie jestes w stanie sie uporac i na czym polega twoim zdaniem brak naiwnosci, to nie bede komentowal twoich uwag o mojej "naiwnej lewicowosci".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:17, 06 Paź 2006    Temat postu:

Teraz wujek na uprzejme wycofanie się z dyskusji zaczynasz mczyć, nieładnie. :D :D :wink: :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:18, 06 Paź 2006    Temat postu:

Nie mowmy wiec o niczyich naiwnosciach i negatywnie rozumianych polipoprawnosciach, OK?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:25, 06 Paź 2006    Temat postu:

Nie wuju, nie powinieneś w taki sposób bronić sie przed tym, ze ludzie moga cie krytycznie ocenić, musisz dyskutantowi dac prawo do odejścia z honorem, dlatego me słowa podtrzymuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:30, 06 Paź 2006    Temat postu:

Fajno. W takim razie obaj podrzymujemy swoje slowa i sprawa jest czysta. Ja twoje poglady oceniam krytycznie, ty mnie oceniasz krytycznie, nie zamierzamy sie o to klocic i czesc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin