Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczgo jestem kreacjonistą?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Genesis
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:53, 22 Sie 2009    Temat postu: Dlaczgo jestem kreacjonistą?

Przedstawiam się w swoim profilu jako „kreacjonista”. Wywołuje to wiele nieporozumień, czas więc wyjaśnić, jak rozumiem „kreacjonizm” i dlaczego uważam go za właściwą postawę. W tym celu muszę sięgnąć do „metapoziomu”.
Spór ewolucjonizm – kreacjonizm jest przedstawiany jako spór grupki fanatycznych chrześcijan, którzy dosłownie rozumieją Biblię ze światem nauki oraz resztą chrześcijan, którzy Biblię rozumieją alegorycznie.
Pozostaje w takim razie zadać pytanie, dlaczego kreacjonizm wyznaje tak wielu uczonych? Dlaczego tak wiele uczelni jest gotowych ofiarować im katedry?
Dlaczego zwolennikami Stworzenia są zarówno zwolennicy dosłownego interpretowania Biblii jak i zwolennicy ewoluowania gatunków?
W tym sporze oczywiście nie chodzi o to, czy gatunki ewoluują czy nie. Jeśli ewoluują, to zdaniem kreacjonistów nie czynią tego bez sensu, a w świecie istnieją zjawiska stanowiące „nieredukowalną złożoność” choćby takie jak ludzka świadomość.
Krótko mówiąc, głównym przedmiotem sporu jest rozpowszechniona w Zachodnim Świecie filozofia scjentyzmu, której ewolucjoniści bronią, a której kreacjoniści nie akceptują.


Scjentyzm i jego przeciwnicy

Nauki przyrodnicze stosują podejście metodologiczne zwane redukcjonizmem. Oznacza to, że funkcjonowanie każdego układu wyjaśnia się poprzez funkcjonowanie jego części. Rozbieramy zegarek na części i dowiadujemy się, dlaczego tyka.
Do uprawiania nauk przyrodniczych niezbędne jest też zastosowanie filozoficznego podejścia zwanego naturalizmem. Cokolwiek by się nie działo, musi mieć przyczynę i jest to przyczyna naturalna. Działanie Boga lub innych istot nadnaturalnych z góry wykluczamy.
Podejście do świata oparte na naturalizmie i redukcjonizmie określa się jako „podejście naukowe”. Nikt rozsądny nie zaprzeczy, że przyniosło nam ono wiele korzyści. Zawdzięczamy mu rozwój medycyny, techniki, informatyki.
Problem pojawił się wtedy, kiedy „podejście naukowe” zaczęto upowszechniać także poza terenem nauk przyrodniczych. W ten sposób powstał scjentyzm. Kierunek filozoficzny, który uważa, że absolutnie wszelkie byty i zjawiska można wytłumaczyć odwołując się do redukcjonizmu i naturalizmu.
Dla wielu ludzi scjentyzm jest zupełnie oczywistym sposobem postrzegania świata. Ofiarą scjentyzmu w pierwszej kolejności pada religia. Bóg nie jest „naturalną przyczyną” żadnego ze zjawisk. Po rozebraniu świata na części okazuje się, że żadna z tych części nie jest Bogiem. Scjentyzm może więc triumfalnie ogłosić, że jest ateizmem i to jeszcze do tego „ateizmem naukowym”.
Pozostaje pytanie skąd w ogóle wzięła się religia, skoro w jej centrum znajduje się nieistniejący byt? I tu mamy defiladę redukcjonistycznych wyjaśnień. Są teorie biologiczne, memetyczne, psychologiczne, psychoanalityczne, marksistowskie i szereg innych.
Scjentyzm jest stanowiskiem rozpowszechnionym, ale ma również swoich przeciwników. Są to wszyscy ci, którzy uważają, że zakres podejścia redukcjonistycznego jest ograniczony wyłącznie do nauk przyrodniczych i że podejście to nie ma wstępu na teren metafizyki. Mędrcy Wschodu uważają, że Wszechświat jest nieredukowalną Jednością i to, na dodatek, Jednością duchową. Chrześcijanie uważają, że w każdym przypadku ciąg przyczyn naturalnych ma swój kres i pojawia się przyczyna nadnaturalna. Wierzą ponadto w istnienie nieredukowalnych bytów – Boga i osoby ludzkiej.
Scjentyzm nie jest gotów nawet rozważyć, że mógłby się mylić, a przeciwników częstuje łomem. Ten łom nazywa się „teoria ewolucji”.

Teoria ewolucji – łom ateizmu naukowego

Scjentyzm lub, jak kto woli,” ateizm naukowy” ma swoje czarne skrzynki. Trudno mu jest wytłumaczyć powstanie świata z niczego. Wierzy jednak, że pewnego dnia odkryje Teorię Wszystkiego. Jednym słowem, że uda się ten Wszechświat-zegarek rozebrać na najdrobniejsze części i odkryć „po co tyka i skąd się wziął?” Przechodzenia między nicością a bytem raczej nie da się wytłumaczyć metodami redukcjonizmu i naturalizmu, ale ateiści zachowują niezmącony optymizm.
Czarną skrzynką ateizmu naukowego jest też człowiek. Człowiek to byt świadomy. Co więcej, ludzka świadomość jest koniecznym ontologicznym podłożem wszelkiej nauki. Bez świadomych istot nie dałoby się wyznawać żadnej filozofii, w tym naukowego ateizmu. Wszelkie zdarzenia mogę sobie wyobrazić tylko jako pozostające w relacji z obserwatorem. Mogę oczywiście uznać, że świat będzie istniał dalej po mojej śmierci, ale trudno mi już rozważać istnienie świata pozbawionego jakichkolwiek obserwatorów. Taki świat nie mógłby być przedmiotem żadnego poznania, w tym naukowego. Byłby nieodróżnialny od nicości. Pierwszy błysk świadomości to w historii Wszechświata chwila równie doniosła co Wielki Wybuch.
Trudno jest wytłumaczyć istnienie świadomości metodą redukcjonistyczną. Mamy zestaw części, z których wszystkie są nieświadome i oto z połączenia ich powstaje świadoma całość. Ateizm, z przyczyn ideologicznych, nie może sobie pozwolić na uznanie świadomości za odrębny, nieredukowalny do materii, rodzaj bytu. Nie może na przykład uznać, że po przekroczeniu jakiegoś stopnia skomplikowania materia wydaje z siebie świadomość, która jest nową jakością. Rozumując w ten sposób ateiści musieliby zgodzić się także z możliwością, że na przykład Wszechświat jako całość posiada świadomość oraz poważnie potraktować metafizykę chrześcijańską czy buddyjską. Uznać je za dopuszczalne hipotezy.
Problemem ateizmu naukowego jest to, że wszystkie poglądy metafizyczne, poza swoim własnym, uważa za zabobony. Zmuszony jest więc pogodzić swoją metafizykę nieświadomego materialnego świata z istnieniem świadomości dostosowując w tym celu teorię biologiczną o powstawaniu gatunków.
Teoria ta miała służyć wyjaśnieniu pojawiania się i ginięcia gatunków. Jednak po dokonaniu filozoficznej obróbki pod kątem potrzeb ateizmu, wygląda tak:
W zapadłym kącie przeciętnej galaktyki przypadkiem z materii martwej powstały organizmy żywe, które dzięki mechanizmom replikacji i selekcji osiągnęły taki poziom rozwoju, że słuchają IX Symfonii Beethovena. Świadomość jest tylko wynikiem procesów biochemicznych, które ukształtowały się drogą replikacji i selekcji.
Teoria ta nie jest do końca potwierdzona dowodami. Jest problem powstania pierwszych organizmów żywych, które wydaje się skrajnie nieprawdopodobne, problem nagłego pojawienia się gatunków w eksplozji kambryjskiej, problem tego, że człowiek został genetycznie wyposażony w możliwości, które w ogóle do biologicznego przetrwania nie są mu potrzebne. Ewolucjoniści zapewniają, że wszystkie luki zostaną z czasem wypełnione. Powstanie i funkcjonowanie naszej psychiki ma ostatecznie wyjaśnić psychologia ewolucyjna.
Załóżmy, że tak będzie, że wszystko ostatecznie się domknie. Jakie będą skutki użycia teorii biologicznej w charakterze metafizycznego łomu?

Skutki użycia łomu

Pisałem już o tym, jak ważną chwilą dla Wszechświata był pierwszy błysk świadomości. Bez tego błysku Wszechświat nie był „siebie świadom” nic go nie odróżniało od nicości. Fakt, że ten błysk świadomości zaistniał na galaktycznej prowincji w niczym nie umniejsza jego wagi.
Teoria ewolucji chciałaby widzieć w świadomości tylko zespół procesów biochemicznych zachodzących w nieświadomej materii. Jest to świadomość opisywana w sposób, który można określić jako „behawioralny”. Taki opis niczego nie wniesie do mojego poczucia samoświadomości, które jest kategorią metafizyczną oraz podłożem wszelkich bytów, które postrzegam (aby cokolwiek postrzegać muszę wprzód istnieć). Z punktu widzenia ewolucjonizmu świadomość jest czymś w rodzaju złudzenia nieświadomej materii i nie wydaje się, żeby ewolucjonizm mógł się łatwo z tym problemem uporać, a to ze względu na własne założenia.
Ewolucjonizm głosi, że wszelki rozwój odbywa się bezcelowo, że jest skutkiem losowości, a sens to pojęcie wyłącznie językowe.
Trochę dużo, jak na teorię biologiczną. Niech darwinizm tłumaczy, dlaczego żyrafa ma długą szyję, ale twierdzenie, że świat nie ma celu i sensu? To już jest pomieszanie nauki z filozofią. Scjentyzm w postaci klinicznej. Rozszerzenie metodologii redukcjonistycznej i naturalistycznej poza sferę nauk przyrodniczych i zastosowanie jej na terenie metafizyki.

Skąd się wziął „kreacjonizm naukowy”?

Z tego co napisałem powyżej wynika, że spór ewolucjonizm – kreacjonizm wcale nie przebiega na linii zwolennicy zmienności gatunków – zwolennicy niezmienności gatunków. Linią frontu jest zagadnienie, czy duchowość da się zredukować do procesów biochemicznych czy też nie oraz czy opis świadomości na poziomie behawioralnym jest już opisem pełnym.
Przeciwko ewolucjonizmowi ateistycznemu występują zarówno zwolennicy tezy o bezpośrednim stworzeniu gatunków przez Boga (kreacjoniści młodej Ziemi, kreacjoniści starej Ziemi) jak i zwolennicy tezy o ewolucyjnej zmianie gatunków (teoria „w pełni wyposażonego stworzenia” Howarda van Tilla, Teoria Boga Bernarda Haischa, teoria „Kosmicznego Chrystusa” Teilharda de Chardin i inne).
Kreacjonizm jest, trzeba przyznać, jeszcze w powijakach. Dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku zostały mu udostępnione uczelnie i środki prywatne, które pozwoliły rozpocząć badania. W ciągu tych 40 lat uczeni kreacjonistyczni uczynili znaczne postępy i można uznać, że (mimo zajadłych protestów ortodoksów redukcjonizmu) nauka ta pomyślnie rozwija się.
Po co w ogóle jest taka nauka jak „kreacjonizm”? To proste. Jeśli do pewnego momentu wszelkie badania nad pochodzeniem gatunków oraz człowieka były prowadzone przy przyjęciu założeń o bezcelowości i bezsensie istnienia, to dla równowagi powinny pojawić się badania rozpatrujące te same zagadnienia przy założeniu, że życie ludzkie ma cel i sens.
Redukcjoniści nie mogą pogodzić się z istnieniem kreacjonizmu. Prowadzą kampanię zniesławiającą kreacjonistów, wyszydzają ich w mediach.
Prawda jednak jest taka, że gdyby redukcjonistyczny ewolucjonizm był teorią w pełni satysfakcjonującą naukowo, żadne uczelnie na świecie nie zdecydowałyby się oddać katedr jego przeciwnikom.
Jakoś nie słychać, żeby powstawały uczelnie z katedrami teorii „antywzględności”, czy fizyki „antykwantowej”

<moderacja>przeniosłem z działu regulamin</moderacja>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:55, 24 Sie 2009    Temat postu:

Ale czy taki kreacjonizm nie powiela aby błędu ateizmu naukowego, mieszając naukę z filozofią?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:40, 24 Sie 2009    Temat postu:

Teoria "Inteligentnego Projektu" jest bluznierstwem, bo sugeruje, ze bog jest partaczem, bardzo kiepskim inzynierem i do tego bardzo okrutnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Budyy




Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:42, 24 Sie 2009    Temat postu:

Dodać należy róznież, że nadanie temu czemuś nazwy teoria jest już jawnym nadużyciem.
Po pierwsze jest to twór absolutnie nienaukowy a po drugie jak na teorię nie posiada za sobą żadnych dowodów.


Co to za profesorowie szanujących się uczelni, którzy są kreacjonistami, mają katedry na tych uniwersytetach? Bo jeżeli wliczasz w to grono profesorów uczelni teologicznych a w szczególności finansowanych przez Templetona to marny to wyznacznik popularności tejże teoryjki.


No i jeszcze strasznie ciekaw jestem tych odkryć kreacjonistów. 40 lat to już szmat czasu. W tym czasie genetyka wytworzyła mnóstwo przydatnych wynalazków. Cóż to w tym czasie odkryli kreacjoniści?


Ostatnio zmieniony przez Budyy dnia Pon 21:59, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:39, 25 Sie 2009    Temat postu:

Ależ Budyy, akurat to, czy ktoś jest kreacjonistą (w takim znaczeniu, w jakim pisze o tym Marek) czy nie, ma się do jego wynalazczości nijak. W czym nie ma nic dziwnego, bo nie jest to element naukowy, lecz jest jedynie - podobnie, jak ewolucjonizm w takim znaczeniu, w jakim krytykuje go Marek - filozoficznym ogonem podczepionym do nauki i nie mającym wpływu na praktyczne zastosowania genetyki (której taki kreacjonizm w żadnym wypadku NIE wyklucza), lecz co najwyżej na motywację w poszukiwaniu związków pomiędzy różnymi organizmami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:30, 25 Sie 2009    Temat postu:

WujZboj

Myślę, że "kreacjonizm naukowy" popełnia ten sam błąd co "naukowy ateizm", ale robi to świadomie.

Są pewne obszary zarezerwowane dla filozofii, w które wkroczyła nauka ze swoim redukcjonizmem. Te obszary to powstanie świata i jego metafizyczny fundament oraz osoba ludzka i jej metafizyczny fundament.

Przyznając sobie takie nieograniczone, imperialne prawa redukcjonizm zaczął poddawać analizie teologię i doświadczenie religijne.

Efektem jest spustoszenie. Scjentyści MUSZĄ uznać, że Jezus nie zmartwychwstał i nie są zdolni do poważnego rozpatrywania dowodów przeciwnych ich tezie.

Scjentyści MUSZĄ przyjąć, że Biblia lub Mahabharata to dziełka bez wartości poznawczej, efekt ucisku jednej klasy przez drugą, selekcji memów albo wypieranej ze świadomości chęci zabicia ojca i współżycia z matką.

Kreacjonizm naukowy to reakcja na nadmierną ekspansję redukcjonizmu i takiej rakcji można się było spodziwać. Kreacjoniści tłumaczaą swiat przy zastosowaniu tej samej aparatury metodologicznej co ateiści, jednak zakładają, że Bóg istnieje, że stworzył świat i człowieka.

Bez takiej reakcji ateiści mogliby nadal posługiwwać się sloganem, że "naukowy" oznacza "ateistyczny".

Ponieważ ateiści posługują się łomem ewolucjonizmu kreacjoniści zajmują się głównie wytykaniem ewolucjonistom wszelkich luk w rozumowaniu, odwoływania się do "przyszłych odkryć" i budowania mitologii, które mają uchodzić za teorie naukowe.

Ponieważ ewolucjonizm scjentystyczny jest postawą filozoficznie skrajną, musiał zrodzić skrajną reakcję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:32, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Teoria ta [TE] nie jest do końca potwierdzona dowodami.

Mamy rozumieć, że teoria W(ielkiego) K(reatora) jest potwierdzona dowodami i to do końca?

Na tak zwany chłopski rozum: zapewne WK jest istotą o wiele bardziej złożoną od ludzi, ktorych stworzył. Skoro to ta złożonośc jest powodem postulowania istnienia WK, to zasadnie jest twierdzić, że WK ma swojego N(ad) K(reatora) itd. Hipoteza z WK nie rozwiązuje problemu, który według ciebie rozwiązuje, po prostu.

Oczywiście - gdyby jakies obserwacje faktycznie wskazywały na istnienie WK - to należałoby przyjąć, że istnieje i albo pogodzić się z tym, że WK nie rozwiązuje problemu, albo jakoś go wyjaśnić, ale problem w tym, że nie ma takich obserwacji, które nakazywałyby postulowanie istnienia WK celem ich wyjaśnienia. Nieredukowalna złożonośc jest argumentem starym i zdecydowanie nieaktualnym.

Jeżeli świat wygląda na zaprogramowany na życie, to dlaczego mamy przyjąc, że ktoś go tak zaprogramował? Równie sensowne jest wyjaśnienie, że ten świat taki już jest, że umożliwia zaistnienie życia. Brzytwa Ockhama ciacha WK.

Na koniec: niech zgadnę, WK to według ciebie biblijny Bóg?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:49, 25 Sie 2009    Temat postu:

Budyy

Odłóżmy na bok wynalazki. Medycyna ulżyła ludziom w mnóstwie cierpień, a 77% lekarzy to ludzie wierzący. Myślę, że paradygmat nauk przyrodniczych sprawdza się bez względu na stanowisko metafizyczne naukowców.

Newton wierzył w Boga i poświęcił wiele czasu na analizę Objawienia Św. Jana. Przypisuję więc mechanikę newtonowską na poczet "odkryć kreacjonistycznych"

Gdybyśmy poszperali w wypowiedziach różnych naukowców to okazałoby się, że kreacjoniści dokonali szergu wynalazków, także w dziedzinie genetyki.

Sam kreacjonizm oczywiście nie jest nauką prowadzącą do "wynalazków", gdyż przedmiotem jego badań są rzeczy, które już dawno zaistniały. Tak samo nie spodziewałbym się "wynalzaków" po historii, czy paleontologii.

Natomiast kreacjonizm, jako nauka, jest stroną w dyskusji światopoglądowej, która również i na gruncie genetyki ma znaczenie. Czy człowiek jest "dzieckiem Boga", czy przypadkowym tworem, którym można manipulować, uśmiercać na starość, ulepszać jak dr Frankenstein?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:54, 25 Sie 2009    Temat postu:

anbo

Stary argument ateistów, którzy twierdzą, że świat opiera się na wielkim żółwiu, a na pytanie na czym opiera się żółw, odpowiadają bez zastanowienia "jest żółw na żółwiu, żółw na żółwiu i tak bez końca".

Bóg istnieje w sposób konieczny. Pytanie o przyczynę Boga to filozoficzny błąd (i to dość prosty).

Natomiast wszechświat miał początek i nie istnieje w sposób konieczny. Pytanie o przyczynę wszechświata jest jak najbardziej sensowne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:21, 25 Sie 2009    Temat postu:

Chciałbym zwrócić uwagę wszystkich na pewien filozoficzny niuans.

Świat nie może istnieć bez obserwatora. Świat, który jest z założenia pozbawiony jakiegokolwiek obserwatora, nie jest odróżnialny od nicości. Nie może być przedmiotm żadnego badania naukowego.

Oczywiście są tworzone konstrukcje światów bez obserwatora, ale są to konstrukcje
1) Filozoficzne, a nie naukowe
2) Nieweryfikowalne
3) Powstają w jakimś umyśle i jako wytwór tegoż umysłu są postrzegane przez inne umysły.

(na przykład takim filozoficznym konstruktem jest "multiświat")

Zauażenie powyższego niuansu musi nas prowadzić do wniosku, że "pierwszy błysk świadomości" w kosmosie był porównywalny w swoim znaczeniu z Wielkim Wybuchem, a może miał nawet wyższą rangę, gdyż to on wyrwał świat z nicości.

Jest jeszcze jeden filozoficzny niuans.

Otóż MOJA świadomość jest dana w doświadczniu tylko mnie. To doświadzczenie nie moze być przez nikogo zweryfikowane. Można oczywiście badać, jakie procesy biochemiczne zajdą w moim mózgu, kiedy zobaczę wisienkę na torcie, albo jak głośno krzyknę "auć!", kiedy ktoś mnie ukłuje szpilką.

Jednak sama świadomość nie może być poddana żadnemu badaniu naukowemu. Jest to kategoria metafizyczna i to katgoria dla świata podstawowa, gdyż to świadomość jest metafizycznym "nośnikiem" wszechświata.

Ateizm rzecz całą ujmuje od drugiej strony. Uważa, że świadomość to wynik "emergencji" (takie słowo wytrych) dużej liczby materialnych elementów. Ostatnio ateizm pokłada wielkie nadzieje w psychologii ewolucyjnej, wierząc, że wszelkie problemy ziązane z istnieniem świadomości zostaną wyjaśnione. Ateizm odmawia metafizycznego spojrzenia na zagadnienie świadomości, które zaprezentowałem powyżej.

Szkoda. Gdyby ateizm chciał być konsekwentny, to dojrzałby, że dzięki powstaniu świadomości (niechby to i nawet był jakiś "emergentyny" materialny twór) wszechświat zaczął być sam siebie świadom. Wyłonił się z nicości wraz z pierwszym błyskiem świadomości jakiejś praryby, czy prapłaza (zakładając prawdziwość ewolucjonizmu).

Gdyby ateiści zechcieli spojrzeć na sprawę w ten sposób, to okazałoby się, że i ateizm prowadzi nas w stronę głęboko duchowych, flozoficznych rozważań.

Potraktowanie świadomości wyłącznie jako przedmiotu, to ucieczka od podjęcia filozoficznego wyzwania, które pojawia się również na gruncie ateizmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:36, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek napisał:
Myślę, że "kreacjonizm naukowy" popełnia ten sam błąd co "naukowy ateizm", ale robi to świadomie.

Myślę, że odpowiadanie błędem na błąd nie jest dobrą strategią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:55, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Stary argument ateistów, którzy twierdzą, że świat opiera się na wielkim żółwiu, a na pytanie na czym opiera się żółw, odpowiadają bez zastanowienia "jest żółw na żółwiu, żółw na żółwiu i tak bez końca".

A gdzie ty spotkałeś ateistów, ktorzy coś takiego twierdzą?


Marek Blaszkowski napisał:
Bóg istnieje w sposób konieczny.

A co to znaczy i skąd wiesz, że tak wlaśnie z Bogiem jest?


Marek Błaszkowski napisał:
Pytanie o przyczynę Boga to filozoficzny błąd (i to dość prosty).

Skoro to prosty błąd, to na pewno prosto wyjaśnisz, dlaczego to błąd.


Marek Błaszkowski napisał:
Natomiast wszechświat miał początek i nie istnieje w sposób konieczny. Pytanie o przyczynę wszechświata jest jak najbardziej sensowne.

Zacznę od końca: a jeśli nie ma przyczyny?
Skąd pewnośc, że miał początek? Może BB to tylko moment, w którym z wszechświatem coś się stało?
Co to znaczy, że wszechświat nie istnieje w sposob konieczny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 16:46, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Myślę, że "kreacjonizm naukowy" popełnia ten sam błąd co "naukowy ateizm", ale robi to świadomie.

I w tym jest lepszy? A to ciekawe. Nie widzisz nic złego w świadomym popełnianiu błędu?

I dwa: możesz napisać konkretnie jaki błąd masz na myśli?

Przypominam też pytanie, na które nie odpowiedziałeś: niech zgadnę, WK to według ciebie biblijny Bóg?


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Wto 16:50, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:10, 25 Sie 2009    Temat postu:

anbo

A skąd wiemy, że odcink prostej możemy w obie strony przedłużyć w niesończoność?

Przyjęliśmy taki postulat i na jego gruncie budujemy całkiem sensowną geometrię.

Tak samo z ontologią. Postulujemy, że pośród wszystkiego, co istnieje, musi istnieć byt, który istnieje z konieczności. Według mojej definicji Boga, to jest On takim bytem koniecznym, który dla swojego istnienia nie wymaga żadnych przyczyn, ani racji. "Jestem, który jestem".

Do tego dodaję argument (ale to już jest mój autorski argument), że
istnienie musi pozostawać w relacji z Obserwatorem (inaczej jest nie odróżnialne od nicości). Dlatego byt konieczny musi być jednocześnie bytem świadomym.

Można oczywiście uznać, że cały wszechświat istnieje z konieczności. Jednak scjentyści takiego argumentu nie wysuwają. (pewnie boją się wpadnięcia w panteizm). Scjentyści mówią o wszechświecie pulsującym albo o multiświecie i w ten sposób wyjaśniają jeden niekonieczny byt poprzez inne niekonieczne byty.

Ja takie rozumowanoie nazywam "żółw na żółwiu i tak bez końca"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:32, 25 Sie 2009    Temat postu:

WujZboj

Spójrzmy na to od tej strony. Scjentyzm zawładnął teorią ewolucji. Nikomu nie przychodzi nawet do głowy, żeby przy omawianiu tej teorii wspomnieć na przykłąd o wizjach Teilharda de Chardin.

Kreacjonoiści prowadza badania naukowe, które za podsatwę mają założenie, że życie jest wynikiem interwencji Boga, interwencji nadnaturalnej.

Badania te są co prawda sprowokowane fanatyzmem scjentyzmu, ale nie idą na marne. Dowiadujemy się, czy na gruncie kreacjonistycznych założeń powstaje wizja świata sprzeczna wewnętrznie, czy też nie. Kreacjoniści stosują normalną metodologię naukową. Tyle że przyjmują założenie o istnieniu i działaniu Boga w świecie, tak jak scjentyści przyjmują założenie o Jego nieistnieniu i niedziałaniu. Kreacjoniści są wyszydzani z powodu założeń (rzekomo przyjęcie założenia "Bóg istnieje" to dowód idiotyzmu), a nie metodologii.

Ewolucjonizm opanowany przez scjentyzm jest teorią, która banalizuje świadomość, jest pesymistyczny.

Ponadto intuicyjnie wyczuwam w scjentystycznym ewolucjonizmie logiczne sprzeczności. Świadomość raz występuje tam jako przedmiot badań, raz jako badający podmiot. Spostrzeżenia poczynione wobec świadomości-przedmiotu przenosi się w sposób nieuprawniony na świadomość-podmiot. Trzeba by się nad tym pochylic, ale już na oko wydaje się, że taka "psychologia ewolucyjna" musi się filozoficznie wywalić.

Ewolucjonizm powinien albo zejść ze swoich filozoficznych, ateistycznych pozycji i zostać samą nauką przyrodniczą, albo spróbować przejrzeć swój dorobek przyjmując założenie o istnieniu Boga.

Niestety, ewolucjoniści zajmują się uprawianiem ateistycznej propagandy i skłonni są często mylić swoją filozofię z faktami przyrodniczymi.

Ewolucjonizm zajmuje się badaniem czegoś, co wydarzyło się w zamierzchłej przeszłości. Zbyt często ulega pokusie wysnuwania gigantycznych teorii na podstawie minimalnych dowodów.

Moja lektura Dawkinsa, czy Susan Blackmore skłania mnie do wniosku, że eolucjonizm to obecnie bardziej filozofia (i to często niezbyt wysokiej próby) niz nauka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:54, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Według mojej definicji Boga, to jest On takim bytem koniecznym, który dla swojego istnienia nie wymaga żadnych przyczyn, ani racji.

Definicję masz z obserwacji, z sufitu, czy jeszcze z innego miejsca?

Jeżeli można sobie przyjąć (dla wygody?), że Bóg nie ma przyczyny, to dlaczego nie przyjąć, że świat nie ma przyczyny? Czy coś temu przeczy?

Wciąż czekam na odpowiedzi na zaległe pytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:22, 25 Sie 2009    Temat postu:

anbo

Tak, mam na myśli Biblijnego Boga.

Co do kreacjonizmu naukowego, to wypowiedziałem się obszernie w postach skierowanych do WujaZboja

Nie, nie można przyjąć, że świat istnieje koniecznie, gdzyż wiadomo, że nie istaniał zawsze, a to stwarza nam pewien problem, prawda?

Oczywiście można odpowiedzić, że wszechświat wypączkował z innego wszechświata i będziemy mieli pieknych ciąg "żółwiów na żólwiach"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:06, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Tak, mam na myśli Biblijnego Boga.

Ale obciach. Co innego bog jako byt nieosobowy (ktorego nie mozna wykluczyc, ale Ockham sie znow klania, nie trzeba wprowadzac bytow zbednych). Tylko kretyni z IQ ponizej 80 moga wierzyc w starozytne biblijne bajki.


Ostatnio zmieniony przez mat dnia Wto 20:08, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:23, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Tak, mam na myśli Biblijnego Boga.

Takiem czuł ;)
Po co więc ta cała gadka, że "kreacjonizm jest przedstawiany jako spór grupki fanatycznych chrześcijan, którzy dosłownie rozumieją Biblię ze światem nauki oraz resztą chrześcijan, którzy Biblię rozumieją alegorycznie."? Przeciez tak właśnie jest, czego jesteś tylko kolejnym przykładem: kreacjonizm ma korzenie i wierzchołek w religii. Przemilczanie tego ma tylko jeden cel: pokazać kreacjoznim jako coś naukowego, a nie religijnego.

Marek Błaszkowski napisał:
Co do kreacjonizmu naukowego, to wypowiedziałem się obszernie w postach skierowanych do WujaZboja

Czy są tam odpowiedzi na moje pytania? Bo jesli nie, to niepotrzebnie mnie tam odsyłasz.
Przypomnę pytania:
Definicję Boga (jako istoty istniejącej bez przyczyny) masz z obserwacji, z sufitu, czy jeszcze z innego miejsca?
Nie widzisz nic złego w świadomym popełnianiu błędu (tego samego co "naukowy ateizm"przez "kreacjoznim naukowy")?
Możesz napisać konkretnie jaki błąd masz na myśli?

Marek Błaszkowski napisał:
Nie, nie można przyjąć, że świat istnieje koniecznie, gdzyż wiadomo, że nie istaniał zawsze, a to stwarza nam pewien problem, prawda?

Nie wiadomo, a to stwarza tobie pewien problem, prawda?

Marek Błaszkowski napisał:
Oczywiście można odpowiedzić, że wszechświat wypączkował z innego wszechświata i będziemy mieli pieknych ciąg "żółwiów na żólwiach"

Tylko, że ja czegoś takiego nie twierdziłem. Napisałem, że BB mógł być momentem, w którym coś z wszechświatem się stało, a nie, że wypączkował z innego wszechświata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Barah/konto usunięte
Usunięcie na własną prośbę



Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Konto usunięte na prośbę użytkownika. Patrz: przycisk WWW

PostWysłany: Wto 20:36, 25 Sie 2009    Temat postu:

mat napisał:
Marek Błaszkowski napisał:
Tak, mam na myśli Biblijnego Boga.

Ale obciach. Co innego bog jako byt nieosobowy (ktorego nie mozna wykluczyc, ale Ockham sie znow klania, nie trzeba wprowadzac bytow zbednych). Tylko kretyni z IQ ponizej 80 moga wierzyc w starozytne biblijne bajki.

Nie ma co trywializować, każdy może mieć swojego Boga :wink: . W takich jednak przypadkach nurtuje mnie jeden fakt. Dopasowuje się Boga do świata, a nie odkrywa go w świecie. Powstaje ateistyczno-teistyczny klincz, który nie daje żadnych owoców. Kolejne 20 stron opluwania, wyśmiewania i sprzedawania własnych racji, w poszukiwaniu 'PRAWDY'.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:15, 25 Sie 2009    Temat postu:

Barah

Dlaczego krytykujesz mata? Przeciez ma on prawo używać takiej argumentacji filozoficznej na jaką go stać.

Mat użył tzw. "argumentu z Dody Elektrody", która ma wysokie IQ i uważa, że Biblia to bajki pisane przez ludzi naćpanych i nachlanych.

Z brzytwą Ockhama radzę ostrożnie, bo sobie można zrobić krzywdę.
Ja uważa, że świat, którego nikt nie postrzega jest nieodróżnialny od nicości. Zakładam więc, że istnieje koniecznie byt świadomy.

Ponadto uważam (tak ogólnie z zasad ontologii), że spośród wszystkich bytów musi istnieć byt konieczny. Jest on racją istnienia wszystkich pozostałych.

Tym bytem jest Bóg. Tak to definiuję. Czy Bóg jest bezosobowy?
Tu już wchodzi w grę moja argumntacja, że świat niepostrzegany jest nieodróżnialny od nicości. Mogę więc założyć, że Bóg postrzega. Brzytwa Ockhama nie zadziałała, choć oczywiście "argument z Dody" nie został obalony jako absolutny i ostateczny.:)

Bóg w swiecie. Jeżeli założymy istnienie Boga, to dostrzeżemy Jego objawienie w świecie. Jeśli założymy nieistnienie Jana Kowalskiego, to jego wszystkie "objawienia się" uznamy za halucynacje lub fałszywe zeznania zmówionych świadków.

Możemy odrzucić Biblię i Mahabharatę. Tylko po co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek Błaszkowski




Dołączył: 20 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:38, 25 Sie 2009    Temat postu:

anbo

Uważam, że kreacjonizm naukowy powstał jako reakcja na ideologizację nauki przez ateistów. Jest to powtórzenie błędu ateistów, ale juz konieczne. Odwołajmy się do analogii. Zabijanie jest złem, ale jak ktoś na nas napadnie i juz trwa wojna to trzeba się bronić. Ateiści wtargnęli na teren nauki ze swoją ideologią i reakcja na to musiała nastąpic.

Naukowy wcale nie równa się ateistyczny. Naukowość sprowadza sie do metodologii. Jeśli ktoś uważa, że przy okazji trzeba być ateistą to znaczy, że został poddany dotkliwej indoktrynacji.

Dla mnie nie ma problemu, czy świat ma zaokrąglone brzegi w czasie urojonym itd. Uważam, że racją świata jest Bóg, jako byt konieczny, jeśli uznasz, że świat jest bytem koniecznym i zbudujesz na tym fiolozfię, która będzie wewnętrznie spójna to cóż w tym złego? Najpierw jednak chciałbym się z taką filozią zapoznać.

Byc może w BB coś się stało. Pewnie "coś się stało". Może świat powstał, a może nie?

Powtarzam jednak swoje argumenty. Jeśli istnieje raczej coś niż nic, to musi istnieć byt konieczny. Aby to co istnieje, było odróżnialn od nicości, musi byc postrzegane. Bóg osobowy jest więc racjonalnym ontologicznie postulatem. Oczywiście jak każdy postulat nie podlega dowodzeniu, lecz sam jest podstawą dowodów.

Mnie argumenty z BB nie są potrzebne.

POza tym ja wierzę w Chrystusa i Jego Zmartwychwstanie. Na gruncie mojego światopoglądu takie wydarzenie jest możliwe. Mój światopogląd jest spójny i racjonalny.

Argumenty "ze sceptycyzmu" przyjmuję do wiadomości, ale na gruncie mojej metafizyki ten sceptycyzm nie jest groźny.

Oczywiście jestem gotów rozważyc każdy sensowny argument. Nie jest moim celem popadanie w fanatyzm, co się już wielu wierzącym i wielu ateistom w ogniu walki przytrafiło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:38, 25 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Mat użył tzw. "argumentu z Dody Elektrody", która ma wysokie IQ i uważa, że Biblia to bajki pisane przez ludzi naćpanych i nachlanych.

To przez kogo bajki sa pisane (moga byc nachalni i nacpani albo i nie), nie ma znacznia, bo nie zmienia faktu ze nadal sa - jak slusznie zauwazyles - bajkami. Oczywiscie Biblia to zbior, calkiem ciekawych i dziwacznych legend starozytnych zydow, ale traktowac je jako objawione zrodlo prawdy, do tego trzeba byc 100%-owym kretynem.

Marek Błaszkowski napisał:
Możemy odrzucić Biblię i Mahabharatę. Tylko po co?

Nie wiem co to "Mahabharata", Biblie czytajcie, ale nie dawajcie jej dzieciom, no chyba, ze tzw. Biblie dla dzieci, wyprana ze wszystkich "nieprzystojnych" wydarzen, typu seksu corek Lota ze swym ojcem, oraz olbrzymiej wiekszosci okropienstw, typu zabijania ludzi przez Jahwe, albo w jego imieniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 6:24, 26 Sie 2009    Temat postu:

Marek Błaszkowski napisał:
Uważam, że kreacjonizm naukowy powstał jako reakcja na ideologizację nauki przez ateistów.

Według mnie źle uważasz. Kreacjonizm powstał jako rekacja na TE. Po prostu: religie mają problem z TE i kreacjonizm jest jednym ze sposobów, w jaki chcą sobie z nią poradzić.

Marek Błaszkowski napisał:
Uważam, że racją świata jest Bóg,

Wiem co uważasz, bo napisałes to już wiele razy. Wolałbym jednak, żebyś odpowiadał na pytania. Postawiono przed tobą problem - zmierz się z nim. Przypomnę:
Definicję Boga (jako istoty istniejącej bez przyczyny) masz z obserwacji, z sufitu, czy jeszcze z innego miejsca?

Co do mojej filozofii, to już napisałem: nie widzę nic, co nie pozwalałoby przyjąć, że świat [zabrakło "nie", dodaję teraz] istnieje bez przyczyny. Nie widzę też nic, co nakazywałoby uznać, że istnieje WK. Tnę więc WK Brzytwą.

Twoim argumentem dla konieczności istnienia przyczyny istnienia ludzkiej świadomosci itp. jest jej złożoność (w skrócie mówiąc). Idąc tym tropem myślenia nalezy przyjąć, że jeszcze bardziej zlozony WK ma NK. Żeby tego uniknąć, arbitralnie nadajesz WK cechę istnienia bez przyczyny, łamiąc tym samym zasadę, że nieredukowalna złożoność musi mieć twórcę. Robisz to dla swojej wygody; żeby się pozbyc problemu. Nie jest to wzięte z żadnej obserwacji.

Marek Błaszkowski napisał:
Aby to co istnieje, było odróżnialn od nicości, musi byc postrzegane.

Zależy w jakim sensie użyjesz słowa "odróżnialne". Jeżeli jest coś, to nawet jeśli nikt tego nie obserwuje, to to coś istnieje. Odróżnianie się od nicości nie wymaga istnienia obserwatora, natomiast czynnośc odrożniania wymaga oczywiście obserwatora.

Marek Błaszkowski napisał:
Możemy odrzucić Biblię i Mahabharatę. Tylko po co?

Raczej: dlaczego? Kiedy ma się powody, by odrzucić jako błędne przekonania ludzi zyjących wiele tysięcy lat temu, to ma się tez powody, by odrzucić po coś: by nie zyć w oparciu o błędne przekonania.


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Śro 7:03, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 6:26, 26 Sie 2009    Temat postu:

Jest jakiś błąd. Mój dzisiejszy post wrzuciło między wcześniejsze posty. Wysyłam jeszcze raz.
Jest juz dobrze, więc wycinam powtórzony tekst.


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Śro 7:01, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Genesis Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin