Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sprawiedliwość i miłosierdzie jako dwie strony Bożej miłości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:14, 16 Lis 2023    Temat postu: Sprawiedliwość i miłosierdzie jako dwie strony Bożej miłości

Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:05, 16 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Gdyby tak propluszowcy sprawy stawiali, to byłoby rzeczywiście bez sensu. Albo inaczej rzecz ujmując: wszyscy propluszowcy, którzy tak sprawy stawiają, jak to tu sugerujesz, to jacyś durnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:22, 16 Lis 2023    Temat postu:

A Michał zobacz co wypisuje Wuj w wątku "dlaczego Bóg nie zrobi porządku"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:29, 16 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Gdyby tak propluszowcy sprawy stawiali, to byłoby rzeczywiście bez sensu. Albo inaczej rzecz ujmując: wszyscy propluszowcy, którzy tak sprawy stawiają, jak to tu sugerujesz, to jacyś durnie.

Czytasz to Katolikusie? Twój Mistrz Michał właśnie nazwał Cię durniem. Czyżby się szykował jakiś rozłam w drużynie propluszowców? :fight: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:36, 16 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Gdyby tak propluszowcy sprawy stawiali, to byłoby rzeczywiście bez sensu. Albo inaczej rzecz ujmując: wszyscy propluszowcy, którzy tak sprawy stawiają, jak to tu sugerujesz, to jacyś durnie.

Czytasz to Katolikusie? Twój Mistrz Michał właśnie nazwał Cię durniem. Czyżby się szykował jakiś rozłam w drużynie propluszowców? :fight: :)


Myślę, że źle katolikusa zrozumiałaś. Ale może niech on się wypowie, sprostuje co miał na myśli. Ale nie sądzę, aby chodziło mu o to, żeby "Bóg miał nagradzać zło".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:39, 16 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Gdyby tak propluszowcy sprawy stawiali, to byłoby rzeczywiście bez sensu. Albo inaczej rzecz ujmując: wszyscy propluszowcy, którzy tak sprawy stawiają, jak to tu sugerujesz, to jacyś durnie.

Czytasz to Katolikusie? Twój Mistrz Michał właśnie nazwał Cię durniem. Czyżby się szykował jakiś rozłam w drużynie propluszowców? :fight: :)


Myślę, że źle katolikusa zrozumiałaś. Ale może niech on się wypowie, sprostuje co miał na myśli. Ale nie sądzę, aby chodziło mu o to, żeby "Bóg miał nagradzać zło".

W takim razie to Ty źle zrozumiałeś, bo ja nic takiego nie stwierdziłam. Katolikus akurat wyznaje wersję soft, a Ty swój komentarz napisałeś pod całym wpisem, a nie tylko wersja hard, więc siłą rzeczy nazwałeś Katolikusa durniem. Myślę, że nie będzie z tego powodu szczęśliwy :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:40, 16 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Kolejny wątek z inspiracji dyskusji z cyklu integryzm vs. pluszowe chrześcijaństwo. Tym razem chciałabym zainicjować dyskusję o Bożej miłości.

Spotkałam się z takim przedstawieniem sprawy, że u integrystów Bóg jest bardziej sprawiedliwy niż miłosierny, a u propluszowców na odwrót bardziej miłosierny niż sprawiedliwy. Gdyby tak było, to by oznaczało, że oba podejścia są błędne, ponieważ Bóg chrześcijański jest absolutnie miłosierny i absolutnie sprawiedliwy, więc wniosek jest prosty - jeśli komuś się kłóci miłosierdzie i sprawiedliwość, tak że musi ograbiać Boga z jednej z tych cech, żeby ratować drugą, to znaczy, że błędnie rozumie te pojęcia, a tym samym i pojęcie miłości, które będzie w sobie łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

Sprawiedliwość można sprowadzić do miłości warunkowej, za dobro jest nagroda, a za zło kara, wybory i czyny mają swoje nieuchronne konsekwencje.

Miłosierdzie to natomiast miłość bezwarunkowa, czyli niesienie pomocy, współczucie każdemu niezależnie od zasług, jest miłością daną "za darmo".

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to sprzeczne, no bo albo się kocha warunkowo albo bezwarunkowo, albo na dobro trzeba sobie zasłużyć, albo jest dane za darmo. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Miłosierdzie to dłoń Boga która przez całe życie człowieka jest do niego wyciągnięta, zupełnie za darmo, Bóg nikogo nie pomija, każdemu jest chętny ofiarować swoją pomoc, każdego kocha niezależnie od tego kim jest i czy jest posłuszny Bogu czy nie. Sprawiedliwość natomiast działa w obrębie wyborów człowieka. Jeśli człowiek odtrąca dłoń Boga (ofiarowaną za darmo!) i wybiera zło, to zostaje ukarany, a jeśli przyjmuje dłoń, to zostaje nagrodzony. W tym ujęciu nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy miłosierdziem i sprawiedliwością, one się nawzajem w Bogu uzupełniają.

A Boża miłość to właśnie MIŁOSIERDZIE + SPRAWIEDLIWOŚĆ!

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Gdyby tak propluszowcy sprawy stawiali, to byłoby rzeczywiście bez sensu. Albo inaczej rzecz ujmując: wszyscy propluszowcy, którzy tak sprawy stawiają, jak to tu sugerujesz, to jacyś durnie.

Czytasz to Katolikusie? Twój Mistrz Michał właśnie nazwał Cię durniem. Czyżby się szykował jakiś rozłam w drużynie propluszowców? :fight: :)


Myślę, że źle katolikusa zrozumiałaś. Ale może niech on się wypowie, sprostuje co miał na myśli. Ale nie sądzę, aby chodziło mu o to, żeby "Bóg miał nagradzać zło".

W takim razie to Ty źle zrozumiałeś, bo ja nic takiego nie stwierdziłam. Katolikus akurat wyznaje wersję soft, a Ty swój komentarz napisałeś pod całym wpisem, a nie tylko wersja hard, więc siłą rzeczy nazwałeś Katolikusa durniem. Myślę, że nie będzie z tego powodu szczęśliwy :wink:


To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:44, 16 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.

To pociągnijmy to dalej - jak to rozumiesz "nagradzać zło"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:00, 16 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.

To pociągnijmy to dalej - jak to rozumiesz "nagradzać zło"?

Robić komuś wyróżnienie na plus (może coś ofiarować, może sprawić dodatkową przyjemność, może uhonorować przed ludźmi), zaznaczając, iż jest to z tytułu tego, że ktoś uczynił dane zło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:10, 16 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.

To pociągnijmy to dalej - jak to rozumiesz "nagradzać zło"?

Robić komuś wyróżnienie na plus (może coś ofiarować, może sprawić dodatkową przyjemność, może uhonorować przed ludźmi), zaznaczając, iż jest to z tytułu tego, że ktoś uczynił dane zło.

Czyli samo uchylanie się od kary wobec zła nie jest według Ciebie nagradzaniem zła?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:20, 16 Lis 2023    Temat postu:

Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:45, 17 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:

A co Ty zrozumiałaś, że ja nie rozumiem? (bo ja poruszyłem kilka spraw, Ty kilka, teraz domniemywasz moje niezrozumienie, a ja nie wiem w czym)

A tak na marginesie to nigdzie na bloga nie uciekłem, bo zacytowany fragment wzięłaś przecież mojego wątku w dziale Filozofia.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 2:52, 17 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:49, 17 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:

A co Ty zrozumiałaś, że ja nie rozumiem? (bo ja poruszyłem kilka spraw, Ty kilka, teraz domniemywasz moje niezrozumienie, a ja nie wiem w czym)

Nie rozumiesz tego, że kiedy integrysta mówi o nieuchronności kary to ma na myśli sytuację, w której nie ma tych okoliczności łagodzących, okazania skruchy przez grzesznika, a właśnie podkreśla decydującą rolę jaką pełni ta skrucha/postawa w kwestii nagrody i kary. Potępiony będzie tylko ten, kto te skruchy nigdy nie okaże.

Czyli cała Twoja koncepcja "upiornej sprawiedliwości", którą chcesz wcisnąć integrystom, istnieje tylko w Twojej głowie. Już zgodnie z tradycją, postawiłeś chochoła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:10, 17 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:

A co Ty zrozumiałaś, że ja nie rozumiem? (bo ja poruszyłem kilka spraw, Ty kilka, teraz domniemywasz moje niezrozumienie, a ja nie wiem w czym)

Nie rozumiesz tego, że kiedy integrysta mówi o nieuchronności kary to ma na myśli sytuację, w której nie ma tych okoliczności łagodzących, okazania skruchy przez grzesznika, a właśnie podkreśla decydującą rolę jaką pełni ta skrucha/postawa w kwestii nagrody i kary. Potępiony będzie tylko ten, kto tej skruchy nigdy nie okaże.m

Mam wątpliwości, czy masz prawo wypowiadać się zasadnie za wszystkich integrystów. Nawet jeśli Ty się poczuwasz w jakiejś formie do pojęcia "integryst(k)a", to jest jeszcze pytanie, czy owe Twoje poglądy wyczerpują całe spektrum poglądów wszystkich integrystów. Ja uważam, że jeśli nawet jakaś część integrystów (użyję dla nich roboczej nazwy "miękki integrysta") uznaje, że skrucha ma chronić przed przynajmniej tą najgorszą - bo piekielną - postacią kary, to spieszę zauważyć, iż chyba jest taka część integrystów (a może i nie tylko integrystów), którzy uważają, iż od piekła żadna skrucha nie uchroni choćby w tym przypadku, gdy ktoś się nie wyspowiada przed śmiercią z grzechu, który kościół ma w swoim katalogu grzechów ciężkich (np. nie poszedł na mszę w ostatnią przed śmiercią niedzielę, a było to po prostu z lenistwa, zaniedbania, zlekceważenia). Czyli przynajmniej ta część osób uznaje, iż w takim przypadku żadna skrucha nie pomoże.
Można by też zadać pytanie, czy rzeczywiście w obliczu wiecznych mąk piekielnych znajdzie się tak wiele osób, które skruchy nie okażą (a niektóre z osób o integrystycznym nastawieniu twierdzą, że potępionych będzie więcej niż zbawionych).
Mam zatem pytanie: czy występujesz tu w imieniu każdego integrysty?

Zarzut o "stawianie chochoła" byłby wg mnie słuszny, gdyby nie było ANI JEDNEGO integrysty, który wyznaje przekonania, jakie wyżej opisywałem. Wtedy integryzm musiałby w ogóle być chyba jakąś mocno jednolitą grupą, a Ty musiałabyś znać tę grupę na wylot dokładnie.
W każdym razie ja adresuję moje uwagi DO TEJ CZĘŚCI INTEGRYSTÓW (na razie w ogóle "integryzm" był w tych dyskusjach dość roboczą nazwą, która dość mało konkretnie określała osobowość, sugerując właściwie przede wszystkim aspektu skupienia się na bardzo daleko posuniętym postulacie posłuszeństwa i uległości władzy kościelnej, co też silnie koreluje za bardzo rygorystycznym przestrzeganiem pewnych tradycji), która te poglądy wyznaje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:44, 17 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:

A co Ty zrozumiałaś, że ja nie rozumiem? (bo ja poruszyłem kilka spraw, Ty kilka, teraz domniemywasz moje niezrozumienie, a ja nie wiem w czym)

Nie rozumiesz tego, że kiedy integrysta mówi o nieuchronności kary to ma na myśli sytuację, w której nie ma tych okoliczności łagodzących, okazania skruchy przez grzesznika, a właśnie podkreśla decydującą rolę jaką pełni ta skrucha/postawa w kwestii nagrody i kary. Potępiony będzie tylko ten, kto tej skruchy nigdy nie okaże.m

Mam wątpliwości, czy masz prawo wypowiadać się zasadnie za wszystkich integrystów. Nawet jeśli Ty się poczuwasz w jakiejś formie do pojęcia "integryst(k)a", to jest jeszcze pytanie, czy owe Twoje poglądy wyczerpują całe spektrum poglądów wszystkich integrystów. Ja uważam, że jeśli nawet jakaś część integrystów (użyję dla nich roboczej nazwy "miękki integrysta") uznaje, że skrucha ma chronić przed przynajmniej tą najgorszą - bo piekielną - postacią kary, to spieszę zauważyć, iż chyba jest taka część integrystów (a może i nie tylko integrystów), którzy uważają, iż od piekła żadna skrucha nie uchroni choćby w tym przypadku, gdy ktoś się nie wyspowiada przed śmiercią z grzechu, który kościół ma w swoim katalogu grzechów ciężkich (np. nie poszedł na mszę w ostatnią przed śmiercią niedzielę, a było to po prostu z lenistwa, zaniedbania, zlekceważenia). Czyli przynajmniej ta część osób uznaje, iż w takim przypadku żadna skrucha nie pomoże.
Można by też zadać pytanie, czy rzeczywiście w obliczu wiecznych mąk piekielnych znajdzie się tak wiele osób, które skruchy nie okażą (a niektóre z osób o integrystycznym nastawieniu twierdzą, że potępionych będzie więcej niż zbawionych).
Mam zatem pytanie: czy występujesz tu w imieniu każdego integrysty?

Zarzut o "stawianie chochoła" byłby wg mnie słuszny, gdyby nie było ANI JEDNEGO integrysty, który wyznaje przekonania, jakie wyżej opisywałem. Wtedy integryzm musiałby w ogóle być chyba jakąś mocno jednolitą grupą, a Ty musiałabyś znać tę grupę na wylot dokładnie.
W każdym razie ja adresuję moje uwagi DO TEJ CZĘŚCI INTEGRYSTÓW (na razie w ogóle "integryzm" był w tych dyskusjach dość roboczą nazwą, która dość mało konkretnie określała osobowość, sugerując właściwie przede wszystkim aspektu skupienia się na bardzo daleko posuniętym postulacie posłuszeństwa i uległości władzy kościelnej, co też silnie koreluje za bardzo rygorystycznym przestrzeganiem pewnych tradycji), która te poglądy wyznaje.

Cóż, jeśli sam przyznałeś, że przez integryzm rozumiesz posłuszeństwo wobec nauki Kościoła, to taki "integrysta", o którym piszesz, który nie uwzględnia roli skruchy w kwestii zbawiania/potępienia (co jest w nauce Kościoła kluczowe), to taki integrysta jak z koziej dupy trąba :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:56, 18 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Widzę, że już uciekłeś na bloga. Pozwolisz, że się odniosę:
MD napisał:

W dyskusjach apologetycznych znowu wypływa idea sprawiedliwości; W tym przypadku najczęściej w wersji dotyczącej sprawiedliwości boskiej, czyli chyba jakoś idealnej.
Ciekawe jest, że pewna grupa dyskutantów o wyraźnie integrystycznych przekonaniach zdaje się bronić wizji sprawiedliwości w jakimś skrajnie upiornynm, prostackim rozumieniu - sprawiedliwości rozumianej jako...
ABSOLUTNY OBOWIĄZEK KARANIA.

Może wprost to integrystycznie nastawieni dyskutancie nie formułowali, ale jak się prześledzi logikę ich wypowiedzi, to praktycznie zawsze się ich argumentacja do tego sprowadzi, że "sprawiedliwość" jest utożsamiana z tym, że na pewno będzie kara, a do tego absolutnie nieuchronna kara. Takie upiorne rozumienie idei sprawiedliwości jest wersją o wiele bardziej nawet okrutną, niż zwykła ludzka sprawiedliwość, w której funkcjonują takie aspekty jak:
- okoliczności łagodzące
- wzięcie pod uwagę skruchy oskarżonego
- a nawet jest prawo łaski (prezydent takowe prawo posiada).
W integrystycznej wersji sprawiedliwości, idea ta jest drastycznie odmienna. Oto sprawiedliwość jest tu niejako grą do jednej bramki, grą o ukaranie. Jest to sąd, w którym głos ma prokurator, a obrońcy nie przewidziano, albo ograniczono go do roli figuranta, on nie ma żadnych uprawnień. Ukarania zaś rzekomo (skoro Bóg "jest sprawiedliwy"...) nic nie może zastopować, bo to (rzekomo) miałaby być jakaś ujma dla Boga, jakieś zaprzeczenie mu przez samego siebie. Bóg może być wszechmocny, w tym sensie, że może zrobić wszystko, ale akurat tego mu nie wolno jest uczynić - zrezygnować z karania. Tu jest właśnie to, przed czym (w rozumieniu integrystów) nawet boska przemoc musi skapitulować.
Czy to nie jest jakieś chore?...

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/upiorne-rozumienie-idei-sprawiedliwosci,24387.html

Tym wpisem dowiodłeś, że kompletnie nie rozumiesz podejścia "integrystycznego". Nie chodzi o absolutny nakaz karania, w tym sensie, że kara będzie i to w takim wymiarze a nie innym niezależnie od okoliczności. Oczywiście, że są okoliczności łagodzące, wzięcie pod uwagę skruchy, postawy oskarżonego. I cieszę się, że ten aspekt poruszyłeś, bo tutaj jest clue. Jeśli złoczyńca okazuje skruchę, to przecież w tej chwili otwiera się na łaskę Boga, wybiera dobro. Wówczas ułaskawiający nie nagradza zła, tylko dobro. Serio, tego nie rozumiesz? :wink:

A co Ty zrozumiałaś, że ja nie rozumiem? (bo ja poruszyłem kilka spraw, Ty kilka, teraz domniemywasz moje niezrozumienie, a ja nie wiem w czym)

Nie rozumiesz tego, że kiedy integrysta mówi o nieuchronności kary to ma na myśli sytuację, w której nie ma tych okoliczności łagodzących, okazania skruchy przez grzesznika, a właśnie podkreśla decydującą rolę jaką pełni ta skrucha/postawa w kwestii nagrody i kary. Potępiony będzie tylko ten, kto tej skruchy nigdy nie okaże.m

Mam wątpliwości, czy masz prawo wypowiadać się zasadnie za wszystkich integrystów. Nawet jeśli Ty się poczuwasz w jakiejś formie do pojęcia "integryst(k)a", to jest jeszcze pytanie, czy owe Twoje poglądy wyczerpują całe spektrum poglądów wszystkich integrystów. Ja uważam, że jeśli nawet jakaś część integrystów (użyję dla nich roboczej nazwy "miękki integrysta") uznaje, że skrucha ma chronić przed przynajmniej tą najgorszą - bo piekielną - postacią kary, to spieszę zauważyć, iż chyba jest taka część integrystów (a może i nie tylko integrystów), którzy uważają, iż od piekła żadna skrucha nie uchroni choćby w tym przypadku, gdy ktoś się nie wyspowiada przed śmiercią z grzechu, który kościół ma w swoim katalogu grzechów ciężkich (np. nie poszedł na mszę w ostatnią przed śmiercią niedzielę, a było to po prostu z lenistwa, zaniedbania, zlekceważenia). Czyli przynajmniej ta część osób uznaje, iż w takim przypadku żadna skrucha nie pomoże.
Można by też zadać pytanie, czy rzeczywiście w obliczu wiecznych mąk piekielnych znajdzie się tak wiele osób, które skruchy nie okażą (a niektóre z osób o integrystycznym nastawieniu twierdzą, że potępionych będzie więcej niż zbawionych).
Mam zatem pytanie: czy występujesz tu w imieniu każdego integrysty?

Zarzut o "stawianie chochoła" byłby wg mnie słuszny, gdyby nie było ANI JEDNEGO integrysty, który wyznaje przekonania, jakie wyżej opisywałem. Wtedy integryzm musiałby w ogóle być chyba jakąś mocno jednolitą grupą, a Ty musiałabyś znać tę grupę na wylot dokładnie.
W każdym razie ja adresuję moje uwagi DO TEJ CZĘŚCI INTEGRYSTÓW (na razie w ogóle "integryzm" był w tych dyskusjach dość roboczą nazwą, która dość mało konkretnie określała osobowość, sugerując właściwie przede wszystkim aspektu skupienia się na bardzo daleko posuniętym postulacie posłuszeństwa i uległości władzy kościelnej, co też silnie koreluje za bardzo rygorystycznym przestrzeganiem pewnych tradycji), która te poglądy wyznaje.

Cóż, jeśli sam przyznałeś, że przez integryzm rozumiesz posłuszeństwo wobec nauki Kościoła, to taki "integrysta", o którym piszesz, który nie uwzględnia roli skruchy w kwestii zbawiania/potępienia (co jest w nauce Kościoła kluczowe), to taki integrysta jak z koziej dupy trąba :wink:

Nie chodzi mi o jakiekolwiek posłuszeństwo, ale o posłuszeństwo, w którym człowiek zaczyna ignorować głos własnego sumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:04, 18 Lis 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Moim zdaniem raczej Miłosiedzie i Łaskę uczynić obowiązkiem Boga , by była niczym Sprawiedliwość. Wtedy nie ma miejsca na wzdzięczność.
"Komu wiele darowano wiele miłuje , komu mało , mało miłuje"
tymczasem jeśłi wybaczenie to "psi obowiązek" ("Bóg ci wybaczy, to jego fach")
to sam człowiek krzywdzi się nie czując wdzięczności i miłości do Boga, nie kochając Boga sam się wysyła do piekła
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:42, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Moim zdaniem raczej Miłosiedzie i Łaskę uczynić obowiązkiem Boga , by była niczym Sprawiedliwość. Wtedy nie ma miejsca na wzdzięczność.
"Komu wiele darowano wiele miłuje , komu mało , mało miłuje"
tymczasem jeśłi wybaczenie to "psi obowiązek" ("Bóg ci wybaczy, to jego fach")
to sam człowiek krzywdzi się nie czując wdzięczności i miłości do Boga, nie kochając Boga sam się wysyła do piekła

W pewnym sensie tak, ale to bardziej pasuje do takiego ludzkiego podejścia. Np. sędzia może darować najcięższy wymiar kary przestępcy, jeżeli ten okaże skruchę.
Jednak Bóg nie jest istotą, która sytuacyjnie włączą miłosierdzie/łaskę, on przez cały czas okazuje to miłosierdzie i łaskę, czego dowodem jest w ogóle fakt wystąpienia skruchy. Skruszony musiał skorzystać z łaski Boga, żeby w ogóle tę skruchę poczuć.

Pięknie jest to oddane w Łk, 18, 35-43:
35 Kiedy przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. 36 Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje. 37 Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. 38 Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 39 Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 40 Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: 41 «Co chcesz, abym ci uczynił?» On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». 42 Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». 43 Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

On w pewnym sensie przejrzał zanim przejrzał, bo żeby iść do Boga z prośbą "Panie, uczyń bym przejrzał" to już trzeba na tyle przejrzeć, żeby w Bogu widzieć tego, który przywraca wzrok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:04, 18 Lis 2023    Temat postu:

Bóg wybacza raz za razem, ale za każdym razem jest to Łaska i Jego dobra wola a nie mus.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 11 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:11, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Bóg wybacza raz za razem, ale za każdym razem jest to Łaska i Jego dobra wola a nie mus.

Moim zdaniem antropomorfizujesz Boga, sprowadzając go do władcy, który arbitralnie decyduje, kogo obdarzyć łaską, a kogo nie.
Ja Boga widzę inaczej, jako tego który cały czas trzyma wyciągnięta dłoń do człowieka, łaskę daje mu od początku do końca za darmo. I na tym polega właśnie dramat grzesznika, że ten z tej łaski nie korzysta. Sam się na nią zamyka. A jeśli jednak się na nią otworzy to poczuje skruchę, a nagrodą za skruchę będzie wybaczenie. Bóg w moim wyobrażeniu działa wedle pewnej logiki, prawa. Nie jest samowolnym Bogiem islamu. Bóg chrześcijański to LOGOS.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 21:11, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:29, 18 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.


Michale, dokładnie tak samo uważam !
I stąd mój sprzeciw wobec apokatastazy, posunąłem się do tego by nazywać ją satanistyczną.
Bo wyobraźmy sobie Jerzy Popiełuszko i Jerzy Urban siedzą przy tym samym niebiskim stoliku, (Urban jest tu tylko jako przykład, nie znam głębin jego serca)
I Urban mówi:
- Jurek, ty to jednak frajer jesteś. Byłeś księdzem , mogłeś mieć masę szmalu, dziewczyny na zawołanie (a może chłopaków, w końcu nie czepiam się do upodobań), mogłęś być tajmym współpracownikiem i donosić na innych księży.
A ty co? Wybrałeś wartości. WAR-TO-SCI- czy to nie śmieszni brzmi.
Ja pokazałem co o nich sądzę. Ludzie co parę lat wczesniej obalali komnunę, kupowli moje NIE psiocząc na kler.
A wiesz po co to wszystko robiłem? nie dla pieniędzy, chciałem wam wszystkim coś udowodnić, I udowodniłem, apokatastaza pokazała gdzie Najwyższy ma wasze wartości.

A tak serio, to można mieć nadzieję że jakieś światełko pozwoliło Urbanowi wybrać czyścieć, nie dlatego że Urban to ktoś sympatyczny , ale z sympatii do Boga, bo Bogu właśnie zależy żeby nawet Urban był zbawiony a nie powiedział Mu NIE,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:31, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

To może ja doprecyzuję, kogo uważam za durnia w tym kontekście - każdego, kto kombinuje, że Bóg będzie nagradzał za zło.


Michale, dokładnie tak samo uważam !
I stąd mój sprzeciw wobec apokatastazy, posunąłem się do tego by nazywać ją satanistyczną.
Bo wyobraźmy sobie Jerzy Popiełuszko i Jerzy Urban siedzą przy tym samym niebiskim stoliku, (Urban jest tu tylko jako przykład, nie znam głębin jego serca)
I Urban mówi:
- Jurek, ty to jednak frajer jesteś. Byłeś księdzem , mogłeś mieć masę szmalu, dziewczyny na zawołanie (a może chłopaków, w końcu nie czepiam się do upodobań), mogłęś być tajmym współpracownikiem i donosić na innych księży.
A ty co? Wybrałeś wartości. WAR-TO-SCI- czy to nie śmieszni brzmi.
Ja pokazałem co o nich sądzę. Ludzie co parę lat wczesniej obalali komnunę, kupowli moje NIE psiocząc na kler.
A wiesz po co to wszystko robiłem? nie dla pieniędzy, chciałem wam wszystkim coś udowodnić, I udowodniłem, apokatastaza pokazała gdzie Najwyższy ma wasze wartości.

A tak serio, to można mieć nadzieję że jakieś światełko pozwoliło Urbanowi wybrać czyścieć, nie dlatego że Urban to ktoś sympatyczny , ale z sympatii do Boga, bo Bogu właśnie zależy żeby nawet Urban był zbawiony a nie powiedział Mu NIE,

Sorry, ale nie bardzo widzę tu wynikanie, jeśli chodzi o tę apokatastazę. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:35, 18 Lis 2023    Temat postu:

Apokatastaza w najbardziej wulgarnej postaci - to kat i ofiara, kat bez skruchy, razem ucztują
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:40, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Apokatastaza w najbardziej wulgarnej postaci - to kat i ofiara, kat bez skruchy, razem ucztują

To jest jakaś bardzo wulgarne, wręcz koszmarne postrzeganie apokatastazy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:11, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Błąd propluszowców polega na tym, że oni chcą zastąpić sprawiedliwość miłosierdziem i potem im wychodzą takie potworki, że Bóg z miłości ma nagradzać zło (w wersji hard), albo zmuszać człowieka do tego, by wybierał dobro (w wersji soft). Wyciągniętą ofiarnie dłoń Boga zamienili w wszędobylskie, zniewalające macki :->

Moim zdaniem raczej Miłosiedzie i Łaskę uczynić obowiązkiem Boga , by była niczym Sprawiedliwość. Wtedy nie ma miejsca na wzdzięczność.
"Komu wiele darowano wiele miłuje , komu mało , mało miłuje"
tymczasem jeśłi wybaczenie to "psi obowiązek" ("Bóg ci wybaczy, to jego fach")
to sam człowiek krzywdzi się nie czując wdzięczności i miłości do Boga, nie kochając Boga sam się wysyła do piekła

W tej dyskusji, którą umownie możemy określać jako spór propluszowców z integrystami problemem wydaje się ściąganie przekonań oponentów do jakichś tam wyobrażonych przez drugą stronę skrajności - chochołów. Z drugiej strony jednak chyba nie są to aż tak bardzo chochoły, bo strony czasem potrafią przesadzić w akcentowaniu swojego stanowiska jako tego jedynego i słusznego, co w oczach oponentów jest odczytywane jako już skrajność posunięta aż do absurdu.
- propluszowiec może skrajnie oskarżać oponenta, że ten najchętniej to Boga sprowadziłby do tego, który większość ludzi zesłać ma do piekła za najmniejsze nieposłuszeństwo
- z kolei tenże, integrystyczno - zamordystyczny oponent, może sobie upichcić jako łatwego przeciwnika pogląd, iż propluszowiec zrównał wszystko i wszystkich, bo przecież Bóg miłosierny każdemu przebacza.

I tak też tutaj trochę widzę sprawę, że sprowadziłeś postawę propluszowców do takiej skrajności, w której człowiek nie odczuwa wdzięczności i miłości do Boga, jako że w ogóle nie ceni sobie wybaczenia i miłości Boga. Jeśli mam tu jakoś przynajmniej trochę tej propluszowej opcji bronić, to rzeczywiście nie tak rozumianej. Więc jak rozumianej?...
Rozumiem przebaczenie ze strony Boga (ale też, a może nawet bardziej, człowieka samemu sobie) tylko W ŚCISŁEJ ŁĄCZNOŚCI Z UZNANIEM PRAWDY o tym, jacy byliśmy w swoich wyborach, jakie konsekwencje te wybory niosły. Bóg sam nikogo nie karze, ale domaga się od istot zbawionych spełnienia reguł życia w Królestwie Bożym. Tymi regułami są na pierwszym miejscu miłość i prawda. Człowiek startujący w życie od instynktów i nacisków świata, na początku nie będzie umiał sobie ułożyć tych dwóch fundamentalnych idei miłości i prawdy, więc popełni niejeden błąd (niejeden grzech). Niezbywalne jest jednak, że w końcu musi się tym wartościom - ideom podporządkować. To jest trudne! To nie jest wcale takie "pluszowe", aby NAPRAWDĘ stać się kimś, akceptującym SZCZERZE I BEZ NACIĄGANIA miłość i prawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin