Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co w katolicyzmie jest prawdą?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:18, 13 Sty 2016    Temat postu:

Tak, wiara to straszliwe upośledzenie zdolności poznawczych (i, niestety, społecznych też) ludzkiego umysłu, więc oczywiście nie spodziewam się nigdy by ktokolwiek wierzący potrafił w sposób rozumny komunikować się w kwestiach swej wiary.
Nie bez przyczyny nie istnieje jak świat światem dialog międzyreligijny, a tym bardziej dialog religijnych z niereligijnymi. Z natury upośledzenia umysłu nazwanego wiarą na którym bazują religie. Bo z wiarą dyskusji nie ma i czasu na to szkoda.
Nie oczekuję nigdy uczciwości intelektualnej od człowieka wierzącego, nie oczekuję nawiązania merytorycznego kontaktu, bywa tylko iż w miarę sił i posiadanego do dyspozycji czasu próbuję jakiemuś pomóc w myśleniu, choć to zawsze na bieżąco przypomina kopanie się z koniem, a ewentualne efekty mogą przyjść później... Bo jak podświadomie wiara zagnieżdża się w umyśle przejmując nad nim kontrolę dla ochrony siebie tak samo tylko podświadomie może być z umysłu usunięta lub choć obszar jej władztwa może zostać ograniczony.

Michale , wspominałem o bibliotekach pełnych religijnego bełkotu absolutnie bezwartościowego dla dorobku poznawczego ludzkości. Nieuzasadniony jest tupet i upór z jakim kompulsywnie produkujesz kolejne porcje słowotoku. To wszystko także było wielowielokroć. W religiach prywatnych czy służbowych....
Cytowałem Barbarę Stanosz, dokładałem swoje, a Ty, całkowicie teflonowy, swoje. A przecież mimo wspomnianych bibliotek, mimo miliardów wierzących przez tysiąclecia nie zdołaliście wprowadzić tego pustego terminu "Bóg" do uczciwej dyskusji o świecie rzeczywistym jakąkolwiek rozumną definicją jako elementu czy cechy wszechświata.

A już Twoje osobiste infantylne łamańce umysłowe są wręcz kuriozalne nawet na tle innych religijnych łamańców.
Cytat:
Bóg jest dostępny nie tylko w umyśle. Jest dostępny również w przekazie pewnych ksiąg (typu Biblia), ale również jest dostępny nawet bardziej bezpośrednio, choć w sposób rzeczywiście mocno ukryty.
Oto nie dość, że w ogóle przekaz jakichś ksiąg może być dostępny gdzie indziej, a nie wyłącznie w umyśle to jeszcze do tego starożytne antologie niedorzecznych mitów mogą zawierać przekaz o postaci która "ukształtowała się w umyśle, uczuciach, jestestwie" Michała Dyszczyńskiego współczesnego jak najbardziej. Jakby mało było - postaci dostępnej bardziej bezpośrednio (co by to miało nie znaczyć choć stawiam dolary przeciw orzechom, że nie znaczy nic)!!

Michale, jeśli zechciałbyś być traktowany poważnie musiałbyś poczynić kroki które - jak tuszę - są zdecydowanie nie na Twoje siły: czytać ze zrozumieniem i nawiązując do wypowiedzi rozmówcy odpowiadać za swoje słowa.
Ale nie turbuj się! Takie kroki są ponad siły wszystkich upośledzonych wiarą. Dlatego brak dyskusji, dlatego nawet geniusze typu Plancka, Kopernika, Newtona nie pozostawili żadnego rozumnego zdania o Bogu.

................
Swoją drogą pyskaty pyszałek który mnie tu wezwał wykazuje jakiś opóźniony zapłon, więc nie wiem ile będę miał zapału dla Wujowej nory w ogóle....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:42, 13 Sty 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Tak, wiara to straszliwe upośledzenie zdolności poznawczych (i, niestety, społecznych też) ludzkiego umysłu, więc oczywiście nie spodziewam się nigdy by ktokolwiek wierzący potrafił w sposób rozumny komunikować się w kwestiach swej wiary.

Tak, przekonanie o tym, że się absolutnie wszystkie rozumy pozjadało, że się niczego w kwestiach rozumu nie przeoczyło, że jest się mędrcem na tyle wielkim, iż już nic tego wspaniałego własnej kompetencji nie jest w stanie naruszyć jest jakże charakterystyczne dla bardzo wielu ateistów. Upośledzenie zdolności poznawczych, stąd wynikające, które ogarnia tak dużą część (niestety, bodaj nawet większość) ateistycznych umysłów powoduje, że pozostają zamknięci w swoich ciasnych światopoglądach; niczym molierowski mieszczanin nie dostrzegają, że "mówią prozą" (myślą w oparciu o paradygmaty, które biorą się z duchowości i religii), ale nie będą mają zielonego pojęcia, co robią, dlaczego tak robią...
I choć ateistyczna ignorancja wydaje się umysłowi przemiła - to poczucie wyższości, niezależności, wolności, kompetencji, mające wyniknąć z odrzucenia "zabobonów" - to jest dalej ignorancją, czyli po prostu nie rozpracowaniem przez umysł ważnych zagadnień, nie podjęcia tematów, które zrozumieć by się dało, ostatecznie nawet i odrzucić wynikające stąd sugestie, ale zdaje się zbyt niepotrzebne, nudne, czy może za trudne?...

Kiedyś miałem na sfinii stworzyć wątek o POBŁAŻLIWOŚCI, POLITOWANIU WOBEC INTELEKTUALNYCH SŁABOŚCI. Jakoś się nie złożyło, ale może tutaj krótko przedstawię pewne jego tezy. Otóż widzę coś w rodzaju lekceważenia, może poczucia wyższości intelektualnej u obydwu stron sporu światopoglądowego - tak ateistów jak i teistów.
Ateiści patrzą z politowaniem na teistów, jako to ci ostatni są zdominowani przez klechów, jak to odrzucają wolność zgadzając się bezsensowne wymogi moralne, jak to, powodowani lękiem przed śmiercią, wymyślają sobie bogów, żeby tylko dać sobie cień nadziei na życie wieczne. Jak to mówią pewne słowa, wprowadzają pojęcia, które tylko "wiszą" w ich imaginacji, nie mając potwierdzenia w realiach świata - niczym nie zweryfikowane, puste, pozbawione sensownej treści. Do tego dochodzą te śmieszne rytuały - kadzidła, chodzenie w kółko ze śpiewami, noszenie jakichś rzeźb, czy obrazów - wszystko to urągające intelektowi, bo tak bez sensu, bez znaczenia, bez celu...
Teiści z kolei patrzą na ateistów, jak na błądzących w samozadowoleniu ignorantów, bojących się stawiać trudniejszych pytań o własne jestestwo, poprzestających na wygodnym emocjonalnie odrzucaniu tego wszystkiego, co nie podpada pod wyuczony wzorzec ateistycznej poprawności, którzy nie umieją wybronić swojego własnego światopoglądu w oparciu o zasady. które tak chętnie głoszą atakując religię, a ostatecznie nie są w stanie obronić się, gdy owe zarzuty postawimy przed ich rozumowaniem. Jak to ateiści nie mają szans obrony przed zarzutami o niepoprawność przyjętych paradygmatów (o ile w ogóle stać ich na spostrzeżenie, refleksję, że te paradygmaty przyjęli...). Ostatecznie więc zwykle intelektualna dyskusja ateisty z teistą polega na podkuleniu (intelektualnego) ogona pod siebie przez ateistę i skupieniu się wygłaszaniu arbitralnych emocjonalnych ataków na wiarę - w rodzaju: zabobon, bełkot, nienaukowe, głupie itp. - jednym słowem przyznawaniu po uznawaniu negatywnych etykiet, inwektyw, zamiast merytorycznych argumentów. Do tego teiści z politowaniem patrzą na ateistów, za ich nieporadne próby psychologizowania drugiej strony, czyli jak własne domniemania na temat psychologicznych motywów w religii, bez żadnych dowodów, tylko w oparciu o arbitralną chęć, uznali jako "fakty".

Z politowaniem więc patrzymy na siebie z przeciwnych stron barykady. Uśmiechamy się, myśląc - ale to ignoranci po tamtej stronie, ale się zakopali we własnych ograniczeniach i nie są w stanie zmądrzeć, przejrzeć w końcu na oczy.

Czytałem kiedyś ciekawą historię dotyczącą Galileusza. Ten wielki uczony, nazywany czasem ojcem nowożytnej nauki, fizyki, człowiek od którego właściwie zaczęła się intelektualna przygoda ludzkości na w miarę rozsądnych prawach, był nieodrodnym dzieckiem swoich czasów. Działał w atmosferze intelektualnej tamtych czasów, spierał się, krytykował, wyśmiewał (za co też trafiał za kratki, gdy obraził - choćby nie intencjonalnie - zbyt ważną osobę). Galileusz na początku nie słyszał o koncepcji Kopernika (Kopernik żył przed Galileuszem), więc uważał, jak większość uczonych, że Ziemia jest centrum wszechświata. Ale w tych czasach o teorii Kopernika już niektórzy słyszeli. I co jakiś czas do Galileusza dochodziły głosy, że to może jednak Słońce jest centrum, wokół którego krąży nie tylko Ziemia, ale i pozostałe planety. Galileusz jednak nie wiedział (na początku) komu przyznać rację - starym uczonym, którzy bądź co bądź, byli w stanie poprawnie, w oparciu o geocentryczną teorię Ptolemeusza, przewidywać matematycznie położenia planet na niebie, czy też postawić na nowe, na heliocentryczną teorię Kopernika. A co go przekonało?
- Jak napisał sam Galileusz, dostrzegł on jedną prawidłowość: oto WSZYSCY ZNAJĄCY OBIE TEORIE - I KOPERNIKA, I STARĄ PTOLEMEUSZA - DAWALI PIERWSZEŃSTWO TEJ PIERWSZEJ, z kolei ci, którzy upierali się przy geocentrycznej starej koncepcji NIE ZNALI TEORII KOPERNIKA. Wszyscy!
Doszedł więc Galileusz do wniosku, że warto zainteresować się teorią Kopernika - bo PORÓWNANIE obu teorii daje jak do tej pory werdykt na korzyść systemu kopernikańskiego. Tylko ten, kto porównania nie ma, wybiera Ptolemeusza.
Ja przyznam, że patrzę już z perspektywy porównania - byłem w swoim życiu ateistą. Wiem, jak to jest być po tamtej stronie, znam argumenty. Nawet mi się te argumenty podobają. Tyle że...
... tyle że wszystkie przy bliższym przyjrzeniu się okazują się DZIURAWE. Wszystkie!
Znam też to uczucie samozadowolenia, płynące z poczucia bycia ateistą - takim bardziej "intelektualnym", bo przecież umiejącym poradzić sobie z lękiem przed śmiercią, nie przyjmującym niczym nie potwierdzonych mniemań latających czajników, czy np. istnienia krasnoludków. Fajnie jest tak o sobie mniemać, tak patrzeć z wyższością na tę zabobonną tłuszczę teistów... (fajne to, ale z perspektywy patrząc, niezbyt mądre).
Mam w u siebie w bliblioteczce książkę wybitnego polskiego filozofa Leszka Kołakowskiego. Pamiętam jeszcze z czasów komuny agresywne ateistyczne teksty tego pisarza. Wiało z nich pogardą dla religii i poczuciem wyższości ateizmu. Książka jest z końcowego okresu życia L. Kołakowskiego (zmarł w wieku 82 lat), więc pisana z perspektywy. Zacytuję może ze dwa akapity ze wstępu do tej książki, pochodzących od autora:
Mógłbym się chełpić, że jest to książka o wierze i niewierze, o szczęściu i nieszczęściu, o dobru i o złu, o Bogu i o szatanie, rozumie i nierozumie, o niepokojach naszego czasu, o prawdzie i wielu innych rzeczach. Tak, mógłbym się chełpić, ale stąd, że o wszystkim piszę, nie wynika przecież, że pisanie jest dobre albo mądre, albo pożyteczne.
...
Jak we wszystkim prawie, com pisał w ostatnich latach kilkudziesięciu, nie potrafię w sprawach najważniejszych dotrzeć do konkluzji ostatecznych i ciągle potykam się o kłopoty, które trzeba wyminąć niezręcznym i uciekinierskim powiedzeniem "z jednej strony..., ale z drugiej strony...". Być może jest to przypadłość, czy raczej ułomność umysłu autora, być może jednak - znów sobie pochlebiam - przypadłość bytu. Tak kończę.

W innym miejscu Kołakowski mówi z grubsza coś takiego (cytuję z pamięci, bo już nie pamiętam źródła, przekazując tutaj sens wypowiedzi, a nie konkretne słowa): wydaje mi się, że poznałem już wszystkie argumenty jakie wymyślono za i przeciw istnieniu Boga, jednak wciąż nie znajduję w nich rozstrzygnięcia, na korzyść którejś z opcji.
Można sobie mieć bardzo wysokie zdanie o swoim (świato)poglądzie. I pewnie każdy takie ma. Rozumiem też Twoje samozadowolenie w tej kwestii. Nie chcę krytykować, potępiać, bo...
...ja, pewnie grzeszę czymś podobnym, tzn. jestem głęboko przekonany, że w uczciwym starciu intelektu (czyli nie używaniu pustosłowia agresji w stylu: głupi, zabobon, ateusz, kretyn, imbecyl, nieuk, upośledzony, prymityw itp....) po prostu cała intelektualna konstrukcja ateizmu sypie się, jak domek z kart wystawiony na podmuch wiatru. Więc trochę sobie lekceważę, trochę piszę z uśmieszkiem :) , z intencją "dzieciaki, zdaje im się, że swoim ateizmem rozumy pojedli, a tymczasem tylko pielęgnują swoją ignorancję..." :rotfl:
Pewnie z resztą nie mam w tym racji. Kołakowski chyba mądrzejszy tu był, a przynajmniej większy erudyta, poznał pewnie znacznie więcej argumentów i nie znalazł jakiegoś rozstrzygnięcia. Pewnie to też kwestia wyjścia od jakichś subiektywnych założeń, więc ostatecznie obiektywizowalnego rozstrzygnięcia - póki co - po prostu nie ma.

A na koniec napiszę, dlaczego nie odniosłem się wprost do argumentu Barbary Stanosz (tylko pośrednio, dłuższym opisem, tym o roli teorii - modelu w weryfikacji pojęć). Główny powód jest taki, że ILEŻ MOŻNA? Luźno szacując ze 40% tego co pisze Wuj, czy pewnie z kilkanaście procent tekstów sfinii jest na ten temat. Twórca argumentu lingwistycznego w kwestii Boga Antony Flew sam ostatecznie przyznał, że Bóg istnieje. A już najbardziej w skrócie rzecz ujmując w kwestii meritum - ustalenie na ile pojęcia mają sens nie polega na ich prostym połączeniu z tym co bezpośrednio obserwowalne. Jeśliby tak było, to powinniśmy zrezygnować z pojęć matematyki, fizyki kwantowej, większości wiedzy astronomicznej, paleontologicznej i wielu innych. Pojęcia zyskują sens, bronią swojej wartości poprzez WYKAZANIE ICH SPÓJNOŚCI W ROZUMOWANIU. Przy takim podejściu należy sobie zadać pytanie o system aksjomatyczny, który dane pojęcie wspiera, sprawdzić poprawność powiązać z aksjomatami systemu, a jesli test ten zostanie zaliczony, to pojęcie jest prawidłowe. Na koniec warto jeszcze dorzucić tu ostatni test - użyteczności dla człowieka (aby nie tworzyć teorii o bytach pustych, nieużytecznych nie dających wskazówek dla ludzkiego życia). Ten ostatni test koncepcje teistyczne wygrywają w cuglach, bo traktują o tym, co dla ludzkiego życia, ludzkich wyborów jest najważniejsze - o dobru, szczęściu, miłości, podstawach decydowania o sobie w kontekście innych ludzi i świata.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 11:10, 14 Sty 2016, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:25, 15 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tak, przekonanie o tym, że się absolutnie wszystkie rozumy pozjadało, że się niczego w kwestiach rozumu nie przeoczyło, że jest się mędrcem na tyle wielkim, iż już nic tego wspaniałego własnej kompetencji nie jest w stanie naruszyć jest jakże charakterystyczne dla bardzo wielu ateistów.
I ot, kolejna ejakulacja słowna, tym razem pt: jak to Mały Kazio wyobraża sobie oponenta by go poniżyć w swoich oczach.
Nieważne że oponent nie uzurpuje sobie żadnej wszechwiedzy, a jedynie wskazuje na konkrety których Mały Kazio nie umie w żaden sposób zakwestionować. Ba! Nie umie w żaden sposób nawet nawiązać do tematu i treści poruszanych w wątku.
A przecie z ateistą i racjonalistą sprawa jest prosta! Jeden celny argument którego nie będzie umiał zakwestionować. Tu np. jedno rozumne zdanie o Bogu sformułowane kiedykolwiek przez kogokolwiek. Jedno zdanie wybrane z morza bibliotek bełkotu religijnego. Nie o postaci literackiej "kształtowanej w umysłach i jestestwach" ludzkich. O czymś co jest elementem, cechą świata poza umysłami, poza wyobraźnią.
Cóż kiedy dla teisty cel jest niczym, bełkot wszystkim.
Zatem do tych jałowych intelektualnie bibliotek Michał Dyszyński dokłada jeszcze cegiełki pustki. Do worka z napisem "ateista" który pomieścił nawet całą głupotę, nienawiść i podłość księdza Oko Michał Dyszyński dołoży jeszcze trochę plwocin...

I wrócę jeszcze do gołego zadka cesarza, gołego mimo Twojego pustosłowia o falbankach i koronkach:
Cytat:
po prostu cała intelektualna konstrukcja ateizmu sypie się

Otóż nie istnieje coś takiego jak "intelektualna konstrukcji ateizmu".
"Bóg" to jest pojęcie z teizmów, wprowadzane (na zasadzie hucpy jedynie) do obiegu publicznego przez teistów. Rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu. I dopóki teizmy nie zaczną tworzyć jakichś spójnych konstrukcji począwszy od najprostszych, elementarnych definicji odbiorcom waszego bełkotu wystarczy wzruszać ramionami czy pukać się w czoło.

Cytat:
Luźno szacując ze 40% tego co pisze Wuj, czy pewnie z kilkanaście procent tekstów sfinii jest na ten temat.
Luźno szacując 100% bibliotek o których tyle razy piszę i 100% waszych tekstów na tym forum to jest ten sam jałowy bełkot spośród którego nie potrafisz wybrać jednego zdania o jakie proszę..

Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Pią 12:35, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:43, 15 Sty 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Tak, przekonanie o tym, że się absolutnie wszystkie rozumy pozjadało, że się niczego w kwestiach rozumu nie przeoczyło, że jest się mędrcem na tyle wielkim, iż już nic tego wspaniałego własnej kompetencji nie jest w stanie naruszyć jest jakże charakterystyczne dla bardzo wielu ateistów.
I ot, kolejna ejakulacja słowna, tym razem pt: jak to Mały Kazio wyobraża sobie oponenta by go poniżyć w swoich oczach.
Nieważne że oponent nie uzurpuje sobie żadnej wszechwiedzy, a jedynie wskazuje na konkrety których Mały Kazio nie umie w żaden sposób zakwestionować. Ba! Nie umie w żaden sposób nawet nawiązać do tematu i treści poruszanych w wątku.
A przecie z ateistą i racjonalistą sprawa jest prosta! Jeden celny argument którego nie będzie umiał zakwestionować. Tu np. jedno rozumne zdanie o Bogu sformułowane kiedykolwiek przez kogokolwiek. Jedno zdanie wybrane z morza bibliotek bełkotu religijnego. Nie o postaci literackiej "kształtowanej w umysłach i jestestwach" ludzkich. O czymś co jest elementem, cechą świata poza umysłami, poza wyobraźnią.
Cóż kiedy dla teisty cel jest niczym, bełkot wszystkim.
Zatem do tych jałowych intelektualnie bibliotek Michał Dyszyński dokłada jeszcze cegiełki pustki. Do worka z napisem "ateista" który pomieścił nawet całą głupotę, nienawiść i podłość księdza Oko Michał Dyszyński dołoży jeszcze trochę plwocin...

I wrócę jeszcze do gołego zadka cesarza, gołego mimo Twojego pustosłowia o falbankach i koronkach:
Cytat:
po prostu cała intelektualna konstrukcja ateizmu sypie się

Otóż nie istnieje coś takiego jak "intelektualna konstrukcji ateizmu".
"Bóg" to jest pojęcie z teizmów, wprowadzane (na zasadzie hucpy jedynie) do obiegu publicznego przez teistów. Rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu. I dopóki teizmy nie zaczną tworzyć jakichś spójnych konstrukcji począwszy od najprostszych, elementarnych definicji odbiorcom waszego bełkotu wystarczy wzruszać ramionami czy pukać się w czoło.

Cytat:
Luźno szacując ze 40% tego co pisze Wuj, czy pewnie z kilkanaście procent tekstów sfinii jest na ten temat.
Luźno szacując 100% bibliotek o których tyle razy piszę i 100% waszych tekstów na tym forum to jest ten sam jałowy bełkot spośród którego nie potrafisz wybrać jednego zdania o jakie proszę..


Odnoszę się najbardziej do:
astrotaurus napisał:
I ot, kolejna ejakulacja słowna, tym razem pt: jak to Mały Kazio wyobraża sobie oponenta by go poniżyć w swoich oczach.
Nieważne że oponent nie uzurpuje sobie żadnej wszechwiedzy, a jedynie wskazuje na konkrety których Mały Kazio nie umie w żaden sposób zakwestionować.

Oponent niestety nie wskazał żadnych konkretów. Może mu się zdawało, że wskazał, może miał taki cel, tylko zapomniał. Jak Oponent przeczyta jeszcze raz co sam napisał, to się zorientuje, że stworzył po prostu luźną hejterską deklarację wyrażającą niechęć wobec religii. Nie podniósł jednak żadnej kwestii, która była omawiana.
A jak by się tak oponent jeszcze bardziej przyjrzał tekstom swoim i przedpiscy, to by zauważył, że poziom agresji jest mocno niesymetryczny (warto zwrócić uwagę na określenia: "bełkotu religijnego", "plwocin", "jałowy bełkot").
Najwyraźniej Przedpisca (zapewne wierząc własnemu przypuszczeniu: "Luźno szacując 100% bibliotek o których tyle razy piszę i 100% waszych tekstów na tym forum to jest ten sam jałowy bełkot") nie raczył zapoznać się z zawartością forum sfinia (prawdopodobnie też albo nie przeczytał, albo tylko przejrzał bardzo pobieżnie post przedpiscy, na który teoretycznie "odpowiada"). Może nie ma czasu, może to za wielki trud dla Niego, ale nie odnosi się do treści, ponawiając jedynie swoje hejterskie epitety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:33, 15 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński, w innym wątku, napisał:
…. cały proces ludzkiego poznawania, myślenia, komunikowania się zawiera w sobie aspekt poezji - wszystko gdzieś nurza się w tej nieokreśloności, wolności przyznawania znaczeń i przesuwania granic rozumienia słów. 

Michale, choć powinienem być dotknięty, jako teista, tym co napisał Astrotaurus, to muszę mu przyznać rację. Jeśli, twoim zdaniem da się dyskutować tak, jak napisałeś w cytacie powyżej, to obawiam się, że nie rozumiesz zupełnie na czym polega dyskusja.

Zresztą, też w innym wątku stwierdziłeś, że logika to jedynie spójność wypowiedzi, a rzeczywistość, wcale nie musi być logiczna, …. żeby zakończyć swoją wypowiedź stwierdzeniem, że jedynie uczciwie dowiedzione sądy mogą być prawdziwe. Michale, dowód to logika! Innym narzędziem poznana prawdy człowiek nie dysponuje … logika to słowa, „Logos” to Bóg, a ty Boga rozmywasz w „wolności przyznawania znaczeń i przesuwania granic”.

Michał Dyszyński, w innym wątku, napisał:
Powtórzę - tylko agnostycyzm, czyli postawa otwartości, poszukiwania, dynamicznego (a nie statycznego) patrzenia na świat, siebie, Boga jest wg mnie poprawną postawą intelektualną. Postawa typu "wiem, znalazłem" jest błędem - bo niczego nie znaleźliśmy w wystarczającym stopniu, bo wciąż więcej jest niewiadomych niż odpowiedzi.

Michale, z jednej strony, piszesz o otwartości, uczciwości intelektualnej, poszukiwaniu …. a z drugiej, zaczynasz od „tylko agnostycyzm” czyli „wiem znalazłem”. Ponadto, deklarujesz się być chrześcijaninem, a Jezus wyraźnie uczy, że masz mówić „tak, tak, nie, nie”, nie masz być „letni” …. Co oczywiście nie oznacza nieomylności swoich sądów, a odpowiedzialności, za to co się powiedziało, a nie rozmywaniu tego w „wolności przyznawania znaczeń i przesuwania granic”.

Niestety, muszę przyznać rację Astrotaurusowi, że dyskutować z Tobą to jak „kopać się z koniem” …. Michale, zajmij się poezją, lub bież odpowiedzialność, za to co piszesz, a nie "przesuwaj znaczeń" ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:58, 15 Sty 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Michał Dyszyński, w innym wątku, napisał:
…. cały proces ludzkiego poznawania, myślenia, komunikowania się zawiera w sobie aspekt poezji - wszystko gdzieś nurza się w tej nieokreśloności, wolności przyznawania znaczeń i przesuwania granic rozumienia słów. 

Michale, choć powinienem być dotknięty, jako teista, tym co napisał Astrotaurus, to muszę mu przyznać rację. Jeśli, twoim zdaniem da się dyskutować tak, jak napisałeś w cytacie powyżej, to obawiam się, że nie rozumiesz zupełnie na czym polega dyskusja.


Wg mnie moja dyskusja z Astrotaurusem zupełnie nie pasuje do Twoich uwag. W tamtym wątku to by miało sens. Tutaj jest wg mnie "od czapy", bo temat znaczeń i rozumienia słów jest szeroki, podczas gdy tutaj mamy relatywnie proste dwie sprawy - cytat Barbary Stanosz i ogólna wizja Astrotaurusa czyli
że
Astrotaurus napisał:
rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu.


O Twoich zarzutach chętnie zaś podyskutuję w innym wątku, bo obawiam się, że tutaj to będzie kłopotliwe, z racji na to, że zapewne Astrotaurus zechce zaśmiecić dyskusję swoim hejterstwem. Podtrzymuję też moją opinię, że Astrotaurus nie odniósł się w żaden merytoryczny sposób do moich uwag. Jeśli zaś Ty - lucku - dopatrzyłeś się gdzieś tej merytoryki, to mnie może oświeć i wskaż w którym miejscu to nastąpiło... ???? :shock:

A tak swoją drogą, to też jestem ciekaw, że rzeczywiście zgadzasz się z Astrotaurusem np. takich kwestiach:
astrotaurus napisał:
Cóż kiedy dla teisty cel jest niczym, bełkot wszystkim.


Albo
astrotaurus napisał:
Rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu. I dopóki teizmy nie zaczną tworzyć jakichś spójnych konstrukcji począwszy od najprostszych, elementarnych definicji odbiorcom waszego bełkotu wystarczy wzruszać ramionami czy pukać się w czoło.


Czy też:
astrotaurus napisał:
Luźno szacując 100% bibliotek o których tyle razy piszę i 100% waszych tekstów na tym forum to jest ten sam jałowy bełkot spośród którego nie potrafisz wybrać jednego zdania o jakie proszę..


Też masz takie poglądy jak Astrotaurus ww. kwestiach?... Zgadzasz się też z poziomem merytoryczności jego sformułowań - poruszaniem konkretnych zagadnień do rozważania?
Czy wyobrażasz sobie sensowną dyskusję na temat poglądu, że "rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy na gruncie bełkotu"? Może spróbuj ją pociągnąć, bo ja wymiękam... Dla mnie cała wcześniejsza wypowiedź Astrotaurusa to beztreściowy hejt, hejt, hejt.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 16:18, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:15, 15 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wg mnie moja dyskusja z Astrotaurusem zupełnie nie pasuje do Twoich uwag. W tamtym wątku to by miało sens. Tutaj jest wg mnie "od czapy", bo temat znaczeń i rozumienia słów jest szeroki, podczas gdy tutaj mamy relatywnie proste dwie sprawy - cytat Barbary Stanosz i ogólna wizja Astrotaurusa czyli
że
napisał:
Astrotaurus napisał:
rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu.

Uważam, że pasuje bo swoją "poezją i przesuwaniem znaczeń" potwierdzasz tezy Astrotaurusa i Stawosz, a chyba nie o to ci chodzi. Michale, nie idź tą drogą :wink: !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:23, 15 Sty 2016    Temat postu:

lucek napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wg mnie moja dyskusja z Astrotaurusem zupełnie nie pasuje do Twoich uwag. W tamtym wątku to by miało sens. Tutaj jest wg mnie "od czapy", bo temat znaczeń i rozumienia słów jest szeroki, podczas gdy tutaj mamy relatywnie proste dwie sprawy - cytat Barbary Stanosz i ogólna wizja Astrotaurusa czyli
że
napisał:
Astrotaurus napisał:
rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu.

Uważam, że pasuje bo swoją "poezją i przesuwaniem znaczeń" potwierdzasz tezy Astrotaurusa i Stawosz, a chyba nie o to ci chodzi. Michale, nie idź tą drogą :wink: !


To zapytam jeszcze raz: czy rzeczywiście zgadzasz się z Astrotaurusem np. takich kwestiach:
astrotaurus napisał:
Cóż kiedy dla teisty cel jest niczym, bełkot wszystkim.


Albo
astrotaurus napisał:
Rozmawiając o jakimkolwiek Bogu jesteśmy wyłącznie na gruncie teizmu, czyli waszego niedookreślonego bełkotu. I dopóki teizmy nie zaczną tworzyć jakichś spójnych konstrukcji począwszy od najprostszych, elementarnych definicji odbiorcom waszego bełkotu wystarczy wzruszać ramionami czy pukać się w czoło.


Czy też:
astrotaurus napisał:
Luźno szacując 100% bibliotek o których tyle razy piszę i 100% waszych tekstów na tym forum to jest ten sam jałowy bełkot spośród którego nie potrafisz wybrać jednego zdania o jakie proszę..


Też masz takie poglądy jak Astrotaurus ww. kwestiach?... Zgadzasz się też z poziomem merytoryczności jego sformułowań - poruszaniem konkretnych zagadnień do rozważania?

A może głównym powodem dla którego "zgadzasz się" z Astrotaurusem jest to, że on się nie zgadza ze mną w pewnej sprawie, a Ty z kolei się nie zgadzasz ze mną w innym wątku?... Czyż nie tak?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:39, 15 Sty 2016    Temat postu:

Poniekąd się zgadzam, ze Stawosz, choć nie kojarzę kobiety, że trudno zgadzać się z jakimiś poglądami, wierzyć lub nie, jeśli ich się nie rozumie ... a trudno rozumieć poglądy, w których nie ma zdefiniowanych znaczeń .... lub te znaczenia miałby być jedynie subiektywnym wytworem poznającego, przyjmującego te poglądy, jak ty to w sumie proponujesz .... toć to nonsens i piramidalna bzdura!

Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pią 16:40, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:50, 15 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To zapytam jeszcze raz: czy rzeczywiście zgadzasz się z Astrotaurusem np. takich kwestiach:
Czyli jesteś zdolny dostrzec szczegóły kiedy chcesz np. wywrzeć nieuczciwą presję... nieuczciwą, bo lucek wskazuje Twoje konkretne uchybienia i nie przyznaje mi racji w całości

A już na pewno jesteś zdolny do parszywych, absolutnie pozamerytorycznych insynuacji:
Cytat:
A może głównym powodem dla którego "zgadzasz się" z Astrotaurusem jest to, że on się nie zgadza ze mną w pewnej sprawie, a Ty z kolei się nie zgadzasz ze mną w innym wątku?... Czyż nie tak?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:04, 15 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
nie raczył zapoznać się z zawartością forum sfinia.

No paradne cacunio!
Mam teraz całe forum przedstawić i rozbierać na kawałki, żeby wykazywać brak związku z rzeczywistością - z obszarem poza umysłami ?
No nie, to nie tak działa. Możesz się burzyć, możesz nawet tupnąć nóżką, ale jesteśmy na gruncie teizmu i to Ty masz go objaśniać. To Ty masz przestawić rozumną definicję Boga jako elementu czy cechy wszechświata, to Ty masz przedstawić i obronić rozumne zdanie o Bogu wyprodukowane przez kogokolwiek kiedykolwiek.

Przypominam przede wszystkim, że znajdujemy się w wątku "Co w katolicyzmie jest prawdą?" i nie byłeś w stanie w żaden sposób do tematu nawiązać. Twoje wywody o prywatnym Bogu szarpiącym Twoje jestestwo (ale opisanym w Biblii :D ) są tyleż ucieszne co nie na temat.
A żądana przeze mnie definicja Boga powinna mieć z katolicyzmem coś wspólnego.

Tak, wiem, możesz uważać się za prywatnego katolika choćbyś nie wierzył w żadną z katolickich prawd wiary i uważała Boga w swoim jestestwie za boga katolickiego... ale to trzeba mówić, uzasadniać, wyjaśniać,,,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:39, 15 Sty 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Przypominam przede wszystkim, że znajdujemy się w wątku "Co w katolicyzmie jest prawdą?" i nie byłeś w stanie w żaden sposób do tematu nawiązać. Twoje wywody o prywatnym Bogu szarpiącym Twoje jestestwo (ale opisanym w Biblii :D ) są tyleż ucieszne co nie na temat.
A żądana przeze mnie definicja Boga powinna mieć z katolicyzmem coś wspólnego.

Tak, wiem, możesz uważać się za prywatnego katolika choćbyś nie wierzył w żadną z katolickich prawd wiary i uważała Boga w swoim jestestwie za boga katolickiego... ale to trzeba mówić, uzasadniać, wyjaśniać,,,

Nie przypominam sobie, abym w katolicyźmie funkcjonowało coś jako "definicja Boga". Więc o tym dyskutować się nie da. Pisząc o prywatnym Bogu odnoszę się do pewnej PRAKTYKI katolicyzmu i jego WYMOWY, a nie konkretnych tekstów (np. z encyklik papieskich, czy katechizmu). Piszę tak, ponieważ zawarcie istoty wiary w jakichś kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu zdaniach wyrażających modelami językowymi ONTOLOGICZNE desygnaty nie jest po prostu możliwe.

To do czego jakoś mogłem się odnieść, to właśnie zacytowaną wypowiedź Barbarty Stanosz. Przypomnę:

Barbara Stanosz napisał:
Myli się Pan jednak zakładając, że jestem gotowa powiedzieć, iż nie ma takiego boga, tj. że wzięta z doktryny metafizycznej wypowiedź „Bóg istnieje” jest zdaniem fałszywym. Wypowiedź tę wprawdzie odrzucam, lecz nie uważam jej za zdanie fałszywe: uważam ją za pozbawioną sensu, a wszak fałszywe (lub prawdziwe) mogą być tylko sensowne zdania. Przyczyną, dla której odmawiam sensu tej wypowiedzi, jest fakt, iż w centralnej tezie każdej takiej doktryny – w charakterystyce domniemanego bytu nazywanego bogiem – występują terminy, które tylko z pozoru coś znaczą. Są one wprowadzane do języków tych doktryn w kontekstach, lub za pomocą pseudo – definicji (...) Ponieważ tak wprowadzone słowo „bóg” nie zostaje wyposażone w znaczenie, więc zdanie (ściślej: wypowiedź, która jest zdaniem z gramatycznego, lecz nie z semantycznego punktu widzenia) „Bóg istnieje” nie jest ani prawdą, ani fałszem; jest nonsensem. A skoro tak, to nie można mu sensownie zaprzeczyć: poprzedzenie nonsensu zwrotem „nieprawda, że” daje również nonsens. (...) Oto powód, dla którego racjonalista nie powinien deklarować się jako agnostyk w sprawie istnienia bogów z doktryn metafizycznych.(...) Racjonalna postawa poznawcza wyraża się w ignorowaniu tego zdania, a wraz z nim doktryny, której jest ono ośrodkiem. Nie wynika stąd, oczywiście, że należy ignorować zjawisko społeczne, jakim jest wyznawanie religii jakiegokolwiek rodzaju.”

Aby problem postawiony przez Panią Barbarę ujrzeć w świetle pozwalającym na sensowną konkluzję, trzeba wyłuskać z owej wypowiedzi główny zarzut wobec koncepcji Boga. W skrócie można by go sformułować pytaniem o wyjście poza słowa. Nazwać możemy cokolwiek, możemy też nazwać rzecz nieistniejącą, sprzeczną, idiotyczną, nielogiczną, taką, której nie chemy zaakceptować umysłem. Być może "Bóg" jest właśnie takim bytem językowym - słowem bez treści?...
Aby określenie "Bóg" miało sens, musi być czymś więcej, niż tylko słowem, zestawem znaków pisarskich, czy dźwiękiem.

Aby uporać się z problemem znaczenia dla słów, należałoby OKREŚLIĆ JAKĄŚ OGÓLNĄ ZASADĘ, która rozróżniałaby byty poprawne, od niepoprawnych. Zasada powinna być na tyle ogólna, aby dało się uniknąć arbitralności przy jej stosowaniu, aby jakoś automatycznie dało się ustalić że np. byt językowy A, jest poprawny, a byt B już nie.
Problem jest w tym, że takiej ogólnej zasady nie da się (poprawnie) sformułować!
Można próbować wskazywać, że byty rozważane przez nauki przyrodnicze znajdują swoje źródło w eksperymentach i obserwacjach. Ale te byty praktycznie nigdy nie są jakimś bezpośrednim, jedynym z możliwych sposobem powiązane z tymi eksperymentami - są zawsze efektem INTERPRETACJI, UŻYCIA MODELOWANIA (TEORII). A jednak nauka przyjmuje ich wartość i sens. Pisałem o tym w poprzednich postach we wzmiankach o fizyce.
Jeśli zaś nie da się sformułować zasady, wedle której rozróżnienie Pani Barbary (byty poprawne i niepoprawne) miałoby swoje praktyczne urzeczywistnienie, to trzeba z pokorą pochylić głowę nad naszą nieporadnością w tym względzie i nie twierdzić, że określenie Bóg nie ma sensu. Bo jak "Bóg" nie ma sensu, to i "kamień", "pies", "teściowa" też nie mają sensu... Wszak wszystkie te byty nie są czymś bezpośrednio wstawianym za słowa, lecz są INTERPRETOWANE z KONCEPTÓW, z tworów w umyśle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:02, 16 Sty 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Nie przypominam sobie, abym w katolicyźmie funkcjonowało coś jako "definicja Boga".
Po prostu nie rozumiesz co to jest definicja, a jest to wypowiedzenie informujące o znaczeniu jakiegoś wyrażenia (definiendum) - w tym wypadku Boga. Katolickie Credo definiuje katolickiego Boga, katolickie Główne Prawdy Wiary definiują katolickiego Boga itp. ... tyle że nie są to poprawne, rozumne definicje Boga jako elementu świata rzeczywistego - tu przypominam cytat z B. Stanosz.

Cytat:
Piszę tak, ponieważ zawarcie istoty wiary w jakichś kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu zdaniach wyrażających modelami językowymi ONTOLOGICZNE desygnaty nie jest po prostu możliwe.
Taaaa, nie jestem fanem tego niedorzecznego zbioru mitów jakim jest Biblia, ale przecież nawet tam kilka morałów jest zawartych, a jednym z tych z którymi warto się zaprzyjaźnić intelektualnie jest przywołany przez lucka: "tak, tak; nie, nie; a co ponad to - od Złego pochodzi".
Ileż setek zdań potrafisz wybełkotać! Mógłbyś zamiast tego zawrzeć w nich kilkakroć "istotę wiary" z "ontologicznymi desygnatami" co by to nie znaczyło jeśli miałoby cokolwiek znaczyć.


Cytat:
W skrócie można by go sformułować pytaniem o wyjście poza słowa.
To TY, nieboraku, w słowach siedzisz? A może w nich leżysz? No to może faktycznie wyjdź poza nie, albo wyjedź na hulajnodze, albo ... przestań bełkotać.

Cytat:
Być może "Bóg" jest właśnie takim bytem językowym - słowem bez treści?...
No jakoś przez tysiąc lat nie potraficie wykazać, że jest inaczej.

Cytat:
Aby określenie "Bóg"
"Bóg" to nie jest określenie. Słowo, pojęcie, termin, ale nie określenie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Te byty "poprawne i niepoprawne", byty "wstawiane za słowa" itp. daruję sobie, bo to już bełkot w wymiarze koszmarnym

Jeśli nie umiesz do rzeczy i na temat to może idź sobie skąd przyszedłeś....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31257
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:26, 16 Sty 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Ileż setek zdań potrafisz wybełkotać!
...
No to może faktycznie wyjdź poza nie, albo wyjedź na hulajnodze, albo ... przestań bełkotać.

Bełkoczesz, po prostu bełkoczesz

Jeśli nie umiesz do rzeczy i na temat to może idź sobie skąd przyszedłeś....

Jak widzę opracowałeś sobie całkiem zgrabną strategię "dyskutowania". W tym aspekcie muszę bezapelacyjnie uznać Twoją wyższość.
Może trochę szkoda, że nie udało mi się namówić Cię na merytoryczną wymianę myśli, ale nie jest to wielki problem, jakoś to przeboleję.
Dziękuję za poświęcony mi czas.

Michał Dyszyński
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:35, 17 Sty 2016    Temat postu:

Och, Mości Papkinie, Twoje zasługi położone (i zapisane!!) w tym wątku dla merytorycznej wymiany myśli są tak wielkopomne, że należałoby Cię po jarmarkach pokazywać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:11, 26 Sty 2016    Temat postu:

Bóg to żywa Osoba Boska (a ściślej trzy Osoby Boskie jako Jeden Bóg). Spotyka się Ją w życiu doczesnym. Bóg dopuszcza ludzkie błądzenie i nie zauważanie Go, ze względu na ogromny szacunek wobec wolnej woli człowieka, który w sercu, w najgłębszej i najświętszej części siebie, może Go zwyczajnie nie chcieć. I Pan na takie wewnętrzne, nawet jeśli ciche, "nie", odpowiada jednym: odsuwa się, choć pewnie z bólem, na bok, gdyż nie chce się narzucać. Dlatego tak łatwo uznać Go za mit, coś niedoświadczalnego (nieistniejącego) - ze względu na Jego Miłość, która nie może zmuszać do szukania, poznania i kochania Go, podobnie jak mężczyzna nie może zmuszač kobiety, by go szukała, chciała poznać i kochała, bo miłość dokonuje się w wolności. To moje zdanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:38, 27 Sty 2016    Temat postu:

Cóż, szanujące się forum religijne powinno mieć osobny dział "wyznania wiary, świadectwa" i takie wtręty jak ten produkcji Koriego powinny właśnie tam trafiać.
Inna rzecz, że także na tym polega upośledzenie umysłów wiarą, że ludzie upośledzeni nie są w stanie odróżnić czy opisują stan swego umysłu czy stan świata poza nim....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marekmosiewicz




Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:41, 27 Sty 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
Umiesz ustalić, czy poza tobą istnieją jakiekolwiek inne istoty świadome?
Umiesz ustalić, czy "atom" jest czymś więcej niż fragmentem twojej wyobraźni?
Umiesz ustalić, czy rzeczywistość taka, jaką sobie wyobrażasz, istnieje?
wuj napisał:

Ech, grzeczność za grzeczność - umiem.

Super. To naucz mnie, jak to robisz.


Wuju Zbóju, nieładnie. Podobno jesteś fizykiem. To po jakiego grzyba.


Ostatnio zmieniony przez marekmosiewicz dnia Sob 10:12, 30 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:52, 28 Sty 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Cóż, szanujące się forum religijne powinno mieć osobny dział "wyznania wiary, świadectwa" i takie wtręty jak ten produkcji Koriego powinny właśnie tam trafiać.
Inna rzecz, że także na tym polega upośledzenie umysłów wiarą, że ludzie upośledzeni nie są w stanie odróżnić czy opisują stan swego umysłu czy stan świata poza nim....


Zakładając, dla dobra dyskusji, że takowi istnieją, pytam, czy ludzie "nieupośledzeni wiarą", których, domyślam się, uważasz, że reprezentujesz, są w stanie , na postawie postu Koriego, stwierdzić, czy jego autor opisuje stan swojego umysłu czy stan świata poza nim? Jeśli tak, to na jakiej podstawie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:35, 30 Sty 2016    Temat postu:

marekmosiewicz napisał:
wujzboj napisał:
wuj napisał:
Umiesz ustalić, czy poza tobą istnieją jakiekolwiek inne istoty świadome?
Umiesz ustalić, czy "atom" jest czymś więcej niż fragmentem twojej wyobraźni?
Umiesz ustalić, czy rzeczywistość taka, jaką sobie wyobrażasz, istnieje?
wuj napisał:

Ech, grzeczność za grzeczność - umiem.

Super. To naucz mnie, jak to robisz.


Wuju Zbóju, nieładnie. Podobno jesteś fizykiem. To po jakiego grzyba.

Chyba nie rozumiem :).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marekmosiewicz




Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:02, 20 Lut 2016    Temat postu:

wujzboj napisał:
marekmosiewicz napisał:
wujzboj napisał:
wuj napisał:
Umiesz ustalić, czy poza tobą istnieją jakiekolwiek inne istoty świadome?
Umiesz ustalić, czy "atom" jest czymś więcej niż fragmentem twojej wyobraźni?
Umiesz ustalić, czy rzeczywistość taka, jaką sobie wyobrażasz, istnieje?
wuj napisał:

Ech, grzeczność za grzeczność - umiem.

Super. To naucz mnie, jak to robisz.


Wuju Zbóju, nieładnie. Podobno jesteś fizykiem. To po jakiego grzyba.

Chyba nie rozumiem :).


Upps, przeczytałem tylko ostatnie pytanie. W jego kwestii. Jakie znaczenie w czym jest zanurzona rzeczywistość w której istniejemy. Był okres, że czułem się bardzo źle i do głowy przychodziły mi jeszcze gorsze myśli, że żyję w Matrixie albo nawet w serii Matrixów. Tyle, że to jest kwestia jakości życia, a nie tego czy żyję w "relanym" świecie. Nawet gdybym miał wszystko co chcę bezpośrednio od Boga i tak może bym sobie zadał pytanie jak długo to potrwa. Po co Bóg to robi ? Czy to się kiedyś nie skończy ?
Inna sprawa, że świat w którym żyjemy nie jest doskonały i wiemy, że wzrost entropii doprowadzi do tego, że się kiedyś skończy, jeżeli nic się nie zmieni. Z drugiej jednak strony, jak mówiłem,to, że byśmy żyli w idelanym świecie doprowadziłoby nas do pytania, dlaczego i jak długo będzie tak dobrze. Może więc niedoskonałość jest konieczna do poznania Boga. Do tego, żeby przestać się go bać.
Bardzo ciekawe pytanie o świadomośc innych istot. Przy założeniu że robot może kłamać w sumie nie do ustalenia czy ktoś jest istotą świadomą, czy inteligentnym biologicznym robotem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:11, 24 Lut 2016    Temat postu:

Kori napisał:
Zakładając, dla dobra dyskusji, że takowi istnieją, pytam, czy ludzie "nieupośledzeni wiarą", których, domyślam się, uważasz, że reprezentujesz, są w stanie , na postawie postu Koriego, stwierdzić, czy jego autor opisuje stan swojego umysłu czy stan świata poza nim? Jeśli tak, to na jakiej podstawie?
wyboldowanie moje. astrotaurus
Hmmmm... jeśli na podstawie postu Koriego, to nie ma innej podstawy i nie da się... :wink:
Ale już na podstawie konfrontacji postu Koriego z rzeczywistością pełną także beztreściowego religijnego bełkotu i owszem - coś da się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:29, 27 Lut 2016    Temat postu: Re: Co w katolicyzmie jest prawdą?

ptr napisał:
Biorąc pod uwagę, że dziewczyna zaszła w pozaziemską ciążę w kulturze, gdzie ciąże pozamałżeńskie były zagrożone np. kamienowaniem - podejrzewam że wszystko w katolicyzmie jest prawdą.

ptr kilka lat temu był forumowym katolikiem 'apologeta'?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin