Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wybór zdeterminowany - czy to jest wybór?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:03, 19 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Masz na to jakiś dowód?


Nie mam dowodów.
Ty masz dowody na to wszystko co twierdzisz?
I drugie pytanie: jakby ktoś stawiał Ci wymóg zawsze podawania dowodów na wszystko co Ci powiedział, to byś miała ochotę z kimś takim w ogóle dyskutować?
Czy wyobrażasz sobie w ogóle dyskusję, jako nieustanne dopytywanie się o dowody? Warto byłoby według Ciebie takie dyskusje toczyć?...

Moje pytanie o dowód było odbiciem piłeczki na ten serw:
Cytat:

Tak po prostu "to widzisz". Nie masz żadnych twardych argumentów, ale to "wiesz".
I o tym właśnie pisałem.


Czyli jak Misiu, ja muszę mieć dowód, żeby coś stwierdzić o Tobie, a Ty już nie musisz mieć dowodów, żeby coś stwierdzić o innych?
Cytat:


Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:55, 20 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Masz na to jakiś dowód?


Nie mam dowodów.
Ty masz dowody na to wszystko co twierdzisz?
I drugie pytanie: jakby ktoś stawiał Ci wymóg zawsze podawania dowodów na wszystko co Ci powiedział, to byś miała ochotę z kimś takim w ogóle dyskutować?
Czy wyobrażasz sobie w ogóle dyskusję, jako nieustanne dopytywanie się o dowody? Warto byłoby według Ciebie takie dyskusje toczyć?...

Moje pytanie o dowód było odbiciem piłeczki na ten serw:

Tak... i jeszcze jako tu quoque można to zaliczyć.
Ale moja intencja nie była jakoś polemiczna. Oczywiście teraz można w polemicznym trybie dalej moje pytanie potraktować, uznając "mam fajny pretekst, aby sprawy nie rozstrzygać, bo tu przecież nie chodzi o żadne meritum, tylko się przerzucamy oskarżeniami dla samej rywalizacji".
Więc to samo pytanie postawie w innej formie: czy KTOKOLWIEK (już abstrahując od bieżącej dyskusji i chęci "dowalenia" konkretnemu oponentowi) wytrzymałby w dyskusji, gdzie wymogiem niezbywalnym jest przedstawianie dowodów na wszystkie stwierdzenia?
Bo ja sobie tego nie wyobrażam. :nie:
Nie wiem, jak ominąć Twoje polemiczne odbicia piłeczki... :think:
Wbrew pozorom to nie było do Ciebie strzelanie, lecz odwołanie się do tego, iż np. ja sam prawie nie żądam od nikogo dowodów w dyskusjach. Bo mam tego świadomość, iż żądając ich będę sprzeczny z własnymi przekonaniami i ...
niemerytoryczny. Dla mnie to żądanie dowodów w większości dyskusji jawi się głównie jako forma rywalizacyjnej presji. W filozofii w ogóle nie znam dowodów, są tylko rozumowania, o różnym stopniu zakorzenienia w intuicjach, czyli w czymś na tyle labilnym, niekonkretnym, że nie dającym szans na twarde rozstrzyganie.
Czyli znowu tu za dużo się rozpisuję...
Znowu jestem ten zły :->
Ale to Ty wprowadziłaś do rozmowy to wymaganie dowodu i właściwie nie mam jak z niego się wytłumaczyć inaczej niż...
\właśnie tłumacząc.
Możesz skwitować mój brak dowodu w rozumowaniach filozoficznych jako moją przegraną. Jeśli tak zdefiniowana "przegrana" Cię tu zadowoli, to gratuluję sukcesu. :szacunek:


towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:


Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:47, 20 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)

Nie, w mojej opinii jesteś narcyzem, za opinią nie musi stać żaden dowód, żadne wynikanie, co przecież sam napisałeś.

Czy jednak wycofujesz się i moja opinia o Twoim narcyzmie wyjątkowo wymaga dowodu? :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:53, 20 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)

Nie, w mojej opinii jesteś narcyzem, za opinią nie musi stać żaden dowód, żadne wynikanie, co przecież sam napisałeś.

Czy jednak wycofujesz się i moja opinia o Twoim narcyzmie wyjątkowo wymaga dowodu? :rotfl:

Nie rozumiem. Kto tu się ma domagać dowodu - Ty, czy ja?
Twierdzisz, że mam wycofać się właściwie z czego?
- Z żądania dowodu, czy jego nie żądania?...

Ja się dowodów w zdecydowanej większości dyskusji nie domagam. Choć mogę się domagać PRZESŁANEK, ALBO ARGUMENTÓW.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:06, 20 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)

Nie, w mojej opinii jesteś narcyzem, za opinią nie musi stać żaden dowód, żadne wynikanie, co przecież sam napisałeś.

Czy jednak wycofujesz się i moja opinia o Twoim narcyzmie wyjątkowo wymaga dowodu? :rotfl:

Nie rozumiem. Kto tu się ma domagać dowodu - Ty, czy ja?
Twierdzisz, że mam wycofać się właściwie z czego?
- Z żądania dowodu, czy jego nie żądania?...

Ja się dowodów w zdecydowanej większości dyskusji nie domagam. Choć mogę się domagać PRZESŁANEK, ALBO ARGUMENTÓW.

Czyli domagasz się ode mnie przesłanki, że jesteś narcyzmem? Już ją podałam - np. chorobliwa nadwrażliwość na krytykę a nawet doszukiwanie się jej tam gdzie jej nie ma przy jednoczesnym przekonaniu, że jesteś na nią otwarty. Deklarujesz, że jesteś otwarty na krytykę, wręcz się jej domagasz, a jak już ta się pojawi, to wynajdujesz szereg wymówek, żeby tylko jej nie przyjąć na klatę. np. bezpodstawnie przypisujesz innym czepianie się słowek, odwracanie uwagi od niewygodnych kwestii, polemiczną naturę, zaczynasz atakować osobę (węsząc u niej niecne intencje), bo nie potrafisz merytorycznie poradzić sobie z krytyką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:26, 20 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)

Nie, w mojej opinii jesteś narcyzem, za opinią nie musi stać żaden dowód, żadne wynikanie, co przecież sam napisałeś.

Czy jednak wycofujesz się i moja opinia o Twoim narcyzmie wyjątkowo wymaga dowodu? :rotfl:

Nie rozumiem. Kto tu się ma domagać dowodu - Ty, czy ja?
Twierdzisz, że mam wycofać się właściwie z czego?
- Z żądania dowodu, czy jego nie żądania?...

Ja się dowodów w zdecydowanej większości dyskusji nie domagam. Choć mogę się domagać PRZESŁANEK, ALBO ARGUMENTÓW.

Czyli domagasz się ode mnie przesłanki, że jesteś narcyzmem? Już ją podałam - np. chorobliwa nadwrażliwość na krytykę a nawet doszukiwanie się jej tam gdzie jej nie ma przy jednoczesnym przekonaniu, że jesteś na nią otwarty. Deklarujesz, że jesteś otwarty na krytykę, wręcz się jej domagasz, a jak już ta się pojawi, to wynajdujesz szereg wymówek, żeby tylko jej nie przyjąć na klatę. np. bezpodstawnie przypisujesz innym czepianie się słowek, odwracanie uwagi od niewygodnych kwestii, polemiczną naturę, zaczynasz atakować osobę (węsząc u niej niecne intencje), bo nie potrafisz merytorycznie poradzić sobie z krytyką.

I dalej tak twierdzę, że krytyki się domagam. Ale NIE KAŻDEGO RODZAJU krytyki. W szczególności krytykę opartą o "czytanie w myślach i intencjach", czyli upieranie się osób, że wiedzą jakie ja posiadam motywy (telepaci?...) w przypadku, gdy coś piszę, traktuję jako
- i tak bezwartościowy śmieć od strony merytorycznej (w końcu twierdzę, iż lepiej wiem, co sobie myślę ja sam i jakie mam motywy)
- element obciążający mojego krytykanta, jako silne podejrzenie podjęcia przez niego próby zwekslowania dyskusji na aspekty niemerytoryczne, personalne i napastliwe.
To deklaruję jako rodzaj moje zasady traktowanie krytyki mnie - wnioskowanie o moich intencjach, czy inne postacie krytyki wynikającej z "CZYTANIA W MOICH MYŚLACH" wyłączam z mojego katalogu krytyki oczekiwanej i przeze mnie docenianej. Każda próba takiego mnie skrytykowania będzie wyraźnie przeze mnie traktowana jako objaw stronniczości i niemerytorycznej postawy oponenta.

Dodam jeszcze dla uzupełnienia obrazu, że już dawno temu sobie postanowiłem (ćwiczę się w tym nieustannie), aby tego rodzaju krytykanctwo oparte o wmawianie mi intencji, traktować jako śmieć w sensie zasadności - traktować tak JUŻ NA POZIOMIE BEZWIEDNYM. Postanowiłem sobie kiedyś, że jeśli ktoś mi zarzut tego rodzaju właśnie stawia, to z pełną świadomością i premedytacją MAM OBOWIĄZEK taki zarzut odrzucić, uznając go za CZYNIONY W ZŁEJ (ALBO SKRAJNIE GŁUPIEJ) WIERZE. I się tego trzymam. I chyba nieźle mi to wychodzi, bo nawet już mi przez myśl najczęściej nie przechodzi, że tego typu zarzut miałby mieć cokolwiek wspólnego z prawdą. Odrzucam go z emocjonalną łatwością, połączoną z wewnętrznym "parsknięciem śmiechem", na to jak bardzo niezasadna jest czyjaś próba wyprowadzenia mnie z równowagi. Tak to u mnie już automatycznie działa, a ja wręcz pilnuję, aby tak działało (tu skądinąd można by rozwinąć ciekawe rozważania na temat przeciwdziałania technikom wrogich manipulacji, ale to już inny temat, na dłuuugie opisy i wiele spostrzeżeń, które tutaj byłyby kompletnie offtopowe).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:40, 20 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Za to dalej twierdzę, to co twierdziłem - JAKO MOJĄ OPINIĘ.
Opinia - z definicji - jest czymś, co dana osoba uważa, ale nie zgłasza żadnych roszczeń do jakiegoś absolutnego, obiektywnego statusu owego stwierdzenia. Moje stwierdzenia - jako opinie - dalej zostają.

Rozumiem, w takim razie, w mojej opinii jesteś skrajnym narcyzem. Dziękuję za uwagę :)

Acha...
Dlatego, że mówię iż przedstawiam opinie, to jestem "skrajnym narcyzem". :shock:
Zastanawiam się dlaczego z tego powodu nie jestem np. ...
wiertaczem, albo kosmonautą, albo krokodylem. :think:
Bo w mojej ocenie z grubsza dla mnie tyle samo związku ma ze sobą przedstawianie opinii z byciem narcyzem, co z byciem kosmonautą.
Ale przecież grunt, że znowu zarzut wystosowałaś. Atakujesz, czyli rządzisz! :szacunek: Nie przegrywasz! :gitara:
Jak Ci do czegoś potrzebne jest takie dowartościowywanie się za pomocą dziwacznych wnioskowań, to się częstuj. Mi tam nie ubędzie... :)

Nie, w mojej opinii jesteś narcyzem, za opinią nie musi stać żaden dowód, żadne wynikanie, co przecież sam napisałeś.

Czy jednak wycofujesz się i moja opinia o Twoim narcyzmie wyjątkowo wymaga dowodu? :rotfl:

Nie rozumiem. Kto tu się ma domagać dowodu - Ty, czy ja?
Twierdzisz, że mam wycofać się właściwie z czego?
- Z żądania dowodu, czy jego nie żądania?...

Ja się dowodów w zdecydowanej większości dyskusji nie domagam. Choć mogę się domagać PRZESŁANEK, ALBO ARGUMENTÓW.

Czyli domagasz się ode mnie przesłanki, że jesteś narcyzmem? Już ją podałam - np. chorobliwa nadwrażliwość na krytykę a nawet doszukiwanie się jej tam gdzie jej nie ma przy jednoczesnym przekonaniu, że jesteś na nią otwarty. Deklarujesz, że jesteś otwarty na krytykę, wręcz się jej domagasz, a jak już ta się pojawi, to wynajdujesz szereg wymówek, żeby tylko jej nie przyjąć na klatę. np. bezpodstawnie przypisujesz innym czepianie się słowek, odwracanie uwagi od niewygodnych kwestii, polemiczną naturę, zaczynasz atakować osobę (węsząc u niej niecne intencje), bo nie potrafisz merytorycznie poradzić sobie z krytyką.

I dalej tak twierdzę, że krytyki się domagam. Ale NIE KAŻDEGO RODZAJU krytyki. W szczególności krytykę opartą o "czytanie w myślach i intencjach", czyli upieranie się osób, że wiedzą jakie ja posiadam motywy (telepaci?...) w przypadku, gdy coś piszę, traktuję jako
- i tak bezwartościowy śmieć od strony merytorycznej (w końcu twierdzę, iż lepiej wiem, co sobie myślę ja sam i jakie mam motywy)
- element obciążający mojego krytykanta, jako silne podejrzenie podjęcia przez niego próby zwekslowania dyskusji na aspekty niemerytoryczne, personalne i napastliwe.
To deklaruję jako rodzaj moje zasady traktowanie krytyki mnie - wnioskowanie o moich intencjach, czy inne postacie krytyki wynikającej z "CZYTANIA W MOICH MYŚLACH" wyłączam z mojego katalogu krytyki oczekiwanej i przeze mnie docenianej. Każda próba takiego mnie skrytykowania będzie wyraźnie przeze mnie traktowana jako objaw stronniczości i niemerytorycznej postawy oponenta.

Dodam jeszcze dla uzupełnienia obrazu, że już dawno temu sobie postanowiłem (ćwiczę się w tym nieustannie), aby tego rodzaju krytykanctwo oparte o wmawianie mi intencji, traktować jako śmieć w sensie zasadności - traktować tak JUŻ NA POZIOMIE BEZWIEDNYM. Postanowiłem sobie kiedyś, że jeśli ktoś mi zarzut tego rodzaju właśnie stawia, to z pełną świadomością i premedytacją MAM OBOWIĄZEK taki zarzut odrzucić, uznając go za CZYNIONY W ZŁEJ (ALBO SKRAJNIE GŁUPIEJ) WIERZE. I się tego trzymam. I chyba nieźle mi to wychodzi, bo nawet już mi przez myśl najczęściej nie przechodzi, że tego typu zarzut miałby mieć cokolwiek wspólnego z prawdą. Odrzucam go z emocjonalną łatwością, połączoną z wewnętrznym "parsknięciem śmiechem", na to jak bardzo niezasadna jest czyjaś próba wyprowadzenia mnie z równowagi. Tak to u mnie już automatycznie działa, a ja wręcz pilnuję, aby tak działało (tu skądinąd można by rozwinąć ciekawe rozważania na temat przeciwdziałania technikom wrogich manipulacji, ale to już inny temat, na dłuuugie opisy i wiele spostrzeżeń, które tutaj byłyby kompletnie offtopowe).

I ta krytyka telepatyczna to jest właśnie to co sam namiętnie uprawiasz. Chyba nie ma na tym forum osoby, która częściej by krytykowała ludzi za domniemane intencje niż Ty. I oczywiście nie widzisz w tym problemu, że cudze krytyki telepatyczne postrzegasz jako śmieci, a własna telepatia to już coś merytorycznego i powód do tego, żeby cudzą krytykę zignorować, bo np. czujesz telepatycznie, że ktoś się czepia dla samego czepiania etc.
Na tym właśnie polega Twój narcyzm, na stosowaniu podwójnych standardów, wywyższaniu siebie w dyskusji. I kiedy ktoś Ci wytknie ten narcyzm, to od razu próbujesz to sobie zracjonalizować i krytykę sprowadzić do ataku personalnego, że ktoś Cię zaakował wywzywając od narcyzów. Wszystko byle nie wziąć tej krytyki na klatę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:51, 20 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
I ta krytyka telepatyczna to jest właśnie to co sam namiętnie uprawiasz. Chyba nie ma na tym forum osoby, która częściej by krytykowała ludzi za domniemane intencje niż Ty. I oczywiście nie widzisz w tym problemu, że cudze krytyki telepatyczne postrzegasz jako śmieci, a własna telepatia to już coś merytorycznego i powód do tego, żeby cudzą krytykę zignorować, bo np. czujesz telepatycznie, że ktoś się czepia dla samego czepiania etc.
Na tym właśnie polega Twój narcyzm, na stosowaniu podwójnych standardów, wywyższaniu siebie w dyskusji. I kiedy ktoś Ci wytknie ten narcyzm, to od razu próbujesz to sobie zracjonalizować i krytykę sprowadzić do ataku personalnego, że ktoś Cię zaatakował wyzywając od narcyzów. Wszystko byle nie wziąć tej krytyki na klatę.


Możesz tak to sobie tłumaczyć.
Mam jednak uwagi do tego, że zarzucasz mi krytykę telepatyczną.
Spróbuj sobie poczytać moje te krytyki, które np. na sfinii zapisałem. I popatrz na nie pod jednym względem - NA ILE SĄ ONE IMIENNE.
Bo jednak twierdzę, iż raczej jestem wierny zasadzie, aby krytykować postawy, także światopoglądy, a unikać bezpośredniego oskarżania konkretnych osób.
Przykładowo, jeśli krytykuję scjentystów, czy nacjonalistów to staram się zawsze wyprowadzać te krytyki w postaci właśnie odpersonalizowanej. "Nie personie" nie da się czytać w myślach. Domniemywając intencji "scjentystom", a nie "scjentyście X" de facto nie czytam w niczyich myślach, choć analizuję ZALEŻNOŚCI EMOCJONALNE I ŚCIEŻKI MYŚLI. Nie wmawiam KONKRETNEMU scjentyście, że myśli dokładnie tak, jak to opisałem, ale co najwyżej sugeruję, że zapewne niejeden scjentysta (nie wiadomo który, ale przypuszczam, że wielu tak ma, choć niekoniecznie wszyscy) będzie miał określoną ścieżkę rozumowania. Staram się zatem SKUPIAĆ NA ANALIZIE FUNKCJONALNEJ I OGÓLNOPSYCHOLOGICZNEJ, nie zaś na zarzutach wobec konkretnej osoby.
Czasem jednak już na konkretną osobę schodzi. Ale tak jest wtedy, gdy muszę się odnieść do konkretnej personalnej wypowiedzi, a w niej ktoś wyraźnie pisał o swoich myślach, czy przekonaniach. Wtedy nie mam jak ominąć tego imiennego aspektu.
Spróbuj popatrzyć na moje posty pod tym właśnie kątem - czy jeśli atakują, to atakują POSTAWĘ, CZY IMIENNIE OSOBĘ?
A jeśli nawet osobę, to czy dało się ominąć ten aspekt osobowy w danej sytuacji, gdy akurat konkretna czyjaś wypowiedź była analizowana.
Zdaje sobie sprawę, ze czasem granica pomiędzy czytaniem w myślach, a dociekaniem intencji jest trochę płynna. Jeśli ktoś na przykład mówi "idę kupić sobie pączka", to domyślną interpretacją jest, że ma ochotę (... czytanie w myślach?) na zjedzenie pączka, a nie że zmusza się do jedzenia tego pączka. Więc pewnie nieraz może dojść do sytuacji pod tym względem niejednoznacznych, jakoś kolizyjnych. Język nie jest w pełni precyzyjny, domyślanie się jest niezbywalnym aspektem jego użycia i w tych najbardziej typowych sytuacjach jakiś aspekt tego domyślania się wystąpi. Jednak są przypadki blisko granicy typowej domyślności intencji i przypadki skrajne, jawnie naciągane, gdy na przykład ktoś z góry zakłada czyjąś wrogą intencję, choć właściwie jedynym powodem do tego wydaje się sam fakt niezgody z danym stawianiem spraw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:11, 20 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
I ta krytyka telepatyczna to jest właśnie to co sam namiętnie uprawiasz. Chyba nie ma na tym forum osoby, która częściej by krytykowała ludzi za domniemane intencje niż Ty. I oczywiście nie widzisz w tym problemu, że cudze krytyki telepatyczne postrzegasz jako śmieci, a własna telepatia to już coś merytorycznego i powód do tego, żeby cudzą krytykę zignorować, bo np. czujesz telepatycznie, że ktoś się czepia dla samego czepiania etc.
Na tym właśnie polega Twój narcyzm, na stosowaniu podwójnych standardów, wywyższaniu siebie w dyskusji. I kiedy ktoś Ci wytknie ten narcyzm, to od razu próbujesz to sobie zracjonalizować i krytykę sprowadzić do ataku personalnego, że ktoś Cię zaatakował wyzywając od narcyzów. Wszystko byle nie wziąć tej krytyki na klatę.


Możesz tak to sobie tłumaczyć.
Mam jednak uwagi do tego, że zarzucasz mi krytykę telepatyczną.
Spróbuj sobie poczytać moje te krytyki, które np. na sfinii zapisałem. I popatrz na nie pod jednym względem - NA ILE SĄ ONE IMIENNE.

Tutaj sam piszesz, że krytykujesz telepatycznie i to ta telepatyczna ocena jest dla Ciebie powodem do tego, by nie wziąc pod uwagę krytyki ze strony kogoś, kogo tak telepatycznie oceniłeś:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 106 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:05, 20 Cze 2022    Temat postu:

Wybór zdeterminowany oznacza, że tak naprawdę wyboru nie ma i nigdy nie było, ale wydaje nam się, że jest i że go dokonaliśmy.
A więc w ujęciu fizycznym wyboru może nie być wcale, ale w ujęciu psychologicznym już będzie.

Wybór jest nierozerwanie powiązany z aspektem psychologicznym.
Czy kamień może coś wybrać? No nie.
Większość zwierząt też jako tako nie dokonuje żadnych wyborów.
Wybory to przede wszystkim domena ludzi. Czy to znaczy, że ludzie jako jedyne układy występujące w znanym wszechświecie są zdolne do przełamania determinizmu jako prawa rządzącego naturą? No raczej nie.

Tako więc nie mieszajmy determinizmu w ujęciu fizycznym z czysto psychologicznym zjawiskiem, którym jest wybór i wybieranie.

To, że świat jest deterministyczny i wszystko jest z góry ustalone, a wszystkie wybory dokonane, nie oznacza, że tych wyborów nie ma. Te wybory to stan psychiki wybierających.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pon 21:11, 20 Cze 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:51, 20 Cze 2022    Temat postu:

Cytat:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:

Tak to oceniam, gdy widzę nagromadzenie roszczeniowości ze strony oponenta. Stwierdzenie czepienia się "na siłę" jest używane dość często w kontekście, gdy obserwowany jest formalny charakter zarzutów, poboczny względem meritum sprawy. Sformułowanie "na siłę" jest często używane dla określenia WRAŻENIA ODBIORCY - tu mojego, że mamy do czynienia z argumentem w istocie słabym.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 23:52, 20 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:58, 21 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:

Tak to oceniam, gdy widzę nagromadzenie roszczeniowości ze strony oponenta. Stwierdzenie czepienia się "na siłę" jest używane dość często w kontekście, gdy obserwowany jest formalny charakter zarzutów, poboczny względem meritum sprawy. Sformułowanie "na siłę" jest często używane dla określenia WRAŻENIA ODBIORCY - tu mojego, że mamy do czynienia z argumentem w istocie słabym.

A skąd wiesz, że z perpsektywy tej osoby te kwestie wcale nie są na siłe, tylko właśnie są istotne czy wręcz szalenie dla sprawy? Z faktu że Twoim odczuciu te argumenty są słabe nie wynika, że ta osoba celowo, na złość podaje Ci takie "słabe" argumenty.

Powiem więcej, cudze argumenty mogą nam się wydawać słabe, jeżeli sami nie rozumiemy błędów,wad we własnym rozumowaniu. Wówczas nie potrafimy ocenić obiektywnie jakości tych argumentów. Nie rozumiemy do czego ta osoba w ogóle zmierza. Jednak jeżeli jednak zmusimy się do tego, by dać tej osobie szanse może sie okazać, że zrozumiemy swój własny błąd. A jeśli z góry odrzucimy, bo nas męczy swoimi argumentami, to odbieramy sobie tę szansę i w dalszym ciągu tkwimy w tym samym miejscu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:49, 21 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:

Tak to oceniam, gdy widzę nagromadzenie roszczeniowości ze strony oponenta. Stwierdzenie czepienia się "na siłę" jest używane dość często w kontekście, gdy obserwowany jest formalny charakter zarzutów, poboczny względem meritum sprawy. Sformułowanie "na siłę" jest często używane dla określenia WRAŻENIA ODBIORCY - tu mojego, że mamy do czynienia z argumentem w istocie słabym.

A skąd wiesz, że z perpsektywy tej osoby te kwestie wcale nie są na siłe, tylko właśnie są istotne czy wręcz szalenie dla sprawy? Z faktu że Twoim odczuciu te argumenty są słabe nie wynika, że ta osoba celowo, na złość podaje Ci takie "słabe" argumenty.

Powiem więcej, cudze argumenty mogą nam się wydawać słabe, jeżeli sami nie rozumiemy błędów,wad we własnym rozumowaniu. Wówczas nie potrafimy ocenić obiektywnie jakości tych argumentów. Nie rozumiemy do czego ta osoba w ogóle zmierza. Jednak jeżeli jednak zmusimy się do tego, by dać tej osobie szanse może sie okazać, że zrozumiemy swój własny błąd. A jeśli z góry odrzucimy, bo nas męczy swoimi argumentami, to odbieramy sobie tę szansę i w dalszym ciągu tkwimy w tym samym miejscu.

Piszę nie tyle co "wiem", lecz przedstawiam swoja opinię w sprawie. Jak to w dyskusjach zwykle bywa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:29, 21 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:

Tak to oceniam, gdy widzę nagromadzenie roszczeniowości ze strony oponenta. Stwierdzenie czepienia się "na siłę" jest używane dość często w kontekście, gdy obserwowany jest formalny charakter zarzutów, poboczny względem meritum sprawy. Sformułowanie "na siłę" jest często używane dla określenia WRAŻENIA ODBIORCY - tu mojego, że mamy do czynienia z argumentem w istocie słabym.

A skąd wiesz, że z perpsektywy tej osoby te kwestie wcale nie są na siłe, tylko właśnie są istotne czy wręcz szalenie dla sprawy? Z faktu że Twoim odczuciu te argumenty są słabe nie wynika, że ta osoba celowo, na złość podaje Ci takie "słabe" argumenty.

Powiem więcej, cudze argumenty mogą nam się wydawać słabe, jeżeli sami nie rozumiemy błędów,wad we własnym rozumowaniu. Wówczas nie potrafimy ocenić obiektywnie jakości tych argumentów. Nie rozumiemy do czego ta osoba w ogóle zmierza. Jednak jeżeli jednak zmusimy się do tego, by dać tej osobie szanse może sie okazać, że zrozumiemy swój własny błąd. A jeśli z góry odrzucimy, bo nas męczy swoimi argumentami, to odbieramy sobie tę szansę i w dalszym ciągu tkwimy w tym samym miejscu.

Piszę nie tyle co "wiem", lecz przedstawiam swoja opinię w sprawie. Jak to w dyskusjach zwykle bywa...

A za tą opinią stoją jakies przesłanki?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:55, 21 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Cytat:
MD napisał:
Będę się upierał, że nawet jeśli owo poszukiwanie spójności, zgody, akceptacji gdzieś jest u podstaw moich intencji (nie wypieram się, że jest tego jakiś udział), to uważam za niezbywalne, aby z drugiej strony być otwartym na krytykę, wręcz cieszyć się z tej krytyki, bo to z niej powstaje najwięcej impulsów do twórczych zmian. Ale też...
miewam czasem dość krytyki mnie NA SIŁĘ, czepianie się każdej pierdoły, wymyślania mi zadań, które mają mnie jakoś pogrążyć, aby tym wykazać mi moją wadliwość. Jeśli taka postawa się powtarza, jeśli już obserwuję, jak to porzucane jest nastawienie w rodzaju "spróbuję jednak zrozumieć o co oponentowi może chodzić, a przyczepię się do rzeczywiście problematycznych aspektów, tam gdzie naprawdę jest co wyjaśniać", w imię tego "a ja ci jednak udowodnię, jaki to jeszcze jeden błąd tu robisz!" i czepia się pierdół, czepia się na siłę, to chyba też miewam dość.


Skąd wiesz, że ktoś ma takie intencje, jak wyżej napisałeś? Siedzisz w głowie tej osoby? :think:

Tak to oceniam, gdy widzę nagromadzenie roszczeniowości ze strony oponenta. Stwierdzenie czepienia się "na siłę" jest używane dość często w kontekście, gdy obserwowany jest formalny charakter zarzutów, poboczny względem meritum sprawy. Sformułowanie "na siłę" jest często używane dla określenia WRAŻENIA ODBIORCY - tu mojego, że mamy do czynienia z argumentem w istocie słabym.

A skąd wiesz, że z perpsektywy tej osoby te kwestie wcale nie są na siłe, tylko właśnie są istotne czy wręcz szalenie dla sprawy? Z faktu że Twoim odczuciu te argumenty są słabe nie wynika, że ta osoba celowo, na złość podaje Ci takie "słabe" argumenty.

Powiem więcej, cudze argumenty mogą nam się wydawać słabe, jeżeli sami nie rozumiemy błędów,wad we własnym rozumowaniu. Wówczas nie potrafimy ocenić obiektywnie jakości tych argumentów. Nie rozumiemy do czego ta osoba w ogóle zmierza. Jednak jeżeli jednak zmusimy się do tego, by dać tej osobie szanse może sie okazać, że zrozumiemy swój własny błąd. A jeśli z góry odrzucimy, bo nas męczy swoimi argumentami, to odbieramy sobie tę szansę i w dalszym ciągu tkwimy w tym samym miejscu.

Piszę nie tyle co "wiem", lecz przedstawiam swoja opinię w sprawie. Jak to w dyskusjach zwykle bywa...

A za tą opinią stoją jakies przesłanki?

Główną przesłanką jest to, czy czyjeś uwagi ZMIERZAJĄ DO CELU - TEMATU, czy też raczej wyglądają na jakieś skupienie się na osobistej potrzebie rywalizacji, poczucia, że się umie dopiec oponentowi. Wychodzę z założenia, że nawet gdyby ktoś tego oponenta totalnie z błotem w dyskusji zmieszał, wykazał mu tysiąc uchybień, a przy tym W TEMACIE GŁÓWNYM nie pociągnął dyskusji, to będzie to (właśnie w tym temacie głównym) SŁABA ARGUMENTACJA, "na siłę" w tym sensie, że wygląda na to, iż gdy merytorycznie ktoś nie ma nic do powiedzenia, więc ZASTĘPCZO ZAJĄŁ SIĘ ATAKIEM NA OSOBĘ, albo na elementy wypowiedzi, mające mały wpływ na konkluzywność dyskusji.

Przypomnę może (bo sięgnąłem głębiej w czytanie postów) gdzie ostatni raz jeszcze dyskutowaliśmy o samym temacie. Było to w pobliżu Twojego stwierdzenia, że skoro nie mam gotowej koncepcji, to "nie ma o czym dyskutować". Tak jakby dyskusje z zasady miały się toczyć wyłącznie wokół skończonych koncepcji, jakby nigdzie nie filozofowano nad koncepcjami ledwie zaznaczonymi, w stanie ich dopiero powstawania.
Ja się wtedy zbuntowałem przeciw takiemu stawianiu sprawy, bo uważam, że można dyskutować o dyskusjach na różnym poziomie ich skonkretyzowania. Wtedy już "dostało mi się" od Ciebie, jak to jestem narcyzem, jak to "kiepsko znoszę krytykę", a w ogóle to nie mam dowodów na to co piszę (jakby ktokolwiek w filozofowaniu dowody oferował).
Taką postawę określiłem jako "na siłę", choć można by ją określić jeszcze inaczej - jako skupianie się na personaliach oponenta, na próbach zdyskredytowania jego w ogólności, przy już porzuceniu pierwotnego tematu dyskusji, którym jest przecież zdeterminowanie w kontekście wyboru.
Maluśna owieczka tutaj się próbował wcisnąć z powrotem do meritum sprawy, ale - póki co - pozostał bez odzewu.
Może to moja wina, że w ogóle na te personalne Twoje zaczepki odpowiadam. Powinienem był pewnie w ogóle odpuścić, bo szkoda czasu na to, aby w takim fajnym temacie debatować o tym, o tym czy jestem narcyzem czy nie.
Wuj, gdy tworzył to forum miał fajny pomysł na to, jak dyskusje czynić bardziej merytorycznymi - założył dział Gwiezdne Wojny, gdzie z założenia powinny być przenoszone personalne utarczki. To nie zadziałało, nagminne jest śmiecenie napastliwościami po tematach merytorycznych. Szkoda...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:18, 21 Cze 2022    Temat postu:

MD napisał:
Przypomnę może (bo sięgnąłem głębiej w czytanie postów) gdzie ostatni raz jeszcze dyskutowaliśmy o samym temacie. Było to w pobliżu Twojego stwierdzenia, że skoro nie mam gotowej koncepcji, to "nie ma o czym dyskutować". Tak jakby dyskusje z zasady miały się toczyć wyłącznie wokół skończonych koncepcji, jakby nigdzie nie filozofowano nad koncepcjami ledwie zaznaczonymi, w stanie ich dopiero powstawania.
Ja się wtedy zbuntowałem przeciw takiemu stawianiu sprawy, bo uważam, że można dyskutować o dyskusjach na różnym poziomie ich skonkretyzowania. Wtedy już "dostało mi się" od Ciebie, jak to jestem narcyzem, jak to "kiepsko znoszę krytykę", a w ogóle to nie mam dowodów na to co piszę (jakby ktokolwiek w filozofowaniu dowody oferował).
Taką postawę określiłem jako "na siłę", choć można by ją określić jeszcze inaczej - jako skupianie się na personaliach oponenta, na próbach zdyskredytowania jego w ogólności, przy już porzuceniu pierwotnego tematu dyskusji, którym jest przecież zdeterminowanie w kontekście wyboru.

Nie tak to wyglądało. Ja napisałam, że nie ma o czym dyskutować, ponieważ kiedy skrytykowałeś moją koncepcję wyboru i przyczyny jako nieprawidłową, a ja zapytałam Cię o prawidłową koncepcję (żeby móc się odnieść), to nie podałeś mi tych definicji, tylko podesłałeś link do brudnopisu zastrzegając, że jesteś "w lesie".

W związku z tym napisałam, że póki co nie ma z czym dyskutować, bo nie rozumiem o czym piszesz, a więc z jakiej pozycji krytykujesz moje koncepcje. A nie mam ochoty bawić się w zadawanie kolejnych pytań, na które Ty będziesz niechętnie odpowiadać albo wcale, żeby na koniec mi zarzucić, że Cię atakuję pytaniami albo czepiam byle czego.

Z mojej strony to nie był żaden atak personalny, to Ty będąc przewrażliwionym na swoim punkcie narcyzem odbierasz każdą nie tylko krytykę ale nawet jakąkolwiek odpowedź, która nie jest Ci w smak jako atak, mimo że ja już wyjasniłam, czemu nie widzę sensu kontynuowania dyskusji, dokładnie w tym miejscu:
Cytat:
To nie jest kwestia ochoty, tylko możności. Nie da się dyskutować z czymś, co nie jest jasno zdefiniowane i zrozumiałe dla samego autora. Gdybym nawet postanowiła się odnieść do tego brundopisu i pociągnąć temat, dopytując o poszczególne punkty, badając je pod kątem spójności, prosząc o sprecyzowanie pojęć, to za chwilę mi odpowiesz, że jeszcze nie masz tego w pełni przemyślanego, że dopiero jesteś w lesie, a moje pytania odbierzesz jako atak, stawianie Ci zarzutów.


Ale Ty nadal wiesz swoje, że jesteś pękiem świata i cały świat się sprzysiągł przeciwko Tobie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:34, 21 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Ale Ty nadal wiesz swoje, że jesteś pękiem świata i cały świat się sprzysiągł przeciwko Tobie.

Tyle zrozumiałaś z moich opisów. :(
To wyjaśnia mi, jakiej postaci zrozumienia i chęci docierania do intencji nadawcy mogę od Ciebie oczekiwać w dyskusjach. Dzięki za info.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:05, 21 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ale Ty nadal wiesz swoje, że jesteś pękiem świata i cały świat się sprzysiągł przeciwko Tobie.

Tyle zrozumiałaś z moich opisów. :(

Tzn. ile? Co ja wg Ciebie wyraziłam w tym zdaniu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:42, 21 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ale Ty nadal wiesz swoje, że jesteś pękiem świata i cały świat się sprzysiągł przeciwko Tobie.

Tyle zrozumiałaś z moich opisów. :(

Tzn. ile? Co ja wg Ciebie wyraziłam w tym zdaniu?

Wybacz, ale nie jestem na tyle polemicznym dyskutantem, abym miał ochotę dalej z Tobą toczyć boje. Wygrałaś w tym zakresie ze mną. Nie chce mi się już prowadzić takich stricte personalnych przekomarzanek.
Jeszcze raz napiszę w czym wygrałaś. W tym,
że nie mam dowodu na swoje tutaj stwierdzenia.
że nie oferuję już kompletności moich opisów w omawianych tematach
niech Ci też będzie, że jestem narcyzem.
A też i w wielu innych sprawach.
Wymiękam, bo nie mam najmniejszej ochoty w ten sposób kontynuować dyskusji. Nie licz, że będę dzielnie Ci dalej dotrzymywał pola w sporze personalnym, czy pojedynku na pisanie o oponencie jak najbardziej krytycznie i pejoratywnie. Nie mam nawet o Tobie jakiegoś takiego negatywnego zdania, abym mógł mieć do tego emocjonalne paliwo. Najchętniej dałbym Ci wszystko co tam chcesz w tym Twoim poczuciu, że należy mi jak najwięcej rzeczy wytknąć. Pewnie jeszcze dużo innych rzeczy należałoby mi wytknąć. I mam jeszcze wiele wad do wskazania. I wiele rzeczy, które napisałem ma różnego rodzaju wadliwości i błędy. I w ogóle pewnie mało fajny, oprócz tego, że "narcystyczny", jestem.
No i w ogóle, jak coś tu mojego jest, to niech będzie, że nadaje się do oceny negatywnej.
Jeśli uważasz, że wzbogacasz ten świat wypisywaniem tego tutaj - Twój wybór. Ja nie będę już odpowiadał na to. Sorry, ale mnie to tylko już nuży. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:54, 21 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ale Ty nadal wiesz swoje, że jesteś pękiem świata i cały świat się sprzysiągł przeciwko Tobie.

Tyle zrozumiałaś z moich opisów. :(

Tzn. ile? Co ja wg Ciebie wyraziłam w tym zdaniu?

Wybacz, ale nie jestem na tyle polemicznym dyskutantem, abym miał ochotę dalej z Tobą toczyć boje. Wygrałaś w tym zakresie ze mną. Nie chce mi się już prowadzić takich stricte personalnych przekomarzanek.
Jeszcze raz napiszę w czym wygrałaś. W tym,
że nie mam dowodu na swoje tutaj stwierdzenia.
że nie oferuję już kompletności moich opisów w omawianych tematach
niech Ci też będzie, że jestem narcyzem.
A też i w wielu innych sprawach.
Wymiękam, bo nie mam najmniejszej ochoty w ten sposób kontynuować dyskusji. Nie licz, że będę dzielnie Ci dalej dotrzymywał pola w sporze personalnym, czy pojedynku na pisanie o oponencie jak najbardziej krytycznie i pejoratywnie. Nie mam nawet o Tobie jakiegoś takiego negatywnego zdania, abym mógł mieć do tego emocjonalne paliwo. Najchętniej dałbym Ci wszystko co tam chcesz w tym Twoim poczuciu, że należy mi jak najwięcej rzeczy wytknąć. Pewnie jeszcze dużo innych rzeczy należałoby mi wytknąć. I mam jeszcze wiele wad do wskazania. I wiele rzeczy, które napisałem ma różnego rodzaju wadliwości i błędy. I w ogóle pewnie mało fajny, oprócz tego, że "narcystyczny", jestem.
No i w ogóle, jak coś tu mojego jest, to niech będzie, że nadaje się do oceny negatywnej.
Jeśli uważasz, że wzbogacasz ten świat wypisywaniem tego tutaj - Twój wybór. Ja nie będę już odpowiadał na to. Sorry, ale mnie to tylko już nuży. :(

Ten sam schemat. Zadałam pytanie, które miało na celu zrozumienie tego jak interpretujesz moje słowa, a Ty mnie oskarżasz o toczenie bojów, co potwierdza moją diagnozę. Jedyną możliwością, żeby nie toczyć z Tobą boju jest bezkrytycznie zachwycać się tym co piszesz. Po to piszesz na forum. Dyskusja, uzgadnianie stanowisk, wyjaśnienie sobie spornych kwestii jest poza obszarem Twojego zainteresowania. Nic dziwnego, że Cię to nuży, nie to jest paliwem dla spragnionego podziwu narcyza.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Wto 17:55, 21 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:28, 21 Cze 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Wybór jest nierozerwanie powiązany z aspektem psychologicznym.
Czy kamień może coś wybrać? No nie.

Pisałem to wcześniej, że w większości wybór poznajemy po pewnych wewnętrznych uświadomieniach - aktach rozpoznania.
Raczej nie powiemy, że coś "wybraliśmy", jeśli nie było przynajmniej POSTAWIENIA SOBIE PYTANIA.
Jeśli pani domu pyta: życzysz sobie, droga przyjaciółko, kawę czy herbatę? to tutaj jawnie mamy wskazanie na wybór. Bo szczególnie gdy pytanie przychodzi z zewnątrz, to rozpoznaje się taką sytuację jako wybór.
Nieco trudniejsza jest sytuacja, gdy sami przed sobą stawiamy sobie pytanie. Czasem tak jest, że UŚWIADOMILIŚMY SOBIE, że się nad czymś zastanawialiśmy. Dodatkowo ujawnia się to WAHANIEM, jakąś formą odczucia dylematu.
Czy jednak powiedzielibyśmy, iż sam fakt zawahania się, zadania pytania czyni wybór?
Albo inaczej
czy uznamy za wybór sytuację, gdy ktoś wahania u siebie nie zauważył?
A może nawet jeśli to wahanie zauważył, to było to wahanie zaprogramowane i wymuszone, więc o niczym nie świadczy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 18 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:37, 21 Cze 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Wybór jest nierozerwanie powiązany z aspektem psychologicznym.
Czy kamień może coś wybrać? No nie.

Pisałem to wcześniej, że w większości wybór poznajemy po pewnych wewnętrznych uświadomieniach - aktach rozpoznania.
Raczej nie powiemy, że coś "wybraliśmy", jeśli nie było przynajmniej POSTAWIENIA SOBIE PYTANIA.
Jeśli pani domu pyta: życzysz sobie, droga przyjaciółko, kawę czy herbatę? to tutaj jawnie mamy wskazanie na wybór. Bo szczególnie gdy pytanie przychodzi z zewnątrz, to rozpoznaje się taką sytuację jako wybór.
Nieco trudniejsza jest sytuacja, gdy sami przed sobą stawiamy sobie pytanie. Czasem tak jest, że UŚWIADOMILIŚMY SOBIE, że się nad czymś zastanawialiśmy. Dodatkowo ujawnia się to WAHANIEM, jakąś formą odczucia dylematu.
Czy jednak powiedzielibyśmy, iż sam fakt zawahania się, zadania pytania czyni wybór?
Albo inaczej
czy uznamy za wybór sytuację, gdy ktoś wahania u siebie nie zauważył?
A może nawet jeśli to wahanie zauważył, to było to wahanie zaprogramowane i wymuszone, więc o niczym nie świadczy?

I nie jest przypadkiem, że własnie teraz odniosłeś się do postu MaluśnejOwieczki. Zrobiłeś to po to, żeby ostentacyjnie zamanifestować swój brak zainteresowania kontynuowaniem pozamerytorycznego "boju" ze mną i powrót do meritum. To jest Twoje "ostatnie słowo" :D Nie jesteś tak naprawdę zainteresowany tym postem i ciągnięciem wątku, ale musisz udawać, że tak jest, żeby uratować swój wizerunek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 106 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:36, 21 Cze 2022    Temat postu:

A ja właśnie walnąłem się ręką w łeb, bo mi tu komar latał.
Czy to był mój wybór? Nie zastanawiałem się nad tym.

Jeśli świadomość podlega tym samym prawom, co "reszta" fizyki, kwantom nie kwantom i innym strunom, to jeśli te wszystkie kwanty i wieloświaty są zdeterminowane, to świadomość też taka musi być.

Jeśli ten kwark czy inny bozon jest zdeterminowany, a Twoja świadomość jest produktem kwarka i bozonu, no to jest zdeterminowana. Czyli gówno wybierasz. A nawet gówna nie. Jeno się nam tak tylko wydaje.

A więc jeśli teraz na przekór powiesz sobie, że wybierzesz inaczej niż byś normalnie wybrał, i w ten sposób przechytrzysz fizykę i udowodnisz, że wybór nie jest zdeterminowany, to niczego w ten sposób nie dowiedziesz. Po prostu będzie to oznaczać tylko tyle, że zdeterminowany był właśnie ten "zmieniony" wybór.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31297
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:07, 21 Cze 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Wybór jest nierozerwanie powiązany z aspektem psychologicznym.
Czy kamień może coś wybrać? No nie.

Pisałem to wcześniej, że w większości wybór poznajemy po pewnych wewnętrznych uświadomieniach - aktach rozpoznania.
Raczej nie powiemy, że coś "wybraliśmy", jeśli nie było przynajmniej POSTAWIENIA SOBIE PYTANIA.
Jeśli pani domu pyta: życzysz sobie, droga przyjaciółko, kawę czy herbatę? to tutaj jawnie mamy wskazanie na wybór. Bo szczególnie gdy pytanie przychodzi z zewnątrz, to rozpoznaje się taką sytuację jako wybór.
Nieco trudniejsza jest sytuacja, gdy sami przed sobą stawiamy sobie pytanie. Czasem tak jest, że UŚWIADOMILIŚMY SOBIE, że się nad czymś zastanawialiśmy. Dodatkowo ujawnia się to WAHANIEM, jakąś formą odczucia dylematu.
Czy jednak powiedzielibyśmy, iż sam fakt zawahania się, zadania pytania czyni wybór?
Albo inaczej
czy uznamy za wybór sytuację, gdy ktoś wahania u siebie nie zauważył?
A może nawet jeśli to wahanie zauważył, to było to wahanie zaprogramowane i wymuszone, więc o niczym nie świadczy?

I nie jest przypadkiem, że własnie teraz odniosłeś się do postu MaluśnejOwieczki. Zrobiłeś to po to, żeby ostentacyjnie zamanifestować swój brak zainteresowania kontynuowaniem pozamerytorycznego "boju" ze mną i powrót do meritum. To jest Twoje "ostatnie słowo" :D Nie jesteś tak naprawdę zainteresowany tym postem i ciągnięciem wątku, ale musisz udawać, że tak jest, żeby uratować swój wizerunek.

Może jest tak jak piszesz, a może postanowiłem sobie być bardziej konsekwentny w swoich własnych obietnicach, które sobie składałem, aby nie poświęcać już czasu i energii na to, co jest tylko pustym mieleniem emocji. Czas pokaże, czy wytrwam. Czas pokaże, na ile jestem w stanie ucinać te prowokacje, utarczki, przekomarzanki, które co prawda sam u siebie od dawna traktuję raczej jako objaw nieuporządkowania mentalnego, co sobie zaliczam jako moją słabość, powiązaną z TOTALNYM BRAKIEM WIDOKU NA COŚ, CO BYŁBYM W STANIE SAM UZNAĆ ZA ZWYCIĘSTWO. Ja tu mogę jedynie przegrać, bo nawet jakbym jakoś - normalnym rozumieniu - takie spory wygrał, to i tak w moim osobistym systemie wartości byłaby to raczej przegrana.
Z resztą szczerze uważam, że nawet w tym obiegowym rozumieniu, z Tobą bym tych utarczek nie wygrał. Nie mam szans. Zawziętość kobiet w zakresie upierania się przy stawianiu na swoim przekracza odpowiednią zawziętość mężczyzn znacznie, więc nie wątpię, że na każdą moją odpowiedź miałabyś swoją odpowiedź, o mocy i merytorycznej wartości z grubsza właśnie takiej, jak to pokazałaś w tym wątku. Masz nade mną już na start chyba z 10-krotną przewagę w tak zdefiniowanym pojedynku na to, aby zawsze coś napisać drugiej stronie w odpowiedzi, aby każdą myśl, każde sformułowanie obrócić na coś, co by było kąśliwe, negatywnie oceniające. Po prostu jesteś w tym lepsza, bo dla Ciebie każda kąśliwość będzie uznana za dobrą, jeśli tylko prowadzi do celu. Masz przewagę i większej mocy "silnika emocjonalnego", opartego o zawziętość i nieustępliwość, czy dużo wyższą zdolność do zaliczania sobie na plus wszystkiego, co się w sporze by zdarzyło (ja jestem człowiekiem wątpienia i wewnętrznej przekory, więc zwycięstw sobie z zasady nie zaliczam). Ja zatem nawet co do tego celu co by mogło być zwycięstwem mam niejasność i wątpliwości wątpliwości, nie mówiąc już o tym, że stawiam sobie mnóstwo nieużytecznych ograniczeń na to, co wolno jest mi napisać drugiej osobie, aby nie przekroczyć własnych zasad, że w zasadzie stoję przed Tobą "ze związanymi rękami". Jestem zatem bez szans i już.
Więc przyjmij moje gratulacje, jako zwyciężczyni i uznanie mojej porażki.

MaluśnaOwieczka napisał:
A ja właśnie walnąłem się ręką w łeb, bo mi tu komar latał.
Czy to był mój wybór? Nie zastanawiałem się nad tym.

Jeśli świadomość podlega tym samym prawom, co "reszta" fizyki, kwantom nie kwantom i innym strunom, to jeśli te wszystkie kwanty i wieloświaty są zdeterminowane, to świadomość też taka musi być.

Jeśli ten kwark czy inny bozon jest zdeterminowany, a Twoja świadomość jest produktem kwarka i bozonu, no to jest zdeterminowana. Czyli gówno wybierasz. A nawet gówna nie. Jeno się nam tak tylko wydaje.

A więc jeśli teraz na przekór powiesz sobie, że wybierzesz inaczej niż byś normalnie wybrał, i w ten sposób przechytrzysz fizykę i udowodnisz, że wybór nie jest zdeterminowany, to niczego w ten sposób nie dowiedziesz. Po prostu będzie to oznaczać tylko tyle, że zdeterminowany był właśnie ten "zmieniony" wybór.

Tak, znam to rozumowanie. Uzupełnić je można o dodatek, że nawet jeśliby coś w tym układzie było idealnie losowe, tak absolutnie idealnie nie mające powiązania z czymkolwiek w rzeczywistości, tylko niejako "wyskakujące z innego wszechświata", to z kolei takie coś nie powinno być brane pod uwagę, jako wybrane przez osobę. Bo idealna niezależność od naszego wszechświata, jest też niezależności od zawartej w nim osoby wybierającego, co automatycznie oznacza iż wybierający nie wniósł w wybór niczego od siebie, czyli że nie wybrał.

Czy jest w tym rozumowaniu jakaś luka?
Ja ją widzę. Choć trudno jest mi to klarownie wytłumaczyć. Widzę tę lukę w SAMYM DEFINIOWANIU zależności czegoś od czegoś. Dlaczego w ogóle zakładamy, że coś wynika z czegoś innego? Mamy na to jakiś twardy argument, może dowód?

Uważam, że nie mamy. Podawałem wcześniej przykłady, że za przyczynę czegoś praktycznie ludzie mogą wskazać niezliczone okoliczności, zdarzenia - od świadomych decyzji, poprzez jakieś przypadkowe ułożenia atomów, pól, poprzez historię świata aż do momentu, który sobie (też w sumie arbitralnie) nazwiemy "skutkiem". Twierdzę, że definicja przyczyny jest...
nieontologiczna. Przez to sformułowanie rozumiem, że standardowo rozumiana przyczynowość jest takim "samosprawdzającym się" pojęciem. Coś jest przyczyną, bo arbitralnie myślimy o tym jako o przyczynie. Więc może nic nie jest przyczyną, albo wszystko jest przyczyną, co też de facto oznacza, iż nic KONKRETNEGO przyczyną nie jest. Przyczynowość jest dla mnie chciejstwem umysłu - chciejstwem, aby móc sobie organizować oceny rzeczywistości w sposób, który tworzy pewne sekwencje, dające się osobno analizować. Coś podobnego chyba też twierdził Kant.
Ale czy można mówić o przyczynowości "ontologicznej", czyli niejako samej w sobie, niezależnej od arbitralności umysłu, stawiającego arbitralnie problemy?
Ja twierdzę, że nie powinno się o takiej przyczynowości mówić. A jeśli nie ma klarownych przyczyn, to i całe rozumowanie jest pod znakiem zapytania. Bo mamy w nim NIEOPISANY KOMPLEKS POJĘCIOWY - jakąś zależność, której de facto nie znamy, nie wiemy, czym jest.
W każdym razie jednak zgadzam się z Tobą, że w determinizmie nie ma wyborów, tylko co najwyżej tych wyborów złudzenia - arbitralne przypisanie pojęcia "wybór" okolicznościom
- może faktu postawienia pytania
- może zaistnienia zawahania w czyimś umyśle
- może uświadomienia sobie wątpliwości w sprawie...
Gdzieś w tym obrazie jest też to mimowolne cofnięcie ręki po dotknięciu do gorącego garnka, czy przywaleniu w komara, który nas użarł. Czy to były wybory?...
- Tak do końca nie jestem pewien... :think:

Choć właściwie to pełna postać mojego konceptu wolności woli, tutaj dopiero jest zarysowana powyższymi rozważaniami. Ja jeszcze do kompletu musiałbym dołączać tu dodatkowe aspekty. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 106 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:01, 22 Cze 2022    Temat postu:

Jeśli są jakieś prawdziwe wybory, to raczej poza fizyką. Co wskazywałoby na istnienie innych niż fizyczna przestrzeni, nadrzędnych względem tej fizycznej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin