Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Człowiek - byt relacyjny, czy relatywny? #1
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:44, 01 Kwi 2006    Temat postu: Człowiek - byt relacyjny, czy relatywny? #1

Wnioski wyprostowałeś, zatem nie przywołuje ich. Nie będę komentował Twoich sprostowań, bo to co w nich piszesz jest jak najbardziej słuszne.mamy juz jakis status quo.

Od tej pory postaram się zapomniec, że jestem księdzem. Pisze do ciebie teraz jako Marek do Jarka i jako chrześcijanin do chrześcijanina. Spróbuje tu przedstawić głos mego sumienia, jako zachętę pójścia z twoim na piwo, z nastawieniem na długie rozmowy łącżące sie w jeden głos OK?.
***************************
1.Błędne rozwiązania głoszone przez Kościół.

Nigdy nie lubiłem przedmiotów ścisłych. Nie lubiłem, kląłem gromami, uznawałem za absurd ich istnienie. Nie lubiłem, bo nie rozumiałem!. (i dalej tak jest) Podobnie, kiedy byłem nastoletnim chłopakiem, podchodziłem do rzeczywistośći UNK (wtedy nawet nie miałem pojęcia, iz owo istnieje!). Przyjmowałem automatycznie pewne niuanse nauczania Kościoła. 10-15 lat temu nie za wiele mówiło sie o homosexualizmie, klonowaniu, bioinżynierii, etc. Wówczas w Polsce 2 bieżące tematy główne w kaznodziejstwie. Reżim komunizmu oraz aborcja (choc ta druga dośc stonowana) Homilie kapłanów pobrzmiewały złowieszczo w aspekcie systemu i jego działania na obywateli. Pamiętam jak dziś, że moj proboszcz w dzień wyborów w 1989 r poprosił o kazanie jakiegoś kolege po fachu, i ten tak "pozamiatał" w temacie wyborów, że niektórzy ludzie wyszli z kościoła!. W stosunku do jednego i drugiego uważałem, że coś to jest nie OK. Ale byłem dalej obserwujący, choc nie do końca poszukujący odpowiedzi. Ale jeśli juz pytałem o coś, to miałem odpowiedź - nade wszystko od Rodziców i mego Dziadka. I tak to jakoś szło.Do czasu.
Do czasu wstąpienia do samary. Tam wkroczyłem w świat filozofii, kosmologii, troszke logiki. Potem była teologia. Już teraz, z perspektywy 3 lat kapłaństwa moge dokonac oceny - nie była ona na naj, naj - poziomie. Ale to nie istotne. Istotne było to (i jest) że wszystkie te dyscypliny - szczególnie zas teologia - otworzyły mi umysł. Mnie wykładowcy zawsze mieli dość! Bo ja ich zarzucałem pytaniami i pułapkami róznego autoramentu. Te drugie najczęściej kończyły się, nim zdążyłem je zastawić. Teologia własnie poizwoliła mi wrócić to tego kazania, po którym ludzie wyszli z kościoła. Teologia odpowiedziała mi, że ani ten ksiądz sie nie popisał - bo narzucał wolę, ani ci ludzie nie byli dojrzałymi do refleksyjnego myślenia, bo dali się sprowokować lubo też nie byli gotowi na to, by zapytać siebie samych, czy rzeczywiście pasuje im kontynuacja polityki "zamordyzmu".
Dopiero w samarze mogłem odpowiedziec sobie na pytanie: czemu komunizm, czemu aborcja, czemu inne rzeczy są złym wyjściem dla człowieka, który identyfikuje się z Kościołem Chrystusowym. Zrozumiałem to przede wszystkim sercem, które dowoływało sie ładu i pokoju powszechnego. To zrozumienie dało pokoj. Chrześcijaństwo to personalizm, a więc zwrócenie sie ku człowiekowi, bo ku takiemu przyszedł Bóg w ludzkim ciele. Przyszedł swoj do swego.
Komunizm to masa bezładna, degradująca personę do poziomu (jako numer, jako jednostke partii etc) i stosująca przymus nie myslenia. Świetnie problem ten ujmuje nowe tłumaczenie PŚ - gdzie zamiast "Świętymi bądźcie" czytamy: "wolnymi bądźcie" a więc wzrastajcie w spokoju ducha, nie nekani przymusem realizujcie się jako ludzie zamieszkujący świat. Wykorzystujcie, to, co świat wam daje: wiedzę, nauke, technikę, i wszystko inne.
Działania (negatywne w ocenie UNK) związane ze sferą miłości, życia, erotyzmu a więc aborcje, eutanazje, klonowania, homoseksualizmy - wszystko to prowadzi ku: samostanowieniu człowieka o sobie, uważającego siebie za ostateczną instancję orzekania o tym, co dla niego dobre. Zauwaz Jarku pewna prawidłowość. Wpierw na szeroką skalę weszła aborcja, po niej eutanazja i zaraz potem klonowanie. Czyż nie dostrzegasz tu "zapobiegliwości" człowieka. Przerywając proces ciązy, tym samym człowiek stał sie tym, który jest panem zycia i smierci. Pokusił sie o eutanazję, by świat był młody, elegancki i produktywny. A przecież proces starzenia się i umierania od samego początku wpisany jest w dzieje świata. Poprawiac naturę - owszem, jak najbardziej, ale nie w sposób jej obcy, burzący jej prawa. Bóg owszem, pozwoli człowiekowi na rózne cuda na kiju, ale i tez pokaże mu czym to grozi: Hiroszima, Twistery, Cathriny, Andrew etc..."Braki" w świecie - choroby, cierpienie ludzkie i inne zawiłości zostaną zawsze niewytłumaczalne gdy wyalienujemy z naszego światopoglądu Stwórcę. Myślę, iz w głebi duszy doskonale przyjmujesz do wiadomości fakt, iz to człowiek kryje się za wszelkimi niedoskonałościami.
Czy na tym etapie rozumiemy sie?

2. "Środowisko" przyjmowania nauczania Magisterium Kościoła (totum: zarówno z kwalifikacją nieomylności oraz bez niej)

Chrystus jako "sumienie sumień" - oto co mi do głowy przychodzi w tym temacie. On daje nam wolna rekę. A my sami sie wówczas wplątujemy w dziwne historie naszego życia. Tracimy poczucie wolności, uważając że wcale tak nie jest. Zabiegamy przecież o rzeczy istotne: życie, zdrowie, pieniadze, realizujemy sie w miłości ku drugiemu człowiekowi. Przy tym całym zabieganiu, znajdujemy niekiedy chwilke, by spojrzec na krzyż, a wówczas staja nam w oczach i w sercu nasze niegodziwości, te drobne, jak i te wielkie. Ale i bywa tak, że odrzucamy krzyż, wolimy sie zasklepić w samych sobie. Wobec takiego "dictum Verbum" ze strony grzesznika, Kościół, uprawniony przez Chrystusa jest tym głosem wołającym na pustyni: człowieku! Zatrzymaj sie, pomyśl co robisz? Czy masz świadomośc, że tak nie wolno? Kościól wówczas jest tym "wzorcowym" sumieniem, ta samarytańską studnią z wodą żywą, z której każdy za darmo moze zaczerpnąć i juz więcej nie pragnąć. To stąd pojawia sie szereg norm przez kompetentną władze podawanych, by miec ciągle odniesienie do Prawdy Najwyższej. Kościół ciągle do tej Prawdy sie przybliża (jak sam pisałeś, musi koniecznie odczytywać znaki czasu, by nie popadać w anachronizmy). UNK ma być jak szewskie kopyto - nadawać duchowi chrześcijańskiemu kształtów Chrystusowych. (przypomnij mi prosze, abym odwołał sie do interpretacji nowych przykazań Kościelnych - tam świetnie widać przybliżanie sie do Prawdy).
Krótko mówiąc, im więcej we mnie Chrystusa, tym łatwiej i zta wieksza ochota i radością wręcz przyjmuje nauczanie Kościoła. To jest obiektywny, sądzę - miernik mojej wolności. Nie bacze nawet na kwalifikator nieomylności. To tyle. Jest późno, a myśli mogły ulecieć, więc pisałem na gorąco.

Pozdrawiam. Odpowiem pewnie dopiero w poniedziałek.
PS - Moje sumienie na pewno nie jest doskonałe, to rzeczywistość, która i mnie i tobie jest dana ale i zadana. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:44, 02 Kwi 2006    Temat postu:

Marek napisał:
aborcje, eutanazje, klonowania, homoseksualizmy - wszystko to prowadzi ku: samostanowieniu człowieka o sobie, uważającego siebie za ostateczną instancję orzekania o tym, co dla niego dobre.

To nie takie proste. WSZYSTKO, co robi czlowiek, jest orzekaniem o tym, co dla niego dobre. Rowniez dazenie do Boga. Rozumiesz? ROWNIEZ DAZENIE DO BOGA. To ty - a nie nikt inny - jestes ta ostateczna instancja decydujaca, czy Boga przyjmiesz, czy nie. I KOGO przyjmujesz, gdy twierdzisz, ze Boga przyjmujesz.

Kazde ludzkie dzialanie - KAZDE, Marku - ma swoje dobre i zle strony. Praktycznie wszystko, co czlowiek robi, robi uwazajac, ze jest to sluszne. Myli sie przy tym czesto. A potem OCENIA PO OWOCACH. Po owocach - wedle wlasnego sumienia. WLASNEGO sumienia.

Problem polega teraz na tym, ze oceniasz CUDZE postepowanie na podstawie BRAKU doswiadczenia. Mowisz o rzeczach dotyczacych seksu i malzenstwa na podstawie opinii ludzi, ktorzy doswiadczen tych miec nie powinni. Sa oni wiec OSTATNIMI, ktorym wolno sie w tych sprawach wypowiadac - a ty bierzesz ich jako autorytet ostatecznny. Ty, ktory sam tez tych doswiadczen miec nie powinienes. I potem chcesz z tym wyjezdzac do ludzi, ktorych to wszystko dotyczy OSOBISCIE? To tak, jakby slepy mowil o kolorach. Naprawde. To poprostu NIE WYPADA... A poza tym to po prostu nie jest po chrzescijansku. Bo nie jestes w stanie nic z tych rzeczy prawidlowo po owocach ocenic. Nie dotycza ciebie. A widzisz tylko odpryski. I to glownie te zle odpryski - bo glownie te, ktore docieraja do ciebie przez kratki konfesjonalu. Czy wiec mam sie dziwic, ze postrzegasz to wszystko w ciemnych barwach? Przeciez to oczywiste - dochodzi do ciebie tylko ciemna strona, a postrzegasz to tylko, co do ciebie dochodzi...

Marek napisał:
Wpierw na szeroką skalę weszła aborcja, po niej eutanazja i zaraz potem klonowanie. Czyż nie dostrzegasz tu "zapobiegliwości" człowieka. Przerywając proces ciązy, tym samym człowiek stał sie tym, który jest panem zycia i smierci. Pokusił sie o eutanazję, by świat był młody, elegancki i produktywny. A przecież proces starzenia się i umierania od samego początku wpisany jest w dzieje świata. Poprawiac naturę - owszem, jak najbardziej, ale nie w sposób jej obcy, burzący jej prawa. Bóg owszem, pozwoli człowiekowi na rózne cuda na kiju, ale i tez pokaże mu czym to grozi: Hiroszima, Twistery, Cathriny, Andrew etc..."Braki" w świecie - choroby, cierpienie ludzkie i inne zawiłości zostaną zawsze niewytłumaczalne gdy wyalienujemy z naszego światopoglądu Stwórcę. Myślę, iz w głebi duszy doskonale przyjmujesz do wiadomości fakt, iz to człowiek kryje się za wszelkimi niedoskonałościami.
Czy na tym etapie rozumiemy sie?

Potwornie upraszczasz, i to uproszczenie znieksztalca caly obraz. Jesli chcesz caly obraz przedstawic, to zacznij od aspiryny. Od ognia zacznij. KAZDA swoja umiejetnosc umie czlowiek wykorzystac zarowno do dobrych jak i do zlych celow. NIE MA takiej, ktorej by do zlych nie wykorzystal. Jesli chcesz, mozesz wiec w ten sposob uzasadnic nieludzkosc czegokolwiek - wystarczy odrobina checi...

Wiesz, w Pensylwanii mieszkaja Amiszowie. To potomkowie pewnego kosciola protestanckiego, ktorzy uciekli z Holandii przed przesladowaniami. Uwazaja oni, ze wszystkie nowinki techniczne, ktore pojawily sie na swiecie od nie-pamietam-juz-ktorego stulecia, to zrodlo zepsucia i pokusa szatanska. Nie uzywaja pradu, nie jezdza samochodami, ubieraja sie tradycyjnie, mieszkaja jak mieszkalo sie pareset lat temu... I sa strasznie fajni, sympatyczni, kochani.

Ale swiat, z ktorego uciekli, wcale nie byl fajny, sympatyczny i kochany. Chociaz nie uzywal pradu, nie jezdzil samochodami, ubieral sie tradycyjnie i mieszkal tak, jak oni dzis - bo to sie dzialo wlasnie pareset lat temu.

Nie w nowinkach naukowych problem. Postepu nauki i techniki nie powstrzymasz. Bojac sie go, tylko stracisz - albo innym zaszkodzisz, bo nie bedziesz pozwalal im korzystac z jego dobrodziejstw, wystawiajac ich za to na powszechne dzialanie jego przeklenstw.

Problem jest w LUDZIACH. Wlasnie w ich sumieniach. W tym, ze nie wiedza, co czynia. W tym, ze nie patrza na czlowieka, lecz w portfel.

Musisz wiec zawsze patrzec na czlowieka. Nie na technike - na czlowieka. Nie na dekrety - na czlowieka. I staraj sie nie narzucac swojego punktu widzenia w sprawach, w ktorych nie masz osobistego doswiadczenia. Bo wtedy latwo mozesz niechcacy zrobic wiele wiecej szkody, niz pozytku.

Marek napisał:
Kościół, uprawniony przez Chrystusa jest tym głosem wołającym na pustyni: człowieku!

Niestety, glos ten wolal rozne rzeczy. I dlatego trzeba patrzec przede wszystkim na to, DLACZEGO ten glos wola. A dopiero potem na to, CO ten glos wola. Bo "dlaczego" jest sluszne - to Chrystus. Ale "co" moze byc bledne - to czlowiek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 17:54, 02 Kwi 2006    Temat postu:

Wujzboj napisał
Cytat:
Problem polega teraz na tym, ze oceniasz CUDZE postepowanie na podstawie BRAKU doswiadczenia. Mowisz o rzeczach dotyczacych seksu i malzenstwa na podstawie opinii ludzi, ktorzy doswiadczen tych miec nie powinni. Sa oni wiec OSTATNIMI, ktorym wolno sie w tych sprawach wypowiadac - a ty bierzesz ich jako autorytet ostatecznny. Ty, ktory sam tez tych doswiadczen miec nie powinienes. I potem chcesz z tym wyjezdzac do ludzi, ktorych to wszystko dotyczy OSOBISCIE? To tak, jakby slepy mowil o kolorach. Naprawde. To poprostu NIE WYPADA... A poza tym to po prostu nie jest po chrzescijansku.



Pozwolę sobie wyrazić sprzeciw wobec wujowego widzenia > jakoby tylko doświadczenie subiektywne poparte praktyką < było tym doświadczeniem, wobec którego powinniśmy chylić nasze czoła i przyjmować je z pokorą, co najmniej taką, o jakiej piszą ludzie uważani przez wielu za świętych.
Wujuzboju to,że ktoś nie będąc chrześcijaninem będzie o chrześcijanach coś mówił to będzie to nieomylnym znakiem, ze jest to osoba pozbawiona jakiegokolwiek autorytetu i nie należy jej słuchać?
Czy mam rozumieć, ze jesteś jakimś wizjonerem, któremu co wieczór Bóg się ukazuje i wyjaśnia tajniki właściwego postępowania w życiu doczesnym, aby zasłużyć sobie na nagrodę, jakim jest życie wieczne? (troszkę tu przejaskrawiłem, lecz w pożądanym celu).
Czy mam rozumieć, że o współżyciu seksualnym powinni nauczać tylko Ci, którzy tego życia doświadczają pod każdą postacią? O homoseksualizmie powinni nauczać tylko homoseksualiści?
Wujuzboju powiedz mi w oparciu, o jakie doświadczenie wyrażasz swój prywatny pogląd dotyczący homoseksualizmu?
Idąc Wujowozbójowym tokiem rozumowania można zadać pytanie; kim są Ci, którzy nauczają o Bogu w oparciu tylko o te przesłanki, które mają źródło w ich wierze? Bo niby skąd maja mieć obiektywno-praktyczne dowody potwierdzające ich prawdziwość?
Czy mamy ich nazywać > ślepymi < pokazującym (właściwą...?) Drogę do Boga?
***
Wujuzboju zapamiętaj,, Prawdziwą bezcenną wartość chleba zna nie ten, który go codziennie je, lecz ten, który choć raz zaznał głodu,,.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:29, 02 Kwi 2006    Temat postu:

REGMEN napisał:
to,że ktoś nie będąc chrześcijaninem będzie o chrześcijanach coś mówił to będzie to nieomylnym znakiem, ze jest to osoba pozbawiona jakiegokolwiek autorytetu i nie należy jej słuchać?

Jesli nie ma zadnego doswiadczenia z chrzescijanami - to tak, bedzie pozbawiony autorytetu. O chrzescijanach moze powiedziec tylko tyle, na ile pozwala mu jego osobiste doswiadczenie. Jesli jest koronikarzem, ktory slyszal, ze w niektorych prowincjach pojawila sie sekta mowiaca, ze pochodzi od niejakiego Jezusa przezywanego Crystusem, to moze o tej sekcie powiedziec dokladnie tyle, co uslyszal. I jego relacja ma wartosc tylko powtorzenia zaslyszanej relacji.

REGMEN napisał:
Czy mam rozumieć, ze jesteś jakimś wizjonerem, któremu co wieczór Bóg się ukazuje i wyjaśnia tajniki właściwego postępowania w życiu doczesnym, aby zasłużyć sobie na nagrodę, jakim jest życie wieczne?

Nie. Masz rozumiec, ze nawet jesli Bog komus cos objawi, to osoba, ktorej sie On objawi, zrozumie z objawienia tylko tyle, ile z tego objawienia miesci sie w jej wlasnym doswiadczeniu.

REGMEN napisał:
Czy mam rozumieć, że o współżyciu seksualnym powinni nauczać tylko Ci, którzy tego życia doświadczają pod każdą postacią? O homoseksualizmie powinni nauczać tylko homoseksualiści?

Nie. Masz rozumiec, ze nauka o wspolzyciu seksualnym powinna wychodzic jedynie od tych, ktorzy albo doswiadczaja tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki, albo doswiadczaja dostatecznie niewybiorczo skutkow tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki. I ta zasada dotyczy nie tylko wspolzycia seksualnego, lecz W OGOLE WSZYSTKIEGO. Od fizyki i gieldy poczawszy, na psychologii i moralnosci skonczywszy.

REGMEN napisał:
w oparciu, o jakie doświadczenie wyrażasz swój prywatny pogląd dotyczący homoseksualizmu?

W oparciu o interpersonalne znaczenie seksu w zwiazku heteroseksualnym. Znaczenie to polega bowiem na budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci. Orientacja seksualna jest istotna przy dobieraniu sobie partnera odpowiedniej plci, ale nie widac nic, co w owym interpersonalnym znaczeniu seksu w zwiazku (czyli w budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci) mialoby zalezec od plci partnerow.

REGMEN napisał:
kim są Ci, którzy nauczają o Bogu w oparciu tylko o te przesłanki, które mają źródło w ich wierze?

Tym, kim jest KAZDY nauczajacy o Bogu. Poza wiara NIE MA ma innych przeslanek za istnieniem Boga.

REGMEN napisał:
Prawdziwą bezcenną wartość chleba zna nie ten, który go codziennie je, lecz ten, który choć raz zaznał głodu

Jesli chcesz to zdanie odniesc do teorii o seksie, to powinienies sobie uswiadomic, ze glodu zaznal kazdy - wiec jest to zdanie nic nie wnoszace do dyskusji. Musialbys raczej powiedziec: "Prawdziwą bezcenną wartość chleba zna nie ten, który go codziennie je, lecz ten, który nigdy cheba nie jadl". Abstrahujac od szczegolow, ze zdania tego nie wynika w najmniejszym stopniu, ze osoba taka jest chocby odrobine kompetentna w rozstrzyganiu problemow "chleb pszenny czy razowy"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:55, 02 Kwi 2006    Temat postu:

Żeby byc na bieżąco, odniose się do wymiany zdań między wujem i regmenem. jutro zapodam odpowiedź moja na post wuja do mnie.

Wuj napisał:
Jesli nie ma zadnego doswiadczenia z chrzescijanami - to tak, bedzie pozbawiony autorytetu. O chrzescijanach moze powiedziec tylko tyle, na ile pozwala mu jego osobiste doswiadczenie. Jesli jest koronikarzem, ktory slyszal, ze w niektorych prowincjach pojawila sie sekta mowiaca, ze pochodzi od niejakiego Jezusa przezywanego Crystusem, to moze o tej sekcie powiedziec dokladnie tyle, co uslyszal. I jego relacja ma wartosc tylko powtorzenia zaslyszanej relacji.


Nie zgadzam się. Konfronatcje chrześcijaństwa z Islamem, często sa dla tych I kompromitacją. A nie wszyscy muzułmanie to fundamentaliści i wielu z nich zna chrześcijaństwo znacznie lepiej niż przeciętny chrześcijanin.

Wuj napisał:
Nie. Masz rozumiec, ze nauka o wspolzyciu seksualnym powinna wychodzic jedynie od tych, ktorzy albo doswiadczaja tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki, albo doswiadczaja dostatecznie niewybiorczo skutkow tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki. I ta zasada dotyczy nie tylko wspolzycia seksualnego, lecz W OGOLE WSZYSTKIEGO. Od fizyki i gieldy poczawszy, na psychologii i moralnosci skonczywszy.


Ksiądz wg ciebie nie może mówić o seksie, bo go nie uprawia lubo też ma zawrzec twarz na ten temat, ponieważ jest nieżyciowy i nie wie na czym świat stoi?
Powiem w zwiażku z tym tak: Klasy w szkole powinny być jednoosobowe, bo nie wielu raczej kocha fizykę, matmę, etc. Nie wielu po liceum zostaje fizyków, hemików, etc. Czyli szkoły wogóle nalezy pozamykać. Ewentualnie uczyć w szkole o szkole?!

Wuj napisał:
W oparciu o interpersonalne znaczenie seksu w zwiazku heteroseksualnym. Znaczenie to polega bowiem na budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci. Orientacja seksualna jest istotna przy dobieraniu sobie partnera odpowiedniej plci, ale nie widac nic, co w owym interpersonalnym znaczeniu seksu w zwiazku (czyli w budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci) mialoby zalezec od plci partnerow.


A jak do tego przypniesz "mężczyzna i kobieta stworzył ich Bóg" wszak przyznajesz iż zamierzasz w życiu opierać się na Bożym Prawie?

Wuj napisał:
Tym, kim jest KAZDY nauczajacy o Bogu. Poza wiara NIE MA ma innych przeslanek za istnieniem Boga.


Brawo Wuju! Oprócz relatywizmu mamy tu jeszcze u ciebie fideizm? Czyżby jeszcze jeden tor, do nażych rozważań ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 23:47, 02 Kwi 2006    Temat postu:

Wujzboj napisał
Cytat:
Jesli nie ma zadnego doswiadczenia z chrzescijanami - to tak, bedzie pozbawiony autorytetu.

Wujuzboju, jeśli o dogmatach chrześcijańskich artykuł piszą dwie osoby jedna będąca chrześcijaninem, a druga nie będąca chrześcijaninem i obie te osoby napiszą, ze są dogmaty, które ich zdaniem nie mają swojego uzasadnienia opartego na treści Biblii, to, która osoba dla Ciebie będzie autorytetem i dlaczego?

Wujzboj napisał
Cytat:
W oparciu o interpersonalne znaczenie seksu w zwiazku heteroseksualnym. Znaczenie to polega bowiem na budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci.


Wujuzboju pozwolisz mi, ze ustosunkuję się do tego, co napisałeś Twoimi słowami (z małymi przeróbkami), mam nadzieje, że nie pogniewasz się na mnie.
Jeśli nie jesteś homoseksualistą i nie masz żadnego doświadczenia z homoseksualistami - to jesteś tą osobą, która w temacie o związkach homoseksualistów jest pozbawiona autorytetu. O homoseksualistach możesz powiedzieć tylko tyle, na ile pozwala Ci Twoje osobiste doświadczenie. Jeśli jesteś osobą, która słyszała, że w niektórych miejscowościach żyją osoby w związkach homoseksualnych to możesz o tych homoseksualistach powiedzieć dokładnie tyle, co usłyszałeś i Twoja relacja ma wartość tylko powtórzenia zasłyszanej relacji.

Wujzboj napisał
Cytat:
Poza wiara NIE MA ma innych przeslanek za istnieniem Boga.


To jednak można twierdzenie budować w oparciu o przesłanki wynikające tylko z wiary.
Więc nie trzeba być praktykantem, aby mieć rację w jakimkolwiek temacie.
W takim razie można powiedzieć, że osoba nie będąca w jakimkolwiek związku partnerskim może być autorytetem dla innych w ocenianiu zachowania się ludzi będących w którymkolwiek związku partnerskim.
Wujuzboju zgadzasz się z tym, co napisałem? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:10, 03 Kwi 2006    Temat postu:

Jarek napisał:
To nie takie proste. WSZYSTKO, co robi czlowiek, jest orzekaniem o tym, co dla niego dobre. Rowniez dazenie do Boga. Rozumiesz? ROWNIEZ DAZENIE DO BOGA. To ty - a nie nikt inny - jestes ta ostateczna instancja decydujaca, czy Boga przyjmiesz, czy nie. I KOGO przyjmujesz, gdy twierdzisz, ze Boga przyjmujesz.


Oczywiście że nie proste. Ale zauważ, ze człowiek na pewien sposób jest bytem realizującym się, niewydoskonalonym. Doktryna chrześcijańska szeroko o tym traktuje. Człowiek ma dązyc do obiektywizmu w działaniu. Co do przyjęcia Boga: miernikiem jest miłość. Im bardziej próbuje w miłości zbliżac się do człowieka, do świata, nie popadając w sprzeczność z nimi i z samym sobą, wartościując przy tym wszelkie doświadczenia - zbliżam się do Boga. Jeśli zas chcę osiągnąc jedynie własna satysfakcje, będąc egoistą - oddalam sie od Boga

Jarek napisał:
Kazde ludzkie dzialanie - KAZDE, Marku - ma swoje dobre i zle strony. Praktycznie wszystko, co czlowiek robi, robi uwazajac, ze jest to sluszne. Myli sie przy tym czesto. A potem OCENIA PO OWOCACH. Po owocach - wedle wlasnego sumienia. WLASNEGO sumienia.


Moje sumienie to moje zasługi i moje upadki w grzech. Gdyby nie obiektywizm UNK pewnie bym siedział w więzieniu, albo w wariatkowie. A propos owoców - zauwaz iz istniej tzw: "Zasada mniejszego Zła". Nie ma zas takiej, odnośnie dobra.

Jarek napisał:

1. Problem polega teraz na tym, ze oceniasz CUDZE postepowanie na podstawie BRAKU doswiadczenia.
2. Mowisz o rzeczach dotyczacych seksu i malzenstwa na podstawie opinii ludzi, ktorzy doswiadczen tych miec nie powinni.
Sa oni wiec OSTATNIMI, ktorym wolno sie w tych sprawach wypowiadac - a ty bierzesz ich jako autorytet ostatecznny.
3. Ty, ktory sam tez tych doswiadczen miec nie powinienes. I potem chcesz z tym wyjezdzac do ludzi, ktorych to wszystko dotyczy OSOBISCIE?
To tak, jakby slepy mowil o kolorach. Naprawde. To poprostu NIE WYPADA... A poza tym to po prostu nie jest po chrzescijansku. Bo nie jestes w stanie nic z tych rzeczy prawidlowo po owocach ocenic.
4. Nie dotycza ciebie.
5. A widzisz tylko odpryski.
6. I to glownie te zle odpryski - bo glownie te, ktore docieraja do ciebie przez kratki konfesjonalu.
7. Czy wiec mam sie dziwic, ze postrzegasz to wszystko w ciemnych barwach? Przeciez to oczywiste - dochodzi do ciebie tylko ciemna strona,
8. a postrzegasz to tylko, co do ciebie dochodzi...


1. Jeśli spowiadam narkomana, to powinienem byc choć raz w życiu naćpany?
2. Rozumiem, że tu negujesz moja argumentację (moja czyli KOścioła) a propos szkodliwości i grzeszności w szeroko pojetym kontekście VI przykazania Dekalogu, tak?
Jeśli tak, to cóż - mylisz się Wuju - w kwesti m.in płciowości i seksualności ludzkiej, Kościół zawsze zasięga opinii specjalistów (świeckich), a oprócz tego są jeszcze obserwacje pod kątem owoców właśnie (wiesz: sondy, ankiety, etc)
3. Patrz: 1+2.
4. Dotyczą. Ja tak jak i Ty jestem w Kościele. Każdy grzech ma wymiar społeczny. Godzi równiez w Kościół jako wspólnotę ludzką.
5. Zobacz na ten temat: http://www.sfinia.fora.pl/viewtopic.php?t=488&postdays=0&postorder=asc&start=30 Drugi post od dołu.
6. Na tym polega spowiedź - choć nie przecze - penitent może, ba nawet powiniem - mówić o sukcesach na drodze nawrócenia
7. Niekoniecznie zaraz w ciemnych barwach. Nie jedna spowiedź, jakiej wysłuchałem, była lęcżaca dla mnie. Ja z niej zyskałem poprawę siebie.
8. Cóż, nie jestem mistykiem, lecz zwykłym, często podłym grzesznikiem. Choć niekiedy zdaża mi się "strzał w dziesiątkę" i potrafię penitentowi zwrócić uwagę na coś głebszego, o czym on nioe wspomina w spowiedzi, a przyznaje mi za rację: Tak, psze księdza! To jest własnie TO! (Takie archimedesowe: Eureka)

Jarek napisał:

1. Potwornie upraszczasz, i to uproszczenie znieksztalca caly obraz. Jesli chcesz caly obraz przedstawic, to zacznij od aspiryny. Od ognia zacznij. KAZDA swoja umiejetnosc umie czlowiek wykorzystac zarowno do dobrych jak i do zlych celow. NIE MA takiej, ktorej by do zlych nie wykorzystal. Jesli chcesz, mozesz wiec w ten sposob uzasadnic nieludzkosc czegokolwiek - wystarczy odrobina checi...
2. Wiesz, w Pensylwanii mieszkaja Amiszowie. To potomkowie pewnego kosciola protestanckiego, ktorzy uciekli z Holandii przed przesladowaniami. Uwazaja oni, ze wszystkie nowinki techniczne, ktore pojawily sie na swiecie od nie-pamietam-juz-ktorego stulecia, to zrodlo zepsucia i pokusa szatanska. Nie uzywaja pradu, nie jezdza samochodami, ubieraja sie tradycyjnie, mieszkaja jak mieszkalo sie pareset lat temu... I sa strasznie fajni, sympatyczni, kochani.
Ale swiat, z ktorego uciekli, wcale nie byl fajny, sympatyczny i kochany. Chociaz nie uzywal pradu, nie jezdzil samochodami, ubieral sie tradycyjnie i mieszkal tak, jak oni dzis - bo to sie dzialo wlasnie pareset lat temu.
3. Nie w nowinkach naukowych problem. Postepu nauki i techniki nie powstrzymasz. Bojac sie go, tylko stracisz - albo innym zaszkodzisz, bo nie bedziesz pozwalal im korzystac z jego dobrodziejstw, wystawiajac ich za to na powszechne dzialanie jego przeklenstw.
4. Problem jest w LUDZIACH. Wlasnie w ich sumieniach. W tym, ze nie wiedza, co czynia. W tym, ze nie patrza na czlowieka, lecz w portfel.
5. Musisz wiec zawsze patrzec na czlowieka. Nie na technike - na czlowieka.
6. Nie na dekrety - na czlowieka. I staraj sie nie narzucac swojego punktu widzenia w sprawach, w ktorych nie masz osobistego doswiadczenia.
7. Bo wtedy latwo mozesz niechcacy zrobic wiele wiecej szkody, niz pozytku.


1. Świetymi bądźcie, jak ja jestem Świety - czyż zatem mam w realizacji świętości swej - zabijać, gwałcic ćpać, etc?
2. Świetnie. Uważam, że to jakiś szczególny przejaw bycia wolnym. Jeśli w ten sposób chcą dojść do zbawienia? Można im tego zabronić?
3. Oczywiście, że nie. Postęp, technika są OK. To realizacja czynienia sobie ziemi poddaną. Oby tylko była zawsze zgodna z duchem miłości - tej właśnie AGAPE - umiejącą czynić ofiary.
4. Tak x4
5. Patrzę. Zawsze w pierwszej kolejności na człowieka. Potem na technikę - i mówię np: antykoncepcja działa jako stymulator do nieuporządkowania na płaszczyźnie emocjonalnej. Ten kawałek gumy często przyczynia sie do nerwowości, ataków depresji, etc. Fakt, że nie tylko gumka, bo szere innych rzeczy też. Ale guma między innymi. Mówiąc o tym, jeśli penitent(ka) odstapi, to już ma jeden problem do załatwienia mniej.
6. Na dekrety tez patrze, bo one są jak pogłebiarki na rzekach. W trosce o czystość, o uwolninie od szlamu, o drożność. Kiedyś, między 100 a 300 rokiem wystarczyła Biblia, ale wraz z rozwojem wiary, rozwijał sie i grzech.
7. Powiem tak: jeśli poddam sie emocjom, egoizmowi i chamstwu - to owszem ranię, ba! Zabijam wręcz wiare w człowieku (a to dla chrześcijanina równoznaczne z zabojstwem). Misja kapłana to nie sądzenie, tylko pouczanie. Nie potepianie, ale usprawiedliwianie w Chrystusie.

Jarek napisał:

1. Niestety, glos ten wolal rozne rzeczy. I dlatego trzeba patrzec przede wszystkim na to, DLACZEGO ten glos wola. A dopiero potem na to, CO ten glos wola. Bo "dlaczego" jest sluszne - to Chrystus.
2. Ale "co" moze byc bledne - to czlowiek.


1. Nie wiem do czego mam się odnieść. Podpowiedz mi proszę
2. Zdecydowanie TAK.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motek




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 13:31, 03 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Problem polega teraz na tym, ze oceniasz CUDZE postepowanie na podstawie BRAKU doswiadczenia. Mowisz o rzeczach dotyczacych seksu i malzenstwa na podstawie opinii ludzi, ktorzy doswiadczen tych miec nie powinni. Sa oni wiec OSTATNIMI, ktorym wolno sie w tych sprawach wypowiadac - a ty bierzesz ich jako autorytet ostatecznny. Ty, ktory sam tez tych doswiadczen miec nie powinienes. I potem chcesz z tym wyjezdzac do ludzi, ktorych to wszystko dotyczy OSOBISCIE? To tak, jakby slepy mowil o kolorach. Naprawde. To poprostu NIE WYPADA... A poza tym to po prostu nie jest po chrzescijansku. Bo nie jestes w stanie nic z tych rzeczy prawidlowo po owocach ocenic. Nie dotycza ciebie.


W kwestii formalnej: doświadczenie to niewątpliwie coś, co wzbogaca ocenę jakiegoś zjawiska, ale to wcale nie znaczy, że ososba z doświadczeniem zawsze wie lepiej. Często (nie zawsze) jest dokładnie na odwrót i osoba doświadczająca osobiście jakiegoś problemu jest po prostu nieobiektywna, gdyż jest osobiście zainteresowana takim, a nie innym rozstrzygnięciem ze względu na osobistą korzyść, a nie ze względu na prawdę.


wujzboj napisał:
Nie w nowinkach naukowych problem. Postepu nauki i techniki nie powstrzymasz. Bojac sie go, tylko stracisz - albo innym zaszkodzisz, bo nie bedziesz pozwalal im korzystac z jego dobrodziejstw, wystawiajac ich za to na powszechne dzialanie jego przeklenstw.


znowu w kwestii formalnej:

ponieważ dyskusja wyszła min. od przereywania ciąży i homoseksualizmu, to chętnie bym poznał odpowiedź na pytanie: co właściwie ma wspólnego z hamowaniem postepu nauki sprzeciw wobec aborcji i potępianie aktów homoseksualnych?

wujzboj napisał:
I staraj sie nie narzucac swojego punktu widzenia w sprawach, w ktorych nie masz osobistego doswiadczenia. Bo wtedy latwo mozesz niechcacy zrobic wiele wiecej szkody, niz pozytku.


A czy to nie jest czasami tak, że niektórzy szkodę sobie sami wyrządzają nie słuchając tych, którzy "swój" punkt widzenia "narzucają" innym?

Marek napisał:
Kościół, uprawniony przez Chrystusa jest tym głosem wołającym na pustyni: człowieku!
wujzboj napisał:
Niestety, glos ten wolal rozne rzeczy. I dlatego trzeba patrzec przede wszystkim na to, DLACZEGO ten glos wola. A dopiero potem na to, CO ten glos wola. Bo "dlaczego" jest sluszne - to Chrystus. Ale "co" moze byc bledne - to czlowiek.


czytaj: każdy sam wedle swojego widzimisia (przez wuja zwanego dowcipnie "sumieniem") rozsadza co jest głosem Chrystusa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
levis
Wizytator



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1066
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 14:09, 06 Kwi 2006    Temat postu:

Motku, ale to właśnie sumienie pewne jest głosem Chrystusa w człowieku, czyż nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:22, 06 Kwi 2006    Temat postu:

levis napisał:
Motku, ale to właśnie sumienie pewne jest głosem Chrystusa w człowieku, czyż nie?


Wprawdzie nie ja zostałem wywołany to tablicy, ale cóż, mniej mnie Levisie za wytłumaczonego.
Jan Paweł 2 w Dominunum et Vivificantem napisał:

Sobór Watykański II przypomniał katolicką naukę o sumieniu mówiąc o powołaniu człowieka, w szczególności zaś o godności osoby ludzkiej. Sumienie w szczególny sposób stanowi o tej godności. Jest ono bowiem „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa (…) nakazem: czyń to, tamtego unikaj”. Taka zdolność nakazywania dobra i zakazywania zła, zaszczepiona przez Stwórcę w człowieku, jest kluczowa właściwością osobowego podmiotu. Równocześnie zaś „w głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny”[Gaudium et Spes 16]. Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami podstaw ludzkiego postępowania, co ujawniło się, jak już mówiliśmy, na kartach Księgi rodzaju (por. Rdz 2, 9. 17). W tym właśnie znaczeniu jest sumienie owym „wewnętrznym sanktuarium”, w którym „rozbrzmiewa głos Boga”. Jest to „głos Boga” nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowtarzalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swa podstawę i swoje usprawiedliwienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:41, 06 Kwi 2006    Temat postu:

wuj napisał:
Jesli nie ma zadnego doswiadczenia z chrzescijanami - to tak, bedzie pozbawiony autorytetu.
ks.Marek napisał:
Nie zgadzam się. Konfronatcje chrześcijaństwa z Islamem, często sa dla tych I kompromitacją. A nie wszyscy muzułmanie to fundamentaliści i wielu z nich zna chrześcijaństwo znacznie lepiej niż przeciętny chrześcijanin.

Nie zmienia to faktu, ze:
- z chrzescijanstwa rozumieja tylko tyle, na ile pozwala im ich wlasne doswiadczenie zyciowe;
- o chrzesicijanach jako takich moga autorytatywnie powiedziec tylko tyle, na ile mieli z nimi do czynienia.

wuj napisał:
nauka o wspolzyciu seksualnym powinna wychodzic jedynie od tych, ktorzy albo doswiadczaja tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki, albo doswiadczaja dostatecznie niewybiorczo skutkow tego rodzaju wspolzycia, ktore jest trescia tej nauki.
ks.Marek napisał:
Ksiądz wg ciebie nie może mówić o seksie, bo go nie uprawia lubo też ma zawrzec twarz na ten temat, ponieważ jest nieżyciowy i nie wie na czym świat stoi?

Ksiadz moze mowic o seksie tyle, ile mu na sercu lezy. Ale zadna z jego wypowiedzi nie jest autorytatywna. Bo doswiadczenie jego w tym temacie moze byc WYLACZNIE negatywne.

wuj napisał:
I ta zasada dotyczy nie tylko wspolzycia seksualnego, lecz W OGOLE WSZYSTKIEGO. Od fizyki i gieldy poczawszy, na psychologii i moralnosci skonczywszy.
ks.Marek napisał:
Klasy w szkole powinny być jednoosobowe, bo nie wielu raczej kocha fizykę, matmę, etc. Nie wielu po liceum zostaje fizyków, hemików, etc.

Co to ma do rzeczy? Fizyke moga tworzyc tylko ci, co maja z nia doswiadczenie. Chemie i matematyke tez. KAZDA dziedzine wiedzy moga TWORZYC tylko ci, ktorzy maja z nia doswiadczenie. Jesli doswiadczenia masz ZERO, to ilosc wypowiedzianych przez ciebie sensownych zdan na ten temat jest rowniez ZERO, bo samego tematu nie rozumiesz. Nawet zeby nauczyc czegos uczniow, nauczyciel fizyki musi z fizyka wejsc w jakis kontakt umyslowy. Tyle, ze wejsc w kontakt umyslowy z fizyka nie jest trudno. Wystarczy potknac sie o prog, i juz doswiadczenie jest - mozna na tej podstawie mowic, na przyklad, o bezwladnosci, o przyciaganiu, o zasadzie zachowania pedu, o momencie sily, o zasadzie zachowania momentu pedu, o roznych ulkadach odniesienia, o... Ale jak wejsc ksiedzu w taki kontakt z seksem? W taki kontakt, ktory NIE FALSZUJE?

wuj napisał:
W oparciu o interpersonalne znaczenie seksu w zwiazku heteroseksualnym. Znaczenie to polega bowiem na budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci. Orientacja seksualna jest istotna przy dobieraniu sobie partnera odpowiedniej plci, ale nie widac nic, co w owym interpersonalnym znaczeniu seksu w zwiazku (czyli w budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci) mialoby zalezec od plci partnerow.
ks.Marek napisał:
A jak do tego przypniesz "mężczyzna i kobieta stworzył ich Bóg"

Tak, jak sie jedno ma do drugiego. Czyli nijak.

wuj napisał:
Poza wiara NIE MA ma innych przeslanek za istnieniem Boga.
ks.Marek napisał:
mamy tu jeszcze u ciebie fideizm? Czyżby jeszcze jeden tor, do nażych rozważań ?

Proponuje, zebys wykazal swoj niefideizm w dyskusjach z ateistami :D Po co ja - czlowiek wierzacy - mam ci wyjasniac, ze podajesz nieprawidlowe argumenty za istnieniem Boga, odwolujac sie do wiedzy, a nie do wiary?Po co mam to robic, kiedy moga to zrobic ateisci, a moze przy okazji uda ci sie jednego lub drugiego do wiary przekonac?

ks.Marek napisał:
Człowiek ma dązyc do obiektywizmu w działaniu.

Nie ma lekko. Ten obiektywizm jest tez fideistyczny: opiera sie na WIERZE w to, ze Bog to byt obiektywnie istniejacy i na wierze w to, ze prawidlowo zrozumialem Jego nauke.

ks.Marek napisał:
miernikiem jest miłość.

Oczywiscie. Ale miernikiem milosci jestes ty i twoje sumienie, twoja zdolnosc do empatii, do zauwazenia i zrozumienia innych stworzen Bozych. "Kochaj blizniego swego JAK SIEBIE SAMEGO". A Boga kochaj "z calego serca SWEGO i calej suszy SWOJEJ". Ty jestes miernikiem, Marku. Ty, a nie jakas abstrakcyjna i obiektywna milosc uogolniona.

ks.Marek napisał:
Moje sumienie to moje zasługi i moje upadki w grzech.

Raczej: twoje upadki powoduja, ze twoje sumienie staje sie brudne i dla ciebie samego coraz mniej czytelne, a twoje zaslugi pomagaja ci twoje sumienie oczyscic i przez to uczynic je bardziej zauwazalnym i lepiej zrozumialym dla ciebie.

ks.Marek napisał:
istniej tzw: "Zasada mniejszego Zła". Nie ma zas takiej, odnośnie dobra.

Istnieje jedna zasada: kochaj. Czyli staraj sie postepowac tak, by kazdy, kto jest zalezny od twojego postepowania, otrzymywal dobro. Zas dobro jest wtedy, gdy czlowiek zbliza sie do swojej prawdziwej natury, ktora otrzymal od Boga. Czyli, gdy zbliza sie do siebie samego - gdy samorealizuje sie. Jest to rownowazne zblizaniu sie do Boga: natura czlowieka PRAGNIE Bozej bliskosci, i tylko Boza bliskosc pozwala czlowiekowi postepowac zgodnie ze swoja natura.

ks.Marek napisał:
Jeśli spowiadam narkomana, to powinienem byc choć raz w życiu naćpany?

Nie. Ale po pierwsze, ty nie OCENIASZ jego postepowania; ewentualnie mozesz oceniac, czy mowi szczerze, lecz to juz inna historia. A po drugie, jesli narkoman przychodzi do spowiedzi i mowi, ze cpa i ze tego zaluje, to mozesz go bez zadnego problemu wzmocnic w jego zalu i checi poprawy, pomagajac mu jeszcze wyrazniej dostrzec negatywne skutki, jakie jego nalog wywiera na niego i na jego otoczenie. Wiesz rowniez, jaka fachowa pomoc mozesz mu polecic. Potrafisz takze podac mu przyklady ludzi, ktorzy wydobyli sie z nalogu - potrafisz wesprzec go na duchu. Mozesz mu tez upewnic, ze Bog nie odwroci sie od niego, jesli jego proby powrotu do normalnego zycia nie beda chcialy sie powiesc. Mozesz go bronic przed jego wlasnym strachem i przed najgorszymi skutkami jego wlasnej slabosci. Do tego wszystkiego nie musisz sam byc dawnym narkomanem - choc ZAPEWNIAM cie, ze dawny narkoman mialby znacznie latwiejsza robote i znacznie szybciej dotarlby do sedna.

I pamietaj: ten narkoman przyszedl do ciebie Z POCZUCIEM WINY. Ale jesli ty pojdziesz do niego i bedziesz mu wciskal swoje nauki, to zbluzga cie tylko. Chyba, ze czuje potrzebe, zeby mu ktos pomogl. Czyli, ze uwaza swoje narkomanstwo za PROBLEM.

Z homoseksualistami (i w ogole z seksem) jest nie inaczej. Jesli ktos przychodzi do ciebie z PROBLEMEM, to mozesz mu pomoc. Wlasnie wspierajac go. Ale jesli ty pchasz sie ludziom, wytykajac im problemy, ktore ty za problemy uwazasz, a oni nie, to z czym do gosci? Gdybys chociaz mial ten argument: SPOJRZCIE NA MNIE, JA TO PRZEZYLEM. Ale nawet tego nie masz, z twojego wlasnego wyboru (ktorego sie nie czepiam).

MAsz wypaczony poglad na sprawe, bo praktycznie CALE twoje doswiadczenie to zaslyszane opowiesci o NEGATYWNYCH aspektach. A poniewaz przy tym celibat nie pomaga ci w rozwazaniach o POZYTYWNEJ stronie medalu... Wnioski nasuwaja sie same, i dotycza nie tylko ciebie, ale przede wszystkim tych, ktorzy ksztaltuja polityke Kosciola w tej kwestii. A nie sa to przykladni malzonkowie. Nawet heteroseksualni, Marku.

wuj napisał:
Mowisz o rzeczach dotyczacych seksu i malzenstwa na podstawie opinii ludzi, ktorzy doswiadczen tych miec nie powinni. Sa oni wiec OSTATNIMI, ktorym wolno sie w tych sprawach wypowiadac - a ty bierzesz ich jako autorytet ostatecznny.
ks.Marek napisał:
Rozumiem, że tu negujesz moja argumentację (moja czyli KOścioła) a propos szkodliwości i grzeszności w szeroko pojetym kontekście VI przykazania Dekalogu, tak?

Mowie, ze jedynym sposobem, w jako mozesz mowic ludziom o seksie, to zwracanie im uwagi na to, ze seks jest droga do milosci (tej agape) i dlatego nie nalezy go trywializowac i rozmieniac na drobne, a juz w ogole nie wolno go uzywac przeciwko milosci (tej agape).

wuj napisał:
Nie dotycza ciebie.
ks.Marek napisał:
Dotyczą. Ja tak jak i Ty jestem w Kościele. Każdy grzech ma wymiar społeczny. Godzi równiez w Kościół jako wspólnotę ludzką.

Nie tobie jednak - nie majacego DOSWIADCZENIA W TEMACIE - oceniac, w jaki sposob i kiedy ludzie maja uprawiac seks. Nie tobie (ani innym ludziom zyjacym w celibacie) ustalac tu prawa, albo interpretowac Biblie czy tradycje. Rada, refleksja, wsparcie w chwili slabosci - to jak najbardziej. Ale nie autorytatywne wykrzykniki. Bo te sa niemal bez watpienia BLEDNE i z latwoscia powodujace szkody tam, gdzie maja w najlepszej swojej intencji pomoc.

ks.Marek napisał:
antykoncepcja działa jako stymulator do nieuporządkowania na płaszczyźnie emocjonalnej. Ten kawałek gumy często przyczynia sie do nerwowości, ataków depresji, etc.

A ja ci powiem, ze jest to kompletna bzdura.

ks.Marek napisał:
Na dekrety tez patrze, bo one są jak pogłebiarki na rzekach.

Ich slusznosc w tych kwestiach polega jednak na wytyczeniu KIERUNKU, a nie na rozwiazaniach. Plynac za poglebiarka, nie musisz pelznac PO DNIE!

Celem jest obrona rodziny, milosci malzenskiej i milosci blizniego w ogole. Ale stosowane srodki nierzadko powoduja skutki dokladnie przeciwne.

wuj napisał:
Niestety, glos ten wolal rozne rzeczy. I dlatego trzeba patrzec przede wszystkim na to, DLACZEGO ten glos wola. A dopiero potem na to, CO ten glos wola. Bo "dlaczego" jest sluszne - to Chrystus.
ks.Marek napisał:
Nie wiem do czego mam się odnieść. Podpowiedz mi proszę

Antysemityzm. Pogromy innowiercow. Czarownice. Samobojczy stosunek do nauki, ktorego skutki mamy do dzis w postaci zescjentyzowanego spoleczenstwa w krajach rozwinietych. To klasyczne przyklady wolania w SLUSZNYM celu ale w NIESLUSZNY sposob. Zas w takim na przyklad antysemityzmie sluszny cel jest juz bardzo trudny do wykrycia, bo wszelkie jego slady zarosly juz setki lat temu ksenofobia, nieludzka znieczulica i zwyklym, odrynarnym chciwstwem. Nieprawdaz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:53, 06 Kwi 2006    Temat postu:

REGMEN napisał:
jeśli o dogmatach chrześcijańskich artykuł piszą dwie osoby jedna będąca chrześcijaninem, a druga nie będąca chrześcijaninem i obie te osoby napiszą, ze są dogmaty, które ich zdaniem nie mają swojego uzasadnienia opartego na treści Biblii, to, która osoba dla Ciebie będzie autorytetem i dlaczego?

Zadna. Ale wiecej wiarygodnosci przyznam chrzescijaninowi, bo jest wieksza szansa, ze ten rozumie, o czym pisze.

wuj napisał:
W oparciu o interpersonalne znaczenie seksu w zwiazku heteroseksualnym. Znaczenie to polega bowiem na budowaniu i podtrzymywaniu bliskosci.
REGMEN napisał:
Jeśli nie jesteś homoseksualistą i nie masz żadnego doświadczenia z homoseksualistami - to jesteś tą osobą, która w temacie o związkach homoseksualistów jest pozbawiona autorytetu. O homoseksualistach możesz powiedzieć tylko tyle, na ile pozwala Ci Twoje osobiste doświadczenie. Jeśli jesteś osobą, która słyszała, że w niektórych miejscowościach żyją osoby w związkach homoseksualnych to możesz o tych homoseksualistach powiedzieć dokładnie tyle, co usłyszałeś i Twoja relacja ma wartość tylko powtórzenia zasłyszanej relacji.

Jeszcze raz. Jestem osoba, ktora MA doswiadczenie w sprawach zwiazanych z seksem i z jego rola w budowaniu bliskosci miedzy ludzmi. Wiem, na czym to polega, w jaki sposob to dziala. Wiem na podstawie wlasnego doswiadczenia i wiem na podstawie cudzego doswiadczenia - bo majac wlasne, potrafie zrozumiec i cudze. Wiem wiec, jak wyglada mechanizm, za pomoca ktorego poped seksualny buduje bliskosc miedzy ludzmi. Wiem, w jakich warunkach ten mechanizm dziala, a w jakich dzialac nie bedzie. I z tego wszystkiego wynika w prosty sposob, ze NIE MA POWODU, by milosc homoseksualna byla miloscia "zla". Po prostu nie jest to milosc prowadzaca do rozmnazania sie - i tyle. Nie ma tu zadnego znaczenia fakt, ze pomysl wspolzycia seksualnego z mezczyzna jest dla mnie odpychajacy. Pomysl wspolzycia seksualnego z niejedna kobieta jest dla mnie rowniez odpychajacy, a nie znaczy to, ze uwazam meza takiej kobiety za zboczenca, ani nie znaczy to, ze nie potrafie zrozumiec, w jaki sposob oni potrafia byc takim dobrym malzenstwem!

wuj napisał:
Poza wiara NIE MA ma innych przeslanek za istnieniem Boga.
REGMEN napisał:
To jednak można twierdzenie budować w oparciu o przesłanki wynikające tylko z wiary.
Więc nie trzeba być praktykantem, aby mieć rację w jakimkolwiek temacie.

Mylisz sie. Wiara opiera sie na WLASNYM DOSWIADCZENIU ZE SAMYM SOBA. W przeciwnym wypadku jest to wiara pusta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:59, 06 Kwi 2006    Temat postu:

motek napisał:
doświadczenie to niewątpliwie coś, co wzbogaca ocenę jakiegoś zjawiska, ale to wcale nie znaczy, że ososba z doświadczeniem zawsze wie lepiej. Często (nie zawsze) jest dokładnie na odwrót i osoba doświadczająca osobiście jakiegoś problemu jest po prostu nieobiektywna, gdyż jest osobiście zainteresowana takim, a nie innym rozstrzygnięciem ze względu na osobistą korzyść, a nie ze względu na prawdę.

Slepy w zadnym stopniu nie poradzi madrze w dobieraniu kolorow. Aby mogl poradzic, musi cokolwiek widziec. I o takich wlasnie przypadkach mowisz.

motek napisał:
co właściwie ma wspólnego z hamowaniem postepu nauki sprzeciw wobec aborcji i potępianie aktów homoseksualnych?

Odwrotnie: postep nauki odbiera argumenty bezwarunkowym przeciwnikom aborcji i antyhomoseksualistom.

motek napisał:
niektórzy szkodę sobie sami wyrządzają nie słuchając tych, którzy "swój" punkt widzenia "narzucają" innym?

Bywa roznie. To juz kazdy musi ocenic sam w konkretnej sytuacji.

motek napisał:
czytaj: każdy sam wedle swojego widzimisia (przez wuja zwanego dowcipnie "sumieniem") rozsadza co jest głosem Chrystusa

Mozesz to ujac w taki pogardliwy sposob. Jak rozumiem, twoje sumienie to literki w Biblii, czy co? A moze glos pastora? Kurcze, motku, co ty wygadujesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:48, 06 Kwi 2006    Temat postu:

WUJ napisał:
I pamietaj: ten narkoman przyszedl do ciebie Z POCZUCIEM WINY. Ale jesli ty pojdziesz do niego i bedziesz mu wciskal swoje nauki, to zbluzga cie tylko. Chyba, ze czuje potrzebe, zeby mu ktos pomogl. Czyli, ze uwaza swoje narkomanstwo za PROBLEM.


Całkowita racja. Tylko ktoś kto ma poczucie grzechu, jego świadomośc, może owocnie zwrócić sie ku nawróceniu. Ci, którzy mają w nosie ostzreżenia profilaktyczne w szkole, w TV, etc, równiez i ksiedza nie posłuchają raczej.

WUJ napisał:

1 Z homoseksualistami (i w ogole z seksem) jest nie inaczej.
2. Jesli ktos przychodzi do ciebie z PROBLEMEM, to mozesz mu pomoc. Wlasnie wspierajac go.
3. Ale jesli ty pchasz sie ludziom, wytykajac im problemy, ktore ty za problemy uwazasz, a oni nie, to z czym do gosci? Gdybys chociaz mial ten argument: SPOJRZCIE NA MNIE, JA TO PRZEZYLEM. Ale nawet tego nie masz, z twojego wlasnego wyboru (ktorego sie nie czepiam).


1 +2 Zgadzam się
3. I znów próbujesz mi wykazać, że żeby piwa sie napic, to musze cały browar kupić...

WUJ napisał:
MAsz wypaczony poglad na sprawe, bo praktycznie CALE twoje doswiadczenie to zaslyszane opowiesci o NEGATYWNYCH aspektach. A poniewaz przy tym celibat nie pomaga ci w rozwazaniach o POZYTYWNEJ stronie medalu... Wnioski nasuwaja sie same, i dotycza nie tylko ciebie, ale przede wszystkim tych, ktorzy ksztaltuja polityke Kosciola w tej kwestii. A nie sa to przykladni malzonkowie. Nawet heteroseksualni, Marku.


Znów błądzisz. Primo: małżonkowie (kobieta i facet ) mają pprzez prokreacje uczestniczyć w stwórczym akcie Boga. W odniesieniu do Homo (wiesz jak jest...)
Secundo: mój celibat w tym momencie tu nie ma nic do rzeczy. Tertio: Kościół i nauczanie jego, to nie jedynie chciejstwo facecików w czarnych kieckach, to równiez zastępy fachowców, mających doświadczenie w tym, co Kościół podaje wiernym w wykładzie doktryny.

WUJ napisał:
Mowie, ze jedynym sposobem, w jako mozesz mowic ludziom o seksie, to zwracanie im uwagi na to, ze seks jest droga do milosci (tej agape) i dlatego nie nalezy go trywializowac i rozmieniac na drobne, a juz w ogole nie wolno go uzywac przeciwko milosci (tej agape).


Pieknie. Tu właśnie elegancko przeczysz samemu sobie. Apape to miłosierna miłośc bliźniego, to równiez duchowe, mistyczne wręcz oddanie się pod komendę Pana Boga, to równiez umiejętnośc do dawania ofiar (w znaczeniu: podejmowania wyrzeczeń)

WUJ napisał:
1. Nie tobie jednak - nie majacego DOSWIADCZENIA W TEMACIE - oceniac, w jaki sposob i kiedy ludzie maja uprawiac seks.
2. Nie tobie (ani innym ludziom zyjacym w celibacie) ustalac tu prawa, albo interpretowac Biblie czy tradycje.
3. Rada, refleksja, wsparcie w chwili slabosci - to jak najbardziej. Ale nie autorytatywne wykrzykniki. Bo te sa niemal bez watpienia BLEDNE i z latwoscia powodujace szkody tam, gdzie maja w najlepszej swojej intencji pomoc.


1. Pewnie że nie. Seks zas to relacja miedzy kobieta a mężczyzną - relacja! Zaś miedzy man -man or woman-woman nie relacja lecz Dewiacja DEWIACJA!
2+3 Znów skucha Wóju. Nauka Kościoła nie ma na celu dawać sposobu współżycia, metody, etc lecz za zadanie stawia sobie ukazanie m.in seksualności w świetle Bożego Objawienia. Tak jak mówi w ten sam sposób o godności i wartości ludzkiej pracy, kształcenia sie, ekonomii, etc.

WUJ napisał:
A ja ci powiem, ze jest to kompletna bzdura.


A ja ci powiem, że to twoje chciejstwo prowadzi do powyższego sądu. JA TOBIE TUTAJ NIE WIERZE!

WUJ napisał:

1. Antysemityzm.
2. Pogromy innowiercow
3. Czarownice.
4. Samobojczy stosunek do nauki, ktorego skutki mamy do dzis w postaci zescjentyzowanego spoleczenstwa w krajach rozwinietych.


Cóż, jak juz wcześniej gdzies pisałem, SIMUL IUSTUS ET PECCATOR tudzież ecclesia reformanda, semper purificanda. Wreszcie: Kościół - pielgrzymująca wspólnota wiary, zdązająca do coraz wyraźniejszego i pełniejszego przyjmowania Prawdy Boga objawionego w Jezusie Chrystusie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
REGMEN




Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 402
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 2:56, 07 Kwi 2006    Temat postu:

Wujzboj napisał
Cytat:
Zadna. Ale wiecej wiarygodnosci przyznam chrzescijaninowi, bo jest wieksza szansa, ze ten rozumie, o czym pisze.


Ja też uważam Wujuzboju, że o autorytecie osoby w jakiejś dziedzinie nie decyduje przynależność tej osoby do jakiejkolwiek społeczności/grupy/związku.
Dlatego w dalszym ciągu uważam, że można nie mieć żony, kochanki, towarzyszki życia, aby w opinii innych ludzi być autorytetem w temacie miłości czy też w temacie dotyczącym współżycia seksualnego.

Wujzboj napisał
Cytat:
NIE MA POWODU, by milosc homoseksualna byla miloscia "zla".


Mówiąc o braku powodu, aby miłość homoseksualną uznawać za złą mówisz to w kontekście jej prologu, epilogu czy w wymiarze całościowym?
Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie.
Jakiej odpowiedzi udzieliłbyś dziecku w wieku przedszkolnym, kiedy Ty ze swoim przyjacielem w związku partnerskim homoseksualnym odbierasz to dziecko z przedszkola, a to dziecko pyta się Was > gdzie jest mama? <
Jakich argumentów byś użył, aby to dziecko przekonać, że taki związek partnerski w niczym nie różni się (w kontekście miłości) od typowego związku partnerskiego damsko-męskiego gdzie jest mama i tata?
Pamiętaj Wujuzboju tą odpowiedzią masz wyrazić miłość do pytającego Cię dziecka o mamę.

Wujzboj napisał
Cytat:
Mylisz sie. Wiara opiera sie na WLASNYM DOSWIADCZENIU ZE SAMYM SOBA. W przeciwnym wypadku jest to wiara pusta.


Czy się mylę to się jeszcze okaże, a gdyby i tak się stało to się zbytnio tym nie martwię koń ma cztery nogi i to się czasem potknie.
W jaki sposób i w oparciu, o co doświadczyłeś/doświadczasz w sobie tej wiary, która jest pełna, kompletna, prawdziwa, a nie na przykład pusta, ślepa? Pytam w kontekście dogmatów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motek




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 10:48, 07 Kwi 2006    Temat postu:

motek napisał:
doświadczenie to niewątpliwie coś, co wzbogaca ocenę jakiegoś zjawiska, ale to wcale nie znaczy, że ososba z doświadczeniem zawsze wie lepiej. Często (nie zawsze) jest dokładnie na odwrót i osoba doświadczająca osobiście jakiegoś problemu jest po prostu nieobiektywna, gdyż jest osobiście zainteresowana takim, a nie innym rozstrzygnięciem ze względu na osobistą korzyść, a nie ze względu na prawdę.

wujzboj napisał:
Slepy w zadnym stopniu nie poradzi madrze w dobieraniu kolorow. Aby mogl poradzic, musi cokolwiek widziec. I o takich wlasnie przypadkach mowisz.


wiedzieć? owszem - ale czy osobiście doświadczać? niekoniecznie!

A ja mówię o innych przypadkach: właściciel hurtowni, któremu zalega od roku na składzie 5 ton farby w kolorze sraczkowatym będzie Ci wmawiał, że właśnie ten kolor jest najlepszy na pokrycie nim fasad bloków dużego osiedla - tyle Ci powie o kolorach ten nieślepy człowiek :)


motek napisał:
co właściwie ma wspólnego z hamowaniem postepu nauki sprzeciw wobec aborcji i potępianie aktów homoseksualnych?
wujzboj napisał:
Odwrotnie: postep nauki odbiera argumenty bezwarunkowym przeciwnikom aborcji i antyhomoseksualistom.


przeciwnie!
1. w kwestii aborcji wypowiedziałem sie w wątku obocznym: postęp nauki wkróce pozwoli całkowicie ominąć fazę prenatalną.

2. w kwestii homoseksualizmu: ewolucja przekonuje, że homoseksualizm jest zachowaniem nieprawidłowym, jest to anomalia - de facto: choroba. Taka sama, jak np. współżycie płciowe z osobnikami młodocianymi lub innego gatunku.

A tak na marginesie: tyle mówisz o uczuciach, a tymczasem np. cośtam to zazwycaj ludzie, którzy naprawde szczerze kochają dzieci - wielu z nich wręcz zawodowo pracuje z dziećmi, bo tak je lubią. To nie są ludzie, którzy z niechęci do dzieci czynia im celowo krzywdę - to co robią, robią dlatego, że tak bardzo lubia dzieci.

Dlatego uczuciem nie da sie wszystkeigo usprawiedliwić wuju.


motek napisał:
czytaj: każdy sam wedle swojego widzimisia (przez wuja zwanego dowcipnie "sumieniem") rozsadza co jest głosem Chrystusa

wujzboj napisał:
Mozesz to ujac w taki pogardliwy sposob.

pogardliwy? więcej dystansu do własnej osoby wuju, bo zaczynasz mi przypominać braci Kaczyńskich z których też nie wolno nic a nic pożartować...


Cytat:
Jak rozumiem, twoje sumienie to literki w Biblii, czy co? A moze glos pastora? Kurcze, motku, co ty wygadujesz?


Moje sumienie to moje sumienie.
Ma to do siebie, że jest omylne, może być po części spaczone, może błądzić i wodzić mnie na manowce.

Dlatego nie poprzestaje na moim sumieniu, lecz z uwagą konfrontuję jego gos z przesłaniem Biblii, albo z tym, co mówi np. pastor.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:17, 08 Kwi 2006    Temat postu:

wuj napisał:
Ale jesli ty pchasz sie ludziom, wytykajac im problemy, ktore ty za problemy uwazasz, a oni nie, to z czym do gosci? Gdybys chociaz mial ten argument: SPOJRZCIE NA MNIE, JA TO PRZEZYLEM. Ale nawet tego nie masz, z twojego wlasnego wyboru (ktorego sie nie czepiam).
ks.Marek napisał:
I znów próbujesz mi wykazać, że żeby piwa sie napic, to musze cały browar kupić...

Przeciwnie. Staram ci sie uswiadomic, ze zeby piwa sie napic, musisz je miec.

ks.Marek napisał:
małżonkowie (kobieta i facet ) mają pprzez prokreacje uczestniczyć w stwórczym akcie Boga.

Na samym poczatku watku Związki homoseksualne - wasze zdanie napisalem, dlaczego oficjalna nauka Kosciola o homoseksualizmie jest BLEDNA:
wuj napisał:
uwazam za zasadniczo bledne podejscie przedkladajace rozmnazanie sie nad milosc.
Nie na prokreacji polega istota malzenstwa, lecz na budowaniu bliskosci pomiedzy ludzmi. Nie na hodowaniu potomstwa polega istota rodziny, lecz na budowaniu bliskosci miedzy ludzmi. Dobre jest to, co te bliskosc buduje. Zle jest to, co ja niszczy.

ks.Marek napisał:
mój celibat w tym momencie tu nie ma nic do rzeczy.

Przeciwnie: jest decydujacy. Jak masz bowiem pojac budujaca role seksu, jesli nie masz w tym zadnego doswiadczenia, a twoje sluby powoduja, ze w naturalny sposob masz do takich doswiadczen stosunek negatywny? (Dla pelnej jasnosci: nie krytykuje cie za celibat, po prostu podkreslam twoja psychologiczna niekompetencje w temacie, bedaca skutkiem ubocznym poswiecenia, jakim jest celibat.)

ks.Marek napisał:
Kościół i nauczanie jego, to nie jedynie chciejstwo facecików w czarnych kieckach, to równiez zastępy fachowców, mających doświadczenie w tym, co Kościół podaje wiernym w wykładzie doktryny

Oficjalne nauczanie Kosciola w tym temacie opiera sie tak dalece na opinii zastepow fachowcow, jak dalece ta opinia zgadza sie z chciejstwem facecikow w czarnych kieckach. Opinie przeciwne sa odrzucane jako bledne, niezaleznie od stopnia naukowej rzetelnosci. Kryterium wyboru nie jest tu rzetelnosc badan naukowych, lecz wlasnie prywatne przekonania ludzi nie majacych zielonego pojecia o sprawie.

wuj napisał:
Mowie, ze jedynym sposobem, w jako mozesz mowic ludziom o seksie, to zwracanie im uwagi na to, ze seks jest droga do milosci (tej agape) i dlatego nie nalezy go trywializowac i rozmieniac na drobne, a juz w ogole nie wolno go uzywac przeciwko milosci (tej agape).
ks.Marek napisał:
Tu właśnie elegancko przeczysz samemu sobie. Apape to miłosierna miłośc bliźniego, to równiez duchowe, mistyczne wręcz oddanie się pod komendę Pana Boga, to równiez umiejętnośc do dawania ofiar (w znaczeniu: podejmowania wyrzeczeń)

Pod komende Boga, a nie twoja, Marku :D Prosze nie myl sie z Bogiem. A celem wyrzeczenia nie jest wyrzeczenie, lecz POMOC. Kto tego nie rozumie, powinien lepiej w ogole o wyrzeczeniach nie wspominac. Ty jednak rozumiesz to, prawda? Prosze nie zapominaj wiec o tym.

ks.Marek napisał:
Seks zas to relacja miedzy kobieta a mężczyzną - relacja! Zaś miedzy man -man or woman-woman nie relacja lecz Dewiacja DEWIACJA!

To jest "dewiacja" w twojej prywatnej wyobrazni. Z medycznego punktu widzenia, jest to naturalne zjawisko, nie tylko nieszkodliwe dla populacji, ale wrecz korzystne, pozwalajace bowiem wykorzystac mechanizm seksu do budowania pozytywnych zwiazkow miedzy osobnikami rowniez w sytuacjach, w ktorych wystepuje przewaga liczebna osobnikow jednej plci. Pewien procent osobnikow biseksualnych jest wiec korzystny dla rozladowania napiec spolecznych. A homoseksualizm to ekstremum na linii stosunkow biseksualnych; przeciwnym ekstremum jest heteroseksualizm.

ks.Marek napisał:
Nauka Kościoła nie ma na celu dawać sposobu współżycia, metody, etc lecz za zadanie stawia sobie ukazanie m.in seksualności w świetle Bożego Objawienia. Tak jak mówi w ten sam sposób o godności i wartości ludzkiej pracy, kształcenia sie, ekonomii, etc.

WLASNIE. I ten CEL jest jak najbardziej SLUSZNY. Tyle, ze techniczna interpretacja Bozego Objawienia, czyniona na podstawie nieznajomosci technicznego problemu (tu: seksu i malzenstwa wlasnie), jest juz najczesciej bledna. I dlatego ludzie NIE zyjacy w celibacie powinni starac sie, by te bledna interpretacje korygowac. Powinni czynic tak W OBRONIE KOSCIOLA.

ks.Marek napisał:
antykoncepcja działa jako stymulator do nieuporządkowania na płaszczyźnie emocjonalnej. Ten kawałek gumy często przyczynia sie do nerwowości, ataków depresji, etc.
wuj napisał:
A ja ci powiem, ze jest to kompletna bzdura.
ks.Marek napisał:
A ja ci powiem, że to twoje chciejstwo prowadzi do powyższego sądu.

A ja ci powiem, ze to twoje zahamowania prowadza do twojego sadu. I tak se mozemy mowic dlugo i namietnie. Faktem jest jednak, ze ja mam w tej sprawie doswiadczenie, a ty - tylko swoja wyobraznie, podparta podswiadomym przekonaniem o nieczystosci seksu.

ks.Marek napisał:
Kościół - pielgrzymująca wspólnota wiary, zdązająca do coraz wyraźniejszego i pełniejszego przyjmowania Prawdy Boga objawionego w Jezusie Chrystusie

Wlasnie. I dlatego powinnismy prowadzic takie dyskusje, jak ta. I pamietac, ze z twoja rola w niej nie jest rolą nauczyciela ani posrednika przekazujacego Boze slowo, lecz polega na podawaniu ludzkich argumentow tak, jak ty - czlowiek - je rozumiesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:27, 08 Kwi 2006    Temat postu:

REGMEN napisał:
o autorytecie osoby w jakiejś dziedzinie nie decyduje przynależność tej osoby do jakiejkolwiek społeczności/grupy/związku.
Dlatego w dalszym ciągu uważam, że można nie mieć żony, kochanki, towarzyszki życia, aby w opinii innych ludzi być autorytetem w temacie miłości czy też w temacie dotyczącym współżycia seksualnego.

O autorytecie nie decyduje przynaleznosc do grupy, ale PRAKTYCZNA ZNAJOMOSC TEMATU. Po angielsku to sie nazywa "hands-on experience". Czy powierzylbys swoje pieniadze inwestorowi, ktory jeszcze nigdy w zyciu pieniedzmi nie obracal?

REGMEN napisał:
Mówiąc o braku powodu, aby miłość homoseksualną uznawać za złą mówisz to w kontekście jej prologu, epilogu czy w wymiarze całościowym?

W wymiarze calosciowym. Czyli towniez o prologu i rowniez o epilogu.

REGMEN napisał:
Jakiej odpowiedzi udzieliłbyś dziecku w wieku przedszkolnym, kiedy Ty ze swoim przyjacielem w związku partnerskim homoseksualnym odbierasz to dziecko z przedszkola, a to dziecko pyta się Was > gdzie jest mama? <

Takiej, jaka udzielilby dziecku samotny ojciec.

REGMEN napisał:
Jakich argumentów byś użył, aby to dziecko przekonać, że taki związek partnerski w niczym nie różni się (w kontekście miłości) od typowego związku partnerskiego damsko-męskiego gdzie jest mama i tata?

Jesli dziecko bedzie widzialo w rodzinie milosc, to bedzie mialo dowod na dloni.

REGMEN napisał:
W jaki sposób i w oparciu, o co doświadczyłeś/doświadczasz w sobie tej wiary, która jest pełna, kompletna, prawdziwa, a nie na przykład pusta, ślepa? Pytam w kontekście dogmatów.

Nie bardzo rozumiem, o co pytasz. Szczegolne ze wzgledu na dodany przez ciebie wujasniajacy komentarz: "w konsekscie dogmatow".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motek




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 13:25, 08 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
uwazam za zasadniczo bledne podejscie przedkladajace rozmnazanie sie nad milosc.


no tak

Tylko że seks to nie jest ani tylko kwestia rozmnażania, ani tylko kwestia miłości.

Osobiście wierzę, że seks to jest coś, co Bóg zastrzegł wyłącznie dla małżeństwa. Mażeństwo służy zarówno węzi miłości, a jak i temu, by płodziło i chroniło dzieci. Seks jast zarówno narzędziem spajania więzi małżeńskiej, jak i sposobem na prokreację (obie role sa równie wazne i niezalezne od siebie). Tego nie da sie oddzielić od siebie i od małżeństwa.

Z resztą jest to nie tylko wartość chrześcijańska, ale rónież wartość ogólnospołeczna i gatunkowa - specjalna troska o małżeństwa służy gwaratntowaniu przedłużeniu gatunku - przetrwania społeczeństw.

Taka jest geneza instytucji mażeńskiej i rodziny - wcześniejszej niż chrześcijaństwo i pierwotnej wobec państwa.

I z tych powodów parze osób tej samej płci nie przysługuje w społeczeństwie taka ochrona (także prawna), jaka przysługuje parze małżeńskiej.
Z tych samych powodów chrześcijanie uznają, że seks jest zastrzeżony wyłącznie dla małżeństwa - nie dla wszelkich par hetroseksualnych, ale jedynie dla par małżeńskich. Seks homoseksualny zawsze jest grzeszny, gdyż zawsze jest seksem pozamałżeńskim. Miłość go nie usprawiedliwia, tak samo, jak nie usprawiedliwia ona kazirodztwa, cudzołóstwa, cośtam itd.


wujzboj napisał:
To jest "dewiacja" w twojej prywatnej wyobrazni. Z medycznego punktu widzenia, jest to naturalne zjawisko, nie tylko nieszkodliwe dla populacji, ale wrecz korzystne, pozwalajace bowiem wykorzystac mechanizm seksu do budowania pozytywnych zwiazkow miedzy osobnikami rowniez w sytuacjach, w ktorych wystepuje przewaga liczebna osobnikow jednej plci. Pewien procent osobnikow biseksualnych jest wiec korzystny dla rozladowania napiec spolecznych. A homoseksualizm to ekstremum na linii stosunkow biseksualnych; przeciwnym ekstremum jest heteroseksualizm.


Oczywiście, że różne dewiacje, choroby, patologie, anomalie i td. są zjawiskami naturalnymi - tym niemniej sa dewiacjami, gdyż są odchyleniami od normy. Biologicznie wszelkie zachowania homoseksualne to zjawiska anomalne, gdyż nie sprzyjają rozsiewaniu genów danego osobnika.

Jesłi idzie o budowanie pozytywnych związków, to nie widzę konieczności budowania ich na seksie.

wujzboj napisał:
O autorytecie nie decyduje przynaleznosc do grupy, ale PRAKTYCZNA ZNAJOMOSC TEMATU. Po angielsku to sie nazywa "hands-on experience". Czy powierzylbys swoje pieniadze inwestorowi, ktory jeszcze nigdy w zyciu pieniedzmi nie obracal?


Etyka to nie jest dziedzina czysto utylitarna - tu nie liczy sie tylko praktyka. Choć nie jest bez znaczenia, to jednak nie każda praktyka jest doświadczeniem pozytywnym. Warto powierzyc kapitał inwestorowi, który osiagnął duze zyski? A jesłi on je osiąga defraudując powierzone mu srodki?


REGMEN napisał:
Jakiej odpowiedzi udzieliłbyś dziecku w wieku przedszkolnym, kiedy Ty ze swoim przyjacielem w związku partnerskim homoseksualnym odbierasz to dziecko z przedszkola, a to dziecko pyta się Was > gdzie jest mama? <

wujzboj napisał:
Takiej, jaka udzielilby dziecku samotny ojciec.


czyli niby co powie?

"mamusia umarła"? "mamusia porzuciła nas"?

czy raczej: "mamusia to nic nie znacząca kobieta, którą z tatusiem Staszkiem wynajęliśmy żeby nam urodziła ciebie syneczku..."


REGMEN napisał:
Jakich argumentów byś użył, aby to dziecko przekonać, że taki związek partnerski w niczym nie różni się (w kontekście miłości) od typowego związku partnerskiego damsko-męskiego gdzie jest mama i tata?

wujzboj napisał:
Jesli dziecko bedzie widzialo w rodzinie milosc, to bedzie mialo dowod na dloni.

????
Dowód na to, że nie ma różnic?
REGMEN chyba nie pytał o przypadek dziecka niewidomego i niedorozwinętego....

Pomijam juz kwestie faktu, że pary homoseksualne (zwłaszcza męskie) rzadko buduja trwałe związki. Dziękować Bogu, kwestia adopcji dzieci jest dośc teoretyczna, gdyż wiąkszośc homoseksualistów nie cierpi dzieci, więc problem adoptowania przez nich dzieciaków to będzie problem całkowicie marginalny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:30, 08 Kwi 2006    Temat postu:

Jarek napisał:

1. Nie na prokreacji polega istota malzenstwa
2. lecz na budowaniu bliskosci pomiedzy ludzmi.
3. Nie na hodowaniu potomstwa polega istota rodziny
4. lecz na budowaniu bliskosci miedzy ludzmi.
5. Dobre jest to, co te bliskosc buduje. Zle jest to, co ja niszczy.


1. Fakt - nie tylko na prokreacji
2 + 4 Fakt - nie tylko na budowaniu tej bliskości
3. Wuju, co to za język!?. Fakt, nie tylko na opiece i wychowaniu polega istota rodziny.
5. Tak jest

Jarek napisał:
Przeciwnie: jest decydujacy. (chodzi o celibat) Jak masz bowiem pojac budujaca role seksu, jesli nie masz w tym zadnego doswiadczenia, a twoje sluby powoduja, ze w naturalny sposob masz do takich doswiadczen stosunek negatywny? (Dla pelnej jasnosci: nie krytykuje cie za celibat, po prostu podkreslam twoja psychologiczna niekompetencje w temacie, bedaca skutkiem ubocznym poswiecenia, jakim jest celibat.)


Czemu zarzucasz mi coś, co nie ma miejsca? Mimo nie posiadania doświadczeń seksualnych, wcale nie neguję seksualności - ani mojej ani innego człowieka. Bóg stworzył człowieka z seksualnościa i sam przyznał, że to było dobre.Ciągle każesz mi kupować browar, żebym się piwa napił :D A propos celibatu, spójrz tutaj: http://www.jezusimaryja.fora.pl/viewtopic.php?t=222

Jarek napisał:
Oficjalne nauczanie Kosciola w tym temacie opiera sie tak dalece na opinii zastepow fachowcow, jak dalece ta opinia zgadza sie z chciejstwem facecikow w czarnych kieckach. Opinie przeciwne sa odrzucane jako bledne, niezaleznie od stopnia naukowej rzetelnosci. Kryterium wyboru nie jest tu rzetelnosc badan naukowych, lecz wlasnie prywatne przekonania ludzi nie majacych zielonego pojecia o sprawie.


OK, powiedz mi zatem jaki zysk upatrujesz dla Kościoła jesli by w zapomnienie odrzucić każdą antykoncepcję, homoseksualizm, aborcje, eutanazje, klonowanie etc?

Jarek napisał:

1. Pod komende Boga, a nie twoja, Marku Prosze nie myl sie z Bogiem.
2. A celem wyrzeczenia nie jest wyrzeczenie, lecz POMOC.
3. Kto tego nie rozumie, powinien lepiej w ogole o wyrzeczeniach nie wspominac. Ty jednak rozumiesz to, prawda? Prosze nie zapominaj wiec o tym.


1. Jam proch mizerny przed Twą moznościa...Nierzadko pewnie ja i Bóg jedno jestesmy (ale to tez wielka tajemnica wiary...)
2. Racja na 100%
3. Tak x3

Jarek napisał:

1. To jest "dewiacja" w twojej prywatnej wyobrazni.
2. Z medycznego punktu widzenia, jest to naturalne zjawisko, nie tylko nieszkodliwe dla populacji, ale wrecz korzystne, pozwalajace bowiem wykorzystac mechanizm seksu do budowania pozytywnych zwiazkow miedzy osobnikami rowniez w sytuacjach, w ktorych wystepuje przewaga liczebna osobnikow jednej plci. Pewien procent osobnikow biseksualnych jest wiec korzystny dla rozladowania napiec spolecznych. A homoseksualizm to ekstremum na linii stosunkow biseksualnych; przeciwnym ekstremum jest heteroseksualizm.


1. WoW. Też bym tak chciał umiec wniknąć do cudzej wyobraźni. Ale z drugiej strony, cieszę się, że jest nas kilku o takiej własnie wyobraźni...

Jarek napisał:
WLASNIE. I ten CEL jest jak najbardziej SLUSZNY. Tyle, ze techniczna interpretacja Bozego Objawienia, czyniona na podstawie nieznajomosci technicznego problemu (tu: seksu i malzenstwa wlasnie), jest juz najczesciej bledna. I dlatego ludzie NIE zyjacy w celibacie powinni starac sie, by te bledna interpretacje korygowac. Powinni czynic tak W OBRONIE KOSCIOLA.


Sorry za trywializm. - szkoda że masz żone, bo gdybyś był kawalerem, albo wdowcem, to może bym ci zrobił kampanię przed konlawe i może by był wtedy papiez WUJ I??

Jarek napisał:
A ja ci powiem, ze to twoje zahamowania prowadza do twojego sadu. I tak se mozemy mowic dlugo i namietnie. Faktem jest jednak, ze ja mam w tej sprawie doswiadczenie, a ty - tylko swoja wyobraznie, podparta podswiadomym przekonaniem o nieczystosci seksu.


Znów skucha Wuju. Gdyby to miały byc moje zahamowania, to wolałbym zamiast spowiedzi ulice zamiatać, albo puszki zbierać. Tu uwaga prawna: Twoja spowiedź jest nieważna. Zero skruchy i zero poprawy.

Jarek napisał:
Wlasnie. I dlatego powinnismy prowadzic takie dyskusje, jak ta. I pamietac, ze z twoja rola w niej nie jest rolą nauczyciela ani posrednika przekazujacego Boze slowo, lecz polega na podawaniu ludzkich argumentow tak, jak ty - czlowiek - je rozumiesz.


Jam nie tylko nauczyciel, jam nie tylko pośrednik, jam równiez świadek. Co się zaś tyczy argumentów: oczywiście maja byc ludzkie, ale nie tylko...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:36, 08 Kwi 2006    Temat postu:

motek napisał:
wiedzieć? owszem - ale czy osobiście doświadczać? niekoniecznie!

Ile mozesz wiedziec o kolorach, jesli nie doswiadczyles zadnego?

motek napisał:
właściciel hurtowni, któremu zalega od roku na składzie 5 ton farby w kolorze sraczkowatym będzie Ci wmawiał, że właśnie ten kolor jest najlepszy na pokrycie nim fasad bloków dużego osiedla - tyle Ci powie o kolorach ten nieślepy człowiek

Slepy nie poradzi mi jednak ze to brzydki kolor. Slepy moze mi najwyzej zwrocic uwage na fakt, ze ta farba zalegala, wiec musze byc ostrozny.

wuj napisał:
postep nauki odbiera argumenty bezwarunkowym przeciwnikom aborcji i antyhomoseksualistom.
motek napisał:
postęp nauki wkróce pozwoli całkowicie ominąć fazę prenatalną.

Nie rozumiem tego zdania. Ale - jak powiedziales - jest to fragment z dyskusji toczacej sie obok, wiec nie musimy sobie tego w tym miejscu wyjasniac.

motek napisał:
ewolucja przekonuje, że homoseksualizm jest zachowaniem nieprawidłowym, jest to anomalia - de facto: choroba.

Mylisz sie calkowicie. Homoseksualizm juz od dawna nie jest traktowany w medycynie jako choroba. I nie jest niekorzystny ewolucyjnie; przeciwnie, pozwala na rozladowanie napiec spolecznych w grupie i pojawia sie w naturalny sposob, gdy zachwiana jest rownowaga ilosciowa pomiedzy plciami. Pojawia sie tez jako element kontrolujacy populacje, gdy brak przestrzeni dla grupy.

motek napisał:
cośtam to zazwycaj ludzie, którzy naprawde szczerze kochają dzieci - wielu z nich wręcz zawodowo pracuje z dziećmi, bo tak je lubią.

Ja nie mowie o milosci jednostronnej ani o zaspokojaniu strony aktywnej. Oraz nie mowie o takim ukierunkowaniu popedu seksualnego, ktory uniemozliwia budowanie trwalego zwiazku. A chyba zdajesz sobie sprawe z tego, ze czlowiek jest dzieckiem tylko przez niewiele lat?

motek napisał:
każdy sam wedle swojego widzimisia (przez wuja zwanego dowcipnie "sumieniem") rozsadza co jest głosem Chrystusa
wuj napisał:
Mozesz to ujac w taki pogardliwy sposob.
motek napisał:
więcej dystansu do własnej osoby wuju, bo zaczynasz mi przypominać braci Kaczyńskich z których też nie wolno nic a nic pożartować

Jesli ci powiem, ze glosem Chrystusa nazywasz swoje kompleksy seksualne, byc moze wywolane ukrytym pociagiem homoseksualnym, to bedziesz sie smial? OK, nazwijmy to wiec w ten sposob. Ty mowisz o moim niechrzesijanskim widzimisie, a ja - o twoich kompleksach kryptohomoseksualisty. Pewien jestes, ze tak bedzie sie nam lepiej rozmawialo?

motek napisał:
Moje sumienie to moje sumienie.
Ma to do siebie, że jest omylne, może być po części spaczone, może błądzić i wodzić mnie na manowce.

Dlatego nie poprzestaje na moim sumieniu, lecz z uwagą konfrontuję jego gos z przesłaniem Biblii, albo z tym, co mówi np. pastor.

I jesli twoje sumienie kloci sie z tym, co ci powie pastor lub co wyda ci sie byc przeslaniem Biblii, wtedy stlumisz glos sumienia? I pojdziesz, na przyklad, na lotnisko, by skierowac samolot w strone WTC?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:47, 08 Kwi 2006    Temat postu:

Motek napisał:
Osobiście wierzę, że seks to jest coś, co Bóg zastrzegł wyłącznie dla małżeństwa. Mażeństwo służy zarówno węzi miłości, a jak i temu, by płodziło i chroniło dzieci. Seks jast zarówno narzędziem spajania więzi małżeńskiej, jak i sposobem na prokreację (obie role sa równie wazne i niezalezne od siebie). Tego nie da sie oddzielić od siebie i od małżeństwa.


Nie wiem kto i kiedy, ale jednak - powiedział, iż zjednoczenie seksualne małżonków jako ich akt maksymalnego zbliżenia się do samych siebie jest niejako przedsmakiem nieba. W kontekście wypowiedzi Motka - uświęcający się w małzeństwie kobieta i mężczyzna, zaprosiwszy do swego życia Pana Boga jako zasade ich wzajemnego uświęcania sie - mają oni pełne prawo do tego, by nieco wkradać sie w niebiańskie pokoje :D

Motek napisał:
Biologicznie wszelkie zachowania homoseksualne to zjawiska anomalne, gdyż nie sprzyjają rozsiewaniu genów danego osobnika.


Dokładnie. Nawet gdyby zapomniec o Bogu, przykazaniach, ludzkiej wartości i godności - natura działa zapobiegawczo i przygptowuje gatunki do kontynuacji ich istnienia.

Motek napisał:
Pomijam juz kwestie faktu, że pary homoseksualne (zwłaszcza męskie) rzadko buduja trwałe związki. Dziękować Bogu, kwestia adopcji dzieci jest dośc teoretyczna, gdyż wiąkszośc homoseksualistów nie cierpi dzieci, więc problem adoptowania przez nich dzieciaków to będzie problem całkowicie marginalny.


Panowie, ogląda ktoś z was 6 feet under? (Sześć stóp pod ziemią). Tam doskonnale widac to, o czym Motek pisze.

Szalom!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motek




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 14:19, 08 Kwi 2006    Temat postu:

Ks.Marek napisał:
Motek napisał:
Pomijam juz kwestie faktu, że pary homoseksualne (zwłaszcza męskie) rzadko buduja trwałe związki. Dziękować Bogu, kwestia adopcji dzieci jest dośc teoretyczna, gdyż wiąkszośc homoseksualistów nie cierpi dzieci, więc problem adoptowania przez nich dzieciaków to będzie problem całkowicie marginalny.


Panowie, ogląda ktoś z was 6 feet under? (Sześć stóp pod ziemią). Tam doskonnale widac to, o czym Motek pisze.


Nie oglądam tego, natomiast wiedzę powyższą o zapatrywaniach homoseksualistów czerpię z wypowiedzi z pewnego forum dyskusyjnego gejów i lezbijek, które sobie kiedyś w wolnej chwili przestudiowałem.

Sami o sobie, bez żadnego przymusu dają takie właśnie świadectwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:45, 08 Kwi 2006    Temat postu:

(Kurcze, ale chyba zboczylismy (sic!) z tematu... To nie ten watek :D)

motek napisał:
Biologicznie wszelkie zachowania homoseksualne to zjawiska anomalne, gdyż nie sprzyjają rozsiewaniu genów danego osobnika.
ks.Marek napisał:
Dokładnie. Nawet gdyby zapomniec o Bogu, przykazaniach, ludzkiej wartości i godności - natura działa zapobiegawczo i przygptowuje gatunki do kontynuacji ich istnienia.
wuj motkowi napisał:
Mylisz sie calkowicie. Homoseksualizm juz od dawna nie jest traktowany w medycynie jako choroba. I nie jest niekorzystny ewolucyjnie; przeciwnie, pozwala na rozladowanie napiec spolecznych w grupie i pojawia sie w naturalny sposob, gdy zachwiana jest rownowaga ilosciowa pomiedzy plciami. Pojawia sie tez jako element kontrolujacy populacje, gdy brak przestrzeni dla grupy.

...co przeoczyles, Marku, odpisujac motkowi :D

motek napisał:
pary homoseksualne (zwłaszcza męskie) rzadko buduja trwałe związki.
ks.Marek napisał:
Panowie, ogląda ktoś z was 6 feet under? (Sześć stóp pod ziemią). Tam doskonnale widac to, o czym Motek pisze.

A w Niemczech polowa malzenstw heteroseksualnych rozpada sie w ciagu pierwszych dwoch lat. To nie jest takie proste, moi drodzy panowie. Czynnikow wplywajacych na trwalosc zwiazkow jest tak wiele, ze trudno nadac takim wnioskom wartosc naukowa. Zeby podac jeden, trywialny: jesli trudno jest szukac partnera w otwarty sposob, to wybor jest przypadkowy i trwalosc zwiazku minimalna.

motek napisał:
wiedzę powyższą o zapatrywaniach homoseksualistów czerpię z wypowiedzi z pewnego forum dyskusyjnego gejów i lezbijek,

Jesli wiedze o seksie heteroseksualnym czerpalbys z ogloszen w prasie i dyskusjach na forach zorientowanych na seks, to wyszlaby ci opinia o zwiazkach damskomeskich mniej wiecej taka sama, jaka zdobyles podobna droga o zwiazkach homo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
motek




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 20:42, 08 Kwi 2006    Temat postu:

motek napisał:
wiedzieć? owszem - ale czy osobiście doświadczać? niekoniecznie!

wujzboj napisał:
Ile mozesz wiedziec o kolorach, jesli nie doswiadczyles zadnego?


wbrew pozerom dużo - mam znajama niewidoma od urodzenia i nalezy ona do najlepiej ubierajcych sie pod względem doboru kolorów osób.

Jednak ja nie bronię tu braku doświadczenia, tylko gaszę Twój bezkrytyczny entuzjazm dla doświadczenia. Bo np. urazy to także doświadczenie - znam np. gościa, któremu czerwień nieodmiennie kojarzy się z komunizmem, i nawet twierdzi, że nie lubi czewonego wina i pije wyłącznie białe :)

Zatem doświadczenie może takze wypaczać i subiektywizować naszą wiedzę. Może także czynić nas interesownymi.

motek napisał:
właściciel hurtowni, któremu zalega od roku na składzie 5 ton farby w kolorze sraczkowatym będzie Ci wmawiał, że właśnie ten kolor jest najlepszy na pokrycie nim fasad bloków dużego osiedla - tyle Ci powie o kolorach ten nieślepy człowiek

wujzboj napisał:
Slepy nie poradzi mi jednak ze to brzydki kolor. Slepy moze mi najwyzej zwrocic uwage na fakt, ze ta farba zalegala, wiec musze byc ostrozny.


ostrożny?
czyli nie dać wiary świadctwu faceta, który widzi?

a widzisz...


motek napisał:
ewolucja przekonuje, że homoseksualizm jest zachowaniem nieprawidłowym, jest to anomalia - de facto: choroba.

wujzboj napisał:
Mylisz sie calkowicie. Homoseksualizm juz od dawna nie jest traktowany w medycynie jako choroba.


kwestia definicji
jest to w każdym razie anomalia

wujzboj napisał:
I nie jest niekorzystny ewolucyjnie; przeciwnie, pozwala na rozladowanie napiec spolecznych w grupie i pojawia sie w naturalny sposob, gdy zachwiana jest rownowaga ilosciowa pomiedzy plciami.


A po co rozładowywać napięcia? Przecież w przyrodzie są one zjawiskiem jak najbardziej korzystnym - samce wielu gatunków celowo prowokują walkę po to, by wyłonić najsilniejszego osobnika! I to w sytuacji pełnej wównowagi i tak jden samiec zachowuje prawo do pokrywania całego haremu samic skazując pozostałych na celibat.

Celibat jest więc równie naturalny, jak homoseksualizm, a na dodatek nie jest anomalią!

wujzboj napisał:
Pojawia sie tez jako element kontrolujacy populacje, gdy brak przestrzeni dla grupy.


a niby jak sie pojawi? stoliczku nakryj się? jakieś bajkowe czary mary nam tu wmawiasz.

Gdy brak przestrzeni dla grupy, to pojawia się silniejsza konkurencja w zdobywaniu pożywienia, w znajdowaniu miejsca na legowiska i lęgowiska - to sa naturalne i oczywiste mechanizmy kontrolujące liczebność populacji, a nie jakiś "pojawiający się" skądś homoseksualizm niczym deus ex machina.

motek napisał:
cośtam to zazwycaj ludzie, którzy naprawde szczerze kochają dzieci - wielu z nich wręcz zawodowo pracuje z dziećmi, bo tak je lubią.

wujzboj napisał:
Ja nie mowie o milosci jednostronnej ani o zaspokojaniu strony aktywnej.


na razie mówiłeś o uczuciach, które pozwalaja odłożyć na bok wszelkie argumenty - jak widać musisz to doprecyzować

Cytat:
Oraz nie mowie o takim ukierunkowaniu popedu seksualnego, ktory uniemozliwia budowanie trwalego zwiazku. A chyba zdajesz sobie sprawe z tego, ze czlowiek jest dzieckiem tylko przez niewiele lat?


A czemu uważasz, że związek trwały jest wartościowszy, niż wiele związków przelotnych? Albo związek z kilkoma parter(k)ami równolegle?

Czym uzasadniasz wartosc związkutrwałego (nb. wielka rzadkośc wśród homoseksualistów, zwł. gejów)

motek napisał:
każdy sam wedle swojego widzimisia (przez wuja zwanego dowcipnie "sumieniem") rozsadza co jest głosem Chrystusa
wuj napisał:
Mozesz to ujac w taki pogardliwy sposob.
motek napisał:
więcej dystansu do własnej osoby wuju, bo zaczynasz mi przypominać braci Kaczyńskich z których też nie wolno nic a nic pożartować

wujzboj napisał:
Jesli ci powiem, ze glosem Chrystusa nazywasz swoje kompleksy seksualne, byc moze wywolane ukrytym pociagiem homoseksualnym, to bedziesz sie smial?


Ja nie mówiłem o tym, co nazywasz głosem Chrystusa, tylko o tym jak rozpoznajesz głos Chrystusa.


wujzboj napisał:
OK, nazwijmy to wiec w ten sposob. Ty mowisz o moim niechrzesijanskim widzimisie, a ja - o twoich kompleksach kryptohomoseksualisty. Pewien jestes, ze tak bedzie sie nam lepiej rozmawialo?

Szczerze?
Lepiej się będzie nam rozmawiało, jak będziesz przelatywał wzrokiem po znaczkach bez wyłączonej opcji rozumienia tekstu.
Mówiąc o widzimisie (które Ty sobie nazwałes niechrześcijańskim, a nie ja!), nie użyłem słów "TWOJE widzimisie", tylko napisałem: "KAŻDY sam wedle swojego widzimisia...". Powtarzam: KAŻDY: zatem mówiłem zarówno moim widzimisiu, jak o Twoim widzimisiu, jak o papieskim widzimisiu, i o każdym ionnym. Nie mam więc pojecia czemu traktujesz to jako osobisty atak personalny (i czemu brzydkim atakiem personalnym odpowiadasz), gdy ja mówie ogólnie o kondycji ludzkiej.


motek napisał:
Moje sumienie to moje sumienie.
Ma to do siebie, że jest omylne, może być po części spaczone, może błądzić i wodzić mnie na manowce.

Dlatego nie poprzestaje na moim sumieniu, lecz z uwagą konfrontuję jego gos z przesłaniem Biblii, albo z tym, co mówi np. pastor.

wujzboj napisał:
I jesli twoje sumienie kloci sie z tym, co ci powie pastor lub co wyda ci sie byc przeslaniem Biblii, wtedy stlumisz glos sumienia? I pojdziesz, na przyklad, na lotnisko, by skierowac samolot w strone WTC?


Ty tutaj przedstawiasz sprymitywizowaną sytuację mechaniecznego zastępowania sumienia autorytetem, a ja mówię o sumieniu, które sie pozwala elastycznie kształtować i uszlachetniać pod wpływem autorytetu.

Jesłi głos Chrystusa jest głosem Chrystusa, to jest to głos spoza mnie i jest on autonomiczny wzgledem mnie, jest to głos doskonały - ergo: często moze mówić coś innego, niż moje sumienie, które nie jest doskonałe ani nieomylne. Sumienie się przez to wydoskonala, jeśli pozwala sie je kształtować słowu Chrystusa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin